Dodaj do ulubionych

dobre szkolenia?

05.07.07, 16:04
pytanie do tych z jasnej i ciemnej strony mocy.
poszukuję dobrego szkolenia z analizy finansowej, ekonomicznej, wrażliwości i
ryzyka, etc...
Nie to, żebym sobie nie radziła. Podręcznik AKK jest dobrym źródłem wskazówek
co i jak. Ale chętnie bym się podszkoliła / zrewidowała wiedzę / spotkała
innych liczących w celu wymiany uwag i doświadczeń
Obserwuj wątek
    • marcepanwro Re: dobre szkolenia? 05.07.07, 20:07
      choć jestem po tej złej stronie wyzyskiwaczy to nigdy w życiu nie tknąłem się
      tzw "szkoleń", bo nie umiałbym kogos oszukiwać i do tego w otoczce
      profesjonalizmu. Posłuchaj prawdy znanej w tej branży od początku - nie ma,
      słownie nie ma "dobrego", "rzetelnego" szkolenia z zakresu jaki Cię interesuje.
      Jaka firma doradcza żyjąca z dotacji wypuszczałaby co szkolenie kilkunastu
      konkurentów na rynku??? to jest z założenia oszustwo, od ludzie chcą się
      szkolić żeby zarabiać to zarobimy na nich. Przykro mi, ale nasze "zdolności" są
      tajemne i musisz się gdzieś zatrudnić nawet jako ktoś inny żeby obcować
      z "wtajemniczonymi" i od nich czerpać "moc":) inaczej dasz się nabić w butelkę
      • adamus.b Re: dobre szkolenia? 05.07.07, 22:39
        No zobacz mnie nikt nie uczył:) Jakaś zawsze myślałem, że to sprawa logicznego
        myślenia. Nie przesadzajmy, bo teoretycznie to każdy absolwent ekonomii jakąś
        tam wiedzę w tym kierunku ma. A ciekawe jaki z nich procent pisze projekty.
        Pozdrawiam
        P.S Marcepanwro prawie jak w Gwiezdnych Wojnach:) Tak mi się jakoś skojarzyło.
        • deptaczek Re: dobre szkolenia? 06.07.07, 11:25
          źle mnie zrozumieliście. Nie chcę szkolenia w firmie, która robi SW, to nie o to
          chodzi. Raczej może dobry kurs na uczelni, albo nie wiem co - właśnie to jest
          mój problem, że niczego dobrego nie mogę znaleźć.
          Jestem analitykiem z wykształceniem i doświadczeniem. Jak napisałam, dobrze
          sobie radzę. Ale chciałabym się doskonalić. Po prostu. Nie mam teraz czasu na
          MBA, studia podyplomowe nie oferują nic ciekawego. Stąd pytanie.
          • marcepanwro Re: dobre szkolenia? 06.07.07, 18:08
            - właśnie to jest
            mój problem, że niczego dobrego nie mogę znaleźć.

            odpowiedzialaś sobie
    • k.grad Re: dobre szkolenia? 12.07.07, 19:05
      deptaczek napisała:

      > pytanie do tych z jasnej i ciemnej strony mocy.
      > poszukuję dobrego szkolenia z analizy finansowej, ekonomicznej, wrażliwości i

      Nad takim pracuję. Przy czym zgadzam się z tym co napisał marcepanwro: "nie ma,
      słownie nie ma "dobrego", "rzetelnego" szkolenia z zakresu jaki Cię interesuje".

      Dlatego motywem przewodnim mojego dzieła jest raczej motyw pt. "teoria a praktyka". Zgadzam się z Tobą, że "podręcznik AKK jest dobrym źródłem wskazówek
      co i jak". Ale jak jest to się ma do praktyki np. w przypadku Funduszu Spójności to już wiedzą tylko "praktykanci".

      Przykładowo podręcznik AKK w prawidłowy sposób tłumaczy, że praca (czyli etat w projekcie) to koszt. Z kolei formularz wniosku do np. Funduszu Spójności zdaje się traktować pracę (ten sam etat) jako korzyść. Specjalnie podałem ten przykład bo wytyczne do FS każą wprost posługiwać się Podręcznikiem AKK.

      I zgodzić się też należy z adamusem: "No zobacz mnie nikt nie uczył:) Jakaś zawsze myślałem, że to sprawa logicznego myślenia". Dodałbym tylko, że jeszcze jest to sprawa uważnego czytania dokumentów programowych i uchwycenia różnicy pomiędzy "innowacyjnością" a "innowacyjnością po unijnemu" oraz "dobrobytem" a "dobrobytem po unijnemu".

      Pzdr
      • deptaczek Re: dobre szkolenia? 13.07.07, 12:13
        >Przykładowo podręcznik AKK w prawidłowy sposób tłumaczy, że praca (czyli etat w
        > projekcie) to koszt. Z kolei formularz wniosku do np. Funduszu Spójności zdaje
        > się traktować pracę (ten sam etat) jako korzyść. Specjalnie podałem ten przykł
        > ad bo wytyczne do FS każą wprost posługiwać się Podręcznikiem AKK.
        A ja tu nie widzę sprzeczności: koszt pracy jest kosztem finansowym, ujętym w
        analizie finansowej. A w analizie ekonomicznej staje się korzyścią (nie
        przychodem, tylko korzyścią!!!) społeczną jako zarobek pracownika (albo jego ZUS
        i podatek). Na podobnej zasadzie co VAT (dla tych, u których kwalifikowany):
        koszt beneficjenta = wpływ budżetowy, czyli korzyść społeczna.
        • k.grad Niestety 13.07.07, 15:14
          > A w analizie ekonomicznej staje się korzyścią


          No widzisz i jest to ewidentna bzdura, ale przyznaję, że w obecnym czasie trudno wychwycalna.

          Praca jest w analizie ekonomicznej ZAWSZE KOSZTEM.

          Koszt ten jest równy kosztowi alternatywnego zaangażowania zasobu – w tym przypadku pracy.

          Czyli w analizie finansowej (AF) uwzględniamy faktyczny wydatek a w analizie ekonomicznej (AE) „najwyższe możliwe wynagrodzenie, które siła robocza zatrudniona przy danym projekcie mogłaby otrzymać gdzie indziej”.

          Przykłady:

          Przykład A: Projekt zatrudnia tzw. trwale bezrobotnych.
          W AF mamy w wydatkach wydatki na pracę np. 1000zł/mc/etat.
          W AE mamy w kosztach (I ZAWSZE W KOSZTACH) koszty w wysokości np. 0zł/mc/etat. Dlaczego 0zł? Bo przyjęliśmy założenie, że są to trwale bezrobotni i „najwyższe możliwe wynagrodzenie, które możnaby otrzymać gdzie indziej” wynosi 0zł.

          Zwróć uwagę, że przy ENPV jako kryterium decyzyjnym wszystko się zgadza.
          Korzyści społeczne z podjęcia projektu są > 0. Koszty społeczne są = 0 (jeżeli w projekcie jedynym zasobem społecznym jest praca trwale bezrobotnych). W efekcie ENPV > 0.

          Przykład B: Projekt zatrudnia rzadkich (na rynku) specjalistów np. budowlańców
          W AF mamy w wydatkach wydatki na pracę np. 3000zł/mc/etat.
          W AE mamy w kosztach (I ZAWSZE W KOSZTACH) koszty w wysokości np. 3000zł/mc/etat.
          Dlaczego 3000zł? Bo zakładamy, że przy takim koszcie budowlańcy dostaną z pocałowaniem w rękę zaangażowani przy innych projektach.

          Znowu wszystko się zgadza. Przy ENPV jako kryterium decyzyjnym atrakcyjność takiego projektu spada. Innymi słowy podjęcie innego projektu być może lepiej wykorzystałoby dostępne aktualnie zasoby społeczne.
          ---------------------------------------------


          Wiem, że dla wielu to co napisałem może być szokiem.
          Ten sposób rozumowania na pewno nie jest obcy urzędnikom i specjalistom na szczeblu urzędów centralnych (dowody na to można znaleźć w sieci). Ale już na szczeblu urzędów wojewódzkich i marszałkowskich - różnie to bywa.

          Ponadto odsyłam do Przewodnika AKK, który oceniam całkiem wysoko. Ok. 40 strony te rzeczy są dokładnie opisane. Dlatego pisałem wcześniej o sprzeczności pomiędzy podręcznikiem AKK a wnioskiem do Funduszu Spójności.

          A dla zainteresowanych tematem polecam (tylko, że po angielskiemu)
          www.amazon.co.uk/Cost-Benefit-Analysis-Richard-Layard/dp/0521466741
          Książka ta już we wstępie zrozumiałym językiem tłumaczy te rzeczy. Poza tym jest to dość popularna pozycja na Świecie jeżeli chodzi o Cost Benefit Analysis.

          Pozdrawiam
        • k.grad I jeszcze jedno 13.07.07, 15:25
          > koszt beneficjenta = wpływ budżetowy, czyli korzyść społeczna.

          Wpływ budżetowy nie jest żadną korzyścią ani kosztem (w analizie ekonomicznej wykonywanej z punktu widzenia danej gospodarki). To jest CZYSTY TRANSFER.

          100zł wyjęte z kieszeni jakiegokolwiek podatnika i włożone do kieszeni jakiegokolwiek beneficjena NIE POWODUJE ZMIAN W DOBROBYCIE społeczeństwa jako całości. To też jest generalna zasada analizy ekonomicznej (też odsyłam np. do Przewodnika AKK).

          -----------------
          Oczywiście założeniami można żonglować. Prawicowiec(liberał) powie, że redystrybucja demoralizuje i ogranicza działalność gospodarczą w związku z czym ujemnie wpływa na dobrobyt całości.
          A lewicowiec odwrotnie, że redystrybucja prowadzi do równości, która sama w sobie jest wartością więc powoduje wzrost dobrobytu społeczeństwa.
          • deptaczek Re: I jeszcze jedno 17.07.07, 12:26
            masz całkowitą rację z tym VATem, jakoś mnie poniosło - nie wiem czemu. Bo
            przecież to korekta o efekt fiskalny.

            A z tą pracą wciąż mam problem. Przyznasz, że zatrudnienie bezrobotnego przynosi
            korzyści społeczne wyższe niż finansowa wartość dobra przez niego wytworzonego
            (pomijam tu wypłacane zapomogi etc..). Np. napędza konsumpcję. I co?
            interpretujemy to pozytywnie tylko wtedy, gdy koniunktura jest nienakręcona, a
            jak jest przegrzana, to negatywnie? I drugie pytanie: gdzie znaleźć dane na
            temat efektu mnożnikowego z takiego etatu (cały czas zakładam, że jest to "etat
            dodany").

            A poza tym byłabym wdzięczna za odesłanie do stron, gdzie "Ten sposób
            rozumowania na pewno nie jest obcy urzędnikom i specjalistom na szczeblu urzędów
            centralnych (dowody na to można znaleźć w sieci)."

            No i właśnie dlatego przydałyby się jakieś szkolenia / spotkania branżowe.

            pzdr
            • hubertus_zamoscicus spotkanie - dobra myśl 17.07.07, 14:09
              i ja się przyłączam do idei spotkania forumowiczów. Spotkanie warsztatowo-
              szkoleniowe byłoby:
              - wartością dodaną naszego forum unijnego
              - wymianą doświadczeń
              - nauką i inwestycją w nas samych
              - okazją do zawiązania formalnej/ nieformalnej współpracy zawodowej pod kątem
              funduszy
              Moglibyśmy zrzucić się na zaskórniaki dla trenera, co by nas nauczył m.in
              alchemii finansowej... Generalnie takie spotkania szkoleniowo-warsztatowe warto
              by organizować co jakiś czas.
            • k.grad Kilka:) słów odpowiedzi nt. AKK 20.07.07, 22:22
              Na odpowiedź trzeba było czekać za to odpowiedź zrobiła się długa. (Mogłem chociaż pogimnastykować głowę:)

              deptaczek napisała:

              > A z tą pracą wciąż mam problem.

              Wcale nie dziwię się Twojemu zaintrygowaniu. Nie jesteś sama.

              Moim zdaniem wiele nieporozumień w tej kwestii wynika z tego, że praca ma dwojaki charakter: (1) jest zjawiskiem czysto ekonomicznym ORAZ JEDNOCZEŚNIE (2) jest wartością samą w sobie.

              Jeżeli chodzi o wartość samą w sobie to chyba względnie jasne. Twierdzi tak większość religii i innych systemów etycznych. Zgadza się to też ze zdrowym rozsądkiem. Np. człowiek niepracujący gnuśnieje. A człowiekowi długo niepracującemu w ogóle może poprzestawiać się w głowie (z konsekwencjami najgorszymi). W tym sensie sytuacja, w której ludzie pracują jest bardziej pożądaną od sytuacji, w której ludzie nie pracują. No ale w tym rozumieniu pracy balansujemy już NA GRANICY ekonomii.

              Po tym wyjaśnieniu już chyba łatwiej zrozumieć drugą stronę pracy czyli stronę ekonomiczną. Z tej z kolei perspektywy praca to koszt i ZAWSZE KOSZT.


              > Przyznasz, że zatrudnienie bezrobotnego przynosi
              > korzyści społeczne

              Niestety, zatrudnienie bezrobotnego to zawsze koszt społeczny. Pytanie jaka jest wartość tego kosztu.
              Sam fakt zatrudnienia nie przynosi korzyści społecznych (przynajmniej w analizie ekonomicznej). Korzyściami społecznymi w analizie (społecznych) kosztów i korzyści jest wyłącznie wartość (dodatkowych) dóbr (i usług), które są przeznaczone do konsumpcji.


              > korzyści społeczne wyższe niż finansowa wartość dobra przez niego wytworzonego

              Zatrudnienie bezrobotnego (za określony koszt finansowy) MOŻE przynieść znacznie większe korzyści społeczne (ale nie musi).

              Np. zatrudnienie WYSOKIEJ KLASY SPECJALISTY do produkcji dóbr które są przez społeczeństwo NISKO cenione jest niewątpliwym marnotrawstwem zasobów (społecznych). I takie zjawisko powinno zostać rzetelnie ocenione w AKK.

              Wydumane?
              To zobacz jaką sytuację mamy w górnictwie. Zatrudnia się tam za spore pieniądze (koszt finansowy) niewątpliwie wielu fachowców (geologów, inżynierów, elektroników itp). Produkują oni węgiel, który jest niewątpliwą korzyścią społeczną (dobro przeznaczone do konsumpcji).

              Pytanie tylko jaka jest wartość tego dobra. I czy wartość społeczna tego dobra (węgiel) przewyższa koszty społeczne. A jak wycenić te koszty społeczne? Tak jak napisałem kilka postów wcześniej - po ALTERNATYWNYM KOSZCIE ZAANGARZOWANIA DANEGO ZASOBU.
              (Podpowiedź: 1 geolog zatrudniony w górnictwie to 1 geolog mniej zatrudniony np. w budownictwie mieszkaniowym; 1 elektronik zatrudniony w górnictwie to 1 elektronik mniej zatrudniony w np. Polkomtelu; 1 górnik o najniższych kwalifikacjach zatrudniony w górnictwie to 1 robotnik niewykwalifikowany mniej zatrudniony np. na budowie.)


              > Np. napędza konsumpcję. I co?
              > interpretujemy to pozytywnie tylko wtedy, gdy koniunktura jest nienakręcona

              Przepraszam ale obawiam się „napędzanie konsumpcji” i „nakręcanie koniunktury” to pojęcia z ekonomii medialno-populistycznej:)

              Gospodarka działa prawidłowo jeżeli optymalnie zaspokaja potrzeby społeczeństwa. A nie kiedy jest „napędzana” czy „nakręcana”.
              Zwróć uwagę, że „napędzanie” redystrybucją dotyczy zawsze PEWNEJ części gospodarki a odbywa się kosztem reszty tej gospodarki. W okresie dekoniunktury tego niewidać (albo jest to nieistotne). Ale dziś widać.

              Np. takie Euro2012.
              Niewątpliwie przyczyni się do nakręcania koniunktury. Żeby być dokładnym do nakręcenia koniunktury w budownictwie. Czy to jest korzyść i dla kogo? Dla sektora budowlanego tak ale dla klientów tego sektora? Nabywcy mieszań, osoby remontujące mieszania, szkoły i szpitale tylko tracą na tym „nakręcaniu koniunktury” w związku z Euro2012.

              Rzetelnie dokonana AKK powinna odpowiedzieć na pytanie „projekt A czy B?”.
              „Euro 2012 czy dwupasmowa Zakopianka?”. Tu artykuł o tym, że jest to REALNY dylemat:
              miasta.gazeta.pl/krakow/1,35821,4181288.html

              > a jak jest przegrzana, to negatywnie?

              A teraz na to pytanie możesz już chyba odpowiedzieć sobie sama. Jeszcze tylko dwa dodatkowe przykłady.

              Jedna gazeta cieszy się, że np. we Wrocławiu powstanie znowu ileś tam tysięcy miejsc pracy w fabrykach telewizorów. Ta sama gazeta kilka dni później relacjonuje, że władze najchętniej sprowadziły by ileś tam robotników z Chin do tych fabryk.

              Drugi przykład z mojego podwórka. W moim mieście Łodzi adaptowany jest kompleks pofabryczny na lofty. Z Rumunii przyjedzie 200 pracowników bo w Polsce nie znaleziono chętnych.
              biznes.onet.pl/0,1573591,wiadomosci.html
              No i co? Niewątpliwie w obu przypadkach w gospodarce „stworzono nowe miejsca pracy”. Tylko żeby obsadzić te miejsca pracy należałoby „przemieścić” ludzi z innych miejsc pracy. Czyli musimy rozstrzygnąć dylemat zaangażować zasoby w jedno lub drugie przedsięwzięcie.

              I temu służy właśnie AKK ze swoimi regułami.


              > I drugie pytanie: gdzie znaleźć dane na
              > temat efektu mnożnikowego z takiego etatu

              A tu ja liczę na pomoc.
              Bo według mnie ten mnożnik etatowy (nie mylić z mnożnikiem popytu!) to kolejny termin z „ekonomii medialno-populistycznej”:) Rzeczywiście często spotyka się stwierdzenia. „Szacuje się, że jeden zatrudniony w X spowoduje stworzenie Y miejsc pracy gdzie indziej”. Sam obserwowałem na własne oczy jak takie „legendy” w różnych gabinetach są tworzone i jak chętnie i bezkrytycznie podchwytuje je prasa.
              Mogę sobie oczywiście wyobrazić ciąg przyczynowo-skutkowy, w którym zatrudnienie kogoś spowoduje wzrost jego dochodu, wzrost jego wydatków, wzrost zapotrzebowania na pracę innych itp. Ale ubieranie tego w arytmetyczne wskaźniki to już przedsionek szarlatanerii (nie piekło ale przedsionek).
              A jak napisałem sam jestem ciekawy tej kwestii ale bardziej na zasadzie „jakie przegięcia przechodzą przez sito”;)

              Bo np. takie zadanie >>Szacuje się, że jeden zatrudniony w X spowoduje stworzenie Y miejsc pracy gdzie indziej<< "nadaje się" do prasy ale do studium wykonalności to już chyba przegięcie.


              > A poza tym byłabym wdzięczna za odesłanie do stron, gdzie

              Chyba nie jestem w stanie zaspokoić tej prośby w pełni.

              Oto na jakiej podstawie napisałem powyższe zdanie. Otóż widziałem kiedyś prezentację ściągniętą z oficjalnej strony któregoś z urzędów centralnych. Prezentacja dotyczyła analizy kosztów i korzyści. Na jednym ze slajdów było wyraźnie napisane „Praca w ekonomii to koszt” i jeszcze kilka zdań wyjaśniających. Slajd był mimo wszystko dość lakoniczny. Niemniej to oznacza prelegent(ka) poświęciła temu zagadnieniu jakiś czas szkolenia (temu zasobowi a nie innemu).

              Zaskoczyło mnie (pozytywnie) ponieważ widziałem, że ktoś zwrócił na to uwagę szczególnie w dobie dzisiejszego dowolnego szafowania „korzyściami społecznymi”. Jak przeglądałem ta prezentację to po prostu poczułem pewną jedność dusz z autorem/ką. On(a) też musiała być swiadom(a), że praca to koszt pomimo odmiennego potocznego rozumienia.
              Slajdy były z jakiegoś szkolenia na przeprowadzonego chyba dla wyższych urzędników i dlatego napisałem, że „ten sposób rozumowania na pewno nie jest obcy urzędnikom i specjalistom na szczeblu urzędów centralnych”. Niestety nie pamiętam więcej szczegółów.

              Z pozostałych „dowodów dostępnych w sieci” wymienić mogę właśnie Przewodnik AKK, który jest OFICJALNIE i WPROST zalecany chociażby w przypadku Funduszu Spójności.


              To tyle, trochę się rozpisałem.
              Powinniśmy nie zapominać, że zasady są ważne ale ostatecznie grunt to wiedza jak na konkretny projekt spojrzą konkretni urzędnicy oceniający.

              (I tu jakaś wymiana dośw
              • k.grad Re: Kilka:) słów odpowiedzi nt. AKK 20.07.07, 22:27
                Na dole coś sie urwało a powinno być:

                (I tu jakaś wymiana doświadczeń byłaby chyba na miejscu.)
                • deptaczek wymiana doświadczeń byłaby chyba na miejscu 23.07.07, 10:39
                  Bardzo dziękuję za odpowiedź, była zaiste wyczerpująca.
                  Teraz będę trawić, a jak przetrawię to może jeszcze parę pytań uda mi się zadać.
                  Prezentację, o której piszesz, też znalazłam. Jednak z tego co pamiętam, było to
                  wystąpienie naukowca akademickiego. A jak zostało przyjęte przez słuchaczy?

                  W kwestii wymiany doświadczeń:
                  zwróćcie proszę uwagę na projekty wskaźników w ocenach priorytetów (nie
                  wniosków) w POiIŚ i w niektórych (nie znam wszystkich) RPO. Nadzwyczaj często
                  pojawiają się tam nowe miejsca pracy. Czyli, niezależnie od naszego
                  "bezrobocia", na szczeblu centralnym i wojewódzkim tworzenie miejsc pracy z
                  pomocą funduszy jest uważane za jeden z najważniejszych mierników efektywności
                  ich wykorzystania. Myślę, że daje do myślenia.

                  A teraz: kto chętny do wymiany doświadczeń bardziej bezpośrednio?
                  • hubertus_zamoscicus Re: wymiana doświadczeń byłaby chyba na miejscu 23.07.07, 12:28
                    Ja już wypowiedziałem swoją opinię :0) jestem jak najbardziej za. Warto byłoby
                    tylko zrobić takie spotkania w formie warsztatów. 1-2 dni powinny wystarczyć by
                    się poznać, dokształcić i nawiązać partnerstwo.
                    • pomimo1 Re: wymiana doświadczeń byłaby chyba na miejscu 23.07.07, 12:51


                      jestem za:) to może nad morzem:)?
                      • k.grad Morze 24.07.07, 09:44
                        pomimo1 napisała:

                        > jestem za:) to może nad morzem:)?

                        Przed długim łykendem? Na Pomorzu Gdańskim? Gdzieś w okolicach Płw. Helskiego? To od razu potem bym sobie tam został:)

                        (Ale to luźna uwaga)
                    • k.grad Re: wymiana doświadczeń byłaby chyba na miejscu 24.07.07, 09:41
                      hubertus_zamoscicus napisał:

                      > Ja już wypowiedziałem swoją opinię :0) jestem jak najbardziej za. Warto byłoby
                      > tylko zrobić takie spotkania w formie warsztatów. 1-2 dni powinny wystarczyć by
                      >
                      > się poznać, dokształcić i nawiązać partnerstwo.

                      Ja też zgłaszam akces. Czy ktoś ma jakąś wizję tego spotkania. Tylko konkretną.
                  • k.grad Podsumowanie dla deptaczka.. 24.07.07, 09:39
                    deptaczek napisała:

                    > Prezentację, o której piszesz, też znalazłam. Jednak z tego co pamiętam, było to
                    > wystąpienie naukowca akademickiego. A jak zostało przyjęte przez słuchaczy?

                    Jak zostało przyjęte nie wiem bo nie byłem.
                    Nie bardzo tylko rozumiem. Czy z faktu, że było to wystąpienie naukowca wyciągasz wniosek, że przedstawiał(a) on(a) treści mało praktyczne?

                    Otóż sam Przewodnik AKK został napisany przez naukowca akademickiego (prof. Florio) a przetłumaczony na polski przez innego naukowca akademickiego (prof. Żylicz). Ale sumie nie ma to chyba większego znaczenia.

                    Najważniejsze dla NAS jest to, że te treści są OBOWIĄZUJĄCE. W Funduszu Spójności wprost; w ZPORRze (o ile dobrze pamiętam) też było do nich odwołanie.

                    Dodam jeszcze, że przykładowo prof. Żylicz był swego czasu członkiem rady Ekofunduszu a także dyrektorem departamentu w Ministerstwie Środowiska.

                    Wniosek stąd taki, że w różnych instytucjach na stanowiskach decyzyjnych czasami trafi się osobę zorientowaną co i jak.


                    > W kwestii wymiany doświadczeń:
                    > zwróćcie proszę uwagę na projekty wskaźników w ocenach priorytetów (nie
                    > wniosków) w POiIŚ i w niektórych (nie znam wszystkich) RPO. Nadzwyczaj często
                    > pojawiają się tam nowe miejsca pracy. [...]tworzenie miejsc pracy z
                    > pomocą funduszy jest uważane za jeden z najważniejszych mierników efektywności
                    > ich wykorzystania.

                    Zgadza się. „Tworzenie miejsc pracy” to obecnie trwały element nowomowy na NAJWYŻSZYM szczeblu czyli szczeblu brukselskim. Dlatego praktyczniej jest DZIŚ się do niego jakoś DOSTOSOWAĆ.

                    W działaniach przeznaczonych dla przedsiębiorców „miejsca pracy” są wskaźnikami już na szczeblu projektu a nie tylko programu. Na szczęście tu ułatwiono sprawę i nie zmusza się do wykonywania AKK. Dla przedsiębiorców była do tej pory i będzie dalej ocena punktowa.

                    Ponieważ punkty za „miejsca pracy” są względnie najpewniejsze to po prostu w wielu przypadkach wystarczy odpowiednio wcześniej (i z głową) zredukować zatrudnienie, żeby w wyniku projektu „powstały nowe miejsca pracy”. Niestety (albo stety:).

                    Ale grunt, że w papierach się wszystko zgadza. Jak sądzę niejednokrotnie w swojej praktyce musiałaś też mieć takie wrażenie.


                    > Myślę, że daje do myślenia.

                    Oczywiście, że daje do myślenia. Zgodzę się z tobą w 1000%. Oprócz tego, że daje to do myślenia to stanowi również czasem niezłą ŁAMIGŁÓWKĘ DO ROZWIĄZANIA. Ale dzięki tym łamigłówkom „stworzono wiele miejsc pracy” dla „specjalistów ds. pozyskiwania”:)

                    Z konsultingowym pozdrowieniem.. :)
                    • deptaczek Re: Podsumowanie dla deptaczka.. 24.07.07, 15:24
                      > Prezentację, o której piszesz, też znalazłam. Jednak z tego co pamiętam,
                      > było to wystąpienie naukowca akademickiego. A jak zostało przyjęte przez
                      > słuchaczy?
                      pytanie było retoryczne. A moja wypowiedź nie świadczy o wątpliwościach dot.
                      wkładu naukowców w rozwój i adaptację w Polsce zasad AKK. Chodziło mi o to, że
                      fakt prezentowania tematu na jakimś wykładzie dla urzędników szczebla
                      centralnego nie świadczy, że "Ten sposób rozumowania na pewno nie jest obcy*
                      urzędnikom i specjalistom na szczeblu urzędów centralnych (dowody na to można
                      znaleźć w sieci)." Jakby to ująć: jedna prezentacja zrozumienia nie czyni.

                      (sformułowanie "nie jest obcy" traktuję niedosłownie, czyli jako "akceptowalny",
                      "przyjęty" itp.)
                      • k.grad Re: Podsumowanie - nieporozumienie 24.07.07, 19:33
                        deptaczek napisała:

                        > (sformułowanie "nie jest obcy" traktuję niedosłownie, czyli jako "akceptowalny"
                        > ,
                        > "przyjęty" itp.)

                        Ja z kolei długo zastanawiałem się jak napisać "jest znany" ale "niedostatecznie rozpowszechniony". I stanęło na "nie jest obcy" :))

                        Pozdrawiam
    • deptaczek spotkanie - czas i miejsce, tematy 24.07.07, 15:46
      Proszę o wpisywanie preferencji.
      Moje:
      czas - dowolny, raczej 1 dzień niż dwa
      Miejsce - im bliżej centralnej Polski tym lepiej.
      Propozycje organizacyjne - wynajęcie na 1 dzień sali konferencyjnej w jakimś
      miłym leśnym/ nadjeziornym miejscu. Ew. w Warszawie.
      Potrzeby merytoryczne - gł. analiza ekonomiczna

      wizja spotkania - trudne. Gdyby to miały być warsztaty, ktoś musiałby podjąć się
      prowadzenia konkretnych tematów. Proponuję na początek zgłaszanie potrzeb. I
      dalej będziemy ustalać (zgodnie z MAPSem : problemy -> cele -> działania ;)
      • hubertus_zamoscicus problemy-cele 25.07.07, 07:50
        Moim celem jest "praktyczne" opanowanie AKK pod kątem jst i analizy pod kątem
        msp. Praktyczne, czyli polegające na wymianie naszych doświadczeń związanych z
        oceną i realizacją projektów w perspektywie 2004-06. Praktyczne, czyli
        wychodzące od problemu, np. kto tak naprawdę zwraca uwagę przy ocenie projektu
        na akk, jak ją napisać, by ją "sprzedać" w formie łatwiej do przełknięcia dla
        członka kopu, itp itd....
        Co do wychowywania przez takie szkolenia swojej konkurencji (od tego właściwie
        zaczął się wątek)to sądzę, że nie ma tu żadnego zagrożenia - jesteśmy z różnych
        stron Polszy, nie konkurujemy bezpośrednio ze sobą, a poznać się i podkształcić
        zawsze warto.
        Co do miejsca - pasują mi okolice centralne. Potrzebujemy jeno organizatora z
        czym będzie największy problem :)
        • pomimo1 Re: problemy-cele 25.07.07, 09:14
          nieśmiało powiem, ze mam wiejski domek w Borach Tucholskich...
          60 m kw. warunki polowe,tylko zimna woda w kranie i kibelek, ale może tam?
          jesli chcecie mogę poszukać kwater w Gdyni. Stąd jestem. A ilu jest chętnych?

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka