Dodaj do ulubionych

5 tygodni w Meksyku

13.10.05, 14:44
!Hola Chicas y Chicos!
Wybieramy sie w 2 osoby na 5 tygodni do Meksyku. Wylatujemy 23 października.
Najpierw Mexico City, Oaxaca (Mitla, Monte Alban, Hiervre el Agua) , potem do
Puerto Vallarta przez Mexico City, trochę leżenia na plażach nad Pacyfikiem,
potem Guadalajara, Urupan i wulkan Paricutin, Morelia i Mexico City.

Jezli macie jakieś ciekawe namiary na noclegi w tych miejscach lub informacje
o ciekawych miejscach do zobaczenia, to będę bardzo wdzieczna.

Muchas gracias
Obserwuj wątek
    • arekch77 Re: 5 tygodni w Meksyku 13.10.05, 21:54
      Hola!

      5 tygodni to sporo czasu, można dużo obejrzeć! Na pewno będzie się Wam
      podobało. Ja wybieram się do Meksyku dzień po Was, 24 października :)

      Oaxaca to mój ulubiony stan, długo tam pracowałem i znam go dosyć dobrze, więc
      chętnie Wam pomogę jeżeli będziecie czegoś potrzebować. Mitla, Monte Alban i
      Hierve el Agua to miejsca jak najbardziej godne polecenia, dorzuciłbym do tego
      jeszcze El Tule - znajduje się tam drzewo o najszerszym obwodzie pnia w
      Ameryce. Znajduje się ono w miejscowości Santa Maria del Tule, jest to po
      drodze do Mitli i Hierve el Agua.

      A skoro chcecie poleżeć na plażach po stronie Pacyfiku a dodatkowo będziecie w
      Oaxaca, to może warto byłoby się zastanowić nad zamianą Puerto Vallarta na
      miejscowości takie jak Puerto Escondido, Puerto Angel lub Bahias de Huatulco?
      Są to małe misteczka gdzie nie ma takiego tłumu turystów, za to znajdziesz tam
      piękne plaże, wspaniałe restauracyjki serujące ryby i owoce morza, malownicze
      zatoczki z plażami gdzie można dostać się tylko od strony morza... Można
      popłynąc na taką plażę i spędzić tam dzień tylko we dwoje, można wybrać się na
      rejs po zatoczkach połączony z pływaniem z maską (snorkel) na rafie, pojechać
      do rezerwatu La Ventanilla obejrzeć kajmany lub do Mazunte - żółwie... Ze
      wszystkich meksykańskich miejscowości wypoczynkowych Huatulco to moja ulubiona,
      naprawdę gorąco polecam. Jakby co, mogę podesłać parę zdjęć. Z Oaxaca do
      Huatulco jet tylko 260 km.

      Guadalajary ani Uruapanu nie znam, natomiast Paricutin i Morelię jak
      najbardziej i także gorąco polecam. Widok wulkanu, a zwłaszcza całej wioski
      zalanej lawą i wystających wież kościoła robi spore wrażenie.

      Oto namiary na noclegi; sprawdzone osobiście :)

      Oaxaca:
      Hotel Trebol
      Flores Magon 201
      Centro Historico, Oaxaca, Oax.

      Cena pokoju dwuosobowego to około 45 USD. Hotel znajduje się jedną przecznicę
      na południe od Zocalo, pokoje przyjemne, umeblowane w stylu rustycznym.

      Paricutin:
      Są tam niezłe domki do wynajęcia, o ile pamiętam to chyba około 30 USD za
      domek. W środku meble, kominek, całkiem fajnie. Adres:
      Bosque Vistas del Paricutin
      Camino a Paricutin
      Angahuan, Mich.
      Właściciel nazywa się Luis Rivera

      W Morelii znajdziesz mnóstwo hoteli, ja będąc tam mieszkałem w hotelu Fiesta
      Inn który spokojnie moge polecić, adres: Av. Ventura Puente esq. Av. Camelinas,
      Col. Felix Ireta, Morelia, Mich.

      Pozdrawiam!

      Arek
      • magduszka.b Re: 5 tygodni w Meksyku 14.10.05, 10:19
        Cześć !
        Dzięki za tak wyczerpujące informacje. Jeśli chodzi o Puerto Escondido, to na
        pocztaku mielismy taki plan, żeby jechać wybrzeżem Pacyfiku zatrzymując się w
        róznych uroczych miejscowościach, ale jak policzyłam dni to wyszło na to, ze
        praktycznie cały czas bylibyśmy w podróży. A mu sze przyznać,z e zależało nam
        też na tym, zeby sie nie spieszyć i poznawać ten niezwykły kraj w trybie raczej
        lajtowym.

        Co do Puert Vallarta, to zdaję sobie sprawę z kurortowegoi charakteru tego
        miasta, wiec tak naprawdę chcemy spedzic tam 1 - 2 dni. A resztę czasu w
        miejscowościach Punta Mita, Sayulita, czy bardziej na południe Barra de Navidad
        lub Manzanillo. Wszystko tak naprawdę zalezy od cen oraz wrażenia.

        Poza tym zależy mi na zobaczeniu obchodów święta zmarłych w Oaxace, mojemu
        chłopakowi zalezy też na spróbowaniu legendarnego peyotla (dlatego chce
        pojechać do stanu Jalisco) - szczerze mowiac, to podejrzewam, ze zdobycie tego
        kaktusa moze sie okazac dosc skomplikowane, ale to juz nie moj problem : ))))

        pozdrawiam

        Magduszka
    • jszafranski Re: 5 tygodni w Meksyku 14.10.05, 12:08
      Pozwole sobie przytoczyc maila ktorego dostalem od A. ktory byl w meksyku w tym
      roku. Powinno sie cos przydac.

      "....Lot Lufthansa (ze znizka) (ja polecam szukanie na niemieckich lastach albo
      hiszpanskie airmadrid albo eurofly czy jakos tak :)

      trasa:
      Mexico City+Teotihuacan-Acapulco (z przystankim na 4 godziny w
      Taxco)-Mazunte-Oaxaca+Monte Alban+Hierve el Aqua-San Cristobal+wioski
      indiańskie-Palenque-Piste(Chitzen Itza)-Playa del Carmen (skoczylilismy na
      1
      dzień do Tulum i 1 do Cancun).

      Najlepsze : Teotihuacan,Palenque,bardzo podobała nam sie Oaxaca i
      oczywiście
      Tulum-rewelacyjne morze i rajskie plaże.Nie mieszkaliśmy w Tulum tylko w
      Playa del Carmen (wielki jak holera pokój z tarasem z widokiem na morze,50m
      od morza,piękna plaża)bo nie chcieliśmy cabanas.

      Koszt : przelot 880 EUR na 2 osoby + 6000 PLN (łącznie z przejazdami i
      upominkami (ok.400 zł,oraz 8 butelkami alkoholu,który taszczyłem do Polski:-)).
      Noclegi : nie ma problemu a terminie,który planujesz ceny mogą byc niższe.Pokoje
      braliśmy zawsze z kibelkiem i łazienką:
      Mexico City - Hotel Juarez - 160 pesos - una kama matrimoniale,za 2 łóżkachcieli
      220 peso.2 minuty od Zocalo,
      Acapulco : 180 , wielki pokój z tarasem,10 min do zatoki i oceanu,
      Mazunte : nie pamiętam nzwy -180 pesos.Nie na samej plaży bo nie było
      miejsc
      z kibelkiem ale 50m dalej:-).
      Oaxaca : 1 dzień w hotelu Reforma (utargowałem z 300 na 200),ale na drugi
      dzień przeprowadziliśmy się do Hotelu Aurora (350 pesos),bo w Reformie były
      prusaczki.Narobiem im takiej awantury (dzień wcześniej facet zapewniał 3
      razy,że jest czyściutko),że oddali nam kase za ten nocleg:-),
      San Cristobal - pasade del Angel (200 pesos),
      Palenque (nie pamiętam nazwy,ale mamy wszystko spisane)-200,
      Piste (czyściutki pokoik,chyba najładniejszy w całym Piste)-200,
      Playa del Carmen-pierwsza noc - 380,bo z klima a kolejne wytargowałem z 300
      na 250 pesetek w hoteliku obok (70m od plaży,balkon z widokiem na morzez
      karaibskie).
      Generalnie ceny porównywalne sa z naszymi.Na miejscu jezdziliśy autokarami-na
      długich trasach bierz te 1 klasy a na krótkich wystarczy 2 klasa (jest tańsza).
      Przykłądowe ceny 1 klasy: Mexico City-Acapulco (ok.420km) - 305 pesos.
      Ja wybrzeżu karaibskim jest drożej niz w innych miejscach.My stacjonowaliśmy w
      playa del Carmen bo jest znacznie tańszy od Cancun (tam ceny za hotele sa
      okropne,chyba że mieszkasz w centrum i dojeżdżasz codziennie do plaży
      busem-wtedy i tak zapłacisz więcej niże w Playa za piękne pokoje 50m od plaży,do
      tego w cancun plaże są wąskie,raczej hotelowe-nam sie nie podobało w ogóle).

      ..."
      • arekch77 Re: 5 tygodni w Meksyku 14.10.05, 18:27
        Cześć!

        Święto zmarłych w Oaxaca to znakomity pomysł! Na pewno będzie się Wam podobało.
        W wielu miejscach, hotelach, restauracjach czy kościołach zobaczycie ołtarzyki
        przyozdobione różnego rodzaju czaszkami, szkieletami, itp. oraz z wystawionym
        jedzeniem dla duchów zmarłych. Poza tym na ulice wychodzą poprzebierane dzieci
        które noszą latarenki w kształcie najczęściej czaszek lub dyni i proszą o
        drobne kwoty. Najlepiej będzie jeżeli wybierzecie się do jakiejś wioski w
        okolicy Oaxaca - polecam Zimatlan, Tlacolula lub Ocotlan. Tam naprawdę można
        poczuć prawdziwy klimat tego święta!

        O peyote (peyotl to w j. nahuatl) też Wam będzie łatwiej w stanie Oaxaca!
        Szukając tego typu doznań należy się udać do miasteczka Huautla de Jimenez.
        Można tam nabyć grzybki które zapewniają doznania podobne do tych co po
        peyote :) Oczywiście są one całkowicie legalne. A prawdziwego peyote
        dostaniecie w Zipolite. Jest to mała wioska na wybrzeżu Pacyfiku, około 3 km od
        Puerto Angel, 240 km od Oaxaca. Znajduje się tam piękna plaża, gdzie zjeżdżają
        się turyści z plecakami z różnych zakątków świata. Nie znajdziesz tam dużych
        hoteli, raczej skromne pensjonaciki lub po prostu hamaki między palmami :)
        Klimacik tej plaży jest taki "hippisowski", wieczorami można trafić na imprezkę
        na plaży gdzie peyote i jemu podobnych nie brakuje :)) Na plaży tej kręconych
        było kilka filmów, m. in. znany u nas "Y tu mama tambien". Po zachodniej
        stronie Zipolite znajduje się mała Playa del Amor - znana plaża nudystów.
        Naprawdę, atmosfera tamtych miejsc jest niepowtarzalna, aż nie chce się stamtąd
        wyjeżdżać.

        Wbrew pozorom nie spędzicie tyle czasu w podróży, np. aby zobaczyć Hierve el
        Agua, Mitla y El Tule wystarczy jeden dzień. Dwa dni na miasto Oaxaca i Monte
        Alban też w zupełności wystarczą. Moim zdaniem bez problemu możecie zrobić
        trasę wzdłuż Pacyfiku wcale się nie spiesząc.

        Pozdrawiam!
        • magduszka.b Re: 5 tygodni w Meksyku 15.10.05, 12:29
          Nie powiem, dałeś mi do myślenia tą odpowiedzią : )))) Bardzo mnie to cieszy,
          bo super będzie trochę zmodyfikować dotychczasowe plany.
          Myśle też że doskonale wkomponujemy sie w nurt turystów plecakowych, ponieważ
          nie uznajemy walizek na kółkach : ))))

          Wizja podrózy wzdłuż Pacyfiku zawsze mnie pociągała i cieszę sie że jest
          całkiem realna.

          Dzięki raz jeszcze za super przydatne informacje.

          pozdrawiam
          Magduszka

          • arekch77 Re: 5 tygodni w Meksyku 15.10.05, 13:09
            Witaj!

            No, to jeżeli nie nastawiacie się na luksusy to tym łatwiej Wam będzie
            zrealizować taką trasę. Mogłoby to wyglądać mniej więcej w taki sposób: wyjazd
            z Mexico City o północy z terminala TAPO, przyjazd do Oaxaca o 6 rano. W ten
            sam dzień zdążycie zwiedzić Monte Alban i niektóre zabytki w mieście. Nie wiem
            ile zamierzacie przebywać w Oaxaca, ale załóżmy że wyjeżdżacie stamtąd około 3
            listopada, po święcie zmarłych. Lepiej unikać podróżowania bezpośrednio w
            okresie świątecznym – dużo ludzi wtedy podróżuje, ciężko zdobyć bilety a i
            autobusy mają opóźnienia ze względu na tworzące się korki. Więc wyjeżdżacie z
            Oaxaca w nocy do miasta Pochutla. Stamtąd transportem publicznym ,czyli na pace
            pick-up’a, albo taksówką jedziecie 10 km do Puerto Angel. Można spędzić sobie
            dzień na plaży, i na noc wybrać się do Zipolite – jest to jakieś 3 km od Puerto
            Angel. Tam bez trudu znajdziecie hotelik, a jak dobrze popytacie to i
            peyote :)) Następnie wracacie do Pochutli, aby stamtąd autobusem pojechać do
            Puerto Escondido – 80 km. Z Puerto Escondido jedziecie do Acapulco, stamtąd do
            Ixtapa/Zihuatanejo, a później do Puerto Vallarta. No i wracacie sobie przez
            Guadalajarę, Uruapan, Morelię… Taka trasa jest jak najbardziej do
            zrealizowania, wszystko zależy od tego jak długo będziecie chcieli przebywać w
            danym miejscu. Przejazdy nie są zbyt długie, np. Puerto Escondido – Acapulco
            ok. 6 godzin, poza tym spokojnie można odbywać je w nocy. Trasa wzdłuż Pacyfiku
            jest bardzo malownicza, widoki są niesamowite, naprawdę polecam! Gdybyście byli
            zainteresowani mogę polecić Wam dobre noclegi w tych miejscach.

            Pozdrawiam!
            • magduszka.b Re: 5 tygodni w Meksyku 18.10.05, 23:02
              Witam!
              Dokładnie o czymś takim myślałam. Tylko jeżeli chcemy zrobić w ludzkim czasie
              trasę wzdłuż oceanu, to Oaxacę opuścimy 30 - 31 października i wypadnie na to,
              ze samo świeto zmarłych spędzimy np. w Pochutli (mam nadzieję, że to nie jest
              jakiś fatalny pomysł ?) a moze jest jakieś inne miesteczko na południu stanu
              Oaxaca (tak zeby było dość blisko do wybrzeza Pacyfiku, gdzie w barwny sposób
              obchodzą to święto.

              Bardzo chętnie wezmę namiary na noclegi w Zihuatanejo, Manzanillo, Puerto
              Vallarta, Guadalajarze i Morelii. Co prawda zamierzalismy opierac się na
              przewodniku Pascala, który jest całkiem niezły, ale wiadomo, dodatkowych
              informacji nigdy za wiele : ))))

              Jeśli chodzi o noclegi w Zipolite to znalazłam sporo uroczych i niedrogich
              cabanas : ))) Po tym co napisałeś i co przeczytałam w internecie na temat tej
              miejscowosci zatrzymamy sie tam na pewno !

              !Besos!

              Magduszka
        • wasza_bogini Re: 5 tygodni w Meksyku 19.10.05, 17:22
          Dwa dni na miasto Oaxaca i Monte
          > Alban też w zupełności wystarczą. Moim zdaniem bez problemu możecie zrobić
          > trasę wzdłuż Pacyfiku wcale się nie spiesząc.

          ja proponowalabym zostac w Oaxaca troche dluzej. to jest moim zdaniem
          najfajniejsze miasto w mexico.
          jesli chodzi o trase wycieczki, to wydaje mi sie, ze ciekawsze jets poludnie.
          mowiac szczerze ja bym sie nie pchala na polnoc- raczej yucatan, chiapas,
          oaxaca.
          • arekch77 Re: 5 tygodni w Meksyku 19.10.05, 20:51
            Spędzenie Święta Zmarłych w Pochutli do doskonały pomysł! Zawsze na prowincji
            święta są obchodzone inaczej, jakoś tak bardziej uroczyście, więc Pochutla
            którą wydaje mi się idealnym miejscem na tą okazję.

            W Pochutli znajdziesz mnóstwo dobrych nocelgów, ale ja akurat nigdy tam nie
            nocowałem gdyż moja znajoma prowadzi bardzo fajny hotel w Puerto Angel, 10 km
            od Pochutli, także zawsze po pracy w Pochutli zjeżdżałem tam własnie na noc.
            Naprawe gorąco polecam jej hotel, nazywa się Villa Florencia. Właścicielka
            nazywa się Lourdes Samano, a jej mąż jest Włochem, to Walter Pelliconi. Dzięki
            temu mają w hotelu świetną kuchnię meksykańsko - włoską, za rozsądne ceny. Cena
            pokoju to 30 USD za 2 osoby. Za pokoje bez klimatyzacji trochę taniej. Z Puerto
            Angel macie blisko do Zipolite, około 3 km.

            A czy Oaxaca jest najfajniejszym miejscem w Meksyku? Ile osób tyle opinii. Dla
            mnie na pewno jednym z najciekawszych pod względem turystycznym. Pozd względem
            społecznym jest to jednak najbardziej zacofany stan Meksyku, bardzo niespokojny
            politycznie, gdzie podczas wyborów lokali wyborczych pilnują uzbrojeni
            żołnierze. Wioski są położone w trudno dostępnych regionach, dlatego też lokali
            kacykowie mają tam właściwie nieograniczoną władzę. Rząd federalny interweniuje
            dopiero kiedy musi, tak jak to było w 2002 roku, kiedy jedna
            wioska "wypowiedziała wojnę" drugiej i zastrzelonych zostało 30 osób. Jest to
            też stan ogromnych kontrastów społecznych, np. Pochutla - jej prezydent mieszka
            w super willi, jeździ Audi TT cabrio, podczas gdy 200 metrów od centrum
            znajduje się całe osiedle z blachy, kartonu i gliny, gdzie żyją ludzie bez wody
            i prądu. Poziom analfabetyzmu w Oaxaca jest jednym z najwyższych w kraju. o
            służbie zdrowia nie wspominając - to już zupełna katastrofa.

            Ale my turyści niwiele możemy zmienić, skupmy się więc na atrakcjach
            turystycznych :) Tych Oaxaca oferuje wyjątkowo wiele, ludzie są bardzo
            uprzejmie nastawieni do turystów, warto tam pojechać!

            Pozdrawiam
            • magduszka.b Re: 5 tygodni w Meksyku 19.10.05, 21:31
              --> arekch77
              dzieki za namiar na hotel, niewykluczone ze skorzystamy
          • magduszka.b Re: 5 tygodni w Meksyku 19.10.05, 21:29
            Na szczęscie ludzie są różni i mają różne potrzeby. Ja wolę zobaczyć wulkany w
            stanie Colima niż dzunglę na Jukatanie. Wiekszość wycieczek koncentruje sie
            właśnie na Jukatanie (najprawdopodobniej z powodu duzego zagęszcznia piramid).
            Wiąże sie to też z zagęszczeniem amerykanów (których niestety spotkam w dużej
            liczbie w Acapulco i Puerto Vallarta).
            Jeśli chodzi o trasę, to z Jukatanu i stanu Chiapas zrezygnowaliśmy od razu. Z
            tego powodu lecimy do mista Meksyk a nie do Cancun.
            Myśle, ze wybór jest jak najbardziej trafny (biorąc pod uwagę, ze chcę zobaczyć
            mniej turystyczną stronę Meksyku). Poza tym zawsze będę mieć pretekst zeby
            przynajmniej jeszcze raz tam pojechać : )))
            • wasza_bogini Re: 5 tygodni w Meksyku 19.10.05, 23:09
              mi sie bardziej podobaja poludniowe stany bo sa bardziej indianskie-
              szczegolnie oaxaca. to miasto w ciagu kilku lat sie bardzo zmienilo i jest
              teraz imho, perelka. poza tym lubie wypady do puerto escondido z oaxaca.
              jesli chodzi o yucatan, to ja bylam w meridzie- dosc sporo czasu, jedna noc w
              cancun i pare dni na isla mujeres, a stamtad pojechalam do chiapas, a z chiapas
              do puerto escondido.dosc dlugo bylam w centralnym meksyku, takze z indianami.

              ja spotkalam w meksyku swietnych amerykanow i takich ludzi moglabym spotykac
              codziennie:)
              • arekch77 Re: 5 tygodni w Meksyku 20.10.05, 00:28
                A z jakimi indianami przebywałaś, i co konkretnie robiłaś? Pytam z ciekawości,
                bo ja praktycznie dwa lata spędziłem pracując z indianami z Oaxaca robiąc
                badania statystyczne występowania osteoporozy oraz raka piersi, więc chętnie
                usłyszałbym o Twoich doświadczeniach z nimi. Moje są, szczerze mówiąc, takie
                sobie :(
                • wasza_bogini Re: 5 tygodni w Meksyku 20.10.05, 13:48
                  ja robilam badania antropologiczne, nie tak dlugo ale w sumie prawie rok.
                  to byl dosc ciezki okres ze wzgledu na subklimat panujacy w tamtym regionie.
                  ale w sumie wspominam pobyt u Indian jako bardzo pozytywny. mialam duzego farta
                  jesli o sam kontakt. wczesniej mnie przestrzegano przed tym, ze bede miala
                  problemy z dotarciem do indian i ze wogole nie beda chcieli ze mna rozmawiac.
                  moge byc z siebie bardzo zadowlona, bo wogole nie mialam z tym problemu.
                  nawiazalam kontakt z roznymi organizacjami indianskimi i pozniej bylam
                  zapraszana na wszelkie mozliwe swieta, slub i wesele indianskie, chrzciny.

                  a Ty dlaczego wspominasz swoje badania jako srednie.?
                  • arekch77 Re: 5 tygodni w Meksyku 23.10.05, 02:32
                    Witaj,

                    swoje badania wykonywałem głównie w rejonie mixteca, chinateca oraz na wybrzeżu
                    Oaxaca – Pochutla, Puerto Angel, Puerto Escondido i Bahias de Huatulco. Po
                    pierwsze, chodziło o zebranie danych do opracowania grupy referencyjnej jako
                    punktu odniesienia przy badaniach denzytometrycznych. Więc jeździłem z
                    asystentką po wioskach gdzie zatrzymywaliśmy się na 2 – 3 dni i w porozumieniu
                    z lokalnymi władzami organizowaliśmy badania. Dziennie mieliśmy po 100 – 120
                    pacjentów, rekord to 180 w San Pablo Huixtepec, powtórzony w Pochutli.

                    Z jednej strony oceniam te badania pozytywnie, gdyż zawsze była to jakaś pomoc
                    dla tych ludzi, dowiedzieli się że w ogóle taka choroba istnieje, że można ją
                    wykryć i leczyć. Lokalne władze też miła nas przyjmowały, gdyż zawsze
                    przedstawialiśmy nasze badania jako ich zasługę, że niby tak dbają o
                    mieszkańców, organizują im badania, itp. Ludzi wspominam bardzo miło,
                    podejmowali nas w swoich domach, często nie chcieli puścić do hotelu, nalegali
                    żeby spać u nich, więc z tej strony mam same pozytywne wrażenia.

                    Niestety, badania te unaoczniły mi jak bardzo zacofany jest ten kaj, w jakiej
                    strasznej biedzie ci ludzie żyją, bez żadnej nadzie na poprawę. Bo w sumie co
                    oni mieli z tego że my ich przebadaliśmy? Co niektórzy dowiedzieli się tylko że
                    są chorzy, i tak naprawdę nie mają żadnych szans na wyleczenie się. Przy
                    zapobieganiu osteoporozie bardzo istotną rolę odgrywa dieta, bogata w wapń i
                    witaminy, głównie D, zaś w przypadku kobiet po menopauzie niezbędna jest
                    terapia hormonalna. Jaką te kobiety mają szansę na terapię hormonalną? Jeżeli
                    dieta tych ludzi to głównie kukurydza, ryż i fasola to o jakim zapobieganiu
                    osteoporozie możemy mówić? Kto po nas będzie ich kontrolował? Takie badanie
                    kosztuje 600 pesos, czyli ich dwutygodniową pensję; kto za to zapłaci? Przed
                    naszymi badaniami żyli sobie w spokojnej nieświadomości, a tu nagle dowiedzieli
                    się że są na coś chorzy i że nikt ich nie będzie leczył. Po co im to było?

                    Opieka medyczna na tych wioskach to jest coś strasznego, widziałem takie rzeczy
                    jak 9 letnia dziewczynka w ciąży (przypadek udokumentowany przez Hospital
                    General de Pochutla), ludzie których żywcem zjadały robaki i trzeba było
                    jeździć do nich i te robaki im z ran wybierać, a już czymś co zwaliło mnie z
                    nóg była kobieta, która sama sobie w domu zrobiła kuchennym nożem cesarkę,
                    wyciągnęła dziecko po czym zaszyła sobie brzuch. I przeżyli oboje!! To była ta
                    bardzo niemiła strona mojej pracy.

                    Uważam jednak, że po części ci ludzie sami ponoszą winę za swój stan. Może to
                    brzmi bardzo okrutnie, ale tak jest. Ogólnie władze mają ich gdzieś, nikt się o
                    nich nie troszczy, nikt nie dba o to aby było im lepiej. Więc niestety w takiej
                    sytuacji trzeba samemu o siebie zadbać, a podstawową drogą w tym kierunku jest
                    edukacja. Niestety, oni nie chcą się uczyć, dużo indian w ogóle nie zna
                    hiszpańskiego i co gorsza, nie uczy go swoich dzieci. Analfabetyzm wśród nich
                    jest powszechny, dużo osób nawet nie wie kiedy się urodziło. Żyją w jakimś
                    takim średniowiecznym zacofaniu, kierują się przesądami które prowadzą donikąd.
                    To najbardziej się uwidoczniło podczas badań mammograficznych które
                    prowadziliśmy w Pochutli. Lokalni przedstawiciele ministerstwa zdrowia bardoz
                    nas prosili o te badania, gdyż na całym wybrzeży Oaxaca nie było ani jednego
                    mammografu! Żaden szpital, przychodnia czy prywatny gabinet nie dysponowały
                    takim sprzętem. Wybrzeże to spory obszar, trudno mi było uwierzyć że taka
                    sytuacja może mieć miejsce… No ale nic, przyjechaliśmy, rozstawiliśmy sprzęt, i
                    co? Nic. Prawie nie ma chętnych. Okazało się, że mężczyźni zabronili swoim
                    żonom iść się przebadać. „Si Dios quiere que me muera, pues me voy a morir” –
                    to najczęściej słyszałem. Lepiej niech kobieta umrze niż ktoś (inna kobieta,
                    robiąca badania) miałaby obejrzeć jej piersi. Mi jest bardzo trudno pojąć taki
                    tok rozumowania, absolutnie się z nim nie zgadzam, ale cóż, tam tak myśli
                    większość.

                    To tak w dużym skrócie tyle o moich badaniach, jak już pisałem uświadomiły mi
                    ogromne zacofanie społeczne tego kraju, nędzę i brak perspektyw dla ogromnej
                    liczby ludzi. Ludzi zapomnianych przez tą bogatszą mniejszość, żyjącą w
                    luksusie, w ogrodzonych i chroninych dzielnicach, która nie chce zauważyć że ci
                    biedni indianie, wyśmiewani i pogardliwie zwani „indios” to też Meksykanie,
                    którzy też mają prawo do jakiejś części jakby nie było sporego PKB wytwarzanego
                    przez Meksyk. Sporo z tych nie-indian uważa że indianie to w ogóle nie powinni
                    istnieć, powinno się ich na siłę sterylizować i tym podobne rzeczy. No cóż,
                    smutne to jest, ale niestety tak jest rzeczywistość. Między innymi dlatego też
                    uznałem że nie jest to najlepsza rzeczywistość dla mojej rodziny, niech moje
                    dzieci wychowują się w kraju też nie najbogatszym, ale dużo bardziej
                    rozwiniętym, bez takich ogromnych kontrastów społecznych.

                    Pozdrawiam!
                    • wasza_bogini Re: 5 tygodni w Meksyku 23.10.05, 12:49
                      sluchaj ja tez mam podobne wrazenia. to znaczy ja glownei mialam kontakt z
                      indianskimi organizacjami kobiecymi i z jedna organizacja praw indian. w kazdym
                      razie bylam w miejscowosci- jednej z najbiedniejszych miejsc w meksyku i to
                      rzeczywiscie byl horror- ludzie tak otepiali, targ niedzielny rzeczywiscie
                      wygladajacy jak w sredniowieczu, ludzie, nawet nie sfrustrowani ale tak jakby
                      umarli, zyjac. sprzedawali jakies male papryczki, to byl koszmar. oczywiscie
                      niewszyscy ale jednak. to byla slynna sprawa w huehuetli, gdzie obronczyni praw
                      czlowieka dostala kulka w leb jak wychodzila ze swojego domu o czwartej nad
                      ranem. zreszta chyba nietylko ona, bo chyba w stanie guerrero tez cos takiego
                      sie wydarzylo.www.amnistia.org.mx/modules.php?
                      name=News&file=article&sid=68
                      nawet znalazlam o tym w AI. wyobraz sobie, ze ja bylam w huehuetla na tydzien
                      przed tym zabojstwem.
                      w kazdym razie to wszystko wzbudzilo we mnie jakas niechec. sama zostalam jakos
                      dziwnie potraktowana, nie mowiac juz, ze kelenrka w pensjonacie, gdzie
                      mieszkalam stosowala wobec mnie jakis dziwny mobbing.
                      • wasza_bogini Re: 5 tygodni w Meksyku 23.10.05, 12:49
                        www.amnistia.org.mx/modules.php?name=News&file=article&sid=68
                        • wasza_bogini Re: 5 tygodni w Meksyku 23.10.05, 13:14
                          zreszta jak ja bylam to dalej sie ciagnela sprawa kobiet z chihuahua, w jakims
                          programie tv widzialam jak jakas znana aktorka opowiadala o porwaniu i smierci
                          jej syna, pozniej byla kwestia tej aktorki lucero, ktorej ochroniarz rzucil sie
                          z pistoletem na dziennikarzy. o jessoo.
                          oczywiscie byly mile momenty jak takie fajne babki:) indianki czestowaly mnie
                          herbata z canela. ale nawet ci, ktorzy pracuja niby na rzecz indian,
                          wykorzystuja gosposie domowe za grosze.
                          warunki zycia sa tragiczne, nawet jak jakies dziecko dostaje stypendium, to w
                          nastepnym miesiacu moze juz tego stypendium nie dostac.
                          sam pobyt z indiankami byl naprawde w jakis sposob mily. one mnie naprawde
                          jakos sympatycznie przyjmowaly ael to wszystko bylo jakies takie smutne. no i
                          tak naprawde nie da sie nic zrobic, bo wladza trzyma reke na pulsie i te
                          wszystkie organizacje indianskie rzucaja grochem o sciane. chociaz porownujac
                          do tego co bylo w latch siedemdziesiatych to podobno duzo sie zmienilo.
                      • arekch77 Re: 5 tygodni w Meksyku 23.10.05, 22:32
                        Witaj!

                        No to widać mamy bardzo podobne odczucia. Pamiętam te targi, gdzie ludzie
                        siedzą sprzedając jakies dziwne rzeczy, kamienie, cudowne lekarstwa na
                        wszystko, jakieś zioła. Przy czym tak jak piszesz, ci ludzie są jakby
                        nieobecni, siedzą w ciszy, tak jakby wszystko im było obojętne. Zupełnie
                        inaczej to wygląda w dużych miastach, gdzie targi są pełne życia, ludzie
                        przekrzykują się, zachwalają swój towar. A w takim np. Rio Hondo – cisza.
                        Smutne to było i przerażające zarazem.

                        Tej sprawy z Huehuetli akurat nie znam. Na początku się tym interesowałem, ale
                        w Meksyku zabójstwa wszelkich obrońców praw człowieka są tak częste, że po
                        jakimś czasie traci się rachubę. Swego czasu dosyć głośna była sprawa zabójsta
                        przewodniczącej Comision Nacional de los Derechos Humanos en DF, Digny Ochoa.
                        Podobnie jak w tej sprawie z Huehuetli sprawców nie wykryto, na co chyba nikt
                        kto trochę się orientuje w tamtejszych realiach nie liczył.

                        To, że byłaś w Huehuetli na tydzień przed tym zabójstwem na pewno Tobą
                        wstrząsnęło. Mnie się przytrafił podobny przypadek. Pracowałem w miasteczku
                        Sola de Vega w stanie Oaxaca i już wtedy mówiło się o konflikcie dwóch
                        okolicznych wiosek o prawa do uprawy ziemi i wyrębu drewna. Trzy dni po moim
                        wyjeździe wydarzyła się tragedia – ponad 30 osób z jednej wioski, Agua Fria,
                        zostało zamordowanych przez mieszkańców drugiej wioski. Była to klasyczna
                        egzekucja – wracali swoim autobusem z pracy na polu, po drodze zostali
                        zatrzymani, wysadzeni z autobusu i zastrzeleni. Ta sprawa zrobiła się bardzo
                        głośna, interweniował rząd federalny wysyłając wojsko. Wosjko po prostu
                        aresztowało pierwszych z brzegu dziesięciu ludzi, wsadzono ich do więzienia po
                        czym tryumfalnie ogłoszono koniec sprawy, wielkie zwycięstwo rządu w walce o
                        demokrację i pokój, i tym podobne bzdury. Bardzo typowy dla Meksyku i
                        powszechny sposób rozwiązywania spraw.

                        Zacząłem się wtedy zastanawiać – co to jest? Gdzie ja żyję? Co to za walki o
                        uprawę ziemi, o wyręb lasu? Czy za to tyle osób musi oddać życie? To wszystko
                        dzieje się u sąsiada Stanów Zjednoczonych? Po pewnym czasie usłyszałem że to
                        była pierwsza taka masakra od ponad pięciu lat, co rząd Fox’a oczywiście uznał
                        za swój sukces. Ciekawe jak zareagowali by Europejczycy na taką deklarację
                        własnego rządu – w ciągu pięciu lat zredukowaliśmy liczbę masakr
                        międzywioskowych do jednej!

                        Sprawa kobiet z Ciudad Juarez w dalszym ciągu aktualna, zabójstwa się
                        powtarzają, sprawców nikt nie wykrył. Tak na zdrowy rozum – czy możliwe jest w
                        małym miasteczku wymordowanie ponad pół tysiąca kobiet i pozostanie bezkarnym
                        bez ochrony władz, policji czy innych służb?

                        No dobra, na razie mam dosyć pisania o tych przykrych sprawach, nie chcę sobie
                        psuć nastroju. Na rozluźnienie i niejako nawiązując do dzisiejszego wyborczego
                        dnia proponuję <a
                        href="www.tvazteca.com/hechos/archivos2/2004/11/103322.shtml"target="_bla
                        nk">ten artykuł</a> o zwyczajach panujących w wioskach indiańskich.

                        Krótkie streszczenie dla osób nie władających językiem Cervantesa:

                        Osoba która zostanie wybrana burmistrzem w wioskach indian huave musi
                        zobowiązać się do rocznej abstynencji seksualnej. Chociaż brzmi to jak żart,
                        indianie huave traktują to bardzo serio. Wg nich ma to ogromny wpływ na
                        bogactwo połowów, obfite deszcze i brak chorób. Jeżeli tak się stanie, znaczy
                        to że prezydent dotrzymał słowa, w przeciwnym wypadku zostaje odwołany z
                        urzędu. Wybory oczywiście mają także swoje reguły – głosują wyłącznie
                        mężczyźni, kobiety zostają w domach.

                        Pozdrawiam!
                        • mojito Vida sexual - sacrificios del poder :))). 24.10.05, 06:12
                          Hola Arek,

                          polityka wymaga poswiecen :). Na wszystkich kontynentach.

                          Patrzylem ze smutkiem na efekt furii Wilmy na Jukatanie. Widzialem
                          w TV zalane ulice Playa del Carmen i zniszczone domy. Sadze, ze ceny
                          hoteli spadna teraz troche aby ponownie zachecic turystow. Rozdrazniona
                          Wilma dotrze lada moment do Florydy. Zarzadzono ewakuacje Key West.

                          Czy bedziesz mial okazje usiasc przy barze z pina colada i popatrzec
                          na urocza Bahia de Tangolunda?

                          Buen viaje,
                          mojito.
                          • arekch77 Re: Vida sexual - sacrificios del poder :))). 24.10.05, 18:52
                            Hola Mojito!

                            Rzeczywiście Wilma narobiła sporo szkód. Myślę że można liczyć na dosyć szybkie
                            ich usunięcie i przywrócenie tamtejszych regionów do normalnego życia. O ile
                            oczywiście nie pojawi się nowy huragan.

                            Mój wyjazd do Meksyku muszę przełożyć na listopad, ale w takim wypadku nie będę
                            mógł sobie odmówić przyjemności zanurzenia się w ciepłych objęciach pięknej
                            kobiety, czyli mujer bonita, zwanej w jzyku indiańskim - Tangolunda :)) Chociaż
                            moim zdaniem dużo ładniejsza jest inna zatoczka, Maguey. Tak czy inaczej, nie
                            spędzę tam za dużo czasu, 3 - 4 dni, ale zawsze coś.

                            A Ty kiedy zamierzasz poodwiedzać lokale przy Costera Miguel Aleman?

                            Pozdrawiam!
                            • mojito Jukatan. 25.10.05, 04:28
                              Hola Arek/Chilango,

                              w listopadzie bedzie jeszcze chlodniej w Polsce wiec z tym
                              wieksza przyjemnosci polozysz sie na Playa Maguey :).

                              Moje meksykanskie plany powinny sie zrealizowac zaraz po szostym
                              stycznia. Sadze, ze bede chodzil/siedzial przy barze na Quinta Avenida
                              w Playa del Carmen. Na pewno zajrze na Cozumel. Byc moze poleze troche
                              na Wyspie Kobiet i pochodze po Avenida Matamoros. Isla Mujeres - bardzo
                              ladna nazwa. Przydalaby sie taka wyspa w Polsce :).

                              Wilma "potargala" mocno Floryde. Key West ciagle jeszcze jest 40% pod
                              woda. Ulica Duval pozna plywac lodka. Droga laczaca miasto z reszta Keys
                              jest ciagle nieprzejezdna.

                              Pozdrowienia,
                              mojito.
                              • mojito Krajobraz po Wilmie. 27.10.05, 01:33
                                Wczoraj obejrzalem wywiad z Ana Patricia Morales (V-ce prezydent
                                Cancun Hotels Association). Powiedziala:

                                - straty spowodowane huraganem w stanie Quintana Roo (Cancun, Cozumel)
                                ocenia sie na 1.5 mld dolarow,

                                - usuwanie zniszczen potrwa do Swiat Wielkanocnych,

                                - duzo hoteli nie zdazy sie otworzyc do szczytu sezonu (Boze Narodzenie),

                                - brak wody i pradu zmusil do czasowego zamkniecia takie hotele sieciowe
                                jak Marriott (3) i Hyatt (2). Ritz-Carlton nie przyjmuje rezerwacji
                                az do Nowego Roku,

                                - zniszczone molo i nadbrzeze stawia pod znakiem zapytania rejsy
                                liniowcow turystycznych,

                                - prezydent Vicente Fox zarzadzil ewakuacje 30 tys. turystow i wyslal
                                wojsko do Cancun aby zapobiec dalszym grabiezom.
                                • arekch77 Re: Krajobraz po Wilmie. 27.10.05, 23:24
                                  No to rzeczywiście nieciekawie...

                                  Miejmy nadzieję że do Twojego przyjazdu zdołają trochę uporządkować sytuację.
                                  Swoją dorgą, pamiętam że w Cancun były tylko dwa hotele Marriott - Casa MaGna
                                  Marriott i JW Marriott. Otworzyli trzeci?

                                  Pozdrawiam!
                                  • mojito Re: Krajobraz po Wilmie. 28.10.05, 04:28
                                    Sam Cancun bedzie mnie mniej interesowal. To troche taki
                                    meksykanski Las Vegas. Po wyladowaniu bede uciekal droga
                                    Nr 307 na poludnie aby polozyc sie gdzies w hamaku nad oceanem
                                    z Bohemia lub Montejo w dloni. Stan lotniska (CUN) mnie interesuje.
                                    Ciagle jeszcze operuje na pol gwizdka. Wierze, ze w najblizszym
                                    czasie lotnisko wroci do stanu sprzed Wilmy.

                                    Masz oczywiscie racje z siecia hoteli Marriott. Cancun ma dwa wymienione
                                    przez Ciebie wyzej hotele. W Meksyku Marriott ma jedenascie hoteli.
                                    Dwunasty - Marriott Ixtapan (de la Sal)- bedzie otworzony w styczniu
                                    2007 roku. Byl jeszcze jeden na lotnisku w MEX. Teraz nalezy do Camino
                                    Real. Marriott jest tez wlascicielem sieci Ritz-Carlton.

                                    Pozdrowienia,
                                    mojito.
                                    • arekch77 Re: Krajobraz po Wilmie. 28.10.05, 19:54
                                      A masz jakieś swoje ulubione miejsce na Rivera Maya? Gdzie najchętniej
                                      wypoczywasz?

                                      Marriott na lotnisku wspominam miło głównie z powodu restauracji La Mansion.
                                      Ahh, ten Rib-Eye.... :)))
                                      • mojito Re: Krajobraz po Wilmie. 03.11.05, 01:53

                                        Nie mam. Nie znam Rivera Maya dokladnie. Bylem przez tydzien
                                        w Playa del Carmen i troche pokrecilem sie po okolicy.
                                        W styczniu zamierzam przejechac caly Tulum Corridor i poznac
                                        caly 135 km odcinek dokladniej. Slyszalem same przychylne opinie
                                        o spokojnym uroku Valladolid i byc moze tam tez odbije.

                                        Dzisiaj przeczytalem artykul w "The Economist" o szkodach jakie
                                        wyrzadzila Wilma w Cancun. Straty sa powazne. Zdarzylo sie to na
                                        nieszczesliwie na poczatku szczytu sezonu. Niektore hotele trzeba
                                        bedzie wyburzyc. Plaze, lotnisko i wieza radarowa zostaly zniszczone.
                                        Turystow odwozono do Meridy i stamtad odlatywali. Turystyka daje
                                        zatrudnienie 40% mieszkancom Cancun. Prezydent Fox zwrocil sie do
                                        Inter-American Development Bank o pozyczke 500 mil USD. Szczesliwie
                                        dalej na poludnie na Riviera Maya hotele nie ucierpialy zbytnio.

                                        Okazalo sie, ze pod koniec miesiaca bede na krotko w Tijuana :).
                                        Byles tam moze kiedys?
                                        • arekch77 Re: Krajobraz po Wilmie. 05.11.05, 22:26
                                          No to polecam Ci jedno miejsce w Tulum, w "Zona Hotelera". Nazywa się "Cabanas
                                          Ana y Jose". Na stronie www.anayjose.com znajdziesz parę fotek :) Naprawdę
                                          polecam, świetne miejsce, bardzo dobra obsługa, znakomita kuchnia, no i
                                          niedrogo. Po hotelu Gala w Huatulco to moje drugie ulubione miejsce w Meksyku.

                                          W Tijuanie nie byłem, jakoś mnie tam nie ciągnie. :) Przed wyjazdem zaopatrz
                                          się w kamizelkę kuloodporną :) W liczbie zabójstw Tijuana chyba ustępuje tylko
                                          Nuevo Laredo.

                                          Rzeczywiście, straty w Cancun są bardzo poważne, temat nie schodzi z pierwszych
                                          stron meksykańskich gazet. Szkody jakie wyrządziła Wlma są nieporównywalnie
                                          większe od tych wyrządzonych przez Gilberta w 1997, chociaż już wtedy była to
                                          sporych rozmiarów katastrofa. Swoją drogą czytałem gdzieś, że ambicją
                                          meksykańskich planistów było stworzenie najlepszego kurortu na Karaibach,
                                          miejsce do budowy Cancun zostało wybrane przez komputer, wszystko jest
                                          rozplanowane na kilkadziesiąt lat naprzód, itp. Czyżby ci co pisali program dla
                                          tego komputera nie wiedzieli o występujących tam huraganach?

                                          Mój wyjazd do Meksyku znowu się opóźnił, za to wydłużę sobie pobyt. Będę tam od
                                          połowy grudnia do połowy stycznia. Tangolunda musi poczekać... Może wybiorę się
                                          do Huatulco na Sylwestra, kto wie :)

                                          Saludos!
                                          • pat.clay Re: Krajobraz po Wilmie. 05.11.05, 23:53
                                            Hola,

                                            Jestesmy wlasnie w Playa del Carmen. W zasadzie gdybysmy nie wiedzieli ze byl
                                            huragan to mozna by tego bylo prawie nie zauwayc. Co prawda kilka budynkow na
                                            plazy nie ma jeszcze wciaz dachow (ale to byly dachy z lisci pamowych wiec nie
                                            ma ruin) a w kilku byly jakies powazniejsze zniszczenia, troche przygnebiajaco
                                            wyglada budynek poczekalni promowej dla promow plynacych na Cosumel ale tak to
                                            jest OK tylko rekatywnie malo turystow. W koncu to jednak nie jest sezon. No i
                                            w kilku sklepach sa specjalne huraganowe promocje. I wciaz mozna kupic koszulke
                                            ze swoim zdjeciem i napisem I SURVIVED WILMA!.

                                            My akurat spimy w hotelu Casa Tucan za 250 peso za noc (czysto, ciepla woda,
                                            przyjemna lazienka). W ciagu dnia troche jeszcze porzadkuja po Wilmie (nowy
                                            dach z lisci palmowych na tarasie) ale jest OK.

                                            Pozdrowienia

                                            Z.
                                            • arekch77 Re: Krajobraz po Wilmie. 06.11.05, 00:17
                                              Hej!

                                              A byliście w Cancun? Gdzie poza Playa del Carmen jeszcze będziecie?

                                              pozdrawiam!
                                              • pat.clay Re: Krajobraz po Wilmie. 06.11.05, 16:46
                                                W Cancun nie bylismy (jeszcze). W ogole to w MEksyku malo kto na naszej
                                                dotychczasowej trasie wiedzial jakie sa tu zniszcczenia i czy jest sens tu
                                                jechac czy tylko beda popiol i zgliszcza.

                                                Przyjechalismy do Meksyku 21.10. Jak wylatywalismy z Warszawy to pani z KLMu na
                                                lotnisku dopytywala sie czy na pewno lecimy do Mexico City bo loty do Cancun sa
                                                zawieszone i Cancun juz nie ma ;-)

                                                Od tego czasu zrobilismy nastepujaca trase:
                                                - Puebla
                                                - Oaxaca
                                                - Puerto Escondido
                                                - San Cristobal
                                                - Palenque
                                                - Merida
                                                - Playa del Carmen

                                                Teraz zastanawiamy sie co robic dalej. Pogoda w Playa jest taka ze jest
                                                zachmurzenie i troche pada. Z Mexico City mamy lot 11.11 i zastanawiamy sie czy
                                                zostac w Quinta Roo (wybrac sie na Cosumel, do Tulum i Cancun) i samolotem do
                                                Mexico City (jest promocja z Cancun z dowozem z Playa del Carmen za 1400 peso
                                                od osoby) czy wracac autobusem do Mexico City zeby sbie jescze zrobic wycieczke
                                                do Taxco.

                                                Pozdro

                                                Z.
                                                • mojito Taxco, Taxco - absolutamente! 06.11.05, 20:02
                                                  Hola Amigos,

                                                  Arek,
                                                  dzieki za polecenie. Strone Ana y Jose obejrzalem dokladnie.
                                                  Wyglada zachecajaco. Jezeli dotre do Tulum to zatrzymam sie
                                                  tam, a na pewno zjem :). Ciekawie wygladaja sluby na plazy.
                                                  Uczestniczyles kiedys w takim wydarzeniu?

                                                  Rodzaj kamizelki kuloodpornej na wizyte w Tijuana juz wybralem.
                                                  Zastanawiam sie teraz nad odpowiednim kolorem :). Jezeli przezyje,
                                                  podziele sie wrazeniami :).

                                                  Na miesieczny pobyt w Meksyku warto poczekac. Jakimi liniami lecisz?
                                                  Lufthansa?

                                                  Pat.clay,
                                                  z zobaczeniem Taxco doskonaly pomysl. Taxco warto zobaczyc. Bardzo
                                                  wzbogaci Wasze doswiadczenia meksykanskie. Bedac juz w Playa del Carmen
                                                  macie wyobrazenie jak wygladaja ladne plaze. Cancun teraz po Wilmie
                                                  wolno podnosi sie po knock-out(cie). Jedzcie do Taxco. Cena promocyjna
                                                  na lot do MEX dobra. Zaoszczedzicie sporo czasu lecac.

                                                  Taxco to stolica swiatowego srebra. Urocze kolonialne miasteczko
                                                  prawie jeszcze nie dotkniete nowoczesna modernizacja. Deo gratias :).
                                                  Brukowane krete i strome uliczki. Jezdzenie tam samochodem to koszmar.
                                                  Do obejrzenia:
                                                  Kosciol/fasada Santa Prisca,
                                                  Plaza y Casa Borda,
                                                  Casa Humboldt,
                                                  Museo Guillermo Spratling,
                                                  Museo de la Plateria,
                                                  Mercado Central.

                                                  Mozna przejechac sie kolejka linowa (teleferico) i obejrzec miasto z gory.
                                                  Jezeli czas Wam pozwoli zajrzyjcie do baru Bertha. Reklamuje sie jako
                                                  miejsce gdzie po raz pierwszy wymieszano cocktail margarita :).

                                                  Moze zdecydujecie sie zobaczyc Cuernavaca. Tez warto.
                                                  Buen viaje.

                                                  Falalala/Maciek,
                                                  hola :).
                                                  • arekch77 Re: Taxco, Taxco - absolutamente! 06.11.05, 20:37
                                                    Hola todos!

                                                    mojito - niestety nie miałem okazji uczestniczyć w ślubie na plaży czego bardzo
                                                    żałuję. Nawet chciałem swój tak zorganizować, ale cóż - rodzina mojej żony
                                                    nieco sceptycznie nastawiona jest do takich ekstrawagancji :) A poniewż w
                                                    Meksyku istnieje zwyczaj że ojciec pani młodej pokrywa koszty wesela, on też
                                                    decydował o jego miejscu. Więc zamiast ciekawej plaży w Tulum był hotel w
                                                    Mexico City :(

                                                    W Cabanas Ana y Jose byłem w styczniu 2003, wtedy najtańszy domek kosztował
                                                    około 70 USD, bez względu na liczbę osób. Najdroższy domek kosztował 150 USD
                                                    czyli tyle co Marriott czy Sheraton w Cancun, ale moim zdaniem jest wart tej
                                                    ceny.

                                                    Też myślę że warto poczekać miesiąc aby spędzić w Meskyku święta i Nowy Rok.
                                                    Będzie okazja coś na świeżo napisać o zwyczajach bożonarodzeniowych :) Lecę
                                                    Lufthansą ze względu na najdogodniejsze połączenie GDA-FRA-MEX

                                                    Pat, tak jak pisze mojito, jedź do Taxco! Z miejsc na Rivera Maya, jeżeli
                                                    jeszcze tam nie byłeś to poleciłbym Ci park Xel-Ha. Wspaniały ekologiczny park,
                                                    gdzie można popływać z rurką i maską i popatrzeć na piękne, kolorowe ryby,
                                                    pospacerować po dżungli, popływać z delfinami i dobrze zjeść. :) Jest też drugi
                                                    warty obejrzenia park Xcaret; ale ten jest dużo bardziej skomercjalizowany,
                                                    taki "Mayan Walt Disney World". Mi bardziej podoba się Xel-Ha, jest bardziej
                                                    naturalny.

                                                    Cena za lot do Mexico jest ok, a jaką linią? W piątek moja żona musiała lecieć
                                                    do Oaxaca i chciała skorzystać z usług linii Click, na wyrost reklamowanej jako
                                                    pierwszy meksykański low-cost. Okazało się że taniej ten lot oferuje Aviacsa.
                                                    Aviacsa lata też do Cancun, może wato sprawdzić u nich?

                                                    Pozdrawiam!
                                                  • pat.clay Re: Taxco, Taxco - absolutamente! 07.11.05, 04:13
                                                    Dzieki za rady zeby jechac do Taxco.

                                                    Obecnie mamy nastepujaca sytuacje:
                                                    - mamy zarezewowany bilet w specjalnej promocji z Cancun do Mexico City ale
                                                    rezewacja konczyla sie dzisiaj a koles z agencji nie byl w stanie sie polaczyc
                                                    z Aero Mexico bo jak mowil nie dzialal tam system. Jestesmy z nim umowieni
                                                    jutro na rano. Niestety rezerwacja jest na czwartek (w piatek lot do Wawy) wiec
                                                    z Taxco chyba nici (pytalismy sie o wczesniejsze loty ale raczej nie ma wolnych
                                                    miejsc bo promocja miala wliczony transport z Playa do Cancun)

                                                    - jak sie nie zalapiemy na ta promocje to bedziemy probowac rezerwowac we
                                                    wtorek. To w ogole jest smieszne bo w Meksyku promocje na bilety lotnicze sa we
                                                    wtorki. Nie ma to zadnego zwiazku z tym kiedy chce sie leciec - po prostu jesli
                                                    sie rezerwuje we wtorek to wtedy cena jest nizsza... Ciekawe - wydawalo by sie
                                                    logiczniejsze jesli by byl jakis dzien w tygodniu np. we wtorek kiedy
                                                    Meksykanie z jakichs powodow nie chca latac i wtedy ceny sa niskie ale
                                                    widoczniej z jakich powodow we wtorki nie chca rezerwowac ;-) albo jest jakas
                                                    zmowa linii lotniczych zeby jesli konkurowac promocjami to zeby to robic we
                                                    wtorki :-)))) Jak beda miejsca - to lecimy w srode i do Taxco

                                                    BTW: dzisiaj bylismy w Tulum. Spodobalo nam sie niezwykle (po mimo negatywnych
                                                    wypowiedzi osob ktore juz byly w Meksyku i mowily ze nic specjalnego). Mamy
                                                    pewien poglad po Teotihuacan, Monte Alban, Uxmal, Palenque i Chichen Itzy... W
                                                    Tulum urzekl nas brak wycieczek ;-)))) Samo miejsce moze nie jest az tak
                                                    rozlegle jak inne miasta i nie ma az tak ciekawych arhitektonicznie konstrukcji
                                                    ale wszystko zrekompensowal nam brak turystow i polozenie nad morzem. Co prawda
                                                    nie mozna bylo wejsc na El Castillo i w pare innych miejsc (widac bylo slady
                                                    huraganu - ale brak powaznych zniszczen) ale gdy zaswiecilo slonce to widok fal
                                                    rozbijajacych sie o skaly u podnoza ruin byl... WOW!!!

                                                    W Tulum bylo widac wieksze slady po Wilmie niz w Playa del Carmen - pozrywane
                                                    dachy, polamane drzewa - pewnie czesc uderzenia huraganu w przypadku Playa
                                                    wzial na siebie Cozumel (chcemy tam pojechac jutro) no i pewnie w Playa ze
                                                    wzgledu na amerykanskich turystow zwawiej zabrali sie do roboty...

                                                    Pozdrawiam

                                                    Z.
                                                  • mojito Cozumel. 07.11.05, 13:22
                                                    Buenos dias Pat,

                                                    daj znac jak wyglada Cozumel po Wilmie. Pare hoteli zamknelo sie
                                                    co najmniej do konca stycznia. Nadbrzeze zostalo zniszczone i
                                                    oceaniczne statki wycieczkowe zawiesily zawijanie do Cozumel.

                                                    Mozecie zastanowic sie wieczorem nad dalszymi planami w bardzo
                                                    znanym barze Blue Parrot (12 calle przy plazy :).

                                                    Pozdrowienia,
                                                    mojito.
                                                  • pat.clay Re: Cozumel. 08.11.05, 00:58
                                                    Hola Mojito,

                                                    Dzisiaj mielismy sie wybrac na Cozumel zobaczyc jak to wyglada, polazic po
                                                    plazach, zastanawialismy sie nad snorklingiem...

                                                    Przy przystani promowej spotkalismy ludzi z firmy, ktora organizuje wyjazdy na
                                                    snorkling. Koles mowil nam ze organizuja grupe po raz pierwszy od Wilmy. Jak
                                                    powiedzielismy ze chcemy jechac na Cozumel na plaze to sie troche usmial i
                                                    powiedzial zebysmy w takim razie zostali w Playa. Na Cozumelu jak twierdzil
                                                    plaze zabrala Wilma - pokazywal nam zdjecia jakie zrobil - w miejscach gdzie
                                                    jak mowil powinien byc sliczny piaseczek byly tylko kamulce. Mowil ze w
                                                    zasadzie rzadko ktory sklep jest otwarty, sprzedaz alkoholu (w tym piwa) i jego
                                                    wwoz na wyspe jest zakazany (bagaze przyjezdnych sa podobno sprawdzane przez
                                                    policje). Mowil, ze w trakcie Wilmy byl na wyspie, opowiadal o 300 km/h wietrze
                                                    oraz o 6. metrowych falach. Od kazdego przyjezdnego na Cozumel jest pobierana
                                                    specjalna oplata 20 peso na odbudowe.

                                                    W sumie to skutecznie nas zniechecil do wyprawy na wyspe wiec pojechalismy do
                                                    Akumal (jakies 40 km na poludnie od Playa). Plaza standardowo pusciutka -
                                                    lezalo mnostwo duzych muszel i widac bylo ludzi ktorzy grabili pìasek zeby
                                                    wyluskac smieci oraz kamyki naniesione przez sztorm. Widac bylo tez duzo
                                                    wiekszy wplyw huraganu niz w Playa.

                                                    Jak to napisali w jednym sklepie w Playa:
                                                    Hurricane promotion.
                                                    Tequilla shot for free for each 10 USD spent
                                                    Viva Playa!
                                                    Mueram Wilma!

                                                    Jutro sie chyba wybierzemy na snorkling z Playa albo przejedziemy wzdluz
                                                    wybrzeza. Dzisiaj przez caly dzien bylo obledne slonce a teraz leje deszcz... w
                                                    sumie dobrze bo mozna przynajmniej troche pooddychac.

                                                    Dzieki za polecenie Blue Parrot - bylismy tam akurat wczoraj (pewnie odebralem
                                                    maila telepatycznie pod wplywem Margarity ;-)). Ale spodobal sie nam duzo
                                                    bardziej bar "przyklejony" do Blue Parrot nazwy nie pomne (cos zwiaznego z
                                                    piratami). Podstawowa roznica - w Blue Parrot leciala muza klubowa a w tamtym
                                                    barze polozonym rowniez na plazy lecialo latino reggae. Naszym zdaniem duuuzo
                                                    bardziej odpowiednie na rozgwiezdzona karaibska noc.

                                                    Pozdro

                                                    Z.
                                                  • mojito Playa del Carmen. 08.11.05, 02:20
                                                    Hola Pat,

                                                    gracias Amigo! Potwierdziles moje przypuszczenia co do plazy na
                                                    Cozumel. Wiem, ze w Cancun Wilma zabrala wspanialy piasek z plaz
                                                    i pozostawila kamienie. Podobnie pewnie jest na Isla Mujeres :(.

                                                    Bar w ktorym byliscie to moze Dragon Bar? Pamietam jeszcze bar
                                                    Ula Gula. Reszta zatarla sie w pamieci. Margarita miala w tym
                                                    swoj udzial. I to cudownie rozgwiezdzone niebo rowniez. Muzyke
                                                    maja rzeczywiscie boska. Zauwazyliscie jak wspaniale tancza?

                                                    Napisz, por favor, jak wyglada obecnie plaza w Playa del Carmen.
                                                    I czy spodziewaja sie mniejszej ilosci turystow po Wilmie?
                                                    Mozna bedzie sie spodziewac utrzymujacej sie "hurican promocion" :).

                                                    Nara,
                                                    mojito.
                                                  • pat.clay Re: Playa del Carmen. 09.11.05, 17:10
                                                    Bar w ktorym bylismy to El Pirate.
                                                    Ale w sumie to koles "kierownik" baru probowal nas orznac na Margericie i
                                                    pomimo tego ze w karcie byla po 35 peso ni stad ni zowad probowal nas
                                                    sczerdzowac po 40 peso. Na pytanie dlaczego odpowiedzial ze uzyl lepszej
                                                    tequili do zrobienia Margarity (a wlasciwie ich szeregu ;-)) bo chcial dla nas
                                                    lepiej... Po naszym zdecydowanym sprzeciwie zwrocil kesz ale lekki niesmak
                                                    pozostal... (5 peso to przeciez nie majatek ale to nie fajnie jak cie orzynaja
                                                    z usmiechem na twarzy). Zapewne nie pamietal ze poprzedniego dnia wypilismy
                                                    rowniez kilka drinkow po 35.

                                                    Dla pragnacych taniej i symatycznej knajpy - polecamy Taraya (na Calle 2 juz
                                                    wlasciwie na plazy po lewej stronie). Wiekszosc dan po ok. 50 peso a rowniez
                                                    maja pyszne i niedrogie lobsterki. Najwiekszym atutem jest jednak to ze sie
                                                    siedzi na plazy posrod palm (troche maja przerzedzone liscie po Wilmie) 10
                                                    metrow od morza. Obsluga sie nie narzuca i jest to chyba jedyne miejsce w Playa
                                                    gdzie kieliszek wina zaczyna sie od 10 peso.

                                                    Plaza w Playa del Carmen jest OK. Duzo piasku i puste bary plazowe. Na 5 alei
                                                    zaczynaja sie otwierac ostatnie nieczynne z powodu huraganu bary chociaz
                                                    wieczorami jest jeszcze pustawo. Zaczyna przyjezdzac coraz wiecej turystow. My
                                                    mieszkamy w hoteliku El Casa Tucan (calkiem blisko Avenue 5 na calle 4)- 250
                                                    peso za pokoj ale teraz moze byc juz troszke drozej bo hotel sie zapelnil.

                                                    Dzisiaj bylismy w Puerto Aventura. Godne polecenia miejsce aby wyskoczyc na
                                                    kilka godzin. Jest to niedaleko Akumal gdzie amerykanie buduja apartamentowce
                                                    dla swoich rodakow. W porownaniu do lokalnych knajpek jest to miejsce dosyc
                                                    drogie jesli chodzi o picie i jedzenie (piwo 35 peso, salatka ok. 70 peso). Ale
                                                    ma jedna podstawowa atrakcje - delfinarium. Do Puerta Aventura mozna przyjsc
                                                    sobie za darmo i gapic sie do woli na delfiny, krowy morskie i foki. Z bliskiej
                                                    odleglosci doslownie kilku metrow mozna ogladac tez jak treserzy trenuja
                                                    delfiny... Jesli ktos chce moze za ok. 100 - 120 USD miec bezposredni kontakt z
                                                    delfinami w basenie i wziac udzial w ok. 45 min "prywatnym" pokazie plywania z
                                                    delfinami (jak sie ma szczescie to w 1-2 osobowej grupie a jak nie to w 6
                                                    osobowej).

                                                    Ha, a jak dzisiaj bylismy w Deseo (to taki klub gdzie mozna sobie lezec na
                                                    gigantycznych lozkach) to znajomy Niemiec stwierdzil: tu puszczaja dziwna
                                                    muzyke - hinduska, francuska, niemiecka, hiszpanska, wloska - na pewno maja tez
                                                    polska... Pogadal z DJ-em - za chwile z glosnikow poplynela piosenka Kayah...
                                                    :-)))))

                                                    Pozdrowienia

                                                    Z.

                                                    PS. Z ostatniej chwili: wlasnie zepsula sie pogoda i leje.
                                                  • mojito Re: Playa del Carmen. 09.11.05, 22:28
                                                    Dzieki za opis plazy i obecnego klimatu w Playa.
                                                    O hotelu Deseo i barze Fly slyszalem. Nowy minimalistyczny
                                                    hotel z orientalna atmosfera. Podobno jest to teraz hippest/coolest
                                                    miejsce w Playa. Osobiscie pic na lezaco nie lubie :). Lezenie i picie
                                                    nie lezy mi :). Wole usiasc. Stac tez moge. Nie ma "feliz horas"?
                                                    Widzieliscie "cenotes"?

                                                    W piatek wracacie?
                                                    Buen viaje, Amigos,
                                                    mojito.
                                                  • pat.clay Re: Playa del Carmen. 14.11.05, 02:29
                                                    Juz wrocilismy - bede co jakis czas wpadac na forum i jesli bede w stanie w
                                                    jakis sposob wspomoc forumowiczow nabyta wiedza to bede to czynil.

                                                    Pozdrawiam

                                                    Z.
    • falalala Re: 5 tygodni w Meksyku 09.11.05, 20:38
      hej magda , nie wiem gdzie jestescie w tej chwili ,nie wiem czy wszystko w
      porzadku z Wami ,poza tym pracuje jako przewodnik tutaj ,wiec pytania tu na
      miejscu no hay problema ,nie ma problemu jak zadzwonisz 0445527701017 jezeli ze
      stolicy i chyba 01 5527701017 mam na imie Maciek :) , niestety prowadze zycie
      koczownicze obecnie , wiec nie mam jak Was przenocowac , ale sluze pomoca we
      wszelkiego rodzaju sprawach tutaj :) pa
      • arekch77 Re: 5 tygodni w Meksyku 11.11.05, 15:19
        Hola!

        Pat, masz rację pisząc jak odbiera się ruiny zwiedzając je samemu, bez tłumu
        turystów. Mi się tak udało zwiedzić Monte Alban. Przyjechałem tam w
        poniedziałem, około 9 rano, więc była to pora o której wycieczki jeszcze tam
        nie dotarły. I właśnie te ruiny najbadziej mi się podobały, być może właśnie
        dlatego że była okazja samemu pochodzić i spokojnie wszystko pooglądać. Byłem
        tam jeszcze wiele razy, ale już zawsze z tłumem innych turystów i nigdy nie
        udało się powtórzyć wrażenia z pierwszego razu.

        Tulum też mi się podobało, ale bardziej ze względu na otaczający je krajobraz
        niż na rodzaj budowli. Osobiście uważam, że maisto Coba jest lepsze. Dużo
        większe, aby sie po nim poruszać najlepiej jest wypożyczyć rower. Poza tym
        bardzo dużo budowli jest jeszcze nieodkrytych, więc chodząc po dżungli i widząc
        jakiś pagórek można oczyma wyobraźni zobaczyć w nim piramidę, świątynię czy co
        tam jeszcze :) Duże wrażenie robi boisko o gry w piłkę z jednej strony całe
        porośnięte drzewami i krzewami - od strony drogi w ogóle nie widać że tam coś
        jest! No i ze szczytu piramidy roztacza się fantastyczny widok - jest ona
        najwyższym punktem na Jukatanie :)

        Pozdrawiam!
        • ppo555 Re: 5 tygodni w Meksyku 18.02.06, 12:38
          Mam pytanie czy ktoś może nocował w Villahermosa i San Christobal(jakies
          namiary na tani nocleg). Wybieramy się na mini wyprawę do Gwatemali, Hondurasu
          i Belize ale przylatujemy do Villahermosa i w drodze do granicy z GUA chcemy
          liznąć trochę Meksyku (w drodze powrotnej zamierzamy zwiedzić Bonampak i
          Palenque).

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka