Gość: gość
IP: *.stk.vectranet.pl
03.09.08, 10:47
brawo za decyzję dla Pani dyr. Mularczyk! Kiedy w szkole jest sklepik,
dzieciaki najczęściej wybierają batony i chipsy. Nauczyciele - jogurty albo
przyniesione z domu kanapki. Biznes w szkole jest bardzo opłacalny, jak się
nie podoba sprzedawać jabłka, jogurty i kanapki to szlaban. W uczelnianych
sklepikach to sprzedają i się opłaca. Studenci te rzeczy chętniej kupują? A
może uczniów tez trzeba przyzwyczaić, że tylko zdrowa żywność w sklepiku jest?