GoĹÄ: z sieci
IP: *.chello.pl
20.04.10, 14:57
Kilkadziesiąt milionów dolarów zarobili na ubezpieczycielach „Warty”
jej prywatni akcjonariusze, m.in. dilerzy samochodowi: Jan Kulczyk,
Krzysztof Komornicki, Paweł Obrębski i Jan Starak. Operację
zwaną „Zielone bingo” mieli przygotować oficerowie UOP za czasów
gen. Czempińskiego.
W marcu 1994 r. rada nadzorcza „Warty” przeznaczyła 130 mld starych
złotych z dywidendy na opłacenie emisji 1,3 mln akcji serii
B „Warty” dla dotychczasowych akcjonariuszy. Cenę emisyjną tych
akcji ustalono na 100 tys. starych złotych za każdą akcję. We
wrześniu, po ogłoszeniu publicznej emisji akcji „Warty”, rada
nadzorcza spółki ustaliła cenę za jedną akcję serii D już na 800
tys. zł – czytamy w „Gazecie Polskiej”.
– Kulczyk, Komornicki, Obrębski i Starak mieli wówczas zainwestowane
w akcje „Warty” po kilka milionów dolarów. Dzięki tej operacji
wartość ich majątków pomnożyła się do kilkunastu, a nawet
kilkudziesięciu milionów dolarów. Agenci służb i samochodziarze,
kupując akcje „Warty” na preferencyjnych warunkach, zarobili kosztem
zwykłych obywateli fortuny i nikt ich dotąd nie rozliczył – mówi
informator „GP”.
Według tygodnika, akcję organizowali oficerowie UOP, którzy chcieli
zarobić na manipulacji akcjami. Zgromadzili oni 13 mld starych
złotych i kupili za nie akcje „Warty” i Banku Śląskiego. Akta tej
operacji do dziś opatrzone są klauzulą „tajne”.
Gen. Czempiński, który stał wtedy na czele UOP, został potem
wspólnikiem Jana Kulczyka w firmie Mobitel-Active. Doradzał też
Kulczykowi w trakcie prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej SA.
Dilerzy samochodowi zostali akcjonariuszami „Warty” w 1993 r., gdy
przewodniczącym rady nadzorczej spółki był Wojciech Kostrzewa,
późniejszy prezes BRE Bank SA, którego członkami rady nadzorczej
byli m.in. gen. Czempiński, Jan Kulczyk i Sławomir Wiatr. W czasie
emisji akcji pracował też w „Warcie” obecny szef doradców premiera
Tuska, Michał Boni.
„Gazeta Polska” dziwi się, że skarb państwa wyraził zgodę na
przeznaczenie pieniędzy z zysku „Warty” na sprezentowanie akcji dla
akcjonariuszy, wiedząc, że kilka miesięcy później odbędzie się
publiczna emisja i akcje spółki będą notowane na giełdzie.
– Jeśli była to zaplanowana operacja służb, jej ofiarami padli ci
inwestorzy, którzy kupili akcje „Warty” w trakcie oferty publicznej,
ponieważ kurs akcji „Warty” po jej debiucie giełdowym spadł poniżej
ceny emisyjnej. Operacja UOP była więc bardzo niekorzystna dla
Polaków inwestujących na giełdzie, nieświadomych, iż mogą być
przedmiotem w nielegalnej operacji finansowej służb specjalnych –
twierdzi informator gazety.