kastom55
15.05.08, 16:14
Mieszkamy we Wrocławiu i z przykrościa muszę stwierdzić że w tak
pieknym, duzym mieście nie ma lekarza (ja nie znam) który wyleczyłby
mojego meża z boreliozy.Kilkanaście lat temu (chyba 13 albo 14)
kleszcz zakaził męża boreliozą. Zdiagnozowany w poradni chorób
zakaźnych (miał rumień) i ''wyleczony'' doxocyklina którą zażywał 14
dni! To były lata 90-te, wiadomo niska świadomość i nieznajomość
choroby - tak leczono wówczas boreliozę. Nie wykonano wtedy żadnych
testów sprawdzajacych, a poniewaz rumień zniknął lekarz stwierdził
że jest wyleczony. Od tamtej pory stan mojego męża pogarszał sie
stopniowo, w związku z róznymi dolegliwościami był leczony przez
laryngologa, internistę, neurologa, obecnie leczy sie u
reumatologa...i nic żadnej poprawy...jest coraz słabszy i coraz
gorzej się czuje. Ma większość objawów typowych dla boreliozy...W
ubiegłym roku dostał skierowanie do poradni chorób
zakaźnych...czekaliśmy 6 miesięcy na wizytę, wczesniej (w
listopadzie 07r) zrobił sobie test Elisa...wyszedł ujemny....lekarz
stwierdził że to nie borelioza i że nie ma podstaw żeby męża
leczyć...test był tu najistotniejszy, to nic że ma objawy:
bóle głowy
bóle uszu , wrażenie jakby był pod wodą, pieczenie uszu
ból szyji i węzłów chłonnych na szuji
bóle rąk, stawów, mięśni i sścięgien
bóle nóg
zaniki mięśni na ramionach
bóle serca
problemy z pamięcią
problemy z koncentracją,
czasem trudności w wypowiadaniu się
kłopoty ze snem, częste budzenie
nerwowość, rozkojarzenie
osłabienie, pocenie
uczucie ciągłego zmęczenia
niemożność wykonania żadnej pracy fizycznej
....ale to nie było istotne dla lekarza w przychodni....
Reumatolog do którego chodzi stwierdził że to neuroborelioza, i na
tym koniec...dostaje lek na stawy, który kompletnie nic mu nie
pomaga, w ocenie męża czuje się jeszcze gorzej...
Proszę o wskazanie gdzie możemy się udać...do kogo pukać...gdzie
uzyskamy pomoc....mąż ma 53 lata a czuje się jak 80-letni
schorowany, obolały staruszek...