taka_ja_85
24.10.10, 20:09
Musze zrezygnować z obecnej terapii, ponieważ: po pierwsze kobieta mnie nudzi, tzn. nie mam mozliwości pokłócenia sie z nia, nie daje sie wytrącić z równowagi tylko siedzi jak mumia...
po drugie zbyt czesto odwołuje spotkania (czeste wyjazdy, teraz choroba, chyba cos powaznego).
Zastanawiam sie nad nurtem terapii jaki mialabym wybrac dla siebie. myslalam zeby wybrac do sie terapeutki, ktora pracuje w gestalcie. Ale coraz wiecej czytajac o tym zaczynam wątpic czy to dla mnie... Nie chce juz byc w psychodynamicznym, badz psychoanalizie (broń Boże), bo siedze i gadam jak najęta przez 45 minut , nic z tego nie wynoszę, jedynie co fascynuje mnie to jak moja T. slucha mnie i czasem kiwa glowa z przerazenia co wyprawialam zeby usunąć się ze swiata;) , a ja ...nic sobie z tego nie robie tylko zafascynowana paplam dalej.
Z tego względu ze mieszkam w nie duzym miescie, nie mam duzego wyboru, tak wiec w gre wchodzi jeszcze terapia systemowa.
Co radzicie?;)