szary_facet
30.05.19, 21:42
Przeczytałem kilka wątków na tym forum i pomyślałem, że opowiem swoją historię ku zastanowieniu i przestrodze. Historia jak pewnie jedna z tysiąca podobnych i jak każda z nich bogata w chwile uniesień i cierpienia. Może też dzięki Wam otrzymam odpowiedź na gryzce mnie wątpliwości? Pewne jest, że uczuć nie da się zaprogamować, nie da się sobie powiedzieć - to tylko przyjażń, nie zakocham się, to nie dla mnie, nie mogę bo.. itp.
Tego co się zadziało w moim życiu zupełnie nie planowałem, nie szukałem romansu, miłości na boku, czy przygód z kobietami. Jestem facetem po 50-tce, moje małżeństwo przeżywało różne fazy, ostatnio ( wtedy) nie było różowo. Mamy córkę, dziś dorosłą już kobietę, wtedy uczennicę gimnazjum. Z Anią poznaliśmy się zupełnie przypadkiem, można powiedzieć w trakcie moich obowiązków służbowych. Byla moją klientką, zadzwoniła zamawiając usługę u niej w domu. Byla rozwódką i samotną matką chłopaka z lekkim upośledzeniem. Myślę, że już wtedy zwróciła na mnie uwagę, ja zresztą też - była po prostu ładną, atrakcyjną kobietą. Rozmowa się nam dziwnie kleiła, ale moja wizyta u niej byla wyłącznie związana z pracą. Miałem wrażenie, że następna moja wizyta u niej nie była całkiem przypadkowa - dała mi kolejne zlecenie. W trakcie rozmowy zauważyła, że mamy wspólnych znajomych. ??? Zaraz skąd? Domyśliłem się, że sprawdziła mój profil na fb. Po kolejnych kilku miesiącach wymienialiśmy się już życzeniami noworocznymi na fb, potem przejście na "Ty", długie rozmowy na fb, ale ciągle niewinne, w końcu jakieś niby całkiem niesprowokowane spotkanie na koncercie, smsy, czasem już jako kolega - przyjaciel wpadłem do niej będąc na rowerze. Była o rok starsza, b. inteligenta, pewna siebie, artystka. Można powiedzieć, że zostaliśmy przyjaciółmi - tak mówiła. Po jakimś koncercie wylądowaliśmy nad ranem u mnie w pracy - rozmawialiśmy długo, potem zapytałem nieśmiało, czy zgodzi się na pocałunek - nie odmówiła. Od tej chwili czas przyspieszył. Nastepne 2 lata to czas codziennych rozmów na fb, spotkań, ukradkowych spacerów i sporadycznych jeszcze wtedy lądowań w jej łóżku. Miała już wtedy kochanka (żonatego), którym koiła żal po innym (też żonatym), z którym się wcześniej spotykala przez 8 lat po jej rozwodzie, a on ją porzucił ( były straszne łzy!). Śmiałem się z jej naiwności. Ale też nie mialem wtedy wątpliwości, że się zauroczyła mną, patrzyła we mnie jak w obrazek. Dziwiło mnie to i trochę się sam z siebie śmialem, bo nigdy nie uważałem się za kogoś wyjątkowego, godnego zauważenia, ot, szary facet, jeden z wielu podobnych. Po 2 latach tej przyjaźni już czułem, że mi na niej zaczęło zależeć. Zaproponowalem jej, żebyśmy byli tylko dla siebie. U mnie w domu już się zupełnie nie kleiło. Zgodziła się. To był czas świetnego seksu, spotkań, wygłupów, udalo nam się wyjechać na wypad w góry i tylko jedna łyżka dziegdziu w tej beczce miodu nie dawała mi spokoju - cdn