Dodaj do ulubionych

Czy w Polsce można zrobić karierę naukową?

IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.04, 18:24
zanim starsi dogadaja sie z mlodymi, nauka uniwersytecka przeniesie się do szkół prywatnych, zarządzanych zgodnie z regułami komercyjnymi, gdzie inwestuje się w zaplecze infrastruktury i kadre naukowo-dydaktyczna zaleznie od jej jakosci a nie wzajmnego poklepywania...

przyszlosc w prywatnych szkolach na najwyzszym poziomie. Przyklady SWPS, SGH, WSB - NLU pokazuja, ze mozna uprawiac w Polsce nauke na dobrym poziomie bez ukladow.
Obserwuj wątek
    • Gość: Kot Behemot Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.client.comcast.net 18.02.04, 18:27
      A i tak wszystko sprowadza się do pieniędzy.
      Z establishmentem można teoretycznie konkurować i podgryzać go. Ale nie w
      sytuacji, kiedy po opłaceniu mieszkanka i biletu miesięcznego na autobus
      zostaje ZERO. A o jakiejś książce, komputerze, oprogramowaniu można najwyżej
      pomarzyć. Ja jeszcze nie miałem tak źle (giełda; mam chyba dobrą rękę i silne
      nerwy), ale znam przypadki, że ludzie, jadąc na staż podoktorski, musieli się
      zapożyczać na bilety lotnicze.
      Pozdrowienia zza oceanu,
      B.


      • Gość: Kowal Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.slip.uiuc.edu 18.02.04, 19:36
        Sam sie troche zapozyczylem na bilet do USA na postdoka i nie widze w tym
        zadnego wplywu establishmentu. Poza tym na takim stazu mozna sobie szybko ten
        bilet odbic.
        • Gość: z syfu Było prężne ICSO"Blachownia"teraz jest rodzinna fi IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.04, 20:55
          Rodzinna firma i nepotyzm, ludzie jak myszy przemykają pod ścianami, aby ich
          ktoś z zewnątrz o nic nie zapytał. Dyrektor i jego przydupasy zwiąkowe też
          robią kasę kosztem reszty. Okradają fimę składając patenty na siebie lub z inną
          firmą i jest ok. Tak skończył Jnstytut Ciężkiej Syntezy Organicznej W
          Kędzierzynie Koźlu.
          • Gość: krekor Nie we wszystkich dziedzinach jest tak samo IP: *.phy.ilstu.edu 19.02.04, 17:35
            Slyszalem sporo roznych historii o pracy naukowej na SGGW, AM w Warszwie, czy w
            niektorych instytutach UW. Wszedzie nepotyzm. Mialem przyjemnosc pracowac w
            instytucie Fizyki PAN w Warszawie i musze powiedziec, ze z mojego punktu
            widzenia wygladalo to jak zupelnie inna rzeczywistosc. Owszem sa uklady i gry
            interesow, jak wszedzie, gdzie trzeba jakos podzielic srodki, ale zadnego
            blokowania mlodych, czy rzucania im klod pod nogi nie widzialem. Temu, ze
            aktywnosc profesorow spada z wiekiem nie da sie zaprzeczyc, ale wsrod ludzi, z
            ktorymi mialem bezposredni kontakt dominowali produktywni naukowcy. Niestety
            wielu mlodszych (od profesorow, ale straszych ode mnie) kolegow rozdrobnilo sie
            w poszukiwaniu dodatkowych zrodel dochodu i ich wydajnosc pozostawiala wiele do
            zyczenia. Bijac sie w piersi przyznaje, ze na rozwiazywanie przyziemnych
            problemow poswiecalem wiecej czasu niz na fizyke.
            Tak wiec z mojego punktu siedzenia nie wygladalo to tak, ze zmurszali starcy nie
            dawali pracowac mlodziezy, ale szara rzeczywistosc zbytnio absorbowala umysly
            pracownikow na dorobku.
            Rozwiazaniem byloby wprowadzenie dodatkow za produktywnosc, takich aby mlody
            naukowiec mial swiadomosc, ze jesli solidnie popracuje i opublikuje pare prac
            wiecej, to nie bedzie musial dorabiac na rowerek dla dziecka, czy prezent dla
            wspolmalzonka/i.
            Doszedlem do punktu w ktorym sobie pozornie zaprzeczylem, bo niestety to nie
            mlodzi naukowcy decyduja o tym jak pieniadze sa dzielone, ale wyjasniam, ze
            proby roznicowania dochodow w zaleznosci od wydajnosci naukowej byly torpedowane
            nie przez starych profesorow, ale przez ..... zwiazki zawodowe.
            Prawdopodobnie dodatkowe pieniadze (przeznaczone tylko i wylacznie an premie za
            wydajnosc) pozwolilyby na poprawe, ale gwarancji nie ma.
            Nie twierdze, ze nie mlodych naukowcow, ktorzy sa produktywni, ale w wiekszosci
            przypadkow ich problemy materialne frapuja mniej niz innych (np nie maja
            dzieci, albo po prostu maja pieniadze - malzonek dobrze zarabia , fortune
            itp). Tylko nieliczni nie dbaja o dobra materialne i rzucaja sie w wir nauki nie
            baczac na niedostatki, ale tacy tez sa.

            Reasumujac: z mich doswiadczen wynika, ze to nie starzy blokuja mlodych, ale
            slabi podcianja skrzydla lepszym poprzez torpedowanie prob wynagradzania
            zgodnie z osiagnieciami.
            Wiek ma drugorzedne znaczenie.
            • Gość: pak Re: Nie we wszystkich dziedzinach jest tak samo IP: *.dip0.t-ipconnect.de 19.02.04, 18:10
              Dokladnie taki sam wniosek jak w tym artykule sprzed kilku tygodni.
              Dobre jest wrogiem lepszego. Z punktu widzenia osoby nieproduktywnej nie ma
              sensu promowac lepszych, bo zmusiloby to te osobe albo do odejscia albo do
              podniesienia produktywnosci. To pierwsze jest rowne z utrata zrodla
              finansowania, to drugie jest czesto poza zasiegniem umyslu.
            • Gość: racja Re: Nie we wszystkich dziedzinach jest tak samo IP: *.uit.no / *.uit.no 19.02.04, 19:39
              krekor, masz racje. Nie wszedzie jest jednakowo zle. Czesc fizyki, czesc chemii
              (obawiam sie, ze mala), pewnie przynajmniej po czesci tez matematyka i
              astronomia ma w wiekszosci zdrowe uklady pokoleniowe (mowie tu glownie o UW i
              warszawskich instytutach PAN, innych srodowisk nie znam) - a w kazdym razie nie
              gorsze niz widzialam powiedzmy w Skandynawii czy w Niemczech, a o niebo lepsze
              niz wloskie. Kilkumiesieczne wyjazdy zagraniczne do porzadnych osrodkow w
              trakcie doktoratu, na przyklad, sa w niektorych pracowniach rzecza normalna.
              Dlaczego? Te dziedziny od lat maja staly kontakt z nauka swiatowa, i
              pracowniami rzadza juz ludzie, ktorzy ladne pare lat przepracowali w Stanach
              lub na dobrych uczelniach europejskich. Nie mam bladego pojecia co zrobic z
              reszta - ale chyba nawet w slabych osrodkach przynajmniej publikacje w
              czasopismie na liscie kalifornijskiej to jest juz cos? (Nie to, zeby tam nie
              bylo 'smieciowych' czasopism.) Od czegos trzeba zaczac, i moze sie powoli
              ruszy.

              I potwierdzam sprawe wynagrodzen - to samo bylo na Wydziale Chemii UW: gdy
              pojawil sie projekt roznicowania w zaleznosci glownie od dorobku naukowego,
              zwiazki zawodowe (grupujace, niestety, glownie ludzi zupelnie nieczynnych
              naukowo) podniosly wrzask. To nie starzy profesorowie jako tacy sa na tym
              poziomie problemem, tylko ludzie kolo 50, ktorzy zrobili slaby doktorat lata
              temu, i od tego czasu tyle co nic - i czekaja na emeryture. Oczywiscie ulatwia
              sie im habilitacje, albo przejscie na stanowiska nauczycieli akademickich - nie
              mozna kolegi wyrzucic, i tak sie to toczy...

              A KBN problemem jest, jest... A jak ma byc inaczej - tu faktycznie decyduje
              zamknieta grupa. Wystarczy wspomniec tzw granty zamawiane, wylaczone spoza
              normalnego systemu recenzji, na ktore ida ogromne pieniadze. A i przy
              'normalnych' grantach, o wyjsciu spoza srodowiska polskiego, i wysylaniu
              grantow recenzentom zagranicznym, gada sie od lat, i konczy sie na gadaniu.
              • Gość: JJ Re: Nie we wszystkich dziedzinach jest tak samo IP: *.revers.nsm.pl 19.02.04, 21:35
                Wszystko fajnie tylko lista jest filadelfijska a nie kalifornijska...
                • Gość: racja Re: Nie we wszystkich dziedzinach jest tak samo IP: *.uit.no / *.uit.no 19.02.04, 23:31
                  Dzieki. Freudowskie przejezyczenie. ;-)
      • Gość: Absolwent UJ Prawdziwa przyczyna - Brak Elit IP: 134.76.132.* 19.02.04, 14:03
        Kilkakrotnie sie wypowiadalem. Teraz powiem krotko.
        Najwiekszym problemem WSZELKICH dziedzin zycia w Polsce jest:
        BRAK ELIT
        Dotyczy to rowniez Uniwersytetow i dzalalnosci akademickiej (Bo "Nauki" jako
        takiej w Polsce nie ma, to ze sa produkowane publikacje, nie jest
        dowodem "Dzialanosci Naukowej").

        Kolejnym rownie wielkim jest:
        BRAK SWIADOMOSCI SKUTKOW BRAKU ELIT

        -Stad mamy skad parlamentu jaki mamy i jak bedzie po kolejnych wyborach.
        -Dlatego tak a nie inaczej dziala administracja panstwowa.
        -dlatego poziom opieki medycznej mamy jaki mamy
        -itd

        W Nauce nie jest problemem brak pieniedzy lub zle kryteria. Pieniedzy mamy dosc
        (ot kolega pracuje w zespole naukowym liczacym 4 doktorow, docenta i profesora.
        Kwota TYLKO JEDEGO z kilku grantow na 3 letni projekt wyniosla - 3 MLN PLN.
        Zapytal sie mnie: Wiesz ile bedziemy mieli publikacji z tego grantu? Z E R O),
        kryteria sa jakie sa. Koniec koncow to ludzie decyduja:

        1 czy pieniadze sa wlasciwie spozytkowane (moj niemiecki profesor dysponuje
        budzetem wcale nie wiekszym niz przecietny budzet polskiego prfesora w tej
        dziedzinie, ale publikuje 20 prac rocznie w swiatowych czasopismach)

        2 o zastosowaniu kryteriow. Kazde kryteria moga stac sie zrodlem dobrej zlej
        selekcji. Np. mnie w momecie konczenia przewodu doktorskiego, sprawil klopot
        fakt opublikowania w dobrym miedzynarodowym czasopismie moich wynikow, jako
        pierwszy autor. DZiekan badz co badz najstarszej uczelni w Posce nakazal mi
        pisanie pracy doktorskiej od nowa, "bo skoro wyniki juz sa opublikowane to nie
        mozna ich uzyc w doktoracie" :). Tak, smieszne, ale stracilem 3 lata. Za gwalt
        siedzi sie czasem krocej...
        Zatem sami Panstwo widza jak to z kryteriami jest......

        Polska musi miec swiadomosc, ze nie ma Elit, ani w nauce, ani w Polityce ani
        nigdzie. Tragedia II Wojny, plus komunizm, eksterminowaly inteligencje.
        (Np. Niemcy byly bardziej zniszczonym krajem niz Polska. Pomijajac fakt pomocy
        materialnej USA i innych sprzyjajacych okolicznosci, ten kraj zachowal
        inteligencje, elite. To ta elita dokonala moralnej przebudowy calego narodu.
        Efekty widzimy.) W Polsce poprostu jest zbyt malo ludzi zdolnych dokonania
        reform. Brakuje woli spoleczenstwa.

        Uniwersytet jest instytutucja, gdzie profesorowie bedacy uczniami profesorow,
        ktorzy byli mianowani przez profesorow, wychowuja kolejne pokolenia i sam
        idecyduja kto z nowego narybku dostapi zaszczytu. W Anglii, Francji, USA czy
        Niemczech kryteria drastycznie sie roznia, a efekt jest ten sam - tamtejsze
        srodowiska naukowe sa skuteczne i ZADKO sie myla w swoich decyzjach.
        W Polsce ten lancuch zostal przerwany. NA UJ najbardziej drastycznie -
        Sonderaktion Krakau + 1968.

        Jakie wyjscie?
        Nie wiem.

        Absolwent UJ

        PS. Uczestniczac kilka lat temu w uroczystym zaprzysiezeniu doktorskim, majac
        ponad 30 lat, stwierdzilem z przerazeniem ze jestem drugim najmlodszym z
        zaprzysiezanych. Reszta osob oscylowala okolo 40. Rektor, Prof. Ziejka wyglosil
        plomienna mowe, w ktorej podkreslil, ze wraz z uzyskaniem tytulu Doktora,
        stalismy sie czlonkami "Rodziny Uniwersyteckiej UJ", zatem nie mamy prawa kalac
        w przyszlosci "Wlasnego gniazda". he he he.
        Cuz, zbyt duzo widzialem....

        Przepraszam za ew. bledy ortograficzne i brak polskich znakow diakrytycznych.
        Nie mam mozliwosci korekty.
        Zycze milego dnia.
        • Gość: Maria Borowska Re: Prawdziwa przyczyna - Brak Elit IP: *.ip.pop.e-wro.net.pl 19.02.04, 16:51
          Brak elit - z jednej strony bzdura, bo tych elit jest ogromna ilość: elity
          zwane intelektualnymi, byznesowymi, finansowymi, wzajemnej adoracji, itd. Ale z
          drugiej strony, gdy zapytać, co kto rozumie pod słowem elita, to jednak o
          definicję trudno. A elita to odpowiedzialność, świadomość tej
          odpowiedzialności - czy to wśród intelektualistów, byznesmenów, finansistów,
          czy w elitach wzajemnie się adorujących. W tym sensie Autor ma rację, pisząc o
          braku elit na uniwersytetach. Bo elitom tym brak odpowiedzialności za
          przyszłość. Po nas niechby potop - oto dewiza dzisiejszych uczonych.
          • Gość: Absolwent UJ Re: Prawdziwa przyczyna - Brak Elit IP: 134.76.132.* 19.02.04, 21:11
            Brak elit - z jednej strony bzdura, bo tych elit jest ogromna ilość: elity
            > zwane intelektualnymi, byznesowymi, finansowymi, wzajemnej adoracji, itd. Ale
            >z drugiej strony, gdy zapytać, co kto rozumie pod słowem elita, to jednak o
            > definicję trudno. A elita to odpowiedzialność, świadomość tej
            > odpowiedzialności - czy to wśród intelektualistów, byznesmenów, finansistów,

            Droga Pani Mario,
            Elita - to przynajmnie dla mnie, grupa wyjatkowych ludzi zarowno pod wzgledem
            intelektualnym, jak i moralnym. Majaca swiadomosc swojej sily. Nadajaca ksztalt
            otaczajacej rzeczywistosci. Wszystkie owe warunki musza byc spelnione.
            W 90% przypadkow musi nastempowac przekaz pokoleniowy. Elity nie rodza sie na
            kamieniu, one tworza sie pokoleniami.

            Akurat jestem w niemczech wiec taki przyklad, spostrzezenie. Z Niemcami
            zasadniczo po kiku probach nie rozmawiam o II Wojnie Swiatowej, gdyz, za kazdym
            razem nastapilo naprawde szczere "padniecie na kolana". Nie bylo w tym jakiej
            kolwiek gry, "ze tak nalezy". I powiem szczerze, ze tak powinno byc. 4 razy
            bylem na "Pianiscie". Za kazdnym razem sala byla pelna. To bylo niesamowite.
            Oni naprawde nie wytrzymywali nerwowo. Krzyczeli, wzdychali, kurczyli sie w
            fotelach. Starsze osoby, mlodzierz, studenci, wszyscy.

            Mialem rownierz okazje przebywac w gronie rosyjskich naukowcow.
            Naprawde "Elity", fizycy, lekarze, chemicy, biotechnologowie, kikladziesiat
            osob. Kiedy ich sie zapytalem, "czy nie jest im smutno, glupio" za Wegry,
            Prage, za uciskanie calej wschodniej europy, za komuniz, nie wiedzieli o czym
            ja wogule mowie. Mysleli ze sobie "jaja robie". A jaka kolwiek proba dyskusji o
            Afganistanie, czy Czeczeni prowadzila do bardzo ostrego konfliktu. Nie roznimy
            sie od Rosjan. Niestety. Faktyczne "ELity" u nich i u nas zostaly wyciete w
            pien.

            Musi nastapic uswiadomienie tego faktu. Glupi ktory jest swiadom swej glupoty
            moze osiagnac czasem znacznie wiecej niz madry.

            MOze wtedy, np. Pan Cezary Wojcik mimo otwartej wypowiedzi pod nazwiskiem,
            bedzie jednak mial mozliwosc powrotu i objecia katedry na dowolnie wybranym
            uniwersytecie. Jego dorobek naukowy (ilosc i JAKOSC publikacji) oraz fakt
            wspierania polskich pracownikow nauki (wiele wspolnych publikacji) powinien
            spowodowac, ze np. Prezydent Polski powinien osobiscie prosic Jego i Jemu
            podobnych (A jest ich troche, wystarczajaco, zeby ruszyc "Uklad")do powrotu do
            kraju i oferowania najwyzszych stanowisk. Ale sam pan Wojcik gdzies tutaj
            napisal, ze reakcja w kraju nie pozostawila mu najmniejszego cienia nadzieji.

            DLatego ja pisze pod "Nickiem".

            Pozdrawiam Serdecznie
        • Gość: Kukułka Re: Brak Elit? Zajrzyjcie na Politechnikę w Koszal IP: *.telsten.com / 83.238.68.* 27.01.05, 14:29
          Tam dopiero znajdziecie beton i kolesi
      • Gość: M. Ja bardzo chciałem zostać po studiach na uczelni.. IP: 129.194.67.* 19.02.04, 15:20
        Fajna atmosfera, dużo znajomych, wakacje... I nawet jakoś bym przeżył za te
        nędzne asystenckie 900PLN - zawsze można jakoś dorobić w wolnym czasie. Miałem
        propozycję, tak naprawdę, to wydziałowi wręcz zależało żebym został (braki
        kadrowe). Jednak po bliższym zapoznaniu się ze środowiskiem, układami i
        układzikami, odpuściłem - i z tego co teraz widzę, to mogę tylko dziękować Bogu,
        że mi przeszło.

        A w sumie to i tak wylądowałem na uniwersytecie :) Praca przyjemna, wszyscy
        chętnie sobie pomagają, zarobki - tak z 10x nasza "srednia krajowa". Ale
        niestety nie w Polsce...
    • Gość: Kot Behemot Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.client.comcast.net 18.02.04, 18:33
      > przyszlosc w prywatnych szkolach na najwyzszym poziomie. Przyklady SWPS, SGH,
      W
      > SB - NLU

      Ciekawy przykład. Jakież do szkoły, te wymienione? Ano kształcące "fachowców od
      biznesu", czyli od mieszania herbaty. Kto wykształci cukier, czyli inżyniera,
      fizyka, matematyka, chemika, biologa, automatyka?
      • Gość: jantsp Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.ibch.poznan.pl 18.02.04, 18:50
        no a po co w Polsce biolog, matematyk, fizyk ?//
        P.S. bez urazy - z wyksztalecnia jestem biologiem molekularnym z Ph.D.
        • Gość: Kot Behemot Dobre pytanie IP: *.client.comcast.net 18.02.04, 19:01
          Gość portalu: jantsp napisał(a):

          > no a po co w Polsce biolog, matematyk, fizyk ?//

          Fakt. Po co Polska ma być czymś więcej niż montownią Hyundaia?
          :)
          • Gość: Absolwent UJ Re: Dobre pytanie - Odpowiedz nie potrzeba IP: 134.76.132.* 19.02.04, 14:43
            Gość portalu: Kot Behemot napisał(a):
            > Gość portalu: jantsp napisał(a):
            > > no a po co w Polsce biolog, matematyk, fizyk ?//
            > Fakt. Po co Polska ma być czymś więcej niż montownią Hyundaia?
            > :)

            Troche nawiazujac do mojej wypowiedzi.
            No wlasnie nie potrzebuje. Spoleczenstwo nie jest swiadome potrzeby, wiec nie
            potrzebuje.
            Jestesmy "Montownia". Srodowisko Akademickie jedynie adoptuje nowe idee. W
            Medycynie Np. nowe testy diagnosctyczne, metody terapii itd. Skoro tak jest, to
            nalezy poprostu zamknac instytuty badawcze. Za te pieniadze, mozna wysylac
            nauczycieli akademickich na staze zagraniczne, aby "byli w temacie". Nauczali
            studentow oraz sprawnie adoptowali praktyczne zastosowania aktualnych odkryc na
            gruncie polskim.
            W Polsce nie odkryto zadnej nowej terapii, nie scharakteryzowano w pelni
            zadnego z ponad 10 000 znanych genow. Nie opisano w pelni funkcji zadnego
            bialka. Nie wymyslono zandego powszechnie uzywanego na swiecie leku. No to
            gdzie sa te pieniadze?????
            Z punktu widzenia podatnika lokaut nauk biologiczno-medycznych
            (czesci "badawczej") to czysta oszczednosc, a raczej zablokowanie marnotrastwa.

            Pozdrawiam

            A. UJ
          • Gość: jantsp Re: Dobre pytanie - wez je na serio IP: *.ibch.poznan.pl 19.02.04, 21:33
            nie , potraktuj moje pytanie serio - po co dzisiaj mam radzic mlodemu
            czlowiekowi , w Posce, by studiowal biologie, matematyke , fizyke , astronomie ?
            Jaki jest spoleczny sens ksztalcenia wysoko wykwalifikowanych specjalistow
            ktorzy nie maja co robic ? Czy jest plan rozwoju gospodarki - np. elektonika,
            technologie IT, technologie zmiejszajace zanieczyszczenie srodowiska, lub cos w
            tym stylu - ktory pokazuje, ktore kierunki (o ile w ogole jakiekolwiek, beda
            popierane (finansowo a mie tylko gadaniem) przez panstwo ? Jesli takiego planu
            nie ma ( i jesli nie ma narzedzi ktore sprawiaja ze jest to plan wiarygodny ) to
            nie ma sensu np. ksztalcenie biotechnologow - tak ja by sie ksztalcilo pianistow
            gdy brak fotepianow i sal koncertowych. Takie nauki jak biologoia molekularna,
            sa dosc drogie i nie da rady sie w to bawic za 1000 zl (na badania a nie pensji)
            na miesiac. Pozatym w dalszym ciago nie odpowiedziales na moje pytanie - po co w
            Polsce , teraz, ma byc program ksztalcenia na duza skale specjalistow (PhD) z
            ww dziedzin ? Moze jak anegdote podam fakt ze w Polsce jest Wyzsz Szkola Morska
            - w Gdansku czy Gdyni, ktora ksztalci specjalistow z tym ze w poskich firmach
            pracuje chyba mniej niz pol jednego rocznika, reszta na kontraktach za granica.
            Byloby swietnie ze mamy tak zdpolan mlodziez i tak swietna szkole , ale czemu
            jest to szkola utrzymywana za moje pieniadze ?? W dodoatku wykladowcy z owej
            szkoly maja tez prawo czy przywilej wystawiani licznych siwadecte ktore sa
            potrzeban plywajacym na kontraktach (kursy ratunkow, radarow, i inn.) za ktore
            ksuja juz na swoje konto, lubna konto firmy ktora "wisi" na szkole.
            • Gość: Kot Behemot Zrobiły się dwa pytania IP: *.client.comcast.net 20.02.04, 07:19
              > nie , potraktuj moje pytanie serio - po co dzisiaj mam radzic mlodemu
              > czlowiekowi , w Posce, by studiowal biologie, matematyke , fizyke ,
              astronomie
              > ?
              > Jaki jest spoleczny sens ksztalcenia wysoko wykwalifikowanych specjalistow
              > ktorzy nie maja co robic ?

              Dwa pytania o cel: 1. Indywdualnie, po co młodemu człowiekowi; 2. Po co
              społeczeństwu.

              1.
              Młodemu człowiekowi: dlatego, że lepiej być kimś wykształconym niż ciemniakiem,
              nawet, jeśli nie można zarabiać w Polsce w swoim zawodzie. Dla czystej
              przyjemności studiowania tego, co się lubi. A zarabiać można na giełdzie albo
              za granicą.

              Społeczeństwu: bo alternatywa to bycie zbiorowym odpowiednikiem pracownika
              najemnego. A w takiej roli trudno konkurować z, powiedzmy, Chinami, w których
              robotnik dostaje 15$ na miesiąc i jeszcze jest szczęśliwy, że się wyrwał z
              rodzinnej wioski. I takich robotników Chiny mają koło miliarda. Jako załoga
              montowni z biedy nie wyrwiemy się NIGDY. Drogi do zarabiania są dwie: 1.
              posiadanie i korzystne inwestowanie kapitału, 2. rozwój nauki i techniki,
              skutkujący wynalazkami i odkryciami, którymi zainteresowany byłby kapitał.

              Polska znaczącego kapitału nie ma, czyli opcja "pieniądz robi pieniądz" odpada.
              Pozostaje więc nauka i technika, to jest więc odpowiedź na pytanie o sens
              społeczny. Ten sens jest, choćby sobie szanowny Lud i jego elity polityczne
              chwilowo nie zdawały z tego sprawy.
              • Gość: Jasio Re: Zrobiły się dwa pytania IP: *.proxy.aol.com 21.02.04, 04:21
                A w takiej roli trudno konkurować z, powiedzmy, Chinami, w których
                > robotnik dostaje 15$ na miesiąc

                Chyba zartujesz. Obejrzyj sobie na INTERNECIE dane statystyczne. Zeby w
                dzisiejszych czasach wyksztalcony czlowiek takie rzeczy pisal. Taki Pekin i
                Szanghaj wygladaja lepiej od wielu europejskich miast. Ale coz, Polska jest
                byla i bedzie w mniemaniu wielu pepkiem swiata.
                • Gość: Kot Behemot Re: Zrobiły się dwa pytania IP: *.client.comcast.net 21.02.04, 06:04
                  www.globalexchange.org/campaigns/sweatshops/
                  www.foreignaffairs.org/20011101fabook5805/anita-chan/china-s-workers-under-assault-the-exploitation-of-labor-in-a-globalizing-economy.html
                  • Gość: Kot Behemot Re: Zrobiły się dwa pytania IP: *.client.comcast.net 21.02.04, 06:11
                    spot.colorado.edu/~shortk/whomakesit.htm
                    Kto u nas pracowałby za tyle?
                    • Gość: Jasio Re: Zrobiły się dwa pytania IP: *.proxy.aol.com 21.02.04, 08:08
                      Kocie Behamocie. Nie sprzedawaj mi B.S.
                      Podaj srednia zarobkow w Chinach, a wlasciwie bardziej odpowiednia bylaby tu
                      srednia w sektorze "nauki" za 2003. Widzisz, tak sie glupio sklada, ze Chiny
                      troche znam, i to nie tylko z ksiazek. Nie odpowiadaj mi przypadkiem, ze w
                      Ameryce bija "Afrykan Amerykans", bo nie o to tu chodzi.
                      Z drugiej strony dajesz w naszej dyskusji ciekawy przyklad "nauki polskiej"
                      rozwiazujacej problemy. Rzucamy pare "madrych" komentarzy nie na temat i
                      idziemy zadowoleni do domu.
                      • Gość: Kot Behemot Odrób lekcje, Jasiu IP: *.client.comcast.net 21.02.04, 18:40
                        Dyskusja zaczęła się od zdolności chińskiej gospodarki do konkurowania tanią
                        siłą roboczą. Nie ma więc NIC do rzeczy średnia, a jeszcze mniej - przykład,
                        powiedzmy, architekta z Guangzhou. Liczy się element najtańsszy, czyli ludność
                        migrująca ze wsi i zatrudniająca się za centy za godzinę. W takich warunkach
                        jak oni (i za takie pieniądze) NIKT u nas by nie pracował.

                        Uwagi poniższej, wybacz, chyba nie rozumiem:

                        > Z drugiej strony dajesz w naszej dyskusji ciekawy przyklad "nauki polskiej"
                        > rozwiazujacej problemy.

                        Od tego jest nauka, żeby rozwiązywała problemy, dokonywała odkryć i wynalazków.
                        A że Polacy robią to w USA i dla pożytku gospodarki amerykańskiej, a nie
                        polskiej, to juz nie do mnie pretensje.

                        • Gość: Jasio Re: Odrób lekcje, Jasiu IP: *.proxy.aol.com 02.03.04, 04:28
                          Gość portalu: Kot Behemot napisał(a):

                          > Dyskusja zaczęła się od zdolności chińskiej gospodarki do konkurowania tanią
                          > siłą roboczą. Nie ma więc NIC do rzeczy średnia, a jeszcze mniej - przykład,
                          > powiedzmy, architekta z Guangzhou. Liczy się element najtańsszy, czyli
                          ludność
                          > migrująca ze wsi i zatrudniająca się za centy za godzinę. W takich warunkach
                          > jak oni (i za takie pieniądze) NIKT u nas by nie pracował.

                          Tak Tak. Kocie obudz sie i wez do lapki ostatnie wydanie TIME. Tam na str 18 (w
                          moim wydaniu) jest porownanie zarobkow programistow. Przytocze ci dane: Polska
                          (ok. $9.000) jest wyprzedzana przez Chiny (ok. $10.000) i Indie (z $11.000).
                          Polska nieznacznie wyprzedza Philippines, Malaysia i Russia.
                          Nic ujac nic dodac. Reprezentujesz Kocie to, czego mnie uczono w polskich
                          szkolach : Polska pepkiem swiata .........
                          Niestety, zycie dostarcza innych przykladow.

                          >
                          > Uwagi poniższej, wybacz, chyba nie rozumiem:
                          >
                          > > Z drugiej strony dajesz w naszej dyskusji ciekawy przyklad "nauki polskiej
                          > "
                          > > rozwiazujacej problemy.

                          Niestety, ty wielu rzeczy nie rozumiesz, nie tylko tego co cytujesz.
                          >
                          > Od tego jest nauka, żeby rozwiązywała problemy, dokonywała odkryć i
                          wynalazków.

                          Ale niestety, nie robi tego nauka polska. Nauka polska przede wszystkim KOPIUJE
                          zagranice!!!!
                          >
                          > A że Polacy robią to w USA i dla pożytku gospodarki amerykańskiej, a nie
                          > polskiej, to juz nie do mnie pretensje.
                          To o czym piszesz to nie jest nauka polska. To jest niestety nauka
                          Amerykanska!! Drogi Kocie, mylisz pojecia!!!!!

                          Pozdrawiam
    • Gość: Jan Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.04, 18:34
      Mozna.Jak chetnego na to stac. Z mojego instytutu odeszlo do innych
      instytucji i firm kilkanascie najzdolniejszych osob.Pozostali (z nielicznymi
      wyjatkami) ci ktorzy albo nie sa w stanie, albo sa zbyt leniwi aby robic cos
      innego i zarazem uzytecznego.
      Nepotyzm? A jakze! I to nieskrywany. Wrecz demonstracyjny. Latorosl Jego
      Wysokosci Dyrektora po skonczeniu studiow nawet w minimalnym stopniu nie
      zwiazanych z profilem badawczym instytutu stala sie pracownikiem naukowym i
      konczy doktorat!
      Dyktatorskie zapedy? W klasycznej formie. Pracownicy z utesknieniem czekaja
      na odejscie JW Dyrektora na emeryture. Praca badawcza ledwo sie toczy, bo
      wszyscy sa sparalizowani mozliwoscia zwolnienia. A zwalnia sie, a jakze i to
      pod jakimi pretekstami! Jeden przyklad: jeden z pracownikow przy wreczaniu mu
      wymowienia uslyszal,ze jest zwalniany bo......ma bogata rodzine. Szkoda ze
      nie nagral tego na dyktafon. Sprawe w Sadzie Pracy wygralby bez problemow.
    • Gość: nauczyciel akademi zburzyć należy feudaliz naukowy czyli habilitacje IP: 62.233.192.* 18.02.04, 18:39
      Konia z rzędem temu co uzyskał tytuł profesorski zgrodowy czyli uczelniany za
      publikacje i opracowania ? Tylko habilitacja jest dokumentem pracy
      samodzielnej jest zaszczepione w głowach Profesorów. Tytuły doktorskie
      przyznaje się w ksumanych radach gdzie zasiadają specjaliści od gruszki i
      pietruszki a broni się doktorat z informatyki taka jest prawda szczególnie w
      małych ośrodkach. Wybory to wielka farsa jak również ocena wniosków do KBN
      specjaliści od siedmiu boleśli uniwersalni ocenią każdy grant, a gdyby
      przeprowadzić
      analizę przyznanych to okazałoby sie że krąg najbardziej lukratywnych
      funduszy przypada oceniającym i ich kolegom jest to wielka farsa. Projekt
      ustawy przygotowany jest zrobiony pod feudalizm nic nie ma tam z
      racjinalizacji lecz za zabetonowaniem na starych stanowiskach. Paradoksem
      jest że w uczelniach jest niby wybór władz, a w rzeczywistości manipulowanie
      kto ma wejść i za ile jako elektor wybierający władze . Gdyby wybory były
      powszechne wyniki okazałyby się bardzo kobntrowersyjne dla wielu zwycięzców.
      Nawet wejście do Unii nie zmieni feudalizmu naukowego. Rektor dla
      prawidłowego prowadzenia swojej polityki powinien sam mianować dziekanów i
      prorektorów wówczas można oceniac jego kadencje ale nie 3 letnią tylko
      minimum 5 letnią i to są właśnie farsy w wydaniu naukowym
      • Gość: Jan Re: zburzyć należy feudaliz naukowy czyli habilit IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.04, 18:46
        "Wybory to wielka farsa jak również ocena wniosków do KBN
        specjaliści od siedmiu boleśli uniwersalni ocenią każdy grant"
        Znam przypadki gdy wnioski o grant z nauk humanistycznych byly oceniane w KBN
        przez "specjaliste" z nauk scislych i vice versa.
    • Gość: talmuhiena Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.bmts.com / *.xlccorp.com 18.02.04, 18:39
      Tak, ale doświadczenie mówi, że tylko z talmudzkimi przekłamami.
      • Gość: Jan Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.04, 18:48
        O! Jakas glista wylazla ze swej norki!
    • Gość: facet z branży Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: 194.146.248.* 18.02.04, 18:48
      Jeśli porównać różne dziedziny aktywności finansowane przez państwo: służbę
      zdrowia, policję, sądownictwo, administrację itd. oraz naukę, to jedynie nauka
      wyróżnia się tu pozytywnie. Obawiam się, że pan prezydent właśnie chce to
      zmienić i będziemy mówić: chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle.
      Zarzut, że rocznie produkujemy 5000 doktorów, którzy nie mogą znaleźć pracy
      bo "starzy" blokują stanowiska jest bez sensu. Jeżeli zwolnimy w danym roku
      5000 "starych", to w następnym roku, należałoby zwolnić kolejnych 5000 osób,
      ale kogo? Starych już nie będzie. Nie wszyscy doktorzy bedą w przyszłości
      pracownikami naukowymi. Kumoterstwo, nepotyzm itp. zjawiska istnieją w nauce,
      ale jak porównać naukę z adwokaturą, środowiskiem aktorskim, to w nauce jest to
      zjawisko marginalne.
      • Gość: Cezary Wojcik habilitacje i nadprodukcja doktorow IP: *.swmed.edu / *.swmed.org 18.02.04, 19:11
        Najpierw odnosnie nadprodukcji doktorow - w USA tez duzo wiecej produkuje sie
        doktorow niz jest ich zatrudnianych potem w nauce - po prostu oni po to robia
        doktoraty by pozniej dostac jak najlepsze stanowiska w firmach high tech lub
        bio tech. Niestety, Polska zmienai sie w montownie Hyundaia jak ktos zauwazyl,
        a w montowni niepotrzebni sa ludzie ze stopniem doktora. Natomiast co do
        jakosci doktoratow - w USA poza HArwardem itp. s atez uczelnie-krzak gdzie
        mozna uzyskac bardzo latwo Ph.D. - dlatego liczy sie po pierwsze gdzie sie
        zrobilo doktorat a po drugie dorobek naukowy liczony liczba i jakoscia
        publikacji. Zdarza sie, ze zdolni ludzie zostaja profesorami bez doktoratu
        (Ph.D.) a w medycynie to jest norma (wystarcza M.D. czyli doktor medycyny jak w
        przedwojennej Polsce, tytul zamieniony przez komunistow na lekarza medycyny w
        1947 roku).
        pozdrawiam serdecznie,
        Czarek Wojcik
      • Gość: Jan Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.04, 09:38
        "Kumoterstwo, nepotyzm itp. zjawiska istnieją w nauce,
        ale jak porównać naukę z adwokaturą, środowiskiem aktorskim, to w nauce jest to
        zjawisko marginalne."

        I to poprawia Ci samopoczucie? Nie jest tak zle bo gdzie indziej jest gorzej?
      • Gość: Facetka z branży Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.ip.pop.e-wro.net.pl 19.02.04, 10:26
        W nauce, a zwłaszcza humanistycznej, nie trzeba się potwierdzać każdego dnia,
        ba każdego roku, a nawet dziesięciolecia, żeby kasa płynęła, a studenci musieli
        przychodzić i na dodatek słono płacić. Na scenie w teatrze, operze, itd. jest
        się ocenianym każego wieczoru. Jeśli jest źle, nikt nie przyjdzie i kasy nie
        będzie.
    • Gość: S. Mazur Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.gfz-potsdam.de 18.02.04, 18:49
      Artykul Cezarego Wojcika w Nature przeczytalem z mieszanymi uczuciami.
      Generalnie dobrze jest sobie ponarzekac. Ale czy na przyklad warto jeszcze
      przekonywac zachodnioeuropejskiego czytelnika, ze polska nauka (=naukowcy)
      jest/sa calkiem do niczego? Siedzac na etacie w US mozna miec do pisania lekka
      reke. Nie chodzi tu o to bym byl optymista co do rozwoju sytuacji w kraju, ale
      wiara w ustawowe zlote srodki jest mrzonka. Stawiajac zbyt radykalne postulaty
      nic sie nie osiagnie, a polityka malych nieefektownych krokow jest tu jedynym
      lekarstwem. Za plecami rewolucjonistow cisnie sie wszak tlum miernot
      czekajacych na swoje 5 minut.
      Chcialbym tu podrzucic dwa pomysly, ktorych realizacja na pewno mialaby
      pozytywna wplyw na polska nauke, a ktore nie wiaza sie z duzym ryzykiem:
      1. Wprowadzenie dla swierzo upieczonych doktorow zatrudnienia na kontraktach
      typu 'post-doc' na czas okreslony.
      2. Zniesienie ustawowego wymogu posiadania wypromowanego doktoranata przy
      staraniach o nominacje profesorska.
      To przy ogolnej 'nadprodukcji' doktorow powinno wplynac na ograniczenie ich
      liczby i, jednoczesnie, moze uruchomic wsrod mlodych pracownikow nauki
      mechanizm pozytywnej selekcji.

      Z wyrazami szacunku

      Stanislaw Mazur
      GeoForschungZentrum Potsdam
      • Gość: Cezary Wojcik Glos zza oceanu IP: *.swmed.edu / *.swmed.org 18.02.04, 19:03
        Jestem zadowolony, ze wywolalem lub przyczynilem sie do wywolania dyskusji
        wokol sytuacji nauki w Polsce. Od razu zastrzegam sie, ze moj list do Nature
        byl bardzo krotki ze wzgledu na ograniczenia w liczbie znkow i dlatego tez
        zaweiral pewne uproszczenia i pomijal pewne fakty - wymienione przez prof.
        Zylicza - swiadczace o czynieniu pewnych drobnych krokow do przodu. A propos
        uwagi pana S. Mazura czy warto nekac zachodnioeuropekjskiegoc zytelnika naszymi
        problemami - otoz po pierwsze, zadne polskie czasopismo nie chcialo publikowac
        moich tez (z GW wlacznie), po drugie zachod sie jak najbardziej interesuje co
        bedzie sie dzialo na wschodzie UE, a po trzecie fakt, ze ten artykul wywolal
        taki oddzwiek swiadczy o slusznosci posuniecia. A posuniecie to sporo mnie
        kosztowalo. Wielu ludzi albo sie na mnie obrazilo albo oskarza mnei conajmniej
        o glupote. Przynajmniej oficjalnie. Dostalem wiele wyrazow poparcia - albo od
        ludzi z zagaranicy (ci pisali pod swoim nazwiskiem) albo od mlodych ludzi z
        kraju (ci oczywiscie pod pseudonimami, po przyznanie sie do poparcia moich
        pogladow oznaczaloby ich zawodowa smierc). Oczywiscie, ze mi latwiej pisac jest
        o tych problemach z USA - bo mi old boye z Polski nic nei moga zrobic, choc mam
        swiadomosc ze moim wystapieniem spalilem za soba mosty do powrotu do Polski w
        obecnych ukladach. No coz, nemo est propheta in terra sua. Ale mam nadzieje, ze
        sie jednak w Polsce zmieni i w przyszlosci wroce, bo musze przyznac, ze tesknie
        zarowno za krajem jak i z nauczaniem studentow w ojczystym jezyku. Mlodziez
        mamy utalentowana duzo bardziej niz zagrancia i milo jest ich uczyc, widziec
        jak ziarno pada na podatny grunt i kielkuje w wiedze i pragneinie jej
        poszerzania. Mam tylko nadzieje, ze prezydencka komisja dopusci do udzialu w
        swoich pracach przedstawicieli niezaleznych srodowisk naukowych bez stopni
        profesorskich, gdyz inaczej boje sie ze beda to jedynei zmiany fasadowe.
        serdecznie wszystkich pozdrawiam,

        Czarek Wojcik
        • Gość: Kot Behemot Trochę optymizmu IP: *.client.comcast.net 18.02.04, 19:20
          Był rząd na emigracji, prawda? No to my róbmy naukę polską na emigracji. :) Jak
          już polskie społeczeństwo (ustami swoich przedstawicieli) i szacowne uczelniane
          rady starców polską naukę zupełnie zarżną, to będzie miał kto odbudowywać.
          • Gość: Cezary Wojcik Re: Trochę optymizmu IP: *.swmed.edu / *.swmed.org 18.02.04, 19:22
            Tak sie wlasnie dzieje.
          • Gość: Kot Behemot Nie było pointy, poprawiam IP: *.client.comcast.net 18.02.04, 19:28
            A pointa to apel, żeby pomóc w miarę możliwości (choć bez przekraczania granic
            nepotyzmu) naszym młodszym Kolegom, zdolnym, ale sfrustrowanym
            kolejnymi "ścianami" napotykanymi w Polsce. Jest, na przykład, ogłoszenie o
            pozycji postdoca w USA? Pchnąć to na swoją starą uczelnię, albo na jakąś listę
            dyskusyjną (choćby forum Wyborczej). Poinformować, doradzić, może wyskoczyć po
            delikwenta na lotnisko, pomóc trochę w urządzeniu się. Chodzi o sprawę ważną:
            żeby nie zostali Polsce sami specjaliści od zarządzania w montowniach Hyundaia.
            • Gość: Cezary Wojcik Re: Nie było pointy, poprawiam IP: *.swmed.edu / *.swmed.org 18.02.04, 19:33
              Nie chwalac sie, wlasnie tak robie, pomagam wyjechac z kraju komu sie da. I
              mnie kiedys ktos pomogl wyjechac pierwszy raz zagranice do pracy w
              laboratorium. Wtedy mi sie oczy po raz pierwszy szeroko otworzyly.
              Czarek Wojcik
              • koekast Re: Nie było pointy, poprawiam 18.02.04, 22:18
                Tylko, ze niektorzy nie chca, zeby im sie oczy otworzyly.
                Tez rozsylam do dokorantow w PL czesto informacje o mozliwosciach
                stypendiow czy stazy i jak dotad nie udalo mi sie przekonac
                nikogo chocby do kilkumiesiecznego wyjazdu "zeby sprobowac".
                Argumenty sa rozne. "Mam dzieci" jeszce rozumiem. Ale
                czesto slysze "boje sie, ze nie znam jezyka" albo "czekam tu na etat".
                Czesto sa to ludzie, ktorzy szosty rok mieszkaja
                w akademiku i ktorych tak naprawde nic w PL nie trzyma.
                Kto naprawde chce wyjechac, znajduje swoja droge.
                Mysle, ze to tez problem nauki w PL. Duza grupa "mlodych"
                zadziwiajaco latwo przystosowuje sie do ukladu panujacego na
                uniwersytetach i w instytutach. Czekaja cierpliwie na swoja kolej
                do doktoratu czy etatu, odrabiaja panszczyzne, nie widza (nie chca widziec?)
                innych mozliwosci. Co z nimi zrobic?
                Rozwiazaniem moglby byc moze system grantowy a nie
                rozdzielnikowy - male granty doktorskie i postdokowe.
                Tylko kto to mialby w PL wprowadzic?
                pozdrawiam,
                Kk

        • Gość: corwin gratuluje odwagi! IP: *.cs.purdue.edu 18.02.04, 19:28
          (dla zainteresowanych list jest dostepny pod adresem:
          www.nature.com/cgi-taf/DynaPage.taf?file=/nature/journal/v427/n6971/full/427196b_fs.html&content_filetype=PDF)
          Trudno sie chyba nie zgodzic z tym, ze proces przyznawania grantow, ewaluacja
          efektow pracy naukowej i procedury prowadzace do habilitacji sa w Polskim
          srodowisku naukowym po prostu zalosne. Ale wedlug mnie najgorsze jest chyba
          jednak to, ze w Polsce cala kariera naukowa przebiega na tej samej uczelni -
          motywacja do wykazania sie konkretnymi wynikami jest prawie zadna, bo wszyscy
          znaja sie tak czy inaczej od lat, wiec osobie ktora nic nie robi raczej nic nie
          grozi ("Przeciez nie wyrzucimy z pracy kolegi!"), a wrecz zbyt duze sukcesy moga
          zaszkodzic ("Dopiero co zrobil doktorat, a juz mu sie wydaje ze jest nie wiadomo
          kim"). Brzmi choc troche znajomo, nieprawdaz?
        • Gość: dr xxx "krajowy" Re: Glos zza oceanu IP: *.zwnet.bmj.net.pl / *.bmj.net.pl 18.02.04, 19:35
          Witam
          Szanowny kolego, dyskusja trwa od dawna, tyle że trwa w grupach. Grupa
          samodzielnych dyskutuje ze tylko oni bedą o wzystkim decydować, wzajemnie się
          rekomendując, tylko oni będą mianowani, adiunkci dyskutują kiedy samodzielny
          odejdzie na emeryturę lub ogólnie zejdzie co otworzy możliwość habilitacji, bo
          tylko tak znosi się zasada blokowania "konkurencji", a z tego co mi wiadomo
          ostatnio doktoranci z całej Polski zastanawiali się dlaczego nikt ich nie
          uwzględnił w procesie pisania wiekopomnej ustawy. Jak widać ustawę napisali
          samodzielnie samodzielni, czyli bedzie jak jest i było, żal mi tylko tych
          młodych kolegów/koleżanki doktorantów, nimi sie pomiata i traktuje gożej niż
          studentów (w końcu student to podmiot szkolnictwa wyższego). Ja osobiście
          czekam na "zejście" zawodowe SZEFA.
          • Gość: tez gosc Re: Glos zza oceanu IP: *.arcor-ip.net 18.02.04, 23:38
            doktorze krajowy, gorzej pisze sie nie gozej, tylko gorzej...
        • Gość: JAP Re: Glos zza oceanu IP: *.48.44.61.ap.yournet.ne.jp 19.02.04, 03:07
          Prosze Pana, kazdy z nas teskni za powrotem do swoich, co do tego nie mam
          watpliwosci. Powiem wiecej, nawet Panu bardzo wspolczuje chociazby z tego
          powodu, ze czesto daje mi znac o sobie podobne uczucie. O ile sobie przypominam
          to jest Pan w pewnym sensie wychowankiem Profesora Kazimierza Ostrowskiego,
          ktory w tak piekny sposob nauczal cale generacje studentow AM w Warszawie, w
          posredni sposob dotyczy to rowniez i mnie. Jaki to byl okres, nie trzeba o tym
          wspominac. Ten czlowiek oddzialywal inspirujaco, chyba sie Pan ze mna zgodzi.
          Tacy ludzie stali daleko od polityki, oni probowali indukowac w nas marzenia,
          nie o byciu wielkim a o dokonywaniu rzeczy waznych. Dlatego, w wielu
          przypadkach, nasze marzenia zmuszaly nas do poszukiwan nowych miejsc na ich
          realizacje. Aby moz to robic, prawie 20 lat temu wyladowalem w Japonii i mimo
          zblizajacego sie wieku naukowej emerytury, dalej tkwie w sferze marzen, ktore
          calkiem niezle realizuje. Mozliwe jest to dlatego, ze kompletnie odrzucilem
          jakie kolwiek zabiegi aby byc "politically correct", co nie jest to latwe w
          naszym zglobalizowanym swiecie. Mowi Pan, ze narobil Pan sobie wrogow, to
          normalne. Postawil Pan diagnoze o stanie polskiej nauki, wiele osob moze to
          zrobic i to jest OK. Wydaje mi sie jednak, ze wydzwiek Panskiego stanowiska
          bylby inny gdyby Pan przedstawil cele nauki poskiej, jakie problemy powinnismy
          rozwiazywac w naukach podstawowych i stosowanych aby dzialania polskich
          naukowcow byly dobrze ocenianie przez spoleczenstwo. Natepna sprawa, jakie do
          tego potrzebne sa srodki, a na koniec mozna mowic o niefuncjonalnosci obecnego
          systemu. Atakowanie tylko obecnego systemu bez okreslonych propozycji jest bez
          sensu, gdyz wyglada na to, ze "jeszcze jeden madry sie znalazl". W Japonii,
          patrzac z zewnatrz, tez rzadzi "geriatria", ale oni maja sie dobrze i co wiecej
          sa bardzo szanowani, gdyz ci ludzie maja okreslony cel. Oczywiscie, w kazdej
          chwili moge skrytykowac pewne posuniecia ale jednoczesnie musze zaproponowac
          kontretne rozwiazanie, gdyz w przeciwnym razie nazwany bylbym oszolomem a nie
          odpowiedzialnym pracownikiem. Prosze aby Pan nie bral tych uwag zbyt do siebie,
          gdyz jest to jedynie moja osobista impresja. Nie powinien Pan rowniez mowic o
          spalonych mostach, bo chyba tak nie jest. Osoby z osiagnieciami sa zawsze mile
          widziane, wystarzcy troche popracowac nad propozycjami i planami naprawy.
          Pozdrawiam
          • Gość: Cezary Wojcik wspaniala generacja IP: *.gdal1.hawkcommunications.com 19.02.04, 06:13
            Alez zgadzam sie w zupenosci, profesor Ostrowski porazal swoja wyjatkowa
            osobowoscia, studenci jemu jedynemu bili brawo na wykladach. On byl wlasnie
            jednym z grona moich profesorow o ktorych mowie z najwiekszym szacunkiem. To
            bylo pokolenie ktore w czasach gdy studiwalem juz przechodzilo na emeryture ale
            mialem szczescie sluchac ich wykladow. Oni niesli w sobie jeszcze zar
            przedwojennego polskiego etosu inteligencji i dawali z siebie wszystko w
            trudnych czasach bo uwazali ze tak trzeba dla dobra wspolnego. Niestety, po
            nich nastala przepasc. Ich najlepsi uczniowie wyjechali. Stanowiska
            profesorskie pozajmowali ludzie wychowani juz za PRLu i przesiaknieci jego
            atmosfera i trzymaja je do dzisiaj w wiekszosci miejsc ktore znam. Te kilka
            osob ktore odstaje od tej normy musi milczec lub zgadzac sie z ogolem by nei
            narazic sie na klopoty. A profesor Ostrowski umial w swoim czasie
            powiedziec "nie" marcowym docentom.
            • Gość: JAP Re: wspaniala generacja IP: *.souyaku.taihoyakuhin.jp / 210.158.206.* 19.02.04, 06:22
              I widzi Pan ile jeszcze tego potencjalu zostalo. Tego nie wolno zatracic.
              Zachowac to co jest najlepsze, dodac nowe konstruktywne propozycje i nauka
              polska ruszy do przodu. W przeciwnym razie Pruszkow albo Wolomin nas zgniecie,
              tu z malym zastrzezeniem, ze do tego drugiego miasta mam duzy sentyment, bo tam
              spedzilem cala swoja mlodosc gimnazjalna i akademicka.
              Pozdrawiam serdecznie
              JAP
              • Gość: Cezary Wojcik Re: wspaniala generacja IP: *.gdal1.hawkcommunications.com 19.02.04, 06:42
                Podziwiam Panska prace w Japonii. Znam Japonczykow pracujacyh tutaj i wiem, ze
                to musi byc trudna konkurecja. Poza tym w Ameryce wszyscy skads przyjechali a
                zycie w japonii musi byc duzo wiekszym wyzwaniem. Wracajac do tematu, to mam
                andzieje, ze jednak z tej calej dyskusji cos dobrego wyniknie. Najgorzej bys ie
                satlo by sytuacja pozostala bez zmian.
                pozdrawiam serdecznie,
                cezary Wojcik
      • Gość: jantsp Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.ibch.poznan.pl 18.02.04, 19:17
        Odp,. na pytanie z tytulu - mozna, ale czy nauce potrzebi sa karierowicze czy
        uczeni ?
        A co dp listu p. S.Mazura - ja bym napisal swiezo a nie swierzo - ale nowe
        technologie niosa nowe obyczaje. Tez w tej sprawie ciekawi mnie najbardziej jaki
        jest sens narzekac na forum Nature lub Gazety Wyborczej na nauke - finase sa
        jakie sa i sie nie zmienia, trudosci w dostaniu stalej posady sa pochodna
        finasow i w np. Francji tez jest trudno (co innego z postdoc-iem = czasowym
        angazem).
        A co do pomyslow to nie rozumiem pomyslu 1 - to co cenne w postocu to wlasnie
        wyjazd do innego osrodka , nauka oceny projektu w ktory ma sie zaangazowac 1
        lub 2 lata swojego zycia. Jak sie bedzie robic postoca w tym samym miejscu gdzie
        doktorat to bez sensu. Pomysl 2 - nie rozumiem sensu zniesienia wymogu
        wypromowania uczniow - to jeden z wazniejszych aspektow pracy w nauce i w
        dodatku to jest sito - mlodzi ludzie - angazujac swoj czas w projekt dowodza ze
        dany kierunek ma przyszlosc ( w ich ocenie = to lepsze niz opinie ekspertow).
        Mysle ze moze jest proste rozwiazanie - stypendia nalezy dawac wlasnie tym
        mlodym ludzim na podstawie egzaminu wstepnego na studium doktoranckie - a jak
        juz maja stypendium to wybieraja z ofert projektow co chca robic - projekty
        zglaszajace chec "pozyskania doktoranta" musza udowodnic ze maja finasowanie na
        badania - na odczynniki i apartature. Stypendia musza byc na tyle wysokie by
        doktorant mogl sie przeprowadzic do innego miasta i tam zainstalowac - inaczej
        to nie ma sensu. Poniewaz wiekszosc penscji w Polsce - nie tylko w nauce - nie
        wystarcza na taka operacje - to jest pomysl na opowiadanie SF. Jesli chodzi o
        bardziej realne pomysly to radze wyjechac. Jak nie ma sie na bilet do USA to do
        Niemiec, tam zbierac na bilet do USA i do USA, lub Canady. To prostsze i szybsze
        niz robienie habilitacji w Polsce i mozna z tego utrzymac rodzine i jeszcze robi
        sie ciekawsze badania przy okazji.
        Z wyrazmi szacunku, J_Podkowinski
    • Gość: S.Mazur Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.gfz-potsdam.de 18.02.04, 19:23
      Tak, to troche zmienia sytuacje. Nie zdawalem sobie sprawy, ze byly trudnosci z
      drukowaniem opinii Czarka Wojcika gdziekolwiek w kraju. Lepiej rozmawiac ze soba
      za posrednictwem zagranicznych mediow niz w ogole, choc to nie jest optymalne
      rozwiazanie. Jesli chodzi o wyjazdy/powroty do kraju, to w tym chyba najwieksza
      nadzieja. Gdyby choc czesc ludzi pracujacych w zagranicznej nauce wrocila kiedys
      do kraju z bagazem swoich doswiadczen, to przyspieszyloby to by znacznie
      niezbedne przemiany.

      Staszek Mazur
      • Gość: Cezary Wojcik Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.swmed.edu / *.swmed.org 18.02.04, 19:30
        Zgadzam sie w stu procentach. Ale zeby mogli wrocic, musza by wlasnie realne a
        nie ukartowane konkursy na stanowiska, konkursy w ktorych liczyc sie bedzie
        przede wszystkim dorobek naukwoy a nie rekomendacja kierownika zakaldu lub
        widzimisie rady wydzialu. A co do publikowania w krajowych pismach - istniej
        wsrod dziennikarzy i chyba wiekszosci spoleczenstwa przekonanie, ze
        najmadrzejszymi i jedynymi uprawnionymi do oceniania nauki w Polsce sa ludzie z
        tytulami. Inaczej mowiac przyjmuje sie, ze jezeli ktos jest prof.dr.hab. etc to
        sie musi znac na rzeczy, a jezeli nie ma tych tytulow to sie nie zna. Co tam
        jakis doktorek moze wiedziec jednym slowem. Miedzy innymi dlatego chce
        zniesienia tych dozywotnich tytulow, ktore maja zwiazany ze sopba posmak
        prawie, ze przywilejow arystokratycznych. I w wielu przypadkach sa nieomalze
        dziedziczne - "profesorzyc" zostaje latwiej profesorem niz ktos zzewnatrz.
        Czarek Wojcik
    • Gość: Cezary Wojcik Apel o powolanie stowarzyszenia IP: *.swmed.edu / *.swmed.org 18.02.04, 19:39
      W Gazecie zawarta zostala mysl o zorganizowaniu sie ludzi chcacych zmian w
      polskiej nauce. Wraz z dr Jozefem Wieczorkiem myslelismy nad tym od dawna.
      Zamieszczam ponizej nasz apel:
      STOWARZYSZENIE
      NA RZECZ NAUKI I EDUKACJI
      W POLSCE

      (apel)

      Obecny kuriozalny system nauki i edukacji w Polsce ma się dobrze i nie ulegnie
      zmianom jeśli pozostanie wyłącznie w rękach profesorskiej przewodniej siły
      narodu. Obecni decydenci się nie zreformują bo im odpowiada decydować i za nic
      nie odpowiadać, mieć pieniądze na badania, z których nie muszą się rozliczać
      przed podatnikiem, ręcznie sterować awansami w nauce i edukacji aby zapewnić
      sobie i swoim spokojny dostatni żywot i narzekać na biedę i brak docenienia ze
      strony społeczeństwa.

      Pojedyncze walenie w mur jest mało skuteczne choć konsekwencją ten mur można
      nieco skruszyć. To co było niemożliwe do opublikowania jeszcze 2 lata temu,
      jest obecnie możliwe. O patologii nauki i edukacji w Polsce można już pisać.
      Ważne aby tych którzy piszą i walą w ten mur było więcej. Mur berliński dało
      się rozkruszyć, więc i mur 'profesorski' jest do rozkruszenia.

      Utworzenie STOWARZYSZENIA NA RZECZ NAUKI I EDUKACJI grupującego polskich
      naukowców pracujących w Polsce, jak i za granicami byłoby krokiem we właściwym
      kierunku. Można by występować skuteczniej o przeprowadzenie rzeczywistych
      zmian, nagłaśniać patologie w mediach polskich i zagranicznych. Stowarzyszenie
      ma większą siłę przebicia niż pojedyncza osoba.
      Popierających ten projekt proszę o wpisy na Forum Dyskusyjnym strony
      Polskiego Cyrku Naukowego www.naukowcy.republika.pl pod tematem "APEL O
      STOWARZYSZENIE NA RZECZ NAUKI I EDUKACJI W POLSCE).
      Opinie, pomysły, rady i osobisty kontakt na e-mail: jozef.wieczorek@interia.pl


      • tak-uwazam Dawno zrezygnowalem z polemika-szkoda czasu! 18.02.04, 19:48
        Dawno zrezygnowalem z polemika-szkoda czasu!
        Wszelkie wartosciowe inicjatywy zostaja z gory ciete,
        odkladane do szuflady,
        a ludzi majacy cos do powiedzenia odsuwa sie...w sina dal!

        Powolanie "stowarzyszenia" to piekna inicjatywa...
        ale znajac charakter narodowy oraz personalne ambicje...
        SZKODA MEGO CZASU ORAZ ENERGII

        niemniej zycze powodzenia tym wszystkim,
        ktorzy chca sie jeszcze bawic oraz ludza sie,
        ze mozna cos zmienic w krajowym srodowisku naukowym :))))
      • Gość: B.T., Zabrze Re: Apel o powolanie stowarzyszenia IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.04, 21:20
        KRYTERIA, KRYTERIA, KRYTERIA oceny prac badawczych są przepustką do rozwiązania
        poruszanych tu i ówdzie problemów. Nowe stowarzyszenie spowoduje jedynie
        wymianę poprzednich na następnych (głównie ze stowarzyszenia) i będzie tak jak
        było.

        Potrzebne są jedynie inne kryteria oceny wyników prac badawczych.
        Te obecne jak pokazuje doświadczenie nie sprawdziły się. Kryteria zastąpią ciąg
        do zdobywania stopni naukowych. Zresztą stopnie nie są istotne, a obecnie
        śmieszne.

        Pozdrawiam
        dr Bogdan Thomalla
    • Gość: Staszek M. Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.gfz-potsdam.de 18.02.04, 19:57
      Przyjmuje krytyke J_Podkowinskiego. Jednak prosze pomyslec - napastliwy,
      personalny ton dyskusji i karykaturalny radykalizm pogladow daja sie polskiej
      nauce we znaki tak samo, jak brak pieniedzy czy uczelniana geontokracja. Polska
      nie bedzie Ameryka jeszcze dlugo i to nie tylko z powodu habilitacji. A co do
      wyjazdow, to doswiadczenie historyczne pokazuje, ze trudno jest ewakuowac z
      Polski wszystkich rozsadnych ludzi. Dlatego nie stawialbym zamaszyscie krzyzyka
      na tych wszystkich, ktorzy z roznych powodow zdecydowali sie zostac.

      Pozdrawiam i zycze milego wieczoru (w Europie juz pozno)

      Staszek Mazur

      • Gość: Cezary Wojcik jako przyklad Izrael IP: *.swmed.edu / *.swmed.org 18.02.04, 20:23
        Ameryki z Polski oczywiscie nei da sie zrobic. Ale bardzo lubie przyklad
        Izraela. Kiedy powstalo to panstwo z niczego powolano tez do zycia izraelska
        nauke. Jedynym jej kapitalem byl na poczatku kapital ludzki. Nie przyjeto wzoru
        europejskiego nauki, lecz wzor amerykanski, tylko w bardzo malej skali.
        Rozmawialem o szczegolach tego procesu z jednym izraelskim uczonym o polskich
        korzeniach. I teraz te kilka izraelskich uniwersytetow ma naprawde swietny
        poziom, choc maja dosc niewielki budzet na badania ze wzgledu na olbrzymie
        wydatki obronne Izraela. No ale wydatki obronne tez nakrecaja nauke - bron
        biologiczna, chemiczna, atomowa itp. Ale model amerykanski plus madrzy ludzie
        to naprawde pewna recepta na sukces. Powinnismy wziac przyklad z Izraela.
        • Gość: piotr drabik Re: jako przyklad Izrael IP: *.bri.nrc.ca 19.02.04, 18:08
          moze to off-topic, ale jedno zastrzezenie jest niezbedne: to nie sa wydatki OBRONNE.

          piotr drabik
        • Gość: ekumenista Re: jako przyklad Izrael IP: 212.160.138.* 21.02.04, 09:07
          Z tego co wiem na naukę Izrael wydaje około 7.5% procenta PKB i jest to
          najwyższy wskaźnik na świecie (my już chyba 0.5%). Wydatki zbrojeniowe i
          eksport broni to drugi czynnik sukcesów. Trzeci to znakomite kontakty Izraela z
          diasporą, czego o Polsce powiedzieć nie można.
    • Gość: Lippoman Studiowalem na wydziale biologii U.W. w latach 80 IP: *.jaroszowka.sdi.tpnet.pl 18.02.04, 19:58
      Nikt sie nie dopisywal nikomu do publikacji ani nie blokowal mozliwosci
      kariery. Jedyna bolaczka byly pieniadze na badania. Praktyki potepiane w
      artykule sa podobno powszechne w czesci prowincjonalnych placowek i moze trzeba
      sie zastanowic nad sensem mnozenia'' ludowych uniwersytetow''. Jaki jest bowiem
      sens produkowania doktorow, ktorzy i tak nie maja szans na prace w nauce?
      • Gość: jacek Re: Studiowalem na wydziale biologii U.W. w latac IP: *.netinfo3.net.ubc.ca 18.02.04, 20:35
        Swiete slowa: "ludowe uniwersytety" ;-)

        Pozdrawiam,
        Jacek
      • Gość: piotr drabik Re: Studiowalem na wydziale biologii U.W. w latac IP: *.bri.nrc.ca 19.02.04, 18:19
        > Jaki jest bowiem sens produkowania doktorow, ktorzy i tak nie maja szans na
        prace w nauce?

        to juz zostalo wyjasnione w jednym z postow, ale moze warto powtorzyc: celem
        produkowania doktorow nie jest wylacznie dostarczanie kadr placowkom stricte
        naukowym. doktorzy sa rowniez potrzebni w przemysle (mowa o normalnych krajach).
        bez tego nie bedzie dobrym relacji academia-industry, a bez tego nie bedzie
        pieniedzy na badania podstawowe (oraz produkcje doktorow).
      • Gość: Corcoran Re: Studiowalem na wydziale biologii U.W. w latac IP: *.pbern.biz / *.internetdsl.tpnet.pl 22.02.04, 22:05
        > Nikt sie nie dopisywal nikomu do publikacji ani nie blokowal mozliwosci
        > kariery. Jedyna bolaczka byly pieniadze na badania. Praktyki potepiane w
        > artykule sa podobno powszechne w czesci prowincjonalnych placowek i moze
        > trzeba sie zastanowic nad sensem mnozenia'' ludowych uniwersytetow''. Jaki
        > jest bowiem sens produkowania doktorow, ktorzy i tak nie maja szans na prace
        > w nauce?

        Skoro studiowales to jestem ciekawy skad wiesz, ze nikt sie nikomu nie
        dopisywal?
        Praktyki dopisywania sie, kradziezy dorobku itp. sa nagminne w KAZDEJ lub
        prawie kazdej uczelni - wcale nie tylko w "uniwersytetach ludowych".
        Feudalizm w nauce trwa od kilkudziesieciu lat.

        No, a juz zupelnie dyskwalifikujesz sie stwierdzeniem, ze nie ma sensu
        produkowac doktorow dla ktorych nie ma miejsca w nauce. To jest typowo
        socjalistyczny sposob myslenia - przejrzyj sobie dowolne dane ze swiata to
        zobaczysz jaka czesc doktorow zostaje na uczelniach a jaka pracuje w przemysle,
        szkolach, zespolach eksperckich - oni nie robia nauki a "tylko" wykorzystuja
        swoja wiedze w zupelnie inny sposob.

        Corcoran
    • mathom12 Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? 18.02.04, 20:16
      Moze wbrew wiekszosci opinii tutaj przytoczonych powiem, ze MOZNA. I to z BARDZO DOBRYM SKUTKIEM !!!!!!! Niegdzie nie spotkałbym tak fantastycznych profesorow oraz dokrotantow i magistrantow jak tutaj polecam; Politechnike Warszawska. Najlepszym tego dowodem niech bedą plagiaty prac magisterskich tam napisanych oraz cytowania rozpraw doktorskich na konferencjach naukowych !!!. A 8tys PLN dla doktoranta, ktory równolegle pracuje w firmie o profilu BADAWCZYM, gdzie po dwoch latach łącznie z bonusami za rozwiazywanie problemow zleconych wybudował sobie WILLE pod Warszawa, z resztą nie tylko on, niechaj bedzie na to najlepszym dowodem. Czasy niestety są cieżkie, tym ktorzy nie wiedzą jak sie dzisiaj pisze doktoraty polecam biografie Paul'a Werbos'a :)) Naukowiec nie jest niestety swietą krową, i dzisiaj MUSI sie BARDZO ciezko napracowac i NIE TRACIC NADZIEJI !! Ot cała filozofia. Aha, niestety PW nie ma tak zaawansowanego parku maszynowego jak prywatne, szkoly szczegolnie o profilu informatycznym a efekty są. Jakiez to dziwne nieprawdaz??? :))))))

      A wiec podsumowując: TAK TAK TAK !!!!!
      • Gość: corwin Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.cs.purdue.edu 18.02.04, 20:25
        Fakt, jest to mozliwe, i fakt sa w Polsce naukowcy ktorzy robia niezla robote
        (sam nie moge narzekac na swoja uczelnie). Ale niestety, nie zmienia to faktu,
        ze system ma wiele wad (jak napisalem powyzej) i niespecjalnie motywuje ludzi do
        ciezkiej pracy (chyba, ze poza uczelnia, bo musza przeciez jakos zarobic na
        zycie :). Chwala wiec (bez ironii) tym, ktorym mimo wszystko sie chce i ktorzy
        pokazuja, ze jednak mozna.
    • tata50 A moze zamiast tylko marudzić zróbmy coś? 18.02.04, 20:20
      Może nie ma co czekać aż stara gwardia zrobi coś dla nas tylko zacząć dzialać?
      Zjednoczyć siły, zorganizować się, zacząć głośniej mówić jednym głosem...??? W
      końcu po to walczyliśmy o demokrację, żeby to od nas zależało jak ten kraj
      będzie wyglądał. Być może wielu taki pomysł nie będzie przekonywał - mnie nie
      przekonuje bierne czekanie i narzekanie. Już zbyt wielu moich koleżanek i
      kolegów wyjechalo...
      Pozdrawiam,
      tata50
      • Gość: Józef Wieczorek Patologiczna ustawa IP: *.krakow.dialup.inetia.pl 18.02.04, 20:22
        Patologiczna ustawa
        Opracowany tzw. prezydencki projekt ustawy o szkolnictwie wyzszym w duzym
        stopniu petryfikuje obecny kuriozalny system nauki i edukacji w Polsce. Z samej
        istoty jest on niezgodny z tzw. karta bolonska wbrew twierdzeniom zespolu
        prezydenckiego, ze powstaje dlatego, aby spelnic wymagania karty bolonskiej.
        Karta zaklada niezaleznosc moralna i intelektualna uniwersytetu od wladzy
        politycznej. Z projektem prezydenckim jest dokladnie inaczej.
        Projekt nie znosi wieloetatowosci, gdyz dwa etaty to tez wiele!!! Uzaleznienie
        wieloetatowosci od woli rektora wzmacnia i tak silne kryterium lojalnosci
        pracownika w stosunku do trzymajacych wladze na uczelniach. Nieposluszni,
        niewygodni beda dyscyplinowani kara jednoetatowosci. Ustawa nie likwiduje tez
        bezetatowosci niewygodnych dla wladz uczelni doktorów i zapewnia profesorom
        dozywotnie etaty i przywileje bez wykazywania sie aktywnoscia naukowa i
        osiagnieciami edukacyjnymi.
        Ustawa zachowuje system stopni i tytulów swoisty dla tzw. nauki polskiej,
        odbiegajacy od standardów europejskich, w tym kuriozalny tytul profesora
        belwederskiego czy raczej namiestnikowskiego.
        W ustawie nie ma mowy o wprowadzeniu instytucji mediatora akademickiego na wzór
        uniwersytetów w pelni europejskich, stad jedynym sprawiedliwym ma byc rektor,
        majacy do swojej dyspozycji i tak wiele srodków, aby dyscyplinowac czy wrecz
        usuwac niewygodnych dla siebie pracowników.
        Ustawa jest zarazem przyjazna dla mobbingu, któremu pracodawca zgodnie z nowym
        kodeksem pracy winien przeciwdzialac, a nie stwarzac przyjazny klimat.
        Wewnetrzna sprzecznosc stanowionego prawa nie jest u nas wyjatkiem, lecz
        regula, co projekt ustawy prezydenckiej potwierdza.
        Ustawa zaklada tez nierównosc w zatrudnianiu obywateli polskich i zagranicznych
        w uczelniach, co nawiazuje do zasady Mrozka -Polak tez Murzyn, tyle ze bialy.
        Ustawa jest niezgodna z Konstytucja III RP i tak lamana obecnie na uczelniach,
        wiec w przypadku jej przyjecia przez Sejm bedzie mozna ja zaskarzyc do
        Trybunalu Konstytucyjnego, a takze do Trybunalu Europejskiego.
        Niestety, media jednostronnie i balamutnie informuja spoleczenstwo o projekcie
        ustawy, blokujac glosy wyrazajace poglady inne od oficjalnych.
        JÓZEF WIECZOREK
        Dziennik Polski 16.02.2004

        • Gość: jacek Re: Patologiczna ustawa IP: *.netinfo3.net.ubc.ca 18.02.04, 20:52
          Pomijajac malo konstruktywna krytyke, chcialbym zwrocic uwage na kilka
          sprzecznosci: z jednej strony domaga sie Pan wiekszej niezaleznosci naukowcow
          od Rektora, z drugiej krytykuje niezaleznosc profesorow (zastrzezenie o braku
          wykazywania sie aktywnoscia i osiagnieciami, nie ma specjalnego sensu, bo niby
          co, bedziemy zabierac tytuly?). To niby kto ma byc niezalezny? Asystenci?
          Rektor na uczelni na ktorej obecnie przebywam (UBC w Vancouver) jest wybierany
          przez rade nadzorcow i profesorzy nie maja tu wiele do powiedzenia w tej
          sprawie (i nie jest to uniwersytet prywatny).

          Odnosze wrazenie, ze gdyby zrealizowac Panskie postulaty zniesienia tytulu
          prfesorskiego (nie wiem czemu kuriozalnego), zastepujac go calkowicie
          stanowiskiem profesora, dopiero bysmy doprowadzili do upadku uczelni. Wystarczy
          popatrzec co sie stalo po wprowadzeniu stanowiska tzw profesora uczelnianego:
          na dobrych uczelniach malo kto nim zostal z powodu duzej konkurencji i braku
          pieniedzy, na slabych zostali nim wszyscy co mogli.

          Nie moge tez sie powtrzymac od uwagi, ze Dziennik Polski nie kojarzy mi sie
          raczej z organem slawiacym nowoczesne i swiatle poglady - nieco dziwne miejsce
          na artykuly o reformie nauki...

          Jacek
          • Gość: Józef Wieczorek Re: Patologiczna ustawa IP: *.krakow.dialup.inetia.pl 18.02.04, 21:17
            To był list uzupelniający tekst w Dzienniku o ustawie napisany w calkiem
            innym stylu. Dalej widze same niekonsekwencje. Dziennik Polski jest silnie
            związany z renowanym UJ więc to chyba jednocześnie krytyka dobrej uczelni a
            jednocześnie pelna zgodnośc z kuriozalnymi poglądami jej rektora (moja
            polemika na stronie www.naukowcy.republika.pl) .
            Kuriozalne jest nadawanie tytułu przez prezydenta chodzi o prof
            namiestnikowskiego, nie ma prof białodomowego, elizejskiego czy nawet
            hradczańskiego !!! Skoro 'zastrzezenie o braku
            wykazywania sie aktywnoscia i osiagnieciami, nie ma specjalnego sensu' to co ma
            sens ? Zapraszam na wskazna stronę www.naukowcy.republika.pl dla uzyskania
            pelniejszego obrazu
            kondycji nauki w Polsce i moich ( i nie tylko moich) poglądow ktorymi się Pan
            zainteresował.
    • Gość: Minio Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.rockefeller.edu 18.02.04, 20:24
      Prof. Żylicz, w swojej cukierkowej wizji polskiej nauki, pisze m.in.:
      ,,the system in Poland is ? as described by the author ? "hierarchical, immobile, hermetic and
      gerontocractic", how has it managed to educate postdocs and students who are successful in
      the best laboratories in the world? The answer is simple: the picture is not as homogeneous as
      Wójcik suggests. At almost every university or institute of the Polish Academy of Sciences there
      are scientists who have chosen to remain in Poland, even though they could find positions in the
      United States or Western Europe.''

      Potwierdza więc, że: 1. Postdocy i studenci odnoszą sukcesy za granicą. 2.Ludzie którzy zostali
      w Polsce raczej mizerne (prof.Żylicz jest jednym z chlubnych wyjątków)
      Nie analizuje jednak, dlaczego ta różnica istnieje. Zaprzecza istnieniu patologii, twierdzi, że nie
      ma problemów z finansowaniem. Skąd się więc biorą te różnice? Tylko z istnienia habilitacji?
      • Gość: Cezary Wojcik dlaczego zostaja IP: *.swmed.edu / *.swmed.org 18.02.04, 20:41
        Poniewaz znam kilka osob, ktore sa dobre naukowo a wciaz sa w Polsce, postaram
        sie odpowiedziec na pytanie dlacego zostaja. Na pewno nie dlatego, ze w Polsce
        jest tak swietnie robic nauke tylko z reguly 1) zwyczajnie sie boja wyzwania
        jakim jest rzucenie sie w szerokie wody nauki swiatowej gdzie konkurencja nei
        zna litosci 2) maja niezle warunki do pracy w kraju a rodzine utrzymuje
        zona/maz i/lub rodzice 3) zona/maz ma zawod z ktorym lepiej w Polsce zarobi
        (chocby polski prawnik lub polski dentysta) 4) wreszcie sa bardzo przywiazani
        do Polski i/lub Europy i nie odpowiada im zupelnie amerykanski styl zycia.
        Musze powiedziec, ze wplyw w moim przypadku na odwlekanie sie w czasie decyzji
        pozostania w USA mialy wszystkie powyzsze czynniki po trochu. Ja nie wyjechalem
        i nie zostalem tak za pierwszym razem, o nie, dwukrotnie wrcalem z rocznych
        pobytow zagranica spowrotem do pracy w kraju, choc za kazdym razem
        rozczarowywalem sie coraz bardziej, az w koncu mialem juz dosyc.
    • Gość: jacek Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.netinfo3.net.ubc.ca 18.02.04, 20:29
      Sytuacja w polskiej nauce nie jest najlepsza (jakby byla swietna to bym nie byl
      na studiach doktoranckich w Kanadzie) i wymaga zmian, ale mam watpliwosci czy
      niektore ze zmian proponowanych na forum przyczynilyby sie do poprawy.

      Zniesienie habilitacji - wspaniale, tylko kto zagwarantuje, ze konkursy na
      stanowiska profesorskie beda rozstrzygane obiektywnie. Wedlug mnie, to by tylko
      zwiekszylo naduzycia, a profesorami zostawalyby osoby po zaocznych studiach
      doktoranckich (?) majace znajomosci na danej uczelni. Mit jakoby polskie
      doktoratu i magisteria mialy wspaniala jakosc w prownaniu z zachodem trzeba
      raczej sobie wybic z glowy. Wydaje mi sie, ze zdolni mlodzi naukowcy, ktorzy
      wyemigrowali na zachod nie specjalnie zdaja sobie sprawe z owego poziomu,
      podaja siebie jako przyklad, a zapominaja ze sa raczej wyjatkami. Nie odnosze
      specjalnie wrazenia, aby mlode pokolenie na polskich uczelniach
      charakteryzowalo sie wieksza moralnoscia, uczciwoscia i zapalem do pracy niz
      starsze (a wlasciwie najstrasze, pokolenie posrednie generalnie na uczelniach
      nie istnieje bo wyjechalo za granice w latach osiemdziesiatych).

      Nie nalezy tez zapominac, ze na przyklad w Kanadzie sa trzy poziomy profesora i
      troszke to trwa zanim osiagnie sie najwyzszy. Jakas hierarchia jednak jest
      potrzebna, u nas na razie wszystko sprowadza sie do ulatwiania uzyskania tytulu
      profesora, ulatwiania uzyskania stanowiska profesora itd. Zapatrzenie w model
      amerykanski, gdzie rynek reguluje wszystkie te problemy, moze byc zgubne bo u
      nas zaden rynek, przy obecnym poziomie finansowania nauki i edukacji, nie ma
      szans powstac.

      Pojawiaja sie tez glosy np o rozwiazanie PAN (tu mlodzi moga lizyc na duze
      poparcie tych profesorow, ktorzy do PAN nie zostali wybrani ;-) ) sa nieco
      demagogiczne i chyba sformulowne zbyt ogolnie. Moze chodzi o rozwiazanie
      niektorych instytutow? Czy tez chcemy byc pierwszym krajem w Europie bez
      akademii nauk, skupiajacej naukowcow swiatowej klasy z danego kraju. Moze
      lepiej zastanowic sie dlaczego w niektorych dziedzinach czlonkami PAN-u zostaja
      ludzie, ktorzy na to wyroznienie nie zasluguja?

      Moim zdaniem, w dyskusji wyolbrzymiany jest problem blokowania mlodych
      naukowcow przez starszych (prawdopodobnie nie dostrzegany przeze mnie dlatego,
      ze po pierwsze jestem zbyt mlody, po drugie nie mam stycznosci z naukami
      doswiadczalnymi, gdzie zapewne zjawisko to wystepuje czesciej), a zapomina sie
      o najwazniejszej bolaczce: skandalicznie niskim poziomie finansowania nauki i
      szkolnictwa.

      Pozdrawiam
      Jacek
    • Gość: Marek Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.dyn.optonline.net 18.02.04, 20:37
      Ja jestem z tych co wyjechali z Polski do USA w protescie przeciwko
      systemowi nauki w Polsce. Po prostu zarowno w PAN-ie jak i na
      Uniwersytecie widzialem jak niemoralny jest system nauki w naszym
      kraju. Selekcja byla prosta im glupszy, tym szedl wyzej. Najlepsi
      wyjechali z mojej uczelni za granice, a na stanowiska profesorskie
      zalapali sie miernoty majacy klopoty z ukonczeniem studiow. To system
      habilitacji i mianowania profesorow zniszczyl polska nauke. To on
      sprawil, ze kto przeskoczyl poprzeczke habilitacji przestal zajmowac
      sie nauka a cala jego energia szla w zabezpieczenie swej pozycji.
      Bez zniesienia habilitacji kazda wydana zlotowka to wyrzucone pieniadze
      w bloto. Kazdy kto broni tego systemu jest miernota i draniem. Jego wiedza
      jest mniejsza od zdolnego studenta. Jednoczesnie wiem jak mocna jest
      solidarnosc tych nieudacznikow, oni wola zguby nauki i wlasnego kraju
      niz rozwiazac jakis problem. Dlatego problem nigdy nie zostanie rozwiazany.
      W tej dyskusji nie mam zadnego interesu, do Polski wroce na emeryture.

    • Gość: aaa Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 18.02.04, 20:46
      Tak, ale kosztuje to dużo wysiłku.

      Nie zgadzam się, że przyczyną zła w Polsce są habilitacje. Przeciwnikami są
      głównie młode osoby które jej pożądają ! Warto zwrócić uwagę na ten fakt.
      Może jednak dobrze, że w pewnym momencie rowoju naukowego człowiek jest
      poddawany ocenie przez komisję, wydział etc ?

      To prawda, poza osiągnięciami naukowymi w Polsce liczą się również kontakty,
      powiązania rodzinne itd. ALe czy w innych krajach tzw. kontakty nie pomagają ?

      aaa - bez habilitacji
    • dyplomata Czarujace bajery 18.02.04, 20:54

      Dlaczego Szanowni Doktorzy Hab i Niehab pisza jak to jest be w nauce w Polsce,
      i jak to jest swietnie gdzie indziej - a to w USA, Kanadzie czy Izraelu,
      zapominajac niechcacy(?) o RYNKU i zwiazanej z nim kasie?

      Jezeli mowi sie o koniecznosci doglebnych zmian to nie mozna wstydliwie pomijac
      kwestii oplat za ksztalcenie i elitarnosci. Jezeli jako przyklad daje sie model
      USA to dlaczego sie nie mowi o stronie kasowej modelu, zabojczej wrecz
      konkurencji i pogoni za szmalem oraz fantastycznych oplatach za studia?
      Dlaczego majac na mysli model USA zawsze sie mowi o top 20 a pomija morze
      przecietnosci i omalze analfabetyzmu uniwersyteckiego?

      Dodajmy jeszcze takie czarujace kurioza jak stawianie za przyklad Izraela.
      Izrael otrzymuje od zawsze co roku miliardy dolarow wsparcia z USA, oprocz
      tego na podstawie specjalnych stosunkow ogromne preferencje i inwestycje high-
      tech. Nie opowiadajmy wiec sobie bajek o rzekomych rajach za darmo.

      Realne zmiany w Polsce to nie zniesienie habilitacji. To urynkowienie calego
      systemu. Zaczynajac od oplat za studia, poprzez stworzenie 1-2 uczelni
      elitarnych a konczac na zniesieniu stopni i tytulow panstwowych gdy beda one
      zupelnie zbedne bo kazdy bedzie wymienial gdzie stopien zdobyl tak jak to
      jest w tych krajach wzorcowych.

      Gadanie o habilitacji, gerontokracji i kumoterstwie bez postulowania
      calosciowych zmian na model rynkowo-elitarny sprawia wrazenie ze przynajmniej
      niektorzy PT dyskutanci maja ochote na swoisty zamach stanu, zeby bez
      habilitacji wykopac dotychczaawoy establishment i zajac jego miejsce w
      grajdole.
      • Gość: Cezary Wojcik Re: Czarujace bajery IP: *.swmed.edu / *.swmed.org 18.02.04, 21:01
        Ja od zawsze postulowalem, ze trzeba w Polsce urynkowic nauke i uslugi
        edukacyjne. Stworzenie 1-2 elitarnych uczelni w Poslce i zostawienie reszty na
        laske losu tez jak najbardziej popieram. Popieram tez zniesienie demokracji na
        uczelniach w jej obecnej ksztalcie - to wyglada troche tak jakby robotnicy
        wybierali sobie dyrektora. Taki dyrektor bedzie rozpuszczal robotnikow a nei
        zmuszal ich do pracy. W USA prezydent uczelni jest mianowany przez rade
        zarzadzajaca a dziekani i kierownicy zakladow wylaniani z konkursow. Najlepsi
        ciagna najlepszych.
        • Gość: Marek Re: Czarujace bajery IP: *.dyn.optonline.net 18.02.04, 21:19
          Calkowita zgoda. Tylko wspolzawodnictwo uzdrowi sytuacje. Profesorem moze
          byc magister, ktory ma talent do wykladow i robi to lepiej niz inni.
          Tytul naukowy w Polsce nie ma nic wspolnego z wiedza, jest to tylko poprzeczka
          do przeskoczenia i nastepnie dyskryminacji jednej grupy przez druga grupe.
          Liczy sie tylko talent, wiedza. Czy ktos byl w sytuacji kiedy jako student
          musial tlumaczyc swojemu profesorowi proste przeksztalcenia matematyczne,
          ktore byly poza zasiegiem umyslu tego mianowanego polboga, albo czekal
          2-lata az promotor cokolwiek zrozumie z jego pracy doktorskiej. Jaki procent
          ktory glosuje na radzie wydzialu cokolwiek rozumie nad czym glosuje.
          W nauce polskiej nie ma miejsca dla zdolnych. Ona juz umarla, wiele wiele
          lat temu.
    • Gość: remus Tam gdzie teologię finansuje państwo.... IP: *.bielsko.dialog.net.pl 18.02.04, 20:59
      tam daremno oczekiwać, aby młodzi naukowcy widzieli sens swojej działalności
      naukowej. A kto to wprowadził teologię na uniwersytety polskie: "naukowcy",
      których jedynym osiągnięciami pozostaje właśnie wprowadzenie teologii na
      polskie uniwersytety. I to co jest teraz to jeszcze pikuś: kiedyś ta "czarna
      profesura" się rozhasa i zacznie dopiero rządzić. Nie widzę żadnych szans dla
      polskiej nauki w Polsce. ŻADNYCH. A tylu jest młodych, świetnych ludzi w tej
      robocie. Szkoda.
      • Gość: krzych Re: Tam gdzie teologię finansuje państwo.... IP: *.net.nih.gov 18.02.04, 22:49
        O odezwal sie debil. Chyba ci sie "forumy" pomylily kolego.
        Dla twojej informacji: Belgia Tez finansuje "teologie" luteranska. Tak na
        marginesie w konstytucji belgijskiej jest zapis ze Luteranizm jest religia
        panstwowa i "funkcjonariusze " tejze religi sa oplacani z budzetu panstwa jako
        pracownicy budzetowi.
        Ale poco ja to pisze, remus (i inne lamusy) i tak wiedza swoje
        • Gość: Szydło Re: Tam gdzie teologię finansuje państwo.... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.04, 00:46
          I popatrz w Belgii, jak powiadasz, jest zapis że religią państwową jest.. (tam
          coś) i Belgowie nie są indoktrynowani przez tę religię a w Polsce zupełnie
          odwrotnie i to przymusowo.

      • Gość: arsen Re: Tam gdzie teologię finansuje państwo.... IP: 5.2.* / *.chello.pl 19.02.04, 00:35
        Znajoma gaździna ma powiedzenie:"a mudry, a ucony - a gamoń". Pasuje do remusa.
        • dyplomata Uwaga na Wieczorkowcow zamachowcow 19.02.04, 08:35

          Jedna rzecz powinna byc teraz jasna: Nauki w Polsce nie uzdrowi zniesienie
          habilitacji, przeciwnie, jesli reforma ograniczy sie do tego, to doprowadzi
          do pogorszenia sytuacji.

          Mozna spoko podejrzewac ze Wieczorek i podobni domagajacy sie reformy w
          tym stylu chcieliby dokonac zamachu stanu i objac kierownicze role w grajdole
          nauki NIE majac habilitacji.

          A cieplutki grajdolek NADAL by im sluzyl, ba, domagajac sie znacznego
          zwiekszenia nakladow czyli pensji chca miec raj w grajdolku.

          Z kolei wiedzac ze sa to elementy skrajne mozna byc pewnym ze w grajdole
          bylaby tez niezla rozroba. Trzeba wiec stanowczo odpierac demagogie
          Wieczorkowcow bo to jest Samoobrona w nauce.

          Reforma prawdziwa musi zaczac sie od zmian w przeplywie kasy a habilitacja
          to przy tym drobiazg. Tylko jakos nikt nie ma ochoty na poruszanie tego
          niemilego tematu, czyzby to efekt grajdolka?

          Wobec tego mamy taki papierek lakmusowy zwolennika prawdziwej reformy:

          Kto jest za tym zeby zaczac od zmiany konstytucji i zlikwidowac paranoje
          bezplatnego ksztalcenia na poziomie wyzszym?
          • Gość: depressed Prośba do dra Wieczorka IP: *.chello.pl 19.02.04, 09:28
            dyplomata napisał:

            > Mozna spoko podejrzewac ze Wieczorek i podobni domagajacy sie reformy w
            > tym stylu chcieliby dokonac zamachu stanu i objac kierownicze role w grajdole
            > nauki NIE majac habilitacji.
            >
            ...
            > Trzeba wiec stanowczo odpierac demagogie
            > Wieczorkowcow bo to jest Samoobrona w nauce.


            Czy Pan rzeczywiście nie ma żadnego dorobku naukowego i jest Lepperem polskiej
            nauki jak twierdzi Pan Profesor dyplomata?
            • Gość: Józef Wieczorek Re: Prośba do dra Wieczorka IP: *.krakow.dialup.inetia.pl 19.02.04, 20:16
              Niestety nie zauważylem, że na mój temat toczy się taka dyskusja, zauważona
              jednak w USA więc głos zabieram.. Strzelanie zza węgła to domena 'dyplomaty'
              zapewne z drużyny Leppera ( jedyny niepseudonimowy namiar na 'dyplomatę', o
              podobnych regułach gry) oczywiście z wielkim dorobkiem naukowym. Chciałbym go
              poznać abym się czegoś mógł nauczyć. To taka samoobrona .
              Na tym forum pojawiało się moje nazwisko a nawet apel o powolanie
              stowarzyszenia więc lepiej sie zapoznać z kim się ma do czynienia. Na ogół bez
              problemu mozna to znaleźć na wyszukiwarce ale podam dla ułatwienia namiary;
              www.geo-jwieczorek.ans.pl
              www.fotogeo-jwieczorek.ans.pl
              www.jwieczorek.ans.pl
              www.mobbing-jwieczorek.ans.pl
              www.naukowcy.republika.pl
              Miłej lektury dla tych którzy potrafią czytac ze zrozumieniem. Dyplomatę o to
              nie posądzam.
          • Gość: jeszcze_nauczakad Re: Uwaga na Wieczorkowcow zamachowcow IP: *.cbmm.lodz.pl 23.04.04, 12:18
            We wcześniejszych wypowiedziach jest wałkowany od dłuższego czasu problem kasy
            w nauce. Z tą kasą też nie jest tak do końca, że jej nigdzie nie ma. Jestem
            obecnie w jednym z Instytutów PAN, robię tu doświadczenia korzystając z ich
            laboratoriów. Przez przypadek usłyszałam ile dostali pieniędzy w tym roku
            (jedno laboratorium). Jest to dla mnie kwota niewyobrażalna. Wystarczy
            powiedzieć, że jest ona 180 razy większa od kwoty jaką dostaje nasz
            uniwersytecki instytut na działalność badawczą pracowników. Może kwoty takie są
            zbyt pochopnie przyznawane jednostkom PANowskim, bez weryfikacji, bo z zasady
            powinni zajmować się nauką. Tylko czy zawsze tak jest? Dwa lata temu odbywałam
            staż w innym instytucie PANowskim w innym mieście. Co tam zobaczyłam dopiero
            mnie "powaliło". Marmury, mebelki, sterylna czystość i kościelna cisza. Trudno
            znaleźć kogoś na korytarzu i w gabinecie. Pracownik naukowy nie dotyka niczego
            własnymi rękami do każdej "pierdołki" ma zastęp laborantów. Sprzęt najwyższej
            klasy w ogromnych ilościach. Pani dr hab. zastanawia się pół roku czy coś
            zrobić czy nie. I co mnie tak zbulwersowało? To, że tyle drogiego sprzętu
            wogóle na siebie nie zarabia!!! Ja jako pracownik uniwersytecki niższego
            szczebla jestem zmuszena do korzystania ze sprzętu takich ośrodków (oczywiście
            za opłatą) bo nie możemy o czymś takim nawet myśleć. Efekt jest taki, że wiele
            rzeczy robi się z własnej chudej kieszeni, bo promotora to nie interesuje albo
            jak zwykle jest "biedniejszy" od swojego asystenta, reszte przeznaczając na
            opłatę pracy sprzętu w zaprzyjaźnionych ośrodkach.
            Pozdrawiam
            Ania - jeszcze nauczyciel akademicki
    • Gość: B.T., Zabrze KRYTERIA. KRYTERIA KRYTERIA IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.04, 21:22
      KRYTERIA, KRYTERIA, KRYTERIA oceny prac badawczych są przepustką do rozwiązania
      poruszanych tu i ówdzie problemów. Nowe stowarzyszenie spowoduje jedynie
      wymianę poprzednich na następnych (głównie ze stowarzyszenia) i będzie tak jak
      było.

      Potrzebne są jedynie inne kryteria oceny wyników prac badawczych.
      Te obecne jak pokazuje doświadczenie nie sprawdziły się. Kryteria zastąpią ciąg
      do zdobywania stopni naukowych. Zresztą stopnie nie są istotne, a obecnie
      śmieszne.

      Pozdrawiam
      dr Bogdan Thomalla
    • Gość: wladzia KARIERA NIKIDEMA DYZMY... IP: 210.177.229.* 18.02.04, 21:41
      Centrum Onkologii, Wawa "prof" Zatonski.

      Zagorski (szef dzialu nieukowego GW) moze potwierdzic, bo sam bierze lapowki od Zatonskiego:
      tajnedokumenty.com/gis1.html
    • dr.krisk Uczelnie prywatne? Wątpię... 18.02.04, 22:15
      Czy uczelnie prywatne są rozwiązaniem naszych kłopotów? Nie sądzę. Ich
      zwolennicy zapominają o Politechnikach oraz innych uczelniach, gdzie do
      prowadzenia działalności potrzebne jest ogromne zaplecze sprzętowe. Nie sądzę,
      aby kogokolwiek byłoby stać na zafundowanie np. parku obrabiarek czy tez
      spawalni na ewentualnym Wydziale Mechanicznym jakiejś uczelni prywatnej...
      Uczelnie prywatne mają sens na kierunkach nie wymagających takiego zaplecza -
      ale zakres ich działania jest ograniczony.

      Co do dyskusji o uprawianiu nauki w Polsce - pracowałem na uczelniach
      zagranicznych(Europa, USA), i przekonany jestem, że powinniśmy zaimportowac
      sobie rozwiązania amerykańskie. Zaś robienie habilitacji uważam za równie
      przydatne jak umiejętność gry nogami na pianinie... Sam robię to wiem. Zamiast
      zajmować się zdobywaniem grantów, zleceń z przemysłu, itp. cyzeluję wykresiki
      oraz gładzę styl.... Koszmar.
      KrisK
      • Gość: B.T., Zabrze Re: Uczelnie prywatne? Wątpię... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.02.04, 23:28
        Rzecz w tym, że również w państwowych politechnikach nie ma typowych do potrzeb
        kształcenia w danym kierunku aparatów, urzadzeń, instrumentów itp. Rzecz w
        kryteriach oceny pracy badawczej. Pracownika naukowo-badawczego politechniki
        nie ocenia sie np. za to, że np. wynalazł i opracował technologię wytwarzania
        złota z kamieni tylko za (najczęściej) wyliczenia na kompie jak krąża elektrony
        w węglu (to na wydziałach górniczych), jak krążą w stali ST3 (to na
        mechanicznych), jak krążą w tworzywach zstucznych to na wydziałach chemicznych
        itd.

        Z poważaniem
        dr Bogdan Thomalla, Tomchem, Zabrze
        • dr.krisk Nic dodać, nic ująć... 18.02.04, 23:51
          Gość portalu: B.T., Zabrze napisał(a):

          > Pracownika naukowo-badawczego politechniki
          > nie ocenia sie np. za to, że np. wynalazł i opracował technologię wytwarzania
          > złota z kamieni tylko za (najczęściej) wyliczenia na kompie jak krąża
          elektrony
          >
          > w węglu (to na wydziałach górniczych), jak krążą w stali ST3 (to na
          > mechanicznych), jak krążą w tworzywach zstucznych to na wydziałach
          chemicznych
          > itd.
          >
          > Z poważaniem
          > dr Bogdan Thomalla, Tomchem, Zabrze

          Nic dodać, nic ująć. Tak to właśnie wygląda. A potem są problemy, jak trzeba z
          tej wirtualnej rzeczywistości wyjść i rozwiązać coś konkretnego.
          Pozdrawiam.
          KrisK
    • Gość: doktorant Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 18.02.04, 22:23
      Chciałem poruszyć jeszcze inny problem, w mojej opinii niewątpliwie wpływający
      na poziom nauki polskiej. Pragnę zwrócić uwagę na kryteria na jakich opiera się
      przyjmowanie kandydatów na studia doktoranckie. Ze względu na ich niejasność
      (przynajmniej na niektórych uczelniach) i możliwość promowania osób
      mających "plecy", na studia te nierzadko przyjmowane są jednostki przeciętne, a
      pomijane, wyróżniające się. Także organy odpowiedzialne za przyznawanie
      stypendiów doktoranckich często stanowią o promowaniu osób nie zawsze
      charakteryzujących się szczególnymi naukowymi predyspozycjami. Muszę
      podkreślić, że znam też takie Instytuty, w których doktoranci w ogóle nie
      otrzymują stypendiów, bądź otrzymują je, jeśli są studentami naukowca, który ma
      szczególnie dobre relacje i układy z Dyrektorem Instytutu. Osoby bez
      stypendiów, zwykle w niewielkim stopniu lub wcale angażują się w pracę
      naukową, gdyż aby się utrzymać, muszą poświęcać swój czas dla pracy poza
      uczelnią.

      Opiszę krótko sytuację, która miała miejsce na Uniwersytecie Jagiellońskim.
      Niedawno moja znajoma często odwiedzała budynek Collegium Novum (główna
      siedziba Uczelni). Bardzo często. Starała się bowiem odmienić decyzję Komisji
      Rekrutacyjnej dotyczącą jej niezaakceptowania jako kandydatki na studia
      doktoranckie. Moja znajoma należy do osób posiadających poczucie własnej
      wartości, chcących zachować niezależność myślenia i działania, które to cechy
      komisji rekrutacyjnej nie bardzo chyba przypadły do gustu. Zaprezentowany przez
      nią temat pracy doktorskiej, dotyczył obrazu Boga obecnego w twórczości takich
      pisarzy jak Hermann Hesse i Tomasz Mann, obrazu tworzonego poza religijną
      ortodoksją, a czasem i wbrew niej. Temat ten, dalece nowatorski w polskiej
      nauce, został odrzucony. Nikt nie potrafił jej powiedzieć dlaczego. List z
      Uczelni, mający wyjaśnić tę okoliczność, stwierdzał o jakichś przepisach
      prawnych, pozwalających przyjąć tyle a tyle kandydatów. Moja znajoma została
      wyróżniona podczas swych studiów stypendium MENiS za szczególne osiągnięcia w
      nauce, jej średnia ocen wynosiła 4,6, posiadała wyjątkowo pochlebne,
      powiedziałbym nawet jednoznacznie promujące ja jako przyszłego naukowca
      odznaczającego się wybitną pasją badawczą, opinie i poparcie kilku pracowników
      naukowych, działała społecznie... A jednak jej nie przyjęto. Zastanawiam się
      dlaczego. Znając całą sprawę "od podszewki", znając zdanie wielu naukowców,
      którzy ją popierali, mogę powiedzieć tyle: miała kłopotliwy, nie pasujący do
      badań prowadzonych w Instytucie temat, więcej nawet, temat ideologicznie nie
      pasujący do przekonań członka (członków?) Komisji.
      Na Uczelni, gdzie nie przyjmuje się na studia doktoranckie uzdolnionych osób
      źle się dzieje. Można wyciągnąć wniosek, że poziom merytoryczny przyszłych
      naukowców na UJ jest dla niektórych BEZ ZNACZENIA.
      Moja znajoma próbowała się odwoływać do najwyższych władz Uczelni, chciała o
      problemie porozmawiać, wyjaśnić go. Było to niemożliwe. Jej podania trafiały
      wciąż na tę samą drogę urzędową, przez którą "przelatywały" bez żadnego odzewu.
      Kiedy zdecydowała się porozmawiać z jednym z wyższych urzędników uczelnianych,
      który był jednym z Członków Komisji Rekrutacyjnej, dowiedziała się od niego, że
      jeśli jej promotor zgodził się na taki temat, "Karmi się iluzjami i ma zwidy".
      Warto zauważyć, że promotor ów jest szanowanym profesorem UJ.

      O nieprawidłowościach jakie mają miejsce na UJ pisała już
      niejednokrotnie "Gazeta Wyborcza". Jednak wydaje się, iż to za mało aby zmienić
      postawę wielu pracowników tej Instytucji. Są oni tak pewni siebie i przekonani
      o swojej nieomylności, że czasami nawet rozmowa z nimi jest niemożliwa. Napisać
      można choćby o notorycznej niemal nieobecności i spóźnieniach na dyżury
      naukowców pełniących funkcje pracowników np. ds. dydaktycznych i innych, co
      bynajmniej nie świadczy o ich szacunku do studenta i to na każdym poziomie
      załatwiania przez niego rozmaitych spraw.
      Została naruszona godność mej znajomej, godność osób, które jako znawcy tematu
      popierali ją w jej staraniach o przyjęcie jej na studia doktoranckie, nie sądzę
      by była jedyną, którą spotkała podobna
      sytuacja. Zastanawiam się do czego to prowadzi...

      Pozdrawiam, doktorant UJ
      • Gość: Cezary Wojcik Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.swmed.edu / *.swmed.org 18.02.04, 22:42
        Powyzszy przyklad wyraznie dowodzi, ze sprawa dotyczy wszystkich dziedzin nauki
        w Polsce i wszystkich uczelni - od Pcimia po UJ. Istnieja gdzieniegdzie wyspy
        normalnosci, wieksze i mniejsze, ale wokol ocean beznadziei. Tylko my wspolnymi
        silami mozemy spoleczenstwu i politykom uswiadomic, ze w interesie narodowym
        lezy by dokonac jak najszybciej radykalnych zmian.
      • Gość: jantsp Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.ibch.poznan.pl 19.02.04, 21:43
        nie wnikajac w szczegoly, ale jak sam piszesz ze ": miała kłopotliwy, nie
        pasujący do badań prowadzonych w Instytucie temat, więcej nawet, temat
        ideologicznie nie
        pasujący do przekonań członka (członków?) Komisji" to o co chodzi ? O ile
        rozumiem obyczaje w nauce to swoich tez broni sie na obronie pracy doktorskiej a
        nie zanim sie ja zacznie ? i dlaczego by mieli ja przyjac na studimu naj akims
        wydziale skoro jeje temat nie pasuje do tematyki wydzialu ? Takiego poziomu
        idealizmu czy naiwnosci nie tlumaczy nawet wiek bo w momencie "zapisywania" sie
        na studia doktoranckie ma sie zapewne 24 lata a nie 17.
    • Gość: Jerzy Re: Czy w Polsce można zrobić karierę naukową? IP: *.magma-net.pl 18.02.04, 22:24
      Nawet matoł może być naukowcem i robić karierę, jeżeli ma ojca profesora i wywodzi się z SLD!
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka