alinaw1
13.09.07, 16:23
O endometriozie dowiedziałam się pod koniec lipca. 2 ogniska- jedno
1, drugie 3 stopnia.Zareagowałam natychmiast- przede wszystkim
zaczęłam wzmacniać swą wiedzę na temat choroby (bo do tej pory nawet
nie wiedziałam, że coś takiego jest). Moja pani ginekolog już
zaczęła mi wypisywać terapię hormonalną ale ja stanowczo nie
zgodziłam się na nią znając skutki uboczne tejże. I naprawdę nie
chodziło mi o osławione już fale gorąca, czy bóle głowy ale o wiele
powazniejsze skutki dla organizmu. Wydawało mi się ironią losu, że
mnie- ogromnej przeciwniczce antykoncepcji przychodzi teraz
szpikować się nią. Zapowiedziałam lekarce, że wolę odwrócić je
propozycję; przystaję na ew.operacje ale nie na hormony. No i
postanowiłam walczyć metodami naturalnymi. Nie będę rozpisywać się
na czym dokładnie to polegałao bo metoda każdy ma inny organizm,
przyzwyczajenia itd. Byłam przekonana, że się powiedzie, najpierw
zniknął ból miesiączkowy. Dziś jest 7 tydzień kuracji i zwycięstwo.
Lekarz powiedział na odchodne: "Pani nie ma endometriozy,
endometrium tylko 2 mm.". Receptę na zastrzyki zostawiłam sobie na
pamiątkę.