Dodaj do ulubionych

Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka sama

IP: 195.116.118.* 14.02.05, 13:48
Śmiałam se kobiet, które wpadają w romanse z żonatymu facetami, i wierzą, że
można na nieszczęściu innych zbudować własne szczęście. Śmiałam se kiedy
słyszałam, że łykają te wszystkie piękne słówka jak poranną kawę i w
zachwycie zasypiają z myślami o nim. I sama zrobiłam to samo. Zakochałam się.
Ze wzajemnością.Ja mężatka, on żonaty. Oboje znudzeni we własnych
małżeństwach. Miłość jak z bajki. Wspólne weekendy oczywiście niby służbowe,
kilka godzin dziennie przez telefon bo mieszkamy od siebie kilkaset
kilometrów. W końcu decyzja, że mówimy swoim współmałżonkom o ty, że chcemy
odejść. On mów pierwszy. Zaczyna się dramat.Jego żona kilkuletnią
córeczkę "uświadamia" że tatuś już jej nie kocha bo chce odejść do innej
Pani. Dziecko dostaje jakiejś histerii.Ona zaczyna do mnie wydzwaniać. Błaga
go żeby jej nie zostawiał. On zostaje w domu. Wtedy wydawało mi się, że
dobrze, żę nie zdążyłam tego powiedzieć we własnym domu choć ja nie mam
dzieci. Tymczasem on prosi, żebyśmy nadal utrzymywali kontakt, spotykali się
kiedy tylko nadarzy się okazja. Jestem tak zakochana, że godzę się na
wszystko. Pryska mit o wspólnym życiu. Jest teraz bardzo pilnowany a my nadal
się spotykamy. Nie umiemy żyć bez siebie ale ze sobą też nie. Mowi, że nie ma
siły, żeby odejść od córki ale codziennie kilka razy dziennie dzwoni, smsuje
obsypuje prezentami. Przecież gdyby chodziło tylko o seks mógłby znaleźć
kogoś na miejscu a nie 700 km od własnego domu. Codziennie od kilku miesięcy
mówi, że kocha ale no odejdzie z domu. Więc gdzie zmierza ta znajomość? Nie
mam siły przestać go kochać bo kazego dnia przypomina mi o sobie. Nie
wytrzymam już tego. Mój mąż oczywiście nawet niczego nie zauważył bo dla
niego co bym nie zrobiła i tak jestem najważniejsza i najkochańsza tylko,że
ja już chyba nic do niego nie czuję. Wiem, że kocham tamtego ale wiem, że to
bez sensu. Jak się wyleczyć z tej miłości? Jak zapomnieć? Jak nie tęsknic?
Postąpiłam jak głupia nastolatka i jak głupia uwierzyłam, że można żyć jak w
bajce ale ta bajka wyniszcza mój organizm coraz bardziej. Dziękuję, żę mogłam
się wygadać.
Obserwuj wątek
    • Gość: hej Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.kolonianet.pl 14.02.05, 13:55
      a widzisz gupia nigdy sie niesmiej z innych.

      pozatym jak widzisz milosc jest slepa.
      • Gość: ewka czyzby powstalo forum zdzir ?????????????????? IP: *.chello.pl 19.02.05, 17:48
        moze wasi mezowie poczytaja co robia ich baby wieczorami i weekendy ?????!!!!!
        • Gość: Samuray ZDRADA to nikczemność! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.02.05, 01:00
          Tak jak w tytule:)
          Sam parę razy zdradziłem i zostałem zdradzony, więc wiem co piszę.
          Strasznie mi wstyd tego co zrobiłem, ale co się stało to się nie odstanie.
          Plama na honorze o ile ktoś go ma.
          Przestańcie pieprzyć o tej miłości!
          Jaka tam miłość, zwykłe zwierzęce POŻĄDANIE, każdy podręcznik genetyki powie wam
          dlaczego dochodzi do takich sytuacji.
          Dziecko na pewno potrafiło samo zrozumieć co w trawie piszczy,
          niepotrzebna była nawet pewnie wypowiedź matki.
          Może nieprawdę powiedziała "Tatuś nas już nie kocha"????
          A kocha, jak zrobił takie sku..syństwo???

          • Gość: iopek moderator pewnie tez baba ktora wali meza w rogi ! IP: *.chello.pl 20.02.05, 16:19
            bo posty niewygodne znikaja jeden po drugim !!!!!!!!!!!!!!!!!!
            • Gość: wczoraj od magla Nie jeden po drugim, ale całe setki hurtem. IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.02.05, 17:45
              NIe kupujesz historyjek z magla rodem - giń w otchłani !!!
              • Gość: szef-nad-szefami Zlegalizowac klonowanie. Milosc-niepotrzebna. IP: *.electrolux.se 20.02.05, 20:15
                Niekazdego oczekuje milosc. Nalezy stlumic w sobie emocje i pozbyc sie ich bo
                to one psuja czlowieka. Nabzdura sobie czlowieczyna, ze oczekuje go gdzies
                ta 'milosc' a po jakim czasie po prostu smutek przechodzi w szal. Gdy by tak
                zlegalizowac klonowanie, nie musiala by Juropa tez narzekac na starzenie sie
                spoleczenstwa.
    • izka82 Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 14.02.05, 14:08
      Ja bylam kiedys taka jak Ty- moze nie smialam sie, ale nie miescilo mi sie w
      glowie, jak mozna w ogole zainteresowac sie zonatym, a co dopiero zaczynac
      jakis romans... No i los splatal mi figla, jak na ironie teraz ja stalam sie
      kochanka zonatego..
      Droga Ingo, nie umiem Tobie poradzic, ale wydaje mi sie ze nie mozna oszukac
      swoich uczuc. On ciebie naprawde kocha, Ty kochasz jego - bedziecie jeszcze
      razem, nie rezygnuj! Wiem , ze to moze zbyt pieknie powiedziane, ale z tego co
      napisalas, tylko tyle moge tobie powiedziec!! Ja bym nie rezygnowala...

      Pozdrawiam cieplo

      iza
      • Gość: zuza Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.provider.pl / *.provider.pl 14.05.05, 15:42
        "wydaje mi sie ze nie mozna oszukac swoich uczuc", a co z uczciami meza, ktory
        nieswiadomy, tego ze ma przyprawiane rogi, swiata poza zonka nie widzi, moze
        trzeba zadac sobie pytanie, czego sie tak naprawde chce, czy chce sie byc z
        kochasiem, wtedy jasno i bez ogrodek porozmawiac z mezem i rozstac sie,
        uwzgledniajac wszystkie nieprzyjemne konsekwencje jakie sie z tym wiaza, albo
        zakonczyc sprawe z kochasiem i pokornie wrocic na lono rodziny.

        nie da sie byc jedna d... na dwoch weselach, sorry za ostry ton, ale jak czytam
        te posty wszystkich znudzonych, rozpeszczonych i zdradzajacych zon, to mi sie
        po prostu noz w kieszeni otwiera

        gdzie tu jest miejsce na W I E R N O S C i U C Z C I W O S C M A L Z E N
        S K A, ktora kazdy wstepujacy w malzenstwo slubuje, jezeli nawet milosc sie
        wypali, to jestesmy winni drugiej stronie chociaz tyle, aby byc wzgledem niej
        uczciwym.

        Moze potrzebny jest jakis powazny problem, który wstrzasnie fundamentem
        dotychczasowej egzystencji, a wszystkie inne problemy rozwiaza sie od razu same.

        Moja rada, to obrze zastanowic sie nad soba oraz celem do ktorego sie zdaza, bo
        zycie ma sie tylko jedno i nie ma czasu na replay i poprawki. Powodzenia!
    • mr_pope Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 14.02.05, 14:28
      A może tak dobrze się czujecie, bo nie żyjecie razem? Być może wspólne życie,
      bez aury kochanków i spotkań za plecami małżonków, otrzeźwi was na tyle, by
      wiedzieć, że to nie miłośc, ale chęć zdobycia czegoś innego niż się do tej pory
      osiągnęło.
      • Gość: hm Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.internetdsl.tpnet.pl 18.02.05, 18:56
        Kochaj i rób co chcesz
      • apolityczny4 Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 20.02.05, 15:36
        Masz racje, zgadzam się z Tobą. Jaka ta miłość na odległość romantyczna...
        Ciekawe co by z tego wyszło jakby się codziennie widzieli w zwykłych
        nieromantycznych sytuacjach. Facet w kalesonach i ona w poplamionym przez
        dzieciaka fartuchu w kuchni. Ojej... to takie codzienne i nieromantyczne, że
        seks już nie tak smakuje jak po przejechanych setkach kilometrów w hotelu,
        gdzie nie szwenda się dzieciak a i posprzątają pościel po romatycznych
        uniesieniach.
        • Gość: IOPEK KAMIENIOWAC KU..ACE SIE MEZATKI !!!! IP: *.chello.pl 20.02.05, 16:22
          TAK JA W CYWILIZOWANYCH KRAJACH TO ROBIA !!!!!!!
          • Gość: Beata Re: KAMIENIOWAC KU..ACE SIE MEZATKI !!!! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.02.05, 19:53
            i mężów też !
    • ewpiot Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 14.02.05, 14:36
      A ja uwazam, ze jesli facet wciaz wraca do zony to nie ma szans na to, ze ja
      zostawi. Chyba ze ona dowie sie o wszystkim, i zostawi jego. Malo to jednak
      prawdopodobne zwazajac na to, ze dowiedziawszy sie chce o niego walczyc. Takie
      kobitki walcza do konca desperacko, nawet gdy nie maja szans-i najczesciej
      wygrywaja. Skad wiem?Ano, mialam kilka takich romansow, i zawsze konczylo sie
      jednym-facet zostawal przy zonie, nawet jesli jej nie kochal.Moj romans trwal 2
      lata, zona wiedziala o wszystkim, i nie chciala odpuscic. Od tej pory
      przysieglam, ze nigdy sie nie wplacze w romans z zonatym. Niewielu facetow stac
      na to, zeby zaczac zycie od poczatku-raczej to jest wyjatkiem. Sa wygodniccy i
      nie maja odwagi postawic wszystkiego na jedna karte. Dlatego uwazam, ze wasz
      zwiazek nie ma szans, predzej czy pozniej sie wypali i skonczy. Oboje bedziecie
      mieli dosc tej szarpaniny. Dobrze ze niczego nie powiedzialas
      mezowi,przynajmniej tego problemu sobie zaoszczedzilas. A co masz robic?Nic.
      Milosci nie da sie zabic, to tylko odnosi odwrotny skutek-teskni sie jeszcze
      bardziej. Jesli chcesz uwolnic sie od tego uczucia musisz go przezyc do konca,
      przejsc przez wszystkie fazy przezywajac wszystko doglebnie i calkowicie.
      Bedziecie sie jeszcze jakis czas spotykac, kochac i plakac, az w koncu oboje
      nie bedziecie miec sily zeby to ciagnac. Zmeczenie i wypalenie da znac o sobie.
      Skonczy sie samo, zobaczysz. Powodzenia.
      • kamsi Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 18.02.05, 20:17
        No świetnie, to teraz ratowanie małżeństwa i próbę wytrwania w przysiędze
        małżeńskiej (a przynajmniej w części, która mówi, że nie opuszczę aż do
        śmierci) nazywa się wygodnictwem... Włos się jeży...
    • jusytka [...] 14.02.05, 14:42
      Wiadomość została usunięta ze względu na złamanie prawa lub regulaminu.
      • Gość: życie płata figle Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 15.02.05, 16:03
        justyka -a ja Ci powiem dziecko, że życie potrafi płatać figle. i Tobie z całą
        pewnością spłata. Ale trochę później - jak dorośniesz i wyjdziesz zamąż. Teraz
        żyjesz ideałami o tej jednej jedynej i prawdziwej miłości i ślubie. A potem? A
        potem przypomnisz sobie brednie, które przed laty wypisywałaś na forum. I inna
        małolata wyzwie cie suką. Tego ci życzę
        • jusytka Re: Justyka - odrobilaś lekcje? 15.02.05, 22:27
          Dziecko? mam męża i dzieci i całkiem dojrzały pogląd na świat i wiem co
          mówię ...
        • jusytka Re: Justyka - odrobilaś lekcje? 16.02.05, 22:13
          Dodam jeszcze.. Mam wrażenie, że tobie życie płata takie same figle co autorce
          wątku. Nie rozumiesz więc, że rodzina jest świętością, i nikt z czysto
          hedonistycznych pobudek nie ma prawa jej burzyć !!!!
          • Gość: Viking Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.elisa-laajakaista.fi 18.02.05, 17:32
            Jusytka , przepraszam, ale jesteś bardzo radykalna. życie potrafi płatać figle
            i z rodziny dzieci są najważniejsze, a nie cała rodzina. i uwierz mi, partnera
            poznajesz w całości podczas sprawy rozwodowej, której nikomu nie życzę.
            Ciesz się szczęściem Jusytka i nie doradzaj innym jak masz idealną sytuację, ok?
            • Gość: rilka Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 06:46
              taką ma sytuację na jaką sobie zapracowała, przyznaj sie przed soba, ze musiales
              cos spieprzyc, ze tak sie skonczylo
          • Gość: po_godzinach Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 19:40
            Ha ha - rodzina jest swietoscia - szczegolnie wtedy, gdy jedno z malzonkow
            przestalo kochac, a drugie mimo to bez godnosci i honoru o niekochajacego
            walczy.
            Gratuluje takim niekochanym - trzymaja sie jak pijany plotu czlowieka, ktory
            ich nie kocha.
            • jusytka Chyba mylisz dwie rzeczy... 20.02.05, 09:37
              Chyba mylisz dwie rzeczy: miłosć (tę prawdziwą ) i seksualna fascynację -
              opisaną przez autorkę wątku.
        • Gość: rilka Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 06:45
          hehh, pewnie, wiec kazda mezatka musi byc suka... o nie, zdziry, ja jestem
          mezatka od paru lat, faceci uganiaja sie za mna jak dzicy i zdarzylo sie pare
          razy, ze nie robilo im roznicy, ze mam meza, a mimo to nigdy nie zaswital mi w
          glowie pomysl, zeby sie puszczac... przyznam, czulam kiedys silne emocje na
          widok pewnej osoby, ktora byla uosobieniem moich marzen o mezczyzie mojego
          zycia, kiedy jeszcze nie znalam mojego meza, ale od tego bylo daleko do
          zeszmacenia sie zdrada...
          mojemu mezowi chce dawac szczescie, bo tego samego od niego oczekuje, poza tym
          wiem, ze mezczyzna, ktory podjalby sie takich kretactw musialby mnie miec za
          dziwke, wiec powieszajcie sie zdziry, bo tyle wam zostalo
          • Gość: ewa Re Rilka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 11:10
            Ty jesteś nienormalna - ale pewnie nawet o tym nie wiesz. Każdy człowiek chory
            psychicznie nie przymuje tego faktu do wiadomości
            • Gość: rilka Re: Re Rilka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 23:17
              wiec trzeba byc nienormanym, zeby kochac meza i byc przyzwoitym czlowiekiem?!
              pocieszaj sie, zawsze bylam zdania, ze slyszec obelgi od takich szmat jak ty, to
              jakby sluchac komplementow
              • Gość: oo [...] IP: *.elblag.dialog.net.pl 20.02.05, 01:48
                Wiadomość została usunięta ze względu na złamanie prawa lub regulaminu.
          • Gość: facet Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 12:57
            idiotka. wspolczuje twojemu mezowi
            • Gość: rilka Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 23:18
              tego, ze go kocham??
            • Gość: mąż rilki Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.02.05, 00:31
              A powinieneś zazdrościć. Od kiedy kobieta, która chce dać swojemu mężowi
              szczęście, jest idiotką? Ale ty masz kompleksy, człowieku...
              • Gość: Samboni Re: Rilka I jej Mąż IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.02.05, 22:39
                Ludzie jak wam łatwo przychodzi mówić na temat, którego sami wogóle nie
                znacie :) Chociaż z drugiej strony piszecie tak kategorycznie, że penie wiecie
                o co chodzi. Najgłośniej i najzajadlej szczekają na innych zawsze ci co mają
                coś na sumieniu!!! Sorki ale tak to zwykle bywa Rilko i Mężu-Rilki :)
                • Gość: rilka Re: Rilka I jej Mąż IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 01:35
                  dla jasnosci, nie ruszaja mnie takie gadki
                  dodam jeszcze, ze przykro mnie zaskoczyly wypowiedzi na tym forum, zwlaszcza
                  odpowiedzi na moje posty
                  skoro nie wierzy sie juz w to, ze ludzie zyja spokojnie i szczesliwie obok
                  siebie, to znaczy jest wiele osob po takich przykrych doswiadczeniach
                  krytykuje to, bo usiluje sie wczuc w sytuacje dziecka tego faceta, jego zony,
                  zdradzanego meza, zdaje sobie sprawe, ze mi samej cos takiego podcieloby
                  skrzydla, nawet nie potrafie sobie wyobrazic, jak czulabym sie w sytuacji
                  ktorejs z tych trzech osob, ale na pewno fatalnie
                  moja relacja z mezem rozni sie od tych, w ktorych sa moje kolezanki, choc nie
                  jest to jednoznacznie pozytywna roznica
                  • Gość: facet po 30 Re: Rilka I jej Mąż IP: *.adsl.inetia.pl 21.02.05, 08:54
                    Wiecie co? Przeczytałem tu mnóstwo opinii. Z jednymi zgadzam się z innymi nie.
                    Związek dwojga ludzi to nie tylko miłość, to też wzajemne zrozumienie, zaufanie
                    a przede wszystkim przyjaźń. Partner to też kumpel. Nie ma prawdziwej miłości
                    bez przyjaźni, bez gotowości do pokazania partnerowi swego wszechświatu.
                    Pamiętajcie o tym. Wierze w udane i szczęśliwe małżeństwa! Ale małżeństwo jak
                    każdy związek wymaga pielęgnacji, pracy obu stron nad utrzymaniem go
                    w „formie”. Zdarza się i tak że po latach dochodzimy do wniosku, że czujemy się
                    nie spełnieni w związku. Wtedy mniej lub bardziej świadomie zaczynamy szukać.
                    To ludzkie. Nie kreujcie poglądów krytycznych bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo
                    co komu może się w życiu wydarzyć. Znamy siębie tylko na tyle na ile nas
                    sprawdzono. Najlepszym przykładem jest tu INGA. Ja Rilko kilka lat temu
                    twierdziłem dokładnie jak ty. Zmieniłem zdanie. Zmienił je czas albo jak kto
                    woli samo życie. Na koniec dodam jeszcze tylko jedno: jeżeli ktoś zdradza i
                    jednocześnie twierdzi że kocha swego partnera to albo nie wie co mówi albo
                    oszukuje samego siebie, albo powinien porozmawiać z seksuologiem lub psychiatrą…
                    • julka2005 Re: Rilka I jej Mąż 21.02.05, 10:35
                      Gość portalu: facet po 30 napisał(a):

                      > Wiecie co? Przeczytałem tu mnóstwo opinii. Z jednymi zgadzam się z innymi
                      nie.
                      > Związek dwojga ludzi to nie tylko miłość, to też wzajemne zrozumienie,
                      zaufanie
                      >
                      > a przede wszystkim przyjaźń. Partner to też kumpel. Nie ma prawdziwej miłości
                      > bez przyjaźni, bez gotowości do pokazania partnerowi swego wszechświatu.
                      > Pamiętajcie o tym. Wierze w udane i szczęśliwe małżeństwa! Ale małżeństwo jak
                      > każdy związek wymaga pielęgnacji, pracy obu stron nad utrzymaniem go
                      > w „formie”. Zdarza się i tak że po latach dochodzimy do wniosku, że
                      > czujemy się
                      > nie spełnieni w związku. Wtedy mniej lub bardziej świadomie zaczynamy szukać.
                      > To ludzkie. Nie kreujcie poglądów krytycznych bo tak naprawdę nigdy nie
                      wiadomo
                      >
                      > co komu może się w życiu wydarzyć. Znamy siębie tylko na tyle na ile nas
                      > sprawdzono. Najlepszym przykładem jest tu INGA. Ja Rilko kilka lat temu
                      > twierdziłem dokładnie jak ty. Zmieniłem zdanie. Zmienił je czas albo jak kto
                      > woli samo życie. Na koniec dodam jeszcze tylko jedno: jeżeli ktoś zdradza i
                      > jednocześnie twierdzi że kocha swego partnera to albo nie wie co mówi albo
                      > oszukuje samego siebie, albo powinien porozmawiać z seksuologiem lub
                      psychiatrą
                      > …................."Miłość jest POTĘGĄ..ANI WODA ANI OGIEN ANI WICHER NIE
                      ZNISZCZĄ MIŁOŚCI.... LECZ KTO ODDAJE BOGACTWA DOMU SWEGO ZA MIŁOŚĆ - ZYSKUJE
                      NIESŁAWĘ.... Ile to już wątków o miłości,a z nią PARSZYWEJ ZDRADZIE........
                      szkoda słów. Trzymajcie się kupy ZDRAJCY - winszuję wyborów..;[
                  • Gość: rozwiedziona Re: Rilka I jej Mąż IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 23.02.05, 11:22
                    rilka, czytając Twoje posty widzę siebie sprzed kilku lat. Kochalismy się
                    bardzo, wyrozumiałość, tolerancja. Boże, jak ja bez reszty ufałam swojemu
                    mężowi. Był troskliwy, dbał o dom, dzieci. Tworzyliśmy idealny związek.
                    Jestem sześć lat po rozwodzie. Zmienia partnerki nie częściej niż podczas
                    trwania naszego związku.
                    W małżeństwie miałam to co sobie wypracowałam - męża, który mnie uwielbiał,
                    spokój w domu /do czasu gdy nie wyszły na jaw jego poczynania/, dostatek,
                    zapewnienia o dozgonnej miłości.
                    Początkowo też próbowałam utrzymać nasz związek - to był błąd. Do dzisiaj
                    musiałabym znosić upokorzenia. Ten człowiek, pomimo kolejnych przysiąg nie
                    zmieniał swojego postępowania. On zawsze taki był i będzie.
                    Nie życzę Ci takiego wstrząsu, ale gdy Cię słucham, widzę wyraźnie swoją
                    historię. Jesteś zaślepiona tak jak ja kiedyś.
                    Jeszcze ta wypowiedź Twojego męża. Skąd ja to znam?
                    Dużo zdrowego rozsądku.
                    Pozdrawiam.
          • Gość: Malutka Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 13:35
            Nie życzę Ci źle, ale piszesz, że swojemu mężowi chcesz dawać szczęście -
            przypatrz się mu bardzo dokładnie, czy czasem ktoś inny nie daje mu więcej
            szczęścia.
            • Gość: rilka Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 23:19
              nie martw sie, nie uwazalabym mojego malzenstwa za udane, gdyby nie to, ze ufam
              mojemu mezowi co do tych spraw
              czemu nie mozecie uwierzyc, ze ktos w tym kraju zyje w udanym zwiazku?!
          • alfa10 [...] 19.02.05, 20:10
            Wiadomość została usunięta ze względu na złamanie prawa lub regulaminu.
            • Gość: rilka Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 23:20
              ostatni raz w kosciele bylam na moim slubie (to tez byl wyjatek)
          • Gość: bosa Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 22:21
            zaraz padnę. Nie wiesz dziecino, że mężatki to bardziej łakomy kąsek niż
            single?? Choćby dlatego, że faceci liczą na to, że będą bardziej dyskretne i
            nie zadurza się głupio, jak nastolatka. Liczą na taki skok w bok bez
            zobowiązań. I choćbyś była garbata, zezata i kulawa, to i tak większe wzięcie
            byś miała niz niejedna śliczna panna. Jestem mężatka od 8 lat, nigdy męża nie
            zdradziłam. Ale tak sobie myślę - nie wiadomo, co komu pisane :)
            • Gość: rilka Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 23:21
              no ale oni na mnie lecieli zanim wiedzieli, ze jestem mezatka ;-)), wiec nie
              udalo ci sie mnie zachwiac w przekonaniu, ze jestem baaaardzo ladna ;-))
              • Gość: oo Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.elblag.dialog.net.pl 20.02.05, 01:51
                Najczesciej jest wlasnie tak, ze ladne sa po prostu poje..e i juz
                • Gość: rilka Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 01:37
                  pocieszaj sie
          • Gość: errata od rilki nie "powieszajcie sie" ale "pocieszajcie sie" ;-)) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.02.05, 00:30
            grozna literowka
        • Gość: kobieta po 30 Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: *.lsk.gda.pl 20.02.05, 19:25
          Oj nie można tak pisać, że to życie płata figle. Te figle to oni sobie nawzajem
          zafundowali. Jeżeli jest się z kimś w związku to trzeba wiedzieć, jakie są
          konsekwencje zdrady, to nigdy nie jest takie proste jak w książkach, filmach i w
          wypowiedziach na forum w internecie... I wcale to nie usprawiedliwia ludzi,
          którzy mając rodziny i będąc w związkach z innymi ludźmi postępują niegodziwie.
          Jeżeli nie kochała męża, dlaczego mu nie powiedziała??? Bała się, że nie będzie
          miał kto jej utrzymywać? Bała się, że nowy ukochany nie zdecyduje się na
          odejście od żony?
          Dlaczego ludzie robiąc sobie dobrze nie myślą o tym, że krzywdzą przy tym dzieci?
          Sama mam syna i nigdy nie zrobiłabym niczego, co mogłaoby być dla niego
          niszczące. Tak tez rozumiem to, co zrobił ten facet razem ze swoją żoną: użyli
          dziecka dla swoich celów, ona opowiadając córce o przerastającej takiego
          maluszka historii o złej pani, a on wracając do żóny i poddając się jej
          szantażowi. Kobieta, która jest autorką wątku, robi krzywdę swoim dzieciom bez
          względu na to, czy odejdzie od męża, czy też z nim będzie, bo nie wierzę, aby
          dzieci nie wyczuły hipokryzji mamusi. A nawet jeśli tak dobrze gra, to kiedyś
          prawda wyjdzie na jaw i co wniesie w życie jej dzieci???

          Życie nie jest proste, bycie odpowiedzialnym też nie, ale jeśli ktoś podejmuje
          tak poważną decyzję, jaką jest małzeństwo i posiadanie dzieci, powinien zdawać
          sobie sprawę z konsekwencji.
          To, że ktoś sobie powie: Ach to to życie takie jest kurcze dziwne i płata mi
          figle, wcale nie zdejmuje z niego odpowiedzialności za jego uczynki.
          Wcale nie żal mi tej pani, tego pana, ani jego żony, ani też męża "bohaterki".
          • Gość: wuł O rany - człowiek z zasadami ! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 10:58
            Bardzo dobrze napisane.
        • Gość: nena Re: Justyka - odrobilaś lekcje? IP: 1.3.* / *.proxy.aol.com 20.02.05, 21:46
          Byloby swietnie gdyby po slubie nasz maz albo zona kochali nas do grobowej
          deski. Tak powinno byc, ale zycie pisze czasami inne scenariusze.
          Jestem mezatka i kocham mojego meza, ale nie wyobrazam sobie, ze mogla bym byc
          z nim po tym jak by mnie zdradzil. Nie lubie resztek.... Zreszta moj maz mysli
          tak samo.
          Nie sadze, ze mozna odbudowac zaufanie po czyms takim. Tak jak stluczony wazon -
          skleic mozna, ale woda moze sie i tak przedostac.Poza tym, rozumiem, ze mozna
          byc samemu i cierpiec, ale byc z kims i cierpiec? To nie ma sensu. Mysle, ze
          kobiety zostaja z kim kto je zdradzil z wygody, moze finansowej, moze z braku
          odwagi, zeby wszystko zaczac od nowa.
          Co do tego co napisal Justyka, cieplymi uczuciami nie moglabym darzyc kobiety,
          ktora by mi uwiodla meza, ale do tego tanga potrzeba zawsze dwojga......
      • Gość: ptyś Re: To wyniszcza twój organizm??? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.05, 22:02
        jesteś beznadziejna!!! Bóg Ci chyba rozumek odebrał razem z jajnikami...
        • jusytka Re: To wyniszcza twój organizm??? 19.02.05, 22:18
          Twoje chamstwo nie zna granic, widocznie sam jestes z patologicznej rodzinki
          Mam rację ???
      • Gość: danka Re: To wyniszcza twój organizm??? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 21:08
        Zgadzam się z tą opinią.
    • Gość: janko Re: do inga IP: 80.51.236.* 14.02.05, 15:35
      Wy kobiety postępujecie nielogicznie i angażyjecie się wtedy kiedy niepotrzeba
      wmawiając wszystkim że kochacie po czym czar pryska.Daj sobie spokój nie
      kontaktuj się i zajmij się czym innym jak wypełnisz sobie dzień zajęciami na
      max to Ci przejdzie.
    • Gość: tere_fere_kuku Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 14.02.05, 15:45
      to wszystko to jest jakas piramidalna bzdura......"miłość jak z bajki"?.....to
      nie miłość tylko pożądanie.....czy kogoś się naprawdę kocha, wie się dopiero
      wtedy, gdy w codziennym zyciu zweryfikuje się to uczucie...a nie od spotknia do
      spotania raz na jakiś czas........oboje jestes niedojrzali do tworzenia
      prawdziwych, stałych związków....kręci was tylko faza zakochania, randki i
      potajemne schadzki
      • Gość: kazik Re: Śmiałam się z takich kobieta IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 14.02.05, 18:22
        To zawsze na ogół chwilowa faza fascynacji ale tak masz rację codzinne życie to
        weryfikuje.Ja np mam taką osobę z którą w codziennym życiu czuję się
        świetnie,rozumiemy się bez słów a jako że każde z nas jest po przejściach nawet
        znalezienie kompromisu przychodzi nam łatwo choć wszyscy wiedzą że ta kobieta
        zawsze chciała postawić na swoim,ze względu na to że już raz pokłóciliśmy się a
        to było z jej winy to nie mieszkamy razem teraz i nie jesteśmy parą ale
        spędzamy dużo czasu z sobą ale u
        ostatnio usłyszałem że kocha kogoś tam i nie sypiamy od tego czasu ze sobą ale
        ona i ten facet to podobna historia jak ingi ale i tak z nim nie będzie bo on
        się tym bawi a ona fascynuje i pewnego dnia będzie o tym pisać co robić
        Może to dziwne wszystko ale wiem,chwilowe fascynacje do niczego dobrego nie
        doprowadzą i lepiej czasami przespać się z wiaderkiem wody na glowie niż
        pakować się w jakieś chore układy.No wiecie kobiety w takich układach to
        cierpią a faceci się w nich zwykle bawią.Miłość z bajki to może raz na milion
        się zdarza a ale nie wszystkie bajki kończą dobrze nie wiem czy to pamiętacie
        jeszcze z dzieciństwa.Czekam na opinie o tym kiedy naprawdę związek jest super
    • megxx Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 14.02.05, 18:29
      kobieta.gazeta.pl/wysokie_obcasy/1,53581,2547274.html
      Powinnyśmy w ogóle poddać się pewnym zapobiegawczym środkom, byłoby w zasadzie łatwiej:) A poza tym, kiedy kobieta strzela oczami po facetach dookoła? Gdy jest zaniedbana w domu! Gdy wieje chłodem, gdy nie ma wsparcia itd. Być może są jednostki na tyle dowartościowane, że nie czują potrzeby bycia z kimś, ale większość to jednak nie jest na singli stworzona:)
      • Gość: kazik Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 14.02.05, 18:44
        I właśne te które tak mówią że samemu mi dobrze to najbardziej potrzebuja
        partnera,
        wystarczy że pokażesz jej jak z facetem jest inne życie-pokażesz jej że może
        na ciebie liczyć,zrobisz jej drobny upominek przytulisz ją oferując swoje
        ciepło bez zadnych erotycznych podtekstów a zobaczysz jaka bęzie
        uśmiechnięta,szczęśliwa.Jeśli to dostrzeże i nawet się na ciebie nie zdecyduje
        to przestanie puszczać płytę o wyższośći singli.
        • Gość: deedeebg kaziu, dlatego kocham gejow :) IP: *.net.autocom.pl 18.02.05, 18:47
          bo jak narazie nie spotkalam ani jednego heteryka ktory by mnie
          probowal "przytulic" bez podtextow sexualnych...

          wiec stosuje zasade ograniczonego zaufania.mimo ze od ponad 5 lat jestem w
          stalym zwiazku (co mnie juz zaczyna przerastac, bo czuje sie jak w starym
          dobrym malzenstwie) licze tylko na siebie. na mezczyznach zazwyczaj jest ciezko
          polegac (a na informatykach szczegolnie. no,chyba ze chodzi o naprawienie
          kompa. zreszta koledzy i tak maja pierwszenstwo;)

          i tak na marginesie - mimo ze nigdy nie myslalam ze sie w takie G*&o wpakuje,
          jestem z gosciem, ktory, wstyd powiedziec, odszedl od zonci i 2 nieplanowanych
          bachorkow. ale coz, jest to polskie reality...
          poza tym wiecie co sie mowi o mezczyznach - ze sa jak toalety publiczne - albo
          zajeci, albo zasr*&^
          ;p
          ale tej biedaczce i tak nie radze ciagniecia tego, przedstawiciele plci meskiej
          maja to do siebie, ze rzadk osa w stanie powiedziec co NAPRAWDE im sie dzieje
          miedzy uszami. a ten to widocznie nie dosc ze hipokryta i goopek, to na dodatek
          tchorz nieprzecietny i humorzasty jak (za przeproszeniem) baba w ciazy - sam
          nie wie czego chce i po co...
          • Gość: wuł Droga DeeDeeBG IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 00:58
            Wszystko OK,

            Ale nie pisz że twoje bycie z rozwodnikiem to "Polska rzeczywistość"...

            To jest "twoja rzeczywistość" i ty ją tak ukształtowałaś.
            To co napisałaś może sugerować że wszyscy jesteśmy skazani
            na jakieś pogibane zakręty życiowe, a to przecież nieprawda.

            A tak na marginesie: Myślę że ludzie, którzy żeniąc się/wychodząć za mąż
            uwzględniają rozwód jako jakąś tam ewentualność w przyszłości
            nie powinni przysięgać "nie opuszczę cię aż do śmierci"
            tylko np. "nie opuszczę cię aż do zdrady", "nie opuszczę cię chyba że staniesz
            się apatyczny lub spastyczny", "nie opuszczę cię, chyba że cię opuszczę" itd
            itp.
            Co wy na to?
            • les.vacances Re: Droga DeeDeeBG 21.02.05, 01:49
              Gość portalu: wuł napisał(a):

              > Wszystko OK,
              >
              > Ale nie pisz że twoje bycie z rozwodnikiem to "Polska rzeczywistość"...
              >
              > To jest "twoja rzeczywistość" i ty ją tak ukształtowałaś.
              > To co napisałaś może sugerować że wszyscy jesteśmy skazani
              > na jakieś pogibane zakręty życiowe, a to przecież nieprawda.
              >
              > A tak na marginesie: Myślę że ludzie, którzy żeniąc się/wychodząć za mąż
              > uwzględniają rozwód jako jakąś tam ewentualność w przyszłości
              > nie powinni przysięgać "nie opuszczę cię aż do śmierci"
              > tylko np. "nie opuszczę cię aż do zdrady", "nie opuszczę cię chyba że
              staniesz
              > się apatyczny lub spastyczny", "nie opuszczę cię, chyba że cię opuszczę" itd
              > itp.
              > Co wy na to?

              My na to, ze to na pewno bardziej uczciwe )
              Nic nie jest raz na zawsze.
              • Gość: wuł Re: Droga DeeDeeBG IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 11:05
                A tu się nie zgodzę. Moje obie babcie były z dziadkami na zawsze - do śmierci.
                Moja matka z ojcem też są razem od początku i raczej będą do końca. Nigdy bym
                nie powiedział że którekolwiek z nich się w małżeństwie męczyło.

                Jeżeli chodzi o małżeństwo - mam chyba z setkę przykładów że może (i powinno)
                być raz na zawsze.

                howgh
                • Gość: po_godzinach Re: Droga DeeDeeBG IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 13:31
                  Uzylam tego sformulowania w pewnej przenosni )) - majac na mysli to, ze
                  zaden "stan" nie jest "raz na zawsze". Poza tym uwazam, ze nie wolno zakladac z
                  gory, ze nam "na pewno" nic sie nie przydarzy, ze my "na pewno" dochowamy
                  wiernosci i przysiegi. Dlatego, byc moze, jestem w ogole przeciwniczka
                  jakichkolwiek przysiag, wole pozostawic takie sprawy ludzkim sumieniom. Mozna
                  bowiem panowac nad swoimi zachowaniami, nie mozna jednak nad emocjami. Nie da
                  sie pokochac meza, ktorego przestalo sie kochac, mozna natomiast pozostac mu
                  wierna (poswiecajac w pewien sposob) swoje szczescie. Tylko czy taki niekochany
                  maz powinien taka ofiare przyjac? Moim zdaniem, nie.Nie sluzolybo to nikomu -
                  ani zonie, ani jemu, ani ew. dzieciom, dla ktorych przykladem do nasladowania w
                  swoim pozniejszym zyciu byloby kiepskie malzenstwo. Nie zapominajmy, ze dzieci
                  przenosza wlasny model rodziny na swoje rodziny - czy dobrym przykladem jest
                  wiec dla nich model, gdy matka nie kocha ojca (lub odwrotnie) ? Nie sadze.
                  Nie rozpatrujemy tu, jak rozumiem, sytuacji, gdy wszystko jest OK ))).

                  Krotko mowiac uwazam, ze gdy ludzie przestaja sie kochac, powinni sie rozstac i
                  szukac swojej drogi od nowa. Tak jest lepiej dla wszystkich - nie mowiac juz o
                  tym, ze uczciwiej.

                  Pozdrawiam.
      • Gość: blabla Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.smstv.pl / *.smstv.pl 18.02.05, 18:50
        >A poza tym, kiedy kobieta strzela oczami po facetach dookoła? Gdy jest
        >zaniedbana w domu! Gdy wieje chłodem, gdy nie ma wsparcia itd.
        megxx po pierwsze się z Tobą zgadzam, i dorzucam jeszcze swoją prośbę do
        wszystkich par: pracujcie nad KOMUNIKACJĄ!!! Albo się rozejdźcie...
        >Być może są jednostki na tyle dowartościowane, że nie czują potrzeby bycia z
        >kimś, ale większość to jednak nie jest na singli stworzona:)
        Po drugie dzięki za to zdanie, uff jednak należę do większości ;)
    • Gość: Ola Co czujesz myslac o tym cierpiacym dziecku???? IP: *.cpe.net.cable.rogers.com 15.02.05, 17:13
      Chociazby poprzez jeden tylko fakt ze zraniliscie tak gleboko to niewinne
      dziecko, czy warto bylo???????
      • Gość: Kaśka Re: Nie bierz na litość IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 15.02.05, 18:14
        dziecko wykorzystała matka, do tej rozgrywki i to ona jest podła
        • Gość: Dorota JAKA LITOSC, CO TY BREDZISZ ????? IP: *.cpe.net.cable.rogers.com 15.02.05, 21:35
          Jak to wykorzystala? Mala nigdy by sie nie domyslila ze tatus sie wyprowadzil?
          Dzieci wszystko slysza , widza i czuja ze jest cos nie tak. Nie trzeba im
          tlumaczyc z detalami. Ps. ja nie mam zadnego powodu prosic kogokolwiek o
          cokolwiek.
        • jusytka Przecież to tatuś oswiadczył rodzinie ... 17.02.05, 10:02
          Przecież to tatuś oswiadczył rodzinie, ze chce odejść do innej, więc twoim
          zdaniem matka miała to przed dzieckiem ukrywać ??? Jeśli masz takie zdanie:
          ("dziecko wykorzystała matka, do tej rozgrywki i to ona jest podła") życzę ci,
          aby twój partner potraktował ciebie i twoje dziecko tak samo !!!
          • Gość: Inga Re: Przecież to tatuś oswiadczył rodzinie ... IP: *.u.wavenet.pl 18.02.05, 12:01
            justka - nigdy nie życzę Ci żebyś znalazła się w takiej sytuacji-mimo, że w
            Tobie tyle jadu! Nie wiesz co znaczy czuć w sobie tyle emocji i miłości. Mimo
            wszystko warto kochać.Warto...
            • jusytka Re: Przecież to tatuś oswiadczył rodzinie ... 18.02.05, 19:15
              A skąd to wiesz???? Uważasz, że tylko ty jedna potrafisz kochać? - o ile
              opisany przez ciebie stan mozna nazwać miłością :(
              • Gość: ptyś Re: Przecież to tatuś oswiadczył rodzinie ... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.05, 21:55
                jusytka! Wydupczaj do kosciółka pomodlić się za rozumek i za LPR!!!
              • Gość: po_godzinach Re: Przecież to tatuś oswiadczył rodzinie ... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 19:52
                Bo trudno uwierzyc w to jusytko, ze ktos, kto ma w sobie tyle nienawiasci, co
                ty, zdolny jest do molosci
                • jusytka Re: Przecież to tatuś oswiadczył rodzinie ... 20.02.05, 09:52
                  Mozesz wyjasnić, bo nierozumiem kogo ja nienawidzę?
                  • Gość: po_godzinach Re: Przecież to tatuś oswiadczył rodzinie ... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 01:21
                    Nie "kogo" - po prostu w tobie jest "czysta" nienawisc, jakby w czystej
                    postaci - ze tak powiem - taka emocja, ktora jest nienawiscia. Prawdopodobnie
                    masz ku temy powody (z wlasnego zycia). Nienawisc nie jest jednakk nigdy dobrym
                    doradca - bliska jest bowiem zawisci. Slowa, jakich uzywasz, "argumenty",
                    jakimi sie poslugujesz, kompletny brak empatii i dystansu powoduja. ze dla mnie
                    jestes chora z nienawisci - w tym wypadku do osoba, ktora (w swoim mniemaniu)
                    kocha i jest kochana. Mysle, ze ciebie po prostu nikt nie kocha - i strasznie
                    trudno ci to zaakceptowac, co, oczywiscie, rozumiem.
          • Gość: Karotka Re: Justyka, Kaśka i Inga IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.05, 14:25
            matka powiedziała do dziecka - że "tatuś już cię nie kocha". Czy uważasz , że
            to nie jest podłe? Przecież to nieprawda!!! Zagrała więc na emocjach i
            uczuciach własnego dziecka!!! Jeżeli stać ją na takie podłe zachowania w
            stosunku do własnego dziecka (które przecież w takiej sytuacji powinna
            szczególnie chronić jako matka) to wyobrażam sobie jaka jest w stosunku do
            innych ludzi.
            • Gość: lai Re: Justyka, Kaśka i Inga IP: *.icm.edu.pl / *.icm.edu.pl 18.02.05, 18:38
              Zgadzam się - a wiem, że to jest bardzo łatwe i wiem, co to jest szantaż
              emocjonalny ze strony człowieka zranionego i upokorzonego. Na szcęście z mojego
              powodu nikt nie grał emocjami dziecka.
              Ludziom takim jak Justka radzę przestać się spieszyć z wyrokowaniem o innych.
              Niedługo urodzę dziecko mężczyźnie żonatemu; jesteśmy razem, choć zawsze
              mówiłam, że jeśli trzeba będzie - zostanę sama. Staraliśmy się o dziecko 1,5
              roku, leczyliśmy się. Chodziło o coś z nas, o owoc miłości i przyjaźni. Było
              dużo bólu i goryczy ze wszystkich stron, ale pewne decyzje sprzed lat
              pociągnęły za sobą kolejne decyzje i konsekwencje: jesteśmy razem, choć to nie
              standardowe życie, mężczyzna musi utrzymać dwa domy, a ja noszę "tylko"
              pierścionek jako znak związku. Najważniejsze dla mnie jest jednak szczęście
              ojca, jego rozmowy z nienarodzonym dzieckiem ("oszczędzono" mi widoku
              zrozpaczonej porzuconej kobiety; może dlatego mogę się cieszyć, choć łatwo nie
              jest, to nie jest w żadnym wypadku "bajka", dla nikogo).
              Nie można generalizować, pobudki są różne, powody do rozpadu i zawiązania się
              związków są różne. Nie można mówić "kobiety są takie", "faceci są tacy".
              Porzucać dziecko, a nie dorosła osobę - nie wiem, to musi być dużo trudniejsza
              sytuacja... Dlatego żonatych/mężatek szarpiących się międzye dwoma domami nie
              potępiam tak łatwo...
              "Tych trzecich" też nie - ich życie bywa pełne goryczy, pytań: "w czym jestem
              gorszy/-a od "tej pierwszej"?" Ile jest fałszywych, niszczących związków ludzi
              wolnych, a ile "zakazanych" miłości budujących człowieka, pomagających żyć?
              Związki dorosłych bywają pełne zła i czasem dobrze, że się kończą - ale
              dzieckiem nie powinno się "grać". Ojciec może odejść od kobiety, ale od
              własnego dziecka??? Nie wiem, czy to się da rozwiązać i współczuję wszystkich w
              takiej sytuacji.
              Życzę wszystkim życia w zgodzie ze sobą, harmonijnego, i tylko trafnych
              decyzji - jeśli tylko to jest dla nas możliwe (?).
              • Gość: Zyga Re: Justyka, Kaśka i Inga IP: *.zambrow.sdi.tpnet.pl 18.02.05, 20:16
                Jak Ty to pieknie ujełaś. jesteś WIELKA!
          • Gość: maga Re: Przecież to tatuś oswiadczył rodzinie ... IP: *.SKARB.verizone.com.pl / *.internetdsl.tpnet.pl 18.02.05, 19:45
            twoje wypowiedzi traca fanatyzmem radia maryja
            • jusytka Nie jestem ortodoksyjną katoliczką !!! 20.02.05, 09:46
              Nie jestem ortodoksyjną katoliczką !!! Żałosne jest dla mnie to, że traktowanie
              rodziny jako wartości kojarzy ci się z fanatyzmem !!! Studiowałam pedagogikę i
              psychologię i być może mam nieco większą świadomość jak bardzo bohaterowie tego
              wątku "kaleczą" to dziecko. Jeśli nie rozumiesz o czym mówię posłuchaj
              wypowiedzi tych, którzy pochodzą z rozbitych rodzin !!!
              • Gość: an Re: Nie jestem ortodoksyjną katoliczką !!! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 08:45
                No tak - pedagogika. To wiele wyjaśnia
              • Gość: Gina Re: Nie jestem ortodoksyjną katoliczką !!! JUSYTKA IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 18:59
                Faktycznie nie trzeba być ortodoksyjną katoliczką. Wystarczy być BELFREM!!To
                już wszystko tłumaczy. A psychologią się nie zasłaniaj, bo ją jedynie liznęłaś.
                Sama miałaś taki problem w dzieciństwie, albo niedawno - już w swoim
                małżeństwie, albo i wtedy i teraz, bo to się lubi powtarzać. Ja na szczęście
                belfrem nie jestem i nie miałam takich przeżyć, dlatego mogę patrzeć na ten
                problem obiektywnie. Jestem w stanie zrozumieć ludzi i ich problemy i nigdy nie
                odważę się ich oceniać, gdyż nie mam takich doświadczeń.
        • Gość: deedeebg no niech sie Matka-Polka wypowie na forum :) IP: *.net.autocom.pl 18.02.05, 18:50
          w koncu ma chwilke wolna miedzy domem, dziecmi i obiadkami dla mezusia, a na
          dodatek umie obslugiwac kompa!
          ciekawe ze nie napisala cos w stylu "czemuz to tatusiek sie nie zastanowil
          zanim to biedne dziecko o zranionych uczuciach splodzil" albo "ze tatus nie
          pomyslal odpowiednia glowa zanim sie zaczal puszczac na lewo i prawo" albo cos
          takiego ;)
          • Gość: zYGA Re: no niech sie Matka-Polka wypowie na forum :) IP: *.zambrow.sdi.tpnet.pl 18.02.05, 20:22
            Do deedeegb: Ależ jesteś DEBIL/KA! Nic dodać nic ując. Pozdrawiam Cię, jednak.
            Dla nas wszystkich musi starczyc miejsca na tym swiecie.
        • Gość: małą Re: Nie bierz na litość IP: *.internetdsl.tpnet.pl 19.02.05, 14:33
          zgadzam się całkowicie to matka popełniła błąd dzieckiem posłużyła się jak
          przedmiotem dla swoich własnych potrzeb czy to miłość myśle że nie poprostu
          chciała pokazać że facet jest jsj!!!
        • Gość: kokaaa Re: Nie bierz na litość IP: *.frombork.sdi.tpnet.pl 19.02.05, 17:15
          Kaśka masz rację - kochana mamuśka, biedne dziecko niedobry tatuś i podła Pani -
          niezła bajka
          • blanka_z Re: Nie bierz na litość 19.02.05, 17:32
            Zastanawia mnie skąd w niektórych ludziach tyle jadu, zawziętości.....
            Chyba sami nigdy nie kochali, ani nie byli kochani. A że nie zawsze zdarza
            się to, tak jak niby powinno być (czyli obydwoje wolni, bez zobowiązań).
            Najważniejsze, że się zdarzy, że uskrzydli, uszczęśliwi!!!
            A że czasami na bardzo krótką chwilę... cieszmy się nią!
            Czego sobie i wszystkim życzę.
            • Gość: kokaaa Re: Nie bierz na litość IP: *.frombork.sdi.tpnet.pl 19.02.05, 21:39
              blanca. Niecj kocha sama kiedyś miałam romans z żonatym mężczyzną. Umówiliśmy
              się że to będzie twało 3 miesiące. Płakałam następne 8, ale przeze mnie nikt
              nie płakał. Dzisiaj to piękne wspomienie.
        • Gość: bosa Re: Nie bierz na litość IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 22:30
          Kaśka, masz rację. To ohydne, że dorośli w swoje problemy wciągają dzieci. Po
          trupach do celu
      • Gość: lilka Re: Co czujesz myslac o tym cierpiacym dziecku??? IP: *.icpnet.pl 19.02.05, 14:03
        w tym akurat przypadku dziecku to największego cierpeinia przysporzyła sama mamuśka, mówiąc, że atuś już NAS nie kocha. rozhisteryzowan kobieta nie potarfi przyjąć do wiadomości9 albo tez nie chce), ze to "nie kocha" dotyczy tylko jej. zawsze w takich przypadkach najbardziej poszkodowaną strona jejst dziecko i strasznie ciężko jest znaleźć rozsądne wyjście. dzieci są bardzo dobrymi obserwatorami i chocby dorośli grali przed nimi,jak najlepiej tylko potrafią, dzieciak i tak zauważy, że nie jest tak jak było dawniej. a dorastanie w atmosferez wzajemnej nienawiści rodziców nie należy do najprzyjemniejszych. TAk więc, pozostawanie razem "dla dobra dziecka" nie zawsze jest najlepszym wyjściem. ZDROWY ROZSĄDEK obydwojga rodziców moze jedynie uchronić dzieciaka, a kobieta, która robi takie jazdy dziecku ( nie mówię TYLKO tym konkretnym przypadku), że tatuś już nie kocha, do tego opowaiad niestworzone historyjki na temat ojca, powinna miec natychmiast odebrane prawa rodzicielskie. bo to właśnie ONA robi dziecku wode z mózgu.
        • wwiolka Re: Co czujesz myslac o tym cierpiacym dziecku??? 21.02.05, 09:25
          Każda matka obojętnie jakiego gatunku bdzie walczyć o swoje gniazdo rodzinne i
          o spokój jej rodziny. Jeżeli tego nie rozumiesz to daleko ci jeszcze do
          dorosłości i wiele jeszcze się musisz nauczuyć . To nie matka jest zła. Ona
          broni tego co jej się słusznie należy. Przysięgali sobie to teraz powinni jakoś
          przejść z tym do porządku dziennego. W życiu zdażają się różne fascynacje
          i ...pułapki... w rodzaju takich pań czy też panów, którzy to chcą się wkręcić
          na trzeciego. To straszne, że niektórzy chcą budować swoje własne szczęście
          kosztem kogoś innego. I życzę tym trzecim żeby kiedyś ich to też spotkało, będą
          wiedzieć jak to boli!!!!
      • Gość: elly1 Re: Co czujesz myslac o tym cierpiacym dziecku??? IP: *.frombork.sdi.tpnet.pl 19.02.05, 17:13
        Walcząca matka wplątała w to dziecko. Nie będę oceniać tej sytuacji, dla mnie
        jest on niesmaczna. Kto jest winny, że dziecko cierpi? Trzy "dorosłe" osoby
    • witch-witch Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 15.02.05, 18:40
      Jak to mowia: "nie smiej sie dziadku z czyjegos wypadku...." twoj romans to
      powazna sprawa, jednak grubo sie mylisz, ze nie mozna sie odkochac. Mozna
      trzeba tylko chciec. Nie powinnas siebie tez obarczac wielka wina za to co sie
      stalo. W sumie to co wiesz o tym czlowieku, napewno bardzo malo. Coz na starosc
      bedziesz mialo troche bardziej przyjemne wspomnienia.
    • Gość: jkl Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.ip.nd.e-wro.net.pl 15.02.05, 22:36
      W ogóle nie wierzę w tę historyjkę. Jest wyssana z palca. Teraz się zapewne
      śmiejesz z uczestników forum, którzy udali się wciągnąć w to doradzanie,
      moralizowanie i zwierzenia.
      • Gość: inga Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: 195.116.118.* 16.02.05, 11:19
        Nie jest wyssana z palca. Jest czystą prawdą. Dziękuję wszystkim za poradę - to
        dużo daje do myślenia. Od kilku dni nie kontaktujemy się bo poprosiłam o czas
        na odpoczynek. Bardzo za nim tęsknię ale wiem, że muszę zwalczyć to uczucie w
        sobie bo inaczej zwaruiję. Dziękuję jeszcze raz
        • witch-witch Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 16.02.05, 11:39
          Gość portalu: inga napisał(a):

          > Nie jest wyssana z palca. Jest czystą prawdą. Dziękuję wszystkim za poradę -
          to
          >
          > dużo daje do myślenia. Od kilku dni nie kontaktujemy się bo poprosiłam o czas
          > na odpoczynek. Bardzo za nim tęsknię ale wiem, w
          > sobie bo inaczej zwaruiję. Dziękuję jeszcze raz
          ..........................................................................
          Łatwo jest komuś prawić morały, niż napisać coś mądrego od siebie. To jak
          piszesz: "że muszę zwalczyć to uczucie" to jedna strona medalu. A ta druga, że
          oboje nie jesteście szczęśliwi w swoich relacjach. I może najlepiej by było
          gdybyś od tego zaczęła. Porozmawiaj i zdecyduj coś poważnego i dorosłego. Twój
          mąż ma prawo znać prawdę o tobie i o tym, że masz romans. On nie jest
          marionetka, którą zmusza się do życia w rodzinnym kłamstwie i przestawia w kąta
          w kąt tak jak się chce, a zwłąszcza w sytucji dokonanej. On złączył swoje życie
          z tobą, zaufał tobie, jest zapewne zaangażowany. A że tobie to małżeństwo nie
          odpowiada z jakiś tam względów, nie oznacza, że swoim milczeniem i
          niedopowiedzeniami, masz prawo go krzywdzić. Zapewnie jako wolnej osobie będzie
          ci łatwiej urządzić swoje życie tak jak chcesz. Może właśnie nawet z tym
          mężczyzna, który ci się tak bardzo podoba, a moze z kimś bardziej dostępnym.
          • ewpiot Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 16.02.05, 13:22
            Ja bym nie dorazdala tak od razu walenia prawdy mezowi. To my, kobiety,
            wybaczamy zdrade, mezczyzna nigdy. Albo bardzo rzadko. Powiedzenie facetowi o
            zdradzie oznacza najczesciej rozpad malzenstwa-predzej czy pozniej. A ta
            dziewczyna w obecnym okresie zycia jest cala rozdergana, zaplatana, i na pewno
            nie znajduje sie w stanie rownowagi psychicznej. Raczej nie polecalabym
            dzialania w afekcie i podejmowania tak waznych zyciowych decyzji, bo latwo w
            takim stanie lapnac, chalpnac, a juz na pewno poleca raniace slowa, i raczej
            balabym sie brania na siebie ryzyka odpowiedzialnosci za malzenstwo w tym
            stanie ducha. Na jej miejscu odczekalabym jakis czas, az wszystko przycichnie,
            uspokoila sie, i dopiero zaczela rozmowy z mezem. I nie od razu od zdrady,
            tylko od refleksji na temat wspolnych relacji i drogi ich poprawy. Ale w jednym
            witch-witch masz racje, decyzje o wiazniu sie z druga osoba nalezy podejmowac
            po uwolnieniu sie od zobowiazan. Najpier wolnosc, potem mozna ukladac sobie
            zycie. Indze zycze pomyslnego rozwiazania problemow.
            • Gość: KKK Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.pool.mediaWays.net 16.02.05, 13:29
              Mezowie tylko na to czekaja, aby sie uwolnic od swojej znudzonej zonki.
              • darkuss Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 18.02.05, 14:34
                Pragnę Tobie przypomnieć, że wątek nie jest o szowiniźmie !!!!! Nie poruszajmy tutaj tematu jacy są mężczyźni, jakie są kobiety - dobrze ? Twój post nie pomoże w rozwoju dyskusji (uważam ją za ciekawą), lecz sprowadzi na manowce. Pozdrawiam...
                • Gość: KKK do darkussa IP: *.pool.mediaWays.net 18.02.05, 16:29
                  Ewpiot powiedziala:
                  " To my, kobiety, wybaczamy zdrade, mezczyzna nigdy. Albo bardzo rzadko.
                  Powiedzenie facetowi o zdradzie oznacza najczesciej rozpad malzenstwa-predzej
                  czy pozniej".

                  To co powiedziala ewpiot, potwierdzilam moja uwaga, poniewaz napodstawie moich
                  obserwacji stwierdzam ten fakt. Dyskusja tego typu rozwija sie juz poraz n-ty.
                  Ciagle jedno i to samo, porzuceni malzonkowie i cierpiace dzieci. Jedyna rada
                  jest: PANOWANIE NAD SWOIMI EMOCJAMI I ZAUROCZENIAMI oraz KONSEKWENTNE, UCZCIWE
                  ZYCIE WOBEC SWOICH PARTNEROW I DZIECI. Zycze Wam wszystkim, pograzonych w
                  chaosie uczuc wiecej rozwagi w swoich czynach i umiejetnosci przewidywania.
                  Pozdrawiam

              • Gość: W Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 13:30
                dlaczego oszukujesz męża jak go nie kochasz?
            • Gość: Inna Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.core.lanet.net.pl / *.core.lanet.net.pl 18.02.05, 19:28
              Ja śmieje sie dalej, bo narzeczona mojego męża o 20 lat mlodsza do niego ,
              pierwsza do mnie zadzwonila obrażajac mnie i przesyłając równie nieciekawe Sms,
              pod moim adresem ,oczywiście. Tupetu jej nie brakuje.Ani mnie nie zna, ani ja
              jej przez nie szukalam , choc romans trwa juz od roku.Najciekawsze ,że czepia
              sie mojego wieku, choc mój mąż jest ode mnie starszy.Jego wiek jej nie
              przeszkadza.Jak to jest? Dużo w internecie jest takich narzeczonych -
              starszych ,żonatych, dzieciatych facetów. Dobra tylko czemu trzeba żony
              napadać?
              • Gość: inna Re: Ja śmieje się dalej IP: *.core.lanet.net.pl / *.core.lanet.net.pl 18.02.05, 19:34
                Ja śmieje sie dalej, bo narzeczona mojego męża o 20 lat mlodsza do niego ,
                pierwsza do mnie zadzwonila obrażajac mnie i przesyłając równie nieciekawe Sms,
                pod moim adresem ,oczywiście. Tupetu jej nie brakuje.Ani mnie nie zna, ani ja
                jej przez nie szukalam , choc romans trwa juz od roku.Najciekawsze ,że czepia
                sie mojego wieku, choc mój mąż jest ode mnie starszy.Jego wiek jej nie
                przeszkadza.Jak to jest? Dużo w internecie jest takich narzeczonych -
                starszych ,żonatych, dzieciatych facetów. Dobra tylko czemu trzeba żony
                napadać?
                • Gość: po_godzinach Re: Ja śmieje się dalej IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 20:06
                  jak ci sie uklada szczescie w malzenstwie? Rozumiem, ze nie pezszkadza ci
                  istnienie narzeczonej meza?
              • Gość: wiosna Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 11:10
                Nie ma co się przejmować, przecież to tylko świadczy o jej klasie. Z obserwacji
                wiem , że dzwoni i molestuje ta strona, która czuje, że pali jej się grunt pod
                nogami. Jeśli ktoś jest pewien drugiej osoby nie wydzwania i nie robi z siebie
                pośmiewiska. Trzeba mieć klasę i bez względu na wszystko zachować godność.
                Wydzwanianie i obrażanie drugiej strony nie pomoże w niczym, a tylko spowoduje,
                że nie będziemy mogli spojrzeć w lustro. Szczerze mówiąc widziałam kilka
                rozwodów i rzadko się zdarza, że żony są molestowane przez kochanki to raczej
                odwrotnie...
        • Gość: Zyga Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.zambrow.sdi.tpnet.pl 18.02.05, 20:28
          Inga! Ty po prostu wiesz co znaczy miłość A to co znajdziesz na forum, musisz
          koniecznie przesiać przez sitko. Pamiętaj! Miłość wymaga wyrzeczeń! Jednak dla
          miłości właśnie żyjemy na tym świecie. Religie są różne. Dla miłości! Czy w
          związku, czy poza nim. Pozdrawiam.
        • Gość: Volski Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: 66.168.95.* 20.02.05, 16:14
          Ingo,
          Ty masz bardziej podstawowy problem niz ta "milosc". Solidne
          niedowartosciowanie. Radze przeegzaminowac swoje zycie by dopatrzyc sie zrodel.
          Najprawdopodobniej Twoi rodzice, pozniej szkola. Jezeli tego nie zrobisz, to
          bedziesz miala ciag takich przypadkow. Twoje zycie wydaje sie pogonia za
          kims/czyms co Cie doceni (praca lub ludzie), a byc moze masz to pod nosem (=
          wlasna rodzina, nie rodzice). Przypominasz mi moja pierwsza zone, ktora w
          dalszym ciagu sie nie zmienila, chociaz rozwiedlismy sie 20 lat temu. Zycie jest
          twarde i jezeli sie nie robi pracy domowej, to sie pozniej za to placi.
          • citalinka Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 21.02.05, 11:00
            Volski, jest tak jak napisałeś. Ingo (jestem Twoja imienniczką zreszta...)
            prosze zwróć uwage na jego wpis. Niestety borykam się właśnie z "ciagiem"
            takich sytuacji emocjonalnych. Od lat interesuję się psychologią, przyjaźnię
            się też z panią psycholog i wierz mi Inusiu, że źródło jest tam: w braku
            bezwarunkowej miłości w dzieciństwie. To narzuca naszej podświadomości
            schemat "odrzuceni /czy też szerzej: niedostepnośc czy to emocjonalna,
            fizyczna, społeczna/ = MIŁOŚĆ. Partnerzy kochający i dostepni pod każdym
            względem nas nie kręcą, brzydko mówiąc. Nie jest mi łatwo tak sie wymądrzać,
            aktualnie znów jestem po uszy zakochana w kims w 905 niedosteponym, ale "biorę
            poprawkę" na moja wypaczoną emocjonalność i nie robie rewolucji w zyciu (choć
            stale o tym myslę), bo wiem, że po wypaleniu sie tej znajomości, przyjdzie
            ("wypatrzę sobie") inną, kogoś znów niedostępnego. Bo u mnie (może u nas)
            CIERPIENIE = MIŁOŚĆ. Zaś spełnienie na codzień = nuda, brak tych emocji, jakie
            daje JEGO niedostepność. Nie wiem, czy wyrażałam sie tu precyzyjnie, bo jestem
            dość niewyspana. Polecam ci książkę Święcickiej-Macavoy (jakoś tak)
            pt. "Obsesja miłości". Nie zrażaj się głupim tytułem to jest świetna analiza
            mechanizmów, które wkręcają nas w takie sytuacje. Pomoga zdobyć minimum
            dystansu do miłosnych emocji. Pa.
      • Gość: lilka Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.icpnet.pl 19.02.05, 14:07
        no to w takim razie żyjesz chyba na księżycu, skoro twierdzisz, ze to wysysane za palca. nie takie rzeczy się na tym świecie zdażają.
    • Gość: sawk stałas się taka sama szmata jak inne..... IP: *.espol.com.pl 16.02.05, 17:25
      Durna jestes i tyle, facet jest cham i samiec a ty kto?????????
      • Gość: facet Re: stałas się taka sama szmata jak inne..... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 13:00
        to o sobie napisales, ze jestes chamem i samcem ? to raczej na pewno .. dodam
        jeszcze ze idiota i byc moze impotentem, ktorego dziewczyna zostawila dla kogos
        normalnego - stad tyle zlosci w twoim poscie..
        • oleg2budmo Re: stałas się taka sama szmata jak inne..... 19.02.05, 13:06
          a to do mnie bylo ???
          mam nadzieje ze nie
        • oleg2budmo Re: stałas się taka sama szmata jak inne..... 19.02.05, 13:16
          Gość portalu: facet napisał(a):

          > to o sobie napisales, ze jestes chamem i samcem ?
          a to do mnie bylo ???
          mam nadzieje ze nie
          to raczej na pewno .. dodam
          ja chamem nie jestem a samcem i owszem, zwazywszy na ....
          > jeszcze ze idiota i byc moze impotentem, ktorego dziewczyna zostawila dla
          kogos
          >
          > normalnego - stad tyle zlosci w twoim poscie..
          i nie ma u mnie zlosci - nie mylić żalu z złścią ...
    • Gość: walrus Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.abhsia.telus.net 16.02.05, 23:11
      oficjalna statystyka twierdzi ze szanse na utrzymanie zwiazku wyniklego ze
      afery pozamalzenskiej sa pomiedzy 2-3 % .jezeli nie kochasz meza
      odejdz ,zrobisz obojgu przysluge,zanim jeszcze nie ma dzieci.wierz mi
      przeszedlem przez to wszystko.
      • Gość: edek Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.adsl.inetia.pl 18.02.05, 18:26
        Tak samo uważam. Jeśli męża już nie kochasz, powiedz mu. Trochę pocierpi, a
        potem będzie ci wdzięczny! Sam byłem takim mężem a teraz uważam, że moja ex
        wyrzadziła mi wielką przysługę, mówiąc że ma kogoś innego.
        Pozwoliło mi to zbudować sobie na nowo życie, a i jej jest teraz o wiele łatwiej
        (pomimo że jej facet od lat nie odchodzi od żonki!). Oszukiwanie partnera, z
        którym przeżyło się przecież kiedyś kilka fajnych chwil, to nie tylko świństwo,
        ale też głupota. Po czymś takim z mężem nigdy nie będzie ci dobrze - nawet,
        jeśli się o niczym nie dowie.
        • citalinka Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 21.02.05, 11:05
          no nie edziu, absolutnie nie masz racji i oby cię Inga nie posłuchała
      • Gość: miki Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.hestia.pl / 81.210.14.* 18.02.05, 18:35
        ja też przeszłam przez to wszystko. a zwalczenie uczucia...hmmm...jesli uczucie
        jest z gatunku tych "na zawsze", to szanse sa raczej znikome. wiem bo walczę od
        7 lat. pozdrawiam cie, Ingo:)
        • Gość: Inga Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.u.wavenet.pl 19.02.05, 01:16
          Bardzo dziękuje wszystkim za porady.Malutka -jesteś dla mne wspaniałym
          przykładem,że można przetrwać te złe chwile i żyć inaczej.Wiem,e nie beziemy
          juz razem i tylko chcę umieć zachować to w pamięci i nie tęsknić, nie
          rozpatrywać co by było gdyby jednak.Już nie.Rozmawiamy ze sobą codziennie bo
          oboje nie umiemy się "odzwyczaić" od siebie.połączyła nas bardzo duża więź
          emocjonalna.Wspólne upodobania i marzenia.To on opisywał mi wielokrotnie naszą
          wspólną przyszłość i prosił, żebym się nie poddawała, że wie, że to miłość na
          całe życie.Teraz przerosła go rzeczywistość.Szczególnie dziecko.Jego żona do
          mnie dzwoniła kilka razy.Sama mi powiedziała,że przesadziła mowiąc dziecku o
          tym wszystkim.Wiecie co?Wzięlam winę na siebie.Powiedziałam jej, że to ja go
          namiawiałam do tego romansu, związku i opuszczenia rodziny.Nie mogłam patrzeć
          na jego rozpacz kiedy mówił o dziecku.Wiedziałam,że tak bedzie lepiej bo
          czułam,że nie uniesie ciężaru opuszczenia domu.Zrobiłam z siebie wariatke ale
          zrobiłam to z prawdziwej miłości, żeby tylko mniej cierpiał.Mówi mi,że jego
          życie jest puste i szare, że nigdy nie wybaczy sobie,że mnie zawiódł ale nie
          opuści dziecka i rodziny.Wiem,że to wszystko wydaje się Wam pomieszane ale
          uwierzcie,że to była prawdziwa miłość mimo takiego finału.Moje małżenstwo jest
          i tak skoczone pod względem uczuciowym. Mój mąz mnie kocha z przyzwyczajenia,
          ja jestem obok niego z przyzwyczajenia i pewnie tak będzie.Nigdy wcześniej go
          nie zdradziłam. Nie szukałam też po prostu romansu.Chciałam prawdziwej miłości
          a kiedy przyszła okazało sie,że jest za trudna.Teraz chcę tylko umieć
          zapomnieć.To wszystko.Tylko czy możemy zostać tylko przyjaciółmi? Boję sie,że
          to nie możliwe.Oboje cierpimy.To beznadziejne.Nie umiemy żyć bez siebie.Nie
          umiemy żyć razem.
    • hubkulik Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 18.02.05, 16:33
      >Jak się wyleczyć z tej miłości?

      Blad. To nie z milosci nalezy sie leczyc.
      To milosc uzdrawia.

      Pozdrawiam Hubert
      • Gość: KKK Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.pool.mediaWays.net 18.02.05, 16:47
        hubkulik napisał:

        > >Jak się wyleczyć z tej miłości?
        >
        > Blad. To nie z milosci nalezy sie leczyc.
        > To milosc uzdrawia.hu

        .....ale czasem prowadzi do zaulkow, pozdrawiam
        • hubkulik Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka 18.02.05, 16:54
          Zycie ma zaulki, zakrety. Wiele niespodziewanych zwrotow akcji. Zostalo to
          pomyslane po to, by bylo ciekawie i bysmy nie zanudzili sie na smierc.

          Pozdrawiam Hubert
          • Gość: KKK Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.pool.mediaWays.net 18.02.05, 17:03
            W tym zgadzam sie z toba.
    • Gość: Viking Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.elisa-laajakaista.fi 18.02.05, 17:11
      no i po co ci to było? facet i tak nie zostawi rodziny dla ciebie. następnym
      razem się spytaj czy już jest po rozwodzie...
      • Gość: ROBAK Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.dip.t-dialin.net 18.02.05, 18:28
        Ot... facet spotkał facetkę i mamy "romans".
        Gdyby ofiara romansu była kobietą, panią a nie FACETKĄ - byłaby mogła cieszyć
        się własną rodziną jaką założyła.
        PS: Moja matka zakazała mi używać tego określenia: tak nazywają prostytutki
        swoich klientów ... mawiała.
      • Gość: Zyga Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.zambrow.sdi.tpnet.pl 18.02.05, 20:38
        Bzdura! Miłość jest najważniejsza. Ale koniecznie w prawdziwym wydaniu.
        • Gość: wuł Dla mnie miłość to raczej IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 11:27
          raczej oparcie się pokusom niż uleganie im, raczej stałość niż zdrada...

          Mam wrażenie że niektórzy piszą "Miłość jest najważniejsza" a myślą: "Pójdę
          wszędzie dokąd zaprowadzi mnie drgnienie serca albo chwilowe pragnienie".

          A to przecież zupełnie odwrotnie...
    • Gość: sloneczko Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.onlink.net 18.02.05, 17:54
      typowy samolub i egoista. Skok na bok - prosze bardzo ale jak sie sprawa
      rypnela to siup do zony pod kolderke i teraz to on nie moze bo zona , bo corka.
      I na dodatek obsypuje go prezentami . Kto ? Corka? Skad ma na to kase? On od
      poczatku stawial sprawe jasno. Jestesmy z soba razem tak dlugo az sie sprawa
      wyda i wtedy ty bedziesz wiedziala ze on zony nie opusci bo nie moze, bo jest
      czlowiekiem honorowym i odpowiedzialnym. Tak przeciez jest wygodne.Przeciez
      teraz jest to nie mozliwe bo zona go pilnuje, wypuszcza go z gomu na sznurku
      itp.On taki biedniutki i taki rozdarty.Jedzie 700 km. A to pech! Gdyby mial
      kochanke 7 km od domu tez byloby fajnie. No coz glupia baba przytrafila sie
      700 km od domu i sprawa jest dopiero wygodna. W domu zona, blisko domu
      kochanka i daleko od domu jeszcze jedna . A on sie sprawdza ile jeszcze takich
      moze miec. Zycze powodzenia a nadewszystko rozumu. Jak sie sprawa wydala i
      milosc wyszla na jaw to dla mnie sprawa jasna kogo sie zostawia a dla ciebie
      nie ?
    • Gość: Redfairy Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: 213.238.82.* 18.02.05, 17:57
      Odpuść sobie. Teraz, póki jeszcze możesz mieć same piękne wspomnienia. Jeżeli
      on sie waha , łamie - to nie jest pewny ani siebie, ani Ciebie. Nie ryzykuj...
      • Gość: kinga Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.02.05, 16:58
        Witam wszystkich, którzy zabierają głos na forum. Myślę, że ja też mogę
        dorzucić od siebie kilka zdań. Dawno temu zdradził mnie mąż. Nie mogłam długo
        pogodzić się z tym faktem, nie mogłam zrozumieć dlaczego to zrobił, a o
        kobiecie, która próbowała rozbić moje małżeństwo miałam okropne zdanie. Dziś
        wiem, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Teraz sama zdradzam męża i
        nie kieruje mną chęć zemsty ale szalone uczucie do mężczyzny, którego poznałam
        jakiś czas temu. Życie płata nam figle i zsyła niespodzianki w momentach kiedy
        najmniej się ich spodziewamy. Mężczyzna, z którym zdradzam meża jest żonaty.
        Mam świadomość, że krzywdzimy naszych bliskich ale to co zaistniało między nami
        jest silniejsze od zdrowego rozsadku. Jest nam ze sobą dobrze i chciałabym aby
        mogło to trwać wiecznie. Jestem jednak świadoma, że romanse nie trwają
        wiecznie. Być może przeżywam to zauroczenie nowym partnerem aby lepiej i
        łatwiej było mi zrozumieć powody, dla których mój mąż kiedyś również zdecydował
        sie na skok w bok. Dziś przynajmniej go nie potępiam bo wiem, że na pewne
        sytuacje zwyczajnie nie mamy wpływu, a uczucia spadają na nas jak grom z
        jasnego nieba. Nie wszyscy są na tyle silni aby się przed nimi bronić. A poza
        tym nigdy do końca nie wiemy czy to co przyszło nie jest tym jedynym i ostatnim
        uczuciem. Kocham swojego obecnego partnera i on kocha mnie. Ale musimy
        funkcjonować w swoich związkach małżeńskich "dla dobra sprawy". Być może kiedyś
        oboje przejrzymy na oczy, ale póki co, to cieszymy się chwilą. Pozdrawiam
        wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy tak zaciekle potępiają wszystkich
        zdradzających. Nie róbcie tego, bo nigdy nie wiadomo czy pewnego dnia los nie
        ześle wam niespodzianki w postaci kogoś z kim zdradzicie swoich obecnych
        partnerów. Ja też myslałam, że zdradzają wszyscy, ale ja NIGDY tego nie
        zrobię!!! Nic bardziej błędnego!!! Nigdy nie mówcie NIGDY!!!
    • Gość: zośka z kamienia Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.05, 18:25
      Ja się nigdy nie śmiałam z kobiet, które mają romanse z żonatymi, bo generalnie
      nie śmieję się z kalek, obojętnie fizycznych czy psychicznych.
      Trzeba być emocjonalną kaleką decydując się na taki związek, a te historie typu:
      "stało się to tak nagle" "piorun z jasnego nieba" to zwyczajne, często w życiu
      stosowane usprawiedliwianie samego siebie i własnej ułomności.
      Łatwiej zwalić na los, piorun, znudzonego męża itd. niż przyjrzeć się sobie i
      zastanowić się, dlaczego tak łatwo deptamy potrzeby i pragnienia innych ludzi,
      aby sobie robić dobrze.
      I czy tak właściwie sobie robimy dobrze, czy też może źle, bo jak z reguły
      kończą się takie związki chyba wiadomo.
      • Gość: kaja Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.05, 18:39
        jestem przykladem pozytywnego zakonczenia takiego zwiazku, bo moj znudzony maz umarl
      • Gość: KKK Biedni obudzcie sie ! ! ! IP: *.pool.mediaWays.net 18.02.05, 19:06
        Zoska z kamienia, popieram cie w 100% !!
        Taka jest smutna rzeczywistosc dzisiejszych czasow.

        Kazdy musi sie uczyc na wlasnych bledach, nasze wypowiedzi nie maja dla nich
        absolutnie zadnego znaczenia. Gdyby sluchali dobrych rad, nie byloby tyle
        rozerwanych malzenstw, opuszczonych, biednych (fizycznie i psychicznie) dzieci.
        Ludzie, kiedy sie wreszcie obudzicie z tego zlego snu?
      • Gość: Zyga Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.zambrow.sdi.tpnet.pl 18.02.05, 20:47
        Zoska z Kamienia! Co ty możesz na ten temat wiedzieć? Widocznie jesteś tak
        sucha, że nigdy nie poznasz na czym polega sens prawdziwej miłości. Ach!
        Pozdrawiam cie tylko i tyle.
        • Gość: zośka z kamienia Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.05, 22:14
          Ty też nie możesz wiedzieć co wiem, a co nie wiem na temat miłości. Nie znasz
          mnie przecież, a to że mam inne zdanie od ciebie nie jest dla mnie dowodem na
          to, że ty znasz lepiej ode mnie sens miłości. Zazwyczaj tak się dzieje, że
          myśli się że to właśnie ja odkryłem/am sens miłości.
          Łatwiej brnąć w coś co uważa się za prawdziwą miłość, nawet jak jest to tylko
          wybór łatwiejszej drogi. Tak przecież zazwyczaj bywa, że łatwiej oczekiwać aż
          rycerz na białym koniu zmnieni nasze życie, zamiast samemu je zmienić.
          Tyle, że zmieniać coś samemu, starać się i pracować wymaga wysiłku i nie jest
          tak spektakularnie kolorowe jak jazda, nawet z żonatym, rycerzem na koniu.
          Ileż można przeżyć uniesień, wzruszeń, jak cudownie można cierpieć i płakać
          koleżnką w rękaw, że gdyby tylko nie ta wstrętna żona, albo gdybyż to mąż
          bardziej się nami interesował.
          To znacznie łatwiejsze, niż zainteresować się własnym mężem, no nie?
          • Gość: Solidarna z żoną A mi Ciebie nie szkoda Ingo, natomiast bardzo mi IP: *.wbrmfd01.mi.comcast.net 18.02.05, 23:30
            szkoda zdradzonej żony i jej dziecka. Żonie zawalił się świat...Chce go
            ratować, jest zdesperowana, nie winię jej za to co powiedziała dziecku, tym
            bardziej, że nie od niej to wiesz, a przekaz może być fałszywy, dzwoni do
            ciebie i prosi o rozwagę. Walczy o męża. Myślisz, że ich nie połączyła kiedyś
            miłość? Jestem tego pewna..., no, ale pan małżonek zaczął myśleć główką a nie
            głową. Ty i jej mąż też jesteście zwykłymi draniami, myślącymi tylko o sobie.
            Gdy jest dziecko, gdy są dwie rodziny, zaangażowane są uczucia innych
            (współmałżonków) to nie wskakuje się pod czyjąś kołderkę.Skrzywdziliście tyle
            osób i siebie zresztą także. I nie gadaj tyle o miłości, bo to nie jest miłość.
            Nie potępiam ciebie, ale wszystkim podobnie myślącym chętnie przypomniałabym
            przysłowie: "nie rób drugiemu, co tobie niemiło". Chciałabym, żeby tamtej
            kobiecie , żonie wyprostowało się życie, obojętnie z mężem czy nie, a może z
            kimś innym. Tobie życzę tego samego co robisz innym!!!!
            • Gość: wiosna Re: A mi Ciebie nie szkoda Ingo, natomiast bardzo IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 11:36
              No cóż jestem przekonana,że przydażyło Ci się coś podobnego i stąd taka opinia.
              A pomyślałś o tej żonie, która od dnia kiedy się dowiedziała o kochance do
              końca swojego życia będzie myślała kiedy mąż spóźni się 15 min że z pewnością
              jest zdradzana? Nie wiem jak kobiety mogą żyć pod jednym dachem z kimś kto je
              zdradził. Wpuszczać go do łóżka i udawać że nic się nie stało. Przytulac sie i
              myslec czy czasem on nie mysli o jakiejs innej. Przeciez to jest horror. Nigdy
              w zyciu, chocbym miala trojke dzieci nie wybaczylabym mezowi zdrady. A na
              potwierdzenie moich slow dodam, ze zlapalam meza na zdradzie gdy nasz syn mial
              poltora roku. Wyrzucilam go z domu choc to byla tylko jakas przygoda. Te ktore
              blagaja, rzucaja sie do stop dzwonia do kochanek i zebrza o mlosc nie maja
              honoru i godnosci. Sa uazleznione najczesciej finansowo od mezow i boja sie
              zaczac nowe zycie. Kobiety miejcie troche godnosci tylko wtedy mezowie beda was
              szanowac!
    • Gość: myszy Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: 212.* / *.cza.warszawa.supermedia.pl 18.02.05, 19:03
      moj maz poznal kobiete, rozwodke, i po roku szalenczego romansu i zycia na dwa
      fronty, odszedl do niej - zostawil mnie i dzieci, jestesmy bez niego od poltora
      roku i... teraz sie ciesze, ze to nie ja bede sie z nim uzerac na starosc kiedy
      zrobi sie nieznosny ;-) zycze im jak najlepiej, i niech mu tylko nie przyjdzie
      do glowy wracac...
      troche ta radosc gorycza podszyta, tesknota dzieci, na poczatku takze moja...
      i bezradnoscia, i zrozpaczonymi pytaniami, co ONA ma takiego, czego MI
      zabraklo, dlaczego odszedl...
      dzieci tesknia najbardziej, choc widuja sie z ojcem dosc czesto, dwa czasem
      trzy razy w tygodniu, ale uwazam ze lepiej kiedy nie widza naszej codziennej
      walki, braku sympatii czy rozgoryczenia - bo nawet jesli ich ojciec zostawil
      mnie, to ich ojcem bedzie do konca
      uwazam ze zona twojego faceta postapila bardzo nie fair wykorzystujac dziecko w
      tej rozgrywce z mezem - jej corka dlugo bedzie miala traume i prawdopodobnie
      klopot ze zbudowaniem wlasnych zwiazkow w przyszlosci, z odbudowaniem poczucia
      bezpieczenstwa, itd itp
      takie sprawy to zawsze sprawy miedzy rodzicami, a dzieci maja prawo wiedziec,
      owszem, ale nie za duzo i na miare swoich mozliwosci emocjonalnych... a przede
      wszystkim MUSZA uzyskac zapewnienie od OBOJGA rodzicow, ze sa bezpieczne, bo i
      tatus i mamusia dalej je kochaja. to jest podstawowe i niezbywalne prawo
      dziecka, ktorego nie mozemy go pozbawic przez chec "rozgrywania" naszych
      spraw...
      polecam ci ksiazke andrzeja wisniewskiego (terapeuty) "zwiazki i rozwiazki" -
      dobrze napisana, przedstawia problem rozstania (jego i zony, albo ciebie i
      jego, albo ciebie i meza), a z wlasnego doswiadczenia radze ci zajac sie czyms -
      jakis kurs weekendowy, albo inne zajecia, gimnastyka, taniec, cos co sprawi ze
      poczujesz ze sama sie soba opiekujesz - wtedy wroci wlasciwa perspektywa i
      bedziesz mogla ocenic co warto a czego nie warto...
      aha, i jeszcze jedno - jesli twoj maz nic nie wie, albo wydaje ci sie ze nie
      wie, to moze byc tak, ze on, podswiadomie, daje ci szanse naprawy waszego
      zwiazku, obyscie tylko chcieli o tym rozmawiac i nad tym pracowac... wiec nie
      mow mu pochopnie o wszystkim tylko dlatego ze bedziesz sie chciala podzielic
      tym ciezarem ktory powoli zaczal cie przerastac
      bo romans byl twoim wyborem (nawet jesli bylo to typowe "coup de foudre" czy
      inne nadprzyrodzone zjawisko ;-) i nie wolno ci go obciazac odpowiedzialnoscia
      za te decyzje...

      pozdrawiam cieplo i zycze ci wiele sily - i odwagi :)

      • Gość: dzika Re: do Myszy..... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.05, 19:40
        dzięki Twojemu komantarzowi odzyskałam wiarę w to, że na tym forum piszą nie
        tylko ludzie z chorymi emocjami, którzy usiłują krzykiem i bezwzględną krytyką
        oceniać innych. Naprawdę. Twój komentarz jest perełką w tym zgiełku i dobrze by
        było, żeby trafiły na niego te wszystkie netowe mądralińskie! Serdecznie Cię
        pozdrawiam i życzę powodzenia
      • Gość: wiosna Re: Śmiałam się z takich kobiet,a stałam się taka IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.02.05, 11:48
        Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo ucieszyla mnie Twoja wypowiedz.
        Ciesze sie ze sa jeszcze wsrod nas kobiety ktore potrafia myslec i szanuja
        siebie.
        Zycze Ci duzo szczescia!!!
    • Gość: PSYCHOPATOLOG Czy istnieje prawdziwa miłość? IP: *.chello.pl 18.02.05, 19:14