domwziemi
01.10.06, 16:06
Przyparty do muru, podaję. Przepis znaczy, podaję, a ja, znaczy, przyparty :-)
Płaty lasagne - no to każdy po swojemu gotuje. Ja, oczywiście, hartuję -
lepiej znosi pozniej zapiekanie, ale to kwestia upodobań ;-).
Grzyby - no, tutaj to wydziwiam. Szczególnie jesienią, w lata takie jak to
(grzybów zatrzęsienie). Zwykle robię dwa rodzaje faszerunku (jest takie słowo
w ogole? :-) - o farsz mi chodziło). Jeden z twardych, ciemnych grzybów
(bardzo lubię czerwone koźlarki w tej roli) drugi - z jasnych (kurki!!!)
Grzyby na patelnie (na masło tym razem), cebulka, czosnek, mnóstwo czarnego
pieprzu. Kurki - właściwie tylko chwilkę na patelni. Koźlaki - dłużej, ich
kapelusze robią wtedy sos, a ogonki pozostają jędrne (wszystkie skojarzenia
z "jędrnym ogonkiem" są winą Czytelnika ;-) ). Oczywiście jedno i drugie -
smażę osobno. Kurki rozprowadzam gęstą śmietaną.
Trzecia rzecz - beszamel. To jak w równianiu: X masła na patelnie, na to X
mąki (np. jednego i drugiego po dwie duże łyżki). Nie brązowić, tylko tak,
delikatnie. Rozprowadzić powolutku mlekiem, aż złapie właściwą konsystencję.
Gałka muszkatołowa, biały pieprz i gotowe.
Potem w naczyniu układam: beszamel, makaron, beszamel, farsz z koźlarków,
makaron, beszamel, farsz z kurek etc... Na wierzch jakiś ostry, śmierdzący ;-
) ser i do piekarnika.
I tyle.
Jeżeli mam ochotę na lazanię a nie ma grzybów - czasem robię z suszonych.
Moczę, kroje, a potem tak samo. Jeżeli mam ich mało - mieszam z pieczarkami.
I teraz pytania: słyszałem o jakichś bardziej skomplikowanych farszach. Ze
szpinakiem? Czy coś? Ktoś coś wie?