Dodaj do ulubionych

z placu boju...

07.08.10, 09:32
koperek wschodzi!!! :D
na Boże Narodzenie będzie jak znalazł :D

ślimaki nie zeżarły buraczków, choć spróbowały, i cukini, choć
nadgryzły
ogórki z drugiego wysiewu obżarły pomimo skorupek jajek rozsypanych
wokół
bazylia zniknęła w oczach, rzodkiewki i czarna rzodkiew też
jeden pachnacy groszek się uchował, ale w tym tempie to też na Boże
Narodzenie
malwa nie wzeszła :(
wysiałam nagietki wczoraj
i przekopałam kawał ziemi, ha! po deszczach rewelacja
i wyrywam, wyrywam, wyrywam... trawnik odświeżam - wyrywam ostrą
trawę i chwasty
wieloletni groszek przenoszę
truskawki będę oddziczać przenosinami
więc kopię dalej
:)
pięknie jest!
dojrzewają jeżyny, brzoskwinie, a papierówki lecą stadami z drzewa
melisy mam ile dusza zapragnie, podobnie mięty
ukulturalnić zamierzam bez
bo jakieś dzikie krzaczki rosną przycinane w kulki, ozdobne się
zrobiły, że hej

aaa, i wykopuję spod ziemi i darni krawężniki, dużo krawężników - to
był chyba chodniczek
i przymierzam się do wierzbowego szałasu dla dziecięcia, jedną witkę
już mamy
i z pobliskiego starego porzuconego kamieniołomu mam zamiar wywozić
kamienie na ściezkę - czy to jest karalne?

ogrodzenie się prosi, popękane murowane oczko przerobione na
kompostownik i mieszkanie jaszczurek też, zakątek orgii seksualno-
reprodukcyjnych komarów też...
Obserwuj wątek
    • dar61 mięsopusty? 07.08.10, 11:21
      wyrywa, wyrywa, wyrywa...
      przekopywa, wykopywa, zakopywa


      a mięśniak jakowyś, ten od dziecięcia, nie łaska wy/za/prze- ?

      jeśli wywożenie niedochodowo, nie na sprzedaż - niekaralne
      oczywista jeśli nie z terenu parku krajobrazowowzdychalnego

      załączam podziw
      dużo podziwu

      ***

      Majuskuł nie potrzeba?
      Dostarczyli/ły/byśmy
      • alfika Re: mięsopusty? 10.08.10, 09:47
        nie mamy mięśniaka, ku chwale Ojczyzny :)
        sobie radzimy - i bez mężczyzny ile siły, chęci, czasu i radości
        daje takie ogródkowanie :)
        do tego nikt się nei wtrąca :D

        wypróbowałam wczoraj kosiarkę ręczną
        kurczę
        jakby ta trawa tak nie wyrosła, to bym dała radę
        a tak? mam zagwózdkę - spalinowej nie chcę, ale może nei będzie
        wyjścia... a mogę odkupić tę ręczną za 50 zł i mam chęć, tylko
        dopilnować będę musiała trawy, żeby już tak nie wybujała
        • dar61 Więc jednak... [kosa] 10.08.10, 14:13
          Cieszy, że cieszy :)

          Też miałem okres bezelektrycznego trawociachania tym obrotowym
          ustrojstwem, ale na mym piasku zakopywało mu się kółko napędowe,
          buksowało, dołki czyniło - więc zaniechałem.
          Współczuję {Alfice} - bo dobre, te cięższe, wymagają męskiego
          mięśniaka do popychania...

          Nie chciałbym się wtrącać, ale kosa dobra rzecz [na przerośniętą
          trawę].
          Jakby zabrakło kosy, to sierpem, a potem dopiero kosiarką.

          Można i wypośrodkować pomiędzy żeńskim a męskim narzędziem żniwnym:
          półkosek
          Mam to, to i to.

          {Alfika}:
          ...spalinowej nie chcę, ale może nie będzie wyjścia...

          Jest.
          Krowy, kozy - bym, ale...
          ...kurczę...
          Kurczęcia - nie

          ...mam chęć, tylko dopilnować będę musiała...

          Nie chcę jątrzyć, ale ręczne [podkaszarki] nie wytrzymają dużego
          areału. Ale warto je mieć, jak kto skażony trawolubstwem.
          Ja - nie lubię, ale też mam. Trzy.

          ...jak by ta trawa tak nie wyrosła, to bym...

          Na wysoką, przegapianą tymotkę, kostrzewę czy rajgras to
          zachwalam kosiarkę typu ...

          https://fotoforum.gazeta.pl/photo/8/ah/pb/uvx1/Ea1JyHsNodM26QCoGX.jpg

          ... poduszkowego, z nożami...

          https://fotoforum.gazeta.pl/photo/8/ah/pb/uvx1/xH35Oda8QO6Ogj0LhX.jpg

          ... dodublowanymi żyłką.
          Wszystko skosi - zachwalam {Alfice}.
          Kupiona z 4. ręki.
          Za 30 PLN.

          W sumie mamy osprzęt ręczny [nożyce, kosiarka toczona, kosa po
          Jaśku
          , 1/2-kosek, sierp tatowy] elektrycznych z siedem [2
          poduszkowe, nożowa, podkaszarek 4 szt] - i awersję do niewolnictwa
          sianokosów.
          Nie oczekuję propozycji, {Alfiko} ;)
          • alfika Re: Więc jednak... [kosa] :D 11.08.10, 10:01
            kosiarkę ręczną porzuciłam
            podrzuciwszy właścicielom z podziękowaniem
            mieli podobne zdanie o niej, dla mięśniaka

            powiedzieli, że kosa spalinowa jest dobra, póki prądu nei ma na
            działkach
            może się przymierzę? przeszukam allegro w takim razie albo odkupię

            albo kosą polecę, mam, ostrzałkę też, wykopaną zreszta z tej działki
            poniemieckiej... sierpa nei próbowałam, znając siebie, odciełabym
            sobie coś, bo za blisko ciała jest...

            wczoraj na szpadel rzuciłam kępę trawy i mam guza jak z komedii...
            dziecię leciało mi buzi dać, żeby nei bolało, bo sobie na ten cyrk
            przypadkiem patrzyła

            niewolnicą sianokosów nei jestem
            tylko miłośniczką
            acz niesystematyczną
            • dar61 Po Jej stronie rzęs 11.08.10, 16:30
              Długo do...
              pardon:

              długo do mnie docierało, ale dotarło.
              {alfikowcy} są bez elektryki w działkowej okolicy. [?]
              choć, gdyby sąsiedzi z tych życzliwszych i kilka przedłużaczy - to,
              kto wie...

              Ja też próbowałem tego [na żądanie Rodzicielki] wypożyczałem sprzęt
              i paliwo:
              http://lh5.ggpht.com/_E4iXNvBJ1to/RsoP8OeqdUI/AAAAAAAAD9c/HouDSKGuSPA
/P1080381.JPG

              ...ale porzuciłem.
              Dziś czasem muszę pozczepiać dwa, trzy 30-metrowe, by ściąć lub
              rżnąć - tedy proszę się rozglądnąć, {Alfiko}. Może będzie gdzie się
              podłączyć po życzliwości.

              Niech dzieć u {Alfiki} na chwilę przerwie obcałowywanie guzów
              i wybierze z supozycji mych, czy Waszeci morze traw można:

              1. skosić;
              2. spasać;
              3. nie kosić
              :

              3.1.

              3.2.

              3.0.


              ***

              "Nie, nie - Nie koście mnie!"

              Po łące brodzę kwietnej
              Mam we śnie nogi świetne
              Nogami wrastam w łąkę
              I teraz jestem pąkiem
              Po którym chodzi motyl,
              Tak lekki jak sam dotyk (...)


              www.clipy24.com/teledysk/kalina-jedrusik-nie-budzcie-mnie-/
              www.youtube.com/watch?v=IQ1E_iZ0iDE
              • pinkink3 Re: Po Jej stronie rzęs 12.08.10, 03:53
                Oh, jak pieknie obie panie spiewaja! ))))))))))))))

                • alfika Re: Po Jej stronie rzęs :) 12.08.10, 14:54
                  bo ogrodniczki to spełnione poetki, jak mi przyszło było własnei do
                  głowy ;)
              • alfika Re: bardzo powaznie obejrzalam i przeczytałam 14.08.10, 09:20
                i chęć bym miała, i się obawiam
                zapuszczać? nie zapuszczać? oto jest pytanie...

                na razie wyrwę co parzy, kłuje i za duże
                potem dosieję kwiatki
                potem pomyślę nad efektem

                a w międzyczasie przesadzę maliny i jeżyny, rozbiegły się po działce

                a poza tym pojechałam po kamienie do kamieniołomu
                zatargałam do autka
                zapełniłam bagażnik
                aż się bałam, że się urwie albo szorować będzie po drodze
                i jeszcze kosz z kamieniami jechał na przednim siedzeniu

                dojechałyśmy do działki, powolutku, wertepkami...
                dziecię śmignęło do piaskownicy, a ja wytargałam kamienie
                układałam wzdłuż ścieżki, co się uroczo wić będzie przez działkę -
                bo wszyscy mają prosto, a ja uroczo wijącą mieć będę

                nogi jak zwykle w siniakach, zziajana i spocona
                ale szczęśliwa
                jeszcze z 10-15 takich kursów i kamieni będzie dość... :D

                oświeciłam przyjaciółkę po południu, żeby w domu starców miała dobre
                układy z opiekunami i adres działki zapisała sobie -
                wtedy jak ktoś ją tam podwiezie, to zobaczy na końcu (mam nadzieję)
                ściezynki taką zgarbioną, zasuszoną starowinkę, układającą ostatnie
                kamienie... i to będę ja

                a przy takich moich działaniach to dzikość sama się tworzy, bo ma
                czas ;)
                • hesperia1 Re: bardzo powaznie obejrzalam i przeczytałam 14.08.10, 13:31
                  Kobieto ile Twoja doba ma godzin?Bo widzę że zasuwasz za trzech,a może i za
                  pięciu:)Wijąca ścieżynka....będzie pięknie,romantycznie.Podziwiam!
                • doroteja_z_brzozy Re: bardzo powaznie obejrzalam i przeczytałam 14.08.10, 18:34
                  alfika: "...bo wszyscy mają prosto, a ja uroczo wijącą mieć będę..."

                  alfiko, niebożę Ty nasze, pozdrawiam Cię serdecznie w tej robocie
                  Twej wijącej, co siniaczy, spaca (od spocenia)acz nie paczy a
                  uszczęśliwia. ;-)

              • doroteja_z_brzozy rozchodniki miast trawy ;-) 14.08.10, 18:28
                "Nie, nie - Nie koście mnie!"

                o, i o to się roz chodzi ( a może rozchodnik?) ;-)
                • alfika Re: rozchodniki miast trawy ;-) 17.08.10, 09:10
                  no, no
                  co dwie głowy to nei jedna :)
    • marbor1 Re: z placu boju... 07.08.10, 11:50
      Alfika też Cię podziwiam. Ja mam podobnie na swoje co prawda małej działeczce,
      ale po tej prawdziwej powodzi, wszystko jest do wykopywania, przesadzania,
      wyrywania chwastów, nie wiadomo skąd się wzięły. A jak to dobrze robi na ładną i
      zdrową sylwetkę. Podobno praca bardzo uszlachetnia człowieka, więc pracujmy ile
      tylko mamy sił.
      • alfika Re: z placu boju... 10.08.10, 09:49
        u nas właśnie powódź się prztoczyła 8.08. - ale do działki mi nie
        doleciało, do domu szczęściem też nie
        tylko drogę do kamieniołomu zalało, więc znowu poczekam
        • lellapolella Re: z placu boju... 11.08.10, 22:06
          Alfiko, należy Ci się Order Uśmiechu
          ku chwale Ojczyzny:)
          Pzdr.
          • alfika Re: z placu boju... 12.08.10, 16:24
            dziękuję pięknie za Order :D
            próbuję do Was pisać, ale internet chyba też zalało i chodzi jak go
            poniesie, w sumie dobrze, że sam stron nie zmienia, co najwyżej
            wyrzuca...
            pozdrawiam Was ciepło
            ciepło
            ciepło
            a miało padać
            • marbor1 Re: z placu boju... 12.08.10, 16:32
              Alfiko, niech lepiej nie pada, ja mam już dość wody na mojej działeczce brrr.
              Już niektóre cebule powinnam wsadzać do ziemi, a tu tak mokro.
              • dar61 z placu boju podtapianego 12.08.10, 17:58
                Namawiam {Marbor'ę}, by nie popuściła swym lokalnym włodarzom,
                męczyła ich o
                niefugowanie bruków, o dosadzanie lasów, o
                zakazy osiedlania się w rzecznych terasach - itd.
                Może wtedy każda nadwyżkowa kropla dżdżu nie będzie zmartwieniem.

                Jak patrzę na te moje piaszczyste okolice, deszczu żadnego się
                niebojące, na skanalizowaną niedaleko od nas, już ze 300 lat temu,
                Gniłą Obrę [były tam rozlewiska kiedyś na kilkanaście kilometrów],
                to przestaję dziś zazdrościć cudnie żyznych ziem u Was, wysokich
                gęstwin traw i guzów odszpadlowych.

                Zapraszam do lasów w Lubuszczyznę moją :)
                Gdzie laski, piaski i grzybaski...
                • doroteja_z_brzozy Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 14.08.10, 18:39
                  Dar: "Zapraszam do lasów w Lubuszczyznę moją
                  Gdzie laski, piaski i grzybaski..."

                  ejże Zapraszalski, niech no lepiej jado gdzie indziej. bo jak
                  siem zjado to zadepczo.
                  • alfika Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 17.08.10, 09:09
                    nie zadepczo, jeno wykoszo ;)
                    lubio czyścić grzybaski i suszyć i wąchać i się brudzić nimi

                    wczoraj z dziecięciem zahaczylyśmy Karpacz i krótki spacer po lesie
                    3 grzybaski się prosiły o rwanie, jak się powstrzymałam to sama nie
                    wiem

                    i obejrzałam na górskiej łące taaaakie cudaczne kwiatki obok
                    dziurawca i dzikiej róży, że żałowałam, że szpadel w aucie został...
                    ale pewnei żal by mi było też wykopywać

                    mam dżemik z działkowych papierówek lekko dosmakowany działkowymi
                    cud-brzoskwiniami i na różowo podbarwiony kilkunastoma dzikimi
                    działkowymi jeżynkami
                    mniam :)
                    dziś przerobię brzoskwinie
                    i dziurawiec z sąsiedniej łąki sobie przeniosę, już sie nie
                    powstrzymam
                    • hesperia1 Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 17.08.10, 09:14
                      Karpacz?To witam się z sąsiadką:)
                      • alfika Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 19.08.10, 10:22
                        :)
                        w ogródku zawsze znajdziesz swojaka, cieszę się :)

                        my co prawda nieco jeszcze na zachód od Karpacza, ale to naprawdę
                        rzut beretem
                        Hesperio, miło mi :)

                        wsadzam maliny
                        dreczę klon
                        marzę o czarnej morwie
                        przerabiam jezyny, papierówki i brzoskwinie
                        psioczę na deszcz i komary...
                        • hesperia1 Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 19.08.10, 10:41
                          Ja też troszkę oddalona od Karpacza,ale czasem robimy sobie tam
                          wypady.Fakt,deszczu trochę za dużo,ale dzielność Twa mnie powala:)Widzę że
                          idziesz jak burza:)I po co kobiecie facet;)?Ja już tydzień działki nie
                          odwiedzałam:(kiedy pada jesteśmy podtopieni,bo cała woda z innych działek spływa
                          do nas:(A tu trzeba by trawę skosić sobie i sąsiadowi,chwaściory usunąć,maliny
                          wyzbierać...Może w weekend...
                        • doroteja_z_brzozy Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 19.08.10, 23:01
                          alfika: "dreczę klon"

                          co ona robi, ta Alfika? ;-)

                          może syrop ma z tego klonu? ;-)
                          • hesperia1 Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 20.08.10, 09:46
                            Tak,tak,zastrasza je pewnie,podchodzi i mówi:dawaj syrop,bo jak nie to cię
                            pogłaszczę siekierką;)
                            • alfika Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 20.08.10, 10:55
                              jestem jeszcze straszniejsza!

                              podchodzę i sekatorem podcinam korzenie w celu wyjęcia pniaka, co
                              się puszcza na prawo i lewo pędami i zielonymi listkami
                              czuję się jak morderca

                              ale już mi na sumieniu od wczoraj lepiej, bo klon ów, korzeniami
                              wypchawszy ściankę przedwojennego oczka wodnego, odgryzł się na mnie
                              i ja mu pomogłam - ściankę spuściłam sobie wczoraj na palca mojej
                              reki operatywnej, lewej, mam więc za swoje
                              przy okazji znalazłam w oczku kilka odnóg tego drzewa, odrabałam...
                              do tego szpadlem... więc nalezało mi się, jak nic, miec fioletowy
                              koniec palca
                              mocy dostałam takiej od tego, że szpadlem wykopałam wszystko, co się
                              od wojny nazbierało w tym oczku

                              a że usiłowałam wyrwać/wykopać/zrobićcokowiek z dwoma pniakami tego
                              klonu nadal, to teraz chyba po prostu zrobię ławeczkę, dobiję tylko
                              siedzisko... nie mam już innego pomysłu

                              w oczku bez jednej ścianki dziecię ma domek, schodek nawet jest z
                              tej ścianki przygniatającej palce

                              a ja jadę na grzyby
                              syrop klonowy za to odkryłam miesiąc temu
                              się bierze jajko rozmąca z mlekiem, proporcje: jak wyjdzie
                              w tym się macza kromki chleba i się smaży, na masełku
                              to się polewa syropem klonowym i się tyje, tyje, tyje...

                              za miesiąc kończę urlop wychowawczy
                              ostrzegłam szefa, że wracam
                              odparł, że mnei weźmie pod skrzydła
                              zapytałam, czy mu duże te skrzydła urosły
                              odparł oburzony, że zawsze duże były
                              pochwaliłam, bo duża jestem, mu powiedziałam
                              hmmm
                              jak zobaczy, to dodatkowo padnie ze śmiechu, a szkoda by było...
                              bom chudsza niż przed ciążą
                              ale nadrabiam grzankami
                              :)

                              ale ja Wam głupoty wypisuję na forum, ranyjulek
                              idę coś robić
                              żeby rece oderwać grafomanskie od klawiatury...

                              uściski 9-palczaste, moje kochane Ogrodniczki :)

                              ps. paznokcia sie nei pozbędę, jak znam siebie, złego diabli nei
                              biorą...
                              • hesperia1 Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 20.08.10, 12:18
                                A pisz,pisz,fajnie się czyta jak ktoś taką radość odnajduje nawet z niebieskim palcem!Na pozbycie się pniaków bez uszczerbku na zdrowiu jest fajny sposób,a mianowicie uprawa na tychże pniakach grzybów.W Kwietniku wrześniowym wyczytałam.Ja wprawdzie musiałabym zdobyć najpierw pniak takowy,bo na mojej działce nie posiadam,ale boczniaki z własnej uprawy-super sprawa.

                                Najgorsze jest jednak to,że ja chcę wszystko naraz i efekt jest taki,że w porównaniu z Alfiką-tornadem jestem raczej ślimakiem-flegmatykiem.Bo wiadomo,nadmiar pomysłów i chęć natychmiastowego ich wykonania skutkuje raczej chaosem.I nawet gdy z zapałem wyruszam na podbój chwastów,to one,te chwasty znów lądują na grządce za sprawa mego syna,który sadzi je z powrotem.Przecież to też rośliny-patrzy zdziwiony.

                                Za to mogę się pochwalić płotkami okalającymi grządki,które wyplatałam z mym dziecięciem.Po wycięciu dwóch porzeczkowych krzaków-gigantów zostały gałęzie,których żal było się pozbyć.Tak więc powstały malownicze mini płotki.Pierwotnie miałam oddzielić grządki od trawnika taśmą,ale nijak mi to nie pasowało.
                                • lellapolella Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 20.08.10, 14:18

                                  pisz, Alfiko, pisz:)Tyle dobrej energii wysyłasz. Mam nadzieję, że nasze myśli
                                  dobre o Tobie jakoś wracają pod ten Karpacz i Ty to czujesz:)
                                  Hesperio, jeśli to nie kłopot, pokaż płotki, pliss. Też mam dwie stare porzeczki
                                  raczej do odstrzału i potrzebę niskiego czegoś, żeby róże się mogły oprzeć:)
                                  • hesperia1 Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 20.08.10, 17:10
                                    Jak tylko będę na działce i nie zapomnę aparatu i uda mi się wstawić zdjęcie to
                                    pokaże.Najpierw powbijałam grubsze patyki w ziemie,a potem przeplatałam między
                                    tymi patykami cieńsze gałązki w poprzek.Wygląda to jak wiklinowy
                                    koszyk,porzeczkowe gałązki mają mają bardzo ładny kolor kory:)
                              • doroteja_z_brzozy Re: Na Zachodzie bez zmian (lepiej) 20.08.10, 22:44
                                Alfika: "ale ja Wam głupoty wypisuję na forum, ranyjulek
                                idę coś robić żeby rece oderwać"

                                ale my chyba rannewpalecjulki lubimy dość ;-)
                                • dar61 Na Zachodzie bez zmian (fioletowiej) 21.08.10, 00:37
                                  "... chyba..." - do kasacji, {Dorotejo}.

                                  bolejący, że bolejącej nikt nie zastampia
                                  Dar61
                                  • lellapolella Re: Na Zachodzie bez zmian (fioletowiej) 21.08.10, 14:41
                                    dar61 napisał:
                                    bolejący, że bolejącej nikt nie zastampia

                                    albowiem bolejąca nie do zastąpienia jest:)
                                    • alfika Re: Na Zachodzie bez zmian (fioletowiej) 25.08.10, 00:18
                                      to teraz dam Wam do wiwatu, mogę pisać do woli, bo sobie stado
                                      trojanów wyrzuciłam niechcący z komputra i internet zaczął chadzać
                                      jak człowiek :D
                                      • hesperia1 To.... 25.08.10, 08:16
                                        ....pisz,pisz,pisz......oby jak najwięcej!Mam nadzieję że zdajesz sobie sprawę że tak piszesz że my tą Twoją działkę będziemy chcieli zobaczyć:)A jak nam nie pokarzesz to ja sama znajdę(poznam po ścieżynce i nr namalowanym własnoręcznie) i zdjecia zrobię:)W końcu mamy blisko;)
                                        • alfika Re: To....przybywaj, i to już! :) 26.08.10, 11:11
                                          przybywajcie stadnie :)
                                          zapraszam z całego serca!
                                          póki śniegiem numerku działkowego nei zasypało ;)

                                          już się cieszę :)

                                          ...zobaczycie zwykła działkę, numer 35, z całkiem przeciętną alfiką,
                                          co to sobie grafomanię uprawia i co tylko umie (i nie umie też, bo i
                                          najbardizej lubi uprawiać to, czego nei umie, przewrotna natura -
                                          lub rogata dusza, jak babcia mawiała)
                                          i zwykłe ziemniaki z ogniska będzie można zjeść, bo jakoś
                                          grillowanie mnie nei bawi jaklatanie wokół ognia ;)
                                  • doroteja_z_brzozy Re: Na Zachodzie bez zmian (fioletowiej) 21.08.10, 23:02
                                    "... chyba..."

                                    "chyba" nie było chybione. ;-)
                                  • alfika Re: Na Zachodzie bez zmian (fioletowiej) 24.08.10, 12:13
                                    Dar, alez to szczęście dla uczęszczającej na działkę, że sobie może
                                    niezastąpienie działać
                                    sadzic poziomki
                                    kupować w Bolesławcu na Święcie Ceramiki sadzonki piołunu i szałwii,
                                    w przerwie między karuzelą dziecięcia i malowaniem skorupek
                                    glinianych z dzieckiem (najbrudniejsze z całej rodziny wróciłyśmy i
                                    najmniej zmęczone ;) )

                                    teraz sobie lakieruję akrylem skorupki zabrane, odwiedzam sasiadów
                                    staroadresowych, dowozimy z lasu cudny drobniutki (acz farbujący
                                    żelazem każdy ciuch) piasek do piaskownicy działkowej...
                                    ten piasek, wiecie, zalegal lat temu tysiące opięknymi warstwami
                                    wody pływaly albo deszcze - warstwa jasna, warstwa ruda od tlenku
                                    żelaza, warstwa jasna... ciekawam, jak dlugo taką warstwę woda
                                    nanosiła - rok? kilka lat? ale miło patrzeć, jak pod brzózką, w
                                    wyżłobieniu, można sobie historię świata wykopać i do ogródka
                                    przenieść, żeby dziecię budowało z tego co się da...

                                    aaa, jeszcze cukinie zerwałam
                                    następne mają miejsce
                                    i z jezyn sok uczyniłam

                                    i piosenkę Kochana Renaty Przemyk i Kasi Nosowskiej odkrylam,
                                    zasłuchuję się do łez wzruszenia
                                    nawet stary notes nastoletniej alfiki wyciągnęłam i sobie tekst
                                    spisałam...
                                    kupiłam też wino, nareszcie nei swojej roboty, otworzyłam, Kadarkę
                                    którąś - no, niby może być... ale ciocia w Bolesławcu otworzyła po
                                    kilku miesiącach stania mojej produkcji wino herbaciane i
                                    zaprzestałam się tegoż wina wstydzić, smakuje winem nareszcie, a nie
                                    herbatą tylko - bo już rodzinie mówiłam, że herbatę zaparzyłam i
                                    wlałam do butelek i udaję, że to wino - aż nabrałam ochoty, coby
                                    wermut z ryżu popełnic znowu
                                    albo jablecznik

                                    i jakoś cena spirytusu mi się rzuciła w oczy w sklepie... jakby tak
                                    wyciągnąć oczekujący przepis jednej z ciotek na cytrynowa nalewkę,
                                    co to mnie 3 kieliszki nei upiły w długonocne rozmowy z ciotką ową
                                    cytrynówki owej, ale moje nogi chodizć nijak nei chcialy...

                                    sąsiada namawiam, żebyśmy palmy bananowe w ogródku jego i na mojej
                                    działce posadzili, klimat się zmienił, tworzą sie warunki...
                                    jeszcze sie broni
                                    i zielonymi pomidorami obdziela, bo mu się psują na krzaku
                                    - jak Wam się psują, róbcie leczo
                                    jakie to dobre do słoików!
                                    cukinia, zielony pomidor, cebula, pomidor
                                    każde w ilości dowolnej obsmazyć osobno, zrzucić razem i dodusić
                                    jak sie nei spożyje od razu, to gorące wrzucić do wyparzonych
                                    słoików, zawekować i gra
                                    nawet pasteryzować nei trzeba

                                    sąsiad z dawnegoadresu śliwkami mnie straszy
                                    co ja zrobię z tych śliwek?
                                    może znowu konfiturę z karmelem?
                                    (karmelu nei studzi sie na talerzu :) bo oderwać się nei chciał,
                                    młotkiem szkoda odbijać, a lizania na całą zimę :D)
                                    • hesperia1 Jak to się cudnie... 24.08.10, 12:27
                                      ...czyta kiedy ktoś zachwyca się zwykłymi rzeczami i niezwykłość w nich potrafi
                                      odnaleźć.Urzeka mnie to co piszesz Alfiko i jak patrzysz na świat i jak się tym
                                      światem cieszysz.
                                      • krista57 Re: Jak to się cudnie... 24.08.10, 20:46
                                        ...potrafisz się cieszyć życiem,nie to co ja zmęczona
                                        po powrocie z działki z obolałym kręgosłupem po przerzuceniu i przewiezieniu
                                        prawie tony ziemi,chwastów,
                                        darni trawy itp.Wciąż tylko przesadzam bo mi nic nie
                                        pasuje na tych moich rabatkach.

                                        Nie wiem ,dlaczego nie zauważam ogórków,które urosły
                                        wielkości cukinii i co teraz z nimi zrobić?

                                        • alfika Re: Jak to się cudnie... 25.08.10, 00:10
                                          jejku, dziewczęta ;)... dziękuję Wam

                                          Hesperio, dawno tela dobrego o sobie nei czytałam... Kristo, sek w
                                          tym pewnie, że ja dziś do południa przekopywałam kolejny kawalątek
                                          ziemi, a że niebo zagrzmiało, to zostawiłam te pół tony chwastów i
                                          darni i korzonków durnowatych i je wyniosę jutro dopiero
                                          to ja jutro będę złamana, bo działkę mam długą i wąską, a
                                          kompostownik zrobiłam na złośc sobie na samym koniuszku
                                          przeciwległym do kopania... ot, mądrość

                                          kręgosłup to mnie nie boli, dowcipniejszy mam - bolą mnei rece,
                                          drętwieją przy podnoszeniu jak sobie podźwigam - i budzę się z bólu
                                          czasem, jak mi nie tak ręka zwisa jak trza ;)

                                          ale w sumie sama sie zdziwiłam, jak działka wyrabia te, no...
                                          bicepsy i inne takie...
                                          ze Święta Ceramiki do domu ciocino-wujowego wracała rodzina
                                          zziajana, sterana, robiąc przystanki - a my z córką raźnym krokiem,
                                          jednym ciegiem - ona na rekach, boć po 22.00 się zrobiło...
                                          i jeszcze sobie żarty stroiłyśmy, wariatki

                                          następnego dnia leciała juz sama we dwie strony, wystarczyło gofra
                                          Małoletniej kupić :D
                                        • lellapolella Re: Jak to się cudnie... 25.08.10, 00:13
                                          mnie też urzeka pisanie Alfiki:)
                                          Krista, po wydrążeniu nasion można normalnie robić sałatki, najlepiej na ostro,
                                          bo przerośnięte ogórki są słodkawe. Poza tym:
                                          www.wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=275329&post=275350
                                          www.wielkiezarcie.com/recipe34027.html
                                          • alfika Re: Jak to się cudnie... 26.08.10, 11:02
                                            nasiona po wydrążeniu rozkładamy na gazecie do wysuszenia
                                            najlepiej na strychu albo na słonku (przylepią się do gazety i tak)
                                            suszymy
                                            wysuszone do papierowej torebki
                                            na wiosnę wysiew :)

                                            spróbujcie ogórków posmarowanych miodem i świeżymi poukładanymi na
                                            miodzie listkami mięty
                                            proporcje zgodnie z gustem spożywającego
                                            pyszności...
    • alfika errata do przepisu na leczo i takie tam... 26.08.10, 11:34
      przeryłam wczoraj co nieco
      przeniosłam truskawki
      spaliłam górę chwastów i gałązek, choc płotek Hesperii mnie chodzi
      po głowie i na gałęzie uwazniej patrzam, wybierając co się da pleść
      koszyki najpierw, a potem płotki i co jeszcze się da

      ognisko zrobiłam nareszcie półprofesjonalne, przekopałam ziemię
      wokół (to tylko ja mogłam wymyśleć, żeby kopać ziemię wokół palącego
      się ogniska, szczyt mądrosci życiowej) i powtykałam okrąg (normalnie
      prawie kółko!) kamieni przywleczonych z kamieniołomów i znalezionych
      cegieł w ziemi działkowej
      i do tego nei zauważyłam, że dziecko dorwało sekator... mam
      andzieję, że krzak malin i sadzonka bzu, co się tydzień temu
      przyjęła i dla sąsiadów miała być, rozwiną...
      grunt, że dziecko z robitą głową po huśtawkowych impresjach, ale nei
      nadziane na sekator
      (a tłumaczyłam, nie ruszaj, ostre)

      do tego źle podałam przepis na leczo!
      zielone pomidory, cebula, kabaczek albo cukinia - i nie dopisałam
      papryki! a tam papryka must zajn!

      do tego posmażyłam nalesiki wczoraj, normalne, z serem i dżemem
      domowej roboty kogoś z rodziny - ale z dzieicęciem zapakowałyśmy i
      zawiozłyśmy niegłodne na działkę
      pierwsze, co zrobiłyśmy, rozsiadłyśmy się pod jabłonią na koślawej
      ukochanej ławeczce i pochłonęłyśmy co było :)
      to sposób na niejadki, jak sadzę - bo i ja, i córka lubimy jeść :)
      tylko Miśka kocha mięso nade wszystko - a ja już niekoniecznie...
      ale nic to, żółty serek zamojski wedzony udający na patelni kotleta
      (bez panierki, wrzucony pod koniec smażenia kotletów), lekko
      nadtopiony, jest pyszny i kazda ma co lubi - dziecko kotleta, mama
      niekotleta

      tu zaś mam zdjęcie mojego numerka działkowego na kafelku, który od
      tygodni miałam wkleić (trochę decoupage'u zapodam, mikroskopijnie
      wręcz :D)
      https://fotoforum.gazeta.pl/photo/4/fa/fe/cnn7/rKBbOSKKjicE8iyrkX.jpg

      ps. jeszcze chciałam Wam pokazać to:
      www.youtube.com/watch?v=tXjBMRSLgoY
    • hesperia1 Re: z placu boju... 26.08.10, 12:16
      Ach,moje dziecko powiedziało:ta muzyka nie jest śmieszna,ta muzyka jest płacząca.I co tu jeszcze dodać......
      Numerek zachwycający,a ziemniaki zachęcające:)Alfika dzielna i gościnna!A dziecię Alfiki odkrywa w sobie pasje ogrodniczą po prostu:)Będzie pomocnik!!!!
      • alfika Re: z placu boju... 26.08.10, 12:43
        ładnei powiedziało :)
        i ma rację...
        a ja zawsz emojemu dziekcu mówię - wyplacz się, po to Bóg dał lzy,
        zeby sobie pomagać płakaniem, jak coś boli, złości czy jest smutno

        i dodaję, że tylko kaleki nei potrafią płakac - dodaję to głównie
        przy ludziach, którzy reagują spontanicznie, jak Młodociana płacze,
        mówiąc: NIE PŁACZ
        • hesperia1 Re: z placu boju... 26.08.10, 17:00
          Czasem oczyścić się trzeba.Ja z tych co nawet na reklamie pochlipią.Kiedyś była
          taka reklama:siedział brodaty i brzuchaty drwal i mówił:zadzwoń do mamy.Jak mnie
          to rozwalało.M się śmiał,a ja ryczałam jak głupia;)A jak do kina to tylko na
          komedie,bo ludzie głupio się na mnie patrzą:)
          • alfika Re: z placu boju... 01.09.10, 23:15
            :)))
            u mnie to się zaczęło przy reklamie żółtej Tchibo - panna młoda z
            ojcem się przytulają i patrzą sobie w oczy z taaaaaakim ciepłem...

            a potem rozwinęlo masakrycznie, gdy byłam w ciąży
            ciągle się wzruszałam, a płakałam nie byle jak, rzewnymi łzami,
            prawdziwym potokiem pod okiem

            czasem trzeba popłakac

            dziś przychodzi ojciec mojego dziecka po nią, na spacer -a moje
            dziecię we łzach - mówię - poczekaj, bo Małą dopadły wszystkie
            nieszczęścia świata... "bo się musiała wypłakać, rajtuzy nei chciały
            się ubrać jak trzeba, mama nei chciała zrobic tego za dziecko, do
            tego wyszlam z pokoju, gdy zaczęły się płacze i krzyki - a potem
            Młodociana uznała, że musi się wypłakać"
            tata czekał
            ... w zyciu kazdej kobiety zdarzają się chwile, gdy musi się
            wypłakać - w życiu każdego cżłowieka, ale mężczyźni mają z tym
            generalnie jakis nieokreślony problem, to co będę córkę rodzoną
            oszukiwać
    • alfika Re: zaczęłam układac chodniczek... 01.09.10, 23:09
      idzie szybko, mam juz pół metra :D

      (aaa, układałam to jakieś 20 minut
      więc tak naprawdę, bez podśmichujek, mogło być gorzej)

      rozmowa wieczorna z przyjaciółką:
      - a jutro przychodzi niania i zostawiam je pierwszy raz same (córcie
      i nianię), idę sobie z domu
      - o, to świetnie, a gdzie idziesz?
      - no, jak to gdzie? gdzie ja mogę iść? łajdaczyc się. Na łajzy idę.
      - e, czyli na działce będziesz.

      Kurczę. Przejrzała mnie.
      • hesperia1 Re: zaczęłam układac chodniczek... 02.09.10, 12:10
        A bo facet ma być twardy,a nie mientki......I tak się wbija do głowy małym chłopcom żeby nie płakali,bo facet nie płacze,bo to wstyd-szkoda gadać:(A ja nie zapomnę NIGDY jak mój mąż rozczulił się na "Zielonej mili" .......i jak zobaczył po raz pierwszy małego(ale to chyba normalne).
        Alfiko,a ja się już tak dawno nie łajdaczyłam.Ciągle leje,a łajdaczenie się w wodzie po kostki to żadna przyjemność:(Może we wrześniu będę bardziej rozwiązła;)mam nadzieję na piękną, złotą jesień:)
        • alfika Re: zaczęłam układac chodniczek... 02.09.10, 18:06
          klimat nam sie zmienia na deszczowo-deszczowy...
          trzeba się chyba przywyczaić i nowe pomysły na życie odkrywać, w strugach deszczu

          żona do męża, który po północy wrocił do domu:
          - gdzie byłeś?!
          - na dziwkach...
          - mów prawdę, ale już!
          - no, na dziwkach, do burdelu poszliśmy z kolegami, naprawdę.
          - pokaż ręce! no i co?! myślisz, że talku nei poznam?! znowu na kręgle polazłeś!!!
          • hesperia1 Re: zaczęłam układac chodniczek... 03.09.10, 10:25
            Nowe pomysły:uprawa ryżu:)
    • alfika Re: z placu boju... 03.09.10, 16:26
      zła się robię... źle posadziłam maliny wczoraj
      dzis dopadła mnei sąsiadka działkowa, poprosiła, żebym je przesadziła pod przeciwne ogrodzenie, bo
      powinny być 1,5 m od jej siatki (tak regulaminowo to metr, ale niech tam), bo ona tą siatkę
      musiała robić i nie chce żadnych moich malin, tylko swoje - bo moje by zabierały światło (fakt)
      nie wiedziałam
      ale jej maliny przełażą na moją działkę - z czego się cieszę, bo wszystkie sadzonki malin mam dzięki
      temu, tyle, że wszędzie :(
      trawy tez sobie nei życzyła, zapytała, czy może wejść na moją działkę przekopać sobie przy murku...
      więc powiedziałam, że sama przekopię i wsadzę maliny, to jej powój nie przelezie - jak powiedziałam,
      tak zrobiłam... i źle

      to co ja mogę przy tej siatce sadzić? nic?

      przeniosę więc znowu maliny, na drugą stronę

      i naczytałam sie jeszcze, że kompostownik ma być metr od granicy działek, więc od strony drugiej
      sąsiadki też muszę zadziałać - a altanka 3 metry od granicy, a z kolei sąsiadkowe krzaki też metr od
      mojej? i jej kompostownik też metr od mojej? to druga sąsiadka musi metr zostawić czego do
      mojej działki? wolnej przestrzeni? trawy? to z 8miu metrów szerokości dłuuuugiej działki zostaje mi
      sześć na radosną twórczość?

      ...na koniec rozmowy ucieszyłam się, że ok, pewnie, że przenoszę, a tu wysieję moją wymarzoną
      łąkę - sąsiadce znowu zrzedła mina - "ale chyba będzie pani ją kosiła?" - no...nie, to ma być
      prawdziwa łąka z kwiatkami...
      • hesperia1 Ło matko..... 03.09.10, 17:57
        .....co za sąsiadki dziwne i niewspółżyjące?!Jak to łąka?Przecież takie roślinki łąkowe to pewnie się rozsieją na przylegające działki i jeszcze sąsiadce jakiś nieprzepisowy kwiatek zakwitnie!
        Alfiko,przenieś działkę do mnie,bo tu samowolka i nikt się nie czepia że za blisko,za daleko,że nie tak...Chociaż mam sąsiada co czyhał na moje 2 mlecze zdmuchawcowane już i zlikwidował je coby się nie rozsiały.
        Mi tam wisi co gdzie i u kogo.Sąsiad ma kompostownik jedną nogą stojący na mojej i żyje mi się z tym nieźle.Aronia jego zwisa na pół mojego terenu i też nie cierpię z tego powodu,ryby mi wpuścili do kręgu na deszczówkę i mam na co popatrzeć,a i żywopłot przystrzygą(niewidzialna ręka:)),drzewem na ognisko się dzielą....tylko jeden sąsiad mnie zalewa i z nim mam kłopot:(
        Alfiko przeprowadź się do mnie:)
        • alfika Re: Ło matko..... 04.09.10, 09:41
          Hesperio, przeniosę się, żebyś wiedziała ;)
          w przyszły piątek, przelotem przez Twoje miasto, bo jadę do Karpacza (jak dożyję, bo mnie zmora
          dusi i po paru latach uznałam, że testy alergiczne to jest to, na co dam się jednak dochtorom
          namówić - a że namówić się dałam w chwili sprzyjającej zmorze, to mnei przydusza jak mgła konia...
          a brać czegokolwiek nei kazali, więc dudnię kaszlem) (no, chyba, że wymięknę i się najem czegoś
          przeciw alergii)
          dziecko się ucieszyło, że znowu przewróci sie na szlaku górskim, ja dudnię, słońce świeci, sąsiadka
          pewnikiem nie śpi na myśl o zamierzonej łące, czuję, że poleci gdzieś ze skargą, a maliny nie wiedzą,
          co je znowu czeka

          dobrze, że reszta sąsiadów życzliwa i uśmiechnięta - trudno, będę miała pas zieleni granicznej, jak
          między Polską a Niemcami :)

          i mam 1,5 m chodniczka

          uściski zielone :)
          • hesperia1 Re: Ło matko..... 04.09.10, 11:35
            To musisz Alfiko trochę skręcić na granicę czeską,ja przy samej
            granicy.Alfiko,przenieś się zapraszam i gwarantuję że nikt na łąkę kwietną nie
            będzie się krzywił.Sąsiadka jak nie będzie spała,to może mniej sił na czepianie
            się będzie miała.Biedna Alfika,tyle zapału,tyle serca,a tu alergia i zła
            sąsiadka,:(Nie daj się!Cieszę się razem z Tobą chodniczkiem:)
            • alfika Re: Ło matko..... 05.09.10, 12:19
              może być pod czeską granicę
              ale nie do Bogatyni?
              :)
              mam wrażenie, że nei dotrwam, wrrr
              obecnie przepona, żebra i wszystko od szyi do pępka boli mnie od kaszlu
              chaba mi się zakwasy porobiły na tym odcinku :D
              a do piątku daaaaaleko, oj, daleko
              • se_nka0 Re: Ło matko..... 05.09.10, 12:58
                Alfiko - szacun wielki ! Na sąsiadkę masz - tak jak Ona - statut PZD. Ja nie
                miałam problemów z rozmieszczeniem( na swojej działce) czegokolwiek o pół metra
                w jedną lub drugą stronę. Dla formalności pytałam sąsiadów czy im nie
                przeszkadza. Chyba bym posadzonych malin nie ruszała.
                • alfika Re: Ło matko..... 05.09.10, 22:49
                  też bym nei ruszała
                  jak zaprosze gospodarzy działki, to im wyłuszczę sprawę i zapytam, jak oni to widzą
                  regulaminem się obczytałam, ale co mi za radość kazać przenosić o metr kompostownik, zabrać
                  dyktę nieestetyczną czy zdjąć drut kolczasty? albo zabrać te dorodne maliny, bo tak one koło
                  moich, jak mojej koło ich?

                  w przypływie złośliwości wymyśliłam, że wysieję tam nagietka
                  dużo nagietków, na całym pasie podmalinowym...
              • hesperia1 Re: Ło matko..... 05.09.10, 17:42
                Nie do Bogatyni:)
                Alfiko obolała,zalergizowana ,styrana i .............dzielna,tak czytam i czytam
                o Twoich wyczynach i chciałabym mieć choć trochę Twojego zapału.Mi zapał gdzieś
                umknął,a może utopił się w tej wodzie która stoi na mojej( i nie tylko)
                działce.A tyyyyyyyyle jeszcze do zrobienia.Chyba wezmę z Ciebie przykład i nie
                bacząc na przeciwności wezmę się w końcu do roboty.Natchnęłaś mnie:)
                • alfika Re: Ło matko..... 05.09.10, 22:54
                  uuu, jak woda stoi to - do bani... kalosze oblepia... i szpadel - i wszystko
                  to nie zapał, to przemyślenia ;)
                  pchają człowieka...

                  wymiękłam
                  4ta noc nieprzespana przez co chwilowy kaszel to za dużo szczęścia jak dla mnie
                  jutro idę po receptę na cokolwiek i odwołuję testy, a do Karpacza pojedziemy dla przyjemności
                  podkradłam dziecięciu zyrtec, ale nic mi nie dał co za czasy...
                  ja wiem, to kara za wykarczowane klony, alergiami przyroda broni się przed człowiekiem, hehe
      • doroteja_z_brzozy Re: z placu boju... 05.09.10, 20:32
        Alfika: "...sąsiadce znowu zrzedła mina..."

        już tu chyba kiedyś wspominałam: zanim nastał czas łąki, też "odkupiłam" działkę RODowską. co
        chwilę było coś nie tak, a to trawa za wysoka, a to jabłko spadało nie tam gdzie mogło. w końcu
        sąsiedzi naskarżyli i dostałam pismo, że to i tamto. czarę goryczy przelała impreza jakichś ludzi na
        działce z grylem, grą w piłkę (piłka wpadała do innych ogródków), wrzaskiem dzikim. uff, po
        roku dzikiej roboty (też zaczęłam ostro: taszczenie płyt chodnikowych z lewa do prawa itp.)
        sprzedałam za tę samą cenę. :-)
    • alfika Re: praca systematyczna ;) 05.09.10, 12:11
      otóż przesadzanie (wtórne) malin zaczynamy od zdejmowania starej siatki, przy której mamy maliny
      posadzić
      maliny cierplwie czekają i obserwują, co następuje:

      rozplątujemy oczka siatki, żeby wydłubać drut, którym siatka jest co jakiś czas przetkana, co z kolei i
      tak nei pomogło utrzymać siatki w jako takiej równowadze i siatka kładzie się na tamaryszek (vel
      parzydło) oraz pięknei rozrastające się jezyny

      sekatorem więc wycinamu zjesienniałe już nieco pędy tamaryszka (vel parzydła), a wyrwawszy siatkę
      spod ziemi rozplątujemy ją od spodu, żeby nei zniszczyć przetkanych pędów jezyn

      wyrzucamy co 3 minuty psa spod coraz ciezszego zwoju siatki, żeby nei kopał (natura jamnika, choć
      niepodobny) w miejscu wyrwania siatki z korzeniami traw i czegoś zółtego

      dochodzimy do wniosku, że skoro ciężko nam zwijać siatkę, to jeszcze ciężej będzie ją wynieść za
      działkę, więc rozplątujemy oczka w celu przerwania siatki

      wpadamy na genialny pomysł przecięcia przerdzewniałego nieco druta sekatorem

      wyszczerbiamy sekator, an którym majta jeszcze papierowa metka, ale niezrażone tym przecinamy
      co jakiś czas w przypływie odpływu sił kolejne druciki

      wywlekamy siatkę za ogrodzenie, licząc na pomoc handlarzy złomu w dalszym oczyszczaniu pola
      manewru malinowego

      wyrywamy przerdzewiałe pręty graniczne, które podtrzymywały siatkę, hurtowo - jeden po drugim
      - i wynosimy je w ślad za siatką

      szukamy dzirek po każdym pręcie, żeby móc wetknąć tqam piękny konar, jakei sobie zachowałyśmy
      z karczowania klonów na działce

      wychodzi nam granica jakoś dziwnie niesprawiedliwie na niekorzyść nieobecnej od kilku miesięcy
      siąsiadki drugiej działki, jeżyny okazują się zamieszkiwać moją działkę, nei jej, więc sumienie, że się
      zrywało te jeżyny, żarło niesprawiedliwie

      więc plujemy sobie w brodę, że się dręczyłyśmy, ale postanawiamy jednak poprosić gospodarza
      działek, by przyjrzął sie nowonarodzonemu podziałowi

      nie mamy sił sie ruszać

      obrywamy końcówkę malin i jeżyn i udajemy sie złachane do domu,a maliny zasypiają spokojnie
      nadal pod niedozwolonym płotem sąsiadki zgłaszajacej wobec nich sprzeciw
      • doroteja_z_brzozy praca pionierska ;-) 05.09.10, 20:20
        nie myśl se Alfiko, że ino Ty jedna taka pracowita ;-) mnie też zachciało się powiększyć
        ogródek. w tym roku miałam trzy metry na trzy: fasolka, pomidorki koktailowe oraz słoneczniki z
        pyskami w stronę słońca. tyle się zmieściło. teraz postanowiłam powiększyć: oznacza to wyrywanie
        każdego półmeterka wrotyczom, krwawnikom i innym pięknym łąkowym. karczuję więc... i to, co
        wykopuję... prawdopodobnie ludzie tam mieszkający uważali , że ich pole to prywatne wysypisko
        śmieci.
        trzeba przyznać, że pogoda do roboty odpowiednia. :-)
        • alfika Re: praca pionierska ;-) 05.09.10, 22:45
          a ja czytam te miłe komentarze po kilka razy i dziwię się, że ktoś w ogóle nei tylko nei każe
          wymazać tego wątku samolubnego, ale i zauważa moje wariacje przychylnie :)
          bardzo szanuję życzliwość, to zaczyna być zjawiskiem dzisiaj ;)

          usiłuję obrobić 395 metrów do kwadratu na jeden raz, więc zwijanie 30 m siatki to dla mnie wyczyn
          jednak
          a pogoda - tak - nareszcie! - nie praży, nei pada, nie zimno...

          ps. a jak miesiąc temu znalazłam 100 zł, leżało na ziemi, dookoła nikogo, do kogo można się
          doczepić - zdecydowanie czekało na mnie, takie bezpańskie - to tez chodziłam i opowiadałam to
          komu się dało - bo skoro ja się cieszę, jak komuś dobrze się dzieje, to wydaje mi się, że innym
          też... :D
          • hesperia1 Re: praca pionierska ;-) 06.09.10, 08:29
            Bo pięknie się czyta jak ktoś z uśmiechem i śpiewem na ustach(mimo kaszlu:( ) walczy z klonami,buduje ścieżynki,dostarcza towar złomiarzom i obmyśla zemstę nagietkową;)Pisz Alfiko,ja czekam zawsze na Twoje przygody działkowe i chętnie o nich czytam:)
    • hesperia1 Re: z placu boju... 15.09.10, 18:36
      A co tam na placu boju się dzieje????Alfiko pokaż się:)
      • alfika Re: z placu boju... 15.09.10, 22:08
        bój przeniósł się chwilowo do domu, walczę z zapaleniem oskrzeli i płuc, grzecznie robię zdjecia rtg, czekam na antybiogram, a w międzyczasie jem drugi antybiotyk
        morfologie mi wyszły jak zwykle książkowo - jak to mawiam, złego diabli nie biorą - a jak już mm siłę myślec i wstać z czegokolwiek, to jest lepiej
        nie pytaj tylko, jak żyjemy z moją 3,5 latką, matka ledwie zipiąca jest mało pozytywna i mało pomysłowa, niestety - ale codziennie sobie mówimy, co nas wkurza, czego nie chcemy i że się kochamy przeogromnie

        co nei zmienia faktu, że niania jest lepsza, tata jest lepszy, mnei juz nie kocha, nie chce takiej mamy, znajdzie sobie inną itd. :D

        pojutrze mam być zdrowa, bo jadę na badania dopuszczające z powrotem do pracy po wychowawczym - i tej wersji będę się trzymać

        przedwczoraj się nei powstrzymałysmy, pojechałyśmy na działkę popatrzeć i zabrałyśmy cukinię, dłuuuuugą - i jeszcze 4 jeżynki Małoletnia zjadła
        cukinie poza tym kwitną i mają małe...
        w sumie jest pięknie :)
        • se_nka0 Re: z placu boju... 16.09.10, 06:23
          Zdrowia Afliko, trzymamy kciuki za wyzdrowienie i wyniki badań. Nasze dzieci zawsze chciałyby mieć nas na okrągło i na własność :) Dawno temu mój małoletni syn powiedział : wypisz się z tej pracy a zapisz tam, gdzie lody robią :)
          • alfika Re: z placu boju... 19.09.10, 09:42
            mądre dziecko masz :D
            moja córka jest na razie tak zachwycona perspektywą zaplanowanej jazdy autobusem miejskim z nianią, że mnei pyta, czy już idę do tej pracy... :D
            mam nadzieję, że im będzie tak dobrze razem jak dotychczas
        • hesperia1 Re: z placu boju... 16.09.10, 08:03
          Oj,Alfiko zdrowiej szybko.Nieźle Cię rozłożyło-zapalenie płuc i oskrzeli:(Tak właśnie myślałam o Tobie,czemu nie zdajesz relacji,ale myślałam że może alergia Cię męczy.A tu takie kwiatki:(
          Nasze dzieci w tym samym wieku:)Mały ciągle prosi żebym poszła za tatę do pracy.Chce się mnie pozbyć z domu;)bo tata nie wymaga,nie zawraca mu głowy czytaniem bajek,nakarmi czekoladą,puści bajki na 2 godziny i ogólnie jest fajniejszy:)Tak wiek buntowniczy;)
          Widzę jednak że zapał działowy zwyciężył z chorobą:)Co Ty kobieto będziesz robiła w zimie?Alfiko zdrowia dużo Ci życzę.Pozdrawiam:)
          • alfika Re: z placu boju... 19.09.10, 09:43
            dziękuję, Hesperio :)
            w zimie? mamy zaplanowane wyprawy na działkę w celu robienia tam bałwanów :D
        • dar61 Jeśli... 16.09.10, 13:22
          Jeśli słowo... - Pardon:
          jeśli słowo może leczyć, to ślę {alfice} takich [1,2...12] dwanaście!
          a co tam - szesnaście!

          i cztery dodatkowe dla {Alfikówny}!
          • lellapolella Re: Jeśli... 16.09.10, 13:46
            Alfiko, to i ode mnie dla Ciebie i Alfikówny życzenia zdrowia i cierpliwości:)
            • krista57 Re: Jeśli... 16.09.10, 15:43
              Alfiko zdrówka i wiele miłości dla Mlodej.
              • alfika Re: Jeśli... 19.09.10, 09:55
                dziękuję!
                już obie wracamy do siebie
                Młoda dodatkowo przechodzi zmianę z okazji mojego powrotu do pracy, więc ma prawo do szaleństw... ale niania jest ukochana, oby tak zostało, to będzie dobrze
            • alfika Re: Jeśli... 19.09.10, 09:52
              :)
              dzięki! obu nam pomogło :)
              od jutra nawet do pracy jadę
              jeszcze tylko żołądek doprowadzę do stanu używalności po tej tonie leków i będę jak nówka :D
          • alfika Re: Jeśli... 19.09.10, 09:46
            uleczyło! - naprawdę uleczyło :)
            dziękuję :) Alfikównie tez pomogło, stałam się znowu ukochaną mamą :D
    • alfika Re: z placu boju... 19.09.10, 09:57
      się nei powstrzymałam...
      cukinia na działce kwitnie i owocuje, wsadziłysmy cebulki na wiosnę - przebiśniegi, tulipany i krokusy - i chodniczek z kamieni układam, bo wyrwałam jakies 3 czy 4 słupy betonowe spod ziemi i mi ładne miejsce się uczyniło na kamienie... więc rąk przy sobie nei utrzymałam i ułożyłyśmy kolejne 2 m chodniczka...
      tylko słupów nei mam mocy wynosić

      ale co tam, kupię taczkę

      idę bioptronem się oświecę...
      pozdrawiam Was ciepło!!!
      • dar61 Sł... słupologia zrolowana, co rusz przekładana 19.09.10, 11:09
        {alfika}:
        ...tylko słupów nie mam mocy wynosić, ale co tam, kupię taczkę...

        Słup ... [ehmmm, wróć!]:
        słup słupowi nierówny, ale może z mych metod patent mały {Alfikowym}:

        jak brakło sąsiadów z męśniami w okolicy, by nadziany w otwór słup żlbt unieść i wyszarpnąć - a mnie żeberko chrupło [kiedy sprawdzałem, czy sam dźwignę] po tarmoszeniu się z już dziesiątym 200-kg słupem - to wymyśliłem metodę z egiptu [Egiptu] przedwiecznego:

        boczny ukośny podkop, by słup się sam omsknął w pożądanym [plac był jesienny, bezzielenny, bezprzeszkodowy] kierunku - tam czekało tak z 5 wałeczków z drewna toczonego w równiutki walec - na nich przewrócony słup można było w dowolnym kierunku, na dowolną odległość przetoczyć lekuchno. Jeden, szósty wałek był przekładalny.
        Trochę bieganiny miałem, ale jednoosobowo można zdążyć.
        Sąsiad się śmiał gapiąc, że pomółby - ale ja nie miałem sumnienia 80-latka o to dźwiganie prosić. Potem i jemu słupki tak przekładałem, kiedy zamarzył był furtkę w innym miejscu mieć, potem i drugą w ogrodzeniu... [Żona sąsiada - trzecią...]

        zachwalam takie zawalidrogowe słupki z betonu zbrojonego nie wysiudać na gruz - one, nawet w kawałkach, przykopane równo z ziemią np. pod ogrodzonkiem kompostu [mam], pod graniczną odsąsiedzką siatką [mam] świetnie sprawdzają się w powstrzymywaniu głębszej inwazji darni o składzie skażonym przez podagrycznik lub inny perz, też.

        proszę przetestować. choć niezbyt są wizualne, ale można je poprzykrywać rządkiem czegoś ładniejszego, obłymi jakowymiś kociogłowcami [mam], albo piaskowcowymi znaleziskam [mam, Alfika, zdaje się, źródło ich ma...].

        b. głębokiej inwazji nie powstrzymują, np. malin - ale zdaje się byłaby to dla {A.} ich zaleta.

        d61 [D61]

        P.S. Śmiech z nadłamanym żebrem - cudne doznanie :/
        Nie radzę sprawdzać.
        d.

        P.S.2. Pierwotnym sposobem targania słupów, przypomniałem sobie, była taka dwukółka do przewożenia beczek. Wypożyczyłem, ale musiałem zwrócić.
        Rolki chyba są uniwersalniejsze. Byle bez sęczków, byle gładkotoczone - bo będzie miała {Alfikówna" więcej roboty z ich podkładaniem Mamie ...
        :-)

        Mała porcja majuskuł nie będzie chyba zadrą.
        ?
      • hesperia1 Re: z placu boju... 19.09.10, 19:50
        Cukinia?Cukinia + czekolada=ciasto:) Się nie powstrzymałam,ale ja wszystko w czekoladzie mogłaby zeżreć,a tym ciachem uraczyła mnie przyjaciółka.....Dzielna Alfiko jesteś i cieszę się że już jesteś:)Lubię Twój pamiętnik i Twoje boje:)Tak więc fajnie że do zdrowia wracasz i że zimą też będziesz zaglądać na działkę,bo to znaczy że i pisać będzie o czym.....Pozdrawiam Was:)
        • lellapolella Re: z placu boju... 19.09.10, 19:57
          Alfiko, dobrze, że już jesteś na chodzie:) Uściski:)
          • alfika Re: oj, dobrze, dobrze :) 21.09.10, 02:10
            na chodzie, antybiotyków koncówkę wyjątkowo trującą wyrzuciłam, mając pewnośc, że jestem ozdrowiała, omijając zgubny wpływ tegoż akurat antybiotyku na moje zdrowie, zawartośc żołądka i chęci do życia
            nie żebym była przeciwniczką antybiotyków, bo jak trzeba, to nie ma dyskusji, ale ten działał ubocznie wyjątkowo wrednie

            pozostaje jedynie z lekka filozoficzne pytanie: kimże jestem, skoro nawet antybiotyk mnie nie wykończył?...

            Hesperio, bo czekolada da się ze wszystkim :)
            my się kiedyś w jakiejś czekoladejce umówimy, zobaczysz!

            a Tobie, Dar, jak zwykle serdecznie dziękuję za dobre słowo, rolkowanie - no, jasne! trzeba było sobie przypomnieć kawalek lekcji historii! ... zaprawdę - będę mówiła dziecku, że wszystko może się przydać i kazda wiedza da się przełożyć na praktykę :)
            • hesperia1 Re: oj, dobrze, dobrze :) 21.09.10, 10:34
              > my się kiedyś w jakiejś czekoladejce umówimy, zobaczysz!
              Trzymam za słowo,mi dwa razy powtarzać nie trzeba,a jak jeszcze kusisz czekoladejką......;)
              A teraz to wspomagajcie się jogurcikami,bo po takiej dawce antybiotyków to się należy taka kuracja:)Ciesze się że Potomkini nie zaraziła się:)ściskam mocno:)
              • alfika Re: :D 22.09.10, 17:16
                dziękuję i na pewno kiedyś się zmówimy :)

                na razie zeżarłam komara na działce
                wciągałam powietrze coś dźwigając i wciągnęłam komara
                i go połknęłam
                fuj

                bez smaku, ale calym serce fuj :(

                żaby powinny miec płuca i robotę dla słonia, a nie długie jęzory :D

                błeeee
    • hesperia1 Re: z placu boju... 23.09.10, 09:23
      Alfiko list do Ciebie wystosowałam:)

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka