iryska2604
16.08.22, 19:36
Rząd w absolutnym chaosie
Trzy dni temu premier Morawiecki powiedział: "Według wszelkiego prawdopodobieństwa doszło do zrzutu jakichś substancji, które wywołują pewne efekty". To odkrywcze zdanie pokazało raz jeszcze całkowitą bezsilność polskich władz w kwestii ustalenia przyczyn katastrofy ekologicznej, do jakiej doszło na drugiej największej rzece w Polsce.
W świecie polityki trwają przepychanki i poszukiwanie winnego chaosu, który zapanował kilkanaście dni temu. Coraz bardziej nerwowo (o ile to w ogóle możliwe) robi się na linii Warszawa-Berlin. Tymczasem w "Wyborczej" Tomasz Ulanowski - podpowiadając również Morawieckiemu i jego współpracownikom - przedstawia 6 najważniejszych hipotez dotyczących tego, co spotkało Odrę i cały ekosystem bezpośrednio powiązany z rzeką. Mezytylen? Rtęć? Sól? Sinice? Wszystko naraz? A może inna, wciąż tajemnicza substancja?
Rząd naraża Polaków na niebezpieczeństwo. Od tygodnia przerzuca się odpowiedzialnością i nie wiadomo, czy ma jakikolwiek plan. Tak uważa Szymon Hołownia, lider opozycyjnej Polski 2050. I dodaje, że nie tylko Odra, ale i mieszkańcy terenów, na których widać tragiczne skutki ekologicznej katastrofy, zostali pozostawieni sami sobie. - Nie ściemniajcie, nie chowajcie i nie ukrywajcie - zaapelował do rządu i premiera.
Inny przedstawiciel opozycji, Włodzimierz Czarzasty z Lewicy, także nie przebiera w słowach i mówi: "Rząd Morawieckiego jest w absolutnym chaosie". I, szczerze mówiąc, nie sposób nie przyznać mu racji...
Śnięte ryby pływają nie tylko w górnym biegu Odry. Wciąż można na nie trafić także we wrocławskiej fosie miejskiej, od pewnego czasu także na terenie Parku Szczytnickiego. Wyławianiem zajmują się cztery osoby. - Zaczynają rano przy pl. Jana Pawła II i zbierając ryby, które pojawiły się nocą, płyną w stronę konsulatu niemieckiego. Tam zawracają i w drodze powrotnej wyławiają to, co w ciągu dnia wypłynie spod mułu – wyjaśnia Aleksandra Zienkiewicz, rzeczniczka Zarządu Zieleni Miejskiej.
W sprawie zatrucia Odry wciąż więcej jest niewiadomych niż pewnych informacji. Cieszy, że władza i jej delegatury - z ogromnym opóźnieniem, ale jednak - próbują podejmować jakiekolwiek działania. Powstaną na przykład zapory, które znacząco ograniczą przedostawanie się martwych ryb do kanałów Parku Krajobrazowego Doliny Dolnej Odry. Ten rozciąga się od południowych granic Szczecina aż po położoną 30 km na południe Widuchową.
Warto przypomnieć, że gdy lokalne media i samorządy alarmowały o tragedii rozgrywającej się na Odrze, władza miała ważniejsze zadania. Z zainteresowaniem przyglądała się na przykład losowaniu niebieskich kulek w Sądzie Najwyższym. Dziś wyszło na jaw, że zanim SN przeprowadził pierwszy test bezstronności neosędziego sądu powszechnego, powołanego z udziałem neo-KRS), pierwsza prezes Małgorzata Manowska (także neosędzia, jak przypomina w "Wyborczej" Ewa Ivanova) nasłała na skład orzekający (złożony ze "starych" sędziów) rzecznika dyscyplinarnego, a wydania akt sprawy domagały się dwie jednostki Prokuratury Krajowej.
Trudno chyba o lepszy przykład rzekomej bezstronności władzy sądowniczej (na najwyższych jej szczeblach) w Polsce czasów PiS.
Nie milkną echa wczorajszego wystąpienia prezydenta Dudy podczas obchodów Święta Wojska Polskiego. Nazwał w nim "durniami" i "zdrajcami" ludzi, którzy podjęli się ratowania uchodźców i migrantów na polsko-białoruskiej granicy.
Dziś wielu z nich odpowiada głowie państwa. - Utwierdza mnie pan w przekonaniu, że w Polsce nie ma żadnej sprawiedliwości, a podanie komuś wody i kromki chleba czy opatrzenie ran jest przestępstwem. Do pana wiadomości: ratowanie życia nie jest przestępstwem, nieważne jest kto tej pomocy potrzebuje i gdzie tej pomocy wymaga. Dopóki żyję, będę pomagał każdemu, kto tej pomocy będzie potrzebował i nieważne z jakiego będzie kraju - wyjaśnia prezydentowi Mariusz Kurnyta, aktywista znany jako Człowiek Lasu.
A Jakub Sieczko, lekarz zaangażowany w udzielanie pomocy na polsko-białoruskiej granicy, napisał w mediach społecznościowych: "Ludzie, którzy pomagają na granicy, reprezentują poziom osobowościowy i moralny, do którego Duda i jego polityczni koledzy - amoralni dyletanci - nie będą w stanie nigdy dorosnąć. Nie zasługujecie na to, żeby być prezydentem takich ludzi. Umiecie tylko dop***dolić słabym i udawać twardzieli w tej Waszej Russia Today".
Na zakończenie wisienka na torcie. Kancelaria Prezydenta gumkuje prawdę o Marii Kaczyńskiej. Agnieszka Kublik bardzo dokładnie i uważnie przyjrzała się stronie Prezydenta RP, a zwłaszcza jego archiwum. Nie można już w tym miejscu w sieci znaleźć informacji choćby o tym, że Kaczyńska, pierwsza dama w latach 2005-2010, sprzeciwiała się zakazowi aborcji. I że wspierały ją w tym - uwaga! - dzisiejsza posłanka PiS-u Joanna Lichocka oraz aktualna szefowa wydawnictwa Orlen Press, czyli Dorota Kania.
Przygotował Michał Nogaś,
dziennikarz Gazety Wyborczej