Dodaj do ulubionych

Borderline enigmatyczne zaburzenie

26.07.17, 20:52
Borderline jako zaburzenie emocjonalne z pogranicza i jego charakterystyczne objawy opisuje wiele książek ,ale żaden opis nie daje realnego obrazu tej choroby (zaburzenia) i żadna osoba zdrowa psychicznie nigdy nie pojmie z samej tylko teorii na czym to wszystko polega i jaka jest tego moc. A moc jest olbrzymia i szczerze mówiąc to mam wątpliwości i to duże czy osoby dotknięte tym zaburzeniem są zwykłymi ludźmi czy może czymś więcej?!
Jestem nieszczęśliwie uwikłany własnie w taki związek od kilku ładnych miesięcy i myślę teraz intensywnie nad tym,żeby z tego jak najszybciej uciec,bo dalsze relacje z taką zaburzoną osobą niewątpliwie nie będą miały happy endu i teraz to wiem na pewno ! Jestem też przekonany,że w takich zaburzonych osobach jest potężna moc uwodzenia i manipulowania innymi ludźmi i moc ta nie pochodzi z tego wymiaru naszej rzeczywistości.Mądre książki psychologiczne podają,że osoby z tym zaburzeniem przechodzą różne procesy od idealizacji swojego partnera lub innych ludzi z najbliższego otoczenia do tzw, dewaluacji. Że często uciekają do rozszczepienia swojej osobowości w celu chronienia siebie przed całkowitą autodestrukcją. Prawda jest jednak taka,że ilu specjalistów i naukowców z tej dziedziny bada to zjawisko tyle powstaje suchych teorii na ten temat i zdania są podzielone.W konsekwencji zaburzenie to pozostaje nadal jedną z największych i niezbadanych do końca zagadek.
Moja osobista teoria wg, tego co do tej pory zaobserwowałem i co wyczuwam dość dobrze rozwiniętą intuicją wewnętrzną jest taka,że osoby dotknięte tym zaburzeniem nie są prawdziwymi ludźmi z krwi i kości a tylko posiadają opakowanie w formie przypominającej ludzką postać. Wewnątrz nie ma tam duszy a samo zaburzenie to demony ukrywające się pod nazwą zaburzenia z BPD (Bardzo Potężne Demony:-))
Więcej nie chcę niczego dodawać,bo nie chcę się nikomu narazić i nikogo nie mam zamiaru straszyć,ale jak ktoś ma w sobie jeszcze na tyle odwagi i rozsądku,żeby w porę się wycofać z takiego układu to niech spierdziela jak najszybciej i jak najdalej od takiej osoby !!!
Obserwuj wątek
    • rozbawiony0 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 30.07.17, 00:05
      "Moja osobista teoria wg, tego co do tej pory zaobserwowałem i co wyczuwam dość dobrze rozwiniętą intuicją wewnętrzną jest taka,że osoby dotknięte tym zaburzeniem nie są prawdziwymi ludźmi z krwi i kości a tylko posiadają opakowanie w formie przypominającej ludzką postać."
      Świetnie to ująłeś. Doszedłem to podobnego wniosku żyjąc wiele lat z "borderem". Choć znam ją na wylot to równocześnie nie jestem w stanie podać jej zalet. Jest osobą jakby bez właściwości. Przejawia pewne cechy w określonych sytuacjach ale wynika to np. z chęci przypodobania się komuś. Jednak w życiu codziennym owej cechy nie przejawia. A co do związków. Niestety choćbyś stawał na głowie to i tak border Cię dopadnie. Broń Boże nie wiązać się w formalne związki nie mówiąc już o wspólnych dzieciach. Ja mam dwójkę dzieci z kimś takim, rozbabrane życie i brak wiary że po prawie 10 lat z kimś takim stanę na nogi. Obawiam się że do końca życia będę ponosił konsekwencje małżeństwa. A border? Choćby i jutro znajdzie nowy pomysł na siebie, który wkrótce porzuci i tak wkoło...
      • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 16.08.17, 02:46
        Szkoda mi Ciebie bardzo a jeszcze bardziej szkoda mi Twoich dzieci.Nie możesz jednak nigdy tracić wiary i się poddawać,bo zostaniesz pochłonięty całkowicie i wypluty jako wrak człowieka,który wtedy na pewno już na nogi nie stanie.Bądź silny dla siebie a przede wszystkim dla dzieci.Pamiętaj,że dzieci w związkach z borderem są tylko kartą przetargową i border bez wahania wykorzysta dobro dziecka w celu osiągnięcia jakiejś swojej "urojonej" korzyści.
        Borderzy nie wiedzą co to jest miłość i empatia.Nie odczuwają wyrzutów sumienia i współczucia.Nawet jeśli twierdzą,że jest inaczej i że odczuwają o wiele bardziej niż normalny człowiek to jest nieprawda ! Jedyne co oni odczuwają to piekielną pustkę i wewnętrzny ból,który rozdziera ich od wewnątrz.Oni cały czas podążają za czymś,czego i tak nigdy nie uchwycą,bo ta wewnętrzna dziura,która w nich jest pochłania wszystko bez reszty.
    • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 30.07.17, 09:06
      najważniejsze w tym wszystkim jest jednak poznanie SIEBIE;
      jeśli szukamy drogi do siebie to jest szansa
      • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 16.08.17, 03:00
        Tak! Najważniejsze jest poznanie samego siebie i przede wszystkim miłość do samego siebie.Niestety nie jest to wbrew pozorom takie łatwe,bo gdyby każdy tak potrafił to nie tkwił by w związku z osobą zaburzoną emocjonalnie.
        Borderzy dobrze wiedzą i przeczuwają to swoją nadludzką intuicją kogo do siebie przyciągnąć i kogo osaczyć i są to tylko jednostki słabe i bardzo wrażliwe,które po kontakcie z takim borderem marnie zazwyczaj kończą.Przykre to,ale niestety prawdziwe:-(
        • roadtrip2 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 07.09.17, 13:17
          Z ciekawości jesteś nadal w tym związku czy już nie?
          • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 10:27
            Z ciekawości i całkiem szczerze odpowiem,że tak...jestem,ale nikomu nie polecam. Przede wszystkim trzeba pamiętać,że z Borderem nigdy nie da się stworzyć prawdziwego,głębokiego związku opartego na miłości i zaufaniu. Te osoby są martwe w środku.Z tymi ludźmi można jedynie trwać pod warunkiem,że samemu potrafi się kogoś kochać miłością bezwarunkową i niczego nie oczekuje się w zamian. To jest cholernie trudne i samemu trzeba mieć specyficznie skonstruowaną psychikę aby taki stan "trwania" wytrzymywać na dłuższą metę.W przeciwnym razie osoba zaburzona przerzuci na nas większość swoich pustych i chorych emocji i wypali zdrowego człowieka do granic wszelkiej możliwości.
            Ja nadal w tym trwam tylko dlatego,że kiedyś przysięgałem,że pierwszy nie odrzucę i nie odejdę a przysięga jest dla mnie rzeczą świętą,Odejdę pierwszy tylko w przypadku zdrady,której nigdy nie wybaczam i to było jasno powiedziane na samym początku znajomości. Stawianie granic to podstawa w tym przypadku !
            Byłem wielokrotnie idealizowany a potem dewaluowany i to bardzo bolało,ale trwałem gdzieś obok i potrafiłem zachować zimną krew i zdrowy dystans. Nigdy nie walczyłem,bo nie ma z kim i nie ma najmniejszego sensu.Wystarczy być gdzieś obok i kochać i zdać się na los....co będzie to będzie. Po dłuższej "ciszy" ze strony Bordera ja odzywałem się zawsze jako pierwszy,żeby pokazać,że jestem i trwam nadal,ale nigdy nie robiłem awantur i wymówek. Nigdy nie krzyczę i nie wdaję się w wymianę wulgaryzmów,a raczej zawsze spokojnym i opanowanym głosem zwracam delikatnie uwagę,że to jest niestosowne i że nie zasługuję sobie na takie słowa i taki podniesiony ton. W moim przypadku to zawsze działa i wyhamowuje złe emocje.
            • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 11:17
              przeczytaj książkę Trzepot skrzydeł - pod kątem świadomości podejmowania decyzji; czasem wydaje nam się, że postępujemy słusznie, albo, że nie ma wyjścia; warto spojrzeć poważnie, przeanalizować więcej, wziąć odpowiedzialność w swoje ręce, nie zdawać się na przypadek, zbiegi okoliczności, czasem zrozumieć co się pomieszało np - czasem odpowiedzialność łatwiejsza wypiera tę naprawdę dojrzałą poważną;
              nie wiem czemu jest jak jest i czy może być inaczej , czy chcesz by było inaczej - to klasyczny problem, mozesz wcale nie chcieć żadnej zmiany - ten układ może być wymarzony wbrew porom;
              zapytam tak - czy kiedy sąd wydaje wyrok śmierci, a potem wypływają nowe okoliczności powinien rozważyć od nowa sprawę czy nie? jeśli tak to czemu?
              przecież bardzo możliwe, że partner będzie szczęśliwszy w zupełnie innym związku, podejmie terapię i spojrzy na świat coraz zdrowszymi oczami - kto wie czy to nie Ty wisisz na drugiej osobie, bo masz problem? nie tyle myślę o Waszym rozstaniu co przedefiniowaniu tego związku, czy teraz tu jest jakaś miłość? wydaje mi się, że wykorzystujesz słowa a nie świadomie żyjesz; ale mogę się mylić, nie możemy nikomu urządzać życia, co najwyżej możemy zaproponować - otwórz okno, spójrz czy nie zbudowałeś fortecy i nie zgubiłeś klucza - celowo
              • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 14:25
                Droga" Brzask".
                Nie wiem jak żyć i jak idealnie postępować w życiu,żeby innych nie krzywdzić,bo każdy z Nas urodził się inny i nikt nie dostał instrukcji obsługi do życia?
                Nie wydaje mi się jednak,żeby moje postępowanie było chłodno wykalkulowane i żebym krzywdził celowo swojego kochanego Borda?! Jak na razie jestem pierwszą osobą,która wytrzymała najdłużej bez większego uszczerbku na zdrowiu psychicznym w tym układzie (związku) Na samym początku postawione były pewne zdrowe granice i cały czas z mojej strony powtarzane było,że nigdy nic na siłę,
                Cały czas powtarzam,że każdy jest wolnym człowiekiem i robi w życiu co chce,ale dopóki swoim postępowaniem nie krzywdzi innych.
                Powiedziałem,że kocham,że pierwszy nie odrzucę i że jestem zawsze obok. Powiedziałem i postawiłem sprawę uczciwie,że wiem o zaburzeniu i tego nie oceniam i nie wnikam w przyczyny.
                Wytykam często pewne absurdalne zarzuty kierowane w moim kierunku,ale bez złości i bez emocji.
                Powiedziałem otwarcie już dawno,że albo jest ze mną albo może iść i szukać gdzie indziej szczęścia i że ja to zrozumiem i uszanuję.
                Oczywiście nie można uogólniać,bo każda osoba z PDP jest inna i inne są jej oczekiwania i emocje.
                Tutaj jednak wszystko wydaje się być "na pozór" poukładane i nie widzę żadnej krzywdy?!
                Często słyszę słowa "kocham Cię" Jesteś wspaniały i jedyny w swoim rodzaju. Nie chcę nikogo innego tylko Ciebie. Tylko Ty mnie rozumiesz i z Tobą do końca mych dni.
                Bywają okresy tzw. ciszy. Wtedy ważniejsi wydają się być znajomi,rodzina,zakupy,wycieczki.
                Ale ja nie widzę w tym niczego złego,że na jakiś czas odchodzę w niepamięć,bo niemal zawsze jest kontakt telefoniczny z drugiej strony.
                Na początku były setki telefonów i sms'ów kontrolnych.
                Teraz jest jeden lub dwa na dzień,ale zawsze jest.
                Zbliżamy się do siebie często,ale co jakiś czas oddalamy się z własnej woli. Sami wspólnie ustalamy pewne reguły i uważam,że to jest zdrowe podejście i nikogo z nas nie krzywdzi.
                Nie wiem czy to jest prawidłowa relacja i czy tak powinno to wyglądać?
                W każdym razie nie czuję aby któreś z nas się z tym męczyło.
                Zaznaczę może,że nie mieszkamy razem ale spotykamy się dość często i spędzamy ze sobą kilka godzin w bardzo miłej na ogół atmosferze. Od dwóch miesięcy nie było ani jednej sprzeczki słownej,a to uważam za dość duży sukces:-)

                Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za każdą radę,która jest dla mnie bardzo cenną wskazówką.

            • sabredance Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 11:27
              Cześć peterchec,
              przerażające jest to co piszesz. Przestrzegasz wszystkich przed trwaniem w takim "związku" i jednocześnie racjonalizujesz własne trwanie w nim. Na prawdę sądzisz, że to Ty jesteś tym wybrańcem? Rycerzem na białym rumaku? Rozczaruję Cię ale większość z nas miała etapy takiego myślenia. Aż nadto przypomniałeś mi moje własne racjonalizowanie, a słowa o miłości bez oczekiwania niczego w zamian są jakby wydarte z moich własnych ust. Ta historia NIE MA szczęśliwego zakończenia!
              Masz "obowiązek" dawania miłości ale pierwszą osobą, którą powinieneś ją obdarować jesteś TY! Zastanów się gdzie jesteś TY w tym wszystkim i jaką krzywdę wyrządzasz sam sobie!

              Nie, nie jesteś wybrańcem czy rycerzem na białym rumaku. Jesteś na etapie zaślepionego frajera, który z poczuciem wielkiej misji zamienia własne życie w gówno!

              Bez urazy, po prostu krótko i po męsku!
              Trzymaj się.
              • sabredance Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 11:35
                No chyba, że jest tak jak napisała brz_a_sk (świetny wpis btw) i to jest to, czego oczekujesz od życia. W takim razie alleluja i do przodu! Have fun!
              • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 13:20
                Trudno jest opisać to wszystko w kilku słowach,żeby każdy zrozumiał i wyciągnął odpowiednie dla siebie wnioski.
                Nie uważam,że jestem rycerzem na białym koniu i nie uważam siebie za osobę wybraną ,która wie jak postępować i jak żyć z bdp. NIE ! Nie ukrywam,że na początku znajomości myślałem,że jestem wyjątkową osobą w życiu Borda,bo tak zostałem oczarowany i wyidealizowany,że cały świat wokoło zrobił się bajecznie kolorowy a serducho rozgrzało się do czerwoności. Po jakimś czasie (ok. 2 mies.) zdałem sobie sprawę,że mam do czynienia z osobą zaburzoną emocjonalnie i doznałem swoistego szoku i wielkiego rozczarowania. Miałem dwa wyjścia-pozostać lub uciekać gdzie pieprz rośnie.Wybrałem rozwiązanie pierwsze i postanowiłem się sprawdzić na ile będę w stanie to wszystko wytrzymać. Typowy masochizm emocjonalny ktoś powie.Pewnie dużo w tym będzie racji? Może sam jestem w jakiś sposób jednostką zaburzoną,ale nikt mnie nigdy nie zdiagnozował? Pewnie tak jest i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego wszystkim "zdrowym"' partnerom osób z zaburzeniem bdp stanowczo odradzam wchodzenie w bliższe relacje i ucieczkę w trybie natychmiastowym. Osobiście mogę tylko powiedzieć,że miałem bardzo trudny okres w momencie zdewaluowania mojej osoby przez kochanego Borda i większość osób po takim incydencie po prostu "wymięka' i traci całkowicie swoją równowagę psychiczną i zakrzywia się zdrowe myślenie i cały dotychczasowy światopogląd wali się w gruzy. Tak miałem,ale zrozumiałem,że walka o coś czego tak naprawdę nie ma jest po prostu z góry skazana na całkowitą porażkę.Zatem NIE WALCZĘ ! Ja tylko jestem i trwam....gdzieś obok. Bord jest wolny i szczęśliwy na sobie tylko znany sposób. Nie ma nic gorszego w takich związkach jak usilna próba zmiany osobowości takiej osoby i "wyleczenia" jej swoimi głęboko skrywanymi kompleksami. Czym mocniej będziemy naciskać i czym bardziej nam będzie zależeć na podtrzymaniu takiego związku,tym bardziej bdp będzie się od nas odsuwać i ucieknie w ramiona kogoś innego. Trzeba zrozumieć,że te osoby są całkowicie puste wewnątrz i tylko one decydują- kiedy i jak tą swoją pustkę uzupełnią chwilowo jakimiś emocjami. Nic nie może być robione na siłę,bo skutek zawsze jest odwrotny od zamierzonego ! Najłatwiej jest zawsze poddać się bez walki i odejść bez honoru przegranym.Ja nie walczę o nic,ale też nie uciekam i nie poddaję się własnym i cudzym emocjom. Dlatego napisałem wyraźnie,że to jest tylko trwanie gdzieś obok tego wszystkiego a nie związek partnerski ! Ja mogę kochać i kocham,bo mam do tego prawo,ale nie mogę na siłę oczekiwać tego od kogoś pozbawionego całkowicie empatii.Zdając sobie z tego sprawę nie wydaje mi się abym brnął świadomie w jakieś gówno i nie wydaje mi się także abym spełniał tutaj jakąkolwiek misję.
                Tylko ile osób będzie w stanie zrozumieć jaki jest tego wszystkiego sens?
                Po co utrudniać sobie życie i marnować swój cenny czas na iluzję związku i miłości?
                Cały sekret tkwi w tym,że nie można dać się "wciągnąć" i nie można postrzegać tego właśnie jako pewnej misji do spełnienia. Nigdy Borda nie uzdrowimy.Nie uzdrowi go nawet psychoanalityk ani leki,bo to nie jest choroba,którą można wyleczyć jak grypę czy anginę.
                Bord jest w stanie sam się "wyleczyć" i tylko on sam to potrafi,bo jest nadzwyczaj mądry i świadomy swojego zaburzenia,tylko jest tak zaprogramowany,że ta świadomość jest głęboko w nim i trzeba umieć to wyciągnąć na zewnątrz. Dużym sukcesem jest uświadomienie osobie BDP,że się wie o jego zaburzeniu,co na początku spotyka się z całkowitym wyparciem i wręcz obrazą. "Ty sam jesteś chory i masz problemy a nie ja ! " Jednak jak się uda dojść do tego etapu,że Bord już wie,że ty wiesz i mimo wszystko nadal z tobą trwa i chce jeszcze rozmawiać to bardzo dobrze rokuje i zmniejsza dystans.
                Od nikogo ani od niczego (tym bardziej od życia) nie można tylko oczekiwać,bo rozczarowania potrafią potem zaboleć a życie potrafi mocno kopnąć człowieka w d..ę !
                Czasami,żeby coś od życia mieć i dostać trzeba coś z siebie umieć dać i nie oczekiwać ,że się prędko to zwróci.
                O ile w ogóle coś zdąży się zwrócić zanim zejdziemy z tego los padołu?! :-)

                Pozdrawiam Wszystkich "pustych" i "pełnych" w swej duszy.

                • efce13 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 14:17
                  Peterchec,

                  <<<Przede wszystkim trzeba pamiętać,że z Borderem nigdy nie da się stworzyć prawdziwego,głębokiego związku opartego na miłości i zaufaniu. Te osoby są martwe w środku.>>>

                  <<<Trzeba zrozumieć,że te osoby są całkowicie puste wewnątrz i tylko one decydują- kiedy i jak tą swoją pustkę uzupełnią chwilowo jakimiś emocjami. >>>


                  Proszę, nie uogólniaj i nie generalizuj. BPD to bardzo pojemne i zróżnicowane zaburzenie osobowości - co do obrazu i poszczególnych cech i symptomów.

                  Miłość i zaufanie w związku to pojęcia względne. Ja w stosunku do swoich bliskich osób z BPD mam zaufanie nie mniejsze, niż do bliskich niezaburzonych.
                  Pustka, którą często odczuwają os. zab. wynika z braku stabilnego poczucia własnej tożsamości, i skutkuje uczuciem pustki EGZYSTENCJALNEJ. A nie pustki w potocznym znaczeniu tego słowa. Osoby niezaburzone każdego dnia i w każdej chwili mają nieuświadamiane wsparcie w stabilnym obrazie siebie (tożsamości). Osoby zaburzone tego szczęścia nie mają.

                  Określania: <osoby martwe w środku>, <całkowicie puste>; choćby użyte nieświadomie, są pejoratywne i uwłaczają osobom zaburzonym. A to jest niezgodne z Regulaminem, a przede wszystkim z zasadami współżycia społecznego.

                  Pozdrawiam i życzę Ci wewnętrznego spokoju niezbędnego w świadomym decydowaniu o własnych życiowych wyborach.
                  • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 14:41
                    Tak oczywiście masz rację,że nie można uogólniać i moje określenie było co najmniej nie stosowne.Za co bardzo przepraszam i zapewniam,że nikogo nie chciałem tym urazić.
                    Nie doprecyzowałem dokładnie o co mi chodziło z tą wewnętrzną pustką a w zasadzie zapomniałem dopisać.
                    Za to Ty uczyniłaś to w bardzo klarowny sposób i oczywiście chodzi o pustkę egzystencjalną !

                    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za życzenia,oraz za zwrócenie mi uwagi.
                    Również życzę wszystkiego dobrego...
                    • efce13 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 15:04
                      Dbaj przede wszystkim o siebie. Jeśli Ty popłyniesz, to będą dwa nieszczęścia: zdrowy wykolejony i zaburzony-constans.
                      Jeśli będziesz czuł, że może już zbliżasz się do swojej granicy, to odejdź - wtedy im wcześniej tym lepiej. W ten sposób TY nie dobijesz do dna i nie zostawisz zgliszcz. Zawsze możecie zostać przyjaciółmi.

                      Trzymaj się.
                      • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 15:59
                        Ale ja właśnie staram się dbać o siebie dla wspólnego dobra Naszego.Zrozumiałem,że zalewając swoją miłością drugą osobę wyrządzam jej tylko krzywdę,bo ona się tego panicznie boi i jest to dla niej stan dotychczas niepojęty.
                        Codziennie widzę jak się otwiera powoli przede mną.Jest to proces bardzo powolny,ale to się dzieje i widzę,że to ma bardzo pozytywny wpływ na psychikę tej osoby. Wiem,że nie powinienem być absolutnie personalnym psychoanalitykiem bliskiej mi osoby,bo nie mam odpowiednich kwalifikacji i nie umiem pomóc w żaden sposób !Ale to się dzieje bez mojego udziału i ja nie wpływam na to uzewnętrznianie w żaden absolutnie sposób. Trwa normalna rozmowa o pogodzie a nagle i nieoczekiwanie nadchodzi taki moment,że zaczyna się spowiedź z życia.
                        Czasami są to jakieś urywki a czasami przedstawione całe incydenty z najdrobniejszymi i strasznymi szczegółami. Proponowałem delikatnie wizytę u dobrego psychologa lub psychoanalityka,ale NIE bo NIE !
                        Cały czas staram się to zrozumieć i niczego ani nikogo nie oceniać,bo nie mam do tego prawa.
                        Staram się też nie wchłaniać tego do siebie,bo to niszczy i powoduje natłok niepotrzebnych myśli.
                        Trwam,bo nadal bardzo kocham,ale nie okazuję tego tak jak wcześniej przed dewaluacją mojej osoby.
                        Zastanawiam się tylko dlaczego zostałem z powrotem wyidealizowany,bo nikt przede mną nie dostał drugiej szansy? Wszystkie związki trwały około 3 miesięcy i albo kończyły się z powodu dewaluacji właśnie,albo partnerzy sami uciekali. Przy czym zawsze w tym drugim przypadku były próby samobójcze i okaleczenia.
                        Myślę,że moje granice wytrzymałości zostały już sprawdzone i wyczerpał się ich limit?
                        Ja już nauczyłem się nie brać niczego do siebie,bo to wszystko jest fikcją.
                        Jak mówi odejdź to znaczy pozostań.Jak mówi,że już nie kocha to znaczy,że jeszcze kocha:-)
                        Wiem,że potrzebuje czasami czasu na dojście do siebie i na wyregulowanie emocji i nauczyłem się to szanować.
                        Wtedy "znikam" na jakiś czas i milczę jak grób. Nie dzwonię i nie piszę. Po dłuższej przerwie odzywam się jednak jako pierwszy i wtedy wyczuwam uśmiech duszy na który założona jest maska pozoru zła.
                        Coraz częściej jednak ostatnimi czasy to ta druga strona przerywa milczenie a okresy izolacji są coraz krótsze.
                        Nie wiem co myśleć o tym wszystkim,bo staram się nie myśleć zbyt dużo dla własnego dobra.?
                        Nie przeżywam już niczego i mogę spokojnie zasnąć nawet po małej awanturze,bo podświadomie wiem,że to pozór i maska i że to wszystko minie. Może się oszukuję i może niebawem to przedstawienie się zakończy lub zamieni w sztukę dramatyczną? Jedno tylko wiem na pewno.Najgorsze już za mną,bo przeżyłem najgorsze podczas pierwszej dewaluacji i zmieniłem diametralnie swoje podejście do tego związku. Teraz jest bardziej na etapie przyjaźni a w ostateczności przerodzi się w dobre koleżeństwo,ale będzie trwać nadal:-)

                        Pozdrawiam
                        • efce13 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 16:51
                          <<<(...) Najgorsze już za mną,bo przeżyłem najgorsze podczas pierwszej dewaluacji i zmieniłem diametralnie swoje podejście do tego związku. Teraz jest bardziej na etapie przyjaźni a w ostateczności przerodzi się w dobre koleżeństwo,ale będzie trwać nadal:-) >>>

                          Całkiem dobrze sobie radzisz. :)
                          Próbujesz z wyczuciem zmieniać i pokazywać normalność, a więc idziecie naprzód.
                          Jesteś elastyczny - zakładasz możliwość przyjaźni, koleżeństwa. To jest Twój wentyl bezpieczeństwa. Naprawdę super.

                          Czy jesteśmy po "najgorszym"? Tego nikt nigdy nie może być pewny. Szczególnie z partnerem/partnerką z BPD. Póki nie zjecie beczki soli, póki nie poznacie się na wylot, to i Ty nie bądź pewny.
                          Napisałeś wcześniej, że wytyczoną przez Ciebie granicą jest zdrada. Ale zauważ, że zdrada jest tylko konsekwencją przekroczenia jakiś krytycznych granic. Granic, które powinniśmy wytyczyć wcześniej. Zdrada, to już kres - to złość, to zdeptanie, to nienawiść. Zdrada, to granica postawiono za daleko. :)

                          Co do dewaluacji. Pomaga umiejętność odróżnienie dewaluacji (po idealizacji) od złości i frustracji wynikających z potrzeby wycofania się (strach przed pochłonięciem).
                        • roadtrip2 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 18:23
                          możesz mi powiedzieć ile jesteście razem?
                          • efce13 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 18:46
                            Nie masz wyczucia. Po tym tu:
                            forum.gazeta.pl/forum/w,35861,164600236,164600236,hejt_terapia_zaburzenia_BPD.html?p=164681633
                            jakikolwiek dialog z Tobą uważam za bezsensowny.
                            • roadtrip2 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 20:22
                              efce nie tobie oceniać 😀👍
                              • efce13 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 13.09.17, 12:01
                                Widzę, że mój wpis wymęczył Ciebie, bo do niego wróciłeś.
                                Winnam Ci wyjaśnienie: źle odczytałam pozycje w drabince wpisów, i odczytałam, że pytanie skierowałeś do mnie. To był mój błąd, bo Twoje pytanie (do mnie) byłoby absurdem. Wybacz :)
                                • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 14.09.17, 01:17
                                  Spokojnie:-) Żaden wpis nie jest w stanie mnie wymęczyć,bo czymże taki wpis jest w porównaniu z życiem i rzeczywistością? Czytam wszystko i wszędzie na temat BDP i wiem,że nadal nic nie wiem:-)
                                  Czym innym jest wiedza nabyta w teorii,a w życiu niekoniecznie zawsze wszystko się sprawdza.
                                  Bardzo doceniam te wpisy i to,że dzielicie się tutaj Waszą wiedzą i doświadczeniami z innymi.
                                  Nawet jak mnie ktoś atakuje i pochopnie wyciąga wnioski to także jest cenne doświadczenie i uczy więcej pokory. Myślę,że do wszystkiego niezbędny jest zdrowy dystans i właśnie mnóstwo pokory.
                                  Dużo o tym ostatnio myślałem i szukałem w sobie cech narcystycznych,które niektórzy mi zarzucali.
                                  Nie znalazłem jeszcze,ale odkryłem,że pokorą,bezwarunkową miłością i cierpliwością można zdziałać czasami cuda. Nie polecam nikomu na siłę poszukiwać w sobie tych wszystkich 'wartości' aby podtrzymywać jakikolwiek związek,bo to nigdy nie wyjdzie.Tak myślę? Nie twierdzę absolutnie,że jestem wyjątkiem i że mnie akurat się uda i że znalazłem złotą receptę na zaburzenie,którego pojąc zdrowym umysłem za cholerę się nie da. Nie potrafiłem w odpowiedni sposób we wszystkich swoich poprzednich wpisach przekazać na czym polega moje "trwanie" w związku a to jest bardzo istotne aby zrozumieć o co mniej więcej w tym chodzi. To trwanie to jest odejście przy jednoczesnym pozostaniu gdzieś blisko.Nie można być z kimś ,kto tej bliskości nie rozumie i panicznie się jej boi. Trzeba świadomie dojrzeć do decyzji,że jesteśmy w stanie w każdej chwili wszystko zakończyć bez robienia sobie wzajemnie burzy mózgów. To jest paradoksalnie takie trwanie na pograniczu bycia i kochania przy dopuszczeniu opcji odejścia i zachowania uczucia miłości wewnątrz siebie.
                                  Ktoś może mi zarzucić,że tak się nie da,że to już nie jest miłość i że to cynicznie skalkulowanie i wyrachowane. Może być w tym trochę manipulacji.Myślę,że owszem tak jest,ale to nie manipulacja osobą,a samym zaburzeniem.Po co to wszystko? Jaki sens ma takie trwanie w związku z osobą pozbawioną pozytywnych emocji ,bez empatii, z ziejącą dziurą w środku duszy?! Nie wiem? Gdybym był w stanie sam to wszystko pojąć to na pewno bym mądrą książkę o tym napisał.Może kiedyś to zrobię jak już pojmę,jak coś wyjdzie? Na razie wychodzi ,ale coś innego jak na samym początku i po środku tej "enigmatycznej" i fascynującej relacji. Wychodzą demony z przeszłości i widać ogrom cierpienia i trudno czasami pojąć jak dużo tego może pomieścić się w jednym człowieku !? Sam nie wiem co gorsze? Początkowe jazdy po idealizacji i dewaluacja upadlająca człowieka do granic wytrzymałości,czy słuchanie spowiedzi dotyczącej mrocznej przeszłości z dzieciństwa,okresu dorastania i wchodzenia w dorosłość. Wszystko okraszone dla smaku spowiedzią dotyczącą szczegółów z poprzednich związków i tym co obecnie "chodzi" po głowie. Nie wiem tylko czy wszystko po to aby całkowicie do siebie zbrzydzić i jak najdalej od siebie odsunąć,czy to jakiś proces oczyszczenia i samoleczenia?
                                  Proszę Was tylko nie traktujcie tego jako swoisty instruktaż do postępowania z własnymi Borderami,bo każdy człowiek z zaburzeniem jest inny i nie każdy na pewno ma to co ma.To jest tylko moja osobista recepta na" trwanie na pograniczu" w dość fascynującym i specyficznym związku,który zdążył mnie już zniszczyć,ale ja powstałem i daję jakoś radę.Jak już nie będę miał siły to odejdę na rok lub dwa a potem znów się pojawię,tylko już w innej odsłonie i na innych zasadach.

                                  Pozdrawiam i dziękuję za każdy wpis,który jest dla mnie bezcenny:-)
                                  • sabredance Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 14.09.17, 15:02
                                    Pamiętaj, że tkwiąc w tej relacji nie pozostawiasz miejsca na znalezienie innej.
                                    Mógłbyś coś, gdzieś, z kimś budować, tymczasem zajęty jesteś walką o przetrwanie.

                                    Prawa fizyki mówią, że energia nie znika, ulega jedynie przekształceniu w inną formę. Tymczasem związek z osobą z BPD dowodzi, że energia potrafi przepaść bezpowrotnie. Niezależnie od tego jak wiele włożysz w tą relację energii, ona nie zamieni się ani w światło ani w ciepło... ot przepadnie. Trochę szkoda.
                                    • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 14.09.17, 19:23
                                      Coś,gdzieś z kimś....może tak a może nie? Niestety,ale masz rację,że czasami energia włożona w związek przepada bezpowrotnie,ale nie tylko dotyczy to związków z osobami z BDP.
                                      Dzisiaj mamy dziwne czasy.Brak stabilizacji życiowej to największy rak,który zżera społeczeństwo.
                                      Brak jakiejkolwiek pewności w normalnym zdrowym związku,zaciągnięte wspólnie kredyty.których spłacanie okupione jest wieloma wyrzeczeniami powodują często rozpad "wzorowych" na pierwszy rzut oka małżeństw i związków partnerskich.Czyja to wina? System doprowadza ludzi do destabilizacji społecznej i uczuciowej.Do tego dochodzą inne czynniki w postaci TV,internetu i telefonów komórkowych,gdzie wszystko zostaje przedstawione w krzywym zwierciadle i wywrócone jest do góry nogami.A każda pokusa jest na wyciągnięcie ręki. Klikasz i masz co chcesz i kiedy chcesz.Prawda jest niestety ponura i taka,że trudno dzisiaj ustalić co jeszcze mieści się w normie a co już normą nie jest.
                                      Czy w ogóle w dzisiejszych czasach możliwe jest stworzenie związku opartego na miłości,zaufaniu,wierności i bezgranicznemu oddaniu?
                                      Czym są największe cnoty i wartości moralne w dobie wszechobecnego internetu,który pierze mózgi ludziom od najmłodszych lat?
                                      Czasami wystarczy rozglądnąć się wokół siebie i zobaczyć to iluzoryczne szczęście w związkach pośród najbliższych nam osób.Ile osób tak naprawdę jest dzisiaj szczęśliwych bez "dopalaczy" w postaci antydepresantów? A właśnie .....co to jest depresja i dlaczego ostatnimi czasy taka wszechobecna?
                                      Może właśnie wchodzenie w związki z osobami z zaburzeniem BDP choć na chwilę pozwala niektórym przeżyć prawdziwie coś do bólu i uświadamia im,że jeszcze żyją i coś czują?
                                      Nie wiem jak jest naprawdę i co ludźmi kieruje,ale tak myślę i wyciągam swoje jakieś wnioski?
                                      Mnie już osobiście "nie dziwi nic" !
                                      www.youtube.com/watch?v=uK4AAEgSJWs
                          • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 19:49
                            9 miesięcy.
                            • roadtrip2 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 10:57
                              A jak mogę zapytać to w jaki sposób się poznaliscie?
      • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 16:12
        jeśli ktoś zdoła zgodzić się ze mną, że oszukać można w zasadzie tylko siebie, nawet okłamując innych - zawsze ofiarą zostaje kłamiący - czy się wyda, czy nie, przegranym jest kłamiący; tak czy owak pozostaje w g* które sobie wygenerował - okłamany może coś stracić ale nie honor, nie godność, nie duszę

        dlatego warto nie kłamać, bardzo warto nie oszukiwać siebie, nie ściemniać sobie - bo co potem z tym? nikogo potem nie obchodzi ten kto sam się nabrał na swoje manipulacje - a tak bywa potwornie często; każde uzależnienie, zniewolenie jest okłamaniem siebie samego i kosmiczną chmurą kłamstw wciskanych wszystkim w koło :( - słabość, kit do zapychania własnych dziur, ucieczką przed samym sobą, odpowiedzialnością i PRAWDĄ
        kłamiesz? - przestań, nie możesz - o! to tu sam siebie masz!
        po co, dlaczego sami siebie okłamujemy? bo jesteśmy słabi, bo narcyzowaniem coś chcemy ... oczywiście zakryć

        jak się nie kręcić plecy z tyłu
        wstyd, kolejne samoponiżenie i towarzyszący strach - wyda się, bo wiadomo musi się wydać, przecież od kłamania żaden problem nie zniknął, co gorsza może napuchnąć

        i dla tego warto podłubać gdzie my sami sobą manipulujemy - czasem żeby wierzyć opowiadamy innym o tym w co wierzymy, choć czujemy pismo nosem - tu jest jakaś ściema

        jak to działa - wiadomo na przykładzie picia najłatwiej zrozumieć - kto mówi, że nie ma problemu z alkoholem i że może nie pić jak nie chce ? i kogo irytuje, że inni o tym nie mówią tak, w podbny sposób? prędzej obawiają się, by nie przeholować bo ten nałóg jest podstępny i zawsze możemy już mieć problem; ale pijący niebezpiecznie WIE - kłamie? sam sobie g* kręci

        czyli życzmy sobie umiejętności szczerej rozmowy z samym sobą póki nas nie wkręciło szaleństwo kłamstwa;

        Teraz może tak, napisałeś np:
        'Miałem dwa wyjścia-pozostać lub uciekać' - naprawdę? na pewno? czemu tak dobrałeś słowa? możliwe, ze to czysty przypadek, ale gdybyś napisał równie łatwo było odejść albo zostać? - widzisz różnicę? - ja tak :) - jeśli to za duży skrót dla kogoś - zapyta - pewnie ktoś odpowie

        'Ja nie walczę o nic,ale też nie uciekam i nie poddaję się własnym i cudzym emocjom. Dlatego napisałem wyraźnie,że to jest tylko trwanie gdzieś obok tego wszystkiego a nie związek partnerski ! Ja mogę kochać i kocham,bo mam do tego prawo,ale nie mogę na siłę oczekiwać tego od kogoś pozbawionego całkowicie empatii.Zdając sobie z tego sprawę nie wydaje mi się abym brnął świadomie w jakieś gówno i nie wydaje mi się także abym spełniał tutaj jakąkolwiek misję.'
        - tu jest więcej pytań; od tego jak rozumiemy miłość; można nawiązać do miłości do boga ale ostrożnie - kiepskiego boga odradzam kochać bo to bliżej piekła ; jeśli nawiązywać do miłości bezwarunkowej do dziecka to jest to jednak zupełnie co innego - zupełnie inną rolę ma rodzic, opiekun, wychowawca - 100% odpowiedzialności za to co z tej miłości mądrej wyniknie, jest to kochanie nie dla siebie ale dla dziecka, kóre za chwilę bezie dorosłe i pójdzie w świat kochać innych ... mozna by sie pospierac, pogadać - ale chyba nie o takiej miłości piszesz; a może kochasz kochać? wystarczy Ci że masz kogo kochać - znaczy??? ze nie jesteś sam? że wystarcza Ci prawo do wyobrażania sobie, że jesteś komuś potrzebny, niezbędny? - to nie jest miłość :( - wiele jest takich związków plastrów na rany; ba wyszło by na to, że to osoba z BPD jest plasterkiem dla ciebie. tak bywa bardzo często ale w tym przypadku nie musi!
        a skąd wiesz, że partnerka jest pozbawiona całkiem empatii? i po co to ogłaszasz? - że gorsza, że winna, że na jej tle jesteś całkiem w dechę gość? czy że jakby co to winna ona i się nic nie da? oj tu jest coś nie tak - tu też jest ściema :( CHYBA; na moja wiedzę osoby bez empatii zupełnie i żadnej to koszmar - coś blisko juz FAZ i psychopaty - halo - kto mówi ze kocha takie osoby?
        Załóżmy że tu jest sporo nieporozumień, niedomówień i jednak manipulacja;

        'iluzję związku i miłości' - to może być żywa prawda - ciekawe tylko czemu nagle to rzuciłeś? - czepiam się tylko po to zebyś miał od czego zacząć szukać strzępków prawdy i nieprawdy - JEŚLI CHCESZ!

        "Bord jest w stanie sam się "wyleczyć" i tylko on sam to potrafi,bo jest nadzwyczaj mądry i świadomy swojego zaburzenia,tylko jest tak zaprogramowany,że ta świadomość jest głęboko w nim i trzeba umieć to wyciągnąć na zewnątrz." - a to już mistrzostwo świata, zgadnij po co SOBIE to napisałeś; bo to jest ewidentnie Twoja kosmiczna asekuracja;

        szukasz prawdy, próbuj, nie szukasz zostaw, może ktoś skorzysta;
        jeśli ktoś chce znaleźć swoją prawdę to znajdzie i nawet nie wiem czy cokolwiek tu z sensem napisałam, dla takich osób - każde kłamstwo ma przyczynę - najgorzej gdy sami nie wiemy że kłamiemy - bywa to uzależnienie, bywa manipulacja z desperacji, bywa potworna samotność, depresja, choroba zaburzenie, strach

        a kiedy się nie okłamujemy? może tak warto łagodnie do siebie podejść i poszperać

        niczego szczerzej nie życzę osobom, które znam - obyś nigdy nie potrzebował kłamać, obyś potrafił nie kłamać - obyś cieszył się tym wreszcie

        polecam jeszcze raz Trzepot skrzydeł - pozwala zrozumieć jak odkrywamy wolność do prawdy sami przed sobą i dla siebie - kiedy jesteśmy sami dla siebie wiarygodni to mamy się na kim oprzeć, najpewniej na świecie;
        potem możemy wesprzeć szukających swojej pewności, wolności prawdy


        • sabredance Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 16:54
          @brz_a_sk mi osobiście bardzo dużo dał do myślenia Twój wpis i dziękuję za niego

          @peterchec
          Kto jest najważniejszą osobą w Twoim życiu?

          Dlaczego tak na prawdę trwasz w tym "związku"? (argument o przysiędze odrzuć proszę bo to bzdura)
          Jakie potrzeby (TWOJE!) zaspokajasz lub próbujesz zaspokoić?

          Dlaczego piszesz o pustce osób z BPD, a po zwróceniu Ci uwagi wycofujesz się z tego, plątasz i z podkulonym ogonem przepraszasz? Odnośnie tego pytania może powinienem znowu napisać Ci po męsku: "kiedy ostatni raz sprawdzałeś czy jeszcze masz jaja?" ale może po prostu powinieneś się nad tym zastanowić. Skąd ta uległość, tłumaczenie się i potrzeba akceptacji?
          • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 20:23
            Kocham życie i kocham siebie jeśli to chciałeś usłyszeć.Może jestem próżny i samolubny,ale nie mnie to oceniać a innym.
            Dlaczego każesz mi wywalać argument o przysiędze do kosza?
            Przysięga to przysięga-rzecz święta i dla mnie jedna z najwyższych wartości,ale nie każdy potrafi to pomieścić w swojej głowie,bo czasy są dziwne a konfesjonał w telefonie komórkowym.
            Przeprosiłem,bo w rzeczy samej wypadało przeprosić za niedoprecyzowanie mojej myśli.Niczego nie plączę i nadal twierdzę,że osoby z BDP są puste wewnątrz ,ale doprecyzowałem,że puste na poziomie egzystencji,bo ktoś mógłby to odczytać,że są puste i głupie a tak nie uważam.
            Możesz mi wierzyć lub nie,ale nie zabiegam nigdy o niczyją akceptację,bo nigdy nie miałem z tym żadnych problemów a znajomych i przyjaciół na których mogę zawsze liczyć a oni na mnie mam bardzo dużo i bardzo sobie to cenię.
            Widzisz łatwo jest kogoś ocenić na swoją modłę i wyciągając pochopne wnioski z każdego tekstu.
            Napisałeś mi o jajach i o uległości i ja też mogę z tego wywnioskować po swojemu,że jesteś trochę inny:-)
            Czasami ludzie latami się znają a jeden o drugim nic nie wie. Dlatego warto czasami powstrzymać się od pewnych ocen i daleko idących nadinterpretacji.
            Pozdrawiam
            • sabredance Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 22:12
              Oj, chyba się nie zrozumieliśmy. Moja wypowiedź nie była kontynuacją toku myślenia brz_a_sk. Napisałem na początku do niej bo tamten wpis sam w sobie był interesujący. Pisząc do Ciebie chodziło mi o coś zupełnie PRZECIWNEGO.
              Pytając Cię o najważniejszą osobę w Twoim życiu chodziło mi o to, że powinieneś tą osobą być właśnie Ty. Pytając o Twoje potrzeby chodziło mi o to czy w ogóle myślisz o sobie w tym układzie.
              Wreszcie pisząc Ci o uległości, podporządkowaniu się i zmienianiu własnego zdania w celu uniknięcia krytyki.... miałem na myśli to, czy czasem nie układ z borderką wyćwiczył w Tobie taką postawę.

              BTW gdybyś próbował odnaleźć w osobach z BPD takie wartości jak miłość, lojalność, szczerość, wierność, empatia, współczucie, serdeczność, bezinteresowność, dobro itd. to jedyne co znajdziesz to właśnie PUSTKA. Twoje pierwotne stwierdzenie było więc jak najbardziej słuszne.

              Co do argumentu zdrady to quar33 napisał o tym niżej.

              Piszesz o dewaluacji Twojej osoby i o tym jak trudne to było dla Ciebie. Piszesz niemal jednym tchem o gównie, w którym tkwisz i o miłości do "ukochanej". Racjonalizujesz swoje zachowania podając nam recepty na bycie z borderem. Recepty na co? Na tkwienie w gównie? Chcesz to traktuj moje słowa jak atak ale jedyne co ewentualnie tutaj atakuję to bajkę, którą sam sobie stworzyłeś, a która nie ma i mieć nie będzie szczęśliwego zakończenia.
              Byłem dokładnie tam gdzie Ty teraz i znam zakończenie tej bajeczki. Na prawdę myślisz, że Twoja zakończy się inaczej? Nie wierzysz mi? Zapytaj Quara, Tymczasowego, Roadtripa.... każdy z nas był kiedyś tym pieprzonym rycerzem na białym rumaku. Otwórz oczy i przestań szukać wrogów wśród ludzi, którzy próbują Ci w tym pomóc bo wroga to Ty już masz i ten (ta) jeden wystarczy żeby zamienić Twoje życie w zgliszcza.
            • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 26.11.17, 02:54
              Witam po dłuższej przerwie i zgodnie z obietnicą postanowiłem podzielić się dalszym ciągiem mojej historii "związku" z osobą z zaburzeniem z pogranicza.
              Niestety pomimo usilnych starań z mojej strony,tysięcy godzin rozmów i tłumaczeń,błagania i proszenia-NIC nie wyszło i nigdy już nie wyjdzie.Nie da się stworzyć związku opartego na prawdziwej miłości i wzajemnym zaufaniu z osobą,która tak naprawdę nie wie co to jest miłość i nie wie co to jest zaufanie.
              Można się starać kochać kogoś bezwarunkowo nie oczekując nic w zamian.Można stać z boku i nie okazywać swej wielkiej miłości aby nie wzbudzać strachu i przerażenia u takiej osoby,która jednocześnie pragnie bliskości a z drugiej strony panicznie się jej boi i nigdy jej nie zrozumie.
              Jednak proszę mi wierzyć,że nie da się tak funkcjonować na dłuższą metę nie będąc samemu nieźle zaburzoną jednostką z poważnymi deficytami w uczuciach.
              Za dużo w tym wszystkim jest popadania ze skrajności w skrajność.Za dużo kłamstw i okrucieństwa,które są zakodowane od najmłodszych lat życia i nakierowane w jednym tylko celu. W celu poprawy swojego ego.W celu zapełnienia pustki emocjonalnej.Karmienie się cudzymi emocjami,przeżyciami i wielkim żalem jest nieodzowną koniecznością,aby cokolwiek odczuwać i egzystować. To jest chore ! Nikt o zdrowych zmysłach,posiadający jakiekolwiek wartości moralne i choć minimalne poszanowanie dla własnej osoby nie będzie w stanie stworzyć szczęśliwego związku z taką zaburzoną osobą.Pytanie nasuwa się zasadnicze.Dlaczego wchodzimy w taki układ.Co nami kieruje i co nas do tego motywuje?
              Myślę,że każdy powinien indywidualnie postarać się odpowiedzieć przede wszystkim sobie na to pytanie?! I czym wcześniej to zrobimy-tym lepiej dla nas samych. Myślę z wielką pokorą,pochylając się nad tym wszystkim,że chęć pomocy i wiara w zmianę kogoś na własną modłę to motyw przewodni takiego postępowania.Nie ma się jednak co oszukiwać,że nie da się naprawić czegoś,co zostało totalnie popsute.Nie da się i już.
              • alicja.s009 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.01.18, 18:37
                Na zaburzenie borderline, trzeba spojrzeć jak na pewne kalectwo, które po prostu jest i nie jest się w stanie tego kalectwa naprawić. Zrobić to może tylko osoba zaburzona i to z pomocą psychoterapeuty, a nie Ciebie. Jeśli ktoś wiąże się z kimś takim, to można to porównać do związania się z kobietą bez rąk. Dużo frustracji będzie kosztowało to mężczyznę, który będzie oczekiwał od takiej kobiety tego, co może dać mężczyźnie kobieta z rękami. Trzeba na to spojrzeć w ten sposób, czy kobieta bez rąk jest złym człowiekiem, demonem dlatego bo nie myśli o potrzebach mężczyzny, nie chce go przytulić, dotknąć.. ona po prostu nie ma rąk, nie potrafi tego zrobić i w tym momencie parter może zdecydować co z tym zrobić, wykluczając opcję próby uzdrowienia kobiety i sprawienia że ręce jej odrosną.

                Osoby z borderline przeżyły traumę, której nie mogly "odreagować" stąd ciągła potrzeba mówienia o tym, co bylo. A jako, że spotkaly się ze środowiskiem unieważniającym, jednocześnie boją się tego, co jest w nich, boją się o tym mówić, dlatego najprawdopodobniej Twoja partnerka (jeśli jeszcze nią jest) obawia się wizyty u terapeuty, a zamiast tego opowiada o najmroczniejszych historiach Tobie. Dlatego że Tobie zaufała, zaufała tak jak potrafi i intuicyjnie czuje, że Ty jej nie skrzywdzisz jeśli opowie o tym co jest w niej.
                Dlaczego borderline'erki ukrywają swój problem? Jest on nieakceptowalny społecznie, szczególnie w gronie mężczyzn, a potrzeba akcpetacji u takich osób ogromna. Stąd też wyparcie problemu, zaprzeczanie...
                Borderline żyje w trybie przetrwania, odbiera rzeczywistość inaczej, sprawiają jej ból inne sytuacje. Tylko rozmowa, jaki jest jej punkt widzenia, co czuje, co myśli i wysluchanie jaki jest punkt widzenia danej sytuacji partnera i konfrontacja jej "własnego świata" z rzeczywistością, pomaga w dojściu do porozumienia, ale jest to naprawdę trudne i wymaga zaangażowania obu stron w próbie odnalezienia "wspólnego języka".
                I piszę to jako kobieta zaburzona, w trakcie pracy nad sobą, piszę o tym na tyle ile rozumiem samą siebie, piszę to z własnego punktu widzenia, a nie z punktu widzenia osoby zdrowej.
                • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.01.18, 22:04
                  bardzo ważne jest to co napisałaś i jak
                  bardzo trafnie i komunikatywnie
                  kto chce skorzysta
                  dziękuję
                • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 20.02.18, 12:02
                  Wszystko ok.Ja wszystko rozumiem,ale każdy ma prawo do własnej oceny sytuacji i do swoich spostrzeżeń.Ja mogę w swoim imieniu napisać jak ja to odczuwam i co myślę,tak jak osoba zaburzona może oczywiście również opisać co czuje,jak odbiera pewne rzeczy i jaka jest wewnątrz siebie. Każdy z Nas jest inny i to oczywiste.Stopień zaburzenia też jest różny i nie można uogólniać.BPD jest na pewno w jakimś stopniu kalectwem,ale porównywanie kogoś zaburzonego do osoby bez kończyn wydaje mi się dość nieadekwatne,bo osba bez kończyn nie wiem jak by się starała to i tak jej te kończyny nie odrosną a osba z zaburzeniem doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego "popaprania" i jak by tylko bardzo chciała i pracowała nad samą sobą to by wróciła do równowagi psychicznej.Jak nie z pomocą psychoterapeuty to z pomocą tej drugiej kochającej połówki,Problem wydaje mi się jest w tym,że te osoby są strasznymi EGOISTAMI i pomimo tego,że na pewno strasznie cierpią wewnętrznie i są rozdarte często pomiędzy skrajnymi emocjami to ten egoizm jest im po prostu bardzo wygodny i niezbędny wręcz do zaspakajania tego całego bólu. Osoba bez rąk nie dotknie Cię i nie poczujesz jej objęcia,bo nie ma po prostu czym objąc i czym przytulić.A BPD owszem przytuli Cię bardzo mocno,podotyka zmysłowo,ale tylko wtedy,kiedy chce i ma sama taką potrzebę,bądź przyświeca jej jakiś cel. Kiedy jednak chce Cię ukarać lub coś idzie nie po jej myśli to odepchnie Cię od siebie lub zmiażdzy wręcz tym dotykiem.I zapewniam,że dobrze wie co robi i po co. Przecież zaburzenia emocjonalne-jakie by nie były i na jakim podłożu by nie występowały nie odbierają ludziom całkowicie rozumu ! To są osoby bardzo często bardzo inteligentne i dobrze wiedzą kiedy zadają ból innym a kiedy nie. Trudno jest pracować nad swoimi emocjami i dotyczy to każdego z Nas,ale rozum zawsze powinien być ponad tym wszystkim.Zwłaszcza jak się wie i czuje,że tego syfu jest pełno w Nas i ten syf wszystko niszczy dookoła.
                  • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 20.02.18, 19:14
                    "Wszystko ok.Ja wszystko rozumiem,ale każdy ma prawo do własnej oceny sytuacji i do swoich spostrzeżeń.Ja mogę w swoim imieniu napisać jak ja to odczuwam i co myślę,tak jak osoba zaburzona może oczywiście również opisać co czuje,jak odbiera pewne rzeczy i jaka jest wewnątrz siebie. Każdy z Nas jest inny i to oczywiste.Stopień zaburzenia też jest różny i nie można uogólniać.BPD jest na pewno w jakimś stopniu kalectwem,ale porównywanie kogoś zaburzonego do osoby bez kończyn wydaje mi się dość nieadekwatne,bo osba bez kończyn nie wiem jak by się starała to i tak jej te kończyny nie odrosną" - osoba bez nóg może być uciążliwa i trudna, zgorzkniała, może ćwiczyć i zdobyć protezy , ... może się starać nauczyć żyć z partnerem mimo swojego problemu; nogi nie odrosną, czy uda się utrzymać związek nie wiadomo, to jest problem; analogi jest wiele i warto próbować je dostrzec;

                    " ... a osba z zaburzeniem doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego "popaprania" i jak by tylko bardzo chciała i pracowała nad samą sobą to by wróciła do równowagi psychicznej." - no to niestety trzecia prawda Tischnera x 2
                    "Jak nie z pomocą psychoterapeuty to z pomocą tej drugiej kochającej połówki" a to już kosmiczne nieporozumienie, uff bardzo dziwny tekst na tyle źródeł poważnych informacji na tym forum
                    może warto zacząć rozumieć cokolwiek rozumiejąc alkoholizm - tego nie naprawia kochający partner, to jest bardzo trudne, a potem zwrócić się w stronę BPD - terapia jest trudniejsza, złożona i nie obiecuje cudów;

                    "Problem wydaje mi się jest w tym,że te osoby są strasznymi EGOISTAMI i pomimo tego,że na pewno strasznie cierpią wewnętrznie i są rozdarte często pomiędzy skrajnymi emocjami to ten egoizm jest im po prostu bardzo wygodny i niezbędny wręcz do zaspakajania tego całego bólu. " - to jest znana postawa, 'jak byś chciał to się wyleczysz' nawet z raka - tylko chciej, a ty egoisto nie chcesz ; Kto tu jest egoistą? no niestety ten kto mówi do ślepego staraj sie zobaczysz; tak mówi się czesto do dzieci, by realizował oczekiwania - potem te dzieci czasem mają BPD

                    "Osoba bez rąk nie dotknie Cię i nie poczujesz jej objęcia,bo nie ma po prostu czym objąc i czym przytulić.A BPD owszem przytuli Cię bardzo mocno,podotyka zmysłowo,ale tylko wtedy,kiedy chce i ma sama taką potrzebę,bądź przyświeca jej jakiś cel. Kiedy jednak chce Cię ukarać lub coś idzie nie po jej myśli to odepchnie Cię od siebie lub zmiażdzy wręcz tym dotykiem.I zapewniam,że dobrze wie co robi i po co." - jesli wiesz, ze ona wie to co tu dodawać; nie spotkałam sie z taką opinią w żadnym źródle; poczytam jeszcze, byłoby to postawienie na głowie wszystkiego co do dziś próbowano wytłumaczyć na temat zaburzeń osbowości a zwł. BPD

                    "Przecież zaburzenia emocjonalne-jakie by nie były i na jakim podłożu by nie występowały nie odbierają ludziom całkowicie rozumu ! To są osoby bardzo często bardzo inteligentne i dobrze wiedzą kiedy zadają ból innym a kiedy nie. Trudno jest pracować nad swoimi emocjami i dotyczy to każdego z Nas,ale rozum zawsze powinien być ponad tym wszystkim.Zwłaszcza jak się wie i czuje,że tego syfu jest pełno w Nas i ten syf wszystko niszczy dookoła." - żeby był jakikolwiek pożytek tego pisania tu, napiszę tak- nie powinieneś mieć dzieci zanim nie zrozumiesz, ze świat nie jest zbudowany perfekcyjnie i każdy jest inny, bywa bardzo skomplikowany; warto po pierwsze oczekiwać od siebie, rozumienia siebie, radzenia sobie, wybierania partnera świetnie itd a potem dopiero wyznaczania innym jak maja siebie postrzegać, co robić, czego nie - bo masz określony plan na życie człowieka obok ;

                    kto chce tu zyskać coś, zrozumieć coś, a nawet pomóc coś innym musi znaleźć pokorę - po pierwsze dla siebie; nie jesteśmy doskonali i nie powinniśmy tacy być - my nie umiemy się godzić na choroby i zaburzenia innych, bo nie godzimy się na to, ze nam się to jutro może przydarzyć i od tego wszystko warto zacząć

                    skrótowo napisałam dla tych, którzy szukają bardziej zrozumienia niż racji - nikogo do niczego tu nie przekonam, chyba że ktoś sam zechce stawiać sobie pytania ...

                    powiem tak :) jak ktoś bardzo chce i się postara to zrozumie czym jest to BPD - ale to nie jest proste, większość mało z tego rozumie, ja też nie wszystko, choć bardzo mi na tym zależało



                    • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 20.02.18, 22:07
                      Czy jesteś pewna brzask,że kochający partner nie potrafi zmienić osoby zaburzonej? Może nie każdy a może nawet potrafi to zrobić osoba tylko taka,która sama posiada zestaw jakiś "unikalnych zaburzeń"?
                      Napisałaś,że nie mam w sobie pokory i że nie rozumiem otaczającego mnie świata,który nie jest perfekcyjny.
                      Zapewniam Cię,że własnie mam w sobie o wiele więcej pokory niż kilka osób razem wziętych i że doskonale rozumiem otaczającą mnie rzeczywistość i otaczający mnie świat.
                      Gdyby było inaczej nie brnął bym nigdy w taki związek z zaburzoną osobą,bo jest to tak cholernie trudne,przykre i dołujące,że po co utrudniać sobie życie i szarpać kupę nerwów?
                      Broń Boże nie zamierzam tutaj kreować swojej osoby na jakąś wyjątkową,która zna lepiej to zaburzenie niż inni,bo tak nie jest i nigdy nie będzie.Tego nie da się pojąć i zrozumieć do końca,chociażby z uwagi na to,że każdy jest inny i każdy posiada właśnie unikalny zestaw róznych zaburzeń zazwyczaj współistniejących z BPD.
                      Dla mnie to jakiś surrealizm jest i czym więcej się zastanawiam nad tym to tym mniej wiem i rozumiem,ale staram się cały czas pojmować i odkrywać.
                      Taka miłość jest zajebiście trudna i to jest pewne,ale trzeba zdać sobie w porę z tego sprawę i zdecydować co dalej. Jeśli ktoś nie lubi trudności,wyrzeczeń i nie jest odporny na borderwe jazdy powinien zrozumieć i dopuścić do swojej świadomości,że sam wcześniej czy później padnie ofiarą tego zaburzenia i będzie fiksował.
                      Dla mnie jednak miłość trudna i toksyczna jest ciekawsza od takiej stabilnej i nudnej i to tylko i wyłącznie jest moja sprawa dlaczego tak jest i gdzie tkwi broblem wewnątrz mnie:-)
                      Mój związek trwał 1,5 roku i każdego dnia byłem zapewniany o tym,że jestem bardzo kochany i że jestem tym jedynym i wyjątkowym.Oczywiście były fazy odpychania i przyciągania.Były jazdy i kłótnie.Próby przeżucania na mnie całej winy za wszystko.Straszenie policją,wyzwiska od najgorszych,itd,itp, Standard:-)
                      Mnie to specjalnie nie wzruszało i cierpliwie czekałem na powrót partnerki do normalności.
                      Na samym początku związku postawiłem sprawę jasno.Zniosę wszystko,oprócz zdrady.Zdrady nie wybaczę nigdy i nikomu.Po 1,5 roku zaczeło się najgorsze (jak dla mnie) -internetowe flirty i pisanie zboczoności wszelakich.
                      Odkryłem-stanowczo potępiłem-odszedłem... i stanąłem z boku.
                      Oczywiście były próby wmawiania mi,że jestem urojony i że to ja mam problem,bo to tylko samo pisanie i nic nie znaczy. Powiedziałem,że dla mnie znaczy i że mnie to boli. Wtedy zapytała "co ze mną jest nie tak,że wszyscy ode mnie odchodzą i nikt mnie nie kocha ?" Odpowiedziałem,że ja kochałem,kocham i będę kochał już zawsze do końca moich dni,ale tylko od niej zależy czy z nią będę nadal w związku czy odejdę.Wtedy jej powiedziałem wprost ,że najprawdopodobniej ma zaburzenia emocjonalne BPD ,ale ja nie chcę jej diagnozy stawiać,bo specjalistą nie jestem. Ucieszyła się i zacząła rozpowiadać znajomym,że w końcu ja odkryłem u niej problem i nazwałem go po imieniu.Zaproponowałem delikatnie psychoterapię długoterminową i zgodziła się bez wahania:-)Wtedy zaczęła się otwierać przede mną i wyznawać mi najskrytrze swoje sekrety,które były tak wstrząsające ,że nie będę nawet się silił na opisywanie tego.Koszmar !!!
                      Na chwilę obecną związek nasz jest zawieszony od 3 miesięcy.
                      Spotykamy się często,rozmawiamy,tulimy się do siebie i gadamy przez telefon lub na fb.
                      Chodzi na terapię i widzę,że się stara.
                      Opowiada mi o swoich pokusach i wiem,że ma ochotę pójśc czasami i się "upodlić",ale walczy ze wszystkich sił.
                      Ostatnio sam jej powiedziałem,żeby poszła jak musi i że ja jej nie przekreślę za to i zawsze będę przy niej,ale już wtedy nie z nią,bo nie będę umiał.Ja byłem z nią zawsze szczery i jestem i niczego nie ukrywam i myślę,że ona to bardzo docenia i że chce odwzajemnić się tym samym? Często się jej pytam czy męczę ją swoją osobą,czy męczył ją ten związek i czy męczy ją walka z tymi pokusami.Ona twierdzi,że na razie nie i daje radę.Obiecała,że jak nie będzie mogła już wytrzymać to mi powie.Chodzi na terapię 3 miesiąc.To za krótko chyba aby cokolwiek powiedzieć,ale widzę,że się stara i mnie to cieszy.Na zakończenie powiem tak: Bardzo ją kocham,ale nie oczekuję od niej odwzajemnienia tego uczucia.Zawsze będę ją kochał i wcale nie muszę z nią być w związku,aby mieć w sobie tą miłość do niej.Nienawidzę za to jej zaburzenia i tego,że ona często nie potrafi zapanować nad złymi emocjami.Nienawidzę tego co to zaburzenie z nią robi .Nie potrafię zrozumieć dlaczego ona nie chce sama siebie docenić i uwierzyć w swoją moc i w swoją niewątpliwą inteligencję mimo tego,że wie o tym swoim popapraniu.
                      Tylko proszę niech mi nikt nie pisze,że żyję w ułudzie,bo zdaję sobie sprawę z tego,że ona może się nie zmienić na tyle,aby stworzyć z kimkolwiek zdrowy i długotrwały związek.Nadal twierdzę,że wszystko od niej zależy i od fachowego podejścia psychoterapeuty do jej problemu.
                      Nie pytajcie mnie też skąd mam pewność,że nie doszło do realnej zdrady:-)
                      Doszło do zdrady emocjonalnej i były 3 próby zdrady "realnej" ale w porę się opamiętała i wycofała z tego i to wiem na 100%. Nie mam oczywiście żadnej gwarancji,że do tego nigdy nie dojdzie.Nawet po terapii. Ale pogodziłem się z tym i zawsze będę w stanie odejść,ale nadal być blisko.

                      • flowerski77 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 05:35
                        1.Ty nadal jesteś z nią w związku
                        2. Nie jestem pewien czy ją kochasz skoro nie potrafisz pokochać i zadbać o siebie więc z góry zakładam że nie to nie jest miłość. To uzależnienie i ciągła kontrola
                        3. Nadal może cię kłamać i jako osoba, która przede wszystkim panicznie boi się samotności może trzymać cię jako koło ratunkowe. Jedno z wielu.
                        4. Ogólnie masz trzeźwe podejście jak czytam Twoje wypowiedzi ale w ogólnym rozrachunku jesteś umoczony w tym związku po uszy.
                        • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 09:26
                          flowerski77
                          bardzo dobrze napisane
                          warto się wczytywać i co dzień rozumieć z tego więcej

                      • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 09:24
                        "... Nie potrafię zrozumieć dlaczego ona nie chce sama siebie docenić i uwierzyć w swoją moc i w swoją niewątpliwą inteligencję mimo tego,że wie o tym swoim popapraniu. ..."
                        raczej bardzo chce, a sednem zaburzenia jest to że nie może
                        Ty też bardzo chcesz zrozumieć a jeszcze jak sam widzisz nie rozumiesz

                        próbuj, szukaj dróg, staraj się dowiedzieć jak sobie i jej nie szkodzić, bo to najważniejsze;

                        może spróbuj poczytać o współuzależnieniach w tak trudnych związkach, może poszukaj jak to jest, że dowiadujesz się tyle ile potrafisz znieść i nie jest to działanie przeciw Tobie czy związkowi; może próbuj poczytać czym jest manipulowanie z bezsilności, bezradności, paniki;

                        budujesz swoje przywiązanie/wkręcanie na jej niesamowitych przeżyciach, czujesz niezbędny, niezastąpiony i tu warto próbować siebie zrozumieć, choć to chyba najtrudniejsze;
                        chcesz dobrze i warto, żeby to na dobre wychodziło

                        (doczytaj skąd się bierze impuls/przymus zdrady, co ma wspólnego z zaburzeniem - chyba jeszcze nie wygryzłeś się w to; ... to wszystko wymaga wiedzy i trudno to pojąć choćby tak by się wzajemnie nie dewastować)
                        trzymajcie się, ważne by być człowiekiem - łatwo nie macie
                        • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 16:12
                          Dziękuję za wasze uwagi i rady.Naprawdę to doceniam i szanuję każdy punkt widzenia.
                          Z każdego postu birę sobie coś do siebie,Nie ze wszystkim się zgadzam,ale chyba nie muszę?:-)
                          No trudne to jest jak cholera,ale ja zdaję sobie z tej trudności sprawę i już dawno pogodziłem się z tym,że ten związek może runąć w każdej chwili,ale ja i tak nie zapomnę i skreślę tej osoby tylko ze względu na to,że jeste taka a nie inna. Dla mnie najważniejsza jest świadomość,że ona taka nie chce być i że próbuje walczyć sama ze sobą. Mam jedynie niezrozumienie i po trochę jakby pretensje,że ona tak często popada ze skrajności w skrajność i nie widzi tego i w żaden sposób nie mogę do niej trafić,aby jej to logicznie wytłumaczyć na przykładach.Ja bardzo dużo z nią rozmawiam i bardzo często zadaję jej pytania na temat tego co ona w danym momencie myśli,co odczuwa,jak się czuje fizycznie i psychicznie,itd. Czasami ona nie chce w ogóle rozmawiać,bądź zmienia celowo temat jak coś ją drażni i ja wtedy mówię jej ok-na dziś w takim razie kończymy i porozmawiamy sobie na ten temat kiedyś indziej.I powiem Wam,że nieraz po dłuższej przerwie ona sama powraca do tego i zaczyna mówić o tym o czym wcześniej nie chciała. Zazwyczaj to są bardzo trudne i delikatne tematy-zarówno dla niej jak i dla mnie. Nie wiem Szanowna Brzask o co dokładnie chodzi w tym zdradzaniu,bo ona sama tego nie rozumie i nie potrafi mi wytłumaczyć.Na pewno większość BPD ma takie skłonności do zdrad,ale czy wszyscy są do tego zdolni? Nie łudzę się,że ona jest wyjątkiem i że tego nie zrobi,ale zapewniam,że na razie nie zrobiła a miała kilka okazji i miała na to ochotę.Powiedziała mi o tym wprost.Powiedziała,że była już 3 razy na umówionym potajemnie spotkaniu i za każdym razem jak już miało do czegoś dojść paraliżował ją strach przed czymś,czego ona nie umie wytłumaczyć.Zapytałem czy ma wyrzuty sumienia? Powiedziała,że nie.Miała by je dopiero wtedy,gdyby mnie zdradziła i ja bym się o tym dowiedział.W innym wypadku nie. Nie wiem dlaczego i skąd u niej się to wzięło,ale za każdym razem jak ma gdzieś wyjść z domu to zawsze dzwoni i mówi gdzie idzie i z kim.Ja tego nie wymagałem nigdy od niej i nawet kilka razy jej mówiłem o tym,że nie musi mnie informować o tym gdzie idzie,bo ja jej ufam. A ona powiedziała,że ona sama sobie nie ufa i dlatego będzie dzwoniła i mi mówiła,bo sama w ten sposób chce się kontrolować.Można pomysleć,że w ten sposób ona chce uśpić moją czujność-wiem o tym:-) Nigdy jednak mnie nie okłamała a do tych trzech prób zdrady sama się przyznała i powiedziała ze szczegółami jak to było,kiedy i gdzie.Nie wiem czy każda osoba z BPD ma taką potrzebę aby z czasem przyznać się najbliższej osobie do wszystkiego,ale wiem,że ona by długo nie potrafiła utrzymać realnej zdrady w tajemnicy.Mam bardzo dobry kontakt z jej rodzicami,bo ona nie mieszka ze mną,tylko właśnie z nimi i doskonale wiem,że ona całymi dniami siedzi w domu.Bardzo dużo śpi po lekch,które na stałe przyjmuje.Chodzi codziennie na zajęcia a zaraz po nich wraca do domu.Twierdzi,że jest zmęczona fizycznie i że czuje pustkę i nudę i dlatego lubi sobie dłużej pospać,bo wtedy nic nie czuje i o niczym nie myśli.Często mi powtarza,że uwielbia spędzać ze mną czas i nigdy jej się nie znudzę,choć czasami ją wku....m :-) Ona nigdy nie była z nikim w związku dłużej jak kilka miesięcy i uwaga.......często mi powtarza,że coś musi być ze mną nie tak,skoro ja jeszcze z nią wytrzymuję:-) Pewnie ma rację?
                          • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 17:10
                            Tak sobie teraz pomyślałem,że ona cały czas jakoś podświadomie próbuje badać wytrzymałość moich granic i sprawdza do jakiego momentu ja to wytrzymam.Ona doskonale wie i czuje to,że ja mam dość silny charakter i nie zmieniam nigdy swojego zdania.Ona się waha i ja to wyczuwam podskórnie-czy zdradzić i przerwać to wszystko,czy próbować i walczyć?! Odnoszę wrażenie,że jedynie tym mogę ją krzywdzić i nie jest mi z tym fajnie.Być może ona cierpi i jest rozdarta? Ala ja jej zawsze powtarzałem i sprawę stawiałem uczciwie,że zdrada dla mnie zawsze jest końcem związku. Nie będę się za to na niej wyrzywać,jeśli to zrobi!? Po prostu nie będziemy już razem a pozostaniemy jedynie w dobrych relacjach-o ile ona wyrazi taką chęć?! Bo nic na siłę i to też moje motto. A w odpowiedzi do flowerski77-Wiesz myślałem długo nad tym wszystkim i analizowałem czy to miłość czy tylko uzależnienie.Zapewniam Cię,że to miłość. Ale miłość nigdy nie może być ślepa i trzeba umieć kochać . Bardzo trudno jest kochać osobę,która tej miłości panicznie się boi i czasami jest w stanie zrobić wszystko aby tą miłość zniszczyć. Ale moim zdaniem miłość jest nieśmiertelna i na zawsze w sercu pozostaje.
                            • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 18:29
                              za dużo na raz nikt nie jest w stanie przyswoić, tym bardziej, że nie ma się podstaw, intuicyjnie rozumie niezliczone nowe pojęcia - z których nie jedno definiują książki, a nie 3 linijki;
                              ja do dziś mam pełną świadomość niewiedzy, zawsze to podkreślam przyszło mi do głowy coś takiego, mnie dobrze robi poczytanie od czasu do czasu ponownie tej podstawowej wiedzy - porządkuję sobie od nowa to co już przeczytałam, zapamiętałam, zrozumiałam na dostępnym mi poziomie, to czego nauczyli mnie ludzie w rozmowie, (często pokiereszowani bardzo) i dokładam do tego nowe informacje; myślę, że to ma jakiś sens - wszystko jest olbrzymim zdziwieniem i na pewno takim pozostanie
                              co proponuję
                              wstawię cytat - podam link skąd go wzięłam i może tak ktoś doczyta coś więcej i tak krok po kroku

                              dlaczego tak często pisze się, że osoby z BPD lgną do osób narcystycznych albo odwrotnie :) osoby narcystyczne pięknie przeglądają się w fazie fascynacji/zauroczenia/idealizacji w oczach osób BPD?
                              cytat:
                              "... Pierwszymi obiektami ja są rodzice lub opiekunowie. Proces uwewnętrznienia przeobrażającego prowadzi do strukturalizacji ja. Przemiana ta powoduje, że dziecko przejmuje część funkcji obiektu ja, dzięki czemu staje się bardziej samodzielne. Z czasem tworzy się tak zwane ja jądrowe, będące spójną i stabilną strukturą osobowościową. Następnym etapem jest wykształcanie się ja wielkościowego. W korzystnych warunkach te wielkościowe fantazje przekształcają się w zdrowe ambicje i poczucie własnej wartości. Doznawane na poszczególnych etapach frustracje mogą zakłócić proces uwewnętrznienia przeobrażającego i spowodować wykształcenie się niespójnego, pofragmentowanego ja, co daje początek innym zaburzeniom – narcyzmowi lub borderline.

                              Pacjenci narcystyczni i z borderline przejawiają upośledzenia w tworzeniu ja. Ci drudzy nadbudowują nad tym deficytem strukturę obronną, mającą ich chronić przed bliskimi związkami, które mogłyby doprowadzić do dalszej fragmentacji ja i popadnięcia w psychozę. Choć osobowość borderline wydaje się spójniejsza od osobowości narcystycznej, to w rzeczywistości jest bardziej *** "
                              źródło:
                              pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C5%9B%C4%87_chwiejna_emocjonalnie_typu_borderline

                              ile razy tam zajrzę znajduję coś czego nie umiałam wcześniej przypiąć do realnej sytuacji, wiec czasem wracam i układam sobie coraz więcej i wcale nie coraz jaśniej :) , zawsze patrząc przez samą siebie - wiem, ze nie mam skrzydeł nie latam ... oczywiste, to takie proste ale okazuje się, że te skrzydła to drobiazg my się wszyscy różnimy dużo poważniej i nie przychodzi nam do głowy jak niesamowicie;

                              wszyscy jesteśmy fascynujący - sami dla siebie i dla innych też bywamy, warto się szanować i gapić z pokorą, gadać, i nie zakładać, że cokolwiek jest proste

                              z czasem rozumiemy jak łatwo zranić drugiego człowiek, bo jest inny a my nie mamy pojęcia jaki
                              trudne to wszystko, ale warto szukać jak zrozumieć tę różnorodność


                              • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 22:19
                                Wiesz Brzask jesteś bardzo mądrą osobą i naprawdę ludzie dużo mogą się dowiedzieć z tego co tutaj piszesz i na pewno wielu osobom już pomogłaś.Sama zapewne wiesz,że osoby Z BPD na swój sposób są niezwykle i fascynujące i to pewnie bardzo przyciąga ludzi ciekawych tak niezwykłej i złożonej osobowości.Potem następuje pewnie fascynacja,zauroczenie,zakochanie. A na samym końcu...wiadomo co:-( Z tego co do tej pory czytałem to jeszcze chyba nikomu nie było łatwo w takim związku?! Również nielicznym udaje się przetrwać dłużej niż kilka miesięcy a Ci,którzy związali się z BPD na lata są chodzącymi klonami BPD. Wiesz powiem Ci szczerze,że dużo czytałem o narcyzmie jako takim i ni cholery nie odkrywam w sobie tych cech,a zapewniam,że umiem sam siebie ocenić i wiem co mi w sercu i głowie siedzi.Ja nie zabiegam o atencję niczyją i nigdy tak nie miałem.Owszem jest miłe jak ktoś Cię często idealizuje,ale bez przesady.Czasami to mi jest aż głupio i czuję się nieswojo.Ja nigdy też nie zdradziłem żadnej swojej partnerki,bo tak juz mam,że jak kocham to kocham jedną.I nawet jak nieraz coś było mi często odmawiane to nie szukałem nigdzie wrażeń,mimo,ze z libido u mnie wszystko w porządku:-)Najgorsze jest to,że ja wiem jak z nią postępować,żeby ona była tylko mną zainteresowana,bo wypróbowałem kiedyś pewnej metody,ale ja nie chcę nikim manipulować,bo mnie to nie cieszy,ani satysfakcji żadnej nie sprawia.Dużo z nią rozmawiam i dużo tłumaczę.Nie wszystko trafia,ale część na pewno.Jestem stanowczy i staram się zawsze być opanowany.Nigdy nie podniosłem na nią ręki a nawet głosu,ale i tak ona często twierdzi,że rozmowa,ktora nie jest jej nie na rękę jest niczym innym jak awanturą:-) Ani razu nie przyłapała mnie na żadnym kłamstwie a próbowała mnie kontrolować na rózne sposoby.Nawet próbowała mi na siłę coś wmawiać,żebym się do czegoś przyznał,ale nidy nie przyznałem się do czegoś,czego nie zrobiłem.Nie wiem tylko dlaczego ona się mnie boi? Boi się mnie i ja to wyczuwam.Jakiś taki wyjątkowy respekt do mnie czuje? Czasami wystarczy tylko moje spojrzenie i uwierzcie mi,że od razu border jej się wyłącza w trybie natychmiastowym.
                                • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 22:45
                                  przez skrótowość zawsze jest problem z urażaniem; ale nie ma tu jak tego uniknąć;
                                  możesz nie mieć nic z narcyza, oczywiście, ale często ludzie skromni, np itd - zostawmy to na razie;
                                  na pewno obojgu Wam przydaje się wzmocnienie, pewność itd - ale paradoks polega na tym, że jeśli robi się za dobrze narasta niepokój;
                                  czasem ma się wrażenie, że wszystko działa odwrotnie
                                  i wcale nie jest łatwo pokazywać jak jest bezpieczniej i spokojniej = lata świetlne potrzebne
                                  • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 22.02.18, 00:03
                                    No właśnie tak jest jak piszesz Szanowna Brzask i to jest ten swoisty paradoks,którego ja nie pojmuję.Ale chyba właśnie nie o pojmowanie tu chodzi?
                                    Czym więcej zrozumienia,szacunku,miłości z mojej strony tym większy jej strach i kombinowanie.(szukanie ch...j wie czego na zboczonych portalach i myśli o zdradzaniu (w celu upodlenia się,zeszmacenia?)) Jak kupowałem i dawałem często prezenty,żeby zrobić jej zwykłą przyjemność to oczywiście było dobrze,ale w pewnym momencie wymagania zaczęły przewyższac moje możliwości finansowe i powiedziałem sobie basta,dość. To paradoksalnie ona zaczęła wtedy mi kupować,pomimo że jest z natury chytra,co by nie pisać,że dośc egoistyczna:-) Dopóki czuła się pewna i stabilna w tym związku to kombinowała coś a jak poczuła,że mi zaczyna wszystko wisieć to zaczęła wtedy walczyć.Uroiła sobie jakąś kochankę i całą energię i uwagę zaczęła skupiać na "przyłapaniu mnie".Wtedy portale i zboczone myśli odeszły w siną dal,bo nie miała czasu o tym myśleć.Czyli wg. mojego rozumowania być za dobrym to źle.Być podłym i nieczułym to też źle,bo wtedy płacz i okalecznie się.Szantaż emocjonalny -"jak mnie zostawisz to ja się zabiję i będziesz mnie miał do końca zycia na sumieniu" Jak to kurczę wypośrodkować,żeby nie przegiąć w żadną stronę? Czy to już wtedy nie jest manipulacja drugim człowiekiem? Bo wydaje mi się,że chyba jest? Raz być dobrym a raz być tym złym. Ale jak? Tak wbrew sobie? Gdybym miał pewnosć,że to ją ustabilizuje i że przyniesie jej to więcej korzyści jak strat wtedy mógłbym zaryzykować i spróbować.Ale boję się,że z takiej manipulacji nic dobrego nigdy nie wynika i wolę chyba nie próbować?!
                                    • northern_star Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 22.02.18, 08:08
                                      Peterchec jedni wola rybki a inni akwarium. Kazdy z nas kocha na różny sposób i od partnera oczekuje czegoś innego. Dlatego nie wypada tego oceniać.

                                      Tyle żety z takim spokojem piszesz ze ona Ci mowi że miała 3 przypadki sama na sam z jakims gościem i dla Ciebie to nic nie znaczy. Dla mnie kombinowanie na boku to juz jest rodzaj zdrady mentalnej jednoznacznej ze zdrada fizyczną. Kolejny paradoks z tego co piszesz to jak można byc swiadomie z kims , trzjmajac go na dystans by ta osoba z nami była. Nie ustanna kontrola bliskości świadczy o braku związku. Bo jak można byc z kims ba dystans. To jakby być w pół związku.... ale taki masz plan na siebie
                                      Dlatego sam wiesz co dla Ciebie dobre, ja bym nie potrafił. Ja biore całość albo nic. Nikogo do siebie nie zmuszam ale jaj wchodze w związek to na 100proc i tego samego oczekuje od partnerki. Kombinowanie na boku dla mnie jest skresleniem partnerstwa.

                                      Ale fakt z bpd trzeba byc dalej od partberki biz ona sama od nas bo inaczej ucieknie. Ale czy to jest zdrowe? I czy zycie na pół gwizdka jest dobre niech kazdy odpowie przed samym soba.

                                      I tak teraz sobie mysle ze oba ma Cie obcykanego lepiej niz ty ja. I specjalnie robi bys mial świadomość kontroli bo tak jest jej wygodniej. Bo dając Ci pewność usypia twoja czujność.

                                      Powodzenia
                                    • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 22.02.18, 08:44
                                      "kocham tę robotę " powie o swojej pracy nie jedna osoba, w tym ludzie z biura śledczego, arch. X :) i będzie to szczere i nie dadzą sobie tego zabrać i satysfakcjonujące i wciąga i są sukcesy - :) i pochłania całe życie i ma sens i pomaga komuś w czymś czasem - pasja? uzależnienie? wiesz co chcę pokazać? co mi przyszło do głowy? Ty już widzisz, że to wszystko wkręciło Cię bardziej niż jakiekolwiek uczucie 'zwykłe' - tak to działa? Daj sobie pomyśleć, zobaczyć co się dzieje w Twoim życiu, albo co się z Tobą dzieje. Pomaga jeszcze jedna rzecz - próba zrozumienia czemu osoby bliskie nie mogą być terapeutami, choć mogą oczywiście pełnić rolę najważniejszą w wychodzeniu z problemu i znać się świetnie i rozumieć . (wiele podpowiada rola partnera w wychodzeniu z czynnego alkoh. - niepijący alkoh . jest innym człowiekiem, 'mniej fajnym', - straszny skrót i tu ostrożnie, ale prawda jest taka, że znika wiele atrakcyjności, które dawało picie, ludzie się nie rozumieją itd - ciekawy temat sam w sobie) . Zawsze gdy jest w zw trudno wchodzimy w jakieś gry, co zrobić by one miały zasady no powiedzmy zdrowe? nie były pełne wytrychów, a przecież normalne zdaje się nie działać. ( zjedz dziecinko, za mamusie, za babcię, o patrz samolot leci - zjadło! sukces? no nie klęska, dziecko przestaje wydzielać soki trawienne, nie reaguje poczuciem głodu gdy z kuchni ładnie pachnie itd - a terapeutyczny karmiciel ma k* sukces i nawet gdy wie to takim sposbuniem brnie w g)
                                      napisałeś o prezentach - jak zrobić by nie były one przekupywaniem? - straszna pokusa, chodzenie na skróty, pokusa - ale wiemy jak często zdajemy sobie sprawę z niepokoju na nas dziecko czeka czy na kasę, na prezent - refleksja przychodzi, gdy nie ma czasu się przywitać, łapie prezent i leci z nim do kolegów (nawet); czy nie ważne co mi chłop kupił póki nie zastrzelę tym koleż. w pracy - niby zupełnie osobne tematy ale ...
                                      osoby zaburzone potrzebują wzorców, których nie spotkały na swojej drodze odpowiednio wcześnie; jak to odkręcać? latami, bez pewności, że drugiego człowieka zmieniamy w jego własną łatwiejszą do życia wersję, nie swoją (rodzicom często się to nie udaje, a niby chcą, niby sa bezinteresowni - ech jest jak jest i z największych zbyt wielkich, przemożnych chciejstw wychodzi - dramat)
                                      coś Cię trzyma , pytanie co - opieka nad osobami rozsypanymi jest trudna, odpowiedzialna, 'porzucanie' jest kancerogenne dla obu stron, pomysł ufff uwolniłem się jest dla naiwnych, czy kiepskich - człowiek odpowiedzialny nie pozbywa się poczucia swojej porażki w ratowaniu drugiego człowieka :( słabszego, bo zaburzonego, chorego itd. ( dla ułatwienia dodam dobry wychowawca pracuje z zaangażowaniem nawet w więzieniu z ludźmi zdemoralizowanymi - albo udaje, że próbuje ich resocjalizować - ma sukces albo nie ma )

                                      co stabilizuje, co pomaga, co skłania osoby z BPD do pracy nad sobą, do szukania sposobów pracy a nie wmanipulowywania się w kolejne złe rozwiązania - to pytania, na które szuka odp parę milionów chyba, w tym fachowcy; tu łatwo nie będzie; cudów tez nie będzie;
                                      na pewno uczysz się nowych zachowań i nie pozbędziesz się tej wiedzy, będziesz innym człowiekiem, czy to wzbogaci Twoje życie, czy uwikła - łatwo nie jest, nawet gdy jakoś odpowie się sobie dlaczego w to wszedłem, dlaczego w tym trwałem - dobrze gdy ma się odpowiedzi na poziomie - spotkałem niezwykłego człowieka itd - gorzej gdy są tylko takie marne - no poszedłem w tango i zgłupialem, na trzeźwo w życiu bym się nie nabrał, nie wkręcił ... ale to już zupełnie indywidualne historie;

                                      może jeszcze warto pomyśleć i być gotowym na dewaluację, taką która zabija najtwardszych - wiesz coś o tym? nie chodzi o takie dźganie w awanturze, po którym człowiek jakoś strzepuje błoto, racjonalizuje i trwa wkręcony, pogodzony - 'tak musi być'

                                      są ludzie, którzy z fascynacji. początkowego uzależnienia tworzą jakiś związek terapeutyczny w niejednym zaburzeniu, chorobie ale to są decyzje na lata i wymagają twardego stąpania po ziemi, warunkiem jest zainteresowanie każdego z partnerów pracą nad sobą; często po terapii , autoterapii każde pójdzie swoją drogą;
                                      na wszystkie pytania musisz szukać sam odpowiedzi - moje pytania też są manipulujące, mam nadzieję, ze można to czytać tak jak książkę, czy coś się przyda? czy dobrze sie przysłuży?
                                      czas pokazuje czy komuś coś pomogło, czy wprost czy przez zanegowanie;
                                      rozmowa to bardzo dużo, ważne by słyszeć w niej na końcu SIEBIE - czasem słyszy się lepiej , kiedy pogada się z ludźmi ; terapie grupowe przecież sa takim pierwszym krokiem do przecierania szybki

                                      kim my jesteśmy w cudzej głowie nigdy nie wiadomo, w chorej głowie bywa to zmienne i straszne czasem i tego nie da się znieść czasem, właśnie tego gdy ktoś zdewaluuje w swojej głowie człowieka, którego cenił; (jest coś w nienawidzeniu własnych rodziców, jest coś w 'nigdy jej nie kochałem' ale jest ta czarna strona - oni są wszystkiemu winni i wierzy się w to czasem do obłędu - i nie dotyczy to dewaluacji w BPD takie przerzucanie winny na zewnątrz jest powszechne , ale bywa niewyobrażalne)

                                      czego szukasz w życiu, w tym związku - dlaczego czekasz jak się do Ciebie odezwie rano? choć już wiesz, że może ranić? czemu chcesz ja przekonać, że jesteś fajny? :) :) :) czy łatwo przestać chcieć przekonać?

                                      • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 23.02.18, 03:20
                                        A ja tam wiem,że nadal nic nie wiem i to wg.mnie jest fajne:-) Myślę,że gdyby każdy człowiek był przewidywalny to życie było by trochę nudne.Ja odkąd pamiętam miałem zawsze dystans poznawczy do ludzi i do otaczającego mnie świata a taki dystans zawsze zamienia się w dysonans i pobudza fajnie mózg do myślenia.Ja ze swoim borderkiem zawsze właśnie uwielbiam wchodzić w polemikę.Nie krzyczę i nie oceniam jej zachowania.Staram się jak najmniej krytykować ją za jej postępowanie i za jej chore myśli. Bardzo często zadaję jej różne pytania i zazwyczaj dostaję odpowiedź -"nie wiem?" Wtedy ja mówię jej,żeby pomyślała to będzie wiedziała.Często podsuwam jej różne warianty do wyboru,żeby ją skłonić do rozważania właśnie.U mnie się to fajnie sprawdza,choć nie raz jak ma zły humorek to potem zaczyna mi zarzucać,że ja jej swoje myśli do głowy wkładam:-) A niby jak pytam? Łopatką,szufelką? Przecież dałem Ci różne warianty odpowiedzi i sama wybrałaś a nie musiałaś wybierać żadnego.
                                        Szanowna Brzask to nie jest tak,że ja z premedytacją próbuję zabawiać się w osobistego psychoterapełtę i wydaje mi się,że świetnie spełniam się w tej roli.Nie tak nie jest !
                                        Szanowny northern_star napisał,że ja ze spokojem przyjąłem fakt,że ona przyznała mi się do 3 prób zdradzenia mnie. To też nie jest tak! Zdrada nigdy nie jest miła,czy realna,czy mentalna ! No chyba,że ktoś lubi być zdradzany.Są przecież tacy co lubią trójkąty,czworokąty.Ale nie o tym.
                                        Pytanie tylko czy fakt,że ktoś potrafi przyznać się do tego od razu oznaczać ma tylko jedno?
                                        Czy stanowczo takie wyznanie potępić czy raczej docenić,pomimo,że docenienie wymaga od człowieka sporej empatii i pokory życiowej?! No właśnie.
                                        I to też Moi Drodzy nie jest tak,że ja ją kontroluję.Bo ani jej nie sledzę poprzez GPS'a ,ani nie wydzwaniam,ani jej nie śledzę,ani nie zamontowałem jej kamerki do tyłka,bo to by tylko świadczyło o tym,że to ze mną jest chyba coś nie tak?:-) Nie muszę tego wszystkiego robić,bo mam swoją intuicję,która jest niezawodna.Poza tym ona nie umiała by długo przede mną tego ukryć i wygadała by się,bo szczera jest do bólu i to chyba najbardziej w niej cenię?!
                                        A co do dewaluacji to wiem co to to jest:-) Przeżyłem dwie i jakoś jeszcze żyję..To właśnie podczas tych dewaluacji mojej osoby wycofała się całkowicie,zakończyła związek poprzez wiadomość sms'ową i postanowiła poszukać następnej ofiary i znalazła 3 z którymi jej jakoś nie było po drodze.Wiem także,że po tych 3 niewypałach próbowała nawiązać kontakt z jednym ze swoich byłych,ale grzecznie jej podziękował.
                                        Może ja jestem dziwny a może sam jakoś zaburzony?Może sam nie wiem czego od życia chcę i nie znam sam siebie? Trudno powiedzieć. Ale powiem Wam jedno w małej tajemnicy.
                                        Przez parę ładnych lat prowadziłem własną działalność i zajmowałem się organizowaniem imprez integracyjnych i imprez tzw.kulturalno-rozrywkowych.Bywali na tych imprezach ludzie w różnym przedzziale wiekowym i różnych warstw społecznych. Profesorowie uniwersytetów,bankowcy,przedstawiciele handlowi,lekarze,ale także i młodzież studencka.Grubą księgę mógłbym napisać,ale to wszystko zachowam raczej na zawsze tylko w swojej pamięci.Napisałaś Brzask o niepijących alkoholikach,którzy często na trzeźwo tracą swoją moc i stają się już mało atrakcyjni dla swoich partnerów,co miało nawiązywać do BPD po przebytej psychoterapii.Zgadzam się z tym i jest to dla mnie dość oczywiste. A czy dała byś wiarę gdybym powiedział Ci,że normalni,zdrowi na umyśle ludzie.Kochający mężowie i kochające żony na takich imprezach fajnie się bawią? Zwłaszcza po alko większości włącza się border,adhd,dda,czad i co tylko jeszce sobie ktoś może wymyslić.A czym więcej tytułów przed nazwiskiem tym gorzej o zgrozo.Może to własnie stąd wynika to moje inne postrzeganie mojej zaburzonej partnerki. Wolę chyba już taką autentyczną z zaburzonymi emocjami jak taką ze zdrowymi emocjami,ale nieprawdziwą:-) Oczywiście nie generalizuję i nikomu niczego nie imputuję.
                                        Szanujmy się wzajemnie i bądżmy dla siebie dobrymi ludźmi.Tylko tyle,ale i aż tyle.
                                        • northern_star Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 23.02.18, 07:50
                                          Będąc w związku mieszkaliscie razem?
                                          • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 23.02.18, 10:13
                                            Nie mieszkaliśmy razem.
                                        • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 23.02.18, 08:52
                                          stoisz przed zagadką - to był dobry opis Twojej sytuacji;
                                          wracasz do tego; tak chcesz traktować znajomości, bardzo wielu ludzi tak wybiera - masz rację;
                                          czy masz doczynienia z osobą z BPD to też dla Ciebie zagadka - chyba nie, ale to czas pokaże; osoby tak mocno zaburzone nie mają szans na szczerość - choć szczerze mówią, gdy daje się mówić chwilami, czasami - zawsze o ich świecie w danej chwili; ich życie jest trudne i pełne cierpienia, więc ta 'zagadka obok' jest bolesna i bywa tragiczna; ryzyko fatalnych konsekwencji pojawia się zawsze, gdy wiążemy się z osobami zaburzonymi czy chorymi, w przypadku osób z BPD jest ono niezwykłe;
                                          pomyśl czy chcesz grać i jakie konsekwencje bierzesz pod uwagę dla siebie i dla partnerki; masz poczucie panowania nad sytuacją i drugim człowiekiem - masz świadomość, że ona ma poważny problem, możesz być odpowiedzialny za Wasze losy nawet po rozstaniu; to nie kończy się jak impreza integracyjna, tam ludzie zachowują się dziwnie czy byle jak :) ale tylko pojedyncze osoby są chore, choć funkcjonują na co dzień całkiem atrakcyjnie, zawodowo mają osiągnięcia, bywa, że żyją w wewnętrznym piekle; jedni myślą o konsekwencjach związków z takim osobami inni wcale - ani dla siebie, ani dla osoby chorej;

                                          nie ma związków łatwych ale bywają koszmarnie trudne - nie tak dawno uznawano, że osoby z BPD nie przekraczają czterdziestki dziś jest już inaczej ale i tak 70% podejmuje próby samobójcze i bywają one skuteczne - zawsze w takiej sytuacji pojawia się problem nie tylko odpowiedzialności ale i opieki - osoby z BPD maja na swojej liście partnerów na zawsze, taki to jest sposób kochania; na poważnie bardzo tyle;

                                          pomyśl jakie masz plany Ty, potem o planach wspólnych; odzyskaj panowanie nad swoim życiem - to chyba ważne, by mieć poczucie odpowiedzialności nawet w szaleństwach, nawet na imprezach integracyjnych :) a co tu gadać o życiu;
                  • efce13 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 16:39
                    Peterchec, nawiążę jeszcze do tego wpisu.

                    <<<Przecież zaburzenia emocjonalne-jakie by nie były i na jakim podłożu by nie występowały nie odbierają ludziom całkowicie rozumu ! To są osoby bardzo często bardzo inteligentne i dobrze wiedzą kiedy zadają ból innym a kiedy nie. Trudno jest pracować nad swoimi emocjami i dotyczy to każdego z Nas,ale rozum zawsze powinien być ponad tym wszystkim.Zwłaszcza jak się wie i czuje,że tego syfu jest pełno w Nas i ten syf wszystko niszczy dookoła. >>>

                    Nie będę odwodzić Cię od relacji z osobą zaburzoną, bo tak jak napisałeś w którymś wpisie: ludzie są rożni. Oczywista, są bardzo różni, i dlatego ludzie, w tym partnerzy osób z BPD mają różne, czasem skrajnie różne, potrzeby i motywacje do tworzenia związków, i różne oczekiwania w tych związkach. Rozumiem Ciebie. Na ile chcesz, a na ile musisz być (dalej lub bliżej) w Twojej relacji, to tylko Twoja sprawa. Choć przyznam, że trochę zastanawia mnie aż skrajność (czasem) Twoich wpisów, ale to z kolei tylko mój problem :).
                    Jeśli odnajdę artykuł o partnerze tkwiącym po mimo, który wytrwał (cokolwiek to znaczy), to Ci podeślę na priva. Różnie to wygląda. Jeśli go odnajdę, bo to nie jest pewne.

                    Co do cytatu.
                    1. <<<Przecież zaburzenia emocjonalne-jakie by nie były i na jakim podłożu by nie występowały nie odbierają ludziom całkowicie rozumu !>>>

                    No nie, skrajne emocje, a z takimi mamy do czynienia w BPD, odbierają ludziom rozum, i to całkowicie.
                    Pamiętaj o dysregulacji afektu i nietolerancji lęku w BPD, których Ty nie doświadczasz w stopniu zaburzonym, i dlatego negujesz ich siłę. Dlatego tutaj daleki jesteś od zrozumienia BPD.
                    Stany psychotyczne - kompletna dezintegracja osobowości, myśli paranoiczne czy urojenia w następstwie silnego stresu, szczególnie distresu, to typowe objawy w grupie pacjentów o cięższym przebiegu zaburzenia, które odbierają rozum całkowicie.


                    2. <<<To są osoby bardzo często bardzo inteligentne i dobrze wiedzą kiedy zadają ból innym a kiedy nie.>>>

                    Napisałeś o egoizmie osób z BPD. Być może Twoja partnerka taka jest, nie neguję. W przypadku moich bliskich nie ma mowy o egoizmie, a nawet powiedziałabym o altruizmie w określonych sytuacjach. Natomiast z czystym sumieniem mogą powiedzieć o ich egocentryzmie.
                    Egoizm vs egocentryzm, to ogromna różnica. Atak na Ciebie jest często atakiem obronnym lub każącym za rzeczywisty lub domniemany atak/skrzywdzenie. Pamiętaj o częstych błędach poznawczych w BPD.

                    Jeśli u swojej partnerki widzisz egoizm połączony z niczym nie prowokowanymi atakami, to nie rokuje dobrze dla Ciebie, bo tu ociera się o dyssocjalną lub histrioniczną (lajtowo). I tu może dochodzić świadoma zimna manipulacja (lajtowo barwna w wersji histrionicznej).

                    Ja egoizmu nie toleruję unikam takich osób, i nie istotne czy miałyby BPD, czy nie.
                    Spójrz na wpisy rzeczywistych osób z BPD na forum (nie na klony: niepsychol, confused i megixx, stworzone przez zaburzonego ex partnera forumowego „experta” od BPD). Czy widzisz tam egoizm? To cięższe przypadki BPD bezrozumnie stygmatyzowane i obrażane na tym forum poprzez generalizowanie osób zaburzonych. Wstyd dla przyzwoitych ludzi.


                    3. <<<Trudno jest pracować nad swoimi emocjami i dotyczy to każdego z Nas,ale rozum zawsze powinien być ponad tym wszystkim. Zwłaszcza jak się wie i czuje,że tego syfu jest pełno w Nas i ten syf wszystko niszczy dookoła.>>>

                    O, śnisz hegemonii rozumu (vs lęk) w zaburzeniach. Tu rozum przegrywa z lękiem z kretesem. To jest właśnie ZABURZENIE OSOBOWOŚCI. Jesteś niezaburzony, i nie rozumiesz zaburzenia. Podam Ci łatwy do zrozumienia przykład.
                    Mam znajomego z zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym. Leczy się odkąd pamiętam. Ma wiele kompulsywnych zachowań, m.in. kompulsja mycia rąk. Bardzo wstydzi się dłoni. Do tego stopnia, że nosi rękawiczki. Jak jest gorzej, to jego dłonie są jedną wielką raną (detergenty). Robi to, bo mu tak bezmyślnie łatwiej? No nie. Rodzinne życie okresowo jest sparaliżowane innymi jego kompulsjami. Ma tego pełna świadomość z ogromnym poczuciem winy.
                    A zwróć uwagę, że w tym zaburzeniu kompulsja jest realizowana świadomie, ale przegrywa z PANICZNYM lękiem. W BPD paniczny lęk, uniemożliwia funkcjonowanie. Czasem jest to stały lęk i to bez uchwytnej dla osoby przyczyny, inaczej niż w OCD. Osoba z BPD nawet nie wie z czym powinna walczyć. I tę niewiedzę chyba zauważyłeś u swojej partnerki.
                    • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 18:52
                      strasznie dużo na początku nie wiemy, po omacku błądzimy, przeraża nas, że nic nie działa, wszystko się wymyka;
                      świetnie, że znajdujesz czas, by napisać coś z pozycji poukładanej :) tak to ujmę :)

                      czasem kiedy gadam z ludźmi to mam poczucie, że stoimy przed trawnikiem i ja widzę, że fajny zielony, albo ogolony i pożółkły a rozmówca może opowiedzieć jaka tam jest ziemia/gleba ile roślin i jakich, ile zwierząt, co kiedy zakwitnie, co się wysieje i czy przylecą motyle ... i czym zapachnie ... potem już słowo trawnik znaczy dla mnie zupełnie co innego - a niby widziały gały - no niewiele widziały

                      i ze wszystkim tak jest, wydaje nam się, że wiemy - ... a potem listek, źdźbło pod mikroskop i znowu jest zupełnie inaczej

                      a jak jest z ludźmi - nie no z ludźmi bajka, pryszcz co tu rozumieć :) :) :)

                      przy okazji moim sporym zdziwieniem było wyobrażenie sobie, jak drzewo zarządza sobą samym - takie bezmyślne i nieczułe, niewrażliwe :) - a ono skubane obraca całą dobę liście, tzn każdy liść osobno w zależności od położenia słońca, wilg. światła i robi to regulując ciśnienie od korzonka po czubeczek :)

                      warto otwierać się na ludzi, choć bywa to piekielnie trudne, łatwiej gdy się człowiek nie zakocha, zdecydowanie łatwiej; ale zakochiwać się bardzo warto - młodzi, którzy nigdy się nie zakochali ... a to wiadomo lipa nie życie; umiejętność odkochiwania i nieranienia się jest wyznacznikiem kultury, mądrości ... klasy, nawet gdy to jest śmiertelnie trudne;
                    • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 19:10
                      Efce13 bardzo dziękuję:-) A wszelkie ciekawe materiały do poczytania chętnie przyjmę na priva,bo lubię czytać i chłonę to jak gąba wodę.Chcę zrozumieć co niezrozumiałe.Czasami wydaje mi się,że wiem a czasami,że nic nie wiem.Stąd może to moje popadanie ze skrajności w skrajność i chaotyczne wpisy.Raz mi się wydaje tak a za jakiś czas już inaczej.Ale do obłedu jeszcze wydaje mi się,że dość daleko?! Jeśli chodzi o egozim to też mnie to wyjątkowo razi,ale to nie do końca jest tak,że to tylko egoizm i nic więcej.Wszystkiego jest po trochu na przemian lub w tym samym czasie.Tylko znacznie więcej i silniej niż u tzw,normalsów i może dlatego to tak bije po oczach.Jest egoizm i egocentryzm,ale bywa też altruizm i dużo empatii i współczucia.Jest złość i pogarda,ale występują wyrzuty sumienia,co wydaje mi się bardzo ważne.Ataki złości nie są zbyt częste a jeśli występują to zazwyczaj powodowane są nieuzasadnioną zazdrością i podejrzeniami o moją zdradę.No i właśnie te zachowania kopulsywne.Chyba najpoważniejsze to ucieczka w pornografię i wszelkiego rodzaju portale randkowe.Częsta masturbacja :-( Wiem też,że często myśli o zdradzie i to ją kręci,ale panicznie się tego boi. Nie wiem dlaczego?Ona miała około 10 partnerów przede mną i wszystkim,oprócz ostatniego była wierna.Ostatni powiedział jej wprost,że jej nie kocha i nigdy nie pokocha.To niby miało być bodźcem do ukarania jego i do zdrady? Wyszukała w ciągu jednego wieczoru jakiegoś popaprańca na internetowym portalu i pojechała z nim do hotelu.Tam były drinki z czymś i.....zakończyła się ta przygoda gwałtem zbiorowym.Potem szpital i poważny stan przedzawałowy po jakiś psychotropach zmieszanych z alko. Wielka trauma dla niej i dla rodziny. Zaznaczę jeszcze,że ona sroni od alkoholu i u niej w domu tego nie ma w ogóle.Nie zażywa żadnych środków psychoaktywnych,żadnych ziół.Jedyne kompulsje to zakupy i wydawanie w mgnieniu oka wszystkich pieniędzy,papierosy,napady obżarstwa i pornografia.
                      • efce13 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 03.03.18, 21:11
                        Podesłałam Ci na maila obiecany artykuł o partnerze, który wytrwał.
                        Może pomoże Ci podjąć decyzję co dalej z Twoim zaangażowaniem w związek. Nie zachęcam i nie zniechęcam - Twoja decyzja, ale dobrze mieć chociażby wyobrażenie o przyszłości.
                        -----------------------------

                        <<<Czasami wydaje mi się,że wiem a czasami,że nic nie wiem.Stąd może to moje popadanie ze skrajności w skrajność i chaotyczne wpisy.Raz mi się wydaje tak a za jakiś czas już inaczej.Ale do obłedu jeszcze wydaje mi się,że dość daleko?!>>>

                        Tak, rozumiem, ale popadanie w skrajności (bez względu na przyczynę) świadczy o extremalnych emocjach i silnej frustracji, a to nie rokuje w związku z partnerką z BPD, która, choćby nie chciała, to będzie Ci dostarczała powodów do frustracji w nadmiarze.
                        Nie da się funkcjonować w skrajnościach (bez względu na przyczynę): spójrz na funkcjonowanie swojej partnerki z BPD.


                        <<<<Jest złość i pogarda,ale występują wyrzuty sumienia,co wydaje mi się bardzo ważne.>>>>

                        Osoby z borderline to nie psychopaci, którzy nie mają sumienia. Osoby z BPD mają nadmiernie rozwinięte sumienie, ale ono jest sztywne i silnie każące. Impulsywność powoduje, że nakazy superego są incydentalnie łamane, co kończy się wstydem, obwinianiem siebie, karaniem siebie, skrajnym obniżeniem własnej wartości - wraz z całym wachlarzem konsekwencji.

                        Zimna manipulacja (dla własnej satysfakcji lub korzyści) i brak wyrzutów sumienia wskazują na socjopatię/psychopatię (skrajny narcyzm).


                        Co do kompulsywnych zachowań partnerki związanych ze sferą seksualną.

                        Tu jednak powinieneś postawić rozważną granicę. Sam już raczej nie zdołasz, bo zbyt daleko postawiana granica jest już ustalona miedzy Wami. Sam już nie zdołasz - wynika z wielu różnych przyczyn tkwiących w partnerce, ale i w Tobie, których nie sposób opisać we wpisie na forum. Mogę Ci tylko zasugerować wsparciem się terapią partnerki. Jeśli partnerce bardzo zależy na związku z Tobą, to będzie przekonana, że powinna poruszyć te kwestie na terapii. Dla Ciebie będzie to potężne wsparcie. Warunek: to musi wynikać z jej przekonania, nie z Twojego – możesz słusznie uważać, że zachowania partnerki są wg jakiś tam norm złe, i w ten czy inny sposób jej szkodzą – nie, nie tędy droga. Terapia ma pomóc w subiektywnych trudnościach/problemach w funkcjonowaniu pacjenta, i nie koncentruję się na dyskomforcie partnera.
                        Dlatego dość często zdarza się, że osoby zaburzone prostując własne dysfunkcje w trakcie terapii (i już nieco lepiej rozumiejąc siebie) odchodzą od aktualnych partnerów. Normalna kolei rzeczy, ale mocno frustrująca dla partnerów, którzy przecież dla dobra kochanej osoby i dla dobra związku skłonili zaburzoną partnerkę (partnera) do terapii.
                        • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 09.03.18, 17:49
                          Bardzo dziękuję efce13 za podesłany artykuł i za przesympatyczny kontakt e-mailowy.Dużo więcej dzięki temu zrozumiałem i mam nadzieję,że zrozumiem jeszcze trocchę bardziej to co tak tudne jest do ogarnięca zdrowym rozumem.Pozdrawiam serdecznie:-)
        • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 19:37
          Ludzie Wy mnie atakujecie i czepiacie się jakiś niuansów po pobieżnie napisanych i może niezbyt zgrabnie sformułowanych zdaniach. Czepiacie się jakiś słówek i półsłówek i doszukujecie się podtekstów w tym co już zostało przeze mnie napisane jak i w tym co jeszcze nie zostało dopowiedziane. A Ty Szanowna Brzask jesteś wg. mojego skromnego zdania osobą z PDP,bo atakujesz i kąsasz mnie jak osa i robisz to w mistrzowski i bardzo inteligentny sposób,który skądinąd jest mi już znany.Masz prawo oczywiście do swojego zdania,ale nie wkładaj mi do głowy czegoś czego tam nie mam i nie wmawiaj mi proszę narcystycznych skłonności,bo każdy "zdrowy" człowiek ma po trochu wszystkiego ze schizofrenika,borda czy narcyza. Od samego początku i odkąd tylko pamiętam byłem inny,ale przede wszystkim nigdy nie szedłem na łatwiznę i nigdy od nikogo niczego nie oczekiwałem w zamian za jakąś pomoc czy przysługę. Dziwne prawda? Takie nie dzisiejsze. Pewnie mam poczucie niższości i chciałem sobie sam zrekompensować "coś" wewnątrz siebie takim postępowaniem? Tylko,że ja nigdy tego tak nie postrzegałem,a jak komuś pomagałem czy coś dawałem to sprawiało mi to frajdę i wcale wewnątrz nie odczuwałem żadnego zaspokojenia jakiś braków.Nie jestem też osobą zakompleksioną,bo dotychczas nie miałem i nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów z innymi ludźmi i to bez względu na wiek i płeć.
          Pierwszy raz w życiu spotkałem się z osobą zaburzoną i nigdy przedtem nie słyszałem nawet o PDP.
          Poznając tą osobę wiedziałem tylko tyle,że ma zdiagnozowane ADHD i faktycznie w początkowej fazie znajomości nie mogłem nadążyć ruchowo:-)
          Poza tym wszystko wydawało się być w "normie"....do czasu.
          Właśnie ta szybka idealizacja,chłonięcie każdego mojego słowa i wpatrywanie się w każdy ruch i gest mojego ciała,sprawiła,że coś zaczęło wzbudzać mój niepokój. To było zbyt piękne,żeby było prawdziwe.
          Nadal myślisz,że obudziła się wtedy we mnie moja narcystyczna podła natura i niczym wygłodniały wampir zacząłem to pochłaniać w siebie i zapełniać tym swoją pustą i próżną duszę?
          Otóż zmartwię Cię może,ale NIE !
          Zapaliła mi się wtedy lampka ostrzegawcza w głowie i zacząłem się wycofywać powoli.
          Już kilka dni po tym sam doszedłem do tego co to jest i potwierdziłem u najbliższej rodziny PDP.
          Wyszło trochę średnio,bo do ADHD od razu się przyznali a Borda skrzętnie ukryli w głębokiej pewnie nadziei ,że nie prędko wyjdzie na jaw?!
          No i teraz wracamy do tego co poprzednio pisałem.Jedyna myśl w głowie taka-zostać i spróbować czy uciekać?
          Na tym etapie znajomości jeszcze z mojej strony nie było żadnego głębszego uczucia.Z drugiej strony podobno już było?
          Zadecydowałem świadomie,że zostanę i spróbuję,bo nigdy wcześniej z taką osobą nie miałem styczności i w pewien sposób zafascynowało mnie to zaburzenie i jego złożona struktura.
          Wiedziałem od samego początku,że łatwo można kogoś takiego zranić i że wyzwanie przede mną jest ogromne i z całą świadomością brnąłem w to gówno. Nigdy niczego nie udawałem i nie grałem żadnego przedstawienia.Od samego początku postawiłem pewne granice i obiecałem,że nie odrzucę i że pierwszy nie zdradzę. Może ktoś nie potrafi tego ogarnąć,Może ktoś uważać mnie za głupiego i fałszywego,ale jestem jaki jestem i mam swoje zasady,którymi w życiu się kieruję i nigdy ich nie łamię. (Pewnie jakieś zaburzenie?)
          Doskonale potrafię rozróżnić dewaluację od czasowego wycofania się osoby z PDP i z całą pewnością wiem,że zostałem totalnie zdewaluowany i poniżony do granic ludzkiej wytrzymałości. Zdeptany i wgnieciony w błoto wymieszane z gównem i to w momencie,kiedy zacząłem już szaleńczo kochać
          Zabolało strasznie,ale pozostała świadomość,że sam tego chciałem i sam podjąłem to ryzyko z własnej i nie przymuszonej woli.
          Może właśnie dzięki tej świadomości i umiejętności zdroworozsądkowego myślenia udało mi się dość szybko z tego podźwignąć?
          Wycofałem się,ale nie odrzuciłem przyjaźni i nie zablokowałem telefonu do czego już te osoby zdążyły się przyzwyczaić z doświadczeń po poprzednich swoich związkach.
          Na nic już nie nalegałem i na nic nie liczyłem. Trwałem tylko obok i trwam nadal,bo widzę,że takie trwanie jest na chwilę obecną bezpieczne dla obu stron.Oczywiście obok trwania jest miłość z mojej strony,ale już nieco inna i bardziej zdrowa.
          Nie mogę nikogo ograniczać w jego wyborach i powiedziałem jasno,że jak ma potrzebę związania się z kimś innym to ja na siłę nie trzymam i zrozumiem.Nie odsunę się i nie odrzucę,ale nigdy już nie będzie bliższej relacji.Powiedziałem jasno i szczerze,że ja mam również prawo do wolności i jeśli kogoś poznam to nie będę się z tym krył.
          Może mi ktoś zarzucić szantaż emocjonalny,ale ja tego tak nie odbieram.
          Uważam,że podstawą każdego związku jest szczerość i zaufanie.Najgorszym wrogiem jest niezdrowa zazdrość,którą niestety osoby z PDP mają aż w nadmiarze.
          Zarzucacie mi kłamstwo,że oszukuję siebie i drugą stronę.Zapewniam Was,że tak nie jest,bo już dawno został bym zdemaskowany i spisany na straty.
          Nie zachwalam swojej osoby pod niebiosa i nie twierdzę,że jestem nadzwyczajny,ale wszyscy z najbliższego otoczenia widzą znaczną poprawę w zachowaniu Borderka i nie zarzucajcie mi proszę,że szkodzę w imię uzupełnienia swoich deficytów emocjonalnych. Nie twierdzę,że jestem Super Manem i że nie mam jakiś kompleksów,bo każdy je ma. Nie wyleczę nikogo z zaburzenia,które tkwi od dzieciństwa głęboko zakotwiczone i szarpie starganą duszę. Uwierzcie mi proszę,że trwam bez bólu i niczego nie pragnę na siłę i widzę ,że wszystko zaczyna się zmieniać na duży plus.Nie zamierzam nikomu niczego udowadniać i nie chcę siebie skazywać na zatracenie a tym bardziej nie chcę pogłębiać psychozy PDP. Dopóki widzę światełko w tunelu to jestem i trwam.nawet jak światełko zacznie migać i gasnąć to będę gdzieś nadal czuwał i nie z powodu poświęcenia,bo nie jestem męczennikiem.Po prostu warto być czasami człowiekiem,a tak wielu z nas o tym zapomina w pogoni za mamoną i karierą. To jest chore i wymaga pewnej refleksji.
          A co do miłości i do jej definicji Droga Brzask to powiem tak-Ilu ludzi na świecie tyle rodzajów tej miłości jest i każda ma inny kolor i odcień.Moja jest niepowtarzalna i nikt jej nie jest w stanie zrozumieć.Każdego swojego życiowego partnera kocha się inaczej.Inaczej kocha się domowe pupile a jeszcze inaczej najbliższą rodzinę.Jedni kochają i przestają a inni trzymają to uczucie głęboko w swoim sercu skryte do końca swoich dni.
          Pozdrawiam
          • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 19:47
            Przepraszam za błędy w skrócie określającym zburzenie BDP a nie PDP !
            • efce13 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 20:28
              Peterchac,
              Nie denerwuj się na Brzaska. Po pierwsze, dlatego, że w Twoich wpisach rzeczywiście były pewne sprzeczności. Tak, ja rozumiem, że jest ciężko wszystko precyzyjnie opisać. Ale ilu czytelników tyle wizji. :) Po drugie, jest spory dysonans pomiędzy Twoim wpisem otwierającym wątek, a tym co pisałeś dzisiaj. Stąd mogło być wrażenie, że coś w sobie przeoczyłeś. Po trzecie, całkiem ostatnio przetoczyła się mocna (skandalicznie mocna) dyskusja, w której partnerzy w furii klęli, twierdząc się, że nie wiedzieli w co się pakują:
              forum.gazeta.pl/forum/w,35861,164155118,164155118,to_jakies_smutne_nieporozumienie.html?p=164155118

              Zapewne stąd nadostrożność Brzaska, i silne sugestie szukania w sobie.

              Trzymaj się, dbaj o siebie, i życzę powodzenia :)
            • quar33 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 21:04
              Hmm... Jednak oszukujesz sam siebie. :( Potrwa ten "związek" jeszcze kilka miesięcy, a potem zdewastowany obudzisz się jako ten "dobry" acz zdezorientowany samarytanin z poczuciem, że sam do końca nie wiesz czy nim jednak jesteś i o co w ogóle tu chodzi. :( Jak można przeczytać - opisałeś siebie jako idealnego "partnera" (żywiciela) bordera (pasożyta). Paradoksalnie - wszyscy ci, którzy "się Ciebie czepiają" tu, chcą Ci jednak pomóc zadając niewygodne pytania lub też "nie doceniając" we własnych ocenach Twojego "wielkiego serca".... A że pomoc to niekoniecznie głaskanie, podbudowywanie, grzeczne wspieranie, poklepywanie, potakiwanie lub "docenianie >heroizmu<"..., to czytasz tu, to co czytasz, choć wszyscy wiedzą, że i tak zrobisz to, co zrobisz (i to oczywiste Twoje prawo!)...
              P.S. Przysięga, że jej nie porzucisz (jeśli Cię nie zdradzi)? A jak nie będziesz już mógł na nią patrzeć i zrobi Ci miazgę z mózgu (bez zdrady) to też???
              P.S. II. Wydaje Ci się, że jak "przejdziesz ten szereg >testów< na miłość, zaangażowanie i oddanie" to to coś zmieni/poprawi? Nie, przejdziesz 1000 testów na "+" i tylko jeden jakiś pierdołowaty i nic nie znaczący na "-", a i tak ten jeden minusowy będzie najważniejszy. Ona "testami" tylko chce potwierdzić własne przekonanie (i będzie je powtarzać dotąd aż jakiś minusowy się pojawi). Dlaczego? Bo wcale nie "sprawdza", a jedynie/zawsze "potwierdza" to, w co wierzy... :( A nie jest to jednak wiara w miłość, dobro, zasady, wartości, konsekwencje i... żadni inni ludzie... :(
              • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 00:44
                Nie oszukuję sam siebie,bo już to mam za sobą.Wierzyłem,że uda mi się coś fajnego stworzyć z Bordem,bo było super fanie i wszystko układało się fantastycznie do czasu.....pierwszej i ostatniej dewaluacji mojej osoby !!!
                Teraz trwam i może właśnie podświadomie czekam na kolejną,żeby sobie do końca udowodnić,że faktycznie z Bordem stworzyć stałego związku się nie da?! Nikogo nie namawiam ani nie pouczam jak żyć w takim toksycznym układzie,bo recepty na to żadnej nie ma a pewnie każdy przypadek jest całkiem inny i struktura samego zaburzenia różnie złożona i zawiła. Napisałem,że odradzam wszystkim wchodzenie w związek partnerski z osobą zaburzoną,ale nie rozwijałem się dalej,bo musiałbym postraszyć a tego robić nie chcę.Inni robią to znacznie lepiej za mnie:-)
                Są osoby,które tkwią w takich związkach latami a inni wymiękają już po kilku tygodniach lub miesiącach.Można zadać sobie tylko pytanie z czego to wynika? Z różnej skali nasilenia objawów BDP czy z tego,że osoby tzw. zdrowe mają różny próg wytrzymałości psychicznej? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy?
                Dziękuję za bardzo cenne uwagi,które przyjmuję z pokorą głęboko do swojego serducha.
                Postaram się w miarę możliwości opisać jak się wszystko układa,bądź jak się wszystko rozsypuje.

                Pozdrawiam


            • pasja39 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 22:42
              Peterchec oczywiście szanuję Twoją decyzję co do pozostaniu w tej ryzykownej relacji. Napiszę Ci tylko z doświadczenia, że jeśli tylko wspomniałeś w rozmowie z Bordelkiem, że "Powiedziałem jasno i szczerze,że ja mam również prawo do wolności i jeśli kogoś poznam to nie będę się z tym krył" to dałeś jasny sygnał, że jest taka możliwość, że prędzej czy później znajdziesz sobie kogoś. Nie powinno się mówić czegoś takiego, a już szczególnie osobie z borderline. Jak są odbierane takie słowa?: I tak prędzej czy później mnie odrzuci dla kogoś innego. Co robi w takim przypadku bordel? Czuje się zagrożony i szuka na boku koła zapasowego w postaci nowego potencjalnego partnera. Trzeba pamiętać, że znaczna część osób z tym zaburzeniem doskonale potrafi bardzo długo ukrywać utrzymywanie kontaktów z drugim partnerem. Osobiście znam taką osobę, która przez długi czas niczego nie podejrzewała, a jej były już obecnie parter borderline prowadził równoległy związek z kimś innym. I jej partner doskonale wiedział również, że nigdy zdrady mu nie wybaczy. Poprostu poczuł się zagrożony i potrzebne mu było "koło zapasowe".
              Dlaczego to piszę? Oczywiście nie jest powiedziane, że Twój przypadek może być też taki sam ale chcę Cię uświadomić, że jest to możliwe.
              • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 01:07
                Dziękuję za życzliwy i szczery do bólu opis.Niestety wiem i doskonale zdaję sobie z tego sprawę,że jest tak jak piszesz:-(
                Wiem,że mój Border często pisze z różnymi ludźmi z portali randkowych,wchodzi na chaty i kamerki oraz odwiedza często strony z pornografią.Takie kompulsywne zachowania są chyba dość częste wśród ludzi z tym zaburzeniem?
                Dopóki to się tylko ogranicza do wirtualnej zdrady to powiedzmy,że jest ok.
                Ale wiem,że pewności żadnej nie ma,że gdzieś w drodze do sklepu.....nie spotka się znajomego z którym rozmowa trochę się przedłuży.
                Na razie jest wszystko pod kontrolą i wiem na 99%,że odkąd jesteśmy ze sobą nie było żadnego realnego skoku w bok. Nie wiem jednak jak długo jeszcze taki stan się utrzyma ale na pewno wiem,że nie można mieć zaufania i trzeba być bardzo czujnym.
                Pozdrawiam
                • roadtrip2 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 06:56
                  Jaka kolwiek zdrada jest zawsze zdrwda ,bo inaczej się tego nazwać nieda.
                  W związku niema być prawa nawet "zdrady wirtualnej " bo to jest czymś nie normalnym a ty na to w spokoju pozwalasz mówiąc że to przecież nie fizyczna... Peter czy ty nie rozumiesz że już w tym momencie przesunalas tak granicę gdzie ona dawno nie powinna stać?
                  Robisz jej przyzwolenie na wyrabianie sobie gruntu....ba i uwierz w ten sposób szybciej spotkasz się z tym o czym piszą powyżej.

                  Tak jak wspominał Sebredence też kiedyś myślałem że jestem wyjątkowy o czym mnie zapewniała moja partnerka na każdym kroku. Uwierzyłam że mnie w ch.... nie gdzie robić a jednak ... Bpd ma bardzo płynne przejście między tym co mówi ą tym co robi miej to na szczególnej uwadze. A tym Bardziej jeżeli zaczyna Ci zbytnio mylić oczy twoja wyjątkowości tz że coś się obok Was dzieje.

                  Widzę że jesteś zmotywowany do bycia mimo wszystko tak jak ja kiedyś ale ja wiem już na czym to polega a Ty jeszcze nie. Ba też jak Ty uznaje za honor i danie słowa jako coś ważnego i zawsze tego przestrzegam. Dalem jej słowo że zawsze będę i mimo że ściągnęła mnie na samo dno słowa dotrzymywalem. Rozumiesz? Nie liczyłem się ja tylko to muszę zrobić ponieważ coś obiecałem.
                  Nauczony doświadczeniem wiem że teraz to by trwało do pierwszej krzywej akcji lub jak to nazywasz "wirtualnej zdrady", bo tego też było dużo z jej strony.

                • pasja39 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 19:48
                  Peterchec a co Ci daje tą pewność, że nie było według Ciebie zdrady fizycznej? Jesteś świadomym człowiekiem, tylko szkoda trochę Ciebie i Twojej wyrozumiałości.
    • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 10.09.17, 18:48
      o zdradzaniu w związku
      www.youtube.com/watch?v=BWcD4EmPzH0

      a przy okazji - jak ktoś chce - pogadajmy o tym co jest zdradą
      • quar33 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 00:08
        W tej debacie jest niewiele o zdradzaniu. Ta debata jest o seksualności i pożądaniu (a w tym szerokim temacie tylko cząstka to zjawisko zdrady).
        Co jest zdradą? Zależy od indywidualnego postrzegania i oceny dot. zjawiska/rozumienia "zdrady".

        Zdradą jest na pewno złamanie ustalonych wspólnie przez parę zasad. I to bardziej zasad partnera/-ki niż naszych własnych. Bo jeśli dla jednej osoby/partnera/-ki ze związku "seks na boku nie jest zdradą, bo uważa że to >tylko fizyczność<" ale dla drugiej osoby/partnera/-ki ze związku "seks na boku" to ewidentna zdrada, to kogo to obchodzi czy ty uważasz, że to (wg ciebie) nic nie znaczy, kiedy wiesz, że wg zasad partnera/-ki jest to na 100% zdrada i jeśli zdradziłeś wartości partnera/-ki - to oczywiste jest, że zdradziłeś i samą osobę!

        Ludzie są różni, ale jako "ogół" to pojęcie zdrady zależy trochę od płci:
        - kobieta częściej wybaczy "tylko seks" w delegacji swojego faceta, kiedy ona-jednorazowa-seks-partnerka nic dla niego nie znaczy (wg oceny: bzyknął sobie ale to było dla niego anonimowe ciało użyte do "rozładowania napięcia" lub podobna bzdura);
        - kobieta nie wybaczy nigdy tego, że on ciągle myśli o swojej koleżance z pracy, dużo o niej opowiada, wychwala i podkreśla, że ma z nią bardzo specyficzną więź i prawie "czytają sobie w myślach" (chociaż z nią nie sypia)- bo akurat to dla niej jest ewidentną zdradą;
        - mężczyzna nie wybaczy jednorazowego skoku w bok swojej kobiecie (nie mają znaczenia fakty, że po pijaku, że to "nic nie znaczy", że "nic do niego nie czuje", itp. banialuki);
        - mężczyzna raczej wybaczy zachwyt nad bardzo miłym i utalentowanym kolegą z pracy, który ma miły głos, gust i ogólnie "ona lubi z nim rozmawiać i przebywać", ale... póki z nim nie sypia (!). Niech się tam nim nawet "zachwyca", póki mu nie daje d..., bo wg niego bez dania d... to jeszcze nie zdrada.

        Wracając do debaty z linku z YT: to takie trochę pitu-pitu według modnej ostatnimi laty doktryny politycznej tych - jak ja ich nazywam - "lewoskrętnych w leeberalny zakręt w polityce".
        Jeśli już, to bardziej z tego tematu polecam podejście psychobiologii ewolucyjnej, np. z publikacji Bussa, Baker'a, Pinkera, Wright'a, czy Ridley'a (np.: Matt Ridley "Czerwona królowa - płeć a ewolucja natury ludzkiej" lub Robin Baker "Wojny plemników - niewierność, konflikt płci oraz inne batalie łóżkowe").
        • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 01:02
          warto odróżniać pożądanie od pragnienia; szukanie człowieka od szukania przyjemności - nie wiem czy trzeba/warto to politycznie warunkować - ale mniejsza o to; jedni nie rozróżniają niczego, nie czytają/nie słuchają niczego i łatwo tworzą związki, dobrze dobierają partnerów i intuicyjnie żyją jak w bajce; od takich ludzi najlepiej się uczyć mając ich w bliskich znajomych;

          jestem zdania, że warto w związku rozmawiać i pewne rzeczy ustalić :) - rzadko dziś ludzie wiedzą czego od siebie wzajemnie oczekują, czy mają zamiar ze sobą być gdy coś złego się wydarzy - ludzie decydują się na trwały związek, a boją się zapytać czy są ze sobą tylko na dobre czy i na złe; na co się godzą, a czego absolutnie nie będą tolerować; i między innymi nie wiedzą co dla nich jest zdradą ;
          kiedyś miałam okazję zaskoczyć młodych panów pytaniem, czy na pewno wiedza o czym mówią, dyskutując o dopuszczalności i wybaczaniu zdrady - byli oburzeni, że mam wątpliwości :)
          żeby nie przedłużać po kilku pytaniach zadałam takie:
          siedzisz z partnerką przy barze i w pewnym momencie ona odkręca się plecami do Ciebie i entuzjastycznie gada z innym mężczyzną, świetnie się rozumieją - wybaczasz to czy czujesz się zdradzony na amen :) ? potrafisz to wybaczyć? Potem było jeszcze pytanie czy zdradą jest opowiedzenie o intymnych problemach partnera osobom trzecim, a nawet kpienie z tych problemów; Czy zdradą jest nagminne okazywanie, że zdecydowanie wolimy pogadać sobie z kimś trzecim a nie partnerem?
          Pytania zadawane w tej kolejności okazały się ciekawe - większość z tych sytuacji była dla tych ludzi w wieku okołostudenckim nie do zniesienia - była zdradą, podważała sens związku

          warto pomyśleć czym ten związek ma być, co ma dawać i czego nie odbierać;
          dziś o sex łatwo o porozumiewanie się trudno,
          to uproszczenie i skrót ale kto chce pomyśli czy ma uporządkowane swoje oczekiwania
          • quar33 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 02:05
            Jedni dobrze dobierają partnerów, inni nie. Uważam, że zdecydowany wpływ na to mają fakty dot. tego, że
            - ludzie powtarzają/oddają to, co otrzymali w dzieciństwie
            oraz
            - powtarzają rodzinny schemat relacji rodziców (jeśli wychowałaś się w domu, gdzie to matka była dominująca, uważasz za normalne to, że w związkach powinna dominować i rządzić kobieta i sama takich związków szukasz lub chcesz takie finalnie stworzyć; jeśli w domu nie okazywało się uczuć i nie było bliskości rodziców - sama takich związków będziesz szukać lub tak właśnie swoje związki modelować, wszak taki związek jest przecież >naturalny, normalny, najlepszy...<, bo taki właśnie jest też >znany, bezpieczny, zaszczepiony we krwi<).

            Pytałaś panów o dopuszczalność i wybaczanie zdrady? Co Cię zaskoczyło? Ich oburzenie co do wątpliwości? A czego się spodziewałaś? Odpowiedzieli naturalnie. Facet zdrady nie wybacza. Ale dla niego zdrada to danie d... przede wszystkim. Dla kobiety niekoniecznie już jest to tak proste i oczywiste.
            Żyjemy w świecie, gdzie są dwie płcie, ale tylko jedna z nich może rodzić dzieci i ta rodząca rodzi zawsze swoje dziecko (i u tej płci - u kobiet - nie ma czegoś na wzór "niepewności ojcostwa"). Z tej "drobnej" różnicy bardzo dużo wynika. I choć dziś stado idiotów pragnie nas przekonać, że K i M mają być we wszystkim jednakowi (poprzez jakieś fałszywe prawa o jakimś równouprawnieniu we wszystkim, parytetach na wszelkich polach, gender, emancypacji od wszystkiego co można nazwać "kobiecym", przeciwdziałaniu jakiemuś "uciskowi". itp. bzdurach), to K i M są równi, ale niejednakowi, bo taka właśnie jest istota płci (jak są dwie, to właśnie po to, aby były różne i choć równe, to MAJĄ być niejednakowe). Stąd inne definicje i inne moce w ocenie dla różnych rodzajów "zdrad".
            Panowie w wieku okołostudenckim odpowiedzieli Ci na pytania dotyczące "podważania sensu związku", tj. tzw. zdrady emocjonalnej, a nie w ich mniemaniu klasycznej zdrady (fizycznej).
            Zapytaj przy najbliższej okazji co (którą zdradę) by wybaczyli i utrzymali dalej związek.
            Otrzymasz odpowiedzi - zdecydowana większość wybaczy emocjonalną zdradę, ale fizycznej już nigdy
            (to jest własnie efekt tego, że u tej płci występuje - nieznane u kobiet -zjawisko "niepewności co do poczęcia").
            U kobiet będzie całkowicie odwrotnie, gdyż dla nich "gorsza" od fizycznej jest zdrada emocjonalna (bo w przypadku fizycznej przecież nikt jej nie swojego dziecka do domu nie podrzuci).
            Obie płcie zachowują się (i oceniają inaczej oraz wybaczają lub nie zdrady emocjonalne i fizyczne) przeracjonalnie (!) ze swojego punktu widzenia/położenia.
            I wg mnie jest to swego rodzaju "prawo naturalne", które najpierw należałoby zrozumieć i przyjąć do wiadomości, a dopiero później rozmawiać o oczekiwaniach, o tym czym związek ma być, co mamy dawać a co możemy brać, czy zdradą jest oglądanie filmów erotycznych i inne "bardzo dojrzałe i bardzo >rozwojowe<" kwestie "uduchowionych ludzi XXI w.", którzy zostali oszukani przez odmóżdżający system społeczno-ekonomiczny serwowany przez elity XXIw.
            I niestety Brzask, ta debata z YT jest tego najlepszym przykładem. :(
            Wszyscy aspirują i mienią się jako bardzo uduchowiony PrawieDalejlama, a nie rozumieją i nie uwzględniają obowiązujących od tysiącleci praw naturalnych, gadzie sama natura już dawno rozwiązała i ustaliła stałe prawidła w tym temacie i zakresie.
            Chociażby (poruszony w debacie) temat rozwiązłości w ujęciu płci - rozwiązła-ona to dziwka, a rozwiązły-on to ogier (w odbiorze społecznym). Bo tak właśnie jest. I wynika to właśnie z niejdnakowości płci i tego, że tylko kobiety mogą rodzić dzieci. Mało tego, że tak jest, to właśnie tak jest dobrze i tak ma być...


            • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 10:03
              czytaj zanim zdecydujesz co chcesz sądzić;
              większość ludzi nie jest pozbawiona, a zdecydowanie większość nie jest do cna pozbawiona szansy decydowania o sobie; niewielu jest tak zepsutych, że straciło mechanizm odpowiedzialnego decydowania za siebie - także do dzieła i tropić w SOBIE cwaniactwo, wobec siebie; Podpowiem nic tak świetnie jak agresja, przemoc, choćby słowna nie maskuje własnego doła moralno-życiowego. Trzeba wiedzieć i coś próbować - kiedy zauważamy, że wszyscy mają defekty i wkurza nas to czas pomyśleć kogo akceptujemy i zacząć pracować nad upodobnianiem się do niego. Żartuję, oczywiście może nie aż tak. Ale narcystyczne jazdy po wszystkich są alarmem - warto się nagrać i odsłuchać, jeśli nie działa od razu, zadziała w fazie jako takiej równowagi;
              To czego nijak nie da się naprawić, trzeba w sobie czymś zastąpić i żyć - NA WŁASNY RACHUNEK!
              - lepiej lub gorzej ale świadomie i odpowiedzialnie, albo zdecydować się na posłuszeństwo :( - innej opcji znośnej nie ma, chyba że upoluje się ofiarę ...

              Mnie nic nie zdziwiło w dyskusji o zdradzie, to oni sami zdziwili się swoimi wnioskami - sami odkryli jak niezdefiniowaną mieli zdradę i jak ważne są różne zachowania i co okazało się dla nich problemem nie do zaakceptowania; to oni się zdziwili i zauwazyli, że rozmowa może każdemu coś dać - wystarczy, że zacznie myśleć, a nie mieć rację i to na piedestale; Przy okazji wspomnę, że niestety osoby z kruchutkim poczuciem własnej wartości na ten piedestał natychmiast w panice z powrotem włażą, bo nie cieszą się wiedzą tylko panikują - że sami siebie zobaczą - np wątpiącego;
              Co do rozmowy psychologów - prawda, że fascynująco zaskakująca? warto wiedzieć, może nie warto ulegać sugestiom, ale osobie pewnej nie szkodzi wiedza, można pomyśleć kiedy i dla kogo wiedza zmienia się w indoktrynację. Myślę że taka wiedza z takiego wykładu to pryszcz w porównaniu z grą, która np takie modele społeczne pokazuje super 'zabawnie'. Podobno dorośli wybierają i wiedzą co im szkodzi - PODOBNO :) :) :)

              Gdy dwoje zdrowych emocjonalnie, dorosłych ludzi, chce tworzyć związek oparty na 'naturalnych' zasadach tzn pewnie chodzi o mądrego, nieugiętego, nie dopuszczającego sprzeciwu pana domu (Chiny to nam mnóstwo ciekawych filozofii zostawiły) i uległą poddaną, posłuszną rodzinę to ok ich sprawa; (gdy pojawią się dzieci może być problem, bo nie akceptujemy wymuszania na dzieciach posłuszeństwa) - ale rzecz w tym, by w takim związku na partnera nie szukać osoby słabej psychicznie, bo zaburzonej czy chorej. A tak bywa.
              Po czym można u siebie rozpoznać tendencje do autorytaryzmu? - np po tym, że nie dopuszczamy rozstania, duma odbiera rozum. Padło na forum wiele uwag na temat narcyzmu partnerów osób z BPD i nie będę się powtarzać. Często jest tak, że osoba z BPD odchodzi i cześć, a wszystko co potem się rozgrywa jest już w głowie partnera i tu dramat, jeśli narcyzował to nie jest w stanie unieść porażki nijak. Kto bardziej zaburzony - najlepiej wiedzą ci, którzy wyszli ze swoich problemów. na tyle, by widzieć/rozumieć co się z NIMI dzieje i działo w związku i przed związkiem.

              Problemy obu osób w trudnym związku są równie poważne i stawianie spraw tak, że 'tamten drugi to świr a ten pierwszy ofiara' prowadzą w krzaki. W każdym trudnym związku każdy ma do rozwiązania równie poważny problem swój - jeden daje radę łatwiej drugi wcale - czasem. Żeby nie ograniczać się do BPD czy narcyzmu - wszyscy wiemy, że utrata pracy, nogi, wzroku jest do udźwignięcia prawie przez każdy związek, chyba że rozpadło się poczucie wartości w ludziach.

              Mają rację ci, którzy radzą nie planować naprawiania się kolejnymi związkami - prędzej gronem znajomych, najpierw sobie pomóc, samoświadomością, terapią, autoterapią , zobaczyć siebie wśród ludzi - 1, 2, 3 ; ale o tym tu napisano wszystko kilka razy;

              Wściekłość, obwinianie, rozliczanie innych obnaża katastrofę w nas, równie silnie jak uzależnianie się w uległym, potulnym znoszeniu, diabli wiedzą po co, opresji.
              Mózg zapamiętuje wszystko, uczy się - szkoda czasu na uczenie się agresji, uległości czy trwania w kiepskich warunkach; Dam radę pozostawiajmy częściej dla siebie, zwłaszcza gdy w danej sytuacji właśnie nam potrzebna opieka - autorefleksja.



              • deymos666 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 15.01.18, 10:05
                Dodam od siebie, że ja do czasu związania się z borderką również myślałem, ba! Byłem pewny że zdrada to rzecz której nie umiem i nie będę próbował wybaczyć... Okazało się to nieprawda niestety. Także trzeba być rozsądnym w takich deklaracjach.
                • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 15.01.18, 15:34
                  same dobre teksty zostawiłeś - dobrze się czyta;
                  podrzucę tekst - zawartość ciekawsza niż tytuł
                  weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,22882879,seks-w-mozgu-co-musi-sie-wydarzyc-zebys-mogl-doswiadczyc-orgazmu.html

                  im więcej pomierzą w mózgach tym bardziej zdamy sobie sprawę, jak różne stany / emocje ludzie nazywają miłością, niestety bywa to odległe i wiele z tym nieporozumień; dramatycznie ważne jest to, że możemy siebie lub nasze dzieci pozbawić szansy kochania kogokolwiek, bo sobie utrupimy ten cud :)
                  troskliwie najpierw patrzmy na siebie, a potem dzielmy się dostępnymi uczuciami z innymi;

                  pewnie uczciwiej i efektywniej jest zorientować się czym dysponujemy :) i nazywać związek odrobinę szczegółowiej, czasy takie, że olbrzymie grupy ludzi o miłości nie mają pojęcia, albo jej nie oferują :) albo nie są dojrzałe by stworzyć związek oparty na miłości

                  bywa trudno, to wiemy, ale bywa i beznadziejnie przed startem i nie warto się pakować w takie gruzochaszcze - byle uchwycić zawczasu, że coś tu nie gra, że może pomoc potrzebna ale nie związek; uczciwie to szczerze, dajmy sobie szansę i zakochać się i nie zakochać się, bo coraz częściej główka nas wywala na manowce, odcina od krytycznej kontroli :) i potem szok, że nic nie dział tak jak SOBIE wyobraziliśmy;

                  myślę, że Twoje tekst (dzisiejsze) pozwolą kilku osobom poderwać się na nogi i pomysleć co ja sobie w głowie roję i co robię sobie, czy innym - odpowiadamy za krzywdy nawet gdy nie chcemy krzywdzić, trzeba się ogarniać, gdy chce się być partnerem, czy partnerem partnera :) :) :)

                  udanego życia :) :) :) (WOŚP zbliża się do setki - świetnie nam to robi)
    • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 11.09.17, 00:26
      www.youtube.com/watch?v=ZM7dSq_lkl4
      myślę, że ten wykład "Od samotności do bliskości, czyli o relacjach z sobą i z innymi" - dr Katarzyna Waszyńska bardzo dużo podpowiada o tym co się z nami dzieje, jak reagujemy co czujemy, co kombinujemy, kiedy jesteśmy sami, lub wychodzimy ze związku;
      wg mnie objaśnia co może się z nami dziać, co możemy czuć; co utrudnia życie
    • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 14.09.17, 08:03
      przyglądasz się bardziej sobie czy partnerce w tym co Was łączy?
      zauważasz kiedy Ty masz najsilniejsze emocje i czy one są pozytywne czy te destrukcyjne?
      kiedy wydaje Ci się, że więź jest pozytywna, a kiedy opadają Ci ręce i albo łapiesz doła z kołataniem niepokoju, lub masz już dość?
      czy zastanawiasz się na ile szukasz sposobów komunikowania się, a na ile uczysz się ich od partnerki?
      pomyśl czy potrafisz odpowiedzieć sobie na te pytania - poszukaj jak Twoje myśli falują wokół tych pytań, przypuszczam, ze raz masz łatwe odpowiedzi a za chwilę masz wątpliwości, choć może być już inaczej - tzn dawno poczułeś, że jest problem;
      nie staraj się odpowiedzieć mnie, bo to zupełnie nie ważne, zresztą bardziej chodzi tu o rodzące pytania niż odpowiedzi;
      na ile chcemy się zmienić i czy obserwujemy co to są za zmiany i jak nieodwracalne;
      • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 14.09.17, 21:29
        Droga Brzask już Ci odpowiadam w wielkim skrócie,choć wiem,że nie muszę:-)
        Przyglądam się uważnie zarówno sobie jak i partnerce i wyczuwam doskonale w jakim jest stanie "na chwilę obecną"
        Na samym początku związku było całkiem inaczej i niezbyt fajnie zaczęło się dziać tuż po tzw. idealizacji.
        Odniosłem wrażenie,że w mojej B są obecne co najmniej dwie lub nawet trzy różne osobowości.
        Jakby w jednym ciele były zamknięte te dwie-trzy osoby. Czasami każda uzewnętrzniała się z osobna a czasami wszystkie wyłaziły na raz.
        Jednego dnia wszystko było super a już następnego opadały mi właśnie ręce i łapałem doła,bo irracjonalne rozmowy bez logicznego toku rozumowania nie miały najmniejszego sensu i zawsze kończyły się kłótnią. Próby jakiejkolwiek komunikacji werbalnej i niewerbalnej nie miały wówczas najmniejszego sensu i powodowały u mnie złość i frustrację.
        Odnoszę wrażenie,że osoby z BDP nie potrafią logicznie myśleć i nie przewidują absolutnie konsekwencji swojego postępowania jak też i tego co czasami wypowiadają i z jakim odzewem może się to spotkać.
        Jednego dnia wydaje się być pełna empatii i zrozumienia a dnia następnego jest jej całkowicie pozbawiona i bez emocjonalna. Popadanie ze skrajności w skrajność to norma.
        Czasami jest infantylna i dziecinna a niekiedy wydaje się mądra i świadoma wszystkiego co ją otacza i wyraża to w bardzo dojrzały i bardzo logiczny sposób.
        Nauczyłem się brać z niej co najlepsze i dawać jej to co najlepsze jest we mnie. Wyczuwam te dobre i złe dni i tylko w te dobre jestem i trwam a w te gorsze odpuszczam i szybko kończę nasze spotkanie,żeby nie prowokować niczego złego i niczego złego nie odbierać do swojego wnętrza.
        Zaznaczę jednak,że mam ten komfort nie mieszkania razem. Ona mieszka ze swoimi rodzicami i tam wszyscy wyładowują swoje chore emocje na sobie. Będąc ze mną bardzo się uspokaja i wycisza i naprawdę widzę,że stara się pracować nad sobą.Uświadomiłem jej,że jest poważnie zaburzona i przyjęła to z pokorą i ze zrozumieniem,ale stwierdziła,że tylko ja mogę o tym wiedzieć i nikt inny,bo wtedy straci swoją tożsamość i nie będzie już sobą. Powiedziała mi kiedyś,że największym jej marzeniem jest wrócić do okresu wczesnego dzieciństwa i zniknąć bezpowrotnie.Mówi,że czuje się ze mną bezpiecznie jak z nikim innym wcześniej i że tylko ja jestem w stanie ją zrozumieć.Powiedziała,że bardzo by chciała,żeby ten związek trwał wiecznie do samego końca,ale ona nie daje mi żadnej gwarancji i nie chce robić nadziei,że wytrwa,choć bardzo będzie się starała i walczyła ze sobą.
        Ustaliliśmy wspólnie jakiś czas temu,że w razie jak nam nie wyjdzie to pozostaniemy przyjaciółmi,bo coś nas połączyło i widocznie było nam to gdzieś pisane.
        • pasja39 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 15.09.17, 20:57
          Peterchec napisałeś : "Wyczuwam te dobre i złe dni i tylko w te dobre jestem i trwam a w te gorsze odpuszczam i szybko kończę nasze spotkanie,żeby nie prowokować niczego złego i niczego złego nie odbierać do swojego wnętrza. " W tym co piszesz jest jakiś sens. Jeśli nie można zmienić zachowania osoby zaburzonej to poprostu w momentach kryzysu nastroju warto oddalić się od takiej osoby. Chronimy w ten sposób siebie i nie przejmujemy tego złego nastroju. Niestety często się jednak to nie sprawdza bo taka osoba kiedy zostawiasz ją i się oddalasz- w tym momencie złości się jeszcze bardziej bo czuje się lekceważona i odrzucona.
          • peterchec Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 16.09.17, 02:59
            No niestety,ale coś za coś:-( Czasami trzeba się odsunąć i odpuścić aby nie niszczyć się wzajemnie negatywnymi emocjami.
            Osoby z bdp same często odsuwają się jako pierwsze od najbliższych im osób,bo albo same przeczuwają,że muszą dla wspólnego dobra to zrobić,albo chcą świadomie ukarać najbliższych i przy okazji pewnie i siebie?!
            1.Jestem nic nie warty/a i na nic i na nikogo nie zasługuję.Odsunę się od ciebie i zobaczę jak bardzo Ci na mnie zależy i czy będziesz o mnie walczył.
            2. Odsunę się na jakiś czas i powalczę sam/a ze sobą i przemyślę czy nadal chcę utrzymywać jakąkolwiek relację z tobą,bo czasami czuję się taki/a osaczony/a,że aż brak mi tchu.
            Najczęściej właśnie te osoby przyjmują taki schemat myślenia jak powyżej w dwóch punktach.
            Jeśli partner osoby z bdp sam jako pierwszy potrafi się w odpowiednim momencie wycofać na jakiś czas i będzie umiał zachować "zdrowy dystans" do tego to wszystko powinno być ok?
            Tak myślę ale oczywiście mogę się mylić,bo różne wspólne cechy charakterystyczne dla tego zaburzenia mogą mieć różne kombinacje.Różna może być ich częstotliwość,podłoże występowania,nasilenie,itd.itd.
            Nie ma chyba złotej recepty na życie z osobami,które tak naprawdę nie żyją a trwają i tak często same cierpią i oddają w mistrzowski i sobie tylko znany sposób to cierpienie innym i paradoksalnie najbliższym osobom z otoczenia?
            Tylko po to,aby samemu choć na chwilę poczuć się żywym i coś wartym.
            • brz_a_sk Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 16.09.17, 09:58
              sprawa testowania, sprawdzania wszystkiego a zwłaszcza wszytskich jest chyba kluczowa; brak zaufania, podważone zaufanie, znajomość życia od najgorszej strony, rzucanie złego światła, udowadnianie słabości, czy złych zamiarów - to wszystko ma głębokie źródła - wynika z doświadczenia, z porażek, z logicznego myślenia i z bardzo silnej potrzeby trzymania się zasad, powiedziałbym uczepiania się zasad, ma być czarne albo białe i koniec;

              często to brzmi tak: jeśli miłość to jest coś na zawsze i tak chce osoba z BPD! to jak możliwe, że partner miał poprzednie związki i już nie kocha tamtych partnerów ??? nie ma logiki, jest coś nie tak; osoby z BPD powiedzą, ze kochają na zawsze, co oznacza jesteś mój/moja na zawsze i to ma konsekwencje;
              warto rozumieć czym jest wymagająca logika dziecka, co my rozumiemy pod hasłem człowiek dojrzewa, na ile to jest zgoda na szara strefę a na ile coraz bardziej dojrzała moralność;

              trzeba czasu by sklejać to co nam się wydaje jako tako pojęte z tym czego wcale nie pojmujemy - wiele schematów jest tak powtarzalnych, że należy się sobie dziwić, ze nie mamy wewnętrznej zgody na stan spraw taki jak widzimy;

              trochę to jest tak jak z rzucaniem palenia - nie da się i rozumiemy, że to jakiś niewyobrażalny kosmos, przymus, nawyk, uzależnienie milion niesłychanie ważnych parametrów i nagle bach 2 słowa lekarza, panika i klient nie pali - no to co tu jest jasne i proste? zawracanie dupy czy jednak są sytuacje, w których skaczmy nawet przez pot fizycznie nie do pokonania ??? może wszystko w życiu trzeba obejrzeć od kilku stron? - ba tylko czy którakolwiek ze stron chce zobaczyć prawdę? czy palacz chce wiedzieć, że za 3 lata rzuci w 5 sek palenie ? i chce wziąć odpowiedzialność za to co sobie i bliskim odstawia dla własnego widzimisię?
              można czy nie można oto jest pytanie i czemu to jest tak trudne, że czasem niemożliwe;

              i czemu ktoś wybiera palacza na partnera, gdy już oboje wiedzą, że jest problem? - wyjątkowo nie tłumaczyłam na alkoholu tym razem :) - chyba z korzyścią dla jasności :)

              Czy bywa tak, że dla kogoś walniejsze jest zakochiwanie się i straty niż stabilizacja? czy silne emocje zagłuszają coś w życiu? czy to jest uzależnienie? - takie jak koszmarnie niebezpieczne RYZYKOWNE wyprawy? czy świadomie szukamy partnera, który będzie jeździł jak Kubica, a my będziemy obok niego tak potwornie cierpieć ... bo chyba nie zakładamy, że Kubica przestanie, a himalaista nie zginie w końcu? kto kim sobie bardziej zagospodarowuje życie?
              gdzie mamy granice, które chcemy by ktoś przekraczał, szarpał? bo tylko tak umiemy z życiem się zmagać?
              manipulujemy światem?
    • confused90 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 07.12.17, 01:21
      jdnjd
    • tola1990 Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 08.12.17, 12:57
      border borderem, ale ja się zastanawiam, jakie właściwości psychiczne mają ludzie, którzy wchodzą w związki z typowym borderem...
      • 9iopack Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 21.02.18, 16:38
        Wiecznie ta sama pieśń. W stylu:
        Dalajlama spotkał Hitlera, więc... jest sam sobie winien, w końcu "mógł uciec wcześniej". Nie zajmujmy się w ogóle skurvysynstwem Hitlera. Skoncentrujmy się na "niedostatkach psychicznych" Dalajlamy, bo w końcu jakieś on musi mieć, skoro w ogóle pochodził do Adolfika. A Adolfik? A cóż on winien, kiedy Dalajlama sam podszedł i sam "go spotkał"?
        Poziom waszego zidiocenia, sposobu myślenia, rozgrzeszania się i poyebanej logiki jest porażający (i to chyba gorsze, niż samo BPD)!
        • 9iopack Re: Borderline enigmatyczne zaburzenie 22.02.18, 17:51
          A klony się mnożą jak i nowe wpisy. Bo trzeba oczywiście napisać z 15 postów, oby tylko opuścić w dół wątki, gdzie zawarto "zagrażające pozytywnej samoocenie borderów" informacje. Ech, który to już raz... Przewidywalność BPD jest chyba jeszcze większa, niż ich "wyjątkowość" (we własnym mniemaniu). ;)

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka