arletta_200
30.07.13, 15:09
wiem, że pytanie początkowo może wydawać się dziwne, ale...
Mam zdiagnozowaną endometriozę w zatoce douglasa. Objawy endometriozy to u mnie bardzo bolesne miesiączki (głupie załatwienie się jest dla mnie w tych dniach ogromnym wyczynem), czyli generalnie 1-2 dni w miesiącu w zasadzie wyjęte z życiorysu (jadę na przecibólowych lekach przepisanych przez mojego lekarza) plus nieprzyjemne "czucie" endometriozy tak z tydzień przed i tydzień po miesiączce. Stoję teraz przed trzema opcjami:
1. operacja - odradzana przez lekarza, ze względu na dość trudne miejsce; może pomóc, ale, ponieważ mimo dwóch ciąż endometrioza powraca to prawdopodobnie po tej operacji będzie tylko czasowo spokój. A miejsce jest kiepskie do operacji, tym bardziej do jej powtarzania
2. leki - lekarz proponuje Vissane, raczej nie wyleczy, ale przynajmniej zmniejszy dolegliwości bólowe. Nie jestem zbyt chętna dla tego rozwiązania, ponieważ już kiedyś tego typu leki brałam i generalnie był koszmar - owszem, bóli nie było (bo miesiączki nie było), ale 'miałam' mnóstwo skutków ubocznych - ogromny trądzik (jak u nastolatki), uderzenia gorąca, problemy ze snem, wypadanie włosów... Generalnie - ceną za ulgę od dwudniowego koszmarnego bólu było codzienne zmaganie się z wymienionymi skutkami ubocznymi. Z dzisiejszej perspektywy już sama nie wiem co gorsze, dlatego jestem niechętna do leków (które w zasadzie endometriozy, szczególnie w tym miejscu, nie leczą tylko delikatnie wyciszają)
3. Ciąża - odpada, mam już dwójkę dzieci i więcej nie planuję.
I teraz próbuję się w tym wszystkim połapać. Czy ktoś może mi napisać jakie mogą być konsekwencje nieleczonej endometriozy? Poza niepłodnością, która w tym momencie jest mi obojętna i utrzymującymi się dolegliwościami bólowymi. Innymi słowy - czy ktoś jest w stanie mi odpowiedzieć na pytanie czy można żyć z nieleczoną endometriozą? Swojego lekarza też chcę o to zapytać, ale wizytę mam dopiero za 3 tygodnie, a chciałabym nią pójść już przygotowana