leila88
29.03.09, 17:08
Witam wszystkie forumowiczki!
Cieszę się, że Kiranna pozwoliła mi dołączyć do Waszej
społeczności. Już od ponad roku zaglądałam na to Forum i
przeglądałam wątki, które mniej lub bardziej były dla mnie istotne.
W końcu postanowiłam do Was napisać, bo tak naprawdę nikt z mojego
otoczenia nie jest w stanie obiektywnie spojrzeć na moją sytuację.
Nawet ja sama zaczynam się gubić…
Swojego chłopaka poznałam w Polsce ponad 1,5 roku temu (wymiana
studencka). Zawsze byłam otwarta na nowe znajomości, a stereotypami
w ogóle się nie kierowałam. Niewiele czasu minęło i zakochałam się
ze wzajemnością. Myślałam jednak, że po powrocie H. do Turcji ten
związek się rozpadnie. Ku mojemu zaskoczeniu więź pomiędzy nami
wcale nie osłabła, a wręcz przeciwnie. Czas płynął, a my zżywaliśmy
się jeszcze bardziej. Ostatnio zaczęliśmy myśleć o sformalizowaniu
naszego związku. W rozmowach powróciły kwestie religijnego
wychowania dzieci i niestety nie doszliśmy do konsensusu. Ze strony
mojego chłopaka wyszła propozycja zmiany religii, co bardzo we mnie
uderzyło. Nigdy nie czułam takiej wewnętrznej potrzeby i wątpię,
żebym dostała olśnienia po przestudiowaniu Koranu. On uważa, że
przyszłość naszego związku jest teraz w moich rękach. Jeśli zostanę
muzułmanką (nie z samej nazwy) to czeka nas wspaniała, wspólna
przyszłość, jeśli nie… to oznacza to koniec naszej relacji. Mój
chłopak jest otwarty na rozmowy. Mówi, że zmieniłby religię, gdybym
go przekonała do swojej (choć więcej tutaj gadaniny, bo jest
całkowicie pewny swojego wyznania). Zastanawiam się teraz, czy mamy
szansę na wspólną przyszłość, skoro zostałam niemalże przyparta do
muru. Cała rodzina mojego chłopaka czeka na mój przyjazd. Wydaje mi
się, że wszyscy są nastawieni na to, że po pobycie u nich zmienię
swoje przekonania religijne…
Jeśli któraś z Was miałaby ochotę podzielić się jeszcze swoimi
doświadczeniami, uwagami to byłabym wdzięczna... Nie muszą to być
rozmowy prowadzone w tym wątku. Prywatne maile też bardzo mnie
ucieszą...