anaiss 04.12.04, 19:12 Witam nieobecnych i miłego wieczoru życzę... anaiss Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 04.12.04, 21:42 Witaj Anaiss, pewnie jak wieczorkiem to i przy kominku z lampka wina. Powiedz mi jak tam wyglada ta Brodnica, czy sie miasto rozbudowalo i w jakim kierunku. Ja znam stara Brodnice, stary Rynek, most na Drewcy gdzie zawsze obserwowalem lawice roznych ryb. Czy Drweca to wciaz czysta rzeka, czy sciek? O ile sie niemyle to byly niedaleko Brodnice takie rekreacyjne miejsca jak Zbiczno i Bachotek. Niedlugo swieta, wiec jak je sobie planujesz? Pozdrowionka. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 04.12.04, 21:56 Cześć Niko. Niestety z niczym nie trafiłeś ;-) Ani kominka, ani wina (przy herbacie z cytryną) siedzę, a w ogóle to mieszkam w Bydgoszczy i w Brodnicy byłam zaledwie kilka razy :-)) Okolice Zbiczna i Cichego też znam tylko pobieżnie, co nie przeszkadza mi zachwycać się pięknem tych okolic. Bachotek to chyba zarówno miejscowość jak i nazwa jeziora. Jak zjawi się Soter, to z pewnością odpowie na wszystkie Twoje pytania :-) Serdeczności anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 04.12.04, 22:00 Może ta stronka w czymś Ci pomoże: www.brodnica.net/ Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 04.12.04, 23:31 Witaj anaiss, jakos skojarzylem sobie Ciebie jako faceta i juz takiego wyobrazales sobie wlasnie przy kominku ale to mile zaskoczenie. Z facetami tez sie dobrze rozmawia ale z kobietami jeszcze lepiej ha ha ha. A w Bydgoszczy tez bywalem ale to juz sporo lat i pamietam, ze na rogu w centrum byla taka restauracj Savoy, jak rowniez i szpital na Kapuszciskach. Jednak Bydgoscz pewnie, jak i inne miasta Polski, sie rozbudowala. Nie wiem ale jakos Bydgoszcz wydawala mi sie ponurym dosyc miastem. Chodzilem do Szkoly Morskiej w Szczecinie z chlopakem z Bydgoszczy, ktory nazywal sie Chleb-Koszanski,jednak po czasie Chleb-k zrezygnowal z tej uczelni bo jakos nie lubil perspektywy plywania i zycia z dala od kraju. Badziej niz Bydgoszcz lubilem Torun a zwlaszcza jakos zawsze pociagal mnie obraz wielkiej wody tj. Wisly, no i Uniwerek i nawet bylem tam, jeszcze bedac w liceum, na drzwiach otwartych. Jednak to juz kawal czasu. Bez wzgledu wspomnienia zawsze pozostaja. Wlasnie sie pytalem kogos na brodnickim forum-ogole o spotkaniu z Korwinem Nikke, ktore sie odbylo w brodnickim Domu Kultury. Nawet nie wiedzialem, ze takie nazwy wciaz, jak, za prl-u, istnieja. Dom Kultury wrzegze nie ma zlej konnotacji, kultura to kultura i juz. Pamietam rowniez Zamek w Golubiu-Dobrzyniu, podobno obecnie sie latem tam odbywaja rozne turnieje sredniowiczne no i huczny jak co roku Sylwester. A gdzie Ty sie bedziesz bawila na Sylwestra? Masz jakies plany, upatrzona sukienke, upatrzonego chlopaka, moze meza. Nie trzeba sie ociagac a tylko z zycia jak najbardziej korzystac czyli zyc w pelni ha ha ha....Dzieki za zyczliwe slowa. Pozdrawiam Ci Serdecznie. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 05.12.04, 00:26 Wydawało mi się, że anaiss to typowo kobiece imię :-), ale widać, że skojarzenia są różne. Ciekawy rozrzut: od restauracji (teraz tam jest jakiś klub) do szpitala :-) Hmm... Bydgoszcz nie jest zbyt piękna, nie będę się upierać, że jest inaczej, ale jak mieszka się tu całe życie, to można się przyzwyczaić. W Bydgoszczy też jest jakiś Dom Kultury - "Modraczek" - jeśli się nie mylę. Planów na wieczór sylwestrowy jeszcze nie mam. Pozdrawiam ciepło anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 05.12.04, 03:13 Nieee,... nie bylo tak zle z ta Bydgoszcza, tylko pamietam te ponure zimy i chlapawine brudnego przewaznie sniegu i ten tramwaj napchany ludzmi od dworca i skrecal wlasnie zgrzytajac gdzies przy Orbisie, czy jakos tak brzmiacej restauracji o lepszym, tradycyjnym wnetrzu. Jednak lata byly tam ladne nad rzeka byl ladny park, tez w srodmiesciu, moze i nie nad rzeka ale juz niepamietam gdzie. Kazde miasto ma cos w sobie wiec ja zawsze zauwaze jakas ciekawa architektore czesto w zielonej, naturalnej oprawie. Moim miastem byl Szczecin. Zawsze go mile wspominam o ladnej zabytkowej archiekturze gdzie mase roznych parkow, rozlewisk, raj dla wedkarzy i dla grzybiarzy bo lasow i jezior sporo bylo w okolicach. Piekny widok z Walow Chrobrego na port, stocznie i Zalew Szczecinski i z okien akademika Szkoly Morskiej tez. Trasa Zamkowa no i sam Zmek Ksiazat Pomorskich a na podzamczu teraz pobudowane nowe w starym stylu miasteczko, lub pewna, swoista enklawa. Ale znam ja tylko juz ze zdjec, ktore mi koledzy przysla via e-mail, albo sobie wchodze do miasta Szczecina jak do Brodnicy poprzez www.strony I te wypady do Miedzyzdrojow gdzie przepiekna trasa wsrod lasow i zajazdy z dobrym jedzeniem. Albo do Swinoujscia na uroczystosci studenckie rodzaj Zakinnady. No i Baltyk, opalone dziewczyny poruszajace sie leniwie w sloncu z okraglutkimi pupciami ha ha ha. Hormony wtedy wrzaly a krew sie gotowala ooo....i juz sie gotuje na samo wspomnienie he he he... Byl taki moment kiedy sie za dzikie wydmy schowalem z dziewczyna, ubrana w kuse i niebesciutkie jak niebo bikini, blisko juz drzew sosnowego lasu oboje zupelnie niecierpoliwi i w szalonych objeciach i scieraniu sie cial kiedy to nagle zaatakowaly nas miliardy komarow brrrrr..bzzzzzzzzzz.......,,,,, wiec sie z tego Nieba Wzajemnych Oddan obydwoje poderwalismy w szalonym biegu wydawalo sie, ze o zycie, szybciej, szybciej ciagnalem ja za reke az z hukiem zanurzylismy sie w chlodnych i wzburzonych falami wodach Baltyku... Co to byla za wspania hydroterapia dla naszych cial pokasanych mossssssqitami ha ha ha ha....Zupelnie masz ladny nik anaiss, jednak nigdy takiego nie widzialem przedtem wiec dlatego to skojarzenie bo ja Twoich inny wpisow nie czytalem aby sie zorientowac, ze Ty to rodzaj zenski. Dzieki i tym razem za Twoja reakcje na moj wpis. Ja rowniez pozdrawiam. Niko dem Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 06.12.04, 20:47 "[...] Nieba Wzajemnych Oddan [...]" "[...] wspania hydroterapia dla naszych cial pokasanych [...]" Niko, Ty poetą powinieneś być :-))), a może już jesteś... Miłego wieczoru anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 07.12.04, 00:44 Witaj Anaiss. Dziekuje za Twoja pozytywna recenzje ale nigdy nie bralem sie za pisanie poezji, czujac zem bez talentu do tego. A i owszem lubie sobie poczytac dobra poezje jednak nie wiele. Ostatnio wpadl mi zbior dobrj poezji pt. The Best of Berton Braley, wlasnie selekcja i aranzacja kilkunastu utworow Braley'go przez Linde Tanie Abrams. Podoba mi sie bo autor stawia czlowieka na najwyzszym piedestale i nie watpi w jego mozliwosci. Nie sadze aby jego poezja zostala przetlumaczona na jez. polski. A z autorow powiesci to lubilem zawsze Victora Hugo. Kiedys sie zabralem za Nabokowa ale przeczytalem tylko do polowy. Nabokow to wspanialy stylista, pisze pieknie ale jego przedmiot, sens zycia, a zwlaszcza mniemanie o czlowieku sa tak zle, ze zadna ilosc artystycznego kunsztu takiego mniemania nie potrafi usprawiedliwic. Generalnie to lubie powiesci, nawet i te kryminalne, gdzie jest wyrazna roznica miedzy zlem a dobrem, gdzie nie ma tej, jak u wspolczesnych autorow, nudnej szarzyzny tj. mieszaniny dobra ze zlem bo jak powiedziala moja ulubiona, amerykanska autorka "w kompromisie jadla z trucizna tylko smierc zwyciezy". Troszke to inaczej brzmi w angielskim ale sens ten sam. Bylo tez i takie nasze powiedzenie "z kim przestajesz takim sie stajesz" tylko, ze w lzejszym, towarzyskim wymiarze a autorka miala na mysli bohatera niezdolnego do kompromisow tzn. pryncypialnego, jednak nie nieomylnego ale zdolnego do korekcji bledow. I gdzie tu znalezc takich ludzi Anaiss ha ha ha....? Ja takim nie jestem. Owszem lubie o takich czytac, lubie takich ogladac w kinie ale sam bywam od czasu do czasu nierozsadny, popelniam bledy, poprawiam, znow popelniam, albo oddaje sie nieusprawiedliwionej orgii wydawania pieniedzy i dopiero sie opamietuje jak mam puste kieszenie. Ale taki juz jestem i to mnie mobilizuje do szybkiego brania sie za siebie, do angazowania sie w rozne przedsiewziecia wlaczajac w to i spekulacje gieldowe. Czyzby to bylo zycie na krawedzi? Moze, moze... ale takie zycie mi odpowiada. Do milego Anaiss. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 07.12.04, 01:36 Miło, że na FB ktoś jeszcze zagląda :-) >Podoba mi sie bo autor stawia czlowieka na > najwyzszym piedestale i nie watpi w jego mozliwosci [...] hmm... to mnie by się raczej nie spodobał :) bardziej cenię pokorę wobec własnych niedoskonałości i wydaje mi się, że kondycja współczesnego człowieka pozostawia wiele do życzenia, niestety... "orgia wydawania pieniędzy" "spekulacje giełdowe" hmm... to zdecydowanie nie dla mnie... brak mi żyłki hazardzisty i... środków :-) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 07.12.04, 03:48 Ja bym to raczej powiedzial "zdaje sobie sprawe z wlasnych niedoskonaloscia ale skoro mi zyje sie z nimi dobrze albo ich doskonalenie zupelnie nieprzydatne i jezeli moje niedoskonalosci nie wyrzadzaja nikomu krzywdy, to juz zupelnie osobista sprawa. Generalnie, czy ja wiem, to zalezy chyba od otoczenia. Ja spotykam sporo ludzi ciekawych ludzi na codzien i wlasciwie to ich wszedzie odnajduje; w pracy, w ksiegarni w kawiarence, na ulicy, w czasie marszobiegow, w parku, na roznych seminariach (prelekcjach), na wakacjach, na polowaniach, i na roznych imprezach. I wcale to nie sa jakies tam fikcyjne postacie filmowe, lecz normalni, przyziemni ludzie, z ktorych prominiuje optymizm zycia i nie sa oni wolni od codziennych trosk czy tez od zmagania sie zyciem; biedniejsi, sredniozamozni, czy nawet bardzo zamozni. Co ich wszystkich laczy to zyczliwosc do innego czlowieka i ciekawosc swiata. Moze to jest jakis magnes, albo wartosci, ktore powoduja, ze czlowiek szuka pewnych miejsc, ulic, dzielnic, chociaz nie powiedzialbym nawet i tego, moze ja mam takie szczescie ale prawie zawsze znajduje z ludzmi wspolny jezyk. A jezeli chodzi o spekulacje gieldowe to niestety nie hazard. Jezeli sie liczy tylko i wylacznie na szczescie to uwierz mi, ze nie ma takich na gieldzie. Sa ale bardzo krotko i z calkowita strata. Handlowanie udzialami albo pochodnymi od tych udzialow, czyli opcjami w ktorych to ja sie specjalizuje to business jak kazdy inny. Oczywiscie trzeb Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 07.12.04, 04:29 Ja bym to raczej powiedzial "zdaje sobie sprawe z wlasnych niedoskonaloscia ale skoro mi zyje sie z nimi dobrze albo ich doskonalenie zupelnie nieprzydatne i jezeli moje niedoskonalosci nie wyrzadzaja nikomu krzywdy, to juz zupelnie osobista i nieszkodliwa sprawa". Generalnie, czy ja wiem, to zalezy chyba od otoczenia. Ja spotykam sporo ludzi ciekawych ludzi na codzien i wlasciwie to ich wszedzie odnajduje; w pracy, w ksiegarni w kawiarence, na ulicy, w czasie marszobiegow, w parku, na roznych seminariach (prelekcjach), na wakacjach, na polowaniach, i na roznych imprezach, na czatach, na forums, na silowni..... I wcale to nie sa jakies tam fikcyjne postacie filmowe, lecz normalni, przyziemni ludzie, z ktorych prominiuje optymizm zycia i nie sa oni wolni od codziennych trosk czy tez od zmagania sie zyciem; biedniejsi, sredniozamozni, czy nawet bardzo zamozni. Co ich wszystkich laczy to zyczliwosc do innego czlowieka i ciekawosc swiata. Moze to jest jakis magnes, albo wartosci, ktore powoduja, ze czlowiek szuka pewnych miejsc, ulic, dzielnic, chociaz nie powiedzialbym nawet i tego, moze ja mam takie szczescie ale prawie zawsze znajduje z ludzmi wspolny jezyk. A jezeli chodzi o spekulacje gieldowe to niestety nie hazard. Jezeli sie liczy tylko i wylacznie na szczescie to uwierz mi, ze nie ma takich na gieldzie. Sa ale bardzo krotko i z calkowita strata. Handlowanie udzialami albo pochodnymi od tych udzialow, czyli opcjami w ktorych to ja sie specjalizuje to business jak kazdy inny. Oczywiscie trzeba byc przygotowanym, oczytanym,osluchanym i nie liczyc na 100% oczywistosc(trafnosc decyzji) a tylko na prawdopodobienstwo co jest przeciez duza przewaga. Spekulacje sa bardzo bezpieczne a zwlaszcza opcjami bo zarabia sie mniej poniewaz za kazdym razem kupuje sie ubezpieczenie, czyli inna, czesto przeciwna opcje w ukladzie. A jezeli ma sie szanse popatrzec na wykresy w ciagu dnia to zawsze mozna szybko reagowac stuknieciem kilku klawiszy. Mozna to robic z domu, czytajac ksiazke czy pitraszac frutti de mare (owoce morza)- uwielbiam wszystko co z morza, od skorupiakow do ryb. Wiec nie jest to slepy i ryzykowny hazard a wrecz przeciwnie znajomosc finansowych fundamentow korporacji, czesto ich produktu, nowosci w prasie no a przede wszystkim, wlasnie w krotkoterminowych spekulacjach (nie lubie tego slowa, ale nie znam innego w Polskim bo w angielskim to sie mowi 'spreads',chyba 'uklady' by lepiej brzmialo, albo instrumenty finansowe). I mozna to porownac do przechodzenia przez ruchliwa ulice. Dla tego co sie obejrzy w lewo w prawo, jeszcze raz sprawdzi czy jest bezpiecznie, to prawdopodobienstwo wypadku znikome. Natomiast dla beztroskiego pewniaka, ktory nie dba o taka ostroznosc to prawdopodobienstwo kolizji z samochodem wczesniej czy pozniej bardzo wysokie a powiedzialbym iz wrecz nieuchronne. Gdy ja zaczynalem to przez dlugi czas uzywalem fikcyjnego konta. Czyli zalozylem sobie(w wyobrazni), ze mam do dyspozycji pewna niezbyt wielka sume pieniedzy na koncie u brokera no i hanlowalem, jak to sie mowi "na papierze". Ciezko mi to szlo bo mialem same straty, tez fikcyjne. Jednak to chronilo mnie od strat prawdziwej gotowki a jednoczesnie pozwalalo na praktyczna nauke, na bledy, na sukces, na studiowanie bo napotykalem sytuacje-pulapki z ktorych nie wiedzialem jak wyjsc. Wiec znow nowe seminaria, obkladanie sie literatura, odplatna prenumerata czesto niepotrzebnych doradcow finansowych, ktorzy jak sie zorientowalem malo wiedza bo gdyby w tym byli tak dobrzy to nigdy nie pracowaliby jako doradcy finansowi - czesto dlugie godziny za marne pieniadze. Jak sie juz cos pojmie i spraktykuje to zasadniczo prawdopodobienstwo zyskow jest spore. Mozna miec piec pozycji i miec straty(ubezpieczone/zabepzpieczone wiec niewielkie w trzech ukladach (pozycjach). Przewaznie duze prawdopodobienstwo, ze zyski z dwoch pozostalych ale pomyslnych pozycji pokryja straty tych trzech wraz ze sporym zyskiem. Jeszcze lepiej gdy sie obstawi np. 10 pozycji. No tak trzeba miec jakis kapital ale nie az tak wielki, ja zaczynalem od $2000 w co trudno wielkim rekinom uwierzyc, ale mnie nie stac bylo wtedy na takie straty na jakie oni moga sobie pozwalac ha ha ha. Zegnam i do nastepnego milego Anaiss.Niko Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 07.12.04, 12:02 > Ja spotykam sporo ludzi ciekawych ludzi na codzien i wlasciwie to > ich wszedzie odnajduje; w pracy, w ksiegarni w kawiarence, na ulicy, w czasie > marszobiegow, w parku [...] tylko pozazdrościć :-) > na > polowaniach, nie jestem żadnym nawiedzonym ekologiem (ekolożką?), ale jednak polowania to zabawa (o ile można to nazwać zabawą) to zdecydowanie nie dla mnie. Miłego dnia a. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 05.12.04, 00:24 To jeszcze raz ja Anaiss. Otoz widzialem na stronie wpis "ktoska", ktora poszukuje Mariuszka Talkiewicza. I tak sie przypadkowo sklada iz znam tego chlopaka o niezwykle burzliwy zyciu jak i znam jego miejsce pobytu, ktore moge jej zdradzic, jednak nie bedzie to chyba dla Ktoski zbyt przyjemne. Ale skoro go szuka to ewentualnie moge podac. Zbieg okolicznosci rzeczywiscie bardzo intrygujacy, ze sie przepadkowo na wpis Ktoski natknalem. Bede tu wpadal od czasu do czasu, wiec moze Ona zauwazy moj wpis. Ja przewaznie bywam na roznych anglojezycznych forums ale jakos ostatnio zaczalem sie wpisywac na forums gazeta.pl i debatuje z roznymi oponentami na temat swiatowych wydarzen a ostatnio sie zaangazowalem tutaj na forum gdzie pisze sporo ludzi z Australii a zwlaszcza debatuje z jednym, profesorem z tamtejszego uniwerku Polakiem, ktory ma bardzo lewicowe poglady jak kazda swiatowa uniwersytecka elita intelktualna co to buja w platonskich oblokach nadrzeczywistosci he he he. Ale lubie argumentowac chociaz z nimi to jest ciezko bo pochlania ich emocjonalizm. To prawda, ze emocje sa czescia nas jednak nie moga byc narzedziami poznania jak sugierowali Romantycy a tylko kara lub nagroda za zle lub dobre wybory w zyciu i to wszystko. Dlatego tez pamietam w liceum zawsze Mickiewicza przekrecalem na odwrot i kiedy napisalem w wypracowaniu, ze chcialbym byc w zyciu Sam sobie Sterem Zeglarzem Okretem to zrobila sie juz dobra z tego zadyma i omalo ze szkoly nie wylecialem. Zawolali moja matke no bo podwazylem cala wtedy altruistyczna moralnosc PRL-wska gdzie wszyscy mieli byc kolektywistycznymi towarzyszami a nie zgnilymi, samodzielnymi Indywidualistami ha ha ha... A ja sie uparlem i nie chcialem niczego zmieniac. Jakos jednak wladze licealne o tym incydencie szybko zapomnialy. Jednak pamietam jak sie rowniez troszczyli o moja nie dozaakceptowania etyke i moralnosc, lokalni ksieza no bo religijny altruizm bliski komunistycznemu. Slowa inne ale sedno takie same; predzej wielblad przejdzie przez ucho igielne niz bogaty dostanie sie do nieba. Albo, ze nikt nie jest samotna wyspa, czy kochaj blizniego swego jak siebie samego, jestesmy sobie nawzajem dluzni, jak cie ktos wyrznie w jeden policzek to nadstaw mu drugiego jestesmy sobie bracmi... ha ha ha i takie inne narodowe moraly. A ja zawsze uwazalem, ze jak czlowiek sam siebie szanuje to bedzie rowniez szanowal innego czlowieka, skoro sobie ten czlowiek na taki szacunek zasluzyl no bo jak mozna szanowac przegranca w rynsztoku? A i owsze i taki moj bohater ale jak sie zastanowi, z rynsztoku sie otrzasnie i wezmie sie za samego siebie. I takie przyklady wazne tylko jednak w odpowiednim kontekscie. Jednak mam odpowiednie kryteria wawrtosci w/g ktorych oceniam dorobek indywidualnych ludzi. Temu, ktory wiecej tworzy a zarazem sie bardziej bogaci,,, oddaje wiekszy podziw. Jednak generalnie to uwazam, ze ludzie staraja sie dbac i polepszac wlasne zycie. Nie zawsze to im sie udaje i nie zawsze znajduja sie w odpowiednim miejscu i w odpowiednich warunkach, jednak wazne zeby nie rezygnowac. Wiec wydaje mi sie potrzeba nam zmiane narodowej moralnosci i etyki ale jak to zrobic? No wlasnie... Trzeba powiesci a w nich prawdziwych, silnie indywidualistycznych charakterow i odpowiedniego scenariusza dla takich, mlodych rezyserow jak np. Jarka Zamojdy z Bydgoszczy? A propos wejdz sobie na strone wwww.rhplusfilm.com to zobaczysz fragmenty reklamowe nowego filmu Zamojdy pt. RH(+). Premiera tego filmu odbedzie sie najpierw w Warszawie w styczniu a zaraz po tym w Chicago w Copernicis Center, jako ze producentami sa mlodzi chicagowianie polskiego pochodzenia Krzysztof i Iwona Karbowscy. Zycze Ci przyjemnej niedzieli i dzieki za info o Brodnicy. Niko(dem) Odpowiedz Link Zgłoś
naata Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 07.12.04, 18:19 Dzień dobry forumkom z Brodnicy, An, zawsze na posterunku, a gdzie reszta? ;) Cmoki dla An ;-) Witaj Niko, ładnie i ciekawie piszesz. Pozdrawiam miło nata Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 07.12.04, 23:13 Witaj nata. Dzieki za Twoj wpis. Jestem w tej chwili zajety i wyglada, ze bede caly dzien do poznego wieczora zajety. Wiesz, nigdy tutaj na tej stronie nie bywalem przedtem ale widac, ze Brodnica byla kiedys dosyc aktywna. I sie zastanawiam skad ta nazwa Brodnica. Najprawdopodobniej chodzilo o przekraczanie rzeki, ze moze byly jakies plytkie brody gdzie konie i wozy mogly przekracac Drwece brodzac. A moze sie zupeeeelnie myle. Pozdrawiam nate i do milego zobaczenia w okienku.niko Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 08.12.04, 19:59 Dzień Dobry wszystkim zaglądającym. To ja - pilnuję z wrodzonej sumienności, aby ognisko tego forum zupełnie nie zgasło ;-)))) Pozdrówka anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Dla Niko 08.12.04, 20:03 Skąd wzięła się nazwa Brodnica wyjaśnione jest tutaj: forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=328&w=15597872 Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Dla Niko IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 08.12.04, 22:08 Dziekuje Anaiss za nastepne info. Z pewnoscia tam wpadne i zerkne aby sie dowiedziec o nazwie Brodnica. Nie wiem dlaczego ale lubilem jezdzic do Brodnicy. Lubilem Drwece, lubilem zawsze patrzec na zabytki i o ile sie nie myle to byla tam jakas baszta i chyba resztki muru obronnego z czasow sredniowiecznych. No tak, nie lubisz polowan i nie popierasz zabijania zwierzat. To normalny ludzki odruch. I jest to doprawdy dziwne, bo prawie kazdy mysliwy polujacy w scisle okreslonych sezonach do polowania jednoczesnie gdyby widzial, ze zwierzyna sie zaplatala w jakies sidla, czy wpadla do glebokiego rowu lub w inne tarapaty to taki mysliwy by wszystko robil aby zwierze z tarapatow wydostac. Czesto obserwuje sie relacjie filmowe np. z Kanady czy z Alaski kiedy to np. Los idzie po cienkim lodzie, lod sie zalamuje los pada do wody i nie moze sie sam wydostac tak skazany na powolna i nieuchronna smierc. Jednak zaraz ludzie, przewaznie mezczyzni i nie tylko reaguja gwaltownie roznymi urzadzeniami, zakladaja zwierzeciu liny i tak go wyciagajac z zimnej wody, a nawet i uzyja do tego celu helikoptera. W sezonie jednak chetnie jada do lasu na polowanie. Kiedys spotkalem sie z grupa mlodych ludzi, zawzietych wlasnie przeciwnikow polowan i wogole jak to Ty ladnie powiedzialas "nawiedzonych" ekologow. Spotkanie odbylo sie w restauracji i kazdy zaczal sobie zamawiac pozny obiad. Wiec byly i kotlety schabowe i cielencinka, wolowinka a ja sobie zamowilem kaczke przepysznie upieczona. I tak dyskusja zeszla na tory polowan, ze jakie to okrutne, ze zabijanie boli, ze niemoralne, nieetyczne a kilku nawet proponowalo polowanie na mysliwych, zeby sie w koncu poczuli jak ta zwierzyna. I tak gryzac, trawiac popijajac a to biale lub czerwone winko czy piwko, mlodziez miala wypelnione nie tylko buzie ale i sumienie tez, do momentu dopuki nie zwrocilem im uwage, ze ktos w koncu krowe, cielaka, prosiaka, czy kaczke musial zabic aby trafila na restaracyjne stoly. Mlodziezy mina zrzedla, apetyty pospadaly a zuchwy posuwaly sie w coraz to mniejszym tempie. Byly rozne reakcjie a to ze to co innego itp. itd. No ale taka jest niestety prawda od zarania ludzkosci hmm..... Kiedys przed laty napisalem list, moze pamietnik i tak naprawde to do nikogo, nigdy go nikomu nie wysylalem ani nie pokazywalem a tylko wlozylem do biurka do segregatora. Wczoraj wlasnie odnalazlem te moje "Wspomnienia z jesieni" Lasy powiatu Menomenee w stanie Michigen nad rzeka o indianskiej nazwie Menomenee gdzie kiedys rowniez jezdzilem aby lowic jesiotry jesienia. Siedzac na konarze czerwonego debu, wsluchiwalem sie w odglosy budzacej sie kniei w otoczeniu kolorowych wiazow i grabow, poporzeplatanych sporadycznie wysokimi swierkami i jodlami. Poszycie lasu pode mna zaslane bylo dojrzalymi zoledziami debow - przysmakiem wielu zwierzat polnocnoych Stanow i Kanady a zwlaszcza bialo-ogoniastych jeleni. Moj dab do polowan z aparatem fotograficznym wybralem nie przypadkowo. Krzyzowaly sie pod nim jelenie sciezki z wyraznymi odciskami tropow na gdzieniegdzie wilgotnej ziemi. Opary porannych mgiel unosily sie z wolna i jak gdyby odplywaly rozrzedone pazdziernikowym sloncem, wciaz intensywnie promieniujacym w kierunku ziemi. Pode mna dwoje pasiastych chipmonks - zwierzatka podobne ksztaltem do wiewiorek lecz duzo mniejsze, agresywnie walczyly o terytorium przy akompaniamencie skrzekliwych glosow. Siegnalem po mojego Nikona ze zmienna ogniskowa gdy cos sie zmienilo w zachowaniu szalejacych czipmonks. Nagle,... wiewiorki stanely na tylnych lapkach, wpatrujac sie w otchlan wciaz zamglonego lasu. Ja rowniez uslyszalem coraz to wyrazniejszy trzask lamiacych sie galezi z wrastajaca inwazja niepokoju, ogarniajacego gwaltownie najblizsza faune i flore.... Najpierw zobaczylem masyw rozlozystych rogow, plynacych ponad krzewami i leszczynami, chwile pozniej wylonilo sie cale zwierze w pelnym jak gdyby ropaczliwym biegu o zycie. Kilkanascie metrow dalelej rogacz potknal sie na prawa przednia noge, pozniej obydwie konczyny ugiely sie pod jego ciezarem, lamiac galezie mlodniakow i prujac trzciny inercja masy i hakami rogow. Przez moment probowal sie uniesc, jednak po kilku szybkich i nieregularnych oddechach slabl wyraznie az po chwili znieruchomial zupelnie. Nie mogac zrozumiec toku wydarzen, zadawalem sobie pytanie; Przeciez sezon polowan na jelenie jeszcze sie nie rozpoczal? Klusownictwo chyba nie? Nieslyszalem zadnego wystrzalu? W tym momencie spostrzeglem, ze cos sie dzieje w miejscu gdzie po raz pierwszy zobaczylem korone rogacza... Cos sie posuwalo... Po chwili zauwazylem sylwetke czlowieka badajacego uwaznie poszycie lesne. Czlowiek ten powoli wyprostowal sie patrzac w kierunku rogacza. Opalona sloncem twarz pokryla sie usmiechem zadowolenia. Byl to mezsczyzna w wieku okolo czterdziestu lat lub wiecej, sredniego wzrostu z dlugimmi blad wlosami opadajacymi na ramion. Na plecach mial skorzany kolczan a w nim okolo tuzin drewnianych strzal z piorami dzikiego indyka a moze i sokola. W lewym reku trzymal luk o ksztalcie polksiezyca z czerwonozoltawego drzewa z pleciona bialoczarna cieciwa. Prawa reke, pomiedzy nadgarstkiem a lokciem, owinieta mial rodzajem skorzanego rekawa lub ochraniacza. Luk byl prawie tak dlugi jak lucznik. Mysliwy ow ostroznie podszedl do jelenia i koncem piora luku dotknal jego galki ocznej, po czym momentalnie sie rozluznil, przekonawszy sie, ze zwierze jest rzeczywiscie niezywe. Oparl luk o drzewo, zdjal kolczan z plecow, wyciagnal noz ze skorzannej pochwy i sprawnymi ruchami zabral sie do patroszenia. Po tym krwawym zabiegu wytarl noz o trawe, zarzucil kolczan na plecy, w lewa reke uchwycil luk i ciagnac jelenia za rogi zniknal po chwili w kierunku z ktorego nadszedl. Cale to wydarzenie trwalo moze dziesiec lub pietnascie minut. Lucznik nie byl swiadom mojej obecnosci na drzewie a mnie sie wydawalo, ze wysnilem sobie ta sreniowieczna przygode z lukiem, strzalami i jeleniem. Majac jednak poczucie ziemskiej rzeczywistosci, ostroznie zszedlem z drzewa, podazajac w kierunku gdzie zniknal niezwykly mysliwy. Slady byly wyrazne i po dwustu a moze metrach, doszedlem do leniwie plynacej rzeki Menomenee. Tutaj widac bylo, ze mysliwy mial lodz. Poszedlem w dol rzeki pol kilometra, pozniej w gore i tam poczulem swad dymu i zapach smazonego boczku z cebula, wyraznie z drugiego brzegu rzeki. Trzymajac kamere i spodnie nad glowa, przeszedlem rzeke na drugi brzeg. Dalej kierujac sie juz nosem dotarlem do skraju lasu a raczej polany na ktorej stal nieduzy domek z polokraglakow. Nie ujawniajac sie obserwowalem mieszkancow lesnej polany. Moj lucznik juz wciagal jelenia za tylne konczyny na bloczka i linie zamocowanych do drewniaje poprzeczki pomiedzy dwoma swierkami. Obok rudowlosa kobieta w wieku okolo trzydziestu lat przygotowywala poranny posilek przy akompaniamencie wron okupujacych uschniety konar pochylonego wiazu. Po przedstawieniu sie i wymianie grzecznosciowych zwrotow dalem wyraz mojemu zainteresowanij sie ta niezwykla, wydawaloby sie nieistniejaca juz forma lowow. Zapraszajac do stolu na smazona watrobe z jelenia moi gospodarze, Nancy i Ro LeClaire z entuzjazmiem wprowadzili mnie w romantyczh swiat polowania z luku na wszelka zwierzyne od krolikow, dzikich indykow, gesi i kaczek po kojoty, jelenie, losie i niedzwiedzie. Od tego jesiennego wydarzenia rozpoczela sie moja zyciowa pasja lucznictwa tradycyjnego do ktorej chcialbym zachecic moich rodakow mieszkajacych w kraju i zagranica a zwlaszcza, ze historia Polski jest tak mocno zwiazana z tradycja lucznictwa co jest udokumentowane wykopaliskami archeologicznymi, zapiskami kronikarzy i zbiorami muzealnymi w kraju. Pozdrawiam Anaiss i Nate. serdecznie. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: toja Re: Dla Niko IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 08.12.04, 22:28 Witam Forumki FB ! ale wam sie ciekawy gosc trafil, i do tego lubi Brodnice, a jak ciekawie i dluuugo pisze. !!! Gratulacje i pozdrowienia. An, dbaj, moze jeszcze ktos wroci :-) Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 08.12.04, 22:57 Niko, dziękuję, że zechciałeś podzielić się z nami tą historią. Potrafię odróżnić zabijanie zwierząt hodowlanych celem zaspokojenia potrzeb żywieniowych człowieka od zabijania zwierząt traktowanego jako forma rozrywki. Jestem przekonana, że i Ty dostrzegasz różnicę. anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 08.12.04, 23:17 A jeśli chodzi o Nikona... to moje marzenie :-)) www.foto.e-cyfrowe.pl/produkt.php?id=1133 Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 08.12.04, 23:38 Niko, ja już chyba wiem skąd Twoje zamiłowanie do polowań. Nie wiem czy dobrze sobie przypominam, ale czy to nie Ty proponowałeś wprowadzenie do polskiego kodeksu karnego kary odjęcia dłoni? Wyprowadź mnie z błędu jeśli się mylę. Serdeczności anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko O odejmowaniu dloni...... IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 09.12.04, 22:02 Ha ha ha,,.. Witaj An. Jakos niezauwazylem Twojego wpisu. Nie jestem za ujmowaniem rak a zwlaszcza za ucinaniem glow w czym to sie Arabowie specjalizuja. Ucinalem glowy tylko rybom, jak je zlowilem a nawet je patroszylem i filetowalem. A pozniej te panierowane juz fileciki torturowalem na goracym oleju, tak jak kiedys w Sochaczewie kat warszawski oblewal Zydow gotujaca sie smola a dziewczynie, ktora podejrzewano o diabelskie konszchty z tymi Zydami, kat ucial toporem nogi i rece i to wszystko na oczach owczesnych Sochaczewian. Skoro zaczelas o ewentualnej propozycji ucinania dloni, to chcialem Ci, przedstawic fakt historyczny z owczesnych zapiskow do czego to moze doprowadzic. Wiesz, ogladalem z przerazeniem gdzies na necie ceremonie arabskich terrorystow, ktorzy uzynali glowe czlowiekowi. Cos potwornego do czego czlowiek moze sie znizyc powolujac sie na religie. Zreszta i chrzescijanie nie byli lepsi w czasach wypraw krzyzowych. Tam tez sie lala krew i scinano glowy. Jednak chrzesciajenie sie ze sredniowiecznej mentalnosci wyzwolili przez takich arystotelsowskich myslicieli jak np. Tomasz z Akwinu, a islam pozostal do dzisiaj Ciemnogrodem.... Pozdrawiam. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: O odejmowaniu dloni...... 09.12.04, 22:22 Miałam wrażenie, że już widziałam gdzieś Twój nick :-), widocznie się pomyliłam. anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: O odejmowaniu dloni...... 09.12.04, 22:27 Niko, pamięć moja mnie czasami zawodzi, ale wspomagam się wyszukiwarką :-))) forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=28&w=10637853&a=10637934 ? Znaczny procent polskich sedziow to kretyni... IP: *.dsl.bltnin.ameritech.net Przeczytaj komentowany artykuł ? Gość: Niko P., usa 09.02.2004 03:51 zarchiwizowany ...w USA taki przestepca dostalby jakies 40 lat wiezienia, bez mozliwosci warunkowego zwolnienia. Ale w Polsce idioci na stolkach sadowniczych uwielbiaja skazywac na krotko - albo w zawieszeniu. Nalezy: 1. zlikwidowac przymus korporacji zawodowych - w tym adwokackich i sedziowskich, 2. wprowadzic zasade rotacyjnosci i anonimowosci sedziow - aby nie byli zastraszani, 3. zlikwidowac warunkowe zwalnianie za dobre sprawowanie oraz przepustki dla wyjatkowo groznych przestepcow, 4. wprowadzic do kodeksu karnego np. kare uciecia reki - oczywiscie czerwona holota z rozmaitych partyj socjalistycznych bedzie tu protestowac (a moze i w ich szeregach sa tacy?) 4. Chyba, że to nie byłeś Ty... Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: O odejmowaniu dloni...... 09.12.04, 22:32 Aha, zajrzałam na stronę filmu RH (+), co prawda nie mogłam obejrzeć zwiastunu (stronka nie wyświetla mi się poprawnie), ale film zapowiada się interesująco. Polskie kino nie należy do moich ulubionych, więc tym bardziej mogę zostać mile zaskoczona :-) Miłego wieczoru anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: O odejmowaniu dloni..To nie byl moj wpis.... IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 10.12.04, 05:29 Witaj anaiss, to nie byl moj wpis "niko usa" o odejmowaniu dloni. Ja na tej stronie Kraj, jeszcze nie bylem i niewiele moglbym powiedziec o kraju w ktorym juz od kilkunstu lat nie mieszkam wiec i rozeznania nie mam. Jezeli dyskutuje o Polsce to w ogolach i unikam szczegolow bo malo wiem, wiec raczej slucham, Polska polityka mnie juz nie az tak bardzo interesuje, a zwlaszcza rozne klotnie i posadzania wzajemne ale zawsze sie ciesze jak cos pozytywnego o starym kraju przeczytam czy uslysze. Od dziecka jednak zawsze mnie nurtowaly takie tematy jak pojecie wolnosci,wolny rynek,prawo do wyrazania opini, ekonomia i polityka z wolnorynkowego punktu widzenia, prawa czlowieka a prawo do wlasnosci,, czesciowo prawo generalnie i takie zagadnienia jak opodatkowanie, Sens zycia, romantyzm ( jednak nie okres Romantyzmu)a zwlaszcza w literaturze i sztuce gdzie wyrazne oddzielenie zla od dobra. Rowniez arystotelowskie pojecie rzeczywistosci w odroznieniu od platonskiego. Epistemologia czyli nauka w jaki sposob czlowiek zdobywa wiedze, inaczej process uczenia sie, ktora to nauke uwazam iz jest jeszcze w powijakach tak jak psychologia. Ale to jest wrecz podniecajace ile jest dziedzin nauki do pelnego rozwiniecia. I wciaz uwazam, ze zyjemy w niezwykle ciekawych czasach gdzie dlugosc i jakosc zycia ciagle sie zmienia na lepsze. Pewnie, ze nie wszedzie jednakowo, ale przeciez i Polske nowoczesna technologia nie pomija. Kto by za moich licealnych lat pomyslal, ze bedziemy sie mogli komunikowac blyskawicznie w cyberprzestrzeni? Bylo to nie dopomyslenia. Dlugosc zycia w USA byla w latach 1920 tych tylko 47 lat a teraz nikt nie mysli o umieraniu w wieku 70 ciu lat. Coraz wiecej ludzi dozywa do 90 ciu i wiecej lat. Uwaza sie, ze w tym dziesiecioleciu przecietna dlugosc zycia bedzie okolo 145 lat, przy dobrym zdrowiu i dobrym wygladzie i uwaza sie, ze bedzie tez juz niewielka ilosc ludzi, ktorzy dozyja do 200 lat bo podobno czlowiek jest zaprojetkowany aby mogl zyc 800 do 1000 lat. Zaczna sie niedlugo technologie wymiany organow na nowowychodowane z wlasnego materialu genetycznego i wiele, wiele innych technologi, ktore jezeli juz beda powszechnie stosowane to sie bedzie je uwazalo za normalne, za oczywiste. Ja obserwuje rynek medycznych innowacji i widze, ze niedlugo lekarz rodzinny czyli ogolny bedzie juz historia. Kiedys uzywalo sie maszyn EKG do badania serca a lekarz musial interpretowac wykres. Teraz robia to lepiej od lekarza juz stosunkowo niedrogie maszyny EKG samointerpretujace. Domowy- lekarz tj. komputer stawiajacy diagnoze i leczenie to juz dosyc bliska przyszlosc. Wiec Anaiss wcale sie nie zdziwie gdy dostane z Twojego implantu do mojego blyskawicznie, podlaczonych do naszego systemu nerwowego i mozgowia, ze sie w wieku 100 lat wybierasz do Miedzyzdrojow latem i chcialabys sie ze mna spotkac w stroju bikini w bardzo okreslonym przez minikomputer zacisznym miejscu ha ha ha..... Wydaje sie to teraaz fantazja. Jednak fantazje poprzedzaja wynalazki. Pozdrawiam i zycze milego, kreatywnego dzionka i ach ta fotografiaaa, te jesienne kasztany ktorych tu nie ma a ile one sprawialy radosci jak spadaly, jak sie rozlupywaly, jak je sie zbieralo ale w koncu mialy tylko sentymentalny albo artystyczny wydzwiek bo praktycznie nic nie znaczyly. Kochany, kochany, leca z drzew jak dawniej kasztany.... nie pamietam juz dokladnie slow ale lubie usiasc do fortepianu i parafrazowac barokowo ta piosenke, ta melodie ktorej jesien co roku sprzyja. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
naata Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 09.12.04, 00:14 An,nie podejrzewałam Cię o ciągoty do techniki, wydajesz się być taką "krucha" istotką ;-) Przyznam się, że od najmłodszych lat ciągnęło mnie do fotografii, miałam juz nawet komplet podręczników, i jako uczennica pozyczyłam młodemu nauczycielowi, do dziś ich nie widzę, no i być może dlatego nie nauczyłam się fotografować? he he he Moją platoniczną "miłość" zostawiłam sobie na teraz, ale ucze sie od początku, mam maleńkiego cannon-ka, i oglądam jak Ty, stronki ze sprzętem ;D Ceny, obecnie, nie na moja kieszeń..niestety ;] A aparacik Nicon ...eeech pomarzyć ;) Pozdrawiam, milutka An i do brej nocy zarazem życzę ;-) Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 09.12.04, 01:09 Naato, ten Nikonik to pewnie będzie moje marzenie do końca życia :-) Jak tylko o nim przeczytałam, to do razu zapragnęłam go mieć. Powiedziałam sobie: "Ten, albo żadnen inny". No i oczywiście musiałam zderzyć się boleśnie z rzeczywistością. Mało z krzesła nie spadłam jak zobaczyłam tą cenę ;-) Ja właśnie od paru lat mam kryzys zdjęciowy, sprzedałam aparaty, bo stwierdziłam, że to za drogie hobby i tylko oglądam sobie sprzęcik. Jestem jednak przekonana, że gdyby jakimś cudem udało mi się sprawić sobie tego Nikona, to chyba bym się z nim nie rozstawała :-))) Udanego focenia anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 09.12.04, 05:59 Jakos nie zauwazylem tego tutaj Twojego anaiss wpisu i nie wiem dlaczego. Ja tez lubie cacka firmy Nikon, kiedys byly rzeczywiscie nadrzednoscia foto swiata a zwlaszcza dziennikarzy a i ja mam wciaz tego F4 niewiele uzywanego z kilkoma obiektywami. Jednak czasy i swiat sie zmieniaja. Weszla fotografia cyfrowa, z poczatku kiepska ale teraz coraz bardziej udoskonalana i nie Nikonik prowadzi ale bodajze juz Fuji, chociaz roznice zanikaja, bo w tym konkurencyjnym swiecie co stoi w miejscu to sie cofa wiec firmy zawziecie konkuruja ze soba ku chwale konsumenta. Kiedys Mercedes i brytyjski Jaguar krolami drog a teraz wiele innych firm produkuje lepsze od Merca i Jaguara samochody i na tym polega postep bez wzgledu jakie sentymenty do starego, porzadnego aparatu fotograficznego firmy Laica. Przypomina to mi zmagania sie o najlepszych systemy steorofonicznych od ktorych to zmagan mozna bylo wtedy popasc w depresje bo wychodzily coraz to nowsze modele. Jednak nie sztuka w kupowaniu coraz to nowszego a sztuka w sluchaniu coraz lepszego. Najlepsze wtedy plyty winylowe nie dorownuja obecnym, taniutkim plytkom CD odtwarzanym na taniutkim sprzecie.Czasy sie nie zmieniaja... Jeszcze niedawno PC komputer byl nie do pomyslenia a juz zachwycano sie wtedy nad skomputerowana maszyna do pisania z malenkim ekranem co jest teraz pospolitym zlomem prawie wszedzie na swiecie. Tak wiec marzenie do konca zycia o Nikoniku moze byc marzeniem juz nie aktualnym ha ha ha. Bez wzgledu, marzenia, marzenia i jak tu bez nich zyc? Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Niko Re: O Fotografii, Nikony, Laica, dawne skrzyneczki IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 09.12.04, 22:47 To nas wszystkich cos tutaj laczy. Pamietam, ze w latach licealnych mialem, stara 36mm Laice i tez jak naata marzylem o karierze slawnego fotografa. Mialem rowniez stare, przedwojenne albo wojenne skrzyneczki, ktore robily niezle zdjecia. Moj pierwszy powiekszalnik zrobilem sobie ze starego rosyjskiego aparatu z miechem, harmonijka chyba gdzies z lat 1915 tych. No i sie za budowe tego powiekszalnika zabralem. Podstawa, suwnica, ale ze zrodlem swiatla byla mleczna zarowka poprzez matowkie i kondensor, czyli bardzo slabe zrodlo swiatla i dlatego, ze ogniskowa z miechem-harmonijka byla dluga to musialem trzymac duza odleglosc soczewki aparatu(powiekszalnika) od foto-papieru aby otrzymac odpowiednia ostrosc obrazu. Dlatego tez naswietlenie jednego zdjecia zabieralo do 20 minut w ciemni. A dalej wywolacze, utrwalacze i cala ta fajna zabawa. Pozniej mialem NRD-owski wcale niezly i zreczny aparat. Na emigracji kupilem sobie kilka nowoczesnych Olympusow. Pewnego razu jechalem na zawody lucznictwa tradycyjnego w lasy stanu Michgen w piekielnie upalne lato. Bylo pieknie i kolorowo nad jeziorem gdzie pelno najprzerozniejszych przyczep kampingowych, wigwamow i innych namiotow. Pelno lucznikow, straganow cedrowymi patykami, grotami, indianskimi,angielskimi i tureckimi lukami, kolczanami muzyka coutnry, pieczone prosie na roznie, wesole towarzystwo, spotkania z przyjaciolmi, wieczorem ogniska, wybuchy smiechow itp, itd. A ja, zeby uchronic mojego Olumpusa OM 4 chyba, wsadzilem do chlodziarki skrzynki wypelnionej lodem i troche prowiantem a przede wszystkim napojami. No i sie przez upalny dzien i noc lod roztopil a moj najnowszy Olympusik, razem z filmem na ktorym mialem te wymarzone zdjecia w wodzie utopil. I po powrocie zamiast zaniesc aparat gdzies do technika to czekalem ze 3 miesiace ale juz sie Olypmusika nie dalo odratowac. Jakies 3 lata temu przychodzi do mnie do biura lekarz, ktory sie zainteresowal starym, zabytkowym juz prawie zeissowskim (niemieckim) mikroskopem, nie wartym wiecej niz 300 dolarow. Widac bylo od razu, ze sie na ten mikroskop napalil a ze wiedzial iz lubie fotografie, wiec mi zaproponowal wymiane na nowego w pudelku Nikona F4 z kilkoma obiektywami w tym szerokokatnymi. Dosyc ciezka maszyna wszystko wtedy wartosci okolo $3000. Wiec sie zgodzilem a ten lekarz jak zlapal ten mikroskop i zaraz sie pozegnal z obawy abym sie nie rozmyslil. I tak bawilem sie tym moim nowym nabytkiem, kupilem specjalna do niego lampe blyskowa skomputeryzowana az sie F4 zestarzal chociaz w dobrej kondycji bo nastala era aparatow cyfrowych ha ha ha. A lekarz ten mial fijola na punkcie nowego sprzetu Nikona i do dzisiaj ciagle kupuje najnowsze i te najdrozsze Nikony, teraz to juz cyfrowe. Wtedy kupowal zawsze dwa egzemplarze i nie wiem dlaczego ale ludzkiej psychiki sie nie odgadnie jezeli chodzi o hobby ha ha ha. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re:Lubie rozmawiac o fotografi IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 11.12.04, 07:21 Male mam o fotografi pojecie, ale lubie fotografowac i wydawaloby sie, ze jest to proste Odpowiedz Link Zgłoś
naata Re: Dla Niko 08.12.04, 23:14 Witajcie wierne Forumki ;-) Dzień dobry wieczór i już tradycyjnie, Cmoki! ;-))) Pozdrowienia dla dobrego duszka FB, An ;)) Witaj Niko ;-) Doprawdy jestem pod wrażeniem, wspaniale piszesz, mówisz, że nie masz talentu do poezji, cóż to znaczy dla posiadacza talentu w ogóle? ;-) "I gdzie tu znalezc takich ludzi Anaiss ha ha ha....? Ja takim nie jestem. Owszem lubie o takich czytac, lubie takich ogladac w kinie ale sam bywam od czasu do czasu nierozsadny, popelniam bledy, poprawiam, znow popelniam, albo oddaje sie nieusprawiedliwionej orgii wydawania pieniedzy i dopiero sie opamietuje jak mam puste kieszenie. Ale taki juz jestem..." Czyli jesteś, całkiem sympatycznym Facetem o zdrowych poglądach, i bardzo dobrze, z ideałami, których z reszta nie ma, trudno wytrzymać nietylko w związkach, ale i w życiu na codzień, w pracy, szkole czy gdziekolwiek by to było... ;) Pozdrawiam równiez cieplutko, jak An i Toja. No i pisz, Niko, przyjemnie czytać i gawędzić z Tobą. Jak już Toja zauważyła, Ciekawy Gość zawitał do Brodnicy, wartej z resztą takiego Talentu ;-) nata Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Dla Niko IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 09.12.04, 04:20 Dziekuje nata za mile slowa.Takie wlasnie dochodza mnie wiesci, ze ludzie czesto w Polsce sobie nawzajem niezyczliwi. Bylem dzisiaj u znajomych Polakow i tam przypadkowo posluchalem sobie polonijnego radia bo u siebie nie slucham a tylko anglojezyczne "rozmowy na radiu" albo Fox News Channel od godziny 7-mej wieczorem, czy tez kanal historyczny. No wiec siedzie i slucham i uszom nie wierze. Pani Lucja, wlascicielka stacji wywolala temat o nowoprzyjezdnych jak sie czuja, jak sie adaptuja... No i zaczelo sie. Zglaszaly sie osoby, ktore bardzo narzekaly i to byla spora tego ilosc. Dobrze, ze telefonowalo kilka osob z pozytywnymi wiadomosciami bo juz mozna bylo by sobie pomyslec, ze w Polsce nie ma pozytywnych ludzi a tylko negatywni w co nie wierze. Ale glownie skarzylo sie wielu, ze sprowadzilo na wizyte kogos z rodziny albo z dawnych przyjaciol bo bardzo prosili, ze maja 4 dzieci i nie sa w stanie na utrzymanie ich zarobic. Kilku zglosilo sie, ze maz przyjechal, kazal zonie sprzedac dom i szykowac sie z dobytkiem na przyjad. Co sie okazalo, ze jak faceci poczuli "wolnosc" od obowiazkow rodzinnych to sytuacja sie zmienila. Szybko poznajdowali sobie nowe "narzeczone" i nie ma mowy aby kto ich do Polski spowrotem wyprawil. Do tego nie placa wogole alimentow i sie wszyscy sluchacze, czy raczej telefonujacy do radia zastanawiali co z tym fantem zrobic. Inni narzekali, ze pozalatwiali sprowadzonym jakies prace i zaczely sie w tej pracy kradzieze. Jeden gosc dzwonil, ze byl w takiej sytuacji, ze gwizdniete $5000 musial sam za kuzyna zaplacic bo mu wstyd bylo przed pracodawca, ktory tego kuzyna zatrudnil. Wiec powtarzal i powtarzal "prosze pani co za wstyd, co za wstyd. Juz nie chcialem tego wszystkiego sluchac wiecej i wyszedlem od tych moich znajomych a oni do mnie "cos ty taki wrazliwy", nie sluchasz tego radia czy co?" "Tutaj w srode to zawsze ludzie opowiadaja niesamowite numery". I wydawaloby sie, ze to tylko w Polsce ha ha ha...hmmm... Przed jakie pieciu laty poznalem takiego starszego bo 70 cioletniego pana z ktorym prowadzilem interesy a ktorego codziennie prawie spotykam bo sobie u nas wynajal niewielkie laboratorium w ktorym robi zastrzyki w ampulkach dla koni wyscigowych a ktore to ampulki dystrybutor w N.Jorku wysyla na caly swiat. Okazalo sie, ze John jest pochodzenia polskiego ale zna tylko kilka slow jak " cholera jasna, psia krew, czy gorolka i co to jest". Nic poza tym. Jego starsi bracia wladaja swobodnie polskim ale Janek sie polskiego nie chcial uczyc a tylko uwijal sie w pogoni za sexem ha ha ha... Ta rodzina byla dosyc biedna i wielodzietna. Matka gdzies z gor a ojciec z Warszawy. Ciezko im bylo bo akurat byly to lata depresji. Jednak John sie wyksztalcil na uniwerku i zdobyl dyplom farmaceuty. W czasie nauki wszyscy dorabiali sobie na roznych pracach tak, ze wszyscy sie dobrze pourzadzali. Ostatnio zmarl najstarszy brat Mateusz i zostawil fortune 50 milionow dolarow i nigdy bym go o to nie posadzal bo zyl jak przecietniak. A i owszem mieszkal w kilkumilionowej willi, dzieci poposylal do dobrych szkol ale sam od zycia mial wyjatkowo skromne wymagania. Ale nie o tym chcialem pisac. Otoz siedze sobie,ktoregos dnia w domu i ogladam telewizje. Jest taki program niezwykle przystojnego Billa Curtisa, ktory prowadzi audycje o nierozwiazanych do konca kryminalach albo zagadkach kryminalnych. Wiec slysze wyraznie historie sprzed gdzies 20 lat gdzie glowny zloczynca to John. Borowik. Wiec historia byla taka, ze John Borowik chodzil na studia medyczne a jednoczesnie byl trenerem koszykowki z zamilowania i robil niezle pieniadze. Jednak zakochal sie w przepieknej brunetce Debbie (czytaj Debi), zonie lokalnego businessmana, ktory prowadzil siec sklepow z elektronicznymi urzadzeniami. Okazalo sie, ze Debbie to uprzednia prostytutka ale w koncu zrezygnowala z zawodu i wyszla za maz. Utrzymanie Debbie kosztowalo Johna Borowika sporo pieniedzy. I okazalo sie, ze w tej kryminalnej audycji pomylono imiona i zamiast Scotta Borowika to przekrecono imie na Johna Korabika. Scott Borowik byl wlasnie synem Johna. Wiec Debbie zaczela namawiac Scotta aby zamordowal jej meza bo on byl ubezpieczony na przeszlo milion dolarow na zycie. I rzeczywiscie po jakims czasie jej meza znaleziono w domu przeszytego seria kul z automatu. Sprawca nie zostal wykryty. Jan Korabik, ojciec Scotta byl w tym czasie wlascielem kilku sklepow z bronia ale zatrudnial ekspedientow wiec nie czesto wpadal do tych sklepow bo jego pasja byla farmacja a raczej produkcja medykamentow w jego dosyc wtedy sporej fabryce. John to tytan pracy i rozmilowany w tym co robi a robi to zawsze dobrze. Pewnego razu do jednego z jego sklepow przychodzi FBI w zupelnie innej sprawie. Rozgladaja sie po sklepie, ogladaja bron, bo chcieli zidentyfikowac pociski czy cos w tym rodzaju. Wchodza do piwnicznego magazynu, albo magazynu w depresji ha ha ha, (tak sie podobno w Polsce okresla teraz najnizsze kondygnacje w domach ponizej poziomu ziemi). Jeden z nich zobaczyl jakas dziure w sufitowym bardzo grubym drewnianym stropie i pyta sie co to jest a ekspedient mowi, ze to syn wlasciciela Scott nieostroznie sposcil spust i wystrzelil mala serie z automatu. Jeden z agentow zaczal ta kule wydlubywac mozolnie az ja w koncu wydobyl, wsadzil do plastikowego woreczka i tak po chwili panowie agenci wyszli ze sklepu. Co sie okazalo to to, ze wydlubana kula zostala wystrzelona z tege samego automatu z ktorego zostal zastrzelony maz Debbie. Aresztowano Scotta, aresztowano i Debbie bo doszli do tego, ze Debbie dostala z ubezpieczenia odszkodowanie za smierc meza. Sprawa sie podobno dlugo ciagnela a ojciec Scotta John Borowik walil grube pieniadze na najlepszych adwokatow bo sam wcale nie wierzyl, ze syn jest morderca. John na poczatku nie bardzo chcial mi sie przyznac jak wlasciwie bylo ale wyciagnal mnie kiedys do takiej przytulnej i restauracji i w kaciku tej knajpki zaczal mi opowiadac cala historie jak bylo. Sprawa sie zakonczyla Debbie dostala dozywocie a Scott 15 lat i jakies 4 lata temu wyszedl na wolnosc. Pytam sie Johna, dlaczego nie chce sie widziec z synem. On zwlekal, zwlekal az mi opowiedzial pelna historie burzliwego zycia Scotta. John mial w bankowym sejfie okolo 2 mln. dolarow w zlotych monetach i w zabytkowej bardzo cennej broni. Do sejfu mial dostep tylko John i jego syn Scott. John sie sejfem nie interesowal a Scott wszystkie pieniadze z sejfu wyprowadzil a bron posprzedawal za dosyc duze pieniadze. W tym samym czasie ciagnela sie sprawa i Johna Borowika. Otoz inna firma farmautyczna zkarzyla firme Johna o jakies tam kopiowanie lekow. Sprawa tak dlugo sie ciagnela a adwokaci doprowadzili Johna do bankructwa tak ze zostal prawie bez grosza. John mial zone, pochodzenia irlandzkiego i corke z tego malzenwtwa jak i Scotta. Rodzina posiadala 4 domy zapisane na corke i na zone czy jakies takie inne kombinacje. Okazalo sie, ze trzy domu pokryjomu corka z matka sprzedaly i pieniadze przebalowaly. John zmeczony wleczeniem sie sprawy zwierzal sie swojemu sasiadowi pochodzenia wloskiego jaka przechodzi gehenne a sasiad namowil go na przejazdzke do pobliskiego rezerwatu przyrody wieczorkiem. Wiec John byl kierowca a sasiad pasazerem z prawej strony w czasie gdy Cadillac wjezdzal powoli na pusty parking w czasie ulewy i letnich grzmotow, sasiad nagle wyciaga pistolet i mowi Johnowi, ze zyje z jego zona, ze on na przeszkodzie, ze "ja cie skur ....synie tera zabije". John jednak byl dosyc dziarskim facetem i nikomu w zyciu nie dal sobie w kasze dmuchac, wiec wyrzna faceta piescia w gebe ten wystrzelil ale John wyciagnal go z samochodu, zaczal bic i kopac az go prawie nieprzytomnego zostawil w rowie. Po tym niepohamowanym szale wybuchu zlosci zauwazyl, ze z prawej nogi saczy sie krew i sie zorientowal, ze go Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Dla Niko IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 09.12.04, 04:47 Wiec sie text urwal. Widocznie jest limitowana ilosc slow ale dokoncze innym razem bo ta historia jest dosyc ciekawa chociaz sie w koncu dla Johna dosyc dobrze zakonczyla. I przepraszam Nata za chaotycznosc moich mysli i za ewentualnne bledy, ale mysle, ze mnie jakos rozszyfrujesz ha ha ha. Pozdrawiam. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Sprostowanie - errata IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 09.12.04, 05:20 Przecztalem w koncu ten moj text i jest tam troche niescislosci caly czas chodzi o tego samego goscia tj. Johna Borowika, o tego starszego 70 siecioletniego pana farmaceute,ktorego poznalem przed pieciu laty a ktory obecnie zajmuje sie produkcja injekcji, czyli lekarstw w zastrzykach dla wyscigowych koni. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Wlasnie czytam cieka wywiad IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 09.12.04, 20:06 Wlasnie czytam ciekawy wywiad, niezyjacej juz pisarki amerykanskiej Ayn Rand. Wywiad przeprowadzal dziennikarz z Playboy'a. Pytanie dziennikarza Mrs. Rand. Jaki jest twoj stosunek do hedonizmu? Rand; Jestem calkowicie przeciwna filizofii hedonizmu. Hedonizm jest doktryna, ktora utrzymuje, ze Dobro jest tym wszystkim co sprawia przyjemnosci, dlatego tez przyjemnosc jest standartem wartosci. Objektywizm (Rand jest tworczynia amerykanskiej filozofii Objektywizmu) utrzymuje, ze Dobro mysi byc zdefiniowane poprzez racjonalny standart wartosci i ze przyjemnosc nie jest pierwsza przyczyna, a tylko konsekwencja, ze tylko przyjemnosc, ktora wynika z rozmumnych ocen wartosci mozna uwazac za moralna, ze sama przyjemnosc nie jest drogowskazem ani standartem (miara) wartosci.Utrzymywanie, ze przyjemnosc powinna byc standartem moralnosci znaczy po prostu, ze jakakolwiek wartosc sie wybierze, swiadomie lub podswiadomie, racjonalnie lub bezmyslnie, jest wlasciwe i moralne. Znaczy to,ze jest sie kierowanym przez przypadkowe odczucia, emocje lub kaprysy, a nie przez rozsadek. Moja filozofia jest przeciwienstwem hedonizmu. Utrzymuje ona, ze nie mozna osiagnac szczescia przypadkowo, arbitralnie czy tez subjektywnie. Mozna jedynie osiagnac szczescie( szczesliwe zycie) tylko na podstawie rozsadnych wartosci. Za rozsadne (rozumne) wartosci nie uwazam wszystko co czlowiek sobie arbitralnie i slepo zadeklaruje jako rozsadne.. Jest to sfera moralnosci, sfera Etyki jako dziedziny nauki po to zeby zdefiniowac co jest dla czlowieka racjonalnym standartem i jakie sa racjone wartosci mozliwe do osiagania. PLAYBOY; Powiedzia pani kiedys, ze taki rodzaj mezszczyzny, ktory spedza czas uganiajac sie za kobietami, to mezszczyzna ktory "pogardza soba". Czy moglaby pani wyjasnic? RAND: Taki typ meszczyzny chce odwroci to naturalne prawo Przyczyny i Skutku, jezeli chodzi o sex.. Sex jest wyrazeniemi mezszczyzny wlasnej oceny siebie i wlasnych wartosci.. Jednak mezszczyzna , ktory ma mizerne mniemanie o sobie probuje odwrocic ten proces. Probuje ratowac wlasna wartosc iloscia podbitych sexualnie kobiet czego nie da sie zrobic.. Nie moze on przeciez nabyc, uzyskac wlasna wartosc poprzez ilosc "zaliczonych" kobiet ktore uwazaja go za "wartosciowego". A jednak jest to kobieciarza beznadziejne "marzenie", ktore probuje realizowac. PLAYBOY; Atakuje pani idee, ze sex jest "odporny na rozsadek", a czy sex nie jest przypadkiem irracjonalnym biologicznym instynktem? RAND: Nie. Przede wszystkim czlowiek nie posiada zadnego instynktu. Fizycznie biorac to sex jest tylko Pojemnoscia. Ale jak czlowiek uzyje ta Pojemnosc i kogo znajdzie atrakcyjnym zalezy od standartu jego wartosci. Zalezy to od jego przeslanek, ktore moze utrzymywac swiadomie lub nieswiadomie, ktore to zadecyduja o jego wyborze. To wlasnie w taki sposob jego filozofia bedzie kierowala jego seksualnym zyciem. PLABOY: Czy czlowiek nie jest wyposazony w niezwykle silna, irracjonalna biologiczna sile. RAND: I tutaj Rand bardzo ciekawie odpowiada na pytania Playboya i nie ma tam nic z graficznej pornografi a tylko z ciekawym podejscie do kwesti sexu do kwesti ktora zadmemu czlowiekowi nie jest chyba obojetna... Jednak moze to byc zupelnie nudny dla Was tutaj temat, wiec moze tutaj zastopuje. Pozdrawiam Was Serdecznie. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: naata Re: Wlasnie czytam cieka wywiad IP: *.internetdsl.tpnet.pl 10.12.04, 13:33 Dzień dobry FB, Witam serdecznie An i Niko! ;-) A gdzie jest Soterek? Ma dłuższy urlop??? Pozdrawiam i Cmoki duże!! ;-) Niko, wczoraj nie mogłam odpowiedzieć, bo nie wpuścili mnie na portal ;-) Nie wiem jak długo trwała przerwa, było juz bardzo późno.. więc musiałam zrezygnować z "dyskusji" z Tobą. Dzisiaj widzę juz nowy, bardzo obszerny i ciekawy temat. Chyba nie zdążę rozwinąć w tej chwili, myśli, bo jak każda kobitka mam trochę obowiazków :) Do wieczora zatem i serdecznie Pozdrawiam. nata Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: naata Re: Wlasnie czytam cieka wywiad IP: *.internetdsl.tpnet.pl 10.12.04, 13:49 Dopiero teraz Waszą wymianę mysli ;-) Kiedy żeście pisali? Wczoraj wydawało się, że nie było tylu postów? No nie wiem, nie wiem, czy nadążę za Wami? ;-) Tyle na raz różnorodnych, a przy tym bardzo ciekawych tematów! Nie lada wyzwanie dla gaduły, za jaką się do tej pory uważałam ;-)) Niko, jestes bezkonkurencyjny, jak do tej pory, mądry z Ciebie Facet! he he he Pozdrawiam raz jeszcze i spadam. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Wlasnie czytam ciekawy wywiad - ciag dalszy. IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 10.12.04, 19:36 Tlumacze ten wywiad tak w biegu , wiec moge robic bledy, jednak tresc zgodna z orginalem. PLAYBOY.Miss Rand, pani nowele i powiesci, a zwlaszcza Atlas Shrugged, pokazuja ostroznie skonstruowane, wewnetrznie zwiezle spojrzenie na swiat. Sa one rzeczywiscie ekspresja tworzaca calosci filozoficznego systemu. Co pani chce osiagnac ta nowa filozofia? RAND:Chce wyposazyc czlowieka - tych, ktorym zalezy na mysleniu - w zintegrowane, zwiezle i racjonalne spojrzenie na zycie. PLAYBOY; Jakie sa podstawowe przeslanki Objektywizmu? Od czego sie zaczyna pani filozofia. RAND; Zaczyna sie od aksjomatu (stwierdzenia), ze byt istnieje co znaczy, ze objektywna rzeczywistosc (byt) istnieje niezaleznie od postrzegacza (obserwatora, patrzacego, odbierajacego wzrokowe wrazenie - moj przypis), lub tez niezaleznie od jego odczuc, uczuc, zyczen, nadziei czy obaw. Moja filozofia utrzymuje, ze rozum jest czlowieka jedynym srodkiem postrzegania rzeczywistosci i jedynym przewodnikiem do dzialan (przedsiewziec). Mam na mysli rozum jako fakultet (zdolnosc), ktory identyfikuje i integruje (scala) material dostarczony przez ludzkie zmysly. PLAYBOY; W pani powiesci Atlas Shrugged (Atlas Niewzruszony, moze lepiej, Nieugiety) bohater John Galt, delaruje " Przysiegam- na moje zycie i na milosc do zycia - ze nigdy nie bede zyl dla dobra innego czlowieka, ani prosil innego, zeby zyl dla mnie". Jak to stwierdzenie odnosi sie do pani fundamentalnych zasad? RAND; Stwierdzenie Galta jest dramatycznym podsumowaniem Obiektywistycznej Etyki.Kazdy Etyczny system spoczywa i sie bierze, jasno wyrazony lub nie, z metafizyki. Etyka czerpiaca z metafizycznych podstaw Objektywizmu utrzymuje, ze skoro umysl jest czlowieka podstawowym narzedziem przetrwania, wiec racjonalnosc jest jego najwyzsza cnota (wartoscia). Tak wiec poslugiwanie sie umyslem, postrzeganie rzeczywistosci i zgodne z nimi akcje (dzialanie) jest czlowieka moralnym imperatywem (nakazem). Standartem wartosci Etyki Objektywizmu jest; zycie czlowieka (jego przetrwanie jako czlowieka) lub to co natura rozumnego stworzenia wymaga dla jego odpowiedniego przetrwania. Etyka Objektywizmu w jej tresci, utrzymuje, ze czlowiek zyje dla samego siebie, ze dazenie do jego osobistego szczescia jest jego najwyzszym, moralnym celem i ze nie wolno mu poswiecac sie dla innych ani on sam nie moze poswiecac innych dla siebie. To wlasnie to ostatnie, co oswiadczenie Galta streszcza. PLAYBOY; Jaki rodzaj moralnosci wynika z tego, jezeli chodzi o indywidualne zachowania. RAND; To jest przedstawione w detalach w powiesci Atlas Shrugged. PLAYBOY; Bohaterka w Atlas Shrugged byla, pani slowami, "kompletnie niezdolna do doswiadczenia poczucia fundamentalnej winy". Czy kazdy system moralny jest mozliwy bez poczucia winy? RAND: Wazne slowo w tym stwierdzeniu jest "fundamentalnej". Fundamentalna wina nie znaczy zdolnosc oceny wlasnych czynow i zalowanie zlych poczynan(dzialan, akcji), jezeli sie je popelni. Fundamentalna wina znaczy, ze czlowie jest Zlem z natury. PLAYBOY: Czy ma pani na mysli grzech pierworodny? RAND; Dokladnie. To wlasnie koncept grzechu pierworodnego moja bohaterka, czy ja lub kazdy objektywista nie jest w stanie zaakceptowac czy tez doswiadczac emocjonalnie. To wlasnie koncept grzechu pierworodnego neguje moralnosc.. Jezeli czlowiek jest winny z natury, to nie ma on innego wyboru. Jezeli nie ma wyboru, wiec zagadnienie to nie lezy w sferze moralnosci. Moralnosc dotyczny tylko sfery czlowieka wolnej woli - tylko takie przedsiewziecia w ktore so dostepne dla jego wyborow. Czlowiek winny z natury to sprzecznosc w okresleniach. Moja bohaterka moze byc w stanie doswiadczac poczucie winy jednak w specyficznych zachowaniach i dzialaniach. Tylko, ze kobieta o wysokiej postawie moralnej i wysokim mniemaniu o sobie zdaje sobie sprawe, ze nie zdobedzie sie na czyn za ktory bedzie zalowala.. Bedzie ona zachowywala sie w zupelnie moralny sposob i dlatego nie zaakceptuje wine na ktora nie zasluguje. PLAYBOY; W Atlas Shrugged, pytano sie jednego z pani glownych charakterow " jaki jest najbardzie zdeprawowany ty ludzkiej istoty?" Jego odpowiedz byla zdumiewajaca; Nie odpowiedzial, ze sadysta, czy morderca lub sex maniak,czy tez dyktator; odpowiedzial, Czlowiek bez celu." A przeciez wiekszosc ludzi idzie przez zycie bez jasno zdefiniowanego celu. Czy uwaza pani ich za zdeprawowanych? RAND; Tak, do pewnego stopnia. PLAYBOY; Dlaczego? RAND; Dlatego, ze aspekt ich charakterow lezy u podstaw, ktore to powoduja Zlo, o ktorym wspomina pan w pytaniu. Sadyzm, dyktatura, jakakolwiek forma Zla, jest konsekwencja unikania przez czlowieka rzeczywistosci, jego konsekwencje unikania myslenia. Czlowiek bez celu jest czlowiekiem, ktory dryfuje na lasce przypadkowych odczuc lub na lasce nieokreslonych impulsow i dlatego jest zdolny do kazdego Zla poniewaz jest on zupelnie bez kontroli swojego zycia. Aby moc kontrolowac swoje zycie, czlowiek musie miec cel - produktywny cel. PLAYBOY; Czy tacy tyrani jak Hitler i Stalin nie kontrolowali swego zycia, czy nie mieli oni jasno wytyczonego celu? RAND: Z pewnoscia nie. Prosze zauwazyc, ze obydwoje oni skonczyli jako psychopaci. Byly to osoby, ktorzy nie posiadali dobrego mniemania o sobie (wysokiej oceny samych siebie) i dlatego nienawidzili rzeczywistosci.. Ich stan psychiczny, w samej rzeczy jest streszczony w Atlas Shrugged przez charakter Jamesa Taggarta. Czlowiek, ktory nie ma celu, ale ktory musi dzialac bedzie dzialal zeby niszczyc.. Nie jest to wiec to samo co produktywny, kreatywny cel..... Odpowiedz Link Zgłoś
naata Re: Wlasnie czytam ciekawy wywiad - ciag dalszy. 10.12.04, 22:26 Świetny wywiad/wykład, filozofia w "pigułce". Nie ze wszystkim się jednak zgadzam, byłoby to "morze" dyskusji, ze względu na brak czasu przytoczę tylko fragment,w którym dziwi mnie stwierdzenie Miss Rand,a mianowicie, że Hitler i Stalin nie mieli celu? "RAND: Z pewnoscia nie. Prosze zauwazyc, ze obydwoje oni skonczyli jako psychopaci. Byly to osoby, ktorzy nie posiadali dobrego mniemania o sobie (wysokiej oceny samych siebie) i dlatego nienawidzili rzeczywistosci.. Ich stan psychiczny, w samej rzeczy jest streszczony w Atlas Shrugged przez charakter Jamesa Taggarta. Czlowiek, ktory nie ma celu, ale ktory musi dzialac bedzie dzialal zeby niszczyc.. Nie jest to wiec to samo co produktywny, kreatywny cel....." Narodowy socjalizm, jak i komunizm w swym założeniu miał przyczynić sie do wyzwolenia jednostki, do wprowadzenia równości, sprawiedliwości dla wszystkich, eliminujac wszelką władzę ograniczającą wolność.hehe Dążenia w/w, były wielkim wyznaniem,/w/g mnie wielka manipulacja/ a więc celem, który mimo swej utopijności, był zarazem kreatywnym..celem, bo... W ostatecznym rachunku, działanie "twórców" przyczyniło się do nowych kierunków myślenia, poszukiwań, tworząc następny cel w dążeniu do wiecznego ulepszania bytu cywilizacji. A więc wieczne zmiany w "kosmosie" naszej rzeczywistości...Czasami wydaje się, że KTOŚ steruje naszymi poczynaniami, dając nam możliwość doświadczeń, bez których nie wiedzielibyśmy co zanczy dobro, ale też i zło. Wynika więc, że zło może być impulsem pobudzającym do czynienia dobra. Jesteśmy cząstką Wszechświata, Natury, wszystko więc ma swój sens i CEL. Moim zdaniem, nie ma ludzi tylko ZŁYCH, nawet, jeżeli nie maja oni określonego celu tu i teraz. Twierdzenie, pani Rand jest zbyt wielkim uproszczeniem w odniesieniu do niezbadanych możliwości ludzkiego istnienia, niosącego wciąż nowe odkrycia, poddawanemu wiecznym poszukiwaniom, badanio np. mózgu... Nie jestem religijna, ale zgadzam sie z kilkoma cytatami z Biblii, przytocze z pamięci, więc nieprecyzyjnie; " Wasz rozum jest cząstkowy"... "Jesteście, jak ziarnka piasku na plaży, których nie można policzyc" " Wszystko juz było, nie ma nic nowego pod słońcem"...Oczywiście, każdy cytat może być początkiem ciekawych dyskusji. To w wielkim skrócie mój pogląd, troche chaotycznie/ na sprawę "celu" Obawiam się Niko, że należy sie dobrze przygotować by podejmować z Toba dyskusję, he he Ale swietnie, że poruszasz ciekawe tematy, nawet bardzo ciekawe. Szkoda, że mało wiem, może sie coś jeszcze przypomni? albo nauczy ;-)) Z braku czasu,już tylko Pozdrawiam na dzisiaj, "do usłyszenia". PS.. wspomniałeś we wcześniejszym poście, że nie mieszkasz w kraju, czy możesz zdradzić gdzie, mieszkasz za granica? Pytam, bo i ja mam bliska rodzinę w Stanach. nata Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Wlasnie czytam ciekawy wywiad - ciag dalszy. IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 11.12.04, 00:08 Dzieki za ciekawa reakcje naata. Nie mam na razie czasu bo juz wychodzilem z pracy do domu. Generalnie to nie stalin i nie Hitler ideologicznymi (folozoficznymi) tworcami komunizju/socjalizmu. Te idee zapoczatkowal Platon, wzmocnil Kant. Hegel, przetlumaczyl Kanta na jezyk polityczy(na filozofie polityczna) w ktorej stworzyl wizje panstwa posluszenstwa, czy calkowitego zamordyzmu, byc moze ze w celach rwonosci, czyli rzekomej sprawiedliwosci. Nawet Jauqe Russoau twierdzil, ze " Czlowieka mozna zmusic do wolnosci". Na biurku Kanta w pruskim Krolewcu zawsze stal wizerunek Russoau (nie pamietam pisowni). Russoau uwielbial PolPot od Czerwonych Kmerow,Russoau dokonczyl zywota, o ile sie nie myle, tez jako psychpata. Generalnie to nie bylo roznicy pomiedzy Narodowym Socjalizmem a leninowsko-stalinowskim komunizmem bo cel byl ten sam czyli dyktatura. Tylko srodki do tego celu byly inne. Pozdrawiam. niko Szacuje sie, ze wszystkie komunizmy tj. sowiecki, chinski, azjatycki, kubanski, wymordowaly ponad 100 milionow istnien ludzkich, jak stwierdzaja francuscy profesorowie autorzy udokumentowanej ksiazki. Dzieki za taki wklad do cywilizacji.Przyjemnego dzionka Naaata. Czeeee.....Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: ciekawy wywiad - ciag dalszy, Odpowiedz . IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 11.12.04, 05:17 Widzisz naata jakim ja niezdara. Jak Ty to robisz, ze rozbijasz text i sie pod myslaami wpisujesz? Probowalem ale mi cos niewychodzi, wiec poinstruluj mnie prosze. I rzeczywiscie jest to prawie cala randowska filozofia w pigulce, bo na temat filozofii napisano tluste, dlugie tomiska pod ktorymi uginaja sie pietra swiatowych bibliotek, nie mowiac juz o katolickich czy wogole o religijnych metafizykach, ktore sie wziely glownie z platonskiej. Metafizyka Miss Rand jest w zasadzie prosta tak jak u Arystotelesa "byt istnieje" i to wszystko. Natomiast metafizyka zaswiatow moze na tyle byc rozbudowywana na ile ludziom starczy fantazji jak w bajkach. Przecie nawet Marx powiedzial, ze "byt istnieje" i wydawaloby sie, ze nie ma miedzy nimi roznicy. Jednak byt Marxa, jest subiektywnym bytem odbieranym nie przez zmysly ale przez kolektywne imperatywy (nakazy) tj. klase robotnicza. Byt istnieje(realny swiat) i zadne odczucia, zadne pragnienia, zadne modlitwy, zadna dialektyka otaczajacej nas rzeczywistosci nie potrafi zmienic, jak twierdzi Rand. Jej filozofie "w pigulce", jak to Naata trafnie ujelas, ignoruje zadufany w sobie, wspolczesny, filozoficzny establishment (panujaca nam milosciwie i w drazana, akademicka filozofia). "Narodowy socjalizm, jak i komunizm w swych zalozeniach mial przyczynic sie do wyzwolenia jednostki, wprowadzenia rownosci, sprawiedliwosci dla wszystkich". O jakiej Ty Naata Sprawiedliwosci mowisz? Czy istnieje kolektywna tj. sprawiedliwosc grupy, czy moze istnieje obiejktywna sprawiedliwosc? Kolektywna, dzieli owoce pracy wszystkich rzekomo po rowno, zabierajac tym np. podatkami,ktorzy sie o swoje zycie bardziej troszcza tzn. mysla, pracuja dlugie godziny, ryzykuja- zadluzajac sie w bankach. Ale owoce ich ryzyka, owoce ich pracy, wykalkulowane zyski maja teraz byc sprawiedliwie podzielone posrod tych co prace i myslenie maja gdzies- ewentualne straty wciaz na barkach ryzykanta, tego niepoprawnego burzuja-kapitalisty. " W ostatecznym rachunku(100 milionow pomordowanych) dzialanie tworcow przyczynilo sie do nowych kierunkow myslenia, poszukiwan, twarzac nastepny cel w dazeniu do wiecznego ulepszania bytu cywilizacji". Hmm... Naata.. oszczedz nas od podobnych, nastepnych, rzekomo nowych kierunkow myslenia, poszukiwan i nastepnych celow w dazeniu do wiecznego ulepszania byltu cywilizacji. Czyli nastepny eksperyment i perspektywy nastepnych 100 milionow pomordowanych w "Laboratoriach Wieeeelikich Idei Zycia". Mozna sobie wyobrazic jak slodko i z czystym sumieniem bez wyobrazni sie sypia.Pozdrawiam Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Gdzie sie te wszystkie laski..... IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 10.12.04, 23:39 Witam Wszystkich tj. Naate,anaiss, tojaN i kazdego kto tutaj zaglada. Rzeczywiscie malo kto tutaj wpada, nawet Sotar tez zrezygnowal. Wprawdze to u Was juz pozny wieczor ale ja sam uwielbiam wieczory, pozne nawet wieczory a zwlaszcza gdy w sobote albo w niedziele nie musze wczesnie wstawac do pracy. A ciekawe co sie w Brodnicy zmienilo? Z pewnoscia powstalo duzo nowych domow, nowych ulicy, nowy przyrost naturalny, niewatpliwe bo wiem, ze Brodniczczanki i Brodniczanie to goraca krew. Zapewne sporo prywatnych sklepow. Lubilem jezdzic do Brodnicy bo tam bylo juz kilka prywatnych sklepow za prl-u przy glownym rynku i nawet przed upadkiem prlu- jezdzilem aby tam kupowac sprzet wedkarski tj. rozne zylki haczyki, splawiki tip. Czyli juz wtedy byly pierwsze zaczatki kapitalizmu w Polsce poczawszy od Brodnicy. Wiec niech zyje Brodnica, niech zyje, niech zyje. Czytam rowniez ze i tam partia wolnorynkowa aktywna a nawet i Korwin Mikke zaglada. Dziwny czlowiek z tego Korwina. Kiedys lubilem go czytac a zwlaszcza jego obnazanie i obalanie narodowych mitow. Ten to walil i chyba wciaz wali no i ma ta odwage. Slyszalem rowniez o slawnym adwokacie mecenasie Marku Kusztalu, a moze mi sie pomylilo z Golubiem Dobrzyniem albo z Toruniem. Jezdzilem rowniez nad Drwece na polowy takich sporych ryb ktore sie nazywaly brzany. Braly najlepiej na ser topiony no i zawziecie walczyly na wedce. Nie bylo jednak wtedy zadnych w Brodnicy dyskotek. Wyobrazam sobie ile tam teraz tego wszystkiego i ktos mi powiedzial, ze bydkoskie Zuki (The Beatles) wywodza sie z Brodnicy. Jezeli tak to moze i jakas imitacja zespolu BG'sow, ktory to zespol lubie sobie czasami posluchac. Bez wzgledu na czas i przemijanie lubie w muzyce okres ragtimu z lat wczesnych 1900 tnych a nawet i pod koniec lat 1800. Lubie rowniez wspolczesne filmy z tego okresu, ubiory, piekne dziewczyny w modnych stojach z tamtych lat, niezwykle sexxxxxxxyyyyyy.Te dlugie lufy cygarnice i te niebezpieczne spojrzenia, ktore kazdego faceta przeszywaly na wylot ha ha ha. Ta muzyka zaczyna sie robi spowrotem popularna. Uwielbiam stare ragtimy na piano-solo czy fortepian. Kilka miesiecy temu kupilem ciekawa CD Gershwina. Jednak na tej CD, plytce nie ma tam jego klasycznych utworow a tylko te pomniejsze z czasow Broadwayu na piano solo. Otoz Gershwin mial swoj business-produkcje perforowania takich rolek papierowych. On to robil, bardzo sprawnie i bardzo efektywnie. Te perforowane rolki (nacinane) wkladalo sie do takiego mechanizmu w pianinach. Mechanizm uruchamiano naciskajac stopami takie specjalne pedaly, zainstalowane w tym samym miejscu jak w normalnym pianinie. Mozna bylo szybciej pedalowac albo wolniej i wtedy pianino wygrywalo najrozniejsze melodie przewaznie ragtimy (regtajmy) uruchamiajac klawisze ktor uderzaly w struny w nadanym pedalami tempie. Jeszcze obecnie jest wielu zwolennikow tych "piano players_ odwarzaczy pianinowych i dosyc mocny rynek handlowania rolkami i piano-odtwarzaczami. Wiec znaleziono orginaly kompozycji Gershwina, tych mniejszych muzycznych kawalkow i zbudowano mechanizm ich odwarzania do duzego koncertowego fortepianu Yamaha. Nastepnie nagrano te utwory na plytki CD. Tak wiec mam u siebie "orginaly" muzyczne Gershwina i sobie je z przyjemnoscia przesluchuje, bardzo dobra jakosc. Jakie to niesamowite; stara technologia w fuzji z nowa. Bez wzgledu, najbardziej lubie ragtimy Scotta Joplina. W tym roku chyba sie znowu wybiore na festiwal ragtimowy do miejscowosci Peoria w Stanie Illinois. Duzo tam zawsze mlodych talentow szalejacych na starych pianinach, czesto na dwa pianina, czy fortepiany. Piano-ragtime pozniej ewoluowal do stride (straid) piano solo o niezwykle ciekawej rytmice. Taka rytmike synkopowania jednak nie moga opanowac klasyczni, europejscy pianisci bo to sie zupelnie sprzeciwia ich klsycznym nawykom. Zreszta niewielu jest stridzistow na swiecie. Paru jest w Niemczech w Australi, najwiecej jednak w USA a zwlaczcza Dick Hayman i moj przyjaciel Jon Weber. Jon'a odkryl woogie boogie pianista jazzowy Dave McKenna razem z Dick'em Buckly i go zaraz za dwa dni wyslali do Szwajcari i tam bez przygotowania i bez sekcji rytmicznej Jon podbijal widownie piano-solo w ktorejs z zabytkowych katedr. Wlasnie mam to orginalne nagranie i spontaniczne owacje publiki. Zycze Anaiss, Taate, Toja przyjemnego, slonecznego weekendu. niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: naata Re: Gdzie sie te wszystkie laski..... IP: *.internetdsl.tpnet.pl 11.12.04, 10:36 Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: naata Re: Gdzie sie te wszystkie laski..... IP: *.internetdsl.tpnet.pl 11.12.04, 10:45 ...coś mi sie wcisnęło .. Witam szybciutko ale serdecznie...;Cmoki ;-) Nie mam czasu na rozwinięcie tematu, bo muszę zaraz wyjść... Niko! Mie zrozumiałeś "sensu" mojej coprawda chaotycznej wypowiedzi,ale odnoszącej sie tylko do 'twierdzenia' miss Rand, a odnoszącej się do " sensu istnienia" w ogóle... Nie zdążyłam przeczytać całego postu, sygnalizuję tylko, że ABSOLUTNIE nie to, nie o tym pisałam...Nie do pomyślenia, jest abym popierała jakiekolwiek ideologie... Jestem WOLNYM człowiekiem, nooo ...kobieta he he he Pozdrawiam i do usłyszenia! nata Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Gdzie sie te wszystkie laski.....Wolne kobiety IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 11.12.04, 15:09 Dzieki naata za post. Czy rzeczywiscie sa wolne kobiety w Polsce? Czasami odnosze wrazenie, ze zniewolone dyktatem mezow, obyczajow, religii i zabobonow. Dawno w kraju nie bylem i obawiam sie, ze gdy przyjade to zobacze w Bydgoszczy anaiss albo toja w islamskiej "burce", chociaz wydawalo mi sie zawsze, ze katolicyzm bardziej postepowy. A moze sie myle, wyprowadz wiec mnie z bledu i oswiec Naata prosze.niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Gdzie sie te wszystkie laski.Naata..Wolna kobie? IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 11.12.04, 15:29 No tak sobota, imieniny kota, a ja mialem sobie w sobote dluzej pospac. Okazuje sie, ze musze jechac do pani dentystki Theresy a pozniej na poludnie i wschod do sasiedniego stanu Indiana - za interesami Acanko, za interesami. Moze dzisiaj "bedzie lepszy dzien", na to wyglada. Jednak swieta za pasem wiec trzeba sie porozgladac za prezentami, choinke mala albo moze i duza w tym roku wstawic, dom tysiacami swiatelek ozdobic, optymizm wzmocnic, pojecie o swiecie i wszechswiecie uksztaltowac na obraz i podobienstwo swoje i oby nie dac sie akademickim metafizykom, oczarowac bo wciaz wmawiaja, ze to co sie widzi, co sie slyszy, co sie dotykiem czuje to nie to co tak naprawde jest. I gdyby im tak naprawde wierzyc, to to wszystko co bylo, nie bylo i nie jest. Nie bylo Brodnicy, nie bylo Drwecy, Bachotka i Gorzna, brzan na wedce, szalonych romansow. Tak wlasciwie w/g nich to nic nie ma bo wszystko mozliwe w nadrzednosci ich chorej swiadomosci ha ha ha.... Przyjemnego weekendu zycze Naata i nie przejmuj sie za bardzo swoimi wpisami. Przecie o dobra zabawe w koncu na Forumach chodzi, o nic wiecej przypuszczam. niko Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Gdzie sie te wszystkie laski.Naata..Wolna kob 11.12.04, 19:00 Dzień Dobry forumki. Wczoraj wieczorem padły serwery w Gazecie i nie mogłam nic napisać :(, ale może to nawet lepiej, bo już bardzo późno było :). Niko, dziękuję za wywiad. [...] >Czy rzeczywiscie sa wolne kobiety w Polsce? Czasami >odnosze wrazenie, ze zniewolone dyktatem mezow, obyczajow, religii i zabobonow. [...] Niko, skąd takie przekonanie? Myślę, że Polska nie jest krajem tak zaściankowym, jakby wynikało na pierwszy rzut oka. Dyktat mężów i religii? Nie sądzę, żebyśmy odbiegali w tym względzie od średniej. Ja w każdym razie nie czuję się zniewolona ani przez męża (to proste, bo go nie posiadam), ani przez religię (nie wierzę w Boga), ani przez obyczaje (wydaje mi się, że należę do pokolenia, które nie przywiązuje nadmiernej wagi do obyczajowości). [...] >Dawno w kraju nie bylem i obawiam sie, ze gdy przyjade to zobacze w Bydgoszczy >anaiss albo toja w islamskiej "burce" [...] Wydaje mi się mało prawdopodobne, abyś zobaczył jakąkolwiek kobietę w Polsce w takim stroju. Serdeczności na sobotę anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
soter_mlodszy Re: Gdzie sie te wszystkie laski.Naata..Wolna kob 11.12.04, 19:10 wow! kogo to my tu mamy! niko! drugi Jan Nowak Jeziorański!;-((( Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Gdzie sie te wszystkie laski.Naata..Wolna kob IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 11.12.04, 20:38 Nie przesadzaj Soter, tak Slyszalem o Jezioranskim ale niczego jego nieprzeczytalem z wyjakiem chyba za czasow prl-owskich natomiast kolega lekarz weterynarii z Krakowa przeslal mi ciekawy zbior artykulow w ksiazce Macieja Rybinskiego pt. "Jestem wiec pisze" i sie lapie czesto na wybuchach spontaniczego smiechu czytajac Macieja. Te artykuly sa krotkie a sam autor bardzo spostrzegawczy i przewaznie mocno dosadny. Pozdrawiam. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
soter_mlodszy Re: Gdzie sie te wszystkie laski.Naata..Wolna kob 11.12.04, 20:45 cieszę się, że czytasz!;-) pozdrawiam! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Gdzie sie te wszystkie wolne, do Anaiss IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 11.12.04, 21:25 Dzieki Anaiss za delikatna reakcje na moj niezbyt w tresci delikatny wpis a spodziewalem sie potoku dosyc ostrych slow jak np. "co ty tam zarozumialcu wiesz o Polsce, myslisz,ze ci wszystko wolno i tutaj nawet nalezaloby mi sie kilka bardziej dosadnych slow ha ha ha..... No tak ale kto nie ryzykuje ten nie zyje. Oczywiscie, ze nie ma w Europie a zwlaszcza w Polsce czegos takiego bo my przez renesans odrodzeni a przez oswiecenie oswieceni, co innego dalej na wschod. Jednak nie do takiego stopnia o jakim pisalem. A wydawaloby sie, ze juz niewolnictwa nie ma. W Sudanie wciaz, jak za sredniowiecznych czasow handluje sie zywym towarem i wyobraz sobie, ze przedstawiciel Sudanu zajmuje powazne stanowisko w ONZ w komisji do praw czlowiek. Jest jeszcze wiecej tam takich jak np. Libia gdzie dyktatura Kadafiego w pelni. Wogole to dla mnie ONZ to istny cyrk a Kofi Anan i jego synek w mieszani w przewalke ponad 20 miliardow dolarow. Sa dosyc mocne glosy w USA aby sie z ONZ-tu wycofac i nie przysylac skladek. Wtedy by sie ta organizacja najprawdopodobniej rozleciala. Wlasciwie to tam kupa pasozytow i smieszylo mnie jak zabiegali o globalne upolitycznienie Ocieplania sie planety a jako dowody mieli prace "naukowcow" z krajow trzeciego swiata, ktorzy sa na onz-etowskim utrzymaniu i napisza co tylko sobie ONZ-et ubzdura bo od ONZ-tu ich egzystencja zalezy. Wiec zarzucilem wedke widac z odpowiednia przyneta Anaiss he he he... Ciesze sie, ze Cie ten wywia z Rand zaciekawil. Tlumaczac go wcale nie mam na mysli, ze trzeba sie z Rand czy tez ze mna zgadzac. Jeszcze zostalo tam na jakies trzy razy, a zwlaszcza niezwykle ciekawe podejscie Rand to kwestii milosci. Juz Naata zakwestionowala ja i dobrze bo przecie wszystko jest tam u niej tak wyidealizowane i jak sie czlowiek na siebie samego popatrzy to porownawczo znajduje wiele u siebie wad. A moze wlasnie o to autorce Atlas Shrugged wlasnie chodzi aby czytelnik zrobil - jak to sie teraz w tej kognitywnej psychologii mowi od niewielu lat - introspekcje samego siebie, czyli wewnetrzna analize samego siebie, przemyslenie itp. Wiesz, ja posiadam w mojej kolekcji spory zbior tych niefikchyjnych prac Rand oprocz dwoch powiesci, ktore w latach 60 tych ruszyly swiat. W tych latach USA przechodzily, przez trudne czasy, wiec ci mocno politycznie na prawo uwielbiali jej prace chociaz religijna prawica nie mogla jej wybaczyc ateizmu. Natomiast lewica nienawidzila ja bo byla brutalnie dla nich logiczna, obnazajac lewicy irracjonalnego, emocjonalnego ducha. Z kolei akademia, a zwlaszcza wydzialy filozoficzne staraja sie ja "ponizac", ze niby ma za prosty jezyk i za to przypuszczam, ze jest latwo rozumiana. Natomiast platonisci, kantysci, heglisci, marxisci pisza cale dlugie i ciezkie tomu o "bujaniu w oblokach". A tu nagle wylonila sie jakas nieznana pisarka i smiala jednym krotkim zdaniem powiedziec, ze te ich grube tomiska to ZERO, ze otaczajaca nas rzeczywistosc istnieje i nic poza tym, jak rowniez zdementowala zupelnie heglowska dialektyke. Jakies 5 lat temu czytalem w wiadomosciach z Instytutu Ayn Rand w Los Angeles, ze papiez Jan otrzymal prace Rand i byl w trakcie czytania, jednak nigdzie nie znalazlem zadnych papieza komentarzy i opini. Zycze przyjemnego weekendu. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Gdzie sie te wszystkie wolne, do Anaiss 11.12.04, 23:02 Niko, staram się zawsze parę razy przemyśleć, to co chcę powiedzieć, niż odruchowo powiedzieć/napisać to, co pierwsze mi na myśl przychodzi. I zazwyczaj okazuje się, że jest to droga właściwa. W internecie łatwo o nieporozumienia, nie można zobaczyć twarzy "rozmówcy", jego tonu głosu, gestów, intonacji, trudno dostrzec ironię. Ja z reguły nie daję się sprowokować, a nerwy staram się trzymać na wodzy. Nie ma sensu ponadprzeciętnie się emocjonować dyskusjami w sieci, choć na początku mojego bywania na różnych forach irytował mnie do granic niemożliwości ich poziom, była tutaj kiedyś nawet polemika na ten temat. Jeśli chodzi zaś o oświecenie... Hmmm... Nie będę uparcie twierdzić, że Polska to kraj otwarty i tolerancyjny. Na pewno wielu z nas spotkało się z różnymi przejawami dyskryminacji. Jesteśmy społeczeństwem mało zróżnicowanym kulturowo i to co inne budzi lęk. Wystarczy spojrzeć na dyskusje, chociażby na temat mniejszości seksualnych toczone na forach GW - włos się jeży na głowie, gdy czyta się te wszystkie wypowiedzi ziejące jadem i nienawiścią. Myślę, że jest jeszcze wiele obszarów, w których mamy dużo do poprawienia. Dochodzi to tego wciąż silna pozycja kościoła katolickiego, który jak wiadomo nie jest oazą postępu. Jeśli chodzi o ONZ, no cóż, cały świat się zmienia, a ONZ ciągle jest tą samą biurokratyczną, mało elastyczną i wolno reagującą machiną, a jej autorytet jest coraz mniejszy. Wydaje mi się, że w kwestiach międzynarodowych, mają i powinny mieć coraz większe znaczenie organizacje o zasięgu regionalnym, które lepiej znają specyfikę danego regionu i są bardziej mobilne. Tyle ode mnie Pozdrawiam cieplutko anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Gdzie sie te wszystkie wolne, do Anaissnr2 IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 12.12.04, 00:20 Przyjemnie sie Ciebie czyta Anasis, musze przyznac i musze rowniez przyznac Ci racje.Juz w tamtych czasach bylem swiadkiem nie tylko nietoleranstwa ale i pospolitego koltunstwa jak i zajadliwej nienawisci niektorych moich rodakow. Otoz bylem oficerem na statkach. Dlugie rejsy z dala od kraju powodowaly posrod zalog frustracje, ktore sie to najepiej wylewaly na kucharzu bo ten byl zawsze bardzo narazony, ze wzgledu, ze byl sam i nie nalezal zazwyczaj do ogolnego kolektywu. I on mial te swoje sposoby zemsty na takich i to czesto wyrafinowane. Biedny Franciszek sp. byl zawsze maltretowany i deptany przez zaloge bo i fizycznie niezbyt wygladal ale byl czystym szefem kuchni. W powrotnej drodze do kraju, po przejsciu prze Kanal Kilonski z Morza Polnocnego na Baltyk w ktorym to Kanale zalogi zawsze zamawialy ogromne ilosci taniutkich bezclowych wodek, koniakow, whiskeys i zaczynalo sie pospolite pijanstwo i narodowe jednoczenie, obcalowywania, wybaczania itp. Wlasnie zaloga juz zdrowo podpita wybrala sie pod drzwi kabiny kucharza z wodkami rzucajac sie sobie nawzajem w objecia. Kucharz sie rozplakal ze wzgledu na dobre serce zalogi jednak z tego pojednania biedaczysko wyszedl w oplakanym stanie. Tak sie to towarzystwo spilo, ze zaczeli znowu sie przymilac prostemu Franciszkowi, sciskac rece, obcalowywac Franciszka a Franciszek zaloge. W koncu tak sie Franciszek narznal i sie jeszcze bardziej rozplakal powiadajac zalodze, ze juz wiecej im swojego moczu do ich talezy z zupach nie bedzie dolewal i w tym momencie zrobilo sie podobno cicho, dech zaparlo dopoki ktos nie siegnal po butelke i wyrzna Franciszka w twarda glowa; zemsty, przezwiska kopanie, walenie po twarzy po golwie az ich bosman grubym wezem z morska zimna woda nie uspokoil. Opuchnietego, pokaleczonego, potluczonego wymylem, odkazylem, plastrami pozalepialem ale dwoch zebow juz mu nie potrafilem odratowac. Czestym narzedziem do brutalnej dyskryminacji bylo rzucanie na kogos kogo sie nielubilo, ze jest "pedalem", taki to juz mial przegrane zycie bo wystarczylo tylko powiedziec a dzielni marynarze od razu to podejrzenie uwazali za fakt bo w dlugich rejsach bez chlopca do bicia trudno rodakom bylo wytrzymac. Juz dochodzilo do tego, ze delikwent chcial sie wieszac, skakac za burte, przewaznie bedac w podlym psychicznym stanie, bo nich z nim juz nie chcial rozmawiac, udzielac sie towarzysko, no i te drwiace usmieszki, spojrzenia... W takich sytuacjach zawsze dobrze funkcjonowal pewien schemat. Zawsze ktos byl w znecaniu sie nad takim facetem inicjatorem i prowodyrem. Jak sie zaloga zebrala po pracy w messie, czy na pokladzie albo w porcie zagranicznym wtedy mialem okazje sobie z nimi pogadac i tak niby od niczego o tym o tamtym a pozniej, ze jest udowodnione przez slawnych psychologow, psychoanalitykow ( i tu strzelilem jakies niemieckie nazwiska) ze ludzie, ktorzy posadzaja nagminnie kogos innego o homosexualizm chca tymi podejrzeniami zamaskowac wlasny homosexualizm. Od razu ktos wykrzyknal "Heniek, jak to prawda to ty pedal". I tutaj trzeba bylo byc bardzo ostroznym i tylko takie schematy stosowac na najbardziej zlosliwego i bezlitosnego pajaca, ktory cierpial nie tylko do konca rejsu, ale czesto do konca jego pobytu we firmie a byc moze i zycia. I jakos skojarzyl mi sie ten schemat z bodajze Kamiennymi Tablicami, gdzie komunistyczny oficer przesluchuje delikwenta, ktory byl bogu ducha winien a ktorego UB chcialo "zalatwic". Maglowal go oficer sledczy, zeby sie przyznal, ktoremu to agentowi CIA dawal tajne informacje w kinie. Wiec ten podejrzany wpadl w koncu na pomysl i stwierdzil, ze tym agentem byl przesluchujacy go oficer sledczy, pod ktorym sie nogi ugiely bo wiedzial co go moze czekac, ze moze byc sam w skorze podejrzanego i nieuchronnie skazanego na smierc. Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Gdzie sie te wszystkie wolne, do Anaissnr2 12.12.04, 01:40 Dziękuję Niko za ten cytat o ateizmie. Wierzę, że są rzeczy, których nie można udowodnić i szanuję wszystkich, którzy w religii odnajdują oparcie. Nie znoszę tylko wiary na pokaz, nie znoszę tych rozmodlonych osób, które uważają siebie za lepsze od innych, a w rzeczywitości są niejednokrotnie bezlitosne. Bynajmniej nie uważam siebie za chodzący ideał. Wiem, że muszę ciągle uczyć się tolerancji, która ani nie jest łatwa, ani prosta. I wiem, że trzeba mieć w sobie dużo pokory i samozaparcia, aby przestać z lekkością ferować wyroki, wydawać sądy, które nie dopuszczają krytyki i przestać w końcu wiedzieć wszystko najlepiej. To jest chyba zadanie na całe życie. Przynjamniej w moim przypadku. Zmykamm już do łóżka, bo padam na klawiaturę :-) anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Niko profesor Leonard Peikoff IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 12.12.04, 03:09 Przytoczylem Ci Anaiss Peikoffa, ktory jako niewzruszony ateista,jednoczesnie twierdzil, ze najlepiej przygotowani studenci na uniwersytecie na ktorym wykladal, jak i w/g opini jego kolegow po fachu, to studenci z katolickich prywatnych szkol parafialnych w USA do ktorych uczeszcza wiele polonijnej mlodziezy i dlatego po studiach chetnie przyjmowani sa do dobrych prac, jednak to nie regula. Leonard Peikoff ( czytaj Lenart Pikoff) jest autorem chyba najlepiej opracowanej ksiazki na temat zrodel hitlerowskiego nacjonalizmu i siega w tej ksiazce az do filozofii greckiego Platona a juz Kanta to skazuje na zupelne potepienie. Tak on jak i Rand bardzo sobie cenia sw. Tomasza z Akwinu, ktory ich zdaniem zakonczyl sredniowiecze i otworzyl bramy do Odrodzenia Rozumu i zupelnie sie z nimi pod tym wzgledem zgadzam, gdyz przecie to Tomasz przedstawil na nowo do kultury europejskiej Arystotelesa (Atlasa) na ktorego barkach ( logice) rozwinelo sie Oswiecenie i rozpoczela sie Rewolucja Przemyslowa i wogole na ktorej to logice spoczywa cala Zachodnia Cywilizacja. Tytul tej ksiazki to The Ominous Parallels, co w wolnym tlumaczeniu moze znaczyc Zlowieszcza Rownolegla. Rownolegla gdyz w czasie kiedy Peikoff pracowal na ta ksiazka to USA byly pod silnymi, wydawaloby sie nie do odwrocenia ideami lewicowymi promieniujacymi te idee z najwiekszych amerykanskich uniwerkow bo tam cala powielarnia tych idei, ktorych zrodlem nie Ameryka i wcale nie ZSRR a filozoficznie to Niemcy i Anglia. Przyjechal emigrant z Europy, czy z jakiejkolwiek czesci swiata w 19 wieku, bez wyksztalcenia jak np. mlody Staiway, tworca wspanialych fortepianow, ktory nie umial pisac ani czytac. Przyjechal za chlebem bo gospodarka niemiecka juz wtedy byla tak regulowana i zbiurokratyzowana, ze w wieku 21 lat byl juz w/g przepisow za stary aby sie uczyc zawodu stolarza. Tutaj, Stainway pracowol u kogos, obserwowal, uczyl sie na wlasna reke, oszczedzial, pozyczyl z banku, zaryzykowal i otworzyl wlasna firme i osiagnal wcale przez nikogo niegwarantowany sukces razem z synami. Podobnych ludzi sukcesu wtedy bylo dosyc duzo i jak ci przedsiebiorcy podorabiali sie majatkow to ich ambicjami bylo wysylanie na dwuletnie pouczelniane, dodatkowe studia wlasnie do Niemiec i do Angli swoje dzieci gdzie lewica intelektualna, uniwersytecka prala mlode mozgi bardzo wytrwale i skutecznie. Po powrocie do USA, dzieci tych tytanow pracy i pomyslow dostawaly stanowiska na znanych uniwersytetach i te kolektywistyczne zarazy dalej propagowaly a zwlaszcza, ze stac ich bylo nawet i na budowanie Uniwersytetow za tatusia odziedziczone pieniadze. Tak bylo z rodzina Kennedych, Rockeffelerow. Pierwszy Rockeffeler, ten od Standard Oil, to byl niezwykly umysl. Lewica go do dzisiaj go potepia a przecie to on "Oswiecil" Ameryke. Przed nim wydobycie ropy i rafineria byly bardzo zle zorganizowane i niewydajne. Wciaz oswiecano co zamozniejsze domu olejem z wieloryba w kaganku. Reszta ameryki zamierala o zmierzchu. Rafinerie Rockeffelera byly tak wydajne, ze cena nafty z 10 dolarow spadla do 25 centow. 10 dolarow wtedy to bylo sporo grosza. Jednak tej konsekwencji jego dzialalnosci jak i tej, ze zaczal sie przemysl samochodowy wogole sie nie bierze pod uwage. Pod uwage sie bierze, ze to Kapitalista, ktory zrobil wielki majatek. Dzieki zawsze za Twoje Cieplutkie pozdrowienia i nawzajem. niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Do Anaiss/ sprawa ateizmu IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 11.12.04, 23:03 Pisalas Anaiss o ateizmie. Wlasie znalazlem ciekawa i niedluga uwage profesora filozofii Leonarda Peikoffa. Tylko nie wiem czy uda mi sie wiernie odworzyc go w polskim, jednak sprobuje. Atheism. Kazdy argument na istnienie Boga i kazdy atrybut przypisany Jemu spoczywa na blednej metafizycznej przeslance. Zaden nie potrafi przetrwac nawet moment na wlasciwej metafizyce...... Rzczeczywistosc istnieje, i tylko rzeczywistosc istnieje. Rzeczywistosc, warunek podstawowy; jest ona niestworzona, niezniszczalna, wieczna. Tak wiec jezeli chce sie postulowac cos poza rzeczywistoscia - jakas nadprzyrodzona realnosc (realm) - to trzeba to zrobic otwarcie zaprzecajac rozum, uwalniajac sie od definicji, dowodow, argumentow, i mowiac po prostu "do diabla z argumentem, Ja Wierze". To oczywiscie jest manifestacja odrzucenia rozumu. Rozum jako jako jedyny fakultet wiedzy i dlatego rozum zaprzecza istnieniu nadprzyrodzonych wymiarow (kosmicznych agencji, jak sie Peikoff czesto o nich wyraza), ktore sa zaprzeczeniem natury (bytu, rzeczywistosci). To sie odnosi nie tylko do Boga ale rowniez do kazdego innego nadprzyrodzonego wariantu ktorego istnienie sie zapewnia i ktore sie bedzie zapewnialo. Tak wiec istnieje otaczajaca nas rzeczywistosc i nic wiecej. (jest to fragment prelekcji profesora Peikoffa z ktoregos z nowojorskich uniwersytetow, wedlug transkryptu, ktory gdzies w calosci chyba wciaz posiadam) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Rand, dalszy ciag wywiadu z Playboy'em IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 12.12.04, 02:21 PLAYBOY; Jezeli osoba organizuje swoje zycie wokol, jednego, zrecznie zdefiniowanego celu, czy nie bedzie ta osoba w niebezpieczenstwie ekstremalnie zawezonych horyzontow? RAND;Wrecz przeciwnie. Centralny cel sluzy aby zcalic wszystkie inne aspekty dotycznace zycia czlowieka.Ustanowi to herarchie, relatywna waznosc jego wartosci, zabezpieczy go przed banalnym wewnetrznym konfliktem, pozwoli mu cieszyc sie zyciem na szersza skale i pozwoli przeniesc radosc zycia do kazdego rejonu dostepnego dla jego umyslu; gdzie czlowiek bez celu zatraci sie w chaosie bo nie wie jakimi sie wartosciami kierowac. Nie jest w stanie osadzac. Nie moze powiedziec co jest wazna dla niego i dlatego bedzie dryfowal beznadziejnie na lasce przypadkowych bodzcow lub bedzie pod wplywami roznych kaprysow pod wplywem chwili. Nic go nie bedzie cieszylo. Spedzi zycie na poszukiwaniu wartosci, ktorych nigdy nie znajdzie. PLAYBOY;Czy wyeleminowanie kaprysow z zycia i dzialanie w totalnie racjonalny sposob nie doprowadzie do dretwego, smentnego egzystowania? RAND; Szczerze stwierdzam, ze nie wiem o co panu chodzi. Zdefiniujmy nasze okreslenia. Rozum jest czlowieka narzedziem wiedzy, fakultetem, ktory umozliwia mu postrzegac fakty z rzeczywistosci. Poczynac racjonalnie znaczy poczynac (dzialac) zgodnie z faktamy rzeczywistosci. Uczucia nie sa kognitywnymi narzedziami poznania tak wiec to co sie czuje nic nie powie o faktach; powie tylko cos o ocenie faktow. Uczucia sa rezultatem oceny wartowsci i powodowane sa czlowieka podstawowymi przeslankami, ktore to mozna posiadac swiadomie lub podswiadomie a ktore moga byc nieprawdziwe lub prawdziwe. Kaprys to stan emocjonalny, ktorego przyczyn sie nie zna i nie zalezy aby znac. A teraz, co to znaczy dzialanie pod wplywem kaprysu? Znaczy ze czlowiek dziala jak chodzacy trup.( tu uzyla innego zwrotu 'jak Zombie') bez wiedzy z czym ma do sie czynienie, czego chce i co chce sie osiagnac lub co motywuje. Znaczy to, ze taki Zombie jest w stanie tymczasowego obledu. Czy jest to pelnia zycia? A ja uwazam ze z takiej "pelni" moze wyplynac krew. PLAYBOY; Czy nalezy ignorowac wszystkie uczucia, emocje i wydalic je z zycia? RAND; Oczywiscie, ze nie. Jednak nalezy je umiejscowic w ich nalezytym przedziale. Uczucia (emocje, odczucia) sa automatyczna reakcja, automatycznym skutkiem czlowieka przeslanek wartosci. Skutkiem jednak nie przyczyna. Nie koniecznie musi nastapic starcie sie ani dichotomia (rozdzwiek) pomiedzy czlowieka umyslem a jego uczuciami - pod warunkiem, ze zachowa odpowiednia relacje. Rozumny czlowiek wie - lub postara sie odkryc - zrodla jego stanu emocjonalnego ich podstawowe przeslanki z ktorych pochodza. Jezeli jego przeslanki sa zle to je skoryguje. Nigdy on nie bedzie dzialal pod wplywem emocji, ktorych zrodel nie zna, znaczenia ktorych nie rozumie. Oceniajac sytuacje wie dlaczego reaguje tak a nie inaczej i czy ma racje. Nie ma wiec wewnetrznego konfliktu bo jego umysl i jego stan emocjonalny sa zintegrowane, jego swiadomosc w doskonalej harmoni. Jego emocje nie sa jego wrogami, sa one srodkiem do cieszenia sie zyciem. Jednak jego uczucia nie sa drogowskazem (przewodnikiem); drogowskazem jest jego rozum. Ta wspolzaleznosc nie moze byc jednak odwrocona. Jezeli czlowiek uzyje emocje jako przyczyne a umysl jako pasywny skutek, jezeli bedzie sie kierowal emocjonalnymi stanami i uzyje umysl tylko do racjonalizowania czy tez do usprawiedliwiania jakos - wtedy taki czlowiek dziala niemoralnie, i skazuje siebie na mizerne zycie, na niepowodzenia, na porazki i nic nie osiagnie jak tylko destrukcje - jego wlasna i innych. Odpowiedz Link Zgłoś
toja50 Re: Dzień dobry rankiem... 12.12.04, 10:04 Pozdrawiam serdecznie i niedzielnie, powroconych szczegolnie, przyjemnosci na spacerku i do jutra, paaaa!!! Odpowiedz Link Zgłoś
naata Re: Dzień dobry rankiem... 12.12.04, 12:34 Dzień dobry miła F. Brodnico! Pozdrawiam Was serdecznie! ;-) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Niko Re: Dzień dobry rankiem...Dla Toja IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 13.12.04, 00:01 A ja mowie Toja, ze ziemia brodnicka frajerow i frajerek nie rodzi ha ha ha. Zawsze takie odnosilem wrazenie kiedykolwiek bylem w towarzystwie brodniczan. Jednak to byly dawne, licealne czasy, bez wzgledu, mile je zawsze wspomninam; ciekawi ludzie, ciekawe miasto, ciekawe okolice a zwlaszcza Bachotek, Zbiczno i Gorzno. To ostatnie chyba pokrecilem. No i do stolicy niedaleko. Niedaleko do Torunia. Niedaleko do Szafarni gdzie Chopin przyjezdzal do wojostwa na wakacje. Ciekawe czy tam wciaz odbywaja sie coroczne koncerty? Z Brodnicy niedaleko na Mazury, do Gdanska, Gdyni i do Sopotu, do Sierpca do Wabrzezna, do Rypina, Lipna i Wloclawka, do Golubia-Dobrzynia gdzie stare zamczysko na wzniesieniu stoi. Podobno tam o polnocy straszszszszy. Gdzie odbywaja sie huczne Sylwestry, gdzie turnieje rycerskie. Przecie z Brodnicy i do Grudziadza tez niedaleko. Tak wiec widze, ze Brodnica moze postulowac o kandydature do Stolicy Polski. A dlaczego ma nia byc ciagle ta skorumpowana przez politykow Warszawa? Hmm... A ja juz na drzewkach przed domem pozakladalem malenkie, swiateczne swiatelka, jest wiec juz ciemno ale swiatelka wywoluja niezwykle przyjemny nastroj. Pozdrawiam Toja i zycze przyjemnego tygodnia pracy. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
naata Re: Dzień dobry rankiem...Dla Niko 15.12.04, 10:40 No bądź sprawiedliwy Niko, frajerzy i frajerki rodzą się pod każdą szerokością geograficzną. Pewnie i w Brodnicy znajda sie jacyś/jakieś he he he he Pozdro Odpowiedz Link Zgłoś
naata Re: Podręcznikowa wiedza a życie... 12.12.04, 12:29 Dzięki,Niko, za dalsze tłumaczenie ciekawego wywiadu. Trudno o dyskusję w "streszczeniu", temat rzeka, ale chce odnieść się do poniższego cytatu; ""..Rozumny czlowiek wie - lub postara sie odkryc - zrodla jego stanu emocjonalnego ich podstawowe przeslanki z ktorych pochodza. Jezeli jego przeslanki sa zle to je skoryguje. Nigdy on nie bedzie dzialal pod wplywem emocji, ktorych zrodel nie zna, znaczenia ktorych nie rozumie. Oceniajac sytuacje wie dlaczego reaguje tak a nie inaczej i czy ma racje. Nie ma wiec wewnetrznego konfliktu bo jego umysl i jego stan emocjonalny sa zintegrowane, jego swiadomosc w doskonalej harmoni. Jego emocje nie sa jego wrogami, sa one srodkiem do cieszenia sie zyciem. Jednak jego uczucia nie sa drogowskazem (przewodnikiem); drogowskazem jest jego rozum. Ta wspolzaleznosc nie moze byc jednak odwrocona. Jezeli czlowiek uzyje emocje jako przyczyne a umysl jako pasywny skutek, jezeli bedzie sie kierowal emocjonalnymi stanami i uzyje umysl tylko do racjonalizowania czy tez do usprawiedliwiania jakos - wtedy taki czlowiek dziala niemoralnie, i skazuje siebie na mizerne zycie, na niepowodzenia, na porazki i nic nie osiagnie jak tylko destrukcje - jego wlasna i innych."" Oczywiśćie, zgadzam się z powyższym, ale pozwolę sobie zastosować "wzór" do rzeczywistośći... Z twierdzenia pani Rand wynika, że wszyscy ludzie powyżej przeciętnej, wykształceni, kierujący się logiką i zasadami, powinni byc "normalni" czyli nie powinnno być z nimi "kłopotów", ujmując to w wielkim skócie... A co mamy? Otóż, najwięcej biedy wyrządza nam głupota tych nieprzeciętnych, którym udało się dojść na szczyty, np. władzy. Osiągnęli cel, władzę na d nami ale .. nie nad swoimi słabośćiami, skrywanymi dewiacjami w mrocznych zakamarkach dusz. Przykłady można monożyć, ale nie o tym teraz,bo chodzi o definicję, która przeważnie zawsze nie ma odzwierciedlenia w zwyczajnym życiu. Stąd pewnie przekonywujace powiedzenie; "ideałów nie ma"...nawet wśród wybitnych jednostek. Nie gniewaj się Niko, że wzniosłą dysputę filozoficzna, sprowadzam do poziomu gleby, ale to nie moja ignorancja jest przyczyną, to realizm życia, w którym biorę czynny udział -jeszcze ;-) Nadzieja jest w przyszłych pokoleniach, które w procesie ewolucji poprawią statystyki normalności, byc może przez eliminowanie jednostek "nieprzydatnych" do życia nie odpowiadajacych normom i definicjom "super ludzi". Z natury jestem osoba pogodna i wesołą, ale tez bardzo przekorną... ;]]] Pozdrawiam serdecznie, Niko, życze miłej niedzieli. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Podręcznikowa wiedza a życie..Niko odpow. IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 12.12.04, 18:55 Witaj Naata, dzieki za zyczenia, rzeczywiscie niedziela zapowiada sie przyjemnie. Bede wyciagal reszte swiatelek i okrecal je na drzewkach/choinkach i krzakach przed domem... Boze jak jak lubie nastroj swiateczny w miescie, w radiu w TV, miliardy swiatelek na domach, w instytucjach, wszedobylskie reklamy a zwlaszcza niezwykle zyczliwa, benewolentna myzka. Niby swiateczna ale wcale nie o nastroju koled, komercjalna raczej i pelna radosci. Chrystusa z cierniami na glowie zlanej krwia przybitego brutalnie do krzyza, wcale sie nie widzi co zauwazyl przyjezdny ksiadz z Polski i nad tym lamentowal na polonijnym radiu, ze to ciezki grzech bo zamiast ludzie cierpiec wraz z Chrystusem droge krzyzowa to oddaja sie poganskiemu szalowi zakupow, smiechow i wydawaniu pieniedzy. Wiec zatelefonowalem do ksiedza po audycji i powiedzialem mu, ze wlasciwie Boze Narodzenie to poganskie swieto starozytnego Rzymu, tak silnie tkwiace w tradycjach Rzymian, ze nawet juz w chrzescijanskim Rzymie ciagle to swieto hucznie obchodzono. Dlatego tez kosciol wiedzial, ze tej tradycji sie nie wykorzeni wiec przesunal date ukrzyzowania do tego poganskiego swieta. Jednak najbardziej sie Boze Narodzenie zaczelo komercjalizowac w 19 wieku, w czasie Rewolucji Przemyslowej, kiedy to sie jakosc i dlugosc zycia zaczely polepszac a dobra zaczely zalewac rynki..... Ale nie o tym chcialem pisac. Mowisz o wyksztalconych, ktorzy rzadza polskim krajem. Gdyby wyksztalcenie gwartantowalo kondukt postepowan to ZSRR bylobo kraina mlekiem i miodem plynaca i przykladem prawdziwej wolnosci. A zobacz do czego ten narod doszedl. Bogaty w zasoby naturalne kraj doprowadzili najpierw do moralnej a co za tym do materialnej ruiny, doprowadzil ich do tego system, ideologia, ktora spoczywala na zupelnie zlych przyslankach, ktorych nikt nie staral sie sprawdzic, no moze bylo kilku a moze i wiecej ale podostawali wyroki albo spedzili zywot na syberii. To samo bylo z Nazistami, przeciez Hitler mial do dyspozycji najbardziej wysksztalconych ludzi a obozami zaglady zarzadali czesto Niemcy z doktoranckimi tytulami. Jeszcze jeden przyklad Albert Einstein, wybitny naukowiec, ktory uciekl z Niemiec do USA i tu wypisywal to co praktykowali komunisci "ekonomiczna anarchia kapitalitycznego spoleczenstwa jest, moim zdaniem, prawdziwym zrodlem, zla", dalej "Ta okaleczona jednostke uwazam z najwieksze zlo kapitalizmu". "Jestem przekonany, ze istnieje tylko jeden sposob na wyelinowanie tego smiertelnego zla tj. poprzez ustanowienie Socjalistycznej ekonomi wraz z systemem edukacyjnym o orientacji w kierunku socjalnych celow" itd.itp Jest to fragment z jego prelekcji na uniwerkach amerykanskich zebrany w ksiazce pt. "Idee i opinie" Albert Enstein (orginalny tytul Ideas and Opinions). Co nam te slowa Alberta przypominaja???? Tak wiec Naata, wyksztalcony czlowiek moze miec jeszcze bardziej porabane w glowie, jak mieli Chinczycy, Rosjanie, polskie elity rzadowe rowniez, ktore to wyksztalcenia moga doprowadzic do jeszcze wiekszej dewastacji kraju. Wiec watpie, czy slepe posylanie dzieci na polskie uniwerki wplynie na inny tok myslenia. Wiem ze np. bardzo modna jest w Polsce ekonomia brytyjskiego Johna Meynarda Keynesa. Ta ekonomia rowniez sie zachwycali sie Amerykanie w latach 60 i 70 siatych a zwlaszcza pod egida prezydenta Cartera, kompletnego socjalisty. Publikacje i podreczniki Keynesa trudno sie czyta bo nafaszerowane najrozniejszymi, malo zrozumianymi schematami a zwlaszcza statystykami. Wiec ekonomista ten uwazal, ze wojny i znieszczenia prowadza do zrywu ekonomicznego. Rewolucje bolszewicka okreslal jako "prawdziwe laboratorium zycia" Hitlera tez podziwial i twierdzil, ze jego ekonomia najlepiej sie sprawdzilaby w Nacjonalistycznych Niemczech. Wiem, ze Keynes mial ladna wille i jakos jej nie niszczyl aby mu sie zycie polepszylo. Iflacja w/g niego prowadzi rowniez do rozkwitu gospodarczego i tych bzdur ucza tera na polskich uczelniach. Amerykanska gospodarka w latach 60 tych zaczela upadac a za Cartera byl zupelny zastoj, dopuki tych Keynesowsich szalenstw w gospodarce nie powyplenial prezydent Reagan tj. po prostu obnizal podatki, likwidowal inflacje wraz z deregulowaniem gospodarki jednoczesnie zwiekszyl wydatki na zbrojenie. W silne, gotowe do obrony i gotowe do obronnego ataku panstwo swiatowy kapital zaczal inwestowac. I zawsze tak jest jak sie w historie spojrzy. Slaba militarnie Ameryka, jak za Cartera - kapital swiatowy z USA odplywal, co prowadzilo do jeszcze gorszej sytuacji gospodarczej. Efekty polityki Reagana oddziedziczyl Bill Clinton, ktory zaczal demoralizowac i zmiejszal wydatki na nowoczesne zbrojenia, zwiekszac podatki i wprawadzac nowe regulacji. Juz pod koniec jego drugiej kadencji gospodarka upadala i taka odziedziczyl Bush. Clinton zaniedbal zupelnie CIA i FBI rowniez, dlatego tez za jego rzadow zaczely sie rozne terrorystyczne przedsiewziecia na a pozniej juz za Busha najwiekszy terrorystyczny atak. Tak wiec wszedzie mozna sie dopatrzyc jak prawo Naturalne prawo przyczyny i skutku funkcjonuje na dobr lub na zle. Wysylajac mlodziez na studia trzeba sie dobrze zastanowic nad programami uczelni, jezeli, jak piszesz, w nich ma byc nadzieja. I nawet tutaj w USA slysze czeste wciaz te tradycyjne polonijnych cioc i babc "pamietaj tylko mi sie ucz" albo "bo prosze pana nauka, nauka jeszcze raz nauka" ale jaka nauka? " no jak to jaka? Nauka i juz" Pozdrowionka Naatka dla Ciebie jak i dla reszty Forumowiczow i nie wiem ale jaks ciagle kojarzy mi sie naatka z nitka ha ha ha. Do milego. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
soter_mlodszy Re: Podręcznikowa wiedza a życie..Niko odpow. 12.12.04, 19:12 Gość portalu: niko napisał(a): [...] Wysylajac mlodziez na studia trzeba sie dobrze zastanowic [...] nad programami uczelni, [...] ale jaka nauka? [...] oczywiście ta!, jak najbardziej idealistyczna!;-))) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Idealizm/Sotar/Niko IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 12.12.04, 21:52 To za lezy soter co sie rozumie przez idealizm, Rand byla raczej realistka, owszem miala te swoje wypracowane , wzorce jak to ona mowi generalnie do zycia opartego na sprawdzonych przeslankach. Jednak ona unikala pojecia Idealizm w kontekscie zycia, sama tez w zyciu popelniala bledy, jednak starala sie je korygowac i wlasnie jej o to chodzi, zeby bledy poprawiac i dalej cieszyc sie zyciem bo w sumie te bledne decyzje uderzaja najbardziej bolesnie w tego, ktory je popelnia. A "idealna" nauka wlasnie zeby byla praktyczna i oparta na na prawie przyczyny is kutku. Wlasnie historia tak powinna byc nauczana. Przewaznie to uczono nas najrozniejszych dat no i to ze kapitalizm nic nie warty a komunizm idealem raju na ziemi. I wydawaloby sie, ze te przegrane nauki ogolnego dobra jak sie nie sprawdzily to sie je powinno eleminowac i unikac. Alez gdziez tam. I ruscy znow szukaja tego zbiorowego szescia, czyli posozytowania jednych na drugich a i w Polsce ile socjallistow. I znow wydaje mi sie, ze jak wyjdzie kandydat na nowego prezydenta Polski i jak zacznie obiecywac, ze nam sie wszystko za darmo nalezy jak np. edukacja, obowiazkowe wakacje, rozne zasilki, darmowy komputer pod strzechy, telewizor plazmowy to gwarantuje Ci sotar, ze facet ma wygrane na bank wybory. A ze niespelni obietnic, to juz nie wazne, wazne ze ma wladze, chyba, ze wybory wygra wybitny maz stanu, laureat nagrody Nobla Lech Walesa to wtedy nasz kraj bedzie rosl w sile co zjedna nasz narod w jedna braterska sile a wtedy bedziem spiewac nasz hymn narodowy " bo wszyscy Polacy to jedna rodzina" tam tam taaam, tam tam taaaam. Wtedy na Lechu wyprawi kazdemu po Uniwersytecie a i prelekcje bedzie w nich wyglaszal, jak wyglaszal na amerykanskich. Wspomnialem o Rand i o idealizmie. Jednak jak sie mowi o idealizmie to przewaznie ma sie Soter na mysli w kategoriach filozoficznych a przewaznie o idealizmie platonskim i kantowskim. Bo wszagze to Platon twierdzil, ze czlowiek nie jest w stanie zobaczyc idealnego trojkata, kwadratu, idealnego drzewa kamienia idealnego czlowieka, generalnie idealnych form bo do tego potrzene jest w/g Platona wyzsze umyslowego wtajemniczenie. A i owszem bedzie sie dazylo do tych wtajemniczen studiujac w seminariach i bedzie sie tym bardziej wtajemniczonym im wyzsze religijne stanowiska bedzie sie otrzymywalo. Tak wiec najwyzsze wtajemniczenie jezeli chodzi o tajemnice idealnego czlowieka - Boga posiada jedyna swieta osoba na tej planecie tj. papiez. Na platonskiej filozofi spoczywa cala filozofia chrzescijanska. Trzeba jednak zdawac sobie sprawe, ze Platon tworzyl i zyl w okresie greckiego Kultu Rozumu i tez musial sie liczyc z atmosfera ciaglege argumentowania, dyskusji, dialogow, dowodow itp. Natomist Emanuel Kant skazal rozum na manowce. Jego idealizm byl niezwykle wyrafinowany. Kant byl profesorem filozofi na uniwersytecie w pruskim Krolewcu i kiedy Amerykanie celebrowali zwyciestwo nad Anglikami 4 Lipca Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Niko Re: Idealizm/Sotar/Niko CDalszy IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 12.12.04, 22:54 I kiedy Amerykanie celebrowali zwyciestwo nad Anglikami 4 Lipca 1776 roku w tym czasie mieszkancy pruskiego Krolewstwa z napieciem spogladali na drzwi domu w ktorym mieszkal Emanuel Kant. Dokladnie co do minuty profesor Kant otwieral drzwi i udawal sie na uczelnie gdzie wykladal filozofie. Na wykladach miedzy innymi omawial arhitekture Londynu i Paryza z super dokladnoscia. Kiedy sie jeden ze studentow zapytal profesora; "Mistrzu jak Mistrz moze znac tak dokladnie Paryz i Londyn jak przeciez Mistrz nie wyjezdzal dalej od Krolewca jak 15 kilometrow?" Na to profesor " Tak, wlasnie tak jest. Nie wyjezdzalem niegdy aby sobie niezaklocic idealnego porzadku swiata, porzadku Londynu, czy Paryza. Czyli platonska i kantowska nadswiadomosc nie ma nic wspolnego z otaczajaca nas rzeczywistosc. Generalnie to na tym Sotar polega platonski i kantowski Idealizm, jednak doradzam, niewarto czasu poswiecac obydwom. Kant pisze strasznie zawile, tak jak by chcial wykantowac i wykantowal bo dal podstawy do "do nowych rzeczywistosci" tj. do faszystowski nadrzeczywistosci Narodowego Socjalizmu jak i do nadrzeczywistosci Komunizmu. Zajrzyj na programy polskich uniwerkow to zobaczysz jak tam Kant jest wciaz czczony, nauczany, studiowany. A kiedys czytalem w gazecie Wprost, przed laty jak satyryk Majewski napisal wierszyk, ktorego tylko fragmenty pamietam: Niby Niebo gwiazdziste nad nami........ I sie pytam z glupia franta czy w polskiej konstytucji Prawo czy Kant? Z pozdrowieniami. niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Mniejszosci sexualne- do anaiss IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 12.12.04, 23:07 Wyobrazam sobie anaiss jaka jest wciaz nietolerancyjna sytuacja w kraju, chociaz widze rozne polskie czaty gdzie te mniejszosci sie towarzysko udzielaja. Tutaj w USA moze nie chodzi o tolerancji jak o "dbanie o swoj wlasny interes", jak to sie z amerykanska mowi, " Mind your own business. Tylko widzisz anaiss, ze jak mniejszosci organizuja sie w dosyc znaczna sile to zaczynaja sie przeginac to zagadnienie do przesadnym rozmiarow. Domagaja sie w programach i podrecznikach szkolnych, zeby nauczano, ze homosexualizm jest normalnym i zdrowym zachowaniem a nawet zaczeto nauczac nastolatow i mlodszych, ze stosunki ludzi ze zwierzetami trzeba tez akceptowac jako normalne. Z pewnosci i mniejszosci sexualne zachowuja sie czesto przyzwoiciej od wiekszosci. Jednak niezawsze. Geje pografia robic istne dosyc wulgarne ekspresje i to sie rodzicom niepodoba. Sluby, i domaganie sie malzenskich przywilejow, czyli znow doli od panstwa. Dlatego ja tak zawsze bylem zwolennikiem limitowanego rzadu, ograniczajacego sie do obronnosci kraju jak i obywatela czyli silna, nowoczesna armia jak i silny, sprawny aparat policyjny oraz obiektywne sady. Tak wiec najbardziej odpowiada mi org Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Niko Re: Mniejszosci sexualne- do anaiss IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 12.12.04, 23:40 Tak wiec najbardziej odpowiada mi orginalna intencja amerykanskiej Konstytucji gdzie rzad ma scisle okreslona role bez ingerowania w sprawy gospdarki jak i w sprawy osobiste obywateli. Rowniez jestm zwolennikie prywatnej edukacji jednak posylajac dziecko do prywatnej szkoly rodzice nie powinni jednoczesnie placic podatkow na publiczna edukacje i wybiora sobie taka szkole gdzie program bedzie dla nich odpowiedni. Takie sa nastroje w USA i coraz wiecej powstaje prywatnych szkol a zwlaszcza tzw. Home Schooling, czyli Domowych Szkol. Polega to na tym, ze rodzice wynajmuja sale, wynajmuja nauczycieli a nauczyciele korzystaja z doskonalych programow komputerowych dla kazdego przedmiotu. Okazuje sie, ze dzieci po szkolach domowych dostaja sie na uczelnie o duzych wymaganiach i sobie tam dobrze daja rade. Co wiecej, roczna edukacja takiego ucznia wynosi w granicach 5-6 tysiecy dolarow a publiczna edukacja kosztuje panstwo, co ja mowie, przeciez podatnika, juz przeszlo 15 tysiecy dolarow w Stanach. Dzieki za cieple pozdrowionka a i nawzajem. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Niko Playboy- wywiad CD/praca-romatnyczna milosc IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 13.12.04, 05:49 PLAYBOY;Zgodnie z pani filozofia, praca i osiagniecia sa najwazniejszym celem zycia. Czy uwaza pani amoralnych tych ktorzy znajduja wieksze wypelnienie i cieplo przyjazni i rodzinnych powiazaniach. RAND:Jezeli umieszczaja przyjazn i rodzinne powiazania ponad ich produktywna prace, tak,wtedy sa amoralni. Przyjazn, zycie rodzinne i ludzkie stosunki nie sa pierwszenstwem w zyciu czlowieka. Czlowiek, ktory umiesci innych przed jego wlasna tworcza praca, jest emocjonalnym pasozytem; ale jezeli umiesci jego prace jako w pierwszej kolejnosci to nie nastapi konflikt pomiedzy jego praca a jego cieszeniem sie ludzkimi stosunkami (towarzyskim zyciem) PLAYBOY;Czy uwaza pani,ze kobieta i mezszczyzna powinni organizowac ich zycie wokol pracy- a jezeli tak, to wokol jakiej pracy? RAND; Oczywiscie. Uwazam, ze kobieta jest rodzajem ludzkim.To co jest odpowiednie dla mezszczyzny jest odpowiednie tez dla kobiety. Podstawowe pryncypia sa takie same. Nie bede tu probowala przypisac jaki rodzaj pracy ma kobieta wykonywac ani tez jaki mezszczyzna.. Nie ma szczegolnych prac, ktore sa specjalnie feministyczne. Kobiety moga wybrac prace zgodnie z ich celami i przeslankami w taki sam sposob jak mezszczyzni. PLAYBOY; Czy pani zdaniem kobieta jest amoralna, ktora wybierze poswiecanie sie dla domu i rodziny zamiast dla kariery? RAND; Nie amoralna- powiedzialabym, niepraktyczna, poniewaz dom niemoze byc praca na caly etat z wyjatkiem kiedy sa dzieci. Jednakze, jezeli ona chce zalozyc rodzine i chce aby to bylo jej kariera, przynajmniej na jakis czas, to bedzie odpowiednim - jezeli ona podejdzie do tego jako do kariery, to jest, jezeli bedzie studiowala ten przedmiot, jezeli zdefiniuje pryncypia i dyscypline za pomoca ktorych wychowa dzieci, jezeli podejdzie do tego w intelektualny sposob.Jest to bardzo odpowiedzialne zadanie i bardzo wazne, ale tylko kiedy podejdzie sie do tego naukowo nie tylko jako emocjonalne zaangazowanie. PLAYBOY;Gdzie, powiedzialaby pani, powinna romantyczna milosc miescic sie w zyciu osoby racjonalnej, ktorej jedyna napedowa pasja jest praca? RAND;Jest to jego najwieksza nagroda. Jedynym czlowiekiem, ktory jest w stanie doswiadcznyc glebokiej,romantycznej milosci jest czlowiek motywowany pasja jego pracy - poniewaz milosc jest wyrazem samooceny, naglebszych wartosci charakterow kobiety i mezczyzny. Zakochujemy sie w osobie,ktora podzila te wartosci. Jezeli czlowiek nie ma wyraznie zdefiniowanych wartosci i nie ma moralnego charakteru, nie bedzie w stanie docenic innej osoby. W tym wzgledzie chcialabym zacytowac zdanie z mojej ksiazki "The Fountainhead" "Aby powiedziec 'ja kocham cie'najpierw trzeba umiec wypowiedziec Ja" Niko uffffffffff... Z tego wynika, ze chyba jeszcze nikt z nas nie przezyl prawdziwie glebokiej milosci, wiec przyszlosc wciaz przed nami ha ha ha. Pozdrawiam. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: naata Re: Playboy- wywiad CD/praca-romatnyczna milosc IP: *.internetdsl.tpnet.pl 13.12.04, 12:52 Witam słonecznie Forumków! Pozdrawiam serdecznie, ja zawsze ;) Z nieukrywana ciekawością przybywam poczytać FB ;) Nie zawiodłam się, Niko znowu porusza arcyciekawy temat. ;-) Tym razem zgadzam się z panią Rand i z podsumowaniem Nika ;-) Bardzo rzadko ludzie dobierają się świadomie i szczęśliwie, szczególnie ci zawiązujący związki w bardzo młodym wieku, kiedy to, nie ma się doświadczenia w subiektywnej ocenie partnera,i najczęściej najważniejsze są płomienne uczucia, czego? No każdy wie he he he Pewnie dlatego tyle rozczarowań, rozwodów i wiecznych poszukiwań "prawdziwej miłości" i mądrego partnera/ki... której, tak naprawdę, chyba nie ma..a i z mądrością tez jest różnie, jak wiemy i dyplomy nie są gwarancją, czasem nawet, zdrowego rozsądku .. No tak, ale to już inna bajka lub beczka ;)) Wrócę do temaów, Niko, mam trochę mało czasu na spokojne pisanie, szczególnie o tej porze ;-) Do wieczora zatem. Pozdrówki i miłego dnia! Odpowiedz Link Zgłoś
toja50 Re: Playboy- wywiad CD/praca-romatnyczna milosc 13.12.04, 17:56 Pozdrawiam w ten pamietny dzien i sie ciesze, ze tutaj jest jak jest, poprostuuuuuu! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Witaj Toja IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 13.12.04, 18:52 Witaj Toja. No w koncu chyba zaczyna sie prawdziwa zima. Wczoraj wieczorem wichura zimnego wiatru a dzisiaj siarczysty mrozny poranek. I tylko wygladac kiedy spadnie nam puszysty sniezek. W sklepach szal zakupow, swiateczna, wesola muzyczka a miasta i przedmiescia ozdobione miliardami swiatelek. Co roku, coraz wiecej. Te wszystkie ozdoby choinkowe sa tak taniutki i sie zastanawialem komu by sie oplacalo tutaj robic swiatelka po 3 dolary za jeden zestaw? No tak ale tam wszedzie na pudelkach made in China, albo Thailand, czy tez Mexico. I kto tutaj traci? A no nikt kazden zadowolony bo i konsumer ma tani produkt a i Chinczyk, czy Meksykanin sie cieszy, ze ma prace. Amerykanin sie cieszy, ze ma dobre produkty spozywcze made in Poland i wcale nie tansze od made in USA bo jakoscia dorownuja, czesto przewyzszaja a jak nie to sa po prostu o innym mniam, mniam smaku. Nawet widac juz sporo paprykarzu szczesinskiego w puszkach, czyli makreli w ostrym, pomidorowym, afrykanskim sosie wszystko wymieszane z ryzem a przyprawa do tego to ostry afrykanski pieprz, zupelnie podobny do, czerwonej papryki. Jednak najbardziej z Polski pamietam lina. Zidentyfikowalem chyba wszystkie istniejace ryby na kontynecie amerykanskim i odpowiedzniki ich nazw w jezyku polskim. Jednak lina tutaj nie ma. A takie smacznie serwowano flaczki z lina w bydgowskiej Orbisowej, tak sie chyba nazywal ten stary hotel, gdzie tramwaj od dworca skrecal pod ostrym katem w prawo. Smazony lin, albo karas, ktorego tutaj tez nie ma, smakowaly wyjatkowo dobrze. Jest wiele innych ryb jak tlusta sieja, ktora wyglada jak duza, dwukilowa ploc, albo wedzone sielawki, jak z Rucianego na Mazurach. Hodowlany catfish, czyli sumik zalewa rynki podobny w smaku do wegorza ale duzo smaczniejszy, mozna go kupic jako fileta bez skory i osci, albo w calosci, albo tez pokrojonego w dzwonkach. A poniewaz w hodowlach karmiony jest kukurydziana pasza wiec wogole nie pachnie ryba w czasie smazenia czy gotowania. Mozna kawalki filetow dodawac do warzywnej zupki, do roznych zup, grzybowych, rosolow, gularzy, piec go na grylu bo jest tlusty, mozna z sumika hodowlanego cuda kulinarne wyprawiac. No i ta zlocista Sieja z Jeziora Supperior. Jedyna w swoim rodzaju, tlusta, panierowana w rozbitym jajku i w bulce tartej. Sieja z kanadyjskich rzek jest inna, chuda, mniejsza i nie smakuja az tak dobrze. Albo filety z okonia, czy tez z sandacza. Szczupaka uwaza sie tutaj za chwast rybi jak i dzikiego karpia. Wedzony albo swiezy losos hodowlany w fiordach norweskich, ktory napewno i do Polski jest tez exportowany i tylko, aby pieniedzy wystarczylo na te wszystkie lakocie a do tego kalifornijskie winka, lub australijskie, wloskie, czy nawet niemieckie reslingi. Otwarte dla exportu/importu granice dla ludzi, dla ludzi moja mosci Wacpanno a nie zamykanie tych granic dla nadrzednych, politycznie idealow. No tak... Polska niedlugo bedzie czescia EU. Sam nie wiem czy bedzie rodakom lepiej w Uni Europejskiej czy tez lepiej oddzielnie. Sa rozne glosy, rozne zapatrywania, poglady. Przewaznie mlodziez wypowiada sie za. Starsze pokolenie trapia obawy, ze Polska juz nie bedzie Polska, ze nam Niemiec ziemie pozabiera, albo ze sasiadem moze byc Niemiec Holender czy Francuz. A przecie w historii polskiej nieraz juz tak bywalo a zwlaszcza gdy Polska byla potega gospodarczo- militarna, chetnie sie w Polsce osiedlali kupcy z roznych krajow, jak i wyzsza klasa. Kiedys czytalem w starych zapiskach angielskich, ze przez port W Rewalu eksportowano do Angli material militarny gdzies w 1500 tnym roku. Byly to z grubsza wstrugane drzewce (staves) z tatrzanskich drzew cisow, ktore obecnie pod ochrona a z ktorych to angielscy rzemieslnicy wyrabiali slynne bojowe luki dlugie dla angielskiej armi, angielskich lucznikow tzw yewmen (lucznicy) jew (cis). Zycze przyjemnych i owocnych zakupow swiatecznych. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Playboy- wywiad CD/praca-romatnyczna milosc nr.2 IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 14.12.04, 01:42 PLAYBOY;Utrzymuje pani, ze wlasne, osobiste szczescie jest najwazniejszym celem i ze poswiecanie sie jest amoralne. Czy to dotyczy rowniez milosci jak dotyczy pracy? RAND;Dotyczy to milosci bardziej niz czegokolwiek, to znaczy ze osoba ktora sie kocha jest wielka, osobista, egoistyczny waznoscia dla pelni zycia. Gdyby sie bylo nieegoistycznym to by znaczylo, ze sie nie czerpie zadnej osobistej przyjemnosci lub szczescia z towarzystwa i obecnosci osoby, ktora sie kocha, i ze tylko jest sie motywowanym przez altruistyczne wspolczucie dla osoby, ktora pragnie byc kochana. Nie musze tu podkreslac, ze nikt niebylby zadowolony, czy zaakceptowal koncept tego rodzaju. Milosc nie jest samoposwiecaniem sie, ale glebokim zapewnieniem wlasnych potrzeb i wartosci. Kocha sie kogos dla potrzeb wlasnego szczescia i to jest wlasnie najwiekszym komplementem, najwiekszym atrybutem jakim obdaza sie ukochana osobe. PLAYBOY; Odrzucila pani purytsnkie pojecie, ze milosc fizyczna jest brzydka lub Zlem; a jednoczesnie pisala pani,ze "Slepe pragnienie, niewybiorcze pograzanie sie sa mozliwe tylko dla tych, kotrzy uwazaja sex i siebie samych jako Zlo." Czy ma to znaczyc, ze wybiorcze, selektywne pograzanie sie w sex praktykach jest moralne? RAND; Powiedzialabym, ze selektywne i wybiorcze zycie seksualne nie jest pograzaniem sie. Okreslenie "pograzac sie" odnosi sie do przedsiwziec branych lekko i przypadkowo. Uwazam, ze sex jest jednym z najbardziej waznych aspektow zycia i dlatego nie wolno traktowac sexu trywialnie i przypadkowo. Stosunki sexualne sa nalezyte(odpowiednie) tylko na gruncie najwyzszch wartosci jakie w czlowieku mozna znalezc. Sex nie powinien byc niczym innym jak tylko reakcja na wartosci. I dlatego wlasnie uwazam kontakty sexualne przypadkowe jako niemoralne. PLAYBOY; Czy to znaczy, pani zdaniem, ze stosunki seksualne powinny dotyczyc tylko malzonkow? RAND; Nie koniecznie. Sex powinien angazowac tylko powazne stosunki. ....Ale o tym nastepnym razem. Z pozdrowieniami. niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Playboy- wywiad cd/romatnyczna milosc nr 3 IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 14.12.04, 05:22 PLAYBOY;Czy uwaza pani, ze w sex powinny sie angazowac tylko malzonkowie? RAND: Niekoniecznie.Sex powinien angazowac tylko powazne zwiazki. A czy te zwiazki sa malzenstkie czy nie to juz zalezy od kwesti, ktora zalezy od okolicznosci i kontekstu zycia dwojga kochajacych sie. Uwazam malzenstwo jako bardzo wazna instytucje, ale wtedy jest wazna gdy dwoje ludzi zalazly osobe z ktora pragna spedzic reszte ich zycia. - kwestia ktorej ani kobieta ani mezszczyzna nie moga byc automatycznie pewni. Kiedy jest sie pewnym, ze wybor jest ostateczny, wtedy malzenstwo, oczywiscie, jest pozadanym stanem. Jednak to nie znaczy, ze kazde zwiazki oparte na mniej niz calokowitej pewnosci sa niewlasciwe. Mysle, ze kwestia stosunkow malzenskich, czy tez niemalzenskich zalezy od wiedzy i pozycji dwojga ludzi zaangazowancyh i powinna byc pozostawiona im samym. Obydwa sa moralne pod warunkiem, ze sa powaznie traktowane i na zasadzie wartosci.STOP To tyle wywiadu na dzisiejszy wieczor do poczytania sobie juterkiem. Mam nadzieje, ze sie Wam wszystkim smacznie spi kiedy ja zaczynam wieczorowe zycie i tylko sie obawiam, czy tym wywiadem nie robie wiecej zla niz dobra. No bo moze byc i taki scenariusz, ze nagle slodkie brodniczanki, po przeczytaniu Miss Rand wypowiedzi, zastanowily sie, zrobily manicury pedicury oko, wlos, puderek, bizuteria,zapachy modne szpileczki, biust do gory, sylwetka jak nalezy, obejrzaly sie w domowym zwierciadle i nagle zrozumialy..... O Qurnaaaaa, przecie jam naprawde warta grzechu jako kobieta fizycznie o dobrym wygladzie, intelektualnie o przyzwoitej inteligencji, niezaleznym charakterze a ten,.... ten,.... przez tyle lat traktowal mnie jak g......To ja tyralam przez tyle lat sie dla niego poswiecalam a ten nawet mi zadnego komplementu przyzwoitego niekupil a tylko dozyna tego starego volswagena, gniezdzi mnie i dzieci w dwoch pokojach z kuchnia a gdyby mnie naprawde kochal to zrobil wszystko, inaczej by zycie i prace zaplanowal, dalby z siebie wszystko abysmy zyli na wyzszym materialnie poziomie. Uffff... I tak moze byc. Jednak trzeba na brodniczan patrzec tez pod innym katem, przecie i ich sytuacja w obecnych po prl-owskich realiach nie jest latwa. Czasami muru glowa nieprzebijesz, jak to sie mowi, a prawdziwa milosc powinna trwac, bez wzgledu na ups and downs, czyli bez wzgledu na dobre i bez wzgledu na zle czasy. Zycie to nie je bajka, zycie to niezwykle kompleksowa sprawa a moze lepiej, zlozona sprawa. Zawsze w chwilach zwatpienia najlepiej cofnac sie do wspomnien, pewnie ze one materialnie nie pomoga ale z pewnoscia duchowo pomoga odnalezc dawne te dobre wartosci na dobrych przeslankach od ktorych zaczelo sie nie tylko zycie we dwoje ale tez i przybylo zycia, jednego dwoje a moze i wiecej. Czy nie sa to najslodsze konsekwencje tego co bylo a nie jest a moze wciaz jest, tylko, ze wlozene do zachowanka na przetrwanie he he he. I o qurnaaaaa...., lapie sie na tym, ze gadam do Was juz tera jak troskliwy ksiadz z brodnickiej ambony ha ha ha. Nie wiem czemu ale zawsze lubie gadac z duchownymi i to niezaleznie jakiego wyznania mojzeszowego, islamskiego, katolickiego albo protestanckiego. Zycze przyjemnego polowania za prezencikami dla najdrozszych. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
soter_mlodszy Nauka/Kant...odpowiedź koledze Niko............... 13.12.04, 18:51 Witam w grudniu... Hm..., co do nauk, to jest jedna moja faworyta matematyka. Nie interesują mnie nauki spekulatywne, ani inne i o mglistych walorach poznawczych, gdzie empiria jest sprawdzana na żywym organiźmie świata bądź człowieka. Wiem, ze takowe istnieć muszą, ale od nich stronię!;-) Co do Kanta...! Akurat dażę go sympatią! Dobrze, że wywołałeś go do tablicy, bo akurat w tym roku przypada 200-setna rocznica jego śmierci!...Tytuł rozprawy magisterskiej dotyczyła "Natury ognia"..., a liczba przdmiotów przez niego wykladanych byla imponujaca: matematyka, fizyka, logika, metafizyka, etyka, geografia, antropologia, mineralogia. Po 40-stce, zmienia swój charakter. Po towarzyskim okresie życia, podąża drogą maksym. Stwarza je tylko li wyłącznie dla siebie, jest w nich nieugięty. Samodyscyplina charakteryzuje jego jestestwo! Wstawał o 5 rano. Wypijał filiżankę kawy. Palił jedną fajkę i przez godzinę przygotowywał się do zajęć! 7-11 praca na uniwersytecie, potem jeszcze godzina na pracę nad pismami. Południe obiad i spotkanie z przyjaciółmi, głównie z kupcem Greenem. Znanym z punktualności. Razu pewnego umówił się z Kantem na spotkanie, ten nie czekając dłużej wsiadł do bryczki i odjechał. Kant spóżnił się minutę, Green odjechał mimo machania rękoma Kanta! Przyjaźń była ich tak wielka, że z Greenem dyskutował poprawki do Krytyki Czystego Rozumu, a po jego śmierci na wyraz hołdu, rezygnuje z jedzenia kolacji!!! A co do filozofii to " niebo gwiażdziste nademną, a prawo moralne we mnie"! pozdrwiam sznownego kolegę i bywalca forum...miło gościć Ciebie u Nas!:-) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Niko Re: Nauka/Kant...odpowiedź koledze Niko.......... IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 13.12.04, 19:13 Dzieki za wpis. Ciekawe obserwacje. No wlasnie byl tak punktualny, ze sobie krolewczanie nastawiali zegary w/g jego wyjscia z domu na uczelnie. To prawda, ze byl tytanem pracy. Kant pochodzil z rodziny pietystow, czyli odlamu religii i niezwykle surowych zasadach. Pietysci nie lubili postepu, uwazali generalnie, ze dusza uwieziona jest w ludzkim ciele i dopiero uwolnia sie po smierci. Wiec wydaje sie, ze jednak ta religia miala wplyw na kierunek filozoficzny Kanta, o ktorym mowi sie, ze wykonczyl Oswiecenie, ktore bylo zagrozeniem dla religii. Niektorzy uwazaja, ze gdyby nie Kant to prawdopodobnie do dzisiaj po religiach niewiele by pozostalo. I nie bylo wtedy obrony na kantowskie ataki na Rozum a tak wlasciwie to na zmysly, ktore to niby w/g Kanta sa zwodnicze i dlatego umysl przetwarza nieprawdziwe dane przeto i wyniki tego przetwarzania nie moga byc prawdziwe i dlatego czlowiek nie jest w stanie poznac otaczajacej nas rzeczywistosci. W sumie Kant dal podwaliny do innych religi poprzez Hegla, neokantystow, Marksa itp. Nie bylo obrony na kantowskie argumenty gdyz taka nauka jak epistemologia (jaka sie zdobywa wiedze, process uczenia) wtedy nieistniala z czego Kant dobrze sobie zdawal sprawe... Matematyka, to rzeczywiscie konkretna dziedzina nauki, jednak i na nia filozofia miala ciekawy wplyw juz od czasow starozytnych. Kiedys przed laty sluchalem ciekawej prelekcji profesora matematyki Markusa. Gdzies musze miec jakies z tej prelekcji zapiski, jak znajde to sie z Toba sotar i z forumowiczami podziele. Tylko musze pogrzebac w tym moim balaganie. Przyjemnego dzionka sotar.Niko Tak, Krytyka Czystego Rozumu (Critiqe of Pure Reason). Niebo gwiazdziste nade mna, prawo moralne we mnie - tak to ujal w swoich satyrycznych wersetach Majewski o polskiej konstytucji. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Gdzies zgubilem Anaiss, a moze czyms urazilem. IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 14.12.04, 05:47 Gdzies zgubilem anaiss a tak ciekawie reagowala, tak szczerze sie wypowiadala.Nawet nie wiem z jakiego jej nick imienia pochodzenia... Moze norweskiego, moze hiszpanskiego. Anaiss, chyba z akcentem na iss. Moze zapracowana, bydgoskim zyciem zaangazowana, moze walczy z nietolerancja a moze po prostu ugania sie za prezentami. A moze gwiazdziste niebo nad nia, moralne prawo pod nia, jak to sotar przytoczyl ciekawie i filozoficznie..hmmm....Dajmy Anaiss spokoj bo jak nie to nas zignoruje (chcialem uzyc oleje, ale wydawal mi sie ten idiom w okolicznosciach niestosowny, nawet go nie znalem ale na polskich czatach stosowanie zauwazylem). Pozdrowionka i do zobaczyska, a raczej do zobaczonka tutaj juterkiem. Czeeeee. niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Nauka/Kant...do sotara IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 14.12.04, 06:28 Witaj sotar. Ja nie jestem ekspertem od Kanta z wyjatkiem tego, ze mi wogole jego fiozoficzna etyka nieodpowiada, tj. etyka samoposwiecen, czyli etyka calkowitego altruizmu, zreszta wynikajaca zupelnie z jego altruistycznej moralnosci. Ale calosci filozofii Kanta nie przestudiowalem zupelnie co zabraloby mi chyba z 10 lat aby zrobic doktorat. Moze i bym sie skusil ale zrazila mnie wlasnie kantowska moralnosc jak i wyplywajaca z niej etyka. Zreszta jezyk Kanta jest niezwykle skomplikowany a moze i niepotrzebnie wyrafinowany, powiedzialbym. I nie wiem kto zapodal stwierdzenie, ze " jezeli geniusz okresla wyjatkowa zdolnosc to Kant moze byc nazwany geniuszem w jego pojemnosci wzbudzania, grania i powielania ludzkimi obawami, irracjonalizmami a przede wszystkim ignorancjami i ze jego wplywy nie wywodza sie z filozoficznych a tylko z psychologicznych wzgledow. Niezwykle ciezkie oskarzenie w kierunku Kanta. Ale kim jestem aby osadzac? niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Nauka/Kant...do sotara IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 14.12.04, 06:47 Z drugiej znow strony soltar, mialem niezwykle ciekawego,starszego przyjaciela, ktory posiadal inne mniemanie o Kancie a ktorego to zycie sie tragicznie zakonczylo.E.G.Ross byl w sile wieku, dziennikarz, psycholog, ekonomista,wysportowany, autor fikcyjnych powiesci, ktory zostawil ciekawa literacka sposcizne. Odszedl zdrowy i ze wspanialymi projektami i wizjami zycia, doznajac wylewu krwi do mozgu. Przez dwadziescia lat prowadzil "rozmowy na radiu" a z w koncu osiadl na sporej farmie w dzikim dosyc zalesionym stanie Oregon gdzie razem z zona prowadzil hodowle wyscigowych koni. A prowadzil dzialalnosc na wciaz chyba istniejacej stronie www.objectiveamerican.com Pozdrowionka.niko Odpowiedz Link Zgłoś
soter_mlodszy Nauka/Kant...do niko 14.12.04, 20:09 Witam, niko...nie martw się tym, że czasami długo czekasz za odpowiedzią! to forum odwiedzają ludzie i to ludzie nie z Brodnicy... an! miewa przestoje w nadawaniu...ale nie wynika to z jej charakteru, że się obraża czy grymasi...po prostu zalatwia sprawy biezace, pielegnuje ogrod, szuka pracy, tak było dotychczas...nie jest to dziewcze, ktore tak latwo mozna wyprowadzic z rownowagi!:-) co do dysputy na tematy filozofii, matematyki i przyrody sa bardzo ciekawe, a Ty dajesz nam duzo nowych spostrzeżeń!, bynajmniej ja z ciekawoscia Ciebie czytam, słucham, i ciesze sie ze piszesz tu u Nas!;-) powiem Ci niko, ze czasem odnosze wrazenie, iz filozofowie wytmyslali swe systemy, budowali teorie po to by siebie usprawiedliwic! co nie przeszkadza, czerpac soki z ich sposcizny! chetnie poczytam zapiski z wykladow tego matematyka Markusa! nie zapomnij dodac jakiej specjalnosci byl kontynuatorem, jaka go dziedzina badan frapowala, wiem, ze matematyka wspolczesna, niektore z jej galezi to sztuka dla sztuki, ze sa tacy co maja matryce do produkowania prac, ze robia to tylko, bo coraz bardziej teoretyzują!...a wspolistnienie z innymi galeziami to tylko maly procent!...nie miej jednak...jak mawiaja Pitagorejczycy...liczba to podstawa wszystkiego!...i trudno sie z tym nie zgodzic! A co opanowania filozofii Kanta! Slyszano, że po wydaniu jego Krytyki..., jeden ze studentow popadl w obled, a drugi wyzwal innego na pojedynke, za to, iz tamten li tylko zazucil mu iz przestudiowanie tego dziela zajmie mu 30 lat, a kolejne 30 lat dojdzie przy jego interpretacji! lubie wywody filozoficzne, lubie czerpac z nich ozywcze soki, by jak to sam stwierdzilem, usprawiedliwic siebie, swiat przed...no wlasnie czy slusznie?...ale kazdy szuka oparcia...mnie daje to filozofia i nie tylko! czołem do nastepnego widzenia niko! Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Nauka/Kant...do niko 14.12.04, 21:15 Witajcie forumki. Ja mam tylko krótkotrwałe przestoje w pisaniu :-) Nie będę już wypominać, że przez tydzień, albo i dłużej sama tu byłam, a soterix nawet "cześć" nie powiedział. Zresztą tu nie fabryka, że trzeba wyrobić swoją normę. Tym wszystkim, na których padł cień zaniepokojenia o moje losy, wyjaśniam, iż w dobrym zdrowiu przebywam, a moja chwilowa nieobecność spowodowana była przdświątecznymi porządkami i zwykłym zmęczeniem (ale i tak uważam, że jestem uzależniona od forum :-)) Pochodzenie mojego nicku nie jest zbyt zawiłe. Pochodzi on od Anais Nin - pisarki i przyjaciółki Henry'ego Millera. Anais urodziła się w Paryżu, ojciec był Katalończykiem, a matka - Dunką. Cmoki anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
hrabia_potocki Re: Nauka/Kant...do niko 14.12.04, 21:19 Soter to przedziwny człowiek! Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Nauka/Kant...do niko 14.12.04, 21:38 O, kto tu do nas zawitał :-) Pozdrówka dla pana hrabiego :-) Odpowiedz Link Zgłoś
toja50 Re: Nauka/Kant...do niko 14.12.04, 22:23 To i ja sie przywitam, ale uciekam, bo za madrze sie tu dla mnie zrobilo hehe,ale pozdrawiam, jak zawsze! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Nauka/Kant...do niko IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 15.12.04, 06:13 Alez Toja, zawsze lubie jak tutaj zagladasz i napisz jak wyglada przedswiateczna atmosfera w miejscu gdzie mieszkasz. Pozdrawiam Serdecznie Cie Toja. niko Odpowiedz Link Zgłoś
naata Re: Dzień dobry .. 15.12.04, 09:47 Wszystkim sympatycznym Forumowiczom ;-) Pozdrawiam jak zawsze... ;-) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Nauka/Kant...do niko IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 14.12.04, 23:09 Witaj Anaiss. Tak pamietam, ze jakies 10 lat temu ogladalem film pt. Henry and June gdzie chyba taka ladna dziewcznyna ciemnowlosa wlasnie zaangazowala sie w milosna afere z zona Millera, June. Wydaje mi sie, ze to Miller pisal te pamietniki, chociaz pisal rzekomo reka swej zony June, czy cos w tym rodzaju. Ale juz szczegolow nie pamietam. Widzisz pamietam, jak kazdy pewnie samiec, najbardziej ta erotyczna scene i tak sie zastanawialem sam dlaczego samce az sie gotuja do ogladania scen jak sie same laski z soba kochaja. I zdradze Ci anaiss tajemnice o ktorych samce nie zdaja sobie sprawy. Chodzi o to, ze marzeniem samca jest byc czescia takiego trojkata i czesto samcow o takim trojkacie nawiedzaja fantazje ha ha ha....Pozdrawiam. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
naata Re: Nauka/Kant + sex...do niko 15.12.04, 10:34 "Henry Miller w rozmowie z Anais Nin: -Zawsze fascynowało mnie zjawisko zła. Dobroć jest rzeczą trywialną. Ale niestety nie ma na świecie ludzi całkowicie złych. ZŁO mnie inspiruje. I fascynuje mnie, podobnie jak fascynowało Dostojewskiego.”. Nin: „ -Nie mogłam się zdobyć na to, żeby przyznać, że i ja często czuję pokusę zerwania z moją stateczną egzystencją, rzucenia na wiatr dobroci i wierności, że chciałabym - -podobnie jak oni – żyć ciekawszym życiem, bardziej interesującym, wypełnionym przygodami, doświadczeniami, wciąż nowymi ludźmi.” he he Nico, wszyscy gdzieś tam w głębi duszy mają mniejsze lub większe pragnienia, których nie chcieliby uzewnętrznić, powodowani wstydem, pruderią,lub zwykłym strachem przed samym sobą, przed złamaniem stereotypów wyniesionych z kulury obyczajowośći, tradycji(?) religijnoości? Stąd też pewnie wielkie "zdziwienie", kiedy ktoś wyłamuje się z "ustalonego porządku". Np. ksiądz gej, pani profesor lesbijka, lub "wielobarwny" fetyszyzm. Znowu poruszyłes temat, który w zasadzie nie ma końca, tak jak nie ma granic w poznawaniu człowieka. Życze miłego dnia i ... fantazji cha cha cha... Pozdrawiam. nata Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Niko Nauka/Kant + sex+.do Naatki + Sotar + who ever IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 16.12.04, 03:37 No tak temat rzeka bez konca bo zycie jak milosierdzie Boze nie zna granic. I nie ma nic ciekawszego jak eksploatacja zycia. Wciaz uwazam coraz bardziej sie te horyzonty zycia poszerzaja bo jeszcze przecie nie tak dawn zdani bylismy na wezsze horyzonty lokalnej prasy, na telefony, nawet do faxu nie bylo dostepu, nie mowiac juz o maszynie do pisania, ktora musiala byc pod rejestrowana kontrola. A tera to przecie istna rewolucja a elity dziennikarskie musza sie naprawde nauganiac, aby byl popyt na ich slowo pisane bo jak nie to bankructwo na bank. A czasy szykuja sie jeszcze ciekawsze. Procesory juz nieglugo beda 25 razy szybsze co znaczy, ze i przetwarzanie danych ekonomicznych bedzie 25 razy szybsze. Juz kilka lat temu czytalem, ze bodajze amerykanie maja projekt procesora o wielkosci krysztalku soli i o szybkosc domowego PC. Cos sie mowi o niesmowitych, nieograniczonych pamieciach zawartych w electronach atomu (czy moze w ich orbitach. Nie chce sie na ne temat wypowiadac bo nie wiem za wiele ale Sotar byc moze jest z postepem technicznym processorow na biezaco. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Nauka/Kant...do niko IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 14.12.04, 22:33 Dzieki soter za ciekawy post. Wlasnie profesor Markus bardzo krykowal wspoczesna matematyke, ktora jest zupelnie niepraktyczna, jego zdaniem. Ale napisze wiecej jak znajde jakies notatki. A co do Kanta to mowi sie, ze od niego zaczela sie taka choroba psychiczna jak rozne odmiany schizofremi, czyli zupelne oderwanie sie od rzeczywistosci. Przypuszcza sie, ze schizofreniakow prawie, ze nie bylo w czasach przed opublikowaniem filozofii Kanta. Istnialy inne psychiczne choroby ale nie schizofrenie co czesto nawiedzaja tych przeuczonych. Wiec moze i socjalistycznych ekonomistow mozna by tez do tej kategorii zaliczyc ha ha ha. No nie chce tutaj nikogo urazic, chodzi tu o calkowita utrate kontaktu delikweta ze swiatem jaki jest. Mnie tez chyba meczy ta choroba bo lubie czytac o ludziach, ktorych nie ma a ktorzy mogliby byc i powinni byc, wiec tez sobie jak widzisz fikcja a nie rzeczywistoscia glowe zawracam. A moze i po to zeby nie byc pasywnym odbiorca swiata a raczej zmuszac glowe do myslenia?. Nie mam dzisiaj za wiele czasu. Pozdrawiam. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
naata Re: Święta, piekna tradycja... do Niko 15.12.04, 11:12 Niko, i ja lubię kolorowe święta, choinka, swiatełka, drobiazgi zdobiące wnętrza i od kilku lat też w Polsce obejścia domów. Pięknie wyglądaja rynki, ryneczki miast, ulice migocące kolorowymi światełkami, przyjemnie pospacerować wieczorem i pogapić się na otaczającą radość ;-) Nie do końca, jednak z tą radością, wystarczy popatrzeć gdzieś w bok by zobaczyć szukających w kontenerach na śmieci, biedaków, najczęściej zbierają puszki, bo aluminium można sprzedać i zarobić kilka groszy. Obecna bieda, to produkt uboczny naszego kapitalizmu, pogłębiająca sie przepaśc między bogatymi a coraz to biedniejsza częścią społeczeństwa. Ideologia nie ma tu nic do rzeczy, bo jakby nie było w Polsce obecnie rządzi lewica... he he Niedługo do rządu dojdzie prawica, ale czy się zmieni - polepszy? Wracając do świąt, nie dla wszystkich, więc, będą one radosne, niestety. Osobiście, od czasu kiedy nie mam juz dzieci w domu, nie mam choinki, równiez uważam to jako tradycję nie majacą nic wspólnego z religią chrześcijańską. Ale tradycja została. No i niech sobie jest ;) Tak to pokrótce,choć miło się tu "gawędzi", muszę lecieć, obowiązki wzywają. Do następnego razu, Niko! Pozdrawiam raz jeszcze i cześć! Acha, dalczego kojarzy sie Tobie nata z nitką? ;-)) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Święta, piekna tradycja sex... do Niko IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 15.12.04, 16:10 Witaj Natko/nitko. Tak to juz jest w przejsciach z systemow kolektywnych do systemu wolnorynkowego. W Polsce jest nadzieja, na lepsze choc powolne zmiany, natomiast w Rosji jest duzo gorzej, jak mi opowiadal dyrektor organizacji charytatywnej ze stanu Michigen a ktory ma baze w Petersburgu. Tam, jego zdaniem, duze ilosci bezdomnych, chorych dzieci wykorzystywanych sexualnie. I gdy Polska ewentualnie osiagnie pelny kapitalizmi tz. stopa zyciowa sie kazdemu polepszy nawet i temu co zbiera na wysypiskach smieci to wciaz beda glosy i narzekania o nierownosci. My tutaj w USA tez odczuwamy takie nierownosci no bo Gates ma miliardy a moj sasiad kupil sobie trzeci samochod, zolciotkiego, sportowego Lamborgini Murcielago za 300 tysiecy dolarow i dotego buduje sobie ogromny palac na wzor wilanowskich..hmmmmm. Co za niesprawiedliwosc. Mialem kolege, ktory jeszcze za prl-u plywal na statkach zagranicznych i mu sie dobrze powodzilo;dom, samochod,rodzina no i nie musial sie liczyc z pieniedzmi.. Ale ten to juz na zycie narzekal. Jak choinke swiateczna przyniosl do domu to sie niemal rozplakal bo nie byla idealna jak teraz te sztuczne. Jak pojechalismy cala watacha na ryby rozesmiani to on zasmucony no bo nie mial idealnego sprzetu do polowow. Na rybach byl tez nieszczesliwy bo nie zlowil tyle ile zaplanowal a wogole to w zyciu dostrzegal same zlo. W sklepie warzywnym nie cieszyl sie czerwioniutkimi pomidorkami a tylko znalazl gdzie lekko robaczywe jablko i nad tym jablkiem biadolil. Mialem go dosyc bo kiedykolwiek sie z nim spotkalem to zawsze mi przypominal jakies moje potkniecia o ktorych ja zapamnialem "a pamietasz jak ty.... itd, itp. Gdy ja zauwazylem piekna, rozesmiana dziewczyne to on zauwazyl u niej jakich drobiazg do krytyki. I takich Millerow w Polsce do dzisiaj wielu. Czasami telefonuje do nich ale zawsze rozmowa schodzi na negatywy czystego egzystencjonalizmu jak u Manna, Sartra czy Millera. Z pewnoscia tacy jak ujrza piekna, pieknie ubrana w wieczorowy stroj kobiete to ogniskowe ich mentalnych soczewek skieruja cala uwage i ostrosc na niewielka opryszczke na ustach takiej bogini i beda niezwykle precyzyjni w rozkladzie tej opryszczki na czynniki pierwsze, ktora to normalna, o zdrowym sensie zycia osoba by pominela. Wielu jest takich artystow malarzy, pisarzy o takim, skorumpowanym sensie zycia z atakiem na piekno, na wartosci, na zycie. Niestety Sartr wlasnie lubil sie tarzac w ludzkim pomyjach. I zalezy to tez od odbiorcy. Jeden z takim wlasnie sensem zycia bedzie sie czul dobrze(u siebie) gdy zobaczy cmentarze, kosciotrupy przy akompaniamencie wichury zimnego wiatry, deszczu, widelce drapakow jak chyba u Tetmajera. Inny czlowiek z innym sensem zycia bedzie sie czul dobrze gdy zobaczy na filmie, na obrazie w rzezbie ludzi o pieknych ksztaltach o harmoni ruchu, slowem sztuke z ktorej promieniuje optymizm i wiara w dobro i w czlowieka. Wciaz pamietam z lat dzieciecych choinke, prezenty, wesole swiatelka i dobrych skladajacych sobie zyczenia ludzi, chociazby wtedy tylko, przed Bozym Narodzeniem, ale wlasnie o dobrym sensie zycia czego wszystkim Forumowiczom zycze. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Święta, piekna tradycja sex... do Niko 15.12.04, 20:39 Wpadam na moment powiedzieć "Dzień Dobry" i życzyć wszystkim dobrej nocy. anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Święta, piekna tradycja sex..do Natki i nie tylko IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 15.12.04, 23:39 Zaczynasz byc moim osobistym "fetyszem" Naata, rodzaju zenskiego jak widze po ilosci naszych tutaj kontaktow i bez wzgledu, ze znalem znaczenie tego slowa w angielskim, ktore znaczy i brzmi zupelnie tak samo jak w angielskim, tylko z lekka inna pisownia "fetish", to jednak zajrzalem do leksykonu PWN, ktory sie jakos za mna na emigracje przywlokl i sprawdzilem dla pewnosci polska konnotacje. Podroze tak jak i poszukiwania niewatpliwie ksztalca. Wyobraz sobie, ze znalazlem tam koncepcje "fetyszyzmu towarowego, socjologicznego, ekonomicznego", ktore powymyslal Marx. I tutaj cytuje teraz to juz bardziej dla sotara niz dla Slodkiej i ciekawej w spostrzezenia Natki- tylko pozazdroscic mezowi takiej ha ha ha.... Otoz ten kapitalistyczny fetyszyzm to "jeden z aspektow alienacji, zjawisko odkryte i opisane przez Marksa, towarzyszace rozwinietej kapitalistycznej gospodarce towarowej; polega na tym, ze bezposredni producenci nie maja wplywu na sytuacje rynkowa ulegaja wrazeniu, ze wymiara towarow decycuje o ich losach, a stosunki miedzy ludzmi przybieraja postac stosunkow miedzy rzeczami; fetyszyzm towarowy moze byc przezwyciezony po zniesieniu prywatnej wlasnosci srodkow produkcji i wiazacej sie z nia anarchia rynkowa" - tak jak bym czytal slawnego Alberta Einsteina. Nawet jest tez i fetyszym w medycznych pojeciach, na ktory nie jeden z nas w licealnych latach cierpial, co leksykon PWN wyjasnia jako zaburzenia popedu plciowego, osiaganie zaspokojenia seksualnego przez ogladanie lub dotykanie czesci ciala lub garderoby osoby plci odmiennej." Wspominasz o ksiezach Naatka, przypomina mi sie wlasnie taki starszy proboszcz z parafi, ktory jak zobaczyl grupke chlopcow, wczesnych nastolatow czekajacych do mlodego ksiedza w kolejce do spowiedzi to tego ksiedza wywolal, dal mu jakies inne zadanie i sam zaczal wysluchiwan zwierzen i sie ciagle dopytywal o tak zenujaco intymne sprawy, ze pamietam do dzisiaj te jego potchwytliwe slowa niby to celem calkowitego oczyszczenia duszy (aby sie ewentualnie do stac do nieba). Nie tylko mnie sobie upatrzyl ale okazalo sie, ze prawie kazdego chlopaka "intelekt" tak onanizowal ha ha ha. Od tamtych czasow, zaczalem jawnie klamac, zaprzeczac a z czasem gdy dojrzalem spowiadanie stalo sie dla mnie zupelnie smiesznym zjawiskiem, ktorego kewstionowanie tez bylo cieeeeeezkim grzechem. Co innego anaiss - pogini ognia,milosci, hedonizmu, wiecznego szczescia i pokoju ona z pewnoscia dla podtrzymywania zupelnej czystosci duszy stuka co niedziela do koscielnego konfesjonalu. No tak Wy juz pewie w loziach smaczne spicie. Do milego nastepnego. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Playboy-Rand wyw cd.Smierc Chrystusa na Krzyzu nr4 IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 16.12.04, 02:09 PLAYBOY:W powiesci Atlas Shrugged (Atlas Niewzruszony) pisala pani, :Sa dwie strony kazdego zagadnienia. Jena strona i prawdziwa a druga bledna, ale centrum, pomiedzy nimi jest zawsze Zlem." Czy nie jest to raczej bialo czarny zestaw wartosci? RAND: Z pewnoscia tak. Jestem bezwglednie zwolenniczka czarno-bialego spojrzenia na swiat. Zdefiniujmy to. Co sie uwaza przez wyrazenie "black and wyhite?". Uwaza sie Zlo i Dobro. Zanim sie zacznie identyfikowac cos co jest szare, jak srodek drogi, to trzeba wiedziec co jest czarne a co biale, poniewaz szare jest po prostu mieszanina obydwu. Jezeli sie ustalilo, ze jedna alternatywa jest Dobra a druga Zla to nie ma ustrawiedliwienia wyboru mieszaniny. Nie ma wiec zadnego usprawiedliwienia aby wybrac jakakolwiek czesc o ktorej sie wie, ze jest Zlem. PLAYBOY: Wiec wierzy pani w Absolutyzm? RAND: Z cala stanowczoscia. PLAYBOY: A za tym czy pani filozofie Obiektywizmy nie nalezy nazwac Dogmatem? RAND: Nie. Dogmat jest zbiorem wierzen akceptowanym na podstawie wiary; to jest, bez racjonalnego usprawiedliwienia lub przeciwko racjonalnym dowodom. Dogmat jest sprawa slepej wiary. Objektywizm jest zupelny przeciwienstwem. Objektywizm mowi, ze nie wolno akceptowac zadnej idei lub przekonan dopoki sie nie zademonstruje Prawdy za pomoca rozumu. PLAYBOY: Jezeli szeroko zaakceptowany czy nie stwardnieje Objektywizm do Dogmatu? RAND: Nie. Stwierdzilam, ze Objektywizm jest sam w sobie protekcja przeciwko ludziom, ktorzy beda probowali go uzywac jako Dogmatu. Poniewaz Objektywizm wymaga uzycia umyslu to ktokolwiek bedzie sie staral wziac szerokie pryncypia i zaaplikowac je bezmyslnie na oslep do konkretow wlasnego zycia zorientuje sie, ze tego nie mozna dokonac. Tak wiec bedzie on zmuszony albo odrzucic Objektywizm lub go aplikowac. Jezeli mowie "aplikowac" to mam na mysli, ze taka osoba bedzie musiala uzyc wlasnego rozumu do myslenia, po to zeby wiedziec jak aplikowac objektywistyczne pryncypia do specyficznego problemu w jego zyciu PLAYBOY: Powiedziala pani, ze sie sprzeciwia wierze. Czy wierzy pani w Boga? RAND: Z pewnoscia nie. PLAYBOY: Cytuje sie pania,ze"Krzyz jest symbolem tortury, poswieceniem Idealu dla nieidealu. Wole znak dolara." Czy rzeczywiscie uwaza pani, ze dwa tysiace lat Chrzescijanstwa moze byc podsumowane slowem "tortur." RAND: Po pierwsze, nigdy tego nie powiedzialam. To nie jest w moim stylu ani doslownie ani intelektualnie. Nie mowie, ze wole znak dolara - jest to tani nonsens i prosze nie mowic juz tego. Nie znam zrodla tego szczegolnego cytatu jednak znaczenie symbolu dolara jest jasno okreslone w powiesci Atlas Shrugged. Jest to symbol wyraznie wyjasniony w powisci jako wolny handel i jako wolny umysl. Wolny umysl i wolna ekonomia sa nastepstwami - jedno nie moze istniec bez drugiego.Symbol dolara, jako symbol waluty wolnego kraju, jest symbolem wolnego umyslu. I wiecej niz to, jezeli chodzi o historyczne poczatki symbolu dolara, chociaz nie bylo to nigdy udowodnione, na dosyc przypuszczalnej hypotezie dolar moze oznaczac poczatki Stanow Zjednoczonych. To tyle o dolarze. A teraz chce pan abym mowila o krzyzu. Co jest prawdziwym to to, ze uwazam krzyz jako symbol poswiecania sie idealu dla nieidealu. Czy nie jest to co wlasciwie znaczy? Chrystus w okresleniach filozofii chrzescijanskiej jest ludzkim idealem. Uosabia do czego czlowiek powinien dazyc nasladujac. A jednak, wedlug chrzescijanskiej mitologii, umarl na krzyzu nie za swoje wlasne grzechy ale za grzechy nieidealnych ludzi. Innymi slowami, czlowiek najdoskonalszych zaletach byl poswiecony dla ludzi zdeprawowanych, ktorzy powinni zaakceptowac takie poswiecenie. Gdybym byla Chrzescijanka, nic nie mogloby mnie bardziej oburzyc niz pojecie poswiecania idealu dla nieidealu, prawosci dla nieprawosci (cnoty dla wady). I to wlasnie w imie tego symbolu wymaga sie od ludzi poswiecania siebie samych dla moralnie nizszych. I wlasnie dokladnie i z wyrafinowaniem jak sie symbolizmu uzywa. Tak, to jest tortura. PLAYBOY; Czy wedlug pani oszacowan religia nigdy nie oferowala zadnych konstruktywnych wartosci dla ludzkiego zycia? STOP.. I tutaj Rand zaznacza pewna pozytywne role religii.. jako, ze trzeba pamietac iz byla to pierwsza, prymitywna, filozofia i proby wyjasnienia wszechswiata... Ale o tym nastepnym razem. Pozdrawiam. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko No to ja tu Was dopiero odkrywam - co za talenty.. IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 16.12.04, 06:12 No to ja Was tutaj dopiero odkrywam bo jakos wpadlem na wasza strone Boju na Rymy - niesamowiteeeee. Co za talenty Anaiss, Sotar, Naatka i inni. Wiem, ze tego sie nie da nauczyc. Z tym sie trzeba urodzic i chyba tu zaprzeczam samemu sobie twierdzeniem, ze Homo Sapiens rodzi sie Tabula Rasa. I wyglada mi na to iz to jam, ubogi w talent, urodzony z Czysta Tabliczka a Wam Natura Wasze tabliczki do matury zycia talentem zapisala i gdzie tu sprawiedliwosc Bogow albo Natury? I kim ja jestem aby pojac swiat Wynaturzony czlowiekiem i bogami? Ja pograzony w obcosci i leku W swiecie, ktorego sam nie nie stworzylem I sam nie wiem kto ten text po angielsku napisal, ale tylko pamietam te cztery linijki, ktore przetlumaczylem ale zrymowac je to juz moglaby tylko Anaiss albo Sotar. A moja odpowiedzia dla tego autora egzystencjonalisty byloby "A dlaczego nie stworzyles sobie innego swiata? hmm....Witajcie rankiem z nadzieja na lesza od przytoczonej, metafizyka istnej desperacji. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko I natknalem sie na Kognistywike..Woow, ale tam lud IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 16.12.04, 06:56 I widac, ze cos w psychologi w ostatnich latach, drgnelo. Kognistyka popularna w Polszczej. Mowi sie o teori poznania ( nie poznania miasta Poznan he he he). Cos sie ruszylo, wwww jakto starozytni Grecy okreslali, - Epistemologii tj. nauce w koncu na czym polega proces uczenia, proces myslenia....To dopiero poczatek, powijaki, opinie decyzje, okreslenia, start, skok i przygotowywanie do bazy wyjsciowej w oparciu o wlasciwe Pryncypia i oby w oparciu na sprawdzonych przeslankach (informacjach). Niko Odpowiedz Link Zgłoś
soter_mlodszy Re: No to ja tu Was dopiero odkrywam - co za tale 16.12.04, 12:30 Witam!, w nie samo poludnie...wieczorem napiszę odrobinę więcej, by dać odpowiedź no i kontunuować pisanie z Wami, jakże widocznymi tego świata brylantami...! ave. p.s. pozdrowienia specjalne dla wedrowaca niko! Odpowiedz Link Zgłoś
soter_mlodszy Dygresyje...czyli myśli niczyje!.................. 16.12.04, 19:44 otóż zgromadzę w tym watku swe mysli, napisze od poczatku, na poruszane sprawy przez kolege niko...moze powiem dokladniej...napisze kilka swych refleksyj, ktore pod wplywem jego tekstow dostalem... piszesz o szalenczym tempie prac nad procesorami...nie wiem, zbyt dużo!, korzystam z dobrodziejstwa internetu, komputera jako narzedzia i wiem, ze sa coraz szybsze i znajduja kolejne przyblizenia liczby "pi" zwanej ludolfiną z jeszcze wiekszą dokladnościa...chociaż tak naprawdę nie lubię ułamkow i wolę to przyblizenie liczby "pi" z Biblii, znajdujace sie w II Księdze Królewskiej...! i wynoszące dokladnie 3!...mam przyjaciela, ktory pracuje w firmie INTEL i pewnie jak go spotkam przypadkiem na spacerze jak bedzie z rodzina w miescie B. to zagadne go o tempo prac...! Mimo, zem mlody...szalenie jestem konserwatywny w sprawach nauki i wolę czysty empiryzm niż symulacje komputerowe, wole ołówek, papier i cyrkiel, to takie klasyczne, proste i piekne...mimo, iz czasochlonne! Wole, rowniez ksiazke niż film, wole wlasne podroze niz relacje w Nationalgeogrpihc...odkrywam sam nowa przestrzen, nikt ani nic mi jej niezamazuje, badz nie podaje jakis swoich interpretacji... wole sam lamac zmysly nad wyobrazni oparem, niz byc zdanym na kogoś! a dalej, te talenta o ktorych piszesz, te iskry Boże spadające na Nas, bedziemy z nich rozliczeni...podobno tak! kazdy ma coś, co może rozwijac, szlifowac, pielegnowac...posuwac do przodu...a melancholia to normalne przy konfrontacji z innymi talentami osob obserwowanych! Ale, Ty masz talent, co Ciebie wyroznia, Ty nie musisz rymowac, Ty nie musisz wszystkim pasowac, Twoje powolanie z gola inne, zgola insze...odkryj, zanalizuj i dopracuj...docen jego sile...i utrawalaj w swiecie...! pozdraiwam dzisiaj chaotycznie i mgliscie...ale taki cały jestem!;-))) pozdrawiam drucha niko...! Odpowiedz Link Zgłoś
toja50 Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 16.12.04, 23:40 Jeszcze czwartkowo pozdrawiam, jak zawsze! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: naata Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.internetdsl.tpnet.pl 17.12.04, 00:37 Z ledwością "dopchałam" się do Was,mam straszny dostęp do netu.. Chcę życzyć Wszystkim DOBREJ NOCY... ;)Pozdrawiam, jak zawsze serdecznie! Dzisiaj już jest za póżno na odpowiedź Niko,padam... ale jutro tez jest dzień. Soterku, jak wynika z Twojej wypowiedzi, jesteś bardzo poukładany, w młodym wieku zasługuje to na szczególne uznanie. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 17.12.04, 05:29 Witaj Naatko a wydawalo mi sie, ze w Polsce szybkie polaczenia internetowe tez sa. Mnie zalozyli tutaj taki szybki system laczenia sie z internetem, cyfrowy i mam tylko jedna linie telefoniczna na ktorej moge miec kilka jednoczesnie wlaczonych komputerow do internetu i w tym czasie moge tez uzywac telofon, wszystko za niewielka oplate miesieczna 28 dolarow. Polaczenia blyskawiczne i praktycznie komputer mam wlaczony 24 godziny na dobe. Slyszalem, ze i u Was tez takie uslugi oferuja, jak mi powiedzial moj kolega, lekarz weterynarii z Krakowa. Z czasem wszystko bedzie tak tanie, ze beda nam oferowali darmowe laczenie z nadzieja robienia pieniedzy na reklamach. I Polske tez to czeka, przewaznie z opoznieniem ale nieodzownie i tylko sie obawiam, ze jak na Naatke, czy Anaiss powiem Polka to zwroca mi uwage, ze sa Europejkami ha ha ha. Bez wzgledu, Brodnica bedzie Brodnica, Bydgoszcz Bydgoszcza, Torun Toruniem a Soter z dobrze poukladana glowa. I jak on zaczal opowiadac jak to lubi cyrkle i manualne obliczenia, raczej niz te komputerowe, czy kalkulatora to mi sie od razu przypomnialy cyrkle do nawigacji, suwnice, astronawigacja, nawigacja, sextanty, kompasy, Stavanery i Bushmille w rejonach Morza Polnocnego, Norweskiego, Kanalu La Manche, czyli radiowe nadajniki z radiowymi odbiornikami, ale te cudenka techniki to juz zabytki, chociaz pryncypia nawigacji w samej rzeczy takie same, tylko srodki do egzekwowania piekielnie szybkie i piekielnie dokladne a zwlaszcza w nawigacji satelitarnej, ktora to nawet i wedkarze teraz uzywaja na jeziorach, co ja gadam, przecie i w samochodach tez. Chociaz nie sadze aby do rekreacyjnej podrozy z Brodnicy do Golubia po Drwecy kajakiem, trza satelitarnej nawigacji do okreslania globalnej pozycji... he he he. Ale kto to wie, bo nastepne pokolenia maja juz inne jednak wymagania. Maja wymagania ale nie zawsze tym wymaganiom sprostaja. To tyle moich, troche chaotycznych mysli, na wieczor dzisiejszy. niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: naata Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.internetdsl.tpnet.pl 17.12.04, 12:47 Dzień dobry miłemu FB, An, Soterkowi i reszczie Forumowiczów. Witaj Niko, i ja mam satelitarny dostęp do sieci, czasem jednak przesył jest tak słaby, że trudno o cierpliwość na czekanie aż się otworzy strona. Najcześciej dzieje się tak wieczorem. Co do techniki jestem jej wielka wielbicielka, choć i mi są dobrze znane tradycyjne "narzędzia", jak pędzel, ołówek, węgiel, gumka no i cyrkierl ;-)) Przyzwyczajenie jednak, staje się druga natura człowieka i trudno to zmienić. Mam dobrego znajomego geodetę,starszy pan, który przy komputerze, zabezpieczonym folia przed kurzem, posługuje się tradycyjna deską i ołówkiem he he Na pewno, gdyby kiedys na studiach poznał komputer, nie osłaniałby go teraz folią ;) W obronie narzędzi tradycyjnych, wypada jednak rzec słowo, czasem a nawet często nie jest w stanie zastapić ich maszyna, a i praca wykonana ręcznie ma swoje walory, coraz droższe i cenione na rynku. Dlatego też przy całej fascynacji techniką, mam nadal wielki szacunek dla zdolności manualnych, rękodzielnictwa, sztuki tradycyjnej. Tego nie zastapi, robot, komputer i całe szczęście, że w dziedzinie myślenia, jesteśmy, jeszcze panami nad maszyną. Ale, kto wie co przyniesie przyszłość, już teraz miejsca pracy człowieka zastępuja maszyny - roboty. Być może czekaja nas wieczne wakacje, czas na zwiedzanie kosmosu? No to ja chciałabym zwiedzić Casjpeję he he he No tak, rozgadałam się a mój najbliższy "kosmos" czeka na mnie,święta się zbliżają i roooooboty moc ;) do usłyszenia zatem, może wieczorkiem? Życzę Wszystkim miłego dnia i pozdrawiam. nata Odpowiedz Link Zgłoś
soter_mlodszy Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 17.12.04, 16:25 Witam towarzyszy na forum miasta B. niko, an, naata, toja50 i ... Dzisiaj w piatek mozna odetchnac po tygodniu ostrej pracy!;-) A co do ułożenia, to wymaga to silnej samodyscypliny! Tyle. Zmęczenie. Sen. Odpowiedz Link Zgłoś
anaiss Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 17.12.04, 21:42 Jestem tylko na moment, by dać znak życia, w weekend nabrobię forumowe zaległości, Serdeczności anaiss Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 18.12.04, 03:58 Bedziemy czekali na weekendowa anaiss.Wiadomo ile to kobiety musza sie napracowac przed kazdymi Swietami no bo przecie rodzina, ciotki, babki, dziadkowie, tesciowie, mamusie i tatusie odwiedzic racza. A kto bedzie robil sledzie? Czy wogle ktos juz robi teraz w domu sledzie kiedy mozna w sklepie w sloikach kupic, czy w puszkach korzenne matjasy. Kiedys sie za sledziami w beczce w kolejce stalo, odmaczalo, zaprawa zalewalo octowa albo olejowa.... No i te zywe karpie krolewskie lustrzenie, w galarecie. Cos tutaj sie zle wyrazilem "zywy karp w galarecie ha ha ha". I przypomnialo mi sie jak gosc koniecznie chcial sobie kupic "pol zywej swini", ale jemu chodzilo o swiezej pol swini i uparcie powtarzal, ze chce pol zywej swini i koniec. No to do zobaczonka w Sobote. Pozdrowionka Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 17.12.04, 22:09 No wlasnie, tydzien pracy dobiega konca wydawaloby sie, ale zawsze jest cos do zrobienia a jak sie klijent trafi to co sie dla klijenta nie robi - przychodzi sie w sobote a nawet i w niedziele. W sobote lubie wpadac bo przychodzi do biura Peter - (czyt. Piter), czyli Piotrek, ktory nie zna Polskiego, ale uczy sie Greki no i na wiosne bedzie podchodzil do doktoratu. Jego marzeniem jest byc wykladowca na uczelni, najprawdopodobniej na uniwersytecie Loyola. Uczy tam dorywczo ale sie z tego jeszcze nie moze utrzymac wiec bierze dodatkowe prace, czesto tutaj. Mlody, wysportowany, o sprawnym intelekcie, pelen dowcipu no i podatny na dyskusje ze mna i nie tylko - umysl otwarty na kazdy temat. Peter jest niezwykle ciekawym obserwatorem i czlowiekiem, ktorego chyba nic i nikt nie potrafi wyprowadzic z rownwagi, juz ktos probowal ale on zawsze umiejetnie wybrnie i cala sprawe w dobry humor potrafi obrocic. Nie ma to nic wspolnego z jakas tam uniznoscia.. oooo nieeee, nie u Piotra. Mozna go do poznych godzin zastac w uczelnianych bibliotekach, duzych pietrowych ksiegarniach. Zawsze wiem gdzie Piotra zastac jak mam jakis naglacy temat. Czasami razem "obstawiamy" gielde pochodnych tj. ta opcyjna. Obczytany w codziennej prasie Investor's Business Daily (Codzienny Business Inwestora). Jest ardzo dobra gazeta nie tylko o firmach, korporacyjnym swiecie ale o wynalazkach, o polityce, ekonomi i dobrych obyczajach. Najbardziej mnie interesuja rozne nonsensy z wydzialow nauk humanistycznych i ta juz przechodzaca ludzkie pojecie, poprawnosc polityczna. Loyola, dobra i droga uczelnia katolicka skreca mocno na lewo a Piotr przynosi mi z roznych prelekcji bardzo ciekawe spostrzezenia. No wiec jak kazda "przyzwoita" uczelnia Loyola rowniez ma negatywne nastawienie do kapitalistycznego swiata no i marzy im sie kolektywna rownosc i szczescie wiec i tutaj dosyc skuteczna pralnia mozgow. Jednak po ukonczeniu uczelni i swiadomosc absolwenta tez sie zmienia no bo jak zarobi te $4000 na miesiac albo i wiecej a z tego mu odciagna 25% na podatki to absolwent juz teraz nie mysli kategoriami gornolotnych idei a tylko zastanawia sie gdzie te wszystkie pieniadze podatnika ida. No i odkrywa, ze na biednych, ktorzy wcale nie tacy biedni, a czesto im sie nie chce pracowac, na ONZ, na biurokracje, na edukacje, ,mimo ze za jego edukacje placili rodzice to wciaz on musi placic na edukowanie nieswoich dzieci itp. itd. I tu z lewicowego studenta powoli dojrzewa obywatel, ktory nie bedzie glosowal na prezydenta o lewicowych pogladach czyli na socjaldemokrate. Bedzie glosowan na ludzi do urzedu, ktorzy powiedza "pieniadze z podatkow to nie sa pieniadze panstwa, to sa wasze pieniadze a zabieranie ich podatkami, taryfami, inflacja, to pogwalcanie konstytucyjnych zasad". Chyba juz wspominalem o nowym polskim filmie produkcji mlodych chicagowian polskiego pochodzenia Krzysztofa i Ivony Karbowskich a fragmenty tego filmu rezyserii Jaroslawa Zamojdy (bydgoszczanina) mozna obejrzec na www.rhplusfilm.com W lewym gornym rogu nad plakatem kliknac na Trailer. Film wchodzi na ekrany na poczatku przyszlego roku. Premiera w styczniu w Warszawie jak rownie pozniej w styczniu aktorzy i rezyser przyjezdzaja na druga premiere do Stanow. Nie widzialem zadnego filmu Zamojdy ale slyszalem od dwuseryjnch Mlodych Wilkach. Zamojda chyba rowniez bral wspoludzial w rezyserowaniu Starej Basni, ale nie jestem tego pewien. Czy ktos ogladal Stara Basn? Powinienem sie chyba w koncu wybrac, albo CD gdzies dostac. Zawiodlem sie jednak na Ogniem i Mieczem, wprawdzie ogladalem tylko dosyc kepska kopie z tasmy VIDEO. Jeszcze raz sprobuje na CD. Zycze Wam przyjemnego weekendu. Niko ( i gadam juz jak ten prl-owski partyjny "Wy, wiecie, wezcie, dajcie, poluzcie, sztandar zatknijcie i moze juz niedlugo wypowie mi sie towarzysze zaspiewajmy Wyklety Powstan Ludu Ziemi ha ha ha, jezeli juz to z naatka toja i anaiss na cztery glosy a Sotar bedzie nam dyrygowal.Zaspiewamy to Korwinowi Mikke abu mu wieczor umilic) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: naata Re: Grudniowe "Dzień Dobry" IP: *.internetdsl.tpnet.pl 18.12.04, 10:34 Dzień dobry Miłym z FB. Pozdrawiam! Masz racje, Niko, kobietki nieczasowe przed swiętami, ale po robocie przy sobocie można trochę poplotkować, a więc do wieczorka. Miłego dnia Wszystkim ;) Odpowiedz Link Zgłoś
soter_mlodszy Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 18.12.04, 11:54 Pytasz niko o śledzie, ja uwielbiam ryby, jadlbym je tylko!...a śledzie goszczą u mnie co tydzień...i robione samemu...z solonych platow! ohne konserwante! pozdrawiam sobotnio...bez batuty! s.m. Odpowiedz Link Zgłoś
toja50 Re: Grudniowe "Dzień Dobry" 18.12.04, 13:38 Tos Ty zdolny Soter, mozesz rzucisz jakis przepis, jak sprawdzony a nieklopotlwy. Pozdrawiam wszystkich forujacych na tym goscinnym forum i do roboty, bo swieta tuz,tuz! Milego dnia zycze jak zawsze! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Szlachetne Zdrowie IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 18.12.04, 16:19 Czesc Toja Solone platy sledziowe, albo sledzie samemu wyfiletowac. Odsaczyc z wody, sciagnac skore,przekroic na pol albo na mniejsze czesci i polozyc pierwsza warstwe na polmisku. Cebule obrac jak rowniez i jablka. Cebule pokroic a z jablek zrobic wiorki na tarce. Wymieszac razem z kwasna smietana i zalac pierwsza warstwe sledzi. Na ta zalana warstwa klasc nastepne warstwy pokrojonych filetow i przykrywac smietana z jablkami i cebula. Podawac z gotowanymi w lupinie ziemniakami. Oczywiscie konsumowac po zdjeciu lupiny. Trzeba jednak uwazac z tymi ziemniakami a ogolnie to z weglowodanami bo one nie sluza zdrowiu czlowieka a uzywane przez dluzszy czas potrafia narobic sporego balaganu w systemie krazenia bo powoduja zwapnienie tj. zawezenie zyl, jak rowniez i sklonnosci do nowotworow. I zalezy to od wskaznika glikenicznego weglowodanow. Najwiekszy wskaznik posiada miod, nastepnie laktoza, ktora sie znajduje w piwie. Jednak butelka piwa posiada tylko 5g weglowodanu laktozy, wiec niewiele. Zemniaki tez posiadaja sporo weglowodanow a zwlaszcza skrobi.Cukry, skodkie owoce, biale pieczywka, ciasta, dzemy, soki - tych trzeba unikac albo jadac w niewielkich ilosciach. Zamiast ziemniakow mozna do obiadu warzywka jak kalafiora, czy tez brokuly, kapuste rozna, brukselke. Jednak tez w umiarkowanych ilosciach bo to weglowodany ale o niskim wskazniku glikenicznym.Weglowodany o niskim wskazniku glikenicznym wolno wchlaniaja sie do krwi i nie robia balaganu, oranizm daje sobie z nimi dobrze rade. Kiedys spotkalem faceta z Polski, dosyc otylego, ktory zalil sie, ze cierpi na cukrzyce drugiego stopnia. Jakos go przekonalem, zeby zaczal zjadac mniej chlebow, ziemniakow i zeby odstawil slodkie napoje, cukry, miody. Facet ten mial poziom cukru we krwi ponad 250 w czasie gdy normalny poziom powinien wynosic gdzies w granicach 80-90. Lekarka z Polski przypisala mu jakies leki no i mial te pasemki do pomiaru cukru a pozniej tutaj sobie kupil taki maly aparat do pomiaru, elektroniczny. Po dwoch tygodniach takiej niskoweglowodanowej diety cukier spadl mu do 80-90. Facet zrzucil wage, zrzucil brzuch i taki pojechal spowrotem po 6 miesiacach do Polski. Poszedl do lekarki i opowiedzial jej o swoim zdrowotnym sukcesie. Jego radosc i dobre samopoczucie lekarka ochlodzila mowiac bylemu pacjentowi, ze ta dieta mu na razie pomoze ale gdy ja bedzie stosowal przez dluzszy czac to go rzekomo mialy okropne chorobska dreczyc. I nie wiem co sie z Tadziem teraz dzieje. Wiem, ze slabego byl charakteru i podobno slowa lekarki go dobrze wystraszyly. Rozmawialem z jego bratem gdzies w Czerwcu, ktory wrocil z Polski o powiedzial mi, ze Tadek znow przytyl, ledwie sie porusza, zrezygnowal zniskoweglowodanowej diety i jest pod stala opieka lekarki, specjalistki od podtrzymywania cukrzycy az do grobowej deski. Wpadlem kiedys do lekarza Johna Kane (Kejn), ktory praktykuje podiatrie, czyli leczy wszystko od kostki w dol, jak rowniez jest hirurgiem stopy. John, okolo 45 facet, wyklada rowniez na wydziale medycznym uniwerku Loyola. Wiec chcac sie pochwalic sukcesami operacji, zaczal mi pokazywac dosyc nieprzyjemne zdjecia cyfrowe z komputera operacji stopy tj. amputowanie palcow jak i stop u swoich starszych przewaznie wiekiem pacjentwo. Pytam sie Johna, co jest powodem tych ran, tych zmian. A on mi na to, ze cukrzyca. Wiec mu powiedzialem o Tadku, jak i zaczelismy sobie rozmawiac o tym jak cukier i weglowodany potrafia z czlowieka zrobic czesto przyslowiowego wraka zdrowotnego. Na to John, ze on tez sie musi za siebie wziac bo tyje i zadbac o zdrowie itp, itd. Mowie w koncu do niego, czy nie lepiej byloby przekonac pacjentow, cukrzykow, zeby zmnienili diete, ograniczyli cukry i weglowodany w ten sposob unikajac niepotrzebnych powiklan, czyli likwidowac zrodla chorob a nie skutkow, amputacjami? Na to John, niby zartem powiedzial mi a kurr....a to z czego ja bede zyl, jak zarabial, kto mi zwroci za moje studia..... Bez wzgledu na ten nieetycznczny przypadek to jednak konsumcja ryb samo zdrowie. Tluszcz rybi, czyli tran zawiera w sobie niezbedne dla utrzymania dobrego zdrowia kwasy tluszczowe omega3, ktorych w produktach zywnosciowych jest coraz mniej. Kwasy tluszczowe omega3 utrzymuja caly uklad krazenia w doskonalej kondycji. Mozna dodatkowo polykac tran w pigulkach (tak jak filozofie ha ha ha). Oprocz ryb, dobrym zrodlem omega3 jest olej z siemienia lnianego. Obniza poziom zlego cholesterolu a podwyzsza dobrego. Jednak tradycyjnie ziarenka siemnienia gotowalo sie z woda otrzymujac kleik. Jednak w czasie gotowania, wysokie temperatury powoduja obnizenie jakosci omega3. Najlepiej siemie (dwie duze lyzki) wsypac do mlynka do mielenia kawy, zmielic, wsypac do kubka i zalac zimna lub letnia woda, mozna dodac troche soku do smaku - 3 razy dziennie. Siemie w takiej postaci nie tylko zachowa 100% kwasow tluszczowych omega3 ale rowniez bedzie dzialalo w przewodzie pokarmowym jak przyslowiowa milotla bo blonnik z siemnienia organizm nie trawi i musi go wydalac. Jak twierdzi wielu specjalistow od medycyny alternatywnej blonnik z grejfruta, ktory organizm trawi, potrafi oczyscic zyly w ukladzie krazenia z osiadlego cholesterolu calkowicie w ciagu 2 lat. W zielarskich sklepach powinien wystepowac pod nazwa Pectin albo Pektin z Grejfruta. Nie powinien byc drogi bo material i produkcja dostepne i tanie. Wystepuje w tabletkach albo na luzno w proszku. Wskazanym jest rowniez zjadanie pol do calego grejfruta swiezego dziennie. I juz nie wiem co wam o zdrowiu jeszcze dzisiaj powiedziec. Chyba to, ze weglowodany lepiej tolerua osoby z grupa krwi A. Najgorzej osoby z grupa Zero.A to z tego wzgledu,ze Zerowka jest pierwsza (prymitywna) krwia naszych praojcow-mysliwych. Tak wiec zerowki maja enzymy i kwasy do szybkiego rozkladania miesa a zwlaszcza dziczyzny, wolowiny, drobiu. Po wedrowkach ludow, czesc osiadla sie w krajach gdzie ze wzgledu na klimat latwiej bylo o bialka roslinne jak i o weglowodowany. Tak wiec w krajach gdzie przez pokolenia praktykuje sie wegetarianizm wystepuje tam przewaznie grupa krwi A - znow ze wzgledu na inne enzymy, ktore musza dawac sobie rade z weglowodanami itp. A teraz przepis na tatarka z surowego tunczyka. Tunczyka surowego (nie z puszki) ktory wyglada jak czerwona wolowina zmielic na maszynce dodac cebuli, oleju z oliwek, maggi, konserwowanego ogorka, grzybka konserwowanego w occie, wszystko drobniutko pokrojone. Dodac dwa, trzy albo i wiecej zoltek, popieprzyc, posolic, wymieszac no i zjadac ze swiezym pieczywkiem. Malo pieczywka, sporo masla na pieczywku no i duzo tego tunczykowego tatara. Smacznego. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Szlachetne Zdrowie IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 18.12.04, 16:28 Toja50 - oczywiscie solone sledzie czy platy nazezy przedtem wymoczyc, zmieniajac zimna wode.niko Odpowiedz Link Zgłoś
toja50 Re: Szlachetne Zdrowie 18.12.04, 18:53 Prawdziwa skarbnica wiedzy z Ciebie Niko, moge powiedziec, ze prawie na kazdy temat. no,no,no! Bardzo dziekuje za rady, no i przepis sledziowy, ale taki akurat znalam. Gorzej z ta dieta juz mnie zacheciles, ale potem los Tadzia mnie ostudzil. Pozdrawiam ciekawego faceta! Odpowiedz Link Zgłoś
soter_mlodszy Re: Szlachetne Zdrowie 18.12.04, 19:55 Nie, no! Taka dieta i życie wg niej jest mozliwe. Ja tak robię. I dodaję do tego jeszcze pracę!;-))) serdecznie Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Szlachetne Zdrowie - Zupa Sygetynska IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 18.12.04, 20:34 Dzieki za komplement Toja, faceci tez to lubia a mnie zrobilo sie tak przyjemnie,ze czuje sie jak w raju. Wlasnie co dotarlem do biura, wdalem sie w rozmowe z Piotrem, posmialismy sie. Pytalem sie jaka jest jego metafizyka na dzien dzisiejszy tz. czy uwaza ze swiat jest niedobry, niepewny a czlowiek w nim podly, czy wrecz przeciwnie, swiat piekny, dobry, dajacy sie przewidziec w ktorym spotkac mozna wiecej ludzi dobrych niz zlych ha ha. Ale stwierdzilem jednak, ze od metafizyki wazniejszy jest glod i zamowilem hamburgery z McDonnalda a sobie zielona salatke z mieskiem kurczaka na grillu, no i kilka kaw. Ale nie o tym chcialem pisac jak tylko o pewnej potrawie, ktora mi jeszcze zdradzil kucharz szczecinskiej rybnej restauracji, za dawnych lat a ktora to zupe mozna robic w roznych wariantach. Czesto ja przygotowywalem na wedkarskich wyprawach, nawet kiedys sie wybralem z kolega splywem kajakowym po Brdzie. Wiec lowilismy sporo roznych ryb i grzybow bylo w brod jak i jagod tez. Duzo wolowych kosci wlozyc do garnka z wloszczyzna jak do rosolu. W czasie gdy wywar sie gotuje usmazyc w garnku teflonowym duuuuzo cebuli do tego dorzucic, czerwona, zelona papryke, mozna brokuly, grzyby, pieczarki,drobno pokrojonej marchwi albo wiorkow na tarce i inne warzywa, ktorych juz nie pamietam. Po podsmazeniu sie tego calego balaganu warzywnego nalezy go zalac wywarem, dodac maggi, czy jakiejs innej przyprawy, dodac pasty pomidorowej, podkrecic ogien az sie mocno wszystko zagotuje pod koniec jak warzywka miekkie, podlac bialym wytrawnym winem bez pokrywy tak aby z wina alkohol wyparowal, (szklanke lub pol). Posmakowac, dosolic, dodac ostrej czerwonej papryki troche cukru, znow posmakowac. Trzeba na boku miec jakies filety rybne, moga byc z ryb morskich albo slodkowodnych, jak karp, okonie, filety z sandacza. Jednak najlepiej sie do tego nadaja ryby tluste jak filety z hodowlanych sumikow a angielskiej nazwie catfish. Sa to niezwykle smaczne ryby, zupelnie bez osci i skory, nie powodujace rybnego zapachu bo hodowane sa w wielkich zbiornikach i karmione pasza kukurydziana. Wiec na sam koniec pokroic ryby na kawalki i dodac do tej wrzacej warzywnej zupy. Gotowac kilka minut az mieso bedzie biale. Zalac smietana i sie delektowac. Ja razem z rybami wrzucam na wrzatek granatowe omulki, jednak przedtem nalezy je umyc, brody powycinac, mieso kraba, albo raczkow rzecznych, mieso homarow, czyli wielkich rakow morskich, i rozne inne filety z ryb. Zreszta tutaj w/g artystycznej wyobrazni tego kto sie do przyrzadzania tej Zupy Sygetynskiej zabierze. Pozdrawiam wszystkich forumowiczow i do mielgo zobaczenia. Nik Kalafior lub brokuly mozna uprzednio troche podgotowac ale niekoniecznie. Mozna nawet to wszystko gotowac z kawalkami przytlustawej wolowiny np. tej od kosci do wywaru. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Szlachetne Zdrowie - Zupa Sygetynska IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 18.12.04, 20:42 To ja jeszcze raz. Ja zawsze dosypuje do tej zupy sporo jugoslowianskiej Vegety, nawet juz do wywaru z kosci. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Szlachetne Zdrowie Los Tadzia IP: *.dsl.chcgil.ameritech.net 19.12.04, 00:08 Wlasnie toja Tadziu przeszedl znow na diete wysokoweglowodanowa i cukrzyca mu powrocila, bo go lekarka wystraszyla dieta nieskoweglowodanowa, i wysokotluszczowa sredniobialkowa. Niektorzy uwazaja, ze tluszcze zwierzece nie sa zle. A niektorzy uzywaja roznych olejow, zamiast tluszczow zwierzecych. Bez wzgledu to jednak tluszcze konieczne do procesow zyciowych. Gdyby Tadziu pozostal przy diecie niskoweglowodanowej to by mu sie cukier utrzymywal w normie tj. 80-90 i prawdopodobnie by schodl. Ale poniewaz lekarka doradzila mu inaczej to Tadziu ma cukrzyce spowrotem 250 - 300 i jest chorym otylym czlowiekiem. Jednak niekoniecznie otyly musi byc zawsze niezdrowy, wcale tego nie mowie. Konkluzja, ze Tadziu musi przychodzic na kontrolne badania, placi za wizyty, za lekarstwa i to jest podobnie jak z tym hirurgem podiatra Johnem. Gdyby szczerze wyjasnial pacjentom, ze musi im ujmowac palce u nog jak i cale stop dlatego, ze jedza za duzo weglowodanow na stare lata i organizm sie buntuje no bo sobie nie moze dawac rady z tak nienaturalna dieta dla czlowieka, jaka jest dieta wysokoweglowodanowa. Zmiana diety na niskoweglowoda powoduje, ze ludzie niechoruja na cukrzyce a wiec z tego powodu nie trzeba im ujmowac czesci stopy, czy calej stopy. Tylko, ze John tracilby pacjentow a zatem i ich pieniadze. Szlachetne Zdrowie nikt sie nie dowie .... a jednak dowiadujemy sie o zdrowiu coraz wiecej i niekoniecznie to zdrowie musi sie zepsuc aby dowiedziec sie, ze jest chore....No ale i Kochanowskiego trzeba oceniac w kontekscie czasow. Co mi nieprzeszkadza sie napic za zdrowie Was tutaj wszystkich. Jeden leciutki koktajl z kolegami z pracy z Okazji Swieta Bozego Narodzenia. Koktajl mocno rozrzedzony jako, ze musze wracac do domu samochodem. Niech nam wiec Gwiazda Pomyslnosci nigdy nie.......... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Szlachetne Zdrowie-watrobki kurze w boczku IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 19.12.04, 02:20 Watrobki kurze przekroic na pol, owinac w plasterki boczku, przekluc wykalaczka. Smazyc na grylu albo w piekarniku. Mozna posolic i popieprzyc lekko. Dobrze wygladaja na stole jako prosta przekaska przed glownym daniem. Latwo sie sciaga ustami cala potrawke z wykalaczki nie brudzac rak. Niko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: marowit Re: Szlachetne Zdrowie-watrobki kurze w boczku IP: *.bro.tvknet.pl / 81.210.33.* 19.12.04, 02:33 Nawet w nocy mi slinka cieknie na takie dania :) marowit Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: niko Re: Szlachetne Zdrowie-watrobki kurze w boczku IP: *.dsl.emhril.ameritech.net 19.12.04, 03:51