mama_kubusia2
29.05.17, 13:47
Witam! W wielkim skrócie wyglądało to tak. On żonaty od 5 lat ja mężatka od 14, zakochał się od pierwszego wejrzenia, nigdy tak nie czuł, ogromna chemia, piorun, byłam czyms więcej niż marzenie itd.

Zaatakował mnie, telefony po kilka razy dziennie smsy, fb. Uwierzyłam, że spotkałam prawdziwą miłość, zakochałam się.. Po 4 mscach pan stwierdził, że musi ratować swoja corkę i że trzeba zerwać bo to skończy się dwoma rozwodami...Posypałam się...To on nalegał, zabiegał a potem zerwał, zero telefonow i kontaktu.. nie musze pisać jak się czułam. Teraz już doszłam do siebie ale jeszcze boli. Mam kompletny mętlik w glowie, bo jak zadzwoniłam tydz temu majac znakomity humor, to on nawet nie udawał,ze jest szczęśliwy, miał glos jakby ktoś mu umarł. Nadal twierdzi, że się zakochał. Tylko dlaczego tak zerwał jednym ruchem, nie rozumiem nic z tego. Bardzo ciężko mi się z nim rozmawialo, jak z dzieckiem. Mam nauczkę na przyszlosc, nigdy nie uwierzę już żadnemu facetowi, omotał mnie i pozostał tylko niesmak i pytanie dlaczego tak się stało...Pisze żeby się wygadać bo kosztowało mnie to wiele emocji.