hemeczka
04.12.08, 13:02
Witam! Nasunął mi się nieciekawy wniosek. a może to już wypaczenie
tą Mickiewiczowską literatura?
Z polskiej literatury wieję taką reygnacją, bezradnością. gdzie nie
spojrzysz tam rozpacz, głód, nędza. Te cięzkie kajdany zaborcy a jak
już niepodległość nastała to i tak płacz.
Czytam Anię z zielonego wzgórza i wydaje mi się jako Polakowi że
wyspa Księcia Edwarda to jest jakaś inna planeta. Tam jest jakaś
sielanka. Te kobiety wyszywające kapy, szkółki niedzielne, wizyty u
pastora, praca na roli,zbieranie jabłek w sadzie. roześmiane
dziewczęta i chłopcy. gdy u nas ponad 100 letnia walka z zaborcą,
krew, ginący ludzie, ucięmiężenie. albo lepiej seria powieści o Pat.
też sielanka gdy w Europie trwa w najlepsze wojna, rozpoczyna się
holokaust, komunizm i nazizm, Pat w tym czasie spokojnie robi
przetwory a jedynym jej utrapieniem jest szwagierka.
Ogólnie jakiś zgrzyt. Ciekawe czy bohaterki Maud byłyby takie
pozytywnie nastawione do zycia gdyby żyły w Polsce?