map4
16.04.14, 10:49
Prezydent Wrocławia miał wypadek samochodowy, został w jego efekcie ranny i przebywa w szpitalu. Wstępna diagnoza: uszkodzenie miednicy.
Wypadek wydarzył się we wtorek krótko po szóstej rano na skrzyżowaniu ulic Świętej Jadwigi z ulicą Najświętszej Marii Panny.
Wyjeżdżając z zamkniętej dla ruchu ulicy kierowany przez Dutkiewicza pojazd zderzył się z tramwajem linii 17 poruszającym się ulicą Świętej Jadwigi. Terenowy samochód prezydenta poszedł w drzazgi. Ani prezydent ani jego samochód nie miał upoważnienia do poruszania się tą akurat ulicą. Samochód należy do Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego we Wrocławiu. Motorniczemu nic poważnego się nie stało, żaden z pasażerów tramwaju nie ucierpiał.
Oficjalna wersja Urzędu Miejskiego: prezydent Dutkiewicz zapragnął spotkać się rano, w drodze do pracy z kardynałem Gulbinowiczem. Jednak rozmyślił się i z Ostrowa Tumskiego postanowił pojechać do biura.
Tramwaj linii 17 posiadał zamontowaną kamerę, nagranie z wypadku zostało zabezpieczone przez ludzi prezydenta.
To tyle tytułem kronikarskiego obowiązku.
A teraz czas na pikantne szczegóły:
Urząd Miejski Wrocławia zwołał konferencję prasową, na której dziennikarzom ukazano zaledwie jedną stopklatkę z całego filmu. Reszta filmu została utajniona.
Oto jedyne udostępnione zdjęcie pochodzące z kamery umieszczonej w kabinie motorniczego tramwaju:

Stopklatka ta została zmanipulowana. Ktoś nieudolnie "poprawił" prawą połowę przedniej szyby w samochodzie prezydenta tak, aby nie było można rozpoznać pasażera, ewentualnie pasażerki pojazdu.
Dowód matactwa :

Wyjaśnienie:
Prawa poduszka powietrzna wybucha tylko wtedy, jeśli czujnik zamontowany pod fotelem pasażera wykryje jego obecność. Pasażer pojazdu swoimi czterema literami naciska na czujnik, który informuje pojazd o tym, że fotel jest zajęty. Tylko pod takim warunkiem prawe poduszki powietrzne są w momencie wypadku uruchamiane. Jak na zdjęciu widać, prawa poduszka została odpalona. Nie jest możliwe, aby teczka prezydenta wytworzyła wystarczający nacisk. Nie jest możliwe, aby klamra prawego pasa bezpieczeństwa wpięta w zacisk uruchomiła poduszkę powietrzną. Do jej uruchomienia potrzeba nacisku na fotel rzędu co najmniej 30 kilogramów.
Poszlakowy dowód dokonania matactwa: spóźniona reakcja zarówno Magistratu jak i Gazety Wyborczej spowodowana była koniecznością przygotowania oficjalnej wersji wypadku. Najpierw należało zabezpieczyć film z tramwaju, zanim dostał się w niepowołane ręce. Potem należało wybrać z niego jedną niewinną stopklatkę, potem trzeba było tą stopklatkę cyfrowo obrobić. Do zamazania konturów a może nawet i twarzy pasażera/pasażerki użyto prymitywnej techniki bazującej na obróbce koloru zaznaczonych kwadratów. Efektem tej nieudolnej manipulacji jest ząbkowany wzorek konturu prawej kolumny "A" pojazdu prezydenta.
Co ciekawe, w Wyborczej o najnowszym skandalu cicho. W miarę rzetelną relację z wypadku zdała "Robotnicza" ale prawdziwe granaty umieścili (jak zwykle zresztą) forumowicze w komentarzach pod artykułem w Gazecie Robotniczej. Podobno prezydent nie jechał sam. Podobno z samochodu po wypadku wysiadł obywatel płci przeciwnej, który oddalił się z miejsca wypadku na piechotę.
Podobno już w 2011 roku samochód, który na zlecenie firmy Google fotografował Ostrów Tumski uwiecznił ten sam pojazd parkujący na Ostrowie.
Szanowny Panie Prezydencie Rafale Dutkiewicz:
Francois Hollande przyłapany przez reporterów na skuterze miał przynajmniej dość jaj, żeby przyznać się, że ciupcia sobie na boku. Jego ówczesna partnerka opuściła go, ale przynajmniej nie uwikłał się w głupią aferę z mataczeniem dowodów rzeczowych próbując zatuszować własną niewierność.
Ufam, że ktoś popełnia te przestępstwa bez Pańskiej wiedzy, próbując kryć pańskie problemy osobiste. Ale matactwo to już przesada. Apeluję do Pana, aby nakazał Pan ujawnić całą prawdę o wypadku oraz cały, niezmanipulowany film nagrany za pomocą monitoringu tramwaju linii 17.