Gość: Cagan
IP: *.lib.unimelb.edu.au
01.06.03, 07:19
Bog to tylko (i "az") produkt chorych umyslow czlowieczych...;(
Poczytajcie Newsweek (Polish Ed.) Nr. 13/2001, tam jest dosc dobrze
wylozone, ze tzw. Bog to produkt umyslu ludzkiego, i to niezbyt
dobrze funkcjonujacego. Religijnosc to produkt uboczny np. padaczki,
wizje "polaczenia sie ze swiatem" to np. produkt zlego funkcjonowania
mozgu, ktory niewlasciwie interpretuje sygnaly z receptorow,
w wyniku czego mamy iluzje "jednosci z calym swiatem". Oczywiscie,
osobnik z takimi iluzjami jest narazony na atak, bo nie widzi granicy
miedzy "ja" i "reszta swiata", i moze np. latwo nie zauwazyc, ze gdy on (ona)
ma owe wizje, to znika mu (jej) np. portfel...
Niestety, religia to:
- Dla jednostki: choroba psychiczno-neurologiczna.
- Dla spoleczenstwa: zbiorowa psychoza, czesto objawiajaca sie zbiorowa
histeria.
A tak przy okazji: jesli Bog jest niepoznawalny naszym rozumem, to co robia
ci szarlatani na wydzialach teologii? Do roboty ich, autostrady budowac,
smieci sprzatac, nad chorymi sie opiekowac! ;)
A dualistczna natura swiatla i inne tzw. "tajemnice przyrody" sa bardzo
dobrze wyjasnione np. teoria superstrun (superstrings); inne modele fizyczne
tez latwo sobie wyobrazic, jak ktos liznal nieco wyzszej matematyki (np.
wielowymiarowe tablice pozwalaja zrozumiec model swiata 10, czy 11
wymiarowego).
Kazde pojecie z fizyki mozna zrozumiec, jesli ma sie nieco przygotowania
matematycznego i wyobrazni (glownie przestrzennej).
Bog zas jest sprzeczny, jako idea, bo jest np.:
1. Samym dobrem i przy tym wszechpoteznym, a toleruje skrajne zlo.
Jak wiec moze superpotezne superdobro tolerowac nawet mimialne zlo?
Wtedy nie jest przeciez dobrem, ale zlem!
2. Wszechpoteznym, czyli mogacym stworzyc Boga potezniejszego od siebie; ale
wtedy juz nie jest wszechpotezny, bo ten nowy Bog jest od niego potezniejszy.
3. "Krolestwo jego jest z innego swiata", to po co mialby on tworzyc swiat
materialny? Przeciez jest on nieskonczony, wiec NIC poza nim NIE jest mu
potrzebne do szczescia...
4. Wszechwiedza Boga kloci sie tez z jego aktywnoscia w swiecie materialnym,
bo wyglada, ze tworzac ten swiat dokonywal on niejako eksperymentu, ale PO
CO, jesli jako wszechwiedzacy znal on z gory i to dokladnie wynik tegoz
experymentu?
Eksperymenty przeprowadzaja tylko ograniczeni ludzcy uczeni, bo nie sa nigdy
w 100% pewni, ze ich terorie sa prawdziwe!
Bog zna zas wszystko, wiec NIE musi weryfikowac swej wiedzy, bo jest ona
absolutnie pelna i absolutnie prawdziwa!
Wniosek: idea Boga (jako superducha, istoty z "innego swiata"), jedynego,
wszechpoteznego, wswzechwiedzacego, wiecznego i dobrego zarazem, a
jednoczesnie stworzyciela materialnego swiata jest wewnetrznie sprzeczna!
Nie moze miec on bowiem na raz tych wszystkich atrybutow...
Oczywiscie, mozecie rzec, ze rzadzi sie on inna logika. Ale wtedy to juz
zupelnie NIC o nim rzec nie mozna, nawet ze On istnieje! I co robia wiec ci
wszyscy pseudoeksperci od "wiedzy o Bogu", czyli np. teologowie, jaki ma sens
pranie mozgow dzieciecych zwane nauka religii w szkolach?
Cagan z pozdrowieniami z Melbourne University! :)