Dodaj do ulubionych

Pigwa (drzewko) wady i zalety

28.01.22, 12:14
apersona spytała:
'...Długo się czeka na owoce pigwy?...'

Pigwę (drzewo) szukałem wiele lat, na przełomie wieków wypatrzyłem w swym rodzinnym mieście przypadkiem, ostatnią sztukę w sklepie zielonym.
Nie wiedziałe, że to los nas ostrzegał, pomagał, podpowiadał...
Była to spora sadzonka, z balotem była chyba mego wzrostu - nie wiem, ile lat w szkółce ją prowadzono, jak dla mnie ze 3, 4.
Po posadzeniu miała w następnym roku coś ze dwa kwiatki, ale owocu z tego nie było.
Po 3-4 latach, gdy rozbudowała koronę na metr szeroko i wysoko, miała coś z dziesięć owoców, co bez problemu dało się zjadać.
Rosła wszerz nadal, nie za dużo w górę - a wyczytałem, że nie zaleca się jej formować, bo cierpi, gdy się jej przycina* gałęzie.
Po następnych kilku latach, gdy pod ciężarem owoców (średnio circaebałt pół kilo każdy) zaczęła się nasza pigwa nieco przeginać swym plonem, wysoko w koronie doczepiłem jej łańcuch, napiąłem naciąg ten do płotu spionowawszy pień, jednak odciąłem najbardziej problematyczne konary - po latach około 7 łańcuch zdjąłem, rok temu sezon miała od tego wolny, nie doginała się na boki, a plonowała jak zwykle (ma już ze 3,5 m wysokości, tyleż korona szerokości).
Jak zwykle, to znaczy ze dwie - rok w rok (!) miednice owoców...
Mniemałem od tej ostatniej dekady jej owocowania, ze zdarzy się jej jakiś okres oddechu, zbierania sił - nic z tego. Owocuje cudnie, ale tego się nie da przejeść średniej rodzinie.

https://dammera.pl/media/djcatalog2/images/item/7/3230_f.jpg

Rozdawaliśmy jej owoc komu się dało, ale większość znajomych i rodziny zaczęła już na to się dość boczyć. Jak rozdawałem gotowe z niej, z pigwy dżemy, boczenie było ... mniejsze.
Rozumiem więc, dlaczego pojawia się jej owoc na targowiskach, ale nie rok w rok - cena bywa spora.
W sklepach jest (sieci o nazwie 4-literowej z pierwszą i ostatnią literą L w nazwie) ona w cenach np 15-30 zł, al z braku popytu dość często obniżanej. Owoc z importu jest jakiś taki twardszy niż nasz, nasz ma meszek, tamte są łyse. Nie wierzę, że eksporter je obciera owoc po owocu, ale są jakieś takie twardsze.

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcR4Sl1_3sJo-KkFKXjLatiTgvd-NafB9vbHbw&usqp=CAU

Niestety, nie było mi dane sprawdzić w tym jw. sklepie, jak długo im w chłodniach ten owoc się nie psuje, nie przejrzewa - bo sieć tego sklepu ma zwyczaj przerzutu swego towaru dalej. Ten sklepowy był raz chyba turecki, raz z Francji, raz z Węgier chyba - jak oni je tam zbierają, ze szybko nie przejrzewa, nie wiem, nasz chowałem dekadę temu do lodówki - i tak tam przejrzewał...

Nasz owoc - czy to zbierany jako spad (łatwe uszkadzanie skórki = szybkie tam gnicie), czy zrywany, zaczyna dopominać się przetwarzania tak w 2-3 tygodnie. Nieco to wydłuża trzymanie go w chłodzie ogródka i składziku.
Już mieliśmy ze 2, 3 roczniki, kiedy tak szybko przejrzał ten owoc, że poszedł do kompostu, a żal był ogromny te dwie miednice urobku wyciepać.
Ale pomogło to w konsumpcyjnej u nas owocowej górce.**
Szkodników na pigwie nie ma żadnych, wżer, wgryzka była może z raz, ze dwa - ale na sąsiadce jabłoni stale - może larwy mają wybór?
Słynne nalewki pigwowe nie zdążyłyby zagospodarować plonu pigwom.
Namawiam zawsze na jej zdżemowanie, często z domieszką innego owocu (u nas standardowo pigwowcem - jego kwas i aromat świetnie działa na pigwę), świetne są z niej syropy (smak czystego soku jest dość... mało słodki) - a dodatek soku i dżemu do czegokolwiek odsuwa lekarza na kilometr...

O krojeniu i wycinaniu gniazd nasiennych pigwowych owoców nie piszę, żeby nie zniechęcać smakoszy i smakoszek - radzę szykować noże rzeźnickie do tego. Ale ten zabieg ma się nijak do preparowania owoców pigwowców, jakie też zasługują na osobny ogrodowo-kulinarny wątek...

https://m.salon24.pl/kosmiczne-drzewo-1b9124e79b173f2,860,0,0,0.jpg

*/ Powodem tej opinii jest chyba to, że owoc każdy u pigwy naszej zawiązuje się na końcu pędu. Jego odcięcie zimą dekapituje tam zawiązek owocu w pąku końcowym.
**/ Jakoś nam się nie chce spróbować jedynej metody regulacji obfitości plonu pigwom, czyli utrącania kwitnących pąków. Drzewo świetnie wygląda, kwitnąc, aż żal to demolować. Sądzę też, że pozostawione kwiaty zyskałyby wiele, a wyrosły z nich owoc byłby jeszcze bardziej bombiasty, niż jest dziś bez tej redukcji. Zadziwia też, że te byczyste owoce nigdy się nie odrywają pod swym ciężarem - z całego plonu góra 1/3 - 1/2 spada nam sama - a eksperymentowałem z tym zwlekaniem zrywania do samych pierwszych mrozów i śniegów.
Obserwuj wątek
    • horpyna4 Re: Pigwa (drzewko) wady i zalety 28.01.22, 13:06
      Znajoma dodawała nadmiar owoców pigwy do smażenia borówek do mięsa. Borówek brusznic oczywiście, bo jak ktoś z Podhala, to pomyśli, że do czarnych jagód...

      Bardzo dobre są też dżemy mieszane, gdzie łączy się owoce słodko mdłe z kwaskowymi wyrazistymi w smaku; kompozycja zapachów również ma znaczenie. Jak ktoś lubi eksperymentować, to ma pole do popisu.
      • dariayamkovaya Re: Pigwa (drzewko) wady i zalety 02.08.22, 12:26
        mmm, to chyba takie pyszne :) spróbuję przygotować tę mięso z pigwą.
        Ja jeszcze robiłam kiedyś sos z wiśni do mięsa. Bardzo dobre. polecam))
        • alux Re: Pigwa (drzewko) wady i zalety 14.12.22, 17:25
          [Ktoś napisał Pigwy chyba z natury mają pokrój krzewu.]
          Pokrój krzewu to maja pigwowce.
    • apersona Re: Pigwa (drzewko) wady i zalety 04.02.22, 20:08
      dar61 napisał:

      > Rosła wszerz nadal, nie za dużo w górę - a wyczytałem, że nie zaleca się jej fo
      > rmować, bo cierpi, gdy się jej przycina* gałęzie.

      Pigwy chyba z natury mają pokrój krzewu nie drzewa, przynajmniej te dwie co je znam z widzenia.

      > https://dammera.pl/media/djcatalog2/images/item/7/3230_f.jpg

      Kwitnie rzeczywiście bosko, kwiaty są tak duże że podejrzewałam jakiś rodzaj magnolii.

      > O krojeniu i wycinaniu gniazd nasiennych pigwowych owoców nie piszę, żeby nie z
      > niechęcać smakoszy i smakoszek - radzę szykować noże rzeźnickie do tego.

      A mały zakrzywiony nożyk do owoców?

      Jak z zimowaniem u pigwy, bo ponoć wrażliwe?
      • dar61 Pigwa - zalety i wady + Eden 05.02.22, 22:11
        ...Pigwy chyba z natury mają pokrój krzewu...

        Nasza ma typową drzewkowatość zarysu, choć nieco nieforemną i niesymetryczną. Dziś znów sterczałem obok niej z sekatorem dłuższą chwilę (dekapitowałem wilki sąsiadce jabłoni, cała sterta urobku), ale znów zaniechałem cięć. I tak od lat...

        ...Kwitnie rzeczywiście bosko, kwiaty są tak duże, że podejrzewałam jakiś rodzaj magnolii...

        Magnoliom płatki kwiatu spiralują namiętnie...
        Ale z nich nic na ząb nie rośnie.
        I nasz podmiot liryczny (zachwytów), i nasze pigwowce rok w rok zwabiają nam sąsiadkę, a ona zachwyca się kwitnieniem obu gatunków. Oczywiście namawiam ją do posadzenia ich u niej, oferuję odkłady, ale i lojalnie wspominam o z czasem dżungli i podziemnej inwazji. Stopuje to zachwyty sąsiadce, ale nie odmawia ona przyjęcia od nas owocu pigwowca, na pigwę się boczy.

        https://pinkmartiniboy.files.wordpress.com/2019/09/pigwa-i-pigwowiec.jpg?w=640

        [noże rzeźnickie] ...A mały zakrzywiony nożyk do owoców?...

        Pisałem, że nasz odmiana ma owoce na tyle twarde (nim przejrzeje), że właśnie nóż tasakopodobny daje najlepsze możliwości. Jeśli inni posadzą w Rzplitej odmiany podobne jak te, co je widziałem w handlu marketowym, to te inne miały owoc jeszcze twardszy.
        Owoc pigwy ma komórki kamienne podobne jak gruszki, krojenie ich gniazd nasiennych to mordownia. Mało która mechaniczna rozdrabniarka potem daje im radę.
        Ale jak to potem się zacukruje (i dokwasi plus dosmaczy domieszkami), sok sączy się smakowity. Wystarczy go na sicie odseparować, pulpę zagęścić ku dżemowi przez godzin kilka - i gotowe.
        Roboty sporo, ale potem plon w słoju nadaje się o wszystkiego, szlachetniejszy niż inne.

        https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-7Uae-itUz-8ssf_pigwa-nie-tylko-na-przeziebienie-wlasciwosci-lecznicze-i-odzywcze-pigwy-1920x1080-nocrop.jpg

        Nóż to mało. Potrzebne jest i narzędzie przyspieszające cięcie wewnętzne, oddzielające wnętrze niejadalne.
        Nam się sprawdzają tzw. kulkowniki (ale ich krawędzie muszą ciąć najtwardsze części, więc je po prostu ostrzę szlifując szlifierką), najlepiej ze stali nierdzewnej (nasze służą też do owoców pigwowca, a to kwas nad kwasy).
        Ten model był startowy:

        https://orionagd.pl/data/gfx/pictures/medium/9/5/559_1.jpg

        Ale się nie sprawdził, bo raczył był się podzielić na dwa podzespoły. Próbowałem namówić ... jubilera, by nam go zespolił lutem twardym, ale gdy chciałem, by może pomyślał fachman o galwanizacji p. kwasowej, to się raczył wycofać rakiem.
        Potem nabyłem model wytłaczany jako miseczka, do dziś się sprawdza, nie do zdarcia:

        https://img.nakrywamy.pl/items/32538/5907558759952_big.jpg

        Potem znalazłem po śp. mej Babci w jej serwantce [?] coś, co ma miseczkę wręcz podłużną - świetna do drążenia najmniejszych pigwowców i [...] ale wróćmy do pigw.

        Trzeci model to coś takiego:

        https://kuchnianawidelcu.pl/pol_pl_Dwustronny-wykrawacz-kulek-z-owocow-i-warzyw-OXO-GOOD-GRIPS-3702_1.jpg

        Świetnie się sprawdza jako odwracalny dla stworzeń jadalnych dużych i małych.
        Nasz ma, a właściwie nie ma żadnej ochrony przeciw kwasom, widać po nim różnicę przed i po, trzeba go płukać szybko. Stąd od razu kupiłem go sztuk dwie, na targu od handlarza wschodniościami, za kilka złotych.

        Wszystkie modele są właściwie wykrawaczami do melona czy tam kawona/ arbuza, ale te my kroim w plastry ;-)

        ...Jak z zimowaniem u pigwy, bo ponoć wrażliwe?...

        O właśnie - to miał być sposób na nadzwyczajne plonowanie naszej pigwy, że przymrozek raz na jakiś czas zwarzy kwiat, nie będzie nadwyżek plonu.
        Nic z tego! Pancerna jest.

        Na naszych Kresach Zachodnich Rzplitej już było kilka zim surowych, nie zaszkodziły nic pigwie. Było też kilka razy zagrożenie przymrozkami - redukowały one innym drzewom kwiat do zera, ale pigwa rok w rok daje spory plon, co mnie zadziwia i, cóż - redukuje zapasy pustych słojów t. tłyst.
        Jednak naszą posadziłem w zaciszu sąsiedztwa naszego domu i domu sąsiadów, ma od pd tę pobliską jabłoń, od zadka zaczyna ją wspomagać dopiero co posadzona czereśnia nr 4 - więc nic jej u nas nie zawieje.

        Nieco mniej ma słońca, niż pewnie by chciała (uniosłem ją do pionu łańcuchem z cienia jabłoniowego, bo plon ją giął w pałąk [!], bałem się złamania niezbyt grubego pnia), ale owoc jej nigdy nie będzie słodki, pono na surowo jest niejadalna (w zasypce sacharozą nasza jest jeszcze nieobgotowana, więc właściwie surowa, bytuje w okolicy 0 stp. C) - ale smakuje z kuleszą + owsianką + manną ta pulpa świetnie, od 2 miesięcy, bez mała, na śniadanie (zapas starcza nam średnio na 3 lata).
        Słowem polecam, bo pono ma składniki. I ma pierwiastki. Może mniej ma flawonoidów...
        No i edeniczną legendę Drzewa Poznania tego i owego.

        Ciekawe, czy i inni Forumianie (i Forumki) miewają takie drzewo, to jest taką pigwę...
        Nasza nas nigdy dotąd nie zawiodła - a sąsiadki owocodajne b. często.

        PS Pigwowców u nas odmian 4. Jest on z kolei [...]
        • apersona Re: Pigwa - zalety i wady + Eden 06.02.22, 17:33
          Cóż za obszerny instruktaż i narzędziownik. Dotychczas miałam do czynienia jedynie z pojedynczymi sztukami dojrzałych spadów pigwy i nie wspominam obierania jako horroru. W gotowaniu też szybko miękło.
          • dar61 Pigwa - odzieranie z czasu 07.02.22, 01:23
            ...obszerny instruktaż i narzędziownik...

            Narzędzia i owszem, ale czy instrukcja?

            https://ocdn.eu/ptv-imported-images/akpa232365.jpg

            Chyba okazanie jądra pigwowego świata zachwytu.

            Narzędzia to podstawa przyspieszenia działań - gdy zaczynaliśmy u startu Ery Pigwy, to je cyzelowaliśmy, skórowaliśmy, namiętnie porcjowaliśmy przed obróbką ciepłą, ale jesienią prace się spiętrzały, domownicy stosowali

            https://d-tm.ppstatic.pl/kadry/a3/09/dafd4edfd20aecf4d3a6e11e245c.1000.jpg

            spychologię, więc musiałem wdrożyć swoje pomysły, by nie siedzieć do rana.

            https://media.teleman.pl/photos/470x265/Wojna-Domowa.jpeg

            Pamiętam jeszcze żale mojej

            https://s1.dmcdn.net/v/N9NC61WU9J3474LoN/x1080

            Matuli, że my ją zostawialiśmy samą wieczorem z garami pełnymi pokrojonego urobku, a sama do rana warzyła te weki i tłysty...

            https://bi.im-g.pl/im/2/9199/z9199162V,Irena-Kwiatkowska-w--Wojnie-domowej-.jpg

            Za którymś tam razem się odgryzłem, że

            https://media.teleman.pl/photos/Wojna-Domowa-Ciezkie-Jest-Zycie-1965.jpg

            przecież rano te wiśnie/ porzeczki / czereśnie/ gruszki / jabłka / truskawki / poziomki / jagody z lasu czy z Kamczatki wyglądają tak samo, po co po nocach sterczeć...
            Pigwy, niestety, swym czernieniem zaprzeczają mojej idei fruktów...

            ...Dotychczas miałam do czynienia jedynie z pojedynczymi sztukami dojrzałych spadów pigwy...

            Przemycam, ile mogę, tę hiobową wieść, że własne drzewko pigwy - a i pigwowców naszych już chyba z dziesięć (nie licząc wypadów po te zdobyczne na opłotkach śp. ogródków działkowych itd.) - mogą Wam, chętnym na smak z niej nalewki (dżemu / soku / konfitur / galaretki / sorbetu itd.), podpowiedzieć, że nie kończy się na owocach kilku, a na setkach takich bomb po od pół kilo do trzech ćwierci kilograma.
            Trzeba się przygotować na całoroczne jej

            https://s4.tvp.pl/images2/4/7/1/uid_4717bfd1892d0f6737ba3bb31b4870281514542788028_width_1920_play_0_pos_0_gs_0_height_1080.jpg

            smakowanie, rozdawanie chętnym i niechętnym.

            https://d-tm.ppstatic.pl/kadry/23/ce/0a503ecfb7360d0b99d37c056ce7.1000.jpg

            A są jeszcze cukinie, jakie - jak zawsze - obrodziły, sterta pomidorów / ogórków, jakie nie sposób skonsumować na czas, a ich przetwory zapełniają piwniczkę. Rodzina jakaś taka

            https://d-tm.ppstatic.pl/kadry/02/02/4066a571674522c1c252bc0f4c5f.1000.jpg

            mikra, by temu konsumpcyjnie podołać...

            ...nie wspominam obierania jako horroru...

            Nie psioczyłem na obróbkę skórki, ale na inne aspekty, głównie czasowe.

            https://static.polityka.pl/_resource/res/path/92/e8/92e815dc-86ef-4f00-a3df-476d3e5b6c4e_f1400x900

            Też z początku, lat temu wiele nazad, próbowaliśmy pigwy obierać prócz drylowania - ale jak się ma pigw kilkadziesiąt kilogramów, może i ce(n)tnar, to pozostaje jedynie wyczochranie owocu z kutneru, umycie, no i wyszukanie wszelkich nadżerek czy uszkodzeń plus największych złogów kamiennych.
            Usprawiedliwiamy się też (w swym zaniechaniu

            https://i.iplsc.com/-/000AM90C25I6AXUJ-C122.jpg

            i lenistwie), że analizy wszystkie wskazują - dla owoców ze skórką - iż tuż pod nią są największe zasoby witamin. Po co więc je tracić wraz z minutami mordęgi (mitręgi)? Trach toto w czeluść malaksera, a czy były w skórce, czy bez, i tak smakowo nie daje różnicy...

            Większym kłopotem jest tak rozpędzić obróbkę, by jak najmniej te owoce czerniały. Staram się wszystko zamknąć w godzinie, dwu - od krojenia do pulpy cukrowanej.
            A już jeden robot, właściwie tylko do zgłębiana tychże pigw i pigwowców (no, może i ziemniaków na placki) służący, musiałem zezłomować, bo się przeciążył był - i wybył.
            Dokupiłem gdzieś na giełdzie staroci i w pokątnych składach jego następców, wręcz peerelowskiej proweniencji (takie są wieczne pod warunkiem ... części zamiennych) - jak się zepsują, będzie mniej żalu.
            Nowe roboty mają i tak zainfekowania konstrukcyjne - ich żywot ma z góry zaplanowany termin zgonu...

            Kłopot z ciemnieniem urobku pono ukróca dokwaszanie - stąd zbiorom pigw u nas zawsze towarzyszy zbiór i wspólnota pigwowców. Ich dodatek zastępuje sztuczne dokwaszanie pigwowej miazgi.

            ...W gotowaniu też szybko miękło...

            Ale chyba mało kto warzył pigwy w całości?
            Trza ciąć, mechanicznie

            https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/huIktkpTURBXy85ZGE2N2JhZWQ3ZDc3N2E4NGMyMTNjN2Y5NTQ0NmJlMi5qcGeSlQLNAxQAwsOVAgDNAvjCww

            dezintegrować, nie ma rady - sterta czeka i ciemnotą swą przyszłą straszy.
            Rokrocznie mam po tym nie tyle odciski, ile

            https://bi.im-g.pl/im/e7/d4/11/z18698215Q,Wojna-domowa.jpg

            blizny ;-)

            PS Skracanie zeznań pigwowcowych znów

            https://i.iplsc.com/elzbieta-goralczyk-jako-anula-w-wojnie-domowej/0004ERCRLBT8PT0L-C122-F4.jpg

            się nie udało...
            • apersona Re: Pigwa - odzieranie z czasu 11.02.22, 19:08
              No wiem, nie myślałam o przetworach z pigwy ale o używaniu do potraw zamiast kwaśnych twardych jabłek np. do mięsa lub szarlotki. Jak rozumiem problem obfitości pojawia się dopiero po kilku latach to po co się martwić na zapas. U mnie kłopoty z nadmiarem cukinii zlikwidowały ślimaki w zarodku niestety.
              • alux Re: Pigwa - odzieranie z czasu 23.03.22, 19:25
                Czy to są owoce pigwy czy pigwowca?
                • dar61 Pigwowiec czy ananas - hmm... 23.03.22, 20:22
                  '...owoce pigwy czy pigwowca...'

                  Pigwowca.
                  Chyba pośredniego.
                  Piękne baterie owoców, wrośniętych czasem tak, że oderwanie ich od pędu to kłopot.
                  Pigwowce klasyczne mają sporo kolców, pigwa wręcz przeciwnie...
                  Pigwa tworzy kwiaty na końcu pędów, a potem tam malowniczo obwisają jej owoce.

                  Jak kto chce - lub która - może odróżnić (dojrzałe) owoce pigwy i pigwowca po smaku.
                  Ten drugi to imperium kwasowe, mówią, że nie do konsumpcji na surowo.

                  Też sądziłem o niejadalności surowego owocu pigwowca, póki nie spotkałem w czas zbiorów dwóch młokosów-piromanów (młodszy z nich podpalał zabudowania pobliskiej opuszczonej fabryczki), jacy się dopytywali, co takiego zrywam z krzaków.

                  Opowiedziałem im co nieco o tych owocach, o przetworach, o korodowaniu od owoców narzędzi do ich obróbki.
                  Jeden z nich nie uwierzył, że to owoc właściwie niejadalny na surowo - zgryzł, przełknął, znów, i znów - i spałaszował sporo tych owoców bez kłopotu - i nawet nie połamał zębów...
                  Zdaje się, że był jeszcze przed obiadem...

                  Też kiedyś jadałem na surowo niedojrzałe owoce, niektóre były pyszne*, ale w próbach nie wyszedłem poza ulęgałki, papierówki, porzeczki - zakończyłem na tarkach [owocach tarniny], symfonii kwasów i tanin.
                  Dziś żółądek mi przy takiej surowiźnie nieco ... wariuje.
                  A młode żołądki niech się uczą na swych błędach.

                  ***************
                  */ Na szkolnej wycieczce do Warszawy, jako coś około 10-latek, wprosiłem się bez kolejki do lady w warzywniaku, bo zachciało mi się tylko jedną cytrynę kupić - a wycieczka moja, klasowa, szła dalej i dalej.

                  Ktoś ze sklepowej kolejki powiedził na me przepychanki, że nie wierzy, że tę cytrynę chcę spałaszować.
                  Odpowiedziałem, że bardzo lubię cytryny - na to ktoś z kolejkowiczów zaproponował, że ... zapłaci za nią, ale muszę tam, w sklepie, przy świadkach, ją skonsumować.

                  Zgodziłem się z ochotą, wręczono mi sporą żółtozieloność - szarpnąłem ją z lekkim skrętem, puściła skórka - rozerwałem z wprawą, wysupłałem smakowite wnętrze, 3-4 sekundy i połknięte, zamlaskałem z rozkoszą, podziękowałem - i pogoniłem za swą wycieczką.
                  Cała kolejka świadków została tam z
                  nieco
                  rozdziawionymi
                  ustami...
                  .
                  Szkliwo zębów po takiej przekąsce regeneruje się w góra tydzień.
                  Jest szorstkie i czułe na byle dotyk...
                  Dziś w miejsce cytryn człek, - niby nieco już dojrzalszy - lubuje się w pałaszowaniu sporawego, surowawego ananasa (te puszkowane są zbyt słodkie).
                  Niebo
                  w
                  gębie,
                  a
                  szkliwu
                  na
                  pohybel...
                  • alux Re: Pigwowiec czy ananas - hmm... 25.03.22, 12:42
                    Dzięki dar61 za szczegółowe wyjaśnienie. No to mam na działce pigwowc.
                    • dar61 Pigwowiec szt. 1, a potem łan... 20.04.22, 11:24
                      ...No to mam na działce pigwow[ie]c...

                      Wypada mi pogratulować, ale i ostrzec - pigwowce prawdziwe - że tak by rzec - botaniczne, nie jakieś ku kwiatom hodowlane ich mutanty, mają tendencje do powiększania swego dominium.
                      Szczególnie gdy są ich krze cięte, formowane.
                      A metoda krzewienia jest podstępna, bo podziemna.
                      Pigwowce kilka[naście]* lat spokojnie poddają się działaniom swych hodowców, gromadzą siły, pokazują jedno źdźbło poza terenem im zaplanowanym, potem kilka - a z czasem rok w rok wybuchają baterią kilku tuzinów odrostów.
                      Ten plon podziemny niestety osłabia plonowanie, mniej kwitnienie.
                      Warto sadzić więc ten kierz w pełnym słońcu - niech się wyżywa w owoc.

                      ...No to mamy pigwowca pół działki...

                      */ Po kilkunastu latach połowę krzewów [posadzonych w kępkę z 3-4 patyczków] u nas z trudem wykopałem i posadziłem w nowe nasłonecznione miejsca - z podziemną otuliną z folii [kubełkowej, pancernej - akurat została nam jej nadwyżka], by powstrzymać peregrynację korzeniowych odrostów.
                      Czy ta metoda będzie wreszcie skuteczna, sprawozdamy za lat kilkanaście.
                      Na razie krzewy-przesadki gęścieją, a ich przerzedzanie w gąszczu kłującym to ... to ... mordęga.

                      Zachwala smak pigwowca, ale i
                      lojalnie
                      przestrzega
                      Dar61

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka