greathall2022
23.05.22, 18:27
Od lat obserwuję pewne zjawisko, które świadczy o jakiejś tajemniczej interakcji pomiędzy urządzeniami teoretycznie martwymi i kastą informatyków. Chodzi mi konkretnie o drukarki. Od 3 lat mam niezbyt skomplikowaną maszynę www.abmsystem.com.pl/produkty/drukarki/drukarki-kolorowe/konica-minolta-bizhub-c3320i/ kolorową drukarkę A4 do zastosowań wszelakich. W biurze pracują same kobiety, które mimo, że nie z jednej drukarki dokumenty pobierały, mają do nich stosunek lekko ambiwalentny. Zazwyczaj w piątek i zwłaszcza, gdy któraś z nas się spieszy drukarka chyba wyczuwa adrenalinę i chętnie przyczynia się do wzrostu jej wydzielania. Przestaje działać, miga światełkami, o których nawet nie wiedziałyśmy, że tam są i generalnie ma nas w nosie. Wystarczy jednak, że nasz informatyk pojawi się na horyzoncie, a drukarka jak wierny piesek zaczyna działać zanim on jej dotknie. To samo mam w domu. Buforuje 20 minut, rzęzi, kaszle i doprowadza mnie do szału, a gdy z rozpaczy wołam męża wystarczy, żeby do niej podszedł i wszystko jest ok. Czy ktoś z Państwa naukowców jest w stanie wytłumaczyć to zjawisko ?