malini
04.03.10, 10:28
We wszystkich sklepach codziennie można napotkać rodziny lub
samotnych opiekunów z dziećmi wsadzonymi do środka wózka sklepowego.
Na dworzu plucha, dzieci usmarowane, o podeszwach ich butów nawet
boję się myśleć. Dzieci chodzące, często już w wieku szkolnym.
Siedzą/leżą na produktach żywnościowych, które wkładają do tego
samego wózka ich rodzice.Niektóre dzieci są tak wielkie, że
wypełniają sobą większość przestrzeni
"pojazdu". Ubłocone buty ocierają o wystające z worków świeże
pieczywo, owoce, warzywa. Zapewne będą pić prosto z butelek czy
kartoników soczków, na których siedzą w ubraniu noszonym przez cały
dzień. No i ja - biedny konsument biorący taki wózek po takiej
higienicznej inaczej rodzinie - będę mieć nieoczekiwaną okazję
wsadzenia do lodówki swoich zakupów obtaczanych wcześniej w
bakeriach i brudzie z wcześniejszej dziecięcej podróży. Zwróciłam
uwagę kilkakrotnie takim osobom. Wpadały w agresję. Jedna mamuśka
demonstracyjnie nawet włożyła dzieciaka (na oko 9 lat) do wózka i z
złośliwą dumą na pysku dryfowała obok mnie. Co robić?