Gość: ellf
IP: *.saska.krakow.pl
13.12.03, 20:49
Od 3 lat bezskutecznie próbuję zajśc w ciążę. Ostatnio chyba dojrzewam
do "darowania sobie". Ale trochę się boję tego "alternatywnego planu na
życie". Stopniowo wszyscy wokół nas założą rodziny, będą mieć dzieci i ich
zycie kręcić się będzie wokół tego. Zaczniemy odstawac od otoczenia ze
względu na odmienne punkty widzenia, motywacje, priorytety ... będą nas
uważać za godnych politowania, upośledzonych ludzi. Chorych na egoizm,
innych, nie znających "cudu rodzicielstwa". Będą myśleć, że nasze życie
pójdzie na marne, bo niczego/nikogo po sobie nie zostawimy. Na koniec
naszego życia - ukradkiem będą oceniać swoje szanse spadkowe (bo przecież
staniemy się prawdopodobnie bardziej majętni niż rodziny z dziećmi, które
dużo "trudu finansowego" muszą właśnie im poświęcać). Będą nam zazdrościć,
że podróżujemy, mamy swoje hobby (kosztowne), wydajemy na przyjemności.
Jeżeli nie nauczymy się spędzac świąt we dwójkę, zawsze będziemy jedynie
przylepką do czyjegoś rodzinnego ogniska. Wujkiem i ciocią, którzy przywożą
prezenty, którym podrzucac można dzieci i cieszyć się, że w ten sposób daje
się nam zaznać "tego cudu". Wszyscy "dzieciaci" będą uważac się za lepszych
od nas. Nasze małżeństwo tez będzie inne. Prawdopodobnie czeka nas jeszcze
wiele trudnych chwil pośrednio związanych z faktem bezdzietności. Jeśli
zdecydujemy się nna adopcję - to temat na oddzielny wątek. Otoczenie też
pewnie uzna nas za dziwaków.
Przyznajcie - bezdzietność to doprawdy wyzwanie.