miricor
05.10.09, 23:28
witam wszstkich
na poczatku chce powiedziec, ze jestem pelna uznania dla osoby,
ktora wpadla na pomysl, aby zalozyc takie forum

przeczytalam juz
spora liczbe postow i widze, ze wypowiadaja sie tu osoby, ktore
wiedza co mowia, a co najwazniejsze znaja albanie nie tylko z
przewodnikow, ale tez od tej drugiej strony, stad moja prosba do was
dziewczyny.
sprawa jest dosyc banalna. chodzi mi o wasze spostrzezenia dotyczace
albanczykow a dokladniej mowiac relacji albanczyk - cudzoziemka.
jakis czas temu bylam w grecji na wakacjach i poznalam tam jednego
albanczyka. od razu wydal mi sie calkiem fajnym facetem - po prostu
normalnym i nienachalnym. fajnie spedzilismy razem czas - chociaz
przyzam sie, ze mielismy bardzo malo dni na lepsze poznanie sie,
poza tym on praktycznie do poznego wieczora pracowal, wiec moglismy
sie spotykac tylko nocami.. w kazdym razie niestety nadszedl czas,
ze musialam wrocic do polski. w zasadzie niczego wiekszego nie
spodziewalam sie po tej znajomosci - po prostu kolejna osoba poznana
na wakacjach, z ktora pewnie bede utrzymywala kontakt przez krotki
czas, a potem 'umrze to smiercia naturalna'- tak jak czesto bywa to
ze znajomosciami wakacyjnymi... natomiast, w tym przypadku jest
zupelnie inaczej. praktycznie mamy kontakt ze soba kazdego dnia...
oczywiscie nie wyznajemy sobie milosci - coz juz nie jestem
podlotkiem - a szkoda, coz czas nieublagalnie leci

ale pewnego
dnia spytal sie mnie czy nie mam ochoty przyjechac tej zimy do
albanii do jego rodzinnej miejscowosci.. on bedzie mial wtedy wolne,
wiec bedzie mial czas dla mnie, a poza tym poznam jego rodzine i
przyjaciol... przyznam sie szczerze, ze bylam troche zszokowana tym,
ale szybko przeanalizowalam wszystkie za i przeciw i uwzgledniajac
sam fakt kosztu przelotu (mam prawo jazdy ale na pewno nie
zdecydowalabym sie w taka podroz jechac sama - a niestety wszyscy
moi znajomi slyszac pytanie czy nie maja ochoty na sylwestra jechac
do albanii pokladaja sie ze smiechu) czy uzyskanie urlopu w pracy
nie jest latwa sprawa. powiedzialam mu to oczywiscie sadzac, ze to
zakonczy ten temat, natomiast w odpowiedzi uslyszalam, ze on sam
kupi mi bilet - bo jak to stwierdzil 'lece do niego, a nie tylko dla
wlasnej przyjemnosci'. oczywiscie podziekowalam za to, bo w ogole
nie wchodzi to w gre, bo jezeli juz zdecydowalabym sie tam poleciec
to tylko i wylacznie za wlasne pieniadze. natomiast chodzi mi o
wasze odczucia. czy wszyscy albanczycy sa tacy goscinni i otwarci?
czy to dla nich normalne, ze zapraszaja do siebie ludzi poznanych na
wakacjach? nie chce wkrecac sobie jakis faz, ale niestety dalo mi to
duzo do myslenia. najbardziej przeraza mnie fakt, ze jednak biore
taka podroz pod uwage. analizujac moj krotki - bo tylko tygodniowy
pobyt w grecji doszlam do wniosku, ze faktycznie ten albanczyk rozni
sie od poznanych mi polakow. przypomnial mi sie jeden wieczor, kiedy
bylam naprawde zmeczona i wkurzona (bylam z grupa polakow i jednego
dnia nagle wszyscy sie poklocili) i nie mialam nawet ochoty z nim
rozmawiac, powiedzialam mu o tym, nawet powiedzialam ze moze sobie
pojsc do znajomych, potanczyc albo po prostu isc spac, bo ja nawet
nie jestem zdolna do rozmowy - to stwierdzil, ze jemu to nie
przeszkadza i mozemy pomilczec... i faktycznie siedzielismy tak
przez kilka godzin

i teraz sama juz nie wiem, co mam robic. wiem,
ze do grudnia jeszcze wiele moze sie wydarzyc.. ale chcialabym
wiedziec, co wy zrobilybyscie na moim miejscu? czy ktoras z was
odwazylaby sie poleciec? ja mam juz totalny metlik w glowie, a nikt
z moich znajomych nie traktuje tego serio, bo jedyne co slysze to
to, ze jak tam pojade to na poczatku wezma mi paszport, a potem
sprzedaja do jakiegos burdelu i slad po mnie zaginie... poza tym on
jest ode mnie sporo mlodszy - 4 lata, u nas w polsce juz nie jest to
teraz az tak wielkim szokiem, chociaz spotkac mozna jeszcze ludzi,
ktorz dziwia sie takim zwiazkom... a wiecie jak patrzy sie na to w
albanii? z gory dziekuje za jakies opinie... i za cierpliwosc, bo
pewnie nie kazdy zdolal przeczytac cala ta wiadomosc

pozdrowionka