Dodaj do ulubionych

czy moge nazywac sie wegetarianinem??

27.06.07, 12:58
czy moge siebie nazywac wegetarianinem , skoro od 6 lat nie jem miesa, nie
jestem nic co zawiera tłuszcze zwierzece, omijam zelatyne , ale od czasu do
czasu jadam ryby( w malych ilościach)z tego co wiem to jest laktoowegetrianizm
Obserwuj wątek
    • za.i.przeciw Re: czy moge nazywac sie wegetarianinem?? 27.06.07, 13:20
      Nazywaj siebie jak chcesz, niemniej wegetarianizm polega na nie jedzeniu mięsa
      (ryby, drób, "owoce morza", to tez jest mięso).
    • bonobo44 semiwegetarianizm 27.06.07, 14:22
      mponia napisała:

      > czy moge siebie nazywac wegetarianinem , skoro od 6 lat nie jem miesa, nie
      > jestem nic co zawiera tłuszcze zwierzece, omijam zelatyne , ale od czasu do
      > czasu jadam ryby( w malych ilościach)z tego co wiem to jest laktoowegetrianizm

      nie - to ostatnie oznacza, ze włączasz do diety produkty mleczne (lakto=mleko)

      jeśli z mięs włączasz ryby (jak i ja od wielu, wielu lat)
      to masz prawo nazywać się semiwegetarianką (chociaż 'semi' to nie 'ryba' ;-)
      na użytek ortodoksyjnych wege
      i pełne prawo do nazywania się 'wegetarianką' pośród całej reszty
      (ona i tak nie rozróżnia tych niuansów)

      dla mnie ważne jest to, że nie przyczyniam się do zwiększania
      sumy cierpień istot wyższych - głównie ssaków, jak i ja sam (pan paniscus)
      czy Ty (homo sapiens), ale także ptaków...

      oczywiście szczerze podziwiam "pełnych" wege...

      i w końcu... ryba to pokarm chrześcijan... chociaż to nijaki argument
      (przed wiekami to kościół sprowadził zwierzęta do funkcji przedmiotu użytkowego,
      odmawiając im duszy)
      • ggigus nie jestes wege, nie ma semiwegetarianizmu 27.06.07, 14:37
        wegetarianin:
        sposób odżywiania się polegający na wyłączeniu z diety mięsa, ryb i wszystkich
        lub tylko niektórych produktów pochodzenia zwierzęcego»

        jarosz:
        człowiek niejadający potraw mięsnych

        mięso:
        jadalne części zabitych zwierząt; też: potrawy przyrządzane z tych części

        a ryba: (gdby ktos mial watpliwosci)
        zwierzę żyjące w wodzie, oddychające skrzelami, o kończynach w postaci płetw
        • bonobo44 czarne - białe 27.06.07, 14:50
          ggigus napisała:

          > wegetarianin:

          gadaj zdrowa - dla Ciebie istnieje tylko
          czarne i białe

          w skrajnej postaci to:
          czarne - ludożerstwo
          i białe - owocożertstwo

          po drodze jest cała gama odcieni szarości
          semiwegetarianizm, to częściowy wegetarianizm (półwegetarianizm,
          nibywegetarianizm - jak wolisz)
          - im go w tym więcej, tym lepiej z punktu widzenia HoE

          nie potępiaj ludzi, którzy są gdzieś w pół drogi,
          ze swoich "uświęconych" pozycji
          (ważne, że widzą problem i redukują sumę zła;
          gdyby wszyscy byli dziś semiwege - większość problemów
          z przemysłowym chowem zwierząt by odeszła w niepamięć
          - a to jest właśnie najbardziej "niewegetariańskie")
          • ggigus nie, nie ma szarosci 27.06.07, 14:55
            wege NIE JE miesa
            a ryba TO JEST mieso
            juz jasne?
            • bonobo44 Re: nie, nie ma szarosci 27.06.07, 15:13
              ggigus napisała:

              > nie, nie ma szarosci

              no własnie, dla Ciebie nie ma... a szkoda :-(

              > wege NIE JE miesa
              > a ryba TO JEST mieso
              > juz jasne?

              nie, nikt nie twierdzi , że ryba to nie mięso...
              ale są RÓŻNE rodzaje mięsa i różny ich udział w diecie ludzi...

              warunkowane są one poziomem świadomości i odczuwania istot, które
              tego mięsa "dostarczają"...

              opisują to różne odcienie pojęciowe semiwege
              - nieprzypadkowo odwołujące się do stadium pośredniego pomiędzy
              ("niczym nieograniczonym") mięsożerstwem a ("czystym") wegetarianizmem

              wegetarianizm to pewna ideologia, a nie tylko sposób żywienia
              (jak by chcieli organizatorzy układu tematyki FG)

              o zwierzętach wyższych wiemy "na pewno" jak cierpią w warunkach tuczu
              przemysłowego...

              zarówno ja jak i TY robimy dla nich równie wiele!!!
              • misiu-1 Re: nie, nie ma szarosci 27.06.07, 15:41
                Jestem za i od razu mam pomysł. Semiwegetarianinem (czyli inaczej
                półwegetarianinem) można by nazwać kogoś, kto, co prawda, je mięso, ale tylko
                na śniadanie i obiad. Podwieczorek i kolację zjada już całkiem
                wegetariańskie. :-)
                Co o tym sądzisz?
                • bonobo44 Re: nieco się spóźniłeś, misio 8-) 27.06.07, 15:47
                  ale i tak gratuluję refleksu ;-)

                  forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=353&w=64938853&a=64948372
                  definicja semiwegetarianizmu została już wystarczająco jasno określona
                  i nie oznacza bynajmniej uprawiania postu w tej czy innej formie
                  • hk47 Re: nieco się spóźniłeś, misio 8-) 27.06.07, 16:00
                    bonobo44 napisał:

                    > definicja semiwegetarianizmu została już wystarczająco jasno określona
                    > i nie oznacza bynajmniej uprawiania postu w tej czy innej formie

                    nie wszyscy podzielają ten pogląd:

                    vegetarian.about.com/od/glossary/g/Flexitarian.htm
                    en.wikipedia.org/wiki/Flexitarianism
                  • bonobo44 Misiu, czy może chcesz zostać fleksitarianinem ? 27.06.07, 16:06
                    Uporządkujmy pojęcia, bo no bo nie ma sensu ich mieszać, gdy każde znaczy co
                    innego (i bardzo dobrze - dzięki temu ludzie mają wybór szeroki jak cała HoE):

                    Fleksitarianizm (z ang. flexible - giętki) - dieta niesłusznie uznawana za
                    odmianę wegetarianizmu bądź weganizmu polegająca na spożywaniu tylko kilku
                    posiłków mięsnych w tygodniu. Pojęcie to ma również drugie znaczenie, według
                    którego za fleksitarian uznaje się osoby spożywające mięso tylko okazjonalnie
                    (np. poza domem, na przyjęciach, w domach przyjaciół lub dalszej rodziny), a
                    stosujące w swoim domu dietę wegetariańską lub wegańską.

                    Pojęcie to zostało użyte po raz pierwszy przez Lindę Anthony 17 października
                    1992 roku. Nie jest równoważne z pojęciem semiwegetarianizm.

                    Wielu wegetarian nie uznaje fleksitarianizmu za jeden z rodzajów ich diety, a
                    jedynie za pseudoodmianę wegetarianizmu. W wielu przypadkach fleksitarianizm
                    jest fazą przejściową między dietą zawierającą mięso, a wegetarianizmem. Dieta
                    ta ma również wielu zwolenników wśród osób nie stawiających sobie za cel
                    przejście na wegetarianizm, a jedynie zdrowsze odżywianie.

                    Źródło: "pl.wikipedia.org/wiki/Fleksitarianizm"

                    Semiwegetarianizm (semi - łac. pół) - dieta NIESŁUSZNIE uznawana za odmianę
                    wegetarianizmu wyłączająca z diety mięso czerwone (wieprzowinę i wołowinę), a
                    dopuszczająca mięso białe (drób i ryby). Często bywa etapem przejściowym
                    pomiędzy jedzeniem potraw mięsnych, a wegetarianizmem.

                    jako dieta - NIESŁUSZNIE (i co do tego ggigus ma ewidentnie rację)
                    jako postawa - może być bardziej "wege" niż postawa wielu ortodoksyjnych "wege"

                    nawet świadomy fleksitarianizm (post) - i tu zgadzam się nawet z misiem - może
                    przynieść dużo dobrego
                    • ggigus Linda Anthony to madra babka 27.06.07, 17:11
                      proponuje, zeby gietcy wege albo przezuwali mieso(ksy, koty, konie, ryby,
                      chomiki, jeze itepe) i je wypluwali albo przyjmowali tylko przezute przez kogos
                      innego tkanki psow, koni, kurczakow, ryb, chomikow, jezy, rykek skalarow

                      czego to czlowiek nie wymysli, zeby zjesc kawalek miesa
                      zjedzcie, ludzie, w spokoju ducha
                      !!
                      • seth.destructor Nie ma to, jak przesadzic... 01.07.07, 17:27
                        Chomiki? Jeze? Skalary?
          • brumbak Re: def.wegetarianizmu 27.06.07, 23:14

            • bonobo44 Re: def.wegetarianizmu 28.06.07, 11:32
              brumbak napisał:

              > a kto tu potepia ?

              wszyscy z lewej i prawej, tzn. na równi fruktarianie co i zwolennicy diety
              Kwaśniewskiego...
              powiedziałbym, że wnioskując po intensywności reakcji, ci pierwsi nawet
              bardziej...

              > dlaczego zmieniasz temat z prostego tematu definicji na rozważania
              etyczno-filozoficzne ?

              nie zmieniam... od początku uważam, ze definicja ograniczająca się do wskazania,
              "co jest w MENU?" jest niepełna...
              dlatego - na podstawie tej zawężonej definicji - wielu orto-wege o
              światopoglądzie zawężonym do swojego talerza właśnie, uzurpuje sobie wyłączność
              na rdzeń '-wege'...
              tymczasem wegetarianizm to określona postawa ludzi i bonobo (bardziej nawet
              bonobo niż ludzi ;-)
              w stosunku do świata pozostałych zwierząt...

              to wielka idea, jaką onegdaj była idea chrześcijaństwa dla sprawy wyzwolenia
              człowieka,
              idea wykraczająca dziś poza wsteczne już dziś chrzescijańskie "miłuj
              bliźniego...", wsteczne bez koniecznego już dziś maksymalnego rozszerzenia
              znaczenia "Bliźniego"
              nie tylko na istoty rozumne w innych galaktykach, ale także na wszystkie w
              naszej Galaktyce,
              nie tylko na istoty rozumne żyjące wokół innych gtwiazd, ale także na wszystkie
              żyjące wokół naszego Słońca, a konkretnie na tej naszej zapyziałej planecie,
              gdzie wciąż jeszcze delfiny, foki, wieloryby, bonobo i setki innych ssaków
              traktuje się gorzej niż wściekłe psy czy robactwo...

              > pisałem tez że sam fakt czy ktos je cos czy nie decyduje czy ktos
              jest "lepszy"
              czy "gorszy"

              pisałeś coś wręcz przeciwnego, tzn, że
              'sam fakt czy ktos je cos czy nie, NIE decyduje [wg Ciebie] czy ktos
              jest "lepszy"
              czy "gorszy"'
              dokładnie to samo utrzymuje misio i jego horda...

              JA jestem dokładnie odwrotnego zdania...
              człowiek jest TAKŻE wynikiem tego, co je - w szczególnosci może być i w
              większości jest dziką bestią bez sumienia...
    • bonobo44 jesteś peskowegetarianką 27.06.07, 15:04
      abstrahując od wątpliwych (jak w przypadku wszelkich ortodoksji) osądów
      moralnych ortodoksyjnych wege, z którymi masz tu i nie tylko tu do czynienia,
      termin istnieje:
      "Odmianami semiwegetarianizmu są pollowegetarianizm (wyłączenie z diety mięsa
      oprócz drobiowego) oraz ichtiwegetarianizm zwany również peskowegetarianizmem
      (wyłączający z diety mięsa, a pozostawiający jedynie ryby)."

      powtarzam, pomiędzy ludożerstwem i owocożerstwem (powinienem włąściwie
      powiedzieć "życiem powietrzem i światłem", ale nie pamiętam nazwy) istnieje
      cała gama zachowań, (którym przypisuje się określone nazwy)
      traktowana podejrzliwie (i odmawiana od czci i wiary) przez obie skrajności
      (najgorzej zawsze tym najrozsądniejszym - pośrodku ;-)

      a tymczasem na wszystko przychodzi czas...
      aby cała ludzkość została kiedyś wege, dobrze jest, aby przeszła jak
      najszybciej przynajmniej przez poszczególne etapy semiwegetarianizmu, tak jak
      dobre jest to, że w końcu udało jej się odejść od... ludożerstwa właśnie...
      • ggigus powtarzam: 27.06.07, 15:09
        wege NIE JE miesa, a ryby, kurczaki to JEST mieso
        w razie czego warto zajrzec do slownika:
        ryba: zwierzę żyjące w wodzie, oddychające skrzelami, o kończynach w postaci płetw
        kurczak (kurcze): pisklę kury domowej od wyklucia się z jaja do wieku 3–4 miesięcy
        kura: ptak domowy
        a ptak:
        zwierzę o ciele pokrytym piórami, mające dwie nogi i dziób oraz skrzydła, dzięki
        którym potrafi latać»


        mozna sie nazywac, jak sie chce, pescowege albo ten szpagat z jedzeniem ryb, ale
        to nie zmienia postaci rzeczy, ze wege NIE JE miesa, a ryby, kurczaki, swinie,
        krowy, psy i koty to mieso

        moze powinienes jako semiwege jesc psy, koty i chomiki?
        • bonobo44 Re: i ja powtarzam: 27.06.07, 15:18
          > moze powinienes jako semiwege jesc psy, koty i chomiki?

          nie - termin "semiwege" ma jasno określoną definicję

          zauważ, że ja - ze swej strony - nie uważam za dyskusyjną definicji "wege"

          dlaczego Ty (i wielu ortodoksyjnych wege) pozwalasz sobie na uznanie za
          dyskusyjną definicji "semiwege", skoro jest ona dobrze ugruntowana w kulturze
          słowa pisanego i mówionego...
          • bonobo44 Re:"szpagat" ze szparagów 27.06.07, 15:29
            'ichtiwegetarianizm' zwany również 'peskowegetarianizmem'
            oznaczające łączenie ryb i roślin
            jest równie dobrym terminem co 'laktowegetarianizm'
            oznaczający łączenie mleka i roślin

            rdzeń '-wegetarianizm' jest tu uprawomocniony jako wspólny
            z uwagi na to, że każda z tych form zachowań niesie wymierną
            ulgę światu zwierząt (radykalnie zmniejsza sumę ich cierpienia)
            - i to jest tak naprawdę najważniejsze w tym "szpagacie ze szparagów"

            i na odwrót - próbując zwalczać w ogóle some te pojęcia (a co za tym idzie
            próbując eliminować takie zachowania z "szarej strefy", poprzez ich
            postponowanie z pozycji ortodoxa), przyczyniasz się do
            ZWSIĘKSZANIA sumy tego cierpienia - i wybacz, ale stajesz się w takiej postawie
            bardziej "niewegetariańska" ode mnie i założycielki tego wątku...
            nie widzisz tego?
            • 2105_a Re:"szpagat" ze szparagów 27.06.07, 17:30
              A jeśli ja przez 10 lat nie jadłam mięsa, przez następnych 7 jadłam już ryby (
              bez łososia), jem nabiał przez ten cały czas ( ale też wybiórczo), jestem dobra
              dla świata, ale mam humory. I lubię piwo. Najbardziej Harnasia od jakiegoś
              czasu. To kim ja jestem?
              P.S. Z warzyw preferuję brokuły, a z owoców maliny.
              Pozdrawiam
              • bonobo44 8-) 27.06.07, 17:59
    • bonobo44 Słowo 27.06.07, 18:18
      ...wyjaśnienia, zanim zamknę się znowu i przestanę kłuć obie strony w oczy:

      Na stare lata przeszedłem zaskakującą (nawet jak na bonobo 8) ewolucję
      w stronę czegoś, co nie bez bonobiastego uśmiechu nazwałbym
      "pragmatycznym relatywizmem moralnym" 8-)
      Niewątpliwie jest to podyktowane onegdajszym wygodnym wyborem
      semiwegetarianizmu, który relatywizm taki zakłada w najgłębszej swej warstwie
      ideowej i emocjonalnej.

      Dlatego właśnie zazdroszczę "pełnym" wegetarianom ich niewątpliwej wyższości
      etycznej, tej - poza wszystkim, co prawi misio i jego klika (i ja sam ciut
      wyżej) - jednoznaczności wyboru (białe - czarne), okupionej w końcu dużą
      ilośćią zachodu w tym świecie zdecydowanie należącym wziąż jeszcze (ale już
      niedługo) do wszystkożerców.

      Na pierwszy rzut oka relatywizm semiwegetarianizmu w wartswie ideowej jest
      gorszy nawet od fleksitariańskiego (w pełni giętkiego)
      oportunizmu uzurpatora na króla tego Forum, tzn. Misia Pierwszego ;), który ten
      proponuje tu często (gdy tylko mu to wygodne) jako równoważny
      semiwegetarianizmowi a nawet niewiele różniący się - w jego oczach (jeśli to wg
      niego na niekorzyść, hi!hi! ) - i od samego wegetarianizmu.

      Wolę go jednak zdecydowanie od indyfferentyzmu "prawdziwych" wege, którzy
      deklarują się takowymi czy to z przyczyn czysto zdrowotnych, czy ulegając
      modzie. Chociaż jako "pragmatyczny relatywista", doceniam pozytywnie i takie
      postawy, jako przyczyniające się do przyszłej Wielkiej Wygranej Wegetarianizmu
      (porównywalny tylko z obecnym triumfem stron www ;-).

      Dlatego najeżam się, gdy ortodoksja wynikająca z poczucia wyższości z tytułu
      przynależności do tej grupy (często - powtarzam - wynikająca li tylko z mody) w
      istocie podejmuje walkę z innymi ruchami na rzecz abolicji zwierząt. Przypomina
      to walkę katolicyzmu z innymi odmianami chrześcijaństwa, gdzie w imię
      niepokalanego poczęcia czy hierarchii Trójcy Świętej wylewać się zwykło z
      kąpielą, ba topiło się we krwi, naczelną zasadę chrześcijaństwa:
      "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego."

      Uważam, że WBREW wszelkim definicjom, wegetarianizm to bowiem coś duUużo więcej
      niż tylko sposób odżywiania się...


      Zgodzimy się na ogół, że najważniejsze jest zwiększanie sumy dobra poprzez
      umniejszanie sumy zła. Ale tu właśnie zaczyna rządzić relatywizm etyczny.
      To, co dobre, rzadko pozostaje takie w oderwaniu od kontekstu
      (od punktu siedzenia, jak chcą niektórzy).
      Dla mnie podstawowym kryterium jest zapewnienie różnorodności świata istot
      żywych przy minimalizacji ich cierpienia, w sposób harmonijnie uwarunkowany
      możliwościami (realnym dostępnym polem manewru - pragmatyzm i realizm w
      najlepiej rozumianym sensie, tzn. połączony z twórczym myśleniem najlepszych
      przedstawicieli tego supergatunku, my sleniem nad tym jak tu zapewnić
      powszechną szczęśliwość wszystkich istot żywych, a przynajmniej jak się zbliżyć
      najbardziej jak się tylko da do tego ideału).
      Nietrudno sobie wyobrazić, że tak pojmowany relatywizm prowadzi do
      zaskakujących i kontrowersyjnych w naszej kulturze wniosków, takich jak np.:
      - (niczym nieograniczone) dobro jednostki jest mniej istotne niż (nawet mocno
      ograniczone) dobro ogółu.
      - dobro i zdrowie (zwłaszcza genetyczne - zdolnośc do niezaburzonej prokreacji
      zdrowych, odpornych pokoleń) dzieci liczy się bardziej niż dobro rodziców
      (chociażby z punktu widzenia samolubnego genu)
      - dobro gatunków zagrożonych należy przedkładać nad dobro gatunków
      rozpowszechnionych (łącznie z miłościwie nam "panującym")
      - życie z krzywdy innych stworzeń umniejsza wartość naszego życia duchowego
      (zubaża je a nie wzbogaca, cokolwiek mieliby do powiedzenia na ten temat
      zwolennicy nie wiem jak "wyrafinowanych" kuchni)
      - życie jest wyższą wartością niż martwa materia.

      Zatrzymam się nad tym punktem, bo konkluzje z niego wynikające są oszałamiające:
      - zmarłe śmiercią naturalną lub w wypadkach zwierzęta powinny zostać uznane (po
      sprawdzeniu) za pokarm dla osób, które w fazie przejściowej nie będą w stanie
      zrezygnować z pokarmu mięsnego
      - do wykorzystania ciał takich zwierząt powinny się w przyszłości ograniczyć
      gałęzie gospodarki używające zwierząt do produkcji "niezastąpionych" dóbr (np.
      przemysł farmaceutyczny)
      - być może należy zrewidować pogląd na grzebanie zmarłych w stronę znacznie
      bardziej pragmatycznego (znanego karykaturalnie z niektórych produkcji SF)
      możliwie pełnego wykorzystania ich organów [to przeciwne zakorzenionemu
      kulturowo i irracjonalnemu stanowisku mentalnemu] prowadzi do ich marnotrawienia
      i skazywania na śmierć milionów ludzi, którzy mogliby przeżyć, gdybyśmy
      podchodzili do sprawy bardziej pragmatycznie, kierując się relatywizmem
      etycznym w jego najbardziej chwalebnej odmianie...

      tu uwaga na marginesie - sprzeciw na ludożerstwo jest tak dziś zakorzeniony
      w mentalności ludzi, jak - w co wierzę - będzie w niedalekiej przyszłości opór
      przeciw zjadaniu ciał zwierząt wyższych, a być może w nieco bardziej tylko
      odległej przyszłości - wszelkich zwierząt...
      na zakończenie pójdę za ciosem i pozostanę kontrowersyjny aż do bólu...
      dziś sławny "Dramat w Andach" nie jawi mi się już jako tak jednoznaczny
      moralnie, jak to było dla mnie w czasach mojej młodości...
      ostatni punkt dobitnie wskazuje na to, że etycznie wyższe było przełamanie
      stereotypu i utrzymanie się przy życiu pozostałych przy nim ludzi kosztem nawet
      warunkującego to... wymuszonego ludożerstwa...
      co nie znaczy, że potrafię dziś powiedzieć, na co bym się zdobył, a na co nie w
      podobnej sytuacji (zgaduję tylko, że - wbrew temu, co tu piszę - najpewniej nie
      byłoby mnie wśród ocalonych)... no cóż, wbrew całemu pragmatycznemu
      realatywizmowi, przewrotna jest natura ludzka i bonobia 8-)
      • 2105_a Re: Słowo 27.06.07, 18:56
        Jesteś mądrym człowiekiem. Ciekawa jestem jak jesteś/byłbyś odbierany jako
        wykładowca/prelegent na wielkiej auli. Czy masz charyzmę.
        Pozwolę sobie, wybacz. Wbrałam dwa zdania, jako amator w sumie.
        "Duża ilość zachodu" -
        Bycie wegetarianinem, w pełnym tego słowa znaczeniu, chyba nie wymaga zachodu.
        Tak się czuje. Tu nie ma poświęceń i wyrzeczeń. Takim się jest człowiekiem.
        "Przyszła Wielka Wygrana Wegetarianizmu" - hm ...
        Nie chodzi przecież o to, żeby uzdrawiać świat. Nikt nam do tego nie dał prawa.
        Jeśli taka wola, to proszę bardzo. Ale nie chodzi chyba o egoistyczną wygraną w
        imię wartości, które się wyznaje. Chodzi chyba bardziej o niesienie
        posłannictwa. To według mnie jest dobre. A reszta - niech robi jak uzna.
        Pozdrawiam jeszcze raz.
        Tak myślę, może nieudolnie. Nie wnikam w meandry.
      • ggigus nie o wyzszosc wege tu chodzi, a o logike 27.06.07, 20:30
        wege nie je miesa, a ryba to mieso
        nazywac sie mozesz, jak chcesz
        co nie zmieni faktu, ze wege nie je miesa, a ryba to mieso
        • figgin1 Nie szkoda ci klawiatury? 27.06.07, 21:23
          Napisałaś to już trzy, czy cztery razy? Myślisz, że jak napiszesz po raz
          dziesiąty stanie się prawdziwsze?
          • ggigus moze wysilisz sie na jakis argument, DO tego co 27.06.07, 21:35
            napisalam, a nie do mnie
            co jest semimieso?
            • figgin1 Re: moze wysilisz sie na jakis argument, DO tego 28.06.07, 12:18
              Ależ moja droga, ja nie próbuję cie przekonać, że rybka to nie zwierzę. Pytam po
              prostu ile razy musisz to powtórzyć zeby samej uwierzyć.
              • ggigus powtarzanie czegos nie oznacza, ze w cos nie wierz 28.06.07, 16:26
                e
                skad takie smiale wnioski?
                np. ludzie odmawiajacy modlitwe codziennie nie wierza?
                ej, figgins, figgins
                po prostu bonobo nie dostarcza nowych argumentow w tej nons. dyspucie
                a na twoje ARGUMENTY - CZEKAM!!
                • figgin1 Aaa, rozumiem 28.06.07, 17:32
                  Po prostu tobie trzeba coś wielokrotnie powtarzać zanim dotrze. Dlatego innym
                  powtarzasz wszystko wielokrotnie. Zatem:
                  Nie mam zamiaru obalać twojej definicji wegetarianizmu, tylko dworuję sobie z
                  twojego powtarzania.
                  I jeszcze raz:
                  Nie mam zamiaru obalać twojej definicji wegetarianizmu, tylko dworuję sobie z
                  twojego powtarzania.
                  I jeszcze raz:
                  Nie mam zamiaru obalać twojej definicji wegetarianizmu, tylko dworuję sobie z
                  twojego powtarzania.

                  Dotarło, czy powtórzyć?
                  • ggigus nie, mnie nic nie potrzeba, doczekam sie 28.06.07, 17:47
                    ARGUMENTOW od ciebie na temat ni moj, choc wiem, ze lubisz ad personamm ale
                    merytorycznie, w ramach dyskusji
                    semiwegetarianizm mowisz
                    a co to jest semimieso?
                    • figgin1 Dziecino, kiedy JA pisałam 29.06.07, 15:36
                      o semiwegetarianiźmie? Widzę, ze za mało powttórek było by twój móżdżek to pojął.
                      No więc:
                      Nie polemizuję z twoim tekstem. Pytam po co się powtarzasz.
                      Mam ci to napisać dużymi literami by dotarło?
                      Ok, nie ma sprawy.
                      NIE POLEMIZUJĘ Z TWOIM TEKSTEM. PYTAM PO CO SIĘ POWTARZASZ.
                      Długo jeszcze tak będziemy podciągać nudny wątek? No, nie karz mi jeszcze
                      bardziej wątpić w twoje władze umysłowe? Udowodnij że umiesz czytać ze zrozumieniem.
                      • ggigus tu pisalas o semiwege, zlotko 29.06.07, 15:49
                        figgin1
                        Data: 27.06.07, 21:08

                        + dodaj do ulubionych wątków

                        skasujcie post

                        + odpowiedz cytując + odpowiedz
                        To sie nazywa semiwegetarianizm.


                        pamiec nawala???
                        • figgin1 Podałam definicję 30.06.07, 10:45
                          A nie pisałam że to wegetarianin. Cóż, nie spodziewam się, że zrozumiesz od razu
                          różnicę. A szkoda mi klawiatury, by napisać to jeszcze kilka razy.
                          • ggigus to po coz to oburzenie? 30.06.07, 15:30
                            Dziecino, kiedy JA pisałam
                            Autor: figgin1
                            Data: 29.06.07, 15:36

                            + dodaj do ulubionych wątków

                            skasujcie post

                            + odpowiedz cytując + odpowiedz
                            o semiwegetarianiźmie?

                            logika, figgins1, skoro kultury Ci brakuje
                      • zimowy_dzien Re: Dziecino, kiedy JA pisałam 30.06.07, 13:32
                        figgin1 napisała:

                        > o semiwegetarianiźmie? Widzę, ze za mało powttórek było by twój móżdżek to poją
                        > ł.
                        > No więc:
                        > Nie polemizuję z twoim tekstem. Pytam po co się powtarzasz.
                        > Mam ci to napisać dużymi literami by dotarło?
                        > Ok, nie ma sprawy.
                        > NIE POLEMIZUJĘ Z TWOIM TEKSTEM. PYTAM PO CO SIĘ POWTARZASZ.
                        > Długo jeszcze tak będziemy podciągać nudny wątek? No, nie karz mi jeszcze
                        > bardziej wątpić w twoje władze umysłowe? Udowodnij że umiesz czytać ze zrozumie
                        > niem.

                        slowo :karz" to chyba inaczej sie pisze? Moze warto popracowac najpierw nad
                        ortogrfia, zanim zaczynie sie pouczac innych ?

                        O kulturze wypowiedzi to mozna niestety tylko pomarzyc.
                        • misiu-1 Re: Dziecino, kiedy JA pisałam 30.06.07, 13:47
                          zimowy_dzien napisała:

                          > slowo :karz" to chyba inaczej sie pisze? Moze warto popracowac najpierw nad
                          > ortogrfia, zanim zaczynie sie pouczac innych ?
                          >
                          > O kulturze wypowiedzi to mozna niestety tylko pomarzyc.

                          Jesli chodzi o twoje odpowiedzi, to najwyżej pomarzyć można nie tylko o kulturze
                          (publiczne zwracanie komuś uwagi z powodu okazjonalnych błędów to grubiaństwo -
                          takie rzeczy, jeśli już, robi się na e-mail) ale nawet o tym, żeby były na
                          temat. Nad czym ty powinnaś popracować, zanim zaczniesz pouczać innych?
                          Proponowałbym - nad sobą.
                        • ggigus ee zimowy, figgins1 w poscie ponizej 30.06.07, 15:12
                          tema czy moge... uzywa slowa semiwege
                          a o kazac posmialam sie tez:))
                        • figgin1 Re: Dziecino, kiedy JA pisałam 30.06.07, 15:20
                          zimowy_dzien napisała:

                          > O kulturze wypowiedzi to mozna niestety tylko pomarzyc.

                          Żartujesz? Dyskusja z ggigus a ty marzysz o kulturze?
                          • ggigus figgins1, podaj moj chamski post, skoro 30.06.07, 15:31
                            piszesz o moim braku kult.
                            prosze oto po raz enty
    • figgin1 Re: czy moge nazywac sie wegetarianinem?? 27.06.07, 21:08
      To sie nazywa semiwegetarianizm. Lakoowowegetarianizm oznacza akceptację jajej i
      przetworów mlecznych
      • ggigus nie ma semiwegetarianizmu, nie ma polmiesa 27.06.07, 21:16
        wege NIE JE miesa, a ryby to nie polmieso, a mieso
        • bonobo44 semiwegetarianizm jest, nie ma polmiesa 28.06.07, 10:54
          ggigus napisała:

          > wege NIE JE miesa

          peskowege NIE JE miesa istot wyższych w królestwie zwierząt od ryb

          > a ryby to nie polmieso, a mieso

          zgadza sie - to mieso istot niżej ulokowanych w królestwie zwierząt

          peskowege dba o to, by nie zjadać swoich bliższych krewnych (ssaków a nawet
          ptaków); dba też o to, by ci bliżsi krewni nie byli maltretowani na skalę
          przemysłową w warunkach urągających wszelkiemu humanizmowi; dokładnie tak samo
          jak wege;
          gdyby wszyscy ludzie zostali przynajmniej peskowegetarianinami, byłby to
          ogromny skok ludzkości naprzód od czasu, gdy człowiek zrezygnował z
          ludożerstwa; a jest to znacznie łatwiejsze dla większości niż "pełny"
          wegetarianizm...
    • martvica Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 10:04
      NIE w restauracjach. Bo jak potem na pytanie o jedzenie wege słyszę że jest
      ryba, to mam ochotę wrzeszczeć.
      • bonobo44 Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 11:07
        martvica napisała:

        > Re: Nazywaj się jak chcesz

        O dzięki Ci, łaskawco !!!

        > ALE...

        A już tak dobrze żarło... zawsze musisz mieć jakieś ALE ?
        Różne ugrupowania chrześcijan różniły się właśnie drobnymi ALAMI...
        wojny religijne ludzi owładniętych ta samą ideą doprowadziły
        do milionów zabitych... chrześcijan 8-( a przez całe wieki trwało
        prawdziwe piekło na Ziemi - a to wszystko zamiast budować Królestwo Boże na
        Ziemi

        podobnie cele wszystkich ludzi spod znaku *wege powinny być wspólne
        - zamiast wściekać się na siebie nawzajem powinni onio wszyscy zjednoczyć
        wysiłki na rzecz zwiększania dobrego bytu dla zwierząt...
        dla jak największej ich ilości... zaczynając od tych najbardziej umęczonych...
        nie od razu Kraków zbudowano - nie od razu zapanuje Królestwo Wszystkich Bożych
        Stworzeń na Ziemi...

        > NIE w restauracjach. Bo jak potem na pytanie o jedzenie wege słyszę że jest
        > ryba, to mam ochotę wrzeszczeć.

        jak myślisz, ile czasu trzeba tłumaczyć kelnerowi, że jesteś peskowege?
        mówię, że jestem wege i zjem wszystko, co mi poda,
        no chyba z wyjątkiem... jajecznicy na wędzonce ;-)

        dlatego zawsze zaznaczam, że ma być na maśle i cebuli (żadnego wsadu)

        A ile Cię kosztuje dodanie: "tylko bez ryb"?
        • martvica Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 13:19
          Tak, muszę mieć ale.
          Słuchaj, nie mówię Ci co masz jeść a czego nie. Nie patrzę na ludzi pod kątem
          ich diety.
          Po prostu potwornie mnie drażni kiedy w restauracjach mi wciskają rubę jako
          wegetariańską, bo wcześniej był tam jakiś 'peskowegetarianin' i chciał rybę.

          Ile Cię kosztuje zapytanie kelnera o potrawy rybne? Po cholerę wspominać tutaj
          o typie swojej diety?
          • misiu-1 Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 13:47
            Szczerze mówiąc, nie rozumiem Twojego problemu. Jak wpadam czasami do
            restauracji, to informacje o serwowanych tam potrawach czerpię z menu, a nie od
            kelnera. Kelnera można co najwyżej indagować na okoliczość, żeby np.
            zamawianych ruskich pierogów nie polewali smalcem.
            • martvica Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 13:58
              Oj, to różnie bywa, zdarzało mi się jeść w dziwnych miejscach bez menu. Fakt że
              nazywanie tego 'restauracją' jest nieco na wyrost :>
            • zamyslona4 Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 16:01
              misiu-1 napisał:

              > Szczerze mówiąc, nie rozumiem Twojego problemu. Jak wpadam czasami do
              > restauracji, to informacje o serwowanych tam potrawach czerpię z menu, a nie
              od
              >
              > kelnera. Kelnera można co najwyżej indagować na okoliczość, żeby np.
              > zamawianych ruskich pierogów nie polewali smalcem.
              >



              no tak.. widzisz- niestety sa osoby w takiej sytuacji, iz ze wzgledu na prace
              czesto cuzestnicza w zywienu zbiorowy w roznych miejscach. i co prawda
              organizatorzy coraz czesciej na szczescie umieszczaja dotyczaca specjalnej
              diety, lub tez samemu jako organizator sie o to prosi, i miejsce spotkania sie
              zgadza na to , ale wlasnie wtedy dzieje sie cxzesto to oczym pisze martvica-
              podaja rybe, bo uwazaja lepiej ze wege jedza ryby. wynika to z przeswiadczenia
              ze "ryba to nie mieso" (przeciez je sie w piatek) albo wlasnie z tego powodu
              opisanego powyzej- ktos powiedzial ze jest wege wiec TYLKO rybe. i w sytuacji
              opisanej nie masz za duzo opcji negocjacji z kelnerem; jasne ze mozna sknczyc
              na suchym chleie ale nie o to chodzi raczej.

              i tyle. nie dopisuj do tego ideologii i halo o braku solidarnosci miedzy wege-
              solidarnosc polega tez na tym aby pamietac ze wege nie jedza ryb i mowienei
              inaczej wlasnie wprowadza chaos. i tyle. jest mala roznica miedzy "pomimo ze
              jestem wege jem czasem ryby" a "jestem wege WIĘC jem tylko ryby". :)
              • bonobo44 Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 16:15
                > "jestem wege WIĘC jem tylko ryby". :)

                zabawna jesteś ... zdarza mi się czasem zjeść coś innego 8-)

                co do kelnera, misio ma rację - od tego jest MENU
                - sam w zasadzie nigdy nie afiszuję się bez wyraźnej potrzeby swoją (semi)
                wegetariańskością
                (jak wielu nabzdyczonych wege, którzy muszą zamanifestować swoją wegańskość
                przy każdej okazji - bo no bo to modne w towarzychu i lubią popatrzeć, jak
                kelnerowi "kopara" opada)
                więc osobiście nie powoduję jakiegoś nadzwyczajnego "skażenia" świadomości w
                populacji kelnerów polskich ;-)

                chyba, że uzgadniam z kucharzem rodzaj diety na kilka dni (nawet to staram się
                czynić dyskretnie, a nie ostentacyjnie) - zadawalam się wtedy życzeniem kuchni
                wege i jestem zwykle b.zadowolony
                (nigdy nie brakuje mi ryby, gdy specjalne potrawy wege przyrządza mi w trakcie
                dłuższych pobytów poza domem kucharz; chętnie z niej zatem rezygnuję)
                • ggigus serio, widziales afiszujacch sie wege? na razie wi 28.06.07, 16:30
                  dze Ciebie i afiszowanie sie pescosemiwege
                  tyz piknie
                • zamyslona4 Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 16:42
                  bonobo44 napisał:

                  > > "jestem wege WIĘC jem tylko ryby". :)
                  >
                  > zabawna jesteś ... zdarza mi się czasem zjeść coś innego 8-)

                  no faktycznie lubie sie smiac, ale tobie radze czytac z chwila refleksji -
                  TYLKO ryby w sensie "nie jem innego miesa TYLKo ryby"

                  >
                  > co do kelnera, misio ma rację - od tego jest MENU

                  czy rozumiesz ze czasem nie korzystasz z MENU? wiesz co to jest zywienie
                  zbiorowe?

                  > - sam w zasadzie nigdy nie afiszuję się bez wyraźnej potrzeby swoją (semi)
                  > wegetariańskością
                  > (jak wielu nabzdyczonych wege, którzy muszą zamanifestować swoją wegańskość
                  > przy każdej okazji - bo no bo to modne w towarzychu i lubią popatrzeć, jak
                  > kelnerowi "kopara" opada)

                  alez oczywiscie- ja k myslkisz - po co walkujemy watek aby nie bylo potrzeby
                  robienia zamieszania bo kuchnia daje ryba twierdzac ze jest to wege- zeby robic
                  wokol siebie szum czy wlasnie ja inni po prostu zjesc??
                  nie wiem jakich masz kolege wege, ja mam szcesci enei znac zadnego ktory robi
                  to z mody lub pod publiczke...

                  • martvica Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 16:52
                    A jakbym tak chodziła po knajpach i mówiła wszystkim że jestem abstynentką i
                    piję tylko piwo, bo ono prawie nie ma alkoholu, a potem przyszedłby 'prawdziwy'
                    abstynent i na prośbę o coś bezalkoholowego dostałby piwo?
                    To nie jest do końca taka sama sytuacja, ale... przemyśl to.
                    I zaznaczam jeszcze raz - nic do Ciebie nie mam jako osoby. Nie uważam żebym się
                    afiszowała z moim wegetarianizmem - i to nie ja usiłuję się nazywać wegetarianką
                    na siłę, że się tak delikatnie pozłośliwię :)
                    • zamyslona4 Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 17:01
                      martvica napisała:

                      > A jakbym tak chodziła po knajpach i mówiła wszystkim że jestem abstynentką i
                      > piję tylko piwo, bo ono prawie nie ma alkoholu, a potem
                      przyszedłby 'prawdziwy'
                      > abstynent i na prośbę o coś bezalkoholowego dostałby piwo?
                      > To nie jest do końca taka sama sytuacja, ale... przemyśl to.


                      ale analogia dobra- u nas przeciez piwo nie alkohol, ryba nie mieso :)
                      jak codziennie ciagniesz 5 browarow nie jestes alkoholikiem, jak jesz rybe
                      jestes wege :)
                      • bonobo44 Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 18:00
                        > analogia dobra- u nas przeciez piwo nie alkohol, ryba nie mieso :)

                        skoro już wdajemy się w pyskówkę o charakterze dokładnie rozłamowym...
                        (jak to między chrześcijany normą bywa ;-) i schodzimy między owce na manowce:

                        analogia jest istotnie właściwa
                        jest różnica pomiędzy tym, kto od czasu do czasu strzeli sobie browarek,
                        a tym, kto zalewa się regularnie w trupa wszystko jedno czym, nie gardząc nawet
                        jagodówką i używając jako suplementu diety szczypiorku 8-)

                        BTW jeśli będzie to "dobry" 100% wege, to nadal nim pozostanie w każdym z tych
                        przypadków

                        jest jednak też różnica, o której zapewne myślała Martvica (BTW, co za
                        tragikomicznie brzmiący nick)

                        różnica polega na tym, że delikwent nikomu poza sobą i swoją rodziną w ten
                        sposób nie szkodzi ani trochę mniej ani ciut nawet bardziej - dla populacji
                        bonobo w Kongo jest bez znaczenia, jaki procent w diecie jego posapujących
                        krewnych zajmie czysty czy brudny spirytus...
                        rzekłbym, że im większy, tym nawet lepiej dla tej populacji - oko "łowcy" mniej
                        pewne...

                        zapewne niektórzy ze 100% wege potraktują mnie jeszcze bardziej podejrzliwie,
                        gdy dowiedzą się, że co prawda nie jestem 100 % wege (a góra 80%, już słyszę
                        szyderczy śmiech Misia ;-), to od dobrych paru lat jestem 100% abstynentem
                        (z wyboru, a nie ze względów zdrowotnych - wiadomo... setka od czasu do
                        czasu "najlepsza" na zdrowie (czytaj: na robaki), nie wspominając o "kurażu",
                        czerwone wino na nadciśnienie i "dostrojenie" partnerki, a browar bez umiaru na
                        kamyki nerkowe i "zapomnienie" o wszystkich kłopotach dręczących Polaków, hi!
                        hi!)
                        • ggigus nie ma zadnej analogii, jedna osoba to alkoholik 28.06.07, 18:02
                          a druga nie
                          dlaczego chcesz to na sile powiazac z miesem?
                        • zamyslona4 Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 18:27
                          juz chyba sam nei wiesz o co chodzi kolego... znasz powiedzenie "winny sie
                          tluamczy"?
                          nie dyskutuje tu nikt co jest elepsze- pelny wege, pol wege , nie wege

                          kwestia jest prosta- wege nei jedza ryb, ryba to miesa = jedzacy ryby to nei
                          wege

                          abstynent nie pije alkoholu , piwo to alkohol = pijacy browary to nie abstynent

                          nie mozna byc pol wege, tak jak nie mozna byc pol abstynentem, pol w ciazy, pol
                          dziewica ... :)

                          wiec nie wiem po co twoj wywod, bo ja nigdzie nie napisalam, ze nie ma roznicy
                          miedzy pijacym piwko raz w tygodniu a zalewajacyym sie w trupa. nie napisalam
                          ze ten pierwszy to alkoholik, tylko ze nie jest abstynentem.
                          jak tak swietnie rozumiesz przenoscnie- to sobie przenies na omawiany temat.
                          • misiu-1 Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 18:59
                            Z tymi abstynentami różnie bywa. Dzielny wojak Szwejk opowiadał kiedyś historię
                            starego Vejvody, który pewnego dnia postanowił zostać abstynentem i ruszył w
                            świat na poszukiwanie napojów bez alkoholu. "Najpierw zatrzymał się w gospodzie
                            "Na Przystanku", kazał sobie podać ćwiarteczkę wermutu i nieznacznie zaczął
                            przepytywać gospodarza, co też pijają ci niby abstynenci. Słusznie bowiem
                            wyrozumował, że czysta woda byłaby nawet dla abstynentów napojem zbyt okrutnym.
                            Gospodarz wytłumaczył mu tedy, że abstynenci piją wodę sodową, limoniadę, mleko,
                            a następnie wina bez alkoholu, napoje chłodzące i podobne rzeczy czyste. Z tego
                            wszystkiego najbardziej przemówiły do przekonania tego Vejvody owe wina bez
                            alkoholu. Zapytał potem, czy istnieją wódki bez alkoholu, wypił jeszcze jedną
                            ćwiarteczkę, porozmawiał z gospodarzem o tym, że to doprawdy grzech schlać się
                            zbyt często [...] dopił swoje i poszedł dalej, aż dotarł na plac Karola do
                            handlu win, w którym bywał już dawniej i spytał, czy nie mają win bez alkoholu.
                            "Win bez alkoholu nie mamy, panie Vejvodo - odpowiedzieli mu - ale gdyby pan
                            chciał wermutu, albo sherry..." Stary Vejvoda wstydził się odejść bez spożycia
                            czegoś, więc wypił ćwiartkę wermutu i ćwiartkę sherry, a podczas gdy siedział i
                            pił, zapoznał się z pewnym człowiekiem, który też był abstynentem. Pogadali ze
                            sobą, wypili jeszcze po ćwiarteczce i wreszcie ten nowy znajomy wygadał się, że
                            wie, gdzie mają wina bez alkoholu. "Jest to przy ulicy Bolzano, schodzi się tam
                            po schodach na dół i mają tam gramofon.". Za tę dobrą wiadomość pan Vejvoda
                            zafundował całą butelkę wermutu a potem ruszyli na ulicę Bolzano [...] I
                            rzeczywiście, tam podawano tylko wina owocowe bez alkoholu. Najpierw każdy z
                            nich kazał sobie podać pół litra wina agrestowego, potem pół litra wina
                            porzeczkowego, aż zaczęło im się robić ciepło po tych wszystkich wermutach i
                            sherry, które przedtem wypili, więc dalejże hałasować i domagać się urzędowego
                            potwierdzenia, że to wino, co piją, jest rzeczywiście bez alkoholu. Bo oni są
                            abstynenci, a jeśli nie przedstawią im takiego zaświadczenia, to wszystko
                            porozbijają w drobne kawałki razem z gramofonem. Potem policjant musiał ich obu
                            taszczyć po tych schodach na górę, żeby ich wywlec na ulicę Bolzano. Trzeba ich
                            było wsadzić do plecionki i zamknąć w areszcie, i obaj, jako abstynenci, zostali
                            skazani za pijaństwo."

                            Posłusznie melduję, że to właściwie nie ma nic do rzeczy, ale ponieważ tak się
                            zgadało... :-))))
                          • bonobo44 O.K. - wojen o ALE c.d. ;-) 28.06.07, 19:43
                            zamyslona4 napisała:

                            > juz chyba sam nei wiesz o co chodzi kolego...

                            wiem, wiem doskonale... chodzi już tylko o to, żeby sobnie pogadać,
                            a tak naprawdę ZAGADAĆ istotę sprawy 8-(

                            > nie mozna byc pol wege, tak jak nie mozna byc pol abstynentem, pol w ciazy,
                            pol dziewica ... :)

                            ach, czy to znaczy, że wege to takie św. dziewice od niepokalanego poczęcia?

                            mylisz się - można być 'półwegetarianinem' - to dokładne
                            tłumaczenie 'semiwegetarianizmu'

                            > nie napisalam
                            > ze ten pierwszy to alkoholik, tylko ze nie jest abstynentem.

                            > jak tak swietnie rozumiesz przenoscnie- to sobie przenies na omawiany temat.

                            proszę bardzo:

                            "nie napisałam,
                            że ten pierwszy to zatwardziały mięsożerca, tylko że nie jest jaroszem."

                            ciepło, ciepło... o to właśnie chodzi, że nie wiesz, co o nim napisać...
                            za to doskonale wiesz, czym on wg Ciebie nie jest...

                            bo no bo np. taki Misio wodróżnieniu od Ciebie doskonale wie... - on się
                            niczym (poza - jego zdaniem -zakłamaniem) od niego nie różni...

                            tymczasem on sam - i cały świat wraz z nim - doskonale wie, że jest i do swego
                            końca pozostanie nawpółwege (nawpół żywy i nawpół umarły) - i boleśnie odczuwa
                            (ten jeszcze nawpół żywy) ataki ze strony żyjących pełnymi piersiami ;-)

                            trudny wybór... a nawiązując do "trudów" bycia wege,
                            kto wie, czy - w świetle tej dyskusji - nie trudniejszy

                            GORĄCO NAMAWIAM WSZYSTKICH SEMIWEGE DO NIEULEGANIA PRESJI Z OBU STRON I NIE
                            WRACANIA NA ŚCIEŻKĘ MIĘSOŻERCÓW...

                            SEMIWEGE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE ZE SOBĄ WSZYSTKICH LUDZI DOBREJ WOLI
                            Z OBU STRON BARYKADY 8-)
                            NA RZECZ DOBRO-BYTU ZWIERZĄT WYŻSZYCH

                            JESTEŚCIE OCZYWISTYM WCIĄŻ BRAKUJĄCYM I KONIECZNYM OGNIWEM W DRODZE DO EWOLUCJI
                            KU WYŻSZEJ FORMIE DUCHOWOŚCI HOMO SAPIENS
                            • zamyslona4 Re: O.K. - wojen o ALE c.d. ;-) 29.06.07, 15:16
                              nie wiem czy nie rozumiesz czy nie chcesz rozumiec co sie do ciebie pisze....

                              wiec bezmiesna (wg ciebie oczywiscie) ryba na droge i tyle z moje strony
                        • martvica Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 21:02
                          bonobo44 napisał:
                          Bleeeeh, po co ja to robię? Szczerze nienawidzę ideologicznych pyskówek, ale jak
                          już zaczęłam, to trudno, jedźmy z tym koksem.

                          > skoro już wdajemy się w pyskówkę o charakterze dokładnie rozłamowym...
                          > (jak to między chrześcijany normą bywa ;-) i schodzimy między owce na manowce:

                          Nie jestem chrześcijanką :)

                          > analogia jest istotnie właściwa
                          > jest różnica pomiędzy tym, kto od czasu do czasu strzeli sobie browarek,
                          > a tym, kto zalewa się regularnie w trupa wszystko jedno czym, nie gardząc nawet
                          > jagodówką i używając jako suplementu diety szczypiorku 8-)
                          > BTW jeśli będzie to "dobry" 100% wege, to nadal nim pozostanie w każdym z tych
                          > przypadków

                          Czekaj czekaj, czy Ty sugerujesz że jeśli ktoś jest 100% wege a przy tym robi
                          rzeczy złe, to ja go nadal będę uważać za dobrego człowieka z powodu diety?
                          To nie trafiłeś, poczytaj sobie starą dyskusję o Wajraku :>

                          > jest jednak też różnica, o której zapewne myślała Martvica (BTW, co za
                          > tragikomicznie brzmiący nick)

                          Następny. Mój stały nick wszędzie indziej to Martva, ale na gazecie był zajęty.
                          Ale czepianie się nicka to dziwna rzecz u człowieka który zapewnie że jest
                          antyrozłamowy i chce pokoju z prawdziwymi wege, nie sądzisz? :>

                          > zapewne niektórzy ze 100% wege potraktują mnie jeszcze bardziej podejrzliwie,
                          > gdy dowiedzą się, że co prawda nie jestem 100 % wege

                          Słonko, jeśli o mnie chodzi - jedz sobie co chcesz. Bardzo się cieszę że
                          zrezygnowałeś z czerwonego mięsa, uważam że to dobre, chociaż nie wpływa za
                          bardzo na moją ocenę Ciebie jako człowieka.
                          Nie uważam żeby 'prawdziwi' wegetarianie byli lepsi od innych tylko dlatego że
                          nie jedzą mięsa. Są wspaniali niewegetarianie, są wegetarianie płytcy i głupi
                          jak but (nieskórzany).
                          Pytałeś czy możesz nazywać się wegetarianinem. Otóż MOIM zdaniem nie możesz, bo
                          dla mnie ryba jest mięsem, tak jak piwo jest alkoholem. Głupia - ale ważna dla
                          mnie osobiście w codziennym życiu - kwestia nazewnictwa, i tyle. I nie rozumiem,
                          po co Ci to - to tak jakbym stwierdziła że jestem semiweganką, bo jajka jem
                          kilka razy w tygodniu, a kanapki z serem tylko rano - po co?
                          pozdrawiam ponad podziałami :)
                          Martva
                          • bonobo44 Re: Nazywaj się jak chcesz ALE... 28.06.07, 22:06
                            > Następny. Mój stały nick wszędzie indziej to Martva, ale na gazecie był
                            zajęty.
                            > Ale czepianie się nicka to dziwna rzecz u człowieka który zapewnie że jest
                            > antyrozłamowy i chce pokoju z prawdziwymi wege, nie sądzisz? :>

                            spokojnie, Mart(v)a ['v' jak vege?]
                            tak, czy tak, brzmi to dużo lepiej
                            a ja... byłem tylko po bonobiemu ciekaw

                            powtarzam, szanuję i cenię vege - mimo, że nim nie jestem... w pełni 8-)


              • ggigus no wlasnie, matrvica ma racje 28.06.07, 16:29
                mnie tez irytuje tlumaczenie, ze jestem wege I DLATEGO nie jem ryb
                wiec bonobo jako pescosemiwege, rb co chcsz, ale w restauracjach nie mow o
                sobie, zes wege
                bo nie jestes!
                • bonobo44 Uważam, że jestem 80% wege 8-) 28.06.07, 17:15
                  ggigus napisała:

                  > mnie tez irytuje tlumaczenie, ze jestem wege I DLATEGO nie jem ryb
                  > wiec bonobo jako pescosemiwege, rb co chcsz, ale w restauracjach nie mow o
                  > sobie, zes wege
                  > bo nie jestes!

                  a pozwolisz, ze od czasu do czasu zamówię sobie jakąś potrawę wegetariańską,
                  pytając kelnera, co ma z tego typu kuchni? dodam, że wege co prawda nie jestem,
                  więc nawet może być coś z ryb?
                  tak zwykle czynię, gdy kelnetr pyta czy mógłby coś polecić albo gdy jest mi w
                  zasadzie wszystko jedno, co zjem?

                  tak przy okazji - mój problem z wspominaną wcześniej "kłopotliwością"
                  bycia "pełnym" wege nie tyle polega na konieczności wyrzeczeń , jak to ktoś mi
                  wyżej sugerował (jakoś specjalnie nie przepadam za rybami), ale na
                  kłopotliwości suplementacji diety - po prostu jem byle co i byle jak (jem żeby
                  żyć, a nie żyję po to, żeby jeść ;-)
                  - więc szybko padłbym jak sznita bez suplementacji białkiem z ryb...

                  a w ten sposób i wilk we mnie syty i moi bliżsi krewni cali 8-)
                  cóż zatem z tego, że nie jestem 100% wegetarianinem - skoro czuję się nim na
                  dobre 80% ?
                  • ggigus zrodlo dobrego bialka to straczkowe 28.06.07, 17:33
                    wiec nie widze problemu suplementacji
                    • bonobo44 to prawda, chyba że to strączkowe z... puszki 8-) 30.06.07, 13:46
                      albo "stuletnie",
                      zdrewniałe już ziarno soi,
                      które nie zmięknie,
                      nawet gdy w wodzie
                      kolejny wiek postoi ;-)
                      • ggigus partrz na posty o fasoli na forum i nie nudz 30.06.07, 15:16

                  • misiu-1 Re: Uważam, że jestem 80% wege 8-) 28.06.07, 17:47
                    Widziałem kiedyś paru 62% abstynentów. Pili tylko brandy o zawartości 38% alkoholu.
                    • bonobo44 Re: Uważam, że jestem 80% wege 8-) 28.06.07, 18:02
                      misiu-1 napisał:

                      > Widziałem kiedyś paru 62% abstynentów. Pili tylko brandy o zawartości 38%
                      alkoholu.

                      o to, to, to miałem właśnie na myśli 8-)
                      [w swoim poście sprzed minuty]
    • bonobo44 'Semivegetarianism' in English 29.06.07, 22:18
      z serwisu myVEGA.COM:

      Semivegetarianism and Reduced Meat Eating
      Adapted from Meat, Meat eating and Vegetarianism: A Review of the Facts
      By Professor Neville G Gregory, Massey University:

      "The real threat to the meat industry in the future is from reduced meat eating
      and semivegetarianism. Recent polls in the United Kingdom have estimated the
      prevalence of reduced meat eating at 26 to 40%. It is due to a number of
      features including pursuit of the vegetarian ethic which advocates abstention
      from meat as a route to harmony with animals and nature.

      Semivegetarianism is particularly strong amongst young females and appears to
      be linked to a feminist outlook. It could persist through to adulthood, either
      out of conviction or from habit, and it could proliferate through the families
      that todays young semivegetarians eventually raise. When their children are
      brought-up in a semivegetarian household and with the outlook that
      semivegetarianism is the normal and right thing to do, reduced meat eating will
      become firmly established.

      It might be thought that the present trend toward reduced meat-eating reflects
      a desire to live a long and healthy life. However, the evidence suggests that
      only 19% of full and semivegetarian adolescent women viewed meat-eating as
      unhealthy, and this outlook existed in only 3% of non-vegetarians.
      (...)"
      www.myvega.com/about/semivegetarian.asp

      --
      Much more on semivegetarianism:
      www.google.pl/search?hl=pl&q=semivegetarianism&btnG=Szukaj&lr=
    • seth.destructor To ja jestem miesowegetarianin! 30.06.07, 14:44
      Hehe.
    • bonobo44 'Semivegetarianismo' - espanol e portugues 30.06.07, 20:14
      por vegetarianismo.blogs.sapo.pt:

      SEMIVEGETARIANISMO
      O começo

      "Muitas pessoas estão num período de transição para o vegetarianismo e começam
      lentamente a reduzir o consumo de produtos de origem animal, como a carne
      vermelha, mas continuam a incluir, moderadamente, aves e peixe nas suas
      refeições. Podem ainda comer estes alimentos ocasionalmente, mas na maior parte
      das vezes optam por alimentos de origem vegetal. Aos que adoptam este tipo de
      alimentação, costuma chamar-se "semivegetarianos"."
      vegetarianismo.blogs.sapo.pt/arquivo/108153.html
      --
      Mas o menos 8-)
      www.google.pl/search?hl=pl&q=semivegetarianismo&btnG=Szukaj+w+Google&lr=
    • bonobo44 'Halvvegetarianism' - Svenska 30.06.07, 21:49
      'Halvvegetarianism' - Svenska

      vegan.nu:
      djurnyttjandet, demivegetarianism, semivegetarianism

      "Vi har alltså landat i ett försvar för ett slags selektiv vegetarianism som
      går ut på att det kan vara rätt att konsumera animalieprodukter bara man
      förvissar sig om att de kommer från varelser som levt ett gott liv och som
      dödats på ett smärtfritt sätt. Denna position bör särskiljas från en annan
      vanlig form av halvvegetarianism, nämligen laktovegetarianismen som förbjuder
      ätande av kött men däremot inte mejeriprodukter. Det är ofta
      laktovegetarianismen man refererar till när man ställer vegetarianism i
      kontrast mot veganism. I mina ögon är det emellertid svårt att försvara
      laktovegetarianismen, om man tänker sig att det finns andra sätt att misshandla
      djur än att döda dem; laktovegetarianismen ignorerar det lidande som många
      menar att även t.ex. mjölkkor utsätts för."
      www.vaxteko.nu/html/sll/slu/slu_kontakt/SKT03/SKT03.HTM
      --
      "Demivegetarianer eller semivegetarianer äter ägg, mejeriprodukter, fisk och i
      bland även kyckling."

    • bonobo44 Pescetarisme-Dansk, Pescovegetarisme-Nederlanders 30.06.07, 22:13
      'Pescetarisme' - Dansk, 'Pescovegetarisme' - Nederlanders

      'påstå at "pescetarisme" er bedre end "pollotarisme" (altså at spise
      kyllinger).'
      www.anima2.dk/forum/viewtopic.php?pid=12461
      'Pescovegetarisme', 'semivegetarisme'- Nederlanders

      Semivegetarisme is een vorm van vegetarisme waarbij men wel eieren, kip en
      vlees eet, doch geen rood vlees. Je kunt dit eigenlijk geen vegetarisme noemen.

      Pescovegetarisme is een vorm van vegetarisme waarbij men zowel zuivelproducten,
      eieren en vis eet, maar verder geen andere dierlijke producten.

      www.berktekst.nl/portfolio/vegarepo.htm
      • ggigus bonobo44, w wersji niderl. jest zdanie 01.07.07, 14:08
        Je kunt dit eigenlijk geen vegetarisme noemen.

        co oznacza
        wlasciwie nie mozesz tego wegetarianizmem

        hehe:))
        • bonobo44 8-) 01.07.07, 14:32
          ggigus napisała:

          > wlasciwie nie mozesz tego wegetarianizmem

          ależ oczywiście, w wersji polskiej również...
          właściwie nie, a jednak się nazywa, hi! hi! 8-)
          Mas o menos 8-)

    • bonobo44 Ethics reasons for pescetarianism: 30.06.07, 22:15
      'For some the rationale is ethics: believing that either the treatment, or
      simply the killing and eating, of mass market "meat" mammals is unethical. The
      rationalization for eating fish is usually that pescetarians feel significantly
      less moral attachment to non-land creatures. Other ethical reasoning includes
      the following: "fish cannot feel pain and therefore cannot be treated cruelly
      or exploited", "fish are less intelligent than other animals", "fish are not
      mistreated in the same way that factory farmed animals are" or "hooked/netted
      fish do not suffer as much as land animals that are shot in the wild". Many of
      these ethical reasons are disputed.'

      --
      'Pescetarianism (also known as pescevegetarianism or pesco-vegetarianism)
      is a dietary choice, in which a person — known as a pescetarian — will
      not eat the flesh of any animals other than fish or other types of seafood:
      they may or may not also exclude other animal products like eggs and dairy
      from their diet. It has therefore strong similarities to a traditional
      Mediterranean diet. Pescetarianism is the chosen diet of some people
      for various reasons, most commonly cited are health benefits.'

      'As of August 2004, "pescatarian", "pescotarian", and "piscatarian" could be
      found on the Internet, but "pescetarian" was perhaps the most popular (while
      Italian pesce is pronounce with a soft "ch", the English term is usually
      pronounced with a hard "c".). As of May 2007, the term "pectarian" could also
      be found on the Internet. "Pescavore" is also quite common, formed by analogy
      with "carnivore" (though the more regular word piscivore already existed). Less
      commonly used terms found include "aquatarian," which has recently gained
      popularity in Washington, DC, and "fishetarian", which was used in print as
      early as 1992, and "vegequarian".'
      en.wikipedia.org/wiki/Pescetarianism
      • bonobo44 Okazuje się, że jesteśmy peskotarianami <:)XXX< 30.06.07, 22:32
        Po długich poszukiwaniach, udało mi się w końcu ustalić (patrz post powyżej),
        że powinniśmy się zacząć określać mianem

        PESKOTARIAN

        a całość tej części ruchu na rzecz abolicji zwierząt wyższych

        PESKOTARIANIZMEM

        Wówczas nie będziemy drażnić wegetarian i fruktarian.


        tylko wyobraźmy sobie wchodzimy do knajpy z pytaniem:
        "czy macie państwo coś z kuchni peskotariańskiej?", hi!hi! 8-)
        • bonobo44 A dokładniej peskotarianinami <:)XXX< 30.06.07, 22:46
          jednak zrówno

          peskotarianin i peskotarianka

          oraz

          pollotarianin i pollotarianka

          to 'semiwegetarianie'

          trudno sobie raczej wyobrazić by przyjął się termin
          'semitarianin'
          to taki 'semiterranin'? ;-)
          chociaż przez skojarzenie z 'Samarytanin', kto wie?

          może prędzej 'demitarianin'

          - w każdym razie proces krystalizacji ostatecznej termnologii właśnie ma
          miejsce na całym świecie
          • martvica Re: A dokładniej peskotarianinami <:)XXX< 01.07.07, 10:48
            Jak dla mnie, to to jest absurd językowy. Podkreślam - językowy, nie chcąc się
            wdawać w wojny ideolo o lepszości i gorszości.
            Zacznę się nazywać semiabstynentką, bo piję rzadko i niedużo :o)
            • bonobo44 Ni o i czywiscie są tylko LAKTOtarianie 8-) 01.07.07, 11:07
              ku zadowoleniu wegetarian (mleko i jaja to nie warzywa)
              a dokładniej - dla piękna językowego - proponuję termin:

              LAKTANIE

              (to mieszkańcy Laktanii z gwiazdozbioru Laktana, hi! hi! 8-)
            • bonobo44 Wegewegetarianie 8-) 01.07.07, 11:15
              martvica napisała:

              > Jak dla mnie, to to jest absurd językowy.

              Co? - SEMITARIANIN - PESKOTARIANIN ?
              Dla mienia toże 8-)

              W końcu peskowegetarianie nie jedzą wyłącznie ryb,
              podobnie jak laktowegetarianie nie piją wyłącznie mleka,
              a wegewegetarianie nie żywią się wyłącznie wegetką ;-)

              --
              Dla odróżnienia ortodoksyjnego wegetarianina od całej reszty wegetarian
              proponuję termin WEGEWEGETARIANIE 8-)
              • martvica Re: Wegewegetarianie 8-) 01.07.07, 11:38
                Ale
                1.ryba to mięso.
                2.nie można być 'częściowo' wegetarianinem, tak jak nie można być 'częściowo' w
                ciąży.
                To równie absurdalne, jak nazwanie większości Polaków semiwegetarianami bo raz
                na tydzień nie jedzą mięsa. Albo ten termin - nie pamiętam go w tej chwili -
                określający ludzi jedzący mięsne posiłki tylko kilka razy w tygodniu. Ok, niech
                sobie jedzą, ale co to ma wspólnego z wegetarianizmem, na bogów?
                • bonobo44 Re: Wegewegetarianie 8-) 01.07.07, 12:00
                  martvica napisała:

                  > Ale [!!!]

                  1.jogurt to mleko.

                  > 2.nie można być 'częściowo' wegetarianinem, tak jak nie można być 'częściowo'
                  > w ciąży.
                  > To równie absurdalne, jak nazwanie większości Polaków semiwegetarianami bo raz
                  > na tydzień nie jedzą mięsa.

                  oczywiście - z punktu widzenia bonobo to niewiele lepiej niż poszczący raz w
                  tygodniu ludożercy (zjadający na codzień swoich krewnych)

                  > Albo ten termin - nie pamiętam go w tej chwili -
                  > określający ludzi jedzący mięsne posiłki tylko kilka razy w tygodniu.

                  To FLEKSITARIANIZM (z ang. flexible - giętki - tu jest m-ce na Twoją "giętkość"
                  8-)

                  > Ok, niech sobie jedzą, ale co to ma wspólnego z wegetarianizmem, na bogów?

                  Jak to, co? Oni również są bliżsi sercom tych bogów, a nawet bogom samym, niż
                  ludożercy!
                  • martvica Re: Wegewegetarianie 8-) 01.07.07, 13:32
                    > 1.jogurt to mleko.
                    I? czy ja się nazywam semiweganką w związku z tym?

                    > oczywiście - z punktu widzenia bonobo to niewiele lepiej niż poszczący raz w
                    > tygodniu ludożercy (zjadający na codzień swoich krewnych)
                    A Ty znów. Mnie chodzi o nazewnictwo. Semiwegetarianizm - _określenie_
                    'semiwegetariazm'. Jest chore.
                    Do samych rybożernych nic nie mam, ale to NIE SĄ wegetarianie.
                    I tyle.
                    • bonobo44 Re: Wegewegetarianie 8-) 01.07.07, 13:54
                      martvica napisała:

                      > Do samych rybożernych nic nie mam, ale to NIE SĄ wegetarianie.
                      > I tyle.

                      No nie są... bo no bo to PESKOWEGETARIANIE
                      (nie potkałem dotąd "samych rybożernych")!!!

                      Podobnie ja do samych roślinożernych nic nie mam, ale to NIE SĄ
                      peskowegetarianie.
                      I tyle.
                      • martvica Re: Wegewegetarianie 8-) 01.07.07, 13:59
                        To ja pytam - czy jedząc rośliny, i od czasu do czasu jajka, sery i jogurty mogę
                        się nazywać semiweganką?
                        • bonobo44 Re: Wegewegetarianie 8-) 01.07.07, 14:13
                          martvica napisała:

                          > To ja pytam - czy jedząc rośliny, i od czasu do czasu jajka, sery i jogurty
                          > mogę się nazywać semiweganką?

                          możesz, ale będziesz w tym odosobniona 8-)

                          wszyscy inni określą Cię co najwyżej mianem 'laktowegetarianki',
                          ew. 'semiwegetarianki' 'demi-(moore 8-)wegetarianki'
                          a i tak będzie to zdecydowana mniejszość,
                          gdyż znakomita większość użyje uproszczonego określenia - 'wegetarianki'
                          • ggigus ach, wie nie mozna byc semiweganka 01.07.07, 14:15
                            ale semiwgetarianka to owszem
                            :)))
                            !!
                            • bonobo44 Re: ach, wie nie mozna byc semiweganka 01.07.07, 14:24
                              ggigus napisała:

                              > ale semiwgetarianka to owszem

                              ależ można...
                              łatwo to sobie wyobrazić:

                              semiweganka to ktoś wpół drogi od wegewegetarianizmu do wegizmu
                              np. osoba zjadająca z "warzyw" tylko... kalafior ;-)
                              • ggigus no to nie wiesz, co to jest weganizm 01.07.07, 14:27
                                hehe
                                • bonobo44 za to cieszę się, że przynajmniej Ty to wiesz 8-) 01.07.07, 14:33
                                  hi! hi!
                                  • bonobo44 sorki, palnąłem głupotę 01.07.07, 19:11
                                    oczywiście masz rację... mój post o kalafiorze ma sens jeśli się określi
                                    'semifruktarian' jako formę przejściową między 'weganami' i 'fruktarianami'

                                    pop...lątało misiomsiem ;-)
                                    stąd nieporozumienie - wyłącznie z mojej winy...
      • bonobo44 Re: Ethics rationale in pesco-vegetarianism 01.07.07, 11:52
        "fish are not mistreated in the same way that factory farmed animals are"

        Żeby było wszystko jasne - jestem przeciwny nieograniczonemu eksploatowaniu
        naturalnych zasobów mórz (wręcz odwrotnie niż wielu peskowegetarian)!
        Uważam, że ludzie powinni prowadzić hodowlę ryb na skalę przemysłową dla
        pełnego zaspokojenia wyłącznych swoich potrzeb. Tak długo, dopóki człowiek nie
        przywróci naturalnej równowagi ekosystemów wodnych, powinien zostać skazany na
        zjadanie tylko tych "gorszych" ryb - hodowlanych, a nie obwiniać za wszystko
        foki:

        --
        Ratujmy foki w Kanadzie:
        ♥♥♥....♥♥.....♥....♥.....♥
        ♥.......♥....♥...♥..♥.......♥
        ♥♥....♥.....♥...♥♥.........♥
        ♥.......♥....♥...♥..♥.......♥.
        ♥.........♥♥.....♥....♥.....♥ - PETYCJA 8(44
    • bonobo44 Младовегет 01.07.07, 22:56
      Za vege.ru:

      Младовегетарианство

      Едят рыбу и белое мясо птицы. Зачастую (но не всегда) избегают
      мясомолочные продукты.
      Для истинных адептов травоядения, которые бегут от мяса, как члены
      общества "Анонимных алкоголиков" от спиртного, и пытаются извергнуть обратно
      суп, если узнают, что в нем желатин, эта разновидность вообще не является
      <<вегетарианством>>.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka