buldog2
24.02.20, 08:43
W dzisiejszym Poranku w TOK FM Pani Dominiki Wielowieyskiej trwa porządkowanie świata po chaosie ostatnich tygodni, wnoszonym ostatnio przez wichrzycielskie i chuligańskie poczynania PIS.
W omówieniu artykułu Lisickiego w organie PISu wiele zachowań członków (nie tylko ich) Partii skłania do zastanowienia.
Na marginesie, cieszy potwierdzenie Millera oficjalnej wersji pana prezydenta Wałęsy, jak sobie przypominam, o skoku przez 3-4 metrowy płot stoczni. Ale to tylko tak, dla porządku.
W GW mowa o gryzącej w ciemnościach prawniczce prezesa NBP PIS i szefowej kampanii Dudy Jolancie Turczynowicz-Kieryłło.
Spoglądać na to można z lotu ptaka, ale także, jak słychać w komentarzach, „perspektywy żaby”, czy blaszkodziobych, która do wspomnianej jest bardzo zbliżona:
Jeśli można zgodzić się z żądaniem Pani mecenas odnośnie usunięcia wybranych tekstów, także z wydań papierowych, to należy podpowiedzieć, że można i, tym bardziej, należy papierowe spalić. Ale jednak rzuca się w tym wszystkim brak uporządkowania, tak w zachowaniu Turczynowicz-Kieryłło, jak i całego PIS.
Żeby dojść z tym wszystkim do ładu, proponuję uznać, że pani prawnik rzeczywiście była wściekła, a później zaraziła resztę PISu. Albo na odwrót – wirus obecny był w PISie od dawna i gryząca w Milanówku zaraziła się nim na Nowogrodzkiej czy w NBP.
W sumie jednak prowadząca Pani Dominika Wielowieyska zdołała zapanować nad sytuacją. Można strawestować znaną sentencję i powiedzieć
Kocica wróciła, gowinowcy nie harcują.
Siedzą w dziurze, boją się nawet z niej wychylić.