Dodaj do ulubionych

Mildford, Ty się weź nie wygłupiaj!!!

02.01.07, 20:18
I pisz, co słychać!
Czy robisz jakieś badania? Coś Ci już wyszło konkretnego?
Nowego Roku zdecydowanie lepszego od poprzedniego- dla wszystkich, którzy tu
zaglądają :-)
Obserwuj wątek
    • mildford Re: Mildford, Ty się weź nie wygłupiaj!!! 04.01.07, 19:06
      czesc. u mnie niestety nic sie nie zmienilo. na forum zagladam regularnie, ale
      nic nie pisze, poniewaz nie bardzo jest co. brak funduszy na jakiekolwiek
      badania, brak koncepcji, narzekania ze strony domownikow - to wszystko
      spowodowalo, ze ...wczoraj jakos udalo mi sie odrobine wziac w garsc 8:o.
      zobaczymy co z tego wyniknie. na razie z tybetanek rezygnuje. jak dostane jakas
      robote wyprobuje jeszcze wariant tybet+seroxat i jednoczesnie zrobie PCR.
      przed chwila czytalem ostatnie posty Iwotlen i az scisnelo mi serce, ze moga
      byc takie matki. jej syn jest cholernym farciarzem w calym tym nieszczesciu, ze
      rodzice tak dbaja o niego. wiem jak jest kiedy bliscy nie wierza w zmeczenie i
      ani jedno slowo n/t choroby :(
      na razie tyle. pozdrawiam wszystkich z Marta na czele w nowym, "wspanialym"
      roku. oby wreszcie sie cos zmienilo.
      • iwotlen Re: Mildford, Ty się weź nie wygłupiaj!!! 04.01.07, 22:42
        A mnie sie serce scisnelo jak przeczytalam co napisales o nas. Ale powiem ci ze
        w zmeczenie ciagle nieustajace moga uwierzyc matki ktore same przeszly lub
        przechodza przez takie objawy. Ja mam Hashimoto, a wiec moja tarczyca jest caly
        czas niszczona, wystepuje wiec niedoczynnosc tarczycy - przez wiele, wiele lat
        bylam w takim samopoczuciu nie wiedzac co jest przyczyna, dopiero kiedy zostala
        postawiona wlasciwa diagnoza i wyrownany poziom hormonow to okazalo sie ze moge
        normalnie funkcjonowac, i nie ma sladu po moich stanach wiecznego zmecznia,
        braku sil, checi do aktywnosci, luk w pamieci, itd i itp - to nie jest lenistwo
        bo i tak o sobie myslalam - dlatego jest mi latwiej uwierzyc, ze moj syn ma
        problem ze zdrowiem. Tak ja o sobie myslalam ze taka moja konstrukcja - nie mam
        sily jestem leniem - i prawie w to uwierzylam. Mam rowniez szczescie bo moj maz
        przez te wszystkie lata akceptowal mnie taka jaka bylam i wspieral i pomagal w
        pracach w domu i przy wychowaniu naszego synia, ja praktycznie tylko pracowalam,
        dosc ciezko, bo w ogromenj zachodniej korporacji, gdzie zaczynalam o 9 a
        konczylam czesto o 20, ze nie wspomne o stresie i odpowiedzialnosci. Ale ten
        etap mam juz na szczescie za soba, choc byl dosc dlugi - 10 lat. Pozdrawiam, IWOna
      • marta.gora Re: Mildford, Ty się weź nie wygłupiaj!!! 05.01.07, 20:46
        Wreszcie się odezwałeś :-)
        A już się niepokoiłam.
        Czyli co? Nie obstawiasz boreliozy?
        Z tymi Tybetankami to mogło być tak, jak u Geodety- ich kuracja po prostu
        pozwoliła na usunięcie zalegających toksyn i w ten sposób Ci się poprawiło.
        Geodeta też czuł się okresowo lepiej stosując dużo antyoksydantów- może u
        Ciebie efekt zielarski był własnie z tego samego powodu?
        No cóż- mnie też ścisnęło za serce,kiedy czytałam Iwotlen. Ale to własnie tak
        jest, jak pisze- sama miała problemy,to jest wyczulona na te sprawy. To tak,
        jak ja- u syna zaczęło się coś dziać, dokładnie to samo, co u mnie. I byłam
        zrozpaczona, bo skoro u mnie nic nie wykryto, to z nim bedzie tak samo. I
        pierwsze wyniki własnie to potwierdziły- jest zdrów jak ryba, tylko ma
        tachykardię, no i pewnie coś nie tak w szkole, to i spać nie chce i wstawać też
        mu się nie chce. Gdybym była ta sprzed 4,5 roku, to pewnie też nie zwróciłabym
        uwagi na jego zachowania i może też traktowała jak lenia. Tylko- jak by to o
        mnie- matce- świadczyło??? Przecież jest to kwestia bliskości z drugim
        człowiekiem, a tym samym- kwestia zaufania, mówienia sobie o wszystkim.
        Ja Ciebie, Mildford bardzo dobrze rozumiem. Każdy nowy problem w naszej
        rodzinie, to dodatkowy mój problem- nie męża. Ledwo ciągnęłam,czułam się
        fatalnie- i mąż o tym wiedział, nawet czasami coś pomógł, ale było to z wielką
        łaską. Kiedy pojawił się problem boreliozy, to w życiu męża oczywiście i tak
        się nic nie zmieniło; mnie doszedł nowy ciężar - wykonania badań, znalezienia
        lekarza, przeszukania internetu itp. Tylko, że za moment ja też zacznę
        antybiotyki. Co będzie z herxami? A jeśli ja będę schodziła, a syn w miarę
        dobrze, to kto go odstawi do szkoły? Kto ugotuje, zrobi zakupy, posprząta itp?
        Ale już się nie martwię- własnie znalazłam pomoc domową. Z domowego budżetu co
        miesiąc pójdzie na te cele 600 zł. To będą nasze tegoroczne wakacje. I powiem
        Ci tak- wali mnie to wszystko. Myślę tylko o synu i o sobie. Przyszedł wreszcie
        na to czas. Ja już nie daję rady od dawna, a teraz to po prostu boję się, że
        mogę stracić pracę, bo nie starczy sił przez zajmowanie się chorym synem, no i
        osłabieniem poantybiotykowym u mnie.
        Mildford- a czytałeś wątek Amorejalo na Boreliozie? Facet przejmuje się
        boreliozą żony, temat zgłębia z każdej strony! Czyli- są jednak na tym świecie
        dobre duszki, tylko widocznie nie wszystkim jest to pisane.
        Trzymaj się i nie poddawaj.
        • mildford Re: Mildford, Ty się weź nie wygłupiaj!!! 06.01.07, 09:45
          dzieki Marta za wsparcie. mam nadzieje, ze Tobie starczy sil na zmagania z
          podwojna choroba i cala reszta zycia. ja nie zrezygnowalem z badan borelki,
          tylko - jak wczesniej napisalem - odkladam to do momentu kiedy bedzie mnie na
          nie stac. ostatnio mam kilka dni w miare dobrego samopoczucia, wiec jest
          nadzieja, ze cos sie zmieni. zobaczymy...
          pozdrawiam
          • marta.gora Re: Mildford, Ty się weź nie wygłupiaj!!! 10.01.07, 16:23
            No to pieniąchów Ci zycze na te badanka. Chociaż, gdybym miała jakiegoś
            sensownego lekarza, to może spróbowałabym wywołac herxa.
          • marta.gora Re: Mildford, Ty się weź nie wygłupiaj!!! 15.01.07, 10:18
            Na moim przykładzie widać, że nie ma sensu WB, tylko pobrać metronidazol i
            podesłać krew do Poznania na PCR Real Time. Jesli masz takie objawy od wielu
            lat, to nie masz już wolnych przeciwciał- wszystko jest połączone z bakterią. W
            takiej sytuacji żadne badania immunologiczne nie wykażą choroby, bo te testy
            oceniją wolne przeciwciała, a Ty ich najpewniej nie masz, bo są już wszystkie w
            kompleksie z bakterią, czyli antygenem. To badanie kosztuje 190 zł plus koszt
            wizyty pielęgniarki w domu- 30 zł.
            Ja też nie mam łamania ani większego bólu w kościach- jedynie kręgosłup, no i
            ostatnio bark.Główne problemy to zmęczenie, bóle i zawroty głowy, no i
            kolosalne problemy z pamięcią i koncentracją uwagi.Czyli- tak jak u Ciebie, o
            ile pamiętam.
            Ja, podobnie jak geodeta, wiem przynajmniej, co mi jest. Nie jest mi z tego
            powodu lżej, ale przynajmniej mam czarno na białym, że mam powody, by się tak
            własnie czuć.
            Pozdrawiam Cię serdecznie i nie poddawaj się- kiedyś wyleziemy z tego bagna.
            • mildford Re: Mildford, Ty się weź nie wygłupiaj!!! 15.01.07, 22:52
              Najgorsze jest to, ze - wg. tego co wyczytalem na forum - DNA borelki nie plywa
              w kazdej probce, wiec znajac mojego pecha nawet jakby w 90% moich plynow
              ustrojowych plywal jej material genetyczny i tak pobraliby mi probki z tych
              10% :/... i to za kazdym razem. Pisza, ze najwieksza szansa jest przy poborze
              plynu stawowego. Czy to prawda i czy da sie go pobrac?
              W sumie tez chcialbym juz zrobic to badanie, zeby miec podkladke, ze nie jestem
              leniem patentowanym!!! ;)
              Wlasnie kolezanka przyslala mi kilka smiesznych aforyzmow. Jeden z nich
              szczegolnie mi sie spodobal. "Zycie jest piekne! ...jak odpowiednio dobierze
              sie srodki antydepresyjne..." :D Pozdrawiam i szczere dzieki Martusiu za slowa
              otuchy :)
              • marta.gora Re: Mildford, Ty się weź nie wygłupiaj!!! 02.02.07, 21:22
                Tomek, głowa do góry- przeciez nie może być wiecznie tak xle!
                Jeśli masz zmiany w kolanie i tam zbiera się plyn, to jak najbardziej z punkcji
                można znaleźć DNA.Ale jeśli nie masz tam żadnych zmian, to pobierz metronidazol
                i PCR RT w Poznaniu.

                Pech musi się kiedyś skończyć :) Zobaczysz, jeszcze kiedys się spotkamy i
                opijemy w towarzystwie Zmęczonych Inaczej nasze zwycięstwo!

                Ściskam i życzę wszystkiego dobrego :)
                Marta
    • marta.gora Mildford, co u Ciebie? 09.02.07, 20:28
      Zaszły jakieś zmiany?
      A jak studia? Ciągniesz dalej?
      • mildford Re: Mildford, co u Ciebie? 10.02.07, 11:33
        czesc. u mnie nic nowego. tzn. coraz gorzej. czekam z niecierpliwoscia na
        wizyte na Sobieskiego. na razie musze podniesc psyche. mam coraz wieksze
        wrazenie, ze moje dolegliwosci jednak sa na tle nerwowym, w co wczesniej nie
        bardzo wierzylem. mimo to, jak tylko bede w stanie wychodzic do ludzi i zalpie
        jakas prace, to zrobie PCR.
        pozdrawiam
        • marta.gora Re: Mildford, co u Ciebie? 10.02.07, 15:52
          > mam coraz wieksze
          > wrazenie, ze moje dolegliwosci jednak sa na tle nerwowym, w co wczesniej nie
          > bardzo wierzylem
          Jak się to ma do tego, co pisałeś wcześniej:

          forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=35537&w=47689196&a=47731001
          Sorry, stary, ale ściemniasz :)
          Tzn. wierzę, że masz problemy na tle nerwowym. Ja też je mam i ostatnio w coraz
          gorszym wydaniu. Tylko to jest wtórna rzecz, a nie przyczyna. Takiego
          osłabienia fizycznego i problemów z pamięcią nie da się wytłumaczyć "problemami
          nerwowymi". No i co? Tak latami by to trwało??? I na leki nie byłoby reakcji???
          Daj Ci, Boże! obyś miał rację.
          A co tam jest na tym Sobieskiego?
          • mildford Re: Mildford, co u Ciebie? 11.02.07, 22:02

            > forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=35537&w=47689196&a=47731001
            > Sorry, stary, ale ściemniasz :)
            > Tzn. wierzę, że masz problemy na tle nerwowym. Ja też je mam i ostatnio w
            coraz gorszym wydaniu. Tylko to jest wtórna rzecz, a nie przyczyna. Takiego
            > osłabienia fizycznego i problemów z pamięcią nie da się
            wytłumaczyć "problemami nerwowymi". No i co? Tak latami by to trwało??? I na
            leki nie byłoby reakcji???

            Sam do konca nie wierze w to co napisalem, ale otoczenie oraz wypowiedzi ludzi
            na forach o nerwicy swiadcza o tym, ze moze to byc prawda. Zreszta napisalem,
            ze mimo wszystko zrobie PCR. Jestem na maxa skonfudowany :(

            > Daj Ci, Boże! obyś miał rację.
            > A co tam jest na tym Sobieskiego?

            Poradnia zdrowia psychicznego.
            • geodeta_31 Re: Mildford, co u Ciebie? 12.02.07, 21:20
              Stary, daj spokój z psychologią, psychiatrią etc. Nie raz czytałem Twoje posty
              a Ty moje. Ty wiesz i ja wiem, że rzecz nie jest w psychice. Ja to brałem i Ty
              też. Ludzie odpowiadają na leczenie psychotropami. Ja w pewnym zakresie
              odpowiedziałem. Miałem depresję i nerwicę lękową, ale spowodowaną stanem
              zdrowia i myślami o tym , jak będzie jak mnie nie będzie. Nie odwrotnie!
              Nerwicę i depresję wyleczyłem. 4 miesiące Spamilanu i Seronilu. Objawy
              somatyczne pozostały. Nie zmieniły się ani troszkę. Rozumiem, że masz problemy
              finansowe i ciężko Ci się zebrać do kupy. Naprawdę Cię rozumiem. Miałem tak
              wiele razy. Ale wiesz; dziecko 2,5 roku, po prostu musisz, rozumiesz? Musisz
              dać mu jeść, wykąpać, poczytać bajkę, poganiać na czworakach po podłodze. On
              nie rozumie że nie możesz... To motywuje. Musisz znaleźć motywację. Inaczej
              zwiędniesz w poradni na Sobieskiego a przecież wiesz że to nie to, prawda?
              Napisz do nas coś pozytywnego. Tak jak pozytywny byłeś na Łuckiej. Jeśli
              potrzebujesz jakiejkolwiek pomocy, pisz śmiało. Poradzimy sobie i z PCR'em :-)

              Marcin
            • marta.gora Mildford 14.02.07, 19:08
              Słuchaj geodety- dobrze gada :-)

              Ciekawe, że Twoje problemy "nerwowe" czy "psychiczne" niemal zniknęły podczas
              kuracji na Łuckiej- co, wtedy stało się coś nadzwyczajnego w Twoim zyciu? Jakoś
              tak samo sie naprostowało? A ja Ci mówię, że Łucka miała w tym swój
              niebagatelny udział- pozbyłeś się troche neurotoksyn. I stąd efekty.
              Dzisiaj- dokładnie- mijają 4 lata od mojej pierwszej wizyty u psychiatry.
              Wyszłam z diagnozą "depresja" i receptą, której realizacja od razu na cały
              miesiąc, wysniosła mnie ponad 200 zł. Bo skoro lekarz tam mówi, to znaczy, że
              jest to prawda. I nie miało znaczenia to, że ja nie miałam wtedy najmniejszego
              powodu do depresji- miałam ułożone zycie rodzinne, zawodowe, plany na
              przyszłość. Bo ponoć jest coś takiego, jak depresja endogenna. Wg słów mojego
              znajomego lekarza, takiego czegoś po prostu nie ma. Tak samo jak nie ma
              depresji u osób niereagujących na leczenie.
              I wiesz, co Ci jeszcze napiszę? że leki, które wtedy zaczęłam brać, bardzo
              pogorszyły mój stan. Ich odstawienie, tzn. po wszystkich zmianach (nie mogłam
              brac zupełnie nic- objawy uboczne były nie do przejścia) nie przyniosło powrotu
              do stanu sprzed rozpoczęcia kuracji. a poszłam tam tylko dlatego, że nie mogłam
              spać... Wydawało mi się, że wystarczy się dobrze wyspac i poczuję się lepiej.
              Ale skoro miałam i skoki cisnienia, tętna, zaburzenia czucia, zawroty i bóle
              głowy, a do tego problemy z pamięcią, no i osłabienie fizyczne, to jak nic-
              depresja przecie :// W ten sposób zmarnowałam te kilka miesięcy i na dzisiaj
              wiem, że NIGDY WIęcej!!!

              Nie poddawaj się, chłopie. Jesteśmy z Tobą.

              Aha, zawsze możesz poprosić o ocenę funkcji poznawczych czy SPECT. Te badania
              wykażą, czy zmiany są pochodzenia "nerwowego", czy innego (organicznego,
              niedotlenienie). Koniecznie powiedz lekarzowi o swoich podejrzeniach co do
              borelki - jesli zechce Ci autentycznie pomóc, to przynajmniej zrobi ocenę
              funkcji poznawczych ew. skieruje w tym celu do psychologa (najlepiej
              klinicznego, który ma praktykę na neurologii czy neuropsychiatrii).
              Ja w czerwcu dzięki temu badaniu wiedziałam, że z moją pamięcią i koncentracją
              uwagi jest źle, no i że to jest niedokrwienie lub zmiany organiczne- a
              nie "psychiczne". Z tym, że robiłam je prywatnie. Przy okazji określa się IQ i
              stopień utraty funkcji w stosunku do tego, co było najlepiej (oczywiście-
              szacunkowo).
              • mildford Re: Mildford 19.02.07, 20:40
                czesc. ostatnio jakis paskudny wirus sie rozplenil. dzisiaj dopiero jestem w
                stanie poklepac w klawisze. u mnie choroba rozpoczela sie dosc traumatycznym
                przezyciem. w czwartek kolo 4 am obudzil mnie niesamowity bol w klatce.
                czekalem az przejdzie i chcialem zasnac, ale poczulem straszna suchosc w
                ustach. poszedlem do kuchni po cos do picia i zaczalem mdlec. ledwo doczolgalem
                sie do sypialni rodzicow. tam padlem. dobrze, ze sie obudzili, bo nie bylem w
                stanie poprosic o pomoc. zrobilem sie blady, zaczely mi dretwiec konczyny,
                poczulem przenikliwe zimno, problemy z oddychaniem. jako, ze wczesniej tak sie
                nie czulem to myslalem, ze to zawal i ze panu tomkowi juz dziekujemy;).
                wydawalo mi sie to nie do konca pozbawione sensu, gdyz dzien wczesniej
                przezylem niesamowity stres. na szczescie ekg nie wykazalo zadnych zmian.
                sytuacja zapadnie w pamieci na dluzszy czas. na dodatek okazalo sie, ze kilkoro
                chorych znajomych tez w zwiazku z tym wirusem ma jakies podbramkowe sytuacje
                zdrowotne (typu zaniki pamieci).
                • marta.gora Mildford 21.02.07, 11:15
                  Trzymaj się, chłopaku, wyjdziesz z tego, tylko musisz wiedzieć, z czym walczyć.
                  Ty to zwlalasz na nerwy - i masz poniekąd rację. Kiedy zachorowałam, nawet
                  najmniejszy stres robił mi spustoszenie w organizmie- wyglądało to tak, jakby
                  jakis mechanizm się uruchomił i nie był w stanie przestać w momencie minięcia
                  stresu. W praktyce cały czas chodziłam jak nakręcona, ale już na skraju
                  wyczerpania i fizycznego, i psychicznego. To zupełnie normalne w sytuacji,
                  kiedy nadnercza nie pracują prawidłowo. U mnie wykończyła je walka z borelioza
                  i erlichiozą, więc miały prawo tak szaleć i mnie wykańczać.
                  Czyli- powtarzam ciagle swoją mantrę :-DD- rozpoznaj wroga, to wszystko da sie
                  poskładać w jedno i będzie miało logiczne uzasadnienie.
                  A jak tam po wizycie na Sobieskiego? Znowu Cię faszerują superlekami?
                  Sorry Tomek, ale przecież gadałam kiedys z Tobą i tez byłeś zdania, że to nie
                  psychika jest winna. Na nią nie da się tak zwalić wszystkiego- trzeba podejść
                  do tego racjonalnie.
                  Pozdrawiam i zyczę Ci dużo siły, zdrowia, no i tych paru groszy na PCR w
                  Poznaniu.
                  • mildford Re: Mildford 21.02.07, 19:21
                    Marta ja od poczatku nie zmienilem przekonania, ze jestem chory na cos innego
                    niz tylko nerwica. Na razie po prostu chce troszke zaleczyc psychike, bo juz
                    nie wyrabiam, a poniewaz jest to free of charge i nie wymaga ogromnego wysilku
                    to przy okazji lecze sie w tym kierunku.
                    Gdyby polska sluzba zdrowia wspomagala diagnostyke borelki i kuracje to juz
                    dawno bym sie podjal a tak czekam na kase. Zreszta dopuki nie bede gotow
                    psychiczenie znalezc jakakolwiek prace to nie zarobie na PCR'a. Nie boj sie,
                    nie musisz mnie przekonywac do diagnostyki w tym kierunku, bez watpienia to
                    uczynie. Tylko nie wiem na ile duzy jest sens, poniewaz nawet jest bede
                    wiedzial, ze to borelka to i tak nie mam pieniedzy na leczenie,a to jak wiemy
                    jest tylko dla bogatych.
                    Musze poczytac jakie sa wasze sukcesy w leczeniu. Zaraz poszperam no forach
                    boreliozowych. Mam nadzieje, ze sa postepy, bo w koncu przecieracie szlak dla
                    mnie :)
                    Pozdrawiam.
                    • marta.gora cześć, Mildford :) 25.03.07, 18:29
                      W odpowiedzi na tego własnie posta napisałam Ci przydługiegomaila. Zaglądałam
                      na pocztę dosyć często i bardzo mnie zdziwiło, ze nie odpisujesz. Dopiero
                      dzisiaj sprawdziłam w "Wysłanych"- no i już się niedziwie, bo wygląda na to, ze
                      jednak cos po drodze pokickałam i nie wysłałam Ci tego maila. Wrrrrrrrrrr!

                      Tomek, a pisałam m.in. po to, by coś podpowiedzieć. Spróbuję to odtworzyć i
                      napisać tutaj.

                      Tylko sie na mnie niedenerwuj i nie banuj, pliz :-D

                      Chodzi o to, że jako dorosły osobnik, powinieneś być na własnym utrzymaniu. Ale
                      Ty nie jesteś- nie masz pracy, nie możesz jej podjąć i nie masz na leczenie.
                      Pokombinowałam troche i dowiedziałam sie takich oto rzeczy:
                      Masz szansę otrzymania zasiłku celowego- tj. na realizacje recept od lekarza.
                      Warunki sa takie, że:
                      lekarz leczący wystawia Ci takie zaświadczenie, w którym opisuje, że Twoje
                      aktualne dolegliwości, objawy, stan wymagaja intensywnego leczenia, odpoczynku
                      i z tego powodu nie jesteś zdolny czasowo podejmować żadnego zatrudnienia. To
                      zaświadczenie, razem z receptami, przedkładasz pracownikowi socjalnemu. On robi
                      wywiad, tzn. ustala, czy masz jakies źródło dochodu czy nie i decyduje, czy Ci
                      taki zasiłek przyznać- ewentualnie od razu w podaniu prosisz o pokrycie kosztów
                      leczenia czy wykupienie leków.
                      Tu nie chodzi o zwolnienie lekarskie, bo jeśli nie pracujesz, takowego nie
                      uzyskasz. Chodzi tylko o zaświadczenieo Twoim aktualnym stanie zdrowia. Dobrze,
                      gdyby np. lekarz mógł oszacowac, jakdługo bedziesz wymagać intensywniejszego
                      leczenia, podczas którego w zasadzie nie będziesz mógł podjąć zatrudnienia.

                      Cały szkopuł w tym, że najpierw musisz uzyskać leczenie, czyli- także zrobić
                      badania i pojechac na pierwszą wizytę do Krakowa (bo innej opcji raczej nie
                      widzę). Dr Beata raczej pewnie podejmie próbne leczenie, ale zawsze to lepiej
                      wiedziec, z czym się walczy. No i tu, niestety problem, bo musisz mieć jakąś
                      kasę własnie na to.
                      Poza tym- opcja boreliozy jest najbardziej prawdopodobna, ale moze być tak, jak
                      z moja mama- nie wyszła borelka, tylko chlamydie i mykoplazmy, a one dają
                      dokładnie takiesame dolegliwości. Na szczęscie leczy sie prawie tak samo- tylko
                      dawki są mniejsze.
                      Mam nadzieje, że się nie wkurzyłeś za te pomoc socjalna, o której pisałam- ale
                      wydaje mi się, że jest to jedyna dla Ciebie droga do leczenia. Dlatego sugeruję
                      Ci spotkanie z pracownikiem socjalnym- naświetl problem, a głównieto, że
                      niemożesz podjąć pracy, bo chorujesz, a nie leczysz się, bo nie masz
                      pieniążków. Twoi rodzice nie mają w tym momencie obowiązku alimentacyjnego
                      wobec ciebie, a wiec ich dochody nie będa brane pod uwagę- bedziesz
                      potraktowany jak samotnie mieszkający dorosły facet. Tu nie ma sie co wstydzic-
                      nie ma innej opcji. Gdyby Ci dr rozpisała na recepcie leczenie na całe 6
                      tygodni, łacznie z probiotykami (one sa najdroższe), lekami oslonowymi , to
                      naprawdę byłbyś w domu :-) Z dietką można pokombinować.
                      Najważniejsze, to uzyskać leczenie i zaświadczenie od lekarza. Możesz spokojnie
                      być na tetracyklinach- wybiją i borelke, i koinfekcje, i chlamydie czy
                      mykoplazmy, gdyby były, a koszt w porównaniu dodożylnych jest zupełnie
                      niewielki, tzn. dla mojej mamy wyszło to na 420 zł (całość- antybiotyki,
                      osłonowe plus probiotyki).

                      Co do postepów- mój syn jakieś tam ma, ja, niestety, nie. Ale za mną dopiero
                      szósty tydzień leczenia, więc i tak niczego się nie spodziewałam.

                      Trzymaj się Mildford. Wiosna idzie, więc musi byc lepiej.

                      Pozdrowienia :-)
                      Ijeszcze raz przepraszam za tę koncepcję z pomoca społeczną, ale tylko to mi
                      się nasunęło.
                      M.
            • mskaiq Re: Mildford, co u Ciebie? 16.02.07, 09:33
              Mysle ze osłabienia fizyczne i problemy z pamięcią ma podloze psychologiczne a
              nie somatyczne.
              Zrobiles wiele badan, szukales przyczyczyny w Swoim ciele i niczego nie
              znalazles. Nie wiem jak dlugo szukasz przyczyny w Swoim ciele ale mysle ze
              dostatecznie dlugo aby zaczac szukac gdzie indziej.

              Przeszedlem przez zmeczenie i utrate pamieci. Pamiec odzyskalem, zmeczenie
              przestalo istniec bo przestalo mi szkodzic. Jest droga aby pozbyc sie zmeczenia
              i aby odzyskac pamiec.
              Serdeczne pozdrowienia.
              • marta.gora Słucha, mskaiq 21.02.07, 11:07
                czy wiesz, że tym swoim gadaniem możesz zrobić więcej szkody niż pozytku?!?!?!?!
                czy pamietasz, że te same kity wstawiałes mnie i geodecie, a wyszło na to, że
                mamy boreliozę?!?!?! Puknij sie w Twój puściutki lepek i pomyśl, nim co
                napiszesz drugim razem- to nie boli!!!
                Jakie badanie zrobił Mildford, ze wg Ciebie nie ma innej przyczyny, jak tylko
                psychika?????
                Ty przeszedłeś- o ile pamietam- także schoizofreinię (głosy ci przestały
                przeszkadzać), depresję, zespół przewlekłego zmęczenia, ciążę urojona i jeszcze
                100 innych chorób! Każdy, kto wie coskolwiek na temat schozofrenii wie, że NIE
                DA SIĘ nie zwracać uwagi na głosy, bo to jest własnie istota choroby. Dlatego
                jestes dla mnie zupełnie niewiarygodny w tym, co piszesz. Przestań więc mącić
                innym w głowach, bo szczerymi chęciami to jest całe piekło wybrukowane!
                • mskaiq Re: Słucha, mskaiq 25.02.07, 00:10
                  marto, skupiasz sie na ataku na mnie. Moja osoba nie ma znaczenia, Tdlatego nie
                  rozumiem dlaczego Twoj wpis jest taki personalny. Nie zawiera zadnych
                  argumentow tylko atak na mnie.
                  Wazne sa argumenty a Ty ich nie prezentujesz. Piszesz ze jestem dla Ciebie
                  niewiarygodny. Dlaczego?
                  Przeszedlem tylko przez schizofrenie. Bardzo czesto przy schizofreni pojawia
                  sie depresja, urojenia i przewlekle zmeczenie. Takie objawy znajdziesz w
                  opisach schizofreni.
                  Nie pojawia sie ciaza, tutaj chyba troche przesadzilas.
                  Serdeczne pozdrowienia.
    • marta.gora Tomek, zamknęli Cię czy jak na tym Sobieskiego? 21.04.07, 15:56
      Ze 2 miesiące w ogóle nie piszesz. To jest bardzo niepokojące- przynajmniej dla
      mnie. Mam nadzieję, że się nie obraziłeś za tę pomoc socjalną.
      Jak Ci na kuracji, zafundowanej na Sobieskiego? A może Ty już ozdrowiałeś i w
      ogóle zapomniałeś o nas, bo nie masz czasu na jakieś pierdółki?
      ;P
      Nie daj się prosić- napisz co u Ciebie.
      • mildford Re: Tomek, zamknęli Cię czy jak na tym Sobieskieg 11.06.07, 19:39
        marta.gora napisała:

        > Ze 2 miesiące w ogóle nie piszesz. To jest bardzo niepokojące- przynajmniej
        dla
        >
        > mnie. Mam nadzieję, że się nie obraziłeś za tę pomoc socjalną.
        > Jak Ci na kuracji, zafundowanej na Sobieskiego? A może Ty już ozdrowiałeś i w
        > ogóle zapomniałeś o nas, bo nie masz czasu na jakieś pierdółki?
        > ;P
        > Nie daj się prosić- napisz co u Ciebie.

        czesc. kurcze napisalem taka epistole i musze znowu pisac, bo w trakcie
        wysylania rozlaczyl mi sie internet. niech zyje windows vista :/
        nie ozdywalem sie, poniewaz dostalem robote i oprocz tego kombinuje cos na
        boczku (i nie jest to jajecznica ;) ).
        na Sobieskiego mnie nie zamkneli acz kolwiek mieli zamiar ;)
        bylem u psychiatry i psychologa. wzialem antydepresanty w max. dawce i zaczalem
        duzo lepiej dzialac. nie uwolnilem sie jednak od zmeczenia i "mgly umyslowej".
        no, w kazdym razie nie calkowicie. jak sytuacja sie nieco uspokoi zaczne dalsze
        badanka. mysle, ze na poczatek pojdzie wyklucznie borelci. tu bede chcial w
        miare waszej uprzejmosci wesprzec sie na waszych doswiadczeniach. cos jednak
        mowi mi, iz w moim przypadku to nie ten trop.
        bede szukal do skutku.
        Martusia, dzieki za zainteresowanie i sms'ka!!!
        Pozdrawiam goraco.
        ps. sorki za brak polskich zankow i wielkich liter. juz mi sie nie chcialo :(
        ps2. wklejam to juz 5 raz, bo mi winda wywala internet. co za idiotyczne
        zabezpieczenia!
        • marta.gora Re: Tomek, zamknęli Cię czy jak na tym Sobieskieg 25.06.07, 21:04
          No to kombinuj badania, bo szkoda czasu i kasy na leczenie objawowe.
          Jeśli nie masz boreliozy, to moga być chlamydie lub mykoplazmy- objawy dają
          takie same. I nie odrzucaj wersji o boreliozie, tzn. bierz przykład z Geodety-
          sprawdzał wszystko, jak leci i teraz wiemy, co nam jest :) A Marcin tak odżył,
          że to zupełnie inny człowiek :P Normalnie jakby zamiast abaxów był ciągle
          naćpany :P
          Najlepsze na świecie leki na chroniczne zmęczenie, to oczywiście antybiotyki :P

          Tu masz bardzo ciekawe opracowanie:
          www.tinyurl.pl/?l8E8vflS

          Pozdrawiam i dobrego samopoczucie Ci życzę :)
          • marta.gora Re: Tomek, zamknęli Cię czy jak na tym Sobieskieg 25.06.07, 21:05
            PS Ten link bardzo długo się otwiera.
            • mildford Re: Tomek, zamknęli Cię czy jak na tym Sobieskieg 26.06.07, 10:21
              dzieki Marta, poczytam zawartosc linka i wezme sie za badanka. ostatnio nie
              bardzo mam czas. teraz jestem w Londku na pare dni, co weekend inny kraj ;) jak
              sie wsio ustabilizuje biore sie za badanka.
              pozdrawiam
              • marta.gora Re: Tomek, zamknęli Cię czy jak na tym Sobieskieg 29.06.07, 19:01
                hohoho, taki obieżyświat z Ciebie :P
                No to życzę Ci, abyś doszedł w końcu do tego, co Ci jest i znalazł się wreszcie
                na własciwym forum :-)
                Pozdrawiam :-)

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka