Dodaj do ulubionych

Klechdy polskie, ta o pustyni błędowskiej

26.12.22, 12:30

Szły obszczymurki z pasterki,
każdego łeb bolał,
- obalili trzy butelki
i na głowę jabola.

W ustach sucho - kac wielki,
dookoła złoty piach.
Wody nigdzie i kropelki
- w oczach czaił się strach.

Naraz jakby stajnia, wyrosła.
Dawniej jej tu nie było,
a jak ujrzeli osła,
migiem im ulżyło.

Wszyściutko co mieli przy sobie,
dali za łyk wody.
Pokimali przy żłobie,
gdzie padli jak kłody,

Gdy wstali i resztki siana,
strzepnęli z powiek,
rzekła do nich szczęśliwa mama
- żegnajcie mi królowie.

Nie mogło być inaczej przecież,
bo co powiedziałby świat
na wieść ze to jej pierwsze dziecię
pierwszym powitał uchlany dziad.

Obserwuj wątek

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka