Dodaj do ulubionych

Jakie ptaki goszczą u Was?

02.06.23, 13:19
To są jajeczka z leśnego ogrodu. Do kogo należą?
Obserwuj wątek
    • horpyna4 Re: Jakie ptaki goszczą u Was? 02.06.23, 19:12
      Mogą to być jaja drozda. Jaja kosa też wyglądają podobnie.
    • dar61 Sokół i ferajna 03.06.23, 08:02
      Też takie jaja u nas bywały, ale stłuczone i wyjedzone przez sroki, pod naszą pseudoaltaną się walały - mniemam, że z gniazda w gąszczu tam wiciokrzewowego kłębu listowia, nie zaglądałem do jesieni, by kosy mogły powtórzyć lęg. Nie powtórzyły.

      Roku następnego kos próbował gniazdo klecić u nas w gąszczu bluszczu w narożu ogrodu - ale źle wybrał, to był szlak kotów sąsiada. A jako że ich w sumie sąsiadce się namnożyło 3 młode (plus mama i ciotka), to kos dziś już zmądrzał i gnieździ się chyba po sąsiedzku - u nas zimą ma stołówkę i rozrzuca zaściółkowaną korę w ostoi owocowych u nas krzewów.

      Latoś ten zimowy [a może i letni, inny] kos ze swą połowicą już ma przychówek, ale rzadziej już zagląda do naszej stołówki z owocami bluszczu. A że zaglądał tam, świadczyło nawoływanie tego młodowatego, jakiemu w dzióbek mama wkładała zerwany owoc bluszczu, co niżej podpisany widział naocznie, nim się ze schodów dyskretnie, bacznie obserwowany przez oboje kosów, wycofał w dom nazad.
      Takoż się i wycofywał, gdy koło pojnika w poprzek mej trasy wpierw przeleciała kosowa mama, potem ten czarnulek od pary, a kosiątko na mój widok zamarło i stało, nieco durnowate, i kwiliło.
      Jakem się cofnął za róg domu - i nieco poświstał a poćwierkał uspokajająco, co czynię* stale na widok kosa, gdy i on mnie zoczy - to potem ćwierknął tatulo z krzaczków na tłukowatego jeszcze młokosa, więc tenże przebiegł w krze jagodowe... Mam niue ćwierkała, ostrożniejsza jest. Chyba.

      Kosie gniazdo kilka lat temu spenetrowały nam nad naszą pseudoaltaną sroki, stale nas z anteny sąsiada penetrujące - a koty sąsiadów jego tam, całą wiosnę, nie dostrzegły. Jednak co sroki, to sroki...

      Do pojnika stale zagląda gołąb grzywacz, jaki gdzieś nad nami w koronie drzewa ma gniazdo (nie śledzę go za długo - i tak codziennie jego parka płoszy się, gdy tam przechodzę).
      Stale ta parka przesiaduje na jednej gałęzi kasztana [jadalnego], bo pod nim kilka tygodni temu dostrzegłem dziwny zlep, a jako żem kiep, długo się wpatrywałem i głowiłem co to, nim zmacałem i ... zajarzyłem, że spory i dziwny zlep wśród kwiecia to depozyt. Z gałęzi ponad...
      .
      Inny drobiazg ptasi poi się w bajorku śp. sąsiada, bo tam mniej ciasno na dolocie i dla ptaka bezpieczniej.
      Drobiazg ten siedzi u nas w budkach ptasich na elewacji wschodniej domu, bo (wreszcie) go tam wpuściły wróble, jakie latoś (i łońskiego roku) wcięło (jedna rodzina wróblowa siedli się w budce, jaką onego czasu umieściłem na tele-słupie za płotem).
      I dobrze im, bo łońskiego lata jakoś było pustawo w budkach - w styczniu, gdym je czyścił, to z 4 budek 2 miały zero starych gniazd. Nie liczę tej budki półotwartej, bo ona stale pusta. I tej najświeższej wielkiej, bo ... nowa.

      Acha - jeszcze jest jeden gołąb, ale kawaler, choć z obrączką [na szyi - sierpówka], całymi dniami kwęka i nawołuje u nas na słupie za płotem, na antenach i kominach, a w czas upału z gąszczu świerka u sąsiada. Zmora od świtu do zmroku, dźwiękowa.

      Dolatują też kawki i inne - o których dodam dwa grosze odrębne - innych, na razie, niewiele, bo, cóż, nad nami lata od kilku dni na stałe sokół. Tak, sokół. A może jastrząb?
      O nim też osobno.
      • dar61 Kawka i (prawie) awifauna 03.06.23, 08:49
        Kawki u nas są - zalatują do nas i zimą [orzechy włoskie w kominie, na dnie/ orzechy włoskie na dachu domu/ orzechy włoskie już rozłupane w rynnie i w ogrodzie], i teraz.
        Dlatego teraz, bo zaowocowała wczesna czereśnia...

        Kawkom owoców nie żałuję, ale jak widzę co rano 2 kilogramy owoców pod czereśnią, to mnie szl... to mnie to podkręca, by wreszcie załatać zeszłoroczne sieci [dwa popołudnia szycia], złączyć je [kwadrans] i zarzucić na koronę czereśni [2 godziny wspinaczki].
        Więc po dwóch dniach tej operacji już nie piszę, że zaglądają nam w ogród szpaki.
        Bo pisałem byłem w Forum Ornitologia, by im budek nie udostępniać. By im owocodajne drzewa w ekotonie lasu kolega leśnik nie wycinał. By pomyślał, by [...]

        A zaglądały te pierzaki, a jakże!
        Jeden owoc zjadły, drugi w dziób brały i leciały do gniazda chyba [może i do połowicy tam gniazdującej], a pod drzewo strącały owoców 10 [słownie: dziesięć].

        Sowa.
        W czas szycia, dziergania a cerowania przeze mnie sieci w ogrodzie osiedliłem sowę.
        Taką z plastiku, na maszcie - w gąszcz czereśni.
        Trochę pomogło, nie musiałem dźwiękolić co kwadrans płochaczami [plast-butla z kamykami], jakie stały co 10 metrów po ogrodzie, jedna na parapecie okiennym. Podpatrzone u Cezarego Millana.

        O dziwo ta sowa (łeb ruchomy, oczy wyłupiaste tak, że kot sąsiada (jednoroczniak na dorobku) aż się na jej widok cofnął na drżących nogach i zawrócił - dzień potem aż na pseudoaltanę wlazł był z wieczora, by do sowy się jednak dostać, bom mu ją na daszek nad drzwiami ustawił [jako atrakcję wizualną] - więc ta sowa była bardziej skuteczna niż sokołojastrząb - latawiec, jaki[ego] na wędzisku i na postronku osadziłem u okna 1. piętra, by stada szpaków zdalnie i zdolnie trzymał z dala, gdym sieć dziergał.
        Efekt był mierny - stad szp.... szkodników wprawdzie zero, ale dołem, z gąszcza świerków u sąsiada, gdym dziergał dzielnie a długo, desanty trwały i może nie dwa kilogramy, ale pół kilo czereśni co pół dniam zbierał.
        I zjadał - co się mają zmarnować.
        Tego, com nastrząsał z tej trześni, sieć nasadzając, nie liczę (bom też to zjadł). A niedojrzałe właściwie jeszcze i miernie słodkie.

        Kos się nieco boczy, kosica, mniemam, też - bo gdym dziergał, zalatywał na trześnię. Ale nie strącał, jak te ... te ... szkodniki w ciapki ciapate, skubane kot by je ścigał.

        Jak zdejmę latawiec, sprawozdam, jakie ptaki wrócą.
        Jak może znikną koty sąsiadów [jedna z młódek zmarła u weterynarzy, gdy ją depłciowano, jej mama pod kołami samochodu], też spawozdam.

        O jastrzębiu za chwilę.

        PS w całej sieci Sieci szukałem onego czasu proczereśniowej sieci koloru niezielonego* [zielone są odradzane, a w niektórych krajach Zachodu pono zakazane proptasio] - zero.
        A koleżanka z Australii nam przecież pokazywała onego czasu, że są takie.
        Moje zielone leżały w odwodach, bo z dekadę temu po sezonie znalazłem na wyprzedaży dwie sporawe, czarniawe, ponoć miały służyć do okrywania ... basenów kąpielowych. Przed dziećmi i liśćmi. Służą nadal dzielnie, ale dzierganie ich to męka.

        */ Tak, z tych zielonych sieci u nas wyczepiałem dwie sikory, ze trzy szp.. szkodniki. Nie widzą ich ptaki.
      • dar61 Penetrator z ogonem wciętym 03.06.23, 09:24
        Gwoli kompletności opowieści, kanie nad nasz ogród zalatują.
        Wysooooko.
        Tam też kwilą jaskółki, też i jerzyki.

        Zaglądał też i jastrząb.

        Bocian jest jeno przelotny - dwa domy dalej jest parkan jeżoodporny, za parkanem ogrodnictwo. W ogrodnictwie wielohektarowym dwa kominy wyniosłe, jeden płony. Na tym ostatnim gniazdo bocianie, corocznie z nadzieniem.
        Rok temu nadzienie jedno obaliło się (zostało obalone?) w ogród sąsiadów. Rok był suchawy. Ciekawe będzie tegoroczne obalanie, bo zapowiada się rok bardziej suchy...

        O czym to ja... Acha, jastrząb.
        I kania.
        Otóż nasz ogrodowy latawiec - a od zeszłego lata może i z ogrodu sąsiada z naprzeciwka, ale ten jakoś tak za nisko lata, więc mało skuteczny i przez sąsiada krytykowany za nieskuteczność (a przeze mnie za za długie pozostawianie w ogrodzie, bo pono dzieciom sie tamecznym podoba -
        otóż ten latawiec (a kupiłem i dwa następne, na wyprzedaży, bo poprzednik tego prawie uwolnił się z uwięzi), otóż tenże latawiec (a potrafi lot swój w dzień wietrzny na wiele metrów i na wiele kwadransów uskuteczniając, o czym wspominał mi jakiś rzemieślnik z drugiej strony miasta, że widzi mój z dala),
        no więc ten nasz latawiec wabi nam z całego miasta konkurentów swych.

        Zaleciała więc kania, długo krążyła nad naszym ogrodem i konkurentem.
        Potem wielekroć jastrzębie.
        Sprawdzały krótko, szybko rozpoznały, że atrapa, wzgardziły i dały tyły.

        Jednak jeśli ktoś chce wabić latawcem ptakopodobnym, odradzam, nieco egoistycznie odradzam.
        Owszem, latawce te widziałem na targowisku, taniutkie, ale jeśli wszyscy będą je wiele miesięcy trzymać na ogrodzie, to lista dostępnych skutecznych sposobów na odstraszanie szpaków z czereśni się mi skróci...
        Bo szpak, choć szkodnik, inteligentny jest.
        Ale szkodnik.
        Dwa kilo co dzień...
        Dwa!
        Z jednej czereśni!
        A druga, odmiana późniejsza, właśnie ma już 4 latka.
        A wiśnia, kellerisowa, cudnie smaczna, już ze 12 lat.
        A kotom (sąsiedzkim) ta gałąź na śliwie węgierce, taka kusząca do wznoszenia się ku koronie, oberwała była się zeszłego lata, pod ciężarem kilku wiader słodyczy...
        A słodycz tę szpak też liznął, i pamięta, i zalatuje tak w sto sztuk.
      • dar61 Gwi(a)zd(ka) 03.06.23, 09:36
        Gwiadkowałem, ale nie dokończyłem:

        */
        Gwizdanie kosa w czas wiosenny to piękna rzecz o zachodzie słońca.

        Drozda w mojej innej leśnej ostoi domowej lepszy.
        Ale ten drugi nie chce odpowiadać na moje kontrfiukanie, jakie w środku miasta nam tego kosa zwabia coraz bliżej, coraz niżej, aż widzi, kto fiuka - i odlatuje.
        Fiuk go przyzwyczaja, oswaja. Potem w czas kopania grządek można kosu miseczkę na daszek garażyku ogrodowego stawiać, tam dokładać pędraki, po jakich rano pusto - a dżdżownice skarmiać kosowi na bieżąco - aż bierze je w dziób wiele na raz. I odlatuje na chwilę, by powrócić.

        Fiukajmy kosom.
      • dar61 Maltanki sokoła 03.06.23, 09:41
        '...kosowa mama [...] Mam niue ćwierkała, ostrożniejsza...'
        Auć:
        ...Mama nie ćwierkała...
        • alux Re: Maltanki sokoła 25.06.23, 23:28
          dar61 napisał:

          > '...kosowa mama [...] Mam niue ćwierkała, ostrożniejsza...'
          > Auć:
          > ...Mama nie ćwierkała...
          Dzięki za wspaniałe opisy.
    • apersona Re: Jakie ptaki goszczą u Was? 04.07.23, 21:50
      Małe, średnie i duże :)
      Całe masy do nie dawna, teraz jakby mniej, czyżby odchowały młode a może czereśnie się skończyły?
    • quelquechose Re: Jakie ptaki goszczą u Was? 12.07.23, 16:47
      U mnie oprocz kosow, golebii, wrobli i jakich malych z zoltymi brzuszkami wpadaja np. czaple :) Ryby za tym nie przepadaja ;)
      • horpyna4 Re: Jakie ptaki goszczą u Was? 12.07.23, 23:38
        Te małe z żółtymi brzuszkami, to prawdopodobnie sikorki. U mnie też jest ich sporo.

        Są sroki, wrony, gołębie grzywacze, kosy, drozdy i kwiczoły (zwłaszcza zimą, wtedy też trafiają się gile i sporo jemiołuszek). Poza tym wróble i w niewielkiej ilości rozmaita drobnica, jak dzwońce i trznadle. O, jeszcze szpaki.

        Raz nawet pojawił się jakiś zabłąkany bażant. Kaczki też bywają, ale gościnnie - mieszkają w pobliżu, gdzie jest oczko wodne.

        I to wszystko jest w mieście (stołecznym), wśród budynków wielorodzinnych. Najwyraźniej natura usiłuje odzyskać zawłaszczone przez człowieka tereny.
        • alux Re: Jakie ptaki goszczą u Was? 23.07.23, 22:38
          Pisklęta dzikich gołębi.
          • apersona Re: Jakie ptaki goszczą u Was? 25.07.23, 19:26
            Gniazdo tam mają?
      • paulinajozwiak992 Re: Jakie ptaki goszczą u Was? 16.08.23, 15:00
        Mam bardzo dużo gołębi wokół siebie.
        • horpyna4 Re: Jakie ptaki goszczą u Was? 16.08.23, 22:01
          Ale jakich? Tych miejskich, czyli skalnych, czy grzywaczy?

          Poza wyglądem różnią się zwyczajami: skalne siadają na budynkach, grzywacze na drzewach. U mnie jest mnóstwo grzywaczy, które w ostatnich latach bardzo się rozmnożyły.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka