Dodaj do ulubionych

To jak to w końcu jest?

03.09.18, 20:35
Evitawita napisała (do byłego partnera/-rki osoby z BPD):

"Osoba ze zdiagnozowanym BPD wymaga opieki (...) Twoje slowa sa krzywdzace i swiadcza o tym, ze nie rozumiesz istoty problemu. Osoba, ktorej w dziecinstwie zabraklo zdrowej milosci i troski ze strony najblizszych ludzi, do tego najprawdopodobniej doznala jeszcze gorszych krzywd ze strony innych osob i nie znalazla oparcia ani zrozumienia dla swoich uczuc, nie potrzebuje z pewnoscia zadnych zwiazkow (...) Najczesciej takie osoby zaczynaja wydobywac swoje najlepsze cechy w otoczeniu kochajacych ludzi. (...) Kto nieslusznie i krzywdzi ich falszywymi oskarzeniami, nie rozumiejac, ze osoba z BPD potrzebuje pomocy i wsparcia.".


Vre-sna napisała (do byłego partnera kobiety z BPD):

"I weź odpowiedzialność za siebie, a nie dopatruj się winy u innych. W końcu!".


Czy to się nie kłóci? Czyli jak to w końcu jest? Osoby z BPD nie muszą (!) brać odpowiedzialności za siebie i swoje czyny (bo np. zabrakło im - wg Evita - zdrowej miłości i doznały wielu krzywd, itd.), ale też /za to/ partnerzy osób z BPD nie mogą (!) - wg Vre - szukać winy u borderów, bo sami są sobie winni i muszą (!) brać odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale też za ew. związki z BPD? :-OOO

To może napiszmy odwrotnie:
- Borderzy, weźcie odpowiedzialność za swoje czyny, a nie doszukujcie się ciągle wyimaginowanych win u swoich niezaburzonych partnerów! W końcu! Zmierzcie się z własnym pokręceniem i bądźcie odpowiedzialni i konsekwentni! W końcu!

oraz

- Partner (zazwyczaj były) osoby z BPD wymaga zrozumienia, pomocy i wparcia. W końcu doznał wielu niezasłużonych krzywd od bordera. Kto borderowo i niesłusznie krzywdzi ludzi zasługuje na potępienie! Przerzucanie winy na partnera osoby z BPD jest krzywdzące.

Ale taka (odwrócona) wersja tu na forum się pewnie nie spodoba.

-
Obserwuj wątek
    • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 03.09.18, 22:27
      potrafię napisać sto razy, że nie zgadzam się z nikim, kto twierdzi, że Ziemia jest płaska ... i nie jestem za skreśleniem astronomii itd. ba nawet uważam, że to bardzo szkodzi i że ktoś nie ma pojęcia jakie konsekwencje mają takie odloty

      ale nie jestem za przywracaniem stosów i łamaniem zasad przyjętych tu;
      naprawdę nikt nie musi się zgadzać tu z niczyimi teoriami, ale prawa do oskarżania i obrażania nie doczeka się na pewno;

      na razie prawa, psychologii, psychiatrii czy filozofii z etyką nie odwołano i trzeba się stosować, do przyjętych standardów;

      zmanipulowany przez osobę z BPD pisze, że nie da się tu zmanipulować przez "WY" w domyśle osoby z BPD - chyba - hm hm hm - konsternacja;

      racja nie należy wchodzić w żadne relacje, gdzie wietrzy się manipulacje, trzeba w życiu iść swoją drogą, jak najszybciej na nią wracać, gdy się z niej zboczy; zapewniam to nie wina drogi, a złych wyborów; trzeba wziąć na siebie wysiłek jak najszybszego niebłądzenia;

      a osobom zaburzonym, czy chorym nie ma co dokładać zwłaszcza gdy ma się jedynie wściekłość, czy niechęć, czy pretensje do nich; na pewno to nie jest element leczący, terapeutyczny czy wspierający - to może być element zemsty, gdy się nie radzi nawet po latach ze swoją porażką :( smutne, trudne ale coś po latach niektórych trzyma przy temacie, zmusza do polowania na kogokolwiek obcego, by się w swoim piekle odnajdywać; smutne, tragiczne i chyba beznadziejne;

      urlop trzeba przerwać, by obce osoby swoją miarą poustawiać - cóż jak jest każdy widzi; kto pisze co myśli i kto broni swoich racji, a kto zmanipulowany i oszukany ogłasza, że to jest niemożliwe od dziś, czy jakoś tak i dawaj od nowa prać swoje doświadczenia publicznie, rany rozdrapywać,
      ale co by tu kto nie napisał to źródełko odbije - ileż lat można , przecież tu większość zna się jak łyse konie - oczywiście nie wszyscy :( a szkoda, nie byłoby wielu akcji na pewno;






      • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 02:11
        Dużo zdań, dużo słów, ale sensu - przepraszam - nie doszukałem się, Powtarzając pytanie z tytułu wątku - to jak to w końcu jest: borderzy mają prawo krzywdzić (np. z tego powodu, że sami kiedyś tam byli krzywdzeni) i nie wolno ich za to oceniać, krytykować ani broń Boże rozliczać (bo to w końcu są borderzy przecież!), ale już ich samych - krytykować chociażby, czy oceniać nie wolno, ani też jakkolwiek krzywdzić też (bo to przecież są zaburzeni biedacy!).
        Czy Ty Brzask widzisz idiotyczność własnego rozumowania, czy też to nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia, bo tu chodzi wyłącznie o to, żeby "było na moim"?
      • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 11:09
        brz_a_sk napisała:
        > potrafię napisać sto razy, że nie zgadzam się z nikim, kto twierdzi, że Ziemia
        > jest płaska ...
        > ale nie jestem za przywracaniem stosów i łamaniem zasad przyjętych tu;
        > naprawdę nikt nie musi się zgadzać tu z niczyimi teoriami, ale prawa do oskarża
        > nia i obrażania nie doczeka się na pewno;


        A czy ktoś Ci tutaj odbiera prawo do głoszenia własnych poglądów? Nie! Natomiast każdy zaprotestuje gdy zaczniesz uzurpować sobie prawo narzucania własnych zasad pozostałym Dyskutantom, a to właśnie robisz. Nie Ty tworzysz prawo, ustalasz jakieś zasady funkcjonowania forów dyskusyjnych, w tym tego forum, które - jak widać - szczególnie sobie upodobałaś i próbujesz się tutaj szarogęsić. Ktoś Cię tutaj imiennie, czy chociaż nickowo obraża, oskarża o coś? Też nie. Grzecznie, zgodnie z netykietą Cię uświadamiamy, że nie wolno akceptować zdrady, oszustwa, nikczemności w jakiejkolwiek postaci i ani psychologia ani etyka też tego nie akceptują. Te wszystkie nauki nie są stronnicze. One tylko opisują rzeczywistość. My zaś, ludzie uczciwi akceptujemy i realizujemy przyjęte przez cywilizację standardy moralne. W żadnym społeczeństwie zło nie podlega jakiejkolwiek ochronie i wsparciu. Owszem, był taki okres w Polsce, gdzie zło siłą ludziom uczciwym narzucone, zostało wyniesione na ołtarze. Nazywało się to faszyzm i komunizm.Te ideologie obecnie są zagrożone sankcjami karnymi. Ty usiłujesz je tutaj reaktywować i jeszcze masz czelność grozić nickom, które wrażej ideologii ochrony i wspierania zła mówią - NO PASARAN.
        To nie jest dyskusja o borderach,, chociaż upierdliwie próbujesz ja do tego poziomu sprowadzić, tylko o nasileniu amoralnych postaw u ludzi osobowościowo zaburzonych, ale psychicznie zdrowych i moralnie poczytalnych. Nie bez przyczyny obecnie zaburzenia borderline umieszcza się na osi zaburzeń psychopatycznych a terapię określa się jako walkę ze skutkami zła jakie czynią swoim partnerom i rodzinom. A co do borderów - jak wszyscy, mają wolny wybór: czynić zło, albo nie.


        > racja nie należy wchodzić w żadne relacje, gdzie wietrzy się manipulacje, trze
        > ba w życiu iść swoją drogą, jak najszybciej na nią wracać, gdy się z niej zbocz
        > y; zapewniam to nie wina drogi, a złych wyborów; trzeba wziąć na siebie wysił
        > ek jak najszybszego niebłądzenia;


        Owszem, wina złej, wyboistej drogi gdy połamię na niej resory swojego samochodu tylko dlatego, że innej drogi nie ma. Takie drogi są na szczęście eliminowane z polskiego krajobrazu. Jeśli zniszczę samochód na wyboistej drodze, mam prawo do odszkodowania od jej właściciela. Droga to nie człowiek, sama się nie naprawi. Ale człowiek ma prawo wyboru pomiędzy dobrem a złem. Jeśli jednak ktoś taki jak Ty dobra od zła nie potrafi odróżnić, to jest po prostu człowiekiem amoralnym.



        > a osobom zaburzonym, czy chorym nie ma co dokładać zwłaszcza gdy ma się jedyni
        > e wściekłość, czy niechęć, czy pretensje do nich; na pewno to nie jest element
        > leczący, terapeutyczny czy wspierający - to może być element zemsty, gdy się n
        > ie radzi nawet po latach ze swoją porażką


        Ty chyba nigdy nie pojmiesz, że nie o "dokładanie" tutaj chodzi, tylko o piętnowanie zła moralnego. I nikt z nas nie ma obowiązku ludzi czyniących zło "leczyć, terapeutyzować czy wspierać" na...forum dyskusyjnym. Kto chce, niech ich wspiera w realu za pieniądze lub za darmochę, jak woli. Ale z punktu widzenia zasad współżycia społecznego, wsparcie należy się wyłącznie ofiarom, nie katom.
    • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 03.09.18, 22:38
      Miałam zapytać, co to jest "chora miłość" w przeciwieństwie do tej "zdrowej" miłości i dla jakiej idei patologii moralnej należy się wsparcie, ale tyle razy się już o tym przecież pisało i jak grochem w ścianę.
      • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 02:27
        Leda, bo wg mnie, tu właśnie kluczem do wszystkiego jest pojęcie (i jakiekolwiek rozumienie w ogóle) moralności. Patologia moralna nie zasługuje na żadne wsparcie. Patologia moralna zasługuje jedynie na eliminację za społeczeństwa (dowolną metodą). Inne rozumienie i inne interpretacje tego - wszystko jedno czy - na tym forum, w polityce, w wychowaniu, filozofii, systemach politycznych, "nowoczesnych interpretacjach rzeczywistości", trendach, poprawności politycznej, modach, "postępowości" - to dalej i cały czas jest jedno i to samo goowno!!! Nie dajmy się oszukać jakimkolwiek i skądkolwiek pochodzącym debilom!
        • erma74 Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 10:29
          Witaj ovonell po urlopie. Widzę, ze chyba wypoczęty? :) bo znowu stawiasz czoła manipulantom :)
          • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 14:55
            Witaj Erma, tak jestem po urlopie. Zerknąłem na forum, a tu... bez zmian...
            Dalej ciągle czytam o:
            - biedniusieńkich borderkach,
            - "nic nie rozumiejących" ich partnerach,
            - wciskaniu kitu o tym, że "sami sobie są winni..." ci ex-partnerzy,
            - potrzebie leczenia i terapii (ale - uwaga - tylko i wyłącznie dla partnerów osób z BPD, no bo np. "zdrowy nie dałby się tak traktować przez osobę-BPD", podobnie jak sam winny jesteś sobie, że napadnięto cię przed Dworcem, bo przecież rozsądny człowiek wychodząc z domu zabiera pod płaszcz przynajmniej siekierkę i nie daje się napadać - a jeśli myślisz inaczej, to - do cholery! - jakiś "niedostosowany" na pewno jesteś...!),
            - podwójnych standardach dla borderów, wszak ich absolutnie nie wolno krzywdzić (nawet krytykować lub choćby oceniać!), za to oni krzywdzić mogą do woli (no bo ich kiedyś krzywdzono, no i teraz, za to, ktoś z obecnego otoczenia, q-v-a musi za to wszystko zapłacić!!!),
            - a w ogóle, nawet jak się z tym powyższym nie zgadzasz, to wiedz, że oni niedokochani byli, spotkało ich mnóstwo krzywd i złych rzeczy, więc się niczemu nie dziw, tylko chodź koło nich na palcach oraz nie oceniaj (!), nie krytykuj (!), nie oczekuj żadnej odpowiedzialności, konsekwencji, moralności, empatii ani ludzkich odruchów (!)!!! Poza tym, czy ty nie widzisz, jak border się wzrusza widząc małego motylka?!?!? Taki jest q-v-a wrażliwy... ;),

            A jak prosty człowieku nie jesteś w stanie tego wszystkiego zrozumieć albo wyklucza ci się jakoś to wszystko wzajemnie, lub też jesteś tak prymitywny, że nie pojmujesz tego "cudownego, wyjątkowego skomplikowania w umyśle BPD", to za chwilę oświeci cię jakimś postem na tym forum Ciocia Zorza na Emeryturze, wszak ona zgłębiła całe to jakże skomplikowane zagadnienie, poświęcając większość swojego czasu na emeryturze na to, żeby oglądać związane z tym psychicznym zjawiskiem filmy w internecie oraz czytając artykuły w dziale "psychologia" w Dużym Formacie GW oraz w Zwierciadle...
            • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 16:56
              ovonell napisał(a):

              > Dalej ciągle czytam o:
              > - biedniusieńkich borderkach,
              > - "nic nie rozumiejących" ich partnerach,
              > - wciskaniu kitu o tym, że "sami sobie są winni..." ci ex-partnerzy,
              > - potrzebie leczenia i terapii (ale - uwaga - tylko i wyłącznie dla partnerów o
              > sób z BPD, no bo np. "zdrowy nie dałby się tak traktować przez osobę-BPD", podo
              > bnie jak sam winny jesteś sobie, że napadnięto cię przed Dworcem, bo przecież r
              > ozsądny człowiek wychodząc z domu zabiera pod płaszcz przynajmniej siekierkę i
              > nie daje się napadać - a jeśli myślisz inaczej, to - do cholery! - jakiś "niedo
              > stosowany" na pewno jesteś...!),
              > - podwójnych standardach dla borderów, wszak ich absolutnie nie wolno krzywdzić
              > (nawet krytykować lub choćby oceniać!),



              Ponieważ (i tu jest najśmieszniejsze) nick Brzask uzurpuje sobie prawo do ustalania standardów forum, natomiast (drżyjcie krytykanci) - bezczelnie napisze " nie jestem za przywracaniem stosów i łamaniem zasad przyjętych tu;
              naprawdę nikt nie musi się zgadzać tu z niczyimi teoriami, ale prawa do oskarżania i obrażania nie doczeka się na pewno" Co za ulga, że już głów nam na szafocie nie poucina, jak groziła w poprzednim wątku ale "prawa nie da! ". W Jej przekonaniu krytyka postępowania borderów to oskarżanie i obrażanie borderów, mowa nienawiści :))).


              > A jak prosty człowieku nie jesteś w stanie tego wszystkiego zrozumieć albo wykl
              > ucza ci się jakoś to wszystko wzajemnie, lub też jesteś tak prymitywny, że nie
              > pojmujesz tego "cudownego, wyjątkowego skomplikowania w umyśle BPD", to za chwi
              > lę oświeci cię jakimś postem na tym forum Ciocia Zorza na Emeryturze, wszak ona
              > zgłębiła całe to jakże skomplikowane zagadnienie, poświęcając większość swojeg
              > o czasu na emeryturze na to, żeby oglądać związane z tym psychicznym zjawiskiem
              > filmy w internecie oraz czytając artykuły w dziale "psychologia" w Dużym Forma
              > cie GW oraz w Zwierciadle...



              A żeby tylko oświecała, nikt by pretensji nie miał. Ona insynuuje, oskarża i grozi dyskutantom wyznającym powszechnie przyjęte w Polsce standardy moralne. Niucha w cudzych prywatnych sprawach jak w guanie i szuka haków (vide kocie forum). Jest to postępowanie godne pogardy.
              • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 19:43
                Leda:
                "(...) krytyka postępowania borderów to oskarżanie i obrażanie borderów, mowa nienawiści...". :)))

                "Mowa nienawiści"... ;))) Kolejny sztuczny "twór" stworzony wyłącznie po to aby kneblować już na starcie usta wszelkim nielewicowym, nieliberalnym, "niepostępowym" (sic!) i "nienowoczesnym" (sic!) wypowiedziom, mówieniu prawdy wprost albo nazywaniu rzeczy po imieniu. To całkiem dobra furtka dla wszelkich oszukanych i odmóżdżonych niewolników nowego systemu politycznego, "nowej ery europejskości" lub stada zwolenników Róbta-Co-Chceta albo Multi-Qulti.
                Pełno dziś takich nowych tworów dla intelektualnych więźniów systemu - a to jakieś "gender", a to jakiś "hejt", a to "poprawność polityczna", a to "równościowo-sprawiedliwościowe parytety".
                Nawet język zawłaszczono przez ten system: podpierdalacz to dziś "sygnalista", p€dał to gej, Niemcy z II WS to naziści, a koorewstwo to dziś sponsoring, itd. :(

                A wracając do tematu: border nieświadomy swoich czynów i własnego pokręcenia, to człowiek zwyczajnie podły (tu nie ma miejsca na wytłumaczenia). Swego czasu, wśród psychologów borderline i podłość, to były prawie synonimy.
                I tam też zawsze okazywało się, że BPD ma tylko dwie drogi:
                - uświadomić sobie własną podłość postępowania, spojrzeć prawdzie w oczy i na zimno ocenić siebie moralnie (i wtedy są szanse, żeby się uratować)
                albo
                - skoncentrować się na obronie swojego ego, uciekając w wytłumaczenia, obwinianie wszystkich oby nie siebie (projekcję), racjonalizację lub wyparcie (wszystko po to, aby uratować jakąś tam resztkę własnej pozytywnej samooceny i brnąć w ten kanał dalej).

                W swoim życiu spotkałem pojedyncze jednostki, które były z kategorii pierwszej (wszyscy wyszli na prostą) oraz stada, które były z kategorii drugiej (i oni do dziś nadal i nieustannie rujnują dalej życie swoje i innych).

                Na tym forum pojawiły się może ze dwie osoby z kategorii pierwszej i pewnie dziesiątki/setki osób z kategorii drugiej.
                A najbardziej smutne tu jest to, że kategoria druga uzurpuje sobie prawo do tego, żeby zawłaszczyć to forum i własne chore teorie uznać za dogmat. Bo niby: "oni się znają"... Odpowiem Wam:a goowno się znacie!!!
                • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 20:59
                  "ovonell napisał(a):

                  > Leda:
                  > "(...) krytyka postępowania borderów to oskarżanie i obrażanie borderów, mowa n ienawiści...". :)))

                  > "Mowa nienawiści"... ;))) Kolejny sztuczny "twór" stworzony wyłącznie po to aby kneblować już na starcie usta wszelkim nielewicowym, nieliberalnym, "niepostępowym" (sic!) i "nienowoczesnym" (sic!) wypowiedziom, mówieniu prawdy wprost albo nazywaniu rzeczy po imieniu. To całkiem dobra furtka dla wszelkich oszukanych i odmóżdżonych niewolników nowego systemu politycznego, "nowej ery europejskości" lub stada zwolenników Róbta-Co-Chceta albo Multi-Qulti.
                  Pełno dziś takich nowych tworów dla intelektualnych więźniów systemu - a to jakieś "gender", a to jakiś "hejt", a to "poprawność polityczna", a to "równościowa o-sprawiedliwościowe parytety".
                  Nawet język zawłaszczono przez ten system: podpierdalacz to dziś "sygnalista",
                  p€dał to gej, Niemcy z II WS to naziści, a koorewstwo to dziś sponsoring, itd. :(
                  A wracając do tematu: border nieświadomy swoich czynów i własnego pokręcenia, to człowiek zwyczajnie podły (tu nie ma miejsca na wytłumaczenia). Swego czasu, wśród psychologów borderline i podłość, to były prawie synonimy.
                  I tam też zawsze okazywało się, że BPD ma tylko dwie drogi:
                  - uświadomić sobie własną podłość postępowania, spojrzeć prawdzie w oczy i na zimno ocenić siebie moralnie (i wtedy są szanse, żeby się uratować)
                  albo
                  - skoncentrować się na obronie swojego ego, uciekając w wytłumaczenia, obwinianie wszystkich oby nie siebie (projekcję), racjonalizację lub wyparcie (wszystko po to, aby uratować jakąś tam resztkę własnej pozytywnej samooceny i brnąć w ten kanał dalej).

                  W swoim życiu spotkałem pojedyncze jednostki, które były z kategorii pierwszej
                  (wszyscy wyszli na prostą) oraz stada, które były z kategorii drugiej (i oni do
                  dziś nadal i nieustannie rujnują dalej życie swoje i innych).

                  Na tym forum pojawiły się może ze dwie osoby z kategorii pierwszej i pewnie dziesiątki/setki osób z kategorii drugiej.
                  A najbardziej smutne tu jest to, że kategoria druga uzurpuje sobie prawo do tego, żeby zawłaszczyć to forum i własne chore teorie uznać za dogmat. Bo niby: "oni się znają"... Odpowiem Wam:a goowno się znacie!!! "
                  -----------
                  • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 22:04
                    Ależ oczywiście, że jest to moja oficjalna wypowiedź i jestem też psychologiem (dla mnie mnie ma znaczenia czy wypowiadam się na łamach publicznych, czy prywatnych - na obydwu mówię to samo).

                    I owszem - masz prawo się dziwić do woli, tylko - przepraszam - co mnie to...?
                  • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 22:19
                    Mylisz się. Ovonell nie wypowiada się jako psycholog, tylko jako zwolennik przestrzegania tradycyjnych dla cywilizowanych społeczeństw norm moralnych, przekraczających chyba Twoje zdolności pojmowania. Nie powołuje się też na swoją wykonywaną w gabinecie psychologicznym za biurkiem praktykę zawodową ( a jeśli już, to bardzo rzadko) lecz głównie własne doświadczenie życiowe, ot, choćby tu: "...W swoim życiu spotkałem pojedyncze jednostki, które były z kategorii pierwszej
                    (wszyscy wyszli na prostą) oraz stada, które były z kategorii drugiej (i oni do
                    dziś nadal i nieustannie rujnują dalej życie swoje i innych)." To ciągle nie są kategorie diagnostyczne, z zasady całkowicie wolne od wartościowania, tylko wyłącznie moralne. I można pod te kategorie podciągnąć bordera, psychopatę, kryminalistę i polityka. Zdajesz się też nie odróżniać wiedzy fachowej od postaw etycznych i moralnych. Pierwsza wyłącznie opisuje rzeczywistość, druga ją ocenia. Tego co pisze Ovonell nie znajdziesz w ICD-10 ani DSM-IV, co naturalnie nie znaczy, że psycholog, psychiatra, ksiądz i rabin z racji posiadanego zawodu nie mają do takich ocen prawa. Wręcz przeciwnie - np. psycholog ma obowiązek powiedzieć pacjentowi - pan się wg. mojej wiedzy fachowej na terapię nie nadaje", zamiast doić pieniądze i stwarzać bezpodstawne nadzieje. To będzie i prawdziwe i moralne stwierdzenie. Człowiek bezkrytyczny wobec własnej nikczemności, na terapię się nie nadaje. Nie zmieni swojego zachowania, bo po prostu jest z siebie zadowolony, jak pijak z chlania gorzały. Tak trudno Ci to pojąć? Nie stać Cię nawet na tę odrobinę uczciwości, żeby przyznać, że chodzi Ci wyłącznie o zdyskredytowanie Ovonella jako psychologa? Patrzcie, jak psycholog flekuje biednych, chorych, nieszczęśliwych borderów zamiast ich wspierać a drugi psycholog (?), psychiatra (?), psychoterapeuta (?) mu w tym pomaga! A teraz może zacytujesz mi akapit w którym rzekomo potwierdzam że "Kolega" (zwrot czysto grzecznościowy) Ovonell jest z zawodu psychologiem. Pudło Brzask, takiej mojej wypowiedzi nigdzie nie znajdziesz :) Znów kłania się ta belferska, małostkowa tendencja do obrabiania kolegom tyłków podczas ich nieobecności w pokoju nauczycielskim. Nieważne im Ovonel czy ja jesteśmy w realu, to tylko Twoja zawiść zniża Cię do argumentów ad personam. Prawda jest jedna, niezależnie od tego, czy głosi ją żyd czy antyżyd. Kiedyś zacytowałam w dyskusji pod Twoim adresem link do zdjęcia, gdzie żydowski Semita zabija ok 5-cio letnią córeczkę palestyńskiego Semity, ten ojciec płakał niosąc na rękach swoje zamordowane przez żydowskiego zbrodniarza dziecko a Ty - rozwrzeszczałaś się na temat mojego...antysemityzmu! To uzasadnia bezsens rozmowy ze ślepym o kolorach...
                    • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 22:35
                      leda16 napisała:

                      > Mylisz się. Ovonell nie wypowiada się jako psycholog,
                      >

                      dobrze, że sprostowałeś jego wypowiedź

                      świetny tandem :)

                      • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 23:12
                        Brzask:
                        "(...) dobrze, że sprostowałeś jego wypowiedź
                        świetny tandem :)".

                        Tak żeby wyjaśnić wszelkie kwestie, które jak ping-pong tu nieustannie wracają jako pseudoargumenty w tej całej pseudodyskusji:
                        Tak, jestem psychologiem (co prawda obecnie jakby już "w spoczynku", ale z pokaźnym doświadczeniem i to w dużym stopniu w dziedzinie zaburzeń osobowości, gdzie ok. 1/4 przypadków to były BPD i pochodne).

                        Chętnie podzielę się bagażem wiedzy i doświadczenia gabinetowego nt. bordeline w realu (a nie we wpisach na forum). Może przyszedł czas na pokerowe powiedzenie "sprawdzam". Może też czas, żeby sprawdzić Ciocię Zorzę? Chętnie w to zagram i odpowiem na wszelkie (merytoryczne!) pytania (oby konkretnie i bez tutejszego bicia piany).
                        Zapraszam Brzask. Sprawdźmy się kompetencyjnie. Myślę, że Leda może równie chętnie przyłączyć się do tej gry.
                        W końcu nikt nie musi wierzyć w to, że ktoś tam mieni tu się psychologiem, ktoś inny psychiatrą. A może się okaże, że "wiedza" z filmów na YT i ze Zwierciadła jest pełniejsza, niż ze studiów, staży i praktyki psychologicznej lub też medycznej?
                        Zapraszam. Uprzejmie proszę - pytaj Brzask/

                        • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 08:50
                          ovonell napisał(a):
                          > Chętnie podzielę się bagażem wiedzy i doświadczenia gabinetowego nt. bordeline
                          > w realu (a nie we wpisach na forum).


                          W realu? Jak mamy to rozumieć, jako zaproszenie na kawę, panelową dyskusję przy herbacie, pielgrzymkę pod konkretny adres?

                          Myślę, że Leda może równie chęt
                          > nie przyłączyć się do tej gry.


                          Oczywiście, uwielbiam nowe doświadczenia. Niestety, Twoje zaproszenie zawisło w próżni.


                          > Zapraszam. Uprzejmie proszę - pytaj Brzask/

                          Gdzież ma pytać, jednak tutaj? Nooo, odnośnie Jej pytań poczyniłam już pewne założenia i ciekawa jestem, czy mi się potwierdzą.
                        • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 10:18
                          ja nie konkuruję tu z nikim na kwitki, dyplomy i szyldy na gabinetach;
                          nie pojawi się szansa na konkurs jak do SN - nie;
                          przyszłam się tu dowiedzieć więcej od ludzi, którzy mają coś do przekazania;
                          wybrałam forum i ludzi, których sposób komunikowania się akceptuję - wolna wola i wybory, na pewno wspólny cel i poszukiwanie rozwiązań na życie ma kapitalne znaczenie;
                          konkurs, którego szukasz tu się nie zdarzy - ja nie siadam przy pifku i nie udaję ani chirurga, ani prezydenta, ani psychologa - BO MI TO DO GŁOWY NIE PRZYCHODZI; szkoda czasu;

                          na tym forum bardzo przydają się ludzie z pozytywnym celem - takiego nie masz i nie stać Cie na formułę, która wychodzi poza wybuchy przeciw ... napisałabym brak Ci parlamentarnej kultury fachowca, ale dziś chyba właśnie (nie)parlamentarne standardy odpalasz;

                          chcesz tu propagować swoje naukowe prace, osiągnięcia nie ma problemu - Borderline - BPD - Forum dyskusyjne jest po to właśnie forum otwartym; a chcesz poprowadzić debatę z kolegami po fachu to z nimi się ścigaj, a nie z pacjentami, panią w rejestracji czy z hydraulikiem - bo często zamiast opanowania i świadomego wnoszenia wiedzy na to forum, miotasz się językiem wyłącznie agresywnym; jakbyś chciał zlikwidować osoby zaburzone na całym świecie, mniejsza zaburzone czy nie - masz tabuny wrogów na uwadze;
                          co do zawodu psychologa hm - z tego co piszesz i jak się zachowujesz to nie znalazłam fachowca, który by miał wątpliwości - może z terapiami miałeś coś wspólnego ale opanowania, jasności myśli, uporządkowanej wiedzy chyba oczekiwali; takie to forum, gdzie każdy coś wie tylko nie każdy próbuje zniszczyć, wyeliminować, zdyskredytować resztę i to ma za cel życiowy;

                          szukaj takich, którzy chcą z Tobą o czymkolwiek porozmawiać to ważne, odradzam szukanie wykonawców planu - rozniosę tym borderom i połowie świata to forum, bo mnie ono *** a tak w zasadzie to świat mnie wk*** życie mnie *** - ja sam siebie ... ależ skąd sam ze sobą na sam świetnie się mam i dlatego tu wpadam zostawić swoją pogardę; jak na psychologa to kiepsko, ale z wiekiem to kto wie co zaczyna dominować;

                          nie mam potrzeby zgadywać co Cię tu przyciąga, jak do worka treningowego, zamiast czego to zażywasz - ja pijam kawę kiedy chcę i z kim chcę i to jest w sam raz świetne, satysfakcjonujące i wypełnia mój wolny czas;

                          ile razy napisałam na forum nie zaczepiajcie, bo kto nie chce nie będzie z wami gadał - cóż niektórym akurat to się w głowie nie mieści, ale żeby psychologowi??? polowanie na syneczka, czy córeczkę by musiał, bo tatuś kazanie, bo tatuś sfrustrowany życiem - akurat tego oduczają na terapiach na starcie ...
                          polecam "Gry między ludźmi" polecam wszystkie najprostsze techniki dla współuzależnionych, podtresowanych w domu i zagrodzie ... korporacji też :)

                          naczelna zasada ludzi wychodzących z problemów - odzyskiwać wolność myśli i ciała, odzyskiwać prawo do wyborów, odzyskiwać satysfakcję z dobrych wyborów - dla ludzi z BPD to potwornie trudne i wymaga cierpliwości bardzo fachowej - trzeba zdobyć podstawy do podejmowania wyborów; bardzo duże nadzieje rodzą sukcesy nowych terapii - ale o tym to pisze tam gdzie chcę i czytam tych, którzy maja coś do powiedzenia pozytywnego, a nie piszą by odreagować tylko swoje frustracje, by przerzucić na kogokolwiek - wINNY niesatysfakcjonującej kariery prywatnej;

                          myślę, że naukowy tandem na tym forum sprawdzi się świetnie - życzę sukcesów i otwartej przyłbicy; tu osoby z problemami mają nicki to zrozumiałe, a fachowcy adresy - jeśli ktoś na potwierdzenie swoich słów przywołuje swój dyplom to ma to kolosalne znaczenie, certyfikat, gabinet i doświadczenie zawodowe - to coś znaczy, wiele znaczy; odpowiedzialność też znaczy, bo przecież PO COŚ się przedstawiamy zawodowo - tu hydraulik, podkreśla ja się mogę mylić w sprawach psychologii - tak to działa;

                          gdy ludzie wybierają elektryka na prezydenta to wiedzą czemu, gdyby się przedstawiał jako politolog, prawnik i globtroter to manipulowałby gawiedzią; ten elektryk nie musiał ściemniać - świecił własnym światłem i kto chciał go wybierał; demokracja;





                          • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 11:58
                            Ten elektryk był marionetką manipulowaną przez żydokomunę. A Ty względem Ovonella zareagowałaś dokładnie tak, jak się spodziewałam :). "Nauczyłaś się" informacji z internetowego śmietnika i próbujesz wciskać Dyskutantom wrażą ideologię. " ...odzyskiwać wolność myśli i ciała, odzyskiwać prawo do wyborów, ..." To są bezmyślne frazesy i rozmywanie prawdziwych problemów ludzi zaburzonych, o których Ty sama nie masz zielonego pojęcia a cóż dopiero oni. Każdemu dorosłemu tę wolność gwarantuje art.57 Konstytucji RP. Sama z niej korzystasz, ale usiłujesz tępić ją u innych. Jeżeli kilkudziesięcioletni człowiek nadal uważa się za "dzieciaka" i chce jak dzieciak być traktowany, słucha tylko tego, co chce usłyszeć, to nawet zgodnie z Twoimi standartami powinien zmienić forum na " www.Przedszkole" lub "Małolaty pl. ", zamiast szukać wsparcia dla swojego infantylizmu. Tylko co Ty byś tu bez nich miała do roboty?
                          • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 14:16
                            Brzask:
                            "(...) ja nie konkuruję tu z nikim na kwitki, dyplomy i szyldy na gabinetach...".

                            Ale mądrzysz się w tym zakresie i siejesz swoją propagandę, jakbyś tych dyplomów, certyfikatów oraz gabinetów miała co najmniej kilka. Wychodzą z Ciebie jakieś kompleksy jak u szkolnej pani pedagog chwilowo pracującej "w zastępstwie", która pół życia czuje się niespełniona, bo chciała zostać "bardzo ważną panią psycholog", tylko jakoś nie wyszło, więc chociaż poudawajmy w necie, naoglądajmy się p. Szpilki, poczytajmy Zwierciadło i możemy choć w połowie "się spełnić" na jakimś internetowym forum.

                            "(...) nie pojawi się szansa na konkurs jak do SN - nie.". Ooo, po tej ironii chyba mogę wnioskować, że jesteś zwolenniczką lewej strony sceny politycznej. To by wiele wyjaśniało w dziedzinie Twoich trudności w rozumieniu dobra, zła, moralności..., w końcu u tych "z lewej strony sceny politycznej" wszystko - "jest względne" (nawet: dobro, zło, czy moralność). Ale cóż, jak się co drugi dzień słucha, czyta i wierzy w to, że:
                            zamach to incydent, Murzyn to Afroamerykanin, uprawianie nierządu to sponsoring, pacjent w gabinecie to klient, a jakiekolwiek wartości czy zasady (np. chrześcijańskie) to zacofanie, średniowiecze i niepostępowa konserwa - to też trudno się dziwić. :( Ale zostawmy politykę.

                            Niestety, oglądanie filmów na YT i czytanie artykułów o BPD pisanych przez "nowoczesnych naukowców" albo jakąś "panią socjolożkę" (kolejny dowód jakiejś nowomowy, bo brrr!!! jak to w ogóle brzmi, jak nazwa jakiegoś gatunku pchły, no ale lewaków kłuje w oczy termin: PANI SOCJOLOG, bo nie jest równościowe ani poprawne feministycznie) nie pozwala samozwańczo uznawać się za fachowca w dziedzinie psychologii, psychiatrii ani psychoterapii. A Ty Brzask w takiej roli tu chcesz występować i za taką się tu uważasz.
        • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 10:43
          propagujesz coś co odbiera ludziom prawo wykonywania zawodu - niejednego zawodu;
          kiedyś był dokument, a potem pojawiło się to w filmie fabularnym - "wyrywanie chwastów" - na tyle symboliczne, że pozostawię tylko tak; nie każdego można zrozumieć gdy na tę drogę wchodzi - bardzo prostych ludzi, którzy poza pierwszą myślą dalej nie są w stanie we własne myśli się zanurzyć, którym siedzenie na kamieniu przy drodze nie pomoże - a może za krótko siedzą? - kto wie;

          nie da się komuś kto nienawiść, posuniętą do potrzeby eliminacji wpuścił w siebie, podsunąć nic - brak miejsca :(

          ale inni może zrozumieją, że świat jest pełen ludzi pokrzywdzonych, wyrzuconych na margines i skłonnych nienawidzić ponad wszystko - może inny dokument pokarze jak zły to pomysł szukać w człowieku demona zamiast szukania przyczyn - niczym nie różni się skazany od skazującego w nienawiści i niewiedzy - niczym, idą tą samą drogą
          może ten dokument przytoczę wprost: niestety linki utrupione, trzeba od nowa szukać - może ktoś przede mną wrzuci, może ja znajdę z czasem
          są dokumentalne filmy pokazujące jak wiele może dać resocjalizacja, terapia przez danie szansy bycia potrzebnym, niezbędnym i "kochanym" - taki program bardzo dobrze pokazywały dwa filmy - jeden o ludziach "bez serca", bez skrupułów, skazanych za okrucieństwa, zatrudnionych w zakładzie opieki przy ludziach zupełnie bezradnych, bezbronnych - starych i dzieciach - okazało się, że takich pokładów troskliwości, odpowiedzialności ... nikt z nas by nie wykrzesał; fantastyczny program resocjalizacyjny, dokument naukowo bezcenny - ludzie nie rodzą się źli; cóż u nas nie wiele się z tego rozumie, a to co robi Norwegia np nas tylko WKURZA.
          drugi z dokumentów opowiada o wykluczonych, którym przyszło się opiekować swoim dzieckiem żywionym w sposób niezwykle trudny - z zachowaniem rygorów iście szpitalnych, sterylność, dokładność, regularność, obserwacja i ... strzykawką do brzucha, najkrócej mówiąc; wyciągniety z więzienia, stary, niewiele kumający, skreślony, taka łazęga - ojciec niemowlęcia okazuje się w ocenie profesora pediatrii, prowadzącego rodziny z tą chorobą, najlepiej opiekującym się - cud? chyba jednak nie

          uprzedzę pytanie co to ma wspólnego z BPD ano nic, albo prawie nic - ale ma z wykluczaniem, skreślaniem i łańcuchami pokoleniowymi, socjalnymi nienawiści i pozbawianiem ludzi poczucia ich godności, wartości; wiele razy korzystałam z określenia bardzo trafnego wINNI - tak trudno nad tym sie zastanowić?
          kiedy rano zauważamy k* zapomiałem kluczy - jeden się wraca i mówi sobie zwolnij, skup się, drugi odpala - jakieś k* mi je przełożyły, ja im wszystkim dziś dop* i jazda gotowa - bo nie jest w stanie zobaczyć siebie sam na sam, w tym poczuciu zaszczucia, krytyki, kastrowania - najczęściej już w dzieciństwie itd

          ja wiem, że nie wszyscy rozumieją cokolwiek z tego co ja piszę - przykro mi; nie wykluczam ich pisząc tak a nie inaczej; sami muszą zdecydować czy spróbować rozumieć, czy nie czytać; przecież widać, że ja sobie zdaję sprawę ze świata obok, jest bardzo różny i nikogo nie wykluczam - nic na to nie poradzę, że nienawiść wyklucza nienawidzącego - przykładów na to jest coraz więcej i nie ma spray na to; człowiek musi chcieć zaakceptować siebie, zmienić siebie, polubić siebie, uczyć się być ze sobą sam na sam i okaże się, ze ta praca ma sens - w innych widzi się wtedy człowieka - ważnego, ciekawego i wartego pomocy - pod warunkiem, że jej chce!!!

          nie słyszałam o leku na nienawiść, choć jej przyczyny są super zidentyfikowane - chcesz pić to pijesz, chcesz nienawidzić to nienawidzisz ... tylko nie zapominaj przestać jest cholernie trudno, ale warto, bo szkoda czasu i miejsca w głowie;

          może dorzucę film o tym jak to względne jest ocenianie kto jest moralnie ok a kto ma tony pudru tylko - nie tak dawno był dostępny - może jeszcze dycha :) też "nie na temat" pozornie; wg mnie świetny;


          • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 11:28

            Zło - Ondskan (2003) Lektor
            można tu obejrzeć www.cda.pl/video/955341a8 pomyśleć trzeba na kamieniu
          • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 11:44
            brz_a_sk napisała:

            > propagujesz coś co odbiera ludziom prawo wykonywania zawodu - niejednego zawodu
            > ;


            Nie pleć bzdur, bo tylko swój poziom intelektualny kompromitujesz. Pisz tak, żeby inni Cię zrozumieli zamiast oczekiwać zrozumienia dla własnego bezsensownego, wynikającego z frustracji bełkotu, że w realu nie jesteś nikim mającym wpływ na rzeczywistość.




            > nie da się komuś kto nienawiść, posuniętą do potrzeby eliminacji wpuścił w sieb
            > ie, podsunąć nic - brak miejsca :(

            Tu masz rację, Twoje insynuowanie nienawiści wszystkim oponentom eliminuje Cię z grona poważnych dyskutantów. Nawet na jarmarku to klient wybiera towar, nie przekupka próbująca sprzedać przyśmierdłe warzywa.
            >
            > ale inni może zrozumieją, że świat jest pełen ludzi pokrzywdzonych, wyrzuconych
            > na margines i skłonnych nienawidzić ponad wszystko - może inny dokument poka
            > rze jak zły to pomysł szukać w człowieku demona zamiast szukania przyczyn - nic
            > zym nie różni się skazany od skazującego


            No, to już wszystko jasne - atrofia pojęć moralnych, typowa dla zaburzeń osobowości! Nie odróżniasz dobra od zła i to jest przyczyna bredni, jakie próbujesz tu swoim oponentom narzucać.
            > może ten dokument przytoczę wprost: niestety linki utrupione, trzeba od nowa sz
            > ukać - może ktoś przede mną wrzuci, może ja znajdę z czasem
            > są dokumentalne filmy pokazujące jak wiele może dać resocjalizacja, terapia prz
            > ez danie szansy bycia potrzebnym, niezbędnym i "kochanym" - taki program bardz
            > o dobrze pokazywały dwa filmy - jeden o ludziach "bez serca",


            ŻYCIE FILMEM NIE JEST. Jak Ci border czy psychopata zaciuka jedyne dziecko, to wyjdziesz nie z kina, tylko z domu do zakładu pogrzebowego i dalsze Twoje życie już nigdy nie będzie takie, jak przedtem.


            bez skrupułów, sk
            > azanych za okrucieństwa, zatrudnionych w zakładzie opieki przy ludziach zupełni
            > e bezradnych, bezbronnych - starych i dzieciach - okazało się, że takich pokł
            > adów troskliwości, odpowiedzialności ... nikt z nas by nie wykrzesał; fantasty
            > czny program resocjalizacyjny, dokument naukowo bezcenny -


            Rżniesz głupa, czy nas za głupców uważasz? Te bandziory pracowały na przedterminowe opuszczenie pierdla, ot i cała motywacja. Ja bym tam nie chciała, żeby mną w PDPS opiekował się przymuszony do tego bandzior, zamiast wykształconego pielęgniarza. Bo może nie wiesz, że obecnie pielęgniarstwo wymaga wyższych studiów.



            że ja sobie zdaję sprawę ze świata ob
            > ok, jest bardzo różny i nikogo nie wykluczam - nic na to nie poradzę,


            A wykluczaj sobie do woli. Mnie to lotto. Ale nie oczekuj naśladownictwa. Do domu mojego ojca "towarzysz" komunista i kryminalista wstępu nie miał. Takiemu się ręki nie podawało. W moim domu jest identycznie.
            • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 04.09.18, 14:27
              na to forum to chyba zbyt - nie jesteś spécialité de la maison
              ale znam jedno gdzie mlaszczą rozkosznie, nawet gdy znikasz;

              to jak z pytaniem: Czym się różni gołąb od zwłaszcza? Gołąb siada na oknie a zwłaszcza na parapecie.

              różnimy się w jednym - ja wszystko rozumiem co piszesz, nie pocę się przy tym; oczywiście smutno mi ale co zrobić, taka specyfika tego forum, przyciąga oj przyciąga; nie mam pytań, nie mam odpowiedzi - nie zniesiesz tego - wiem, przykro mi;

              mówisz, że ręki komuś nie podajesz, ale zagadujesz jakbyś szukała jakiego "komunisty" tu - u nas nie było komunizmu, nawet socjalizmu nie było - ale co tam gadać filozofię zdałaś to wiesz i pewnie to hiperbola literacka dla efektu;

              fascynujące jest to jak świetnie się orientujesz z kim masz przyjemność - niczym Natalja Petrowna Biechtierewa - jej przenikliwość z wiekiem przerażała ją samą;
            • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 10:19
              mylisz się
              zastanów się czy wiesz co robisz czy nie masz na to wpływu;
      • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 17:53
        G
      • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 17:55
        No wlasnie
        Ilez mozna.
    • the-crawl Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 02:37
      Nie wiem skąd przekonanie, że osoby z BPD nie muszą brać odpowiedzialności za to co robią. Kilkanaście lat...leki, terapie, warsztaty (dawno dawno temu to forum też stanowiło grupę wsparcia tym, którzy nad sobą pracowali). Biorę odpowiedzialność za to co robie, za to co mówię, ale czy mam brac odpowiedzialność za decyzje mojego męża i jego działania. Widzisz każda historia jest inna i wielu z pośród nas wchodzi w związki z osobami, które co najmniej same mierzą się ze swoimi demonami. I tu zaczyna się rosyjska ruletka. Kto komu bardziej zaszkodzi. To takie związki dwójki bezradnych dzieciaków miotających się między wielką miłością, bliskością i namiętnością a nienawiścią, marazmem i czasem przemocą. PAradoks polega na tym, że kiedy po latach w terapii nauczyłam się przyznawać do własnych ograniczeń i pracować nad zmiana zachowań dostałam od najbliższej osoby przysłowiowym nożem w plecy. Ból wewnętrzny można schować, ale siniaków już nie koniecznie. Patola ? Owszem! Przez 12 lat żyć we dwoje z tak silnym przywiązaniem i lękiem przed odrzuceniem, że zawsze któreś nie potrafi odpuścić i walczy zaciekle o to drugie.
      Czarno białe myślenie, wszystko albo nic jest bardzo silnie wbudowane w osobowość pograniczną, a kiedy nauczyłam się zauważać szarości mogę powiedzieć jedno...nie ma reguł. Ocenianie na podstawie własnych doświadczeń jest drogą do donikąd. Ilu nas tu jest każdy nosi swoją historię, równie bolesną i trudną. Bagaż doświadczeń, który nas ukształtował, choć nie zawsze tak jak byśmy tego chcieli ale zdecydowanie tak, by dać siłę do walki o siebie, żyć we własnym nieszczęściu lub ostatecznie sie poddać.
      To forum kiedyś było miejscem przyjaznym takim osobom jak ja, które walczyły każdego dnia o siebie, o zmianę o lepsze dzisiaj, lepsze jutro. Zniszczenie tej przestrzeni, bezpiecznej dla osób z BPD i byc może dla niektórych jedynej możliwości wyrzucenia z siebie trudnych kwestii i znalezieniu wsparcia do podjęcia terapii jest najgorszym co stać się mogło. Tak się składa, że przerzucany tu jad bolesnych doświadczeń, przypuszczeń, że ktoś może ma BPD i etykietowania wszystkich na równi przez pryzmat spotkania z jedną osobą nie pomaga, a szkodzi i niszczy. Moim zdaniem nas wszystkich i to całe forum.
      • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 09:48
        the-crawl napisała:
        > Nie wiem skąd przekonanie, że osoby z BPD nie muszą brać odpowiedzialności za t
        > o co robią.


        To głównie sfera moralnych powinności a nie przymusu. Dlatego tak szkodliwy społecznie jest relatywizm moralny, tolerujący różne patologie, dewiacje i brak zasad moralnych. Zaś odnośnie zachowań łamiących prawo, każdego, z wyjątkiem osób niepoczytalnych i nieletnich, można zmusić do ponoszenia odpowiedzialności .

        ale czy mam brac odpowiedzialność za d
        > ecyzje mojego męża i jego działania.


        Nikt nie jest władny tego Ci nakazać.

        wielu z
        > pośród nas wchodzi w związki z osobami, które co najmniej same mierzą się ze s
        > woimi demonami. I tu zaczyna się rosyjska ruletka. Kto komu bardziej zaszkodzi.
        > To takie związki dwójki bezradnych dzieciaków


        Związki nie są dla dzieciaków. Są dla osób przynajmniej metrykalnie dorosłych i uważaj - zdolnych do odróżniania dobra od zła!

        kiedy po latach w terapii nauczyłam się przyznawać do
        > własnych ograniczeń i pracować nad zmiana zachowań dostałam od najbliższej osob
        > y przysłowiowym nożem w plecy.


        A czegóż innego spodziewałaś się po "związkowcu" osobowościowo zaburzonym, psychicznie niedojrzałym i moralnie zwyrodniałym? Tak, zwyrodniałym, bo tylko zwyrodnialec podnosi rękę na kobietę a piąchy służą mu za argumenty! On był zaburzony a Ty...się leczyłaś?! Czy może oboje byliście nie tyle "dzieciakami" (ach jakże rozczulająco i zarazem usprawiedliwiająco to brzmi dla Ciebie) co dorosłymi ludźmi, głęboko zaburzonymi osobowościowo? Walczyłaś, a o co, o te pięści spadające na Twoje plecy? Napisz wyraźnie, bo nikt nie jest w stanie tego się domyślić z Twoich enigmatycznych wypowiedzi. Jednak domyślam się, że to Ty byłaś ofiarą, bo on pewnie siniaków po wałku czy patelni nie nosił.


        > Czarno białe myślenie, wszystko albo nic jest bardzo silnie wbudowane w osobowo
        > ść pograniczną,


        Nie tylko. Błędy myślowe generujące negatywne emocje występują u każdego człowieka i we wszystkich zaburzeniach. Można je korygować. Ale póki nie wiem, jakie masz rozpoznanie, wróżenie z fusów jest bez sensu.

        a kiedy nauczyłam się zauważać szarości mogę powiedzieć jedno..
        > .nie ma reguł.

        Więc najwyraźniej na złą terapię chodziłaś, skoro wyniosłaś z niej "zauważanie szarości" zamiast umiejętność korygowania swoich błędów myślowych. To jedno wiem na pewno.


        Ocenianie na podstawie własnych doświadczeń jest drogą do doniką
        > d.

        A dlaczegóż to? Czym więc się kierujesz przy ocenie ludzi, kandydatów na męża i ojca Twoich dzieci, dochodowego zawodu, ambitnej pracy oraz wymagającego pracodawcy, jeśli nigdy nie zadałaś sobie nawet cienia fatygi, żeby wyciągnąć wnioski ze swoich doświadczeń życiowych? Wepchałaś paluch w ogień, sparzyłaś się i żadnych wniosków z tego nie wyciągałaś, nadal pchałaś paluchy w ogień? Taż nawet zwierzę jest mądrzejsze.


        Ilu nas tu jest każdy nosi swoją historię, równie bolesną i trudną. Bagaż do
        > świadczeń, który nas ukształtował, choć nie zawsze tak jak byśmy tego chcieli a
        > le zdecydowanie tak, by dać siłę do walki o siebie, żyć we własnym nieszczęściu
        > lub ostatecznie sie poddać.


        Iście hinduski determinizm. A przecież żyjesz w XXI wieku w centrum Europy. To Ty i tylko Ty decydujesz czy i jaką rangę nadasz własnym doświadczeniom życiowym. Byłaś jak liść na wietrze, a przecież jesteś człowiekiem rozumnym, nie liściem. Czemu nie chcesz ze swojego rozumu korzystać? W imię czego ignorujesz swoje doświadczenia życiowe, zamiast wyciągać z nich konstruktywne wnioski?


        > To forum kiedyś było miejscem przyjaznym takim osobom jak ja, które walczyły ka
        > żdego dnia o siebie, o zmianę o lepsze dzisiaj, lepsze jutro.


        No i taka to "walka" jaki z Ciebie "dzieciak". Zamiast "walczyć" nie wiadomo o co i z kim, naucz się korzystać z własnych doświadczeń życiowych, korygować swoje błędy myślowe i jako kobieta dorosła - sama być ostoją bezpieczeństwa dla swoich dzieci, zamiast szukać bezpieczeństwa w...internecie :) Ale to pewnie takie wygodne, siedzieć przed monitorem i zbierać głaski.
        • the-crawl Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 12:47
          Twoja odpowiedź jest tylko potwierdzeniem tego co napisałam wcześniej. To nie przestrzeń do polemiki, rozmowy, to nieustanne poszukiwanie oprawców, winnych i próby robienia z nas osób nieinteligentnych i bezmyślnych. Od dawna na tym forum nie piszę. I proszę o jedno - nie podważajcie pracy terapeutów i lekarzy. Terapia to nie filozoficzne polemiki, to ciężka praca nad sobą. Polecam zacząć od siebie zmianę, zanim podważy się osiągnięcia innych osób. Nie rozaawiasz z dwudziesto -letnim dzieciakiem, ale z dorosłą kobietą, która walczy z demonami, które dopadły ją gdy była dzieckiem i tak, jest to nierówna walka ze złem, którego niemożna sobie wyobrazić jeżeli się tego osobiście nie doświadczyło. Żegnam i życzę więcej empatii i wzajemnego zrozumienia oraz szacunku wszystkim, którzy tu zaglądają. To było piękne miejsce ale niestety gnije od środka.
      • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 10:40
        każde słowo, które napisałaś ma znaczenie, wszystko jest jasne - tak wygląda serce tego forum;

        przyszłam się tu uczyć i to był dobry wybór, wielu błędów dziś bym nie popełniła; bronie tego miejsca, bo je doceniam, dla mnie to są ludzie, którzy tu się poznali i sobie pomagali; oczywiście internet jest wielki i nie tracimy się z oczu, ale nie ma powodu, by ktoś to miejsce tym wszystkim, którzy je tworzyli nagle gwałcił, bo lubi;
        • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 12:05
          Słyszałam o pedofilii, zoofilii, koprofilii, itp. o zboczeniu polegającym na "gwałceniu miejsca" nie słyszałam. Mogłabyś to rozwinąć?
        • the-crawl Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 12:57
          Dokładnie tak..."bo lubi". Jakże łatwo jest opluć innych siedząc schowanym za monitorem.
          12 lat temu tętniło tutaj życiem, wsparciem, szacunkiem. Ci którzy szukali pomocy, tak jak ja mogli liczyć na siłę. To była nasza grupa - ludzi, którzy postanowili coś zmienić, zawalczyć o siebie raz jeszcze. Dziękuję Ci, że tutaj jesteś, bo mądrość nienacechowana zarozumiałością i pychą jest dzisiaj czymś unikalnym i wyjątkowym i napawa nadzieją, że jeszcze kiedyś to forum może stać się miejscem, w którym poczujemy sie bezpiecznie.
      • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 16:10
        "(...) To forum kiedyś było miejscem przyjaznym takim osobom jak ja, które walczyły każdego dnia o siebie, o zmianę o lepsze dzisiaj, lepsze jutro. Zniszczenie tej przestrzeni, bezpiecznej dla osób z BPD i byc może dla niektórych jedynej możliwości wyrzucenia z siebie trudnych kwestii i znalezieniu wsparcia do podjęcia terapii jest najgorszym co stać się mogło.".

        Ależ nie. Najgorszym co się stać mogło, było właśnie zrobienie z tego forum "towarzystwa wzajemnej adoracji osób z BPD", gdzie jedna pani drugiej pani głaskała główkę. Jak napisała jakaś jedna paniusia-BPD, że skrzywdziła swojego partnera, zdradziła go, okradła albo wydoiła ze wszystkich uczuć, to zaraz druga paniusa-BPD ją pocieszała w stylu: nie martw się, my też tak mamy, poza tym "on przecież sam sobie winien" i to on jest zaburzony a nie ty, bo "przecież zdrowy człowiek nie pozwoliły się tak traktować" i inne, podobne banialuki.
        To JEST WSPARCIE?!?!?! Nie, to JEST WYKOLEJENIE MORALNE! Tak jakby ktoś złodziejowi powiedział: nie martw się, nie powinieneś mieć wyrzutów sumienia, bo politycy też kradną i to większe kwoty.
        Brzask tu robi więcej krzywdy borderom niż im pomaga. Póki pisali tu młodzi ludzie pokopani, wyssani w energii, zmasakrowani przez partnerów BPD, to mogła tu błyszczeć i wieść prym - mądrząc się, że krzywdy od osób z BPD to przecież... wina samych partnerów.. Była Waszą bohaterką, bo zdejmowała z Was winy i utwierdzała Was w przekonaniu, że to świat i ludzie dookoła są wszystkiemu winni, a nie borderzy. Borderzy są przecież bieniusieńcy i im trzeba współczuć ("nie kop pana, bo się spocisz").
        Ale jak zaczęli tu się pojawiać i pisać ludzie bardziej dojrzali i świadomi rzucając prawdę w oczy, to zaraz zaczęło się larum: bo jak to, ktoś śmie oceniać, oskarżać i krytykować postępowanie borderów i ich klakierów?!?!?! JAKIM PRAWEM???
        A jak się jeszcze okazało, że parę osób z tej grupy, to osoby niejako "z branży" demaskujący ten sabat czarownic, to jak się "idiotycznie-tłumacząca i usprawiedliwiająca podłość zachowania" amunicja wyczerpała, to zaczęły się krzyki o bezdusznym glanowaniu biednych borderów! *chlip, chlip..., jak tak można?!?!?!).
        To forum, w takiej formie JEST SZKODLIWE, A NIE POMOCNE DLA OSÓB BPD!
        Osoby BPD trzeba wprost konfrontować z oceną ich postępowania, a nie "wspierać" w ich patologii.
        A ponieważ border, czuje i sam poszukuje tylko mocnych bodźców, to ta konfrontacja i ten "wstrząs" nie może być delikatny (bo zostanie totalnie zlany przez osobę z BPD, a poza tym - jak sami borderzy mówią - //BPD nie szanuje "słabych"// - i dotyczy to u nich zarówno ludzi, jak i konfrontacji, bodźców, konfliktów, zdarzeń. Infantylna gra pozorów i ciuciu-ruciu na pokaz wrażliwej dziewczynki to tylko fałsz, gra bordera, żeby wzbudzić w kimś litość i wygodnicko uzyskać, to, czego się chce). Uwierz, że tak jest, bo miałem możliwość testowania tego wielokrotnie.
        • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 19:11
          lipa i tyle
          pojęcia nie masz o czym tu piszesz, zielonego pojęcia i bardzo dobrze;
          dalej się po swojemu wypisuj; zarzucaj niestworzone rzeczy ludziom;
          wyżywaj się i miej poczucie triumfu, takie lokalne na swoją miarę; ze wspomaganiem;

          zasypujesz forum bzdurami i nie ma co z tym polemizować; trzeba pisać tylko, że zmyślasz i oczerniasz ludzi; wszystko na ten temat;
          ockniesz się w końcu - na pewno, to bardzo dobre miejsce do refleksji nad swoimi problemami;

          jedyna prawda to ta ze jesteś psychologiem, pracowałeś jako terapeuta i wyniki zawodowe opisałeś starannie - wszystko certyfikuje tu Leda16, zna Cię i potwierdza - tego się trzymajmy, bo żadne nie zaprzecza - musi to być sprawdzone i wiarygodne; nie ma powodu by któreś z Was na swój temat kłamało i nie będzie, za chwilę że to nicki i nie na poważnie; na 100% autorytety; odpowiedzialni ludzie;
        • the-crawl Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 21:58
          Tyle tylko, że nikt tu się wówczas po plecach nie klepał ale namawiał do terapii i zmiany zaburzonych schematów myślenia i działania.
          Wsparcie nie polegało tu na ślepym brnięciu w przekonaniu, że można robić co się chce pociągając za sobą ofiary, ale o tym, że można zacząć terapię i funkcjonować przyzwoicie.
          I uwaga...sami odradzaliśmy pytającym relacje z osobami z BPD, jako trudne wyniszczające, jeżeli nie ma terapii i właściwie dobranej farmakoterapii.
          Także chyba pamiętamy inne forum lub Ciebie wówczas po prostu tutaj nie było z nami...
          • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 22:19
            The Crawl:

            "Tyle tylko, że nikt tu się wówczas po plecach nie klepał ale namawiał do terapii i zmiany zaburzonych schematów myślenia i działania. Wsparcie nie polegało tu na ślepym brnięciu w przekonaniu, że można robić co się chce pociągając za sobą ofiary, ale o tym, że można zacząć terapię i funkcjonować przyzwoicie. I uwaga...sami odradzaliśmy pytającym relacje z osobami z BPD, jako trudne wyniszczające, jeżeli nie ma terapii i właściwie dobranej farmakoterapii.
            Także chyba pamiętamy inne forum lub Ciebie wówczas po prostu tutaj nie było z nami...".

            To musiało być bardzo dawno. Poczytaj, co tu się dzieje ostatnio.
            Jest całkowicie odwrotnie - borderzy się zarzekają, że na żadne terapie nie pójdą, inni wysyłają do psychiatrów i psychoterapeutów wyłącznie podeptanych przez BPD partnerów, jeszcze inni winią samych partnerów za wszystkie ciosy otrzymane od BPD i uznają ich za "niezdrowych, niedostosowanych", a jeszcze kolejni głaszczą się po główkach jak para bandytów po udanym skoku na bank. Ale BORDERA TU NIE RUSZAJ!!! BORDER TU JEST Q-V-A ŚWIĘTY!!! Złego słowa nie możesz napisać, bo Cię stado czarownic napadnie, a Ciocia Zorza odeśle Cię do jakichś kretyńskich filmów na YT albo artykulików jakichś idiotów, którzy widzieli terapię dla borderline jak świnia niebo...

            Piszesz sensownie. Takie forum - jak opisałaś - zasługiwałoby na wielkie uznanie. Ale ono takie dziś nie jest, bo jakaś banda idiotek je sobie zawłaszczyła i nakręca się wzajemnie we własnej patologii pisania tu i również zachowania. :(
            • the-crawl Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 22:54
              Tak to forum niegdyś wyglądało, kiedy i mi pomogli inni żeby podjąć decyzję o intensywnym leczeniu. Ostatnio sporadycznie tu zaglądam i widzę ten chaos przepychanek. Obserwuję, ale się nie udzielam, bo po prostu szkoda czasu. Zgadzam się z tym, że takie osoby jak ja nieleczone i bez profesjonalnej opieki (PROFESJONALNEJ) niszczą i depczą. Sama to przeszłam, sama doświadczyłam, sama zadawałam ciosy. Brakuje mi jednak tej dawnej przestrzeni gdzie wspólnie walczyliśmy o wytrwanie w terapii, uporaniem sie ze swoimi traumami z dzieciństwa, przetrwaniem, kiedy żyletki i noże tak bardzo nas zachęcały do ostatecznych działań. Sama dzisiaj bardzo potrzebuję takiego wsparcia kiedy terapia daje w kość. TAk daje w kość, mi 32 letniej już kobiecie, która ciągle nosi w sobie zranione dziecko ale rękami i nogami walczy o to by zachować spokój i wypełniać swoje codzienne obowiązki i przede wszystkim dbać o tych, za których jestem odpowiedzialna. Może kiedyś, może nie dziś, ale naprawdę mam nadzieję, że to miejsce znowu może być bezpiecznym azylem dla tych, którzy chcą zmiany i namiastki "normalności".
              • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 23:26
                To zawalcz o to forum w tej właśnie dawnej postaci.
                Ja tu wpadam tylko okazyjnie, kiedy np. przeczytam, że jakiś pogubiony, zniszczony, nic nie rozumiejący i podeptany przez BPD młody człowiek pojawia się tu szukając ratunku, odpowiedzi, zrozumienia sensu tego co go spotkało lub choćby zwykłej rady - a tu jest topiony jeszcze głębiej w studni załamania-i-szaleństwa przez to stado czarownic, no bo przecież jego "partnerka/partner z zaburzeniem BP" nie jest tu niczemu q-v-a winna/winien (on się q-r-a przecież motylkiem nawet wzrusza). Piszą mu" to ty sam sobie jesteś winien, jesteś zaburzony sam, bo gdybyś ty był zdrowy, to do tego byś na pewno nie dopuścił... I topią tego nowego. pokopanego przez bordera Forumowicza, chociaż on i tak ledwo co na powierzchni się utrzymuje, bo wyssany przez wampira-z-wirusem-BPD prawie do cna. I wtedy krew mnie zalewa i mam ochotę trochę uświadomić to stado tutejszych idiotek co robią i co w ogóle o tym wszystkim wiedzą. A że okazuje się że - wbrew opinii ich samych - niewiele wiedzą, to pyszczą jak Cyganki i wierzgają nogami jak wściekłe krowy.
                Powodzenia na swojej drodze Ci życzę.
              • leda16 Re: Do Ovonella 06.09.18, 00:17
                the-crawl napisała:

                Brakuje mi jednak tej dawnej przestrzeni gdzie wspólnie walczyliśmy o wy
                > trwanie w terapii, uporaniem sie ze swoimi traumami z dzieciństwa, przetrwaniem
                > , kiedy żyletki i noże tak bardzo nas zachęcały do ostatecznych działań. Sama d
                > zisiaj bardzo potrzebuję takiego wsparcia kiedy terapia daje w kość. TAk daje w
                > kość, mi 32 letniej już kobiecie, która ciągle nosi w sobie zranione dziecko a
                > le rękami i nogami walczy o to by zachować spokój i wypełniać swoje codzienne o
                > bowiązki i przede wszystkim dbać o tych, za których jestem odpowiedzialna. Może
                > kiedyś, może nie dziś, ale naprawdę mam nadzieję, że to miejsce znowu może być
                > bezpiecznym azylem dla tych, którzy chcą zmiany i namiastki "normalności".



                Tak się zastanawiam, czy ta Jej terapia jest (była) źle prowadzona czy nieskuteczna? Uważam, że terapia, którą pacjent traktuje jak katorgę, która "daje w kość" i chciałby ją jak najszybciej porzucić (pewnie aby uniknąć dysonansu poznawczego), to czas nieefektywnie stracony. Również terapia babrająca się w bezpowrotnie minionym dzieciństwie zamiast koncentrować się na bieżącej problematyce "tu i teraz" infantylizuje pacjenta, przerzuca odpowiedzialność za jego obecne postępowanie na rodziców z których czyni kozłów ofiarnych. Zauważ, że Ona nadal czuje się dzieckiem, ba - skrzywdzonym dzieckiem, unikającym samodzielności, odpowiedzialności, elastyczności myślowej a tak być nie powinno. Ucieka w wirtualną rzeczywistość którą traktuje jak "azyl". Ustawicznie koncentruje się na własnych odczuciach zamiast na perspektywach. A najgorsze wydaje mi się to, że totalnie unika wyciągania wniosków z własnych doświadczeń bo - jak napisała - "to droga do nikąd" , "walczy rękami i nogami", zamiast głową - weryfikując swoje błędy myślowe, albo chociaż z pomocą trankwilizatorów (wyrównujących nastrój). Nie pojmuje, że zmiany na jakie czeka, zależą tylko od Niej. Odnoszę wrażenie, że ma dzieci, które tak naprawdę są dla Niej piątym kołem u wozu i zamiast je kochać zmusza się do wzorowego pełnienia roli matki, w której też się czuje źle.
                Moim zdaniem, funta kłaków taka terapia nie warta, albo pacjentka wyczerpała możliwości zmiany swoich emocji i zachowań. A Ty co sądzisz na ten temat?
                • ovonell Re: Do Ovonella 06.09.18, 02:21
                  Niestety Leda, to tak nie działa. Są różne terapie. Np. poznawczo - behawioralna - upraszczając: olewa wszystko z przeszłości, a ćwiczy nowe nawyki i zachowania (jak się boisz węży, ciemności czy pająków, to ta terapia szybko i skutecznie "oswoi" Cię z tymi Twoimi fobiami. Bardzo często kończy się tym, że po takim "terapeutycznym treningu tu i teraz" mimo wcześniejszego panicznego lęku przed pająkami, na końcu terapii z uśmiechem bierzesz pająka na dłoń i - powiedzmy że - bawisz się z nim bez uprzedzeń). Psychoanalityczna natomiast, "cofa" Cię do dzieciństwa (albo tzw. wcześniejszych faz/etapów rozwojowych np. = wiek do 3 lat/świadomie nie pamiętamy tego okresu/, 4-8, 9-13) - i tu jest próba skorygowania niepoprawnego przejścia danego etapu rozwojowego dziecka
                  • brz_a_sk Re: Do Ovonella 06.09.18, 05:38
                    ovonell napisał(a):

                    > Niestety Leda, to tak nie działa. ...<


                    > ... Choć uważam, że to są bardzo inteligentni ludzie - oni i pewna wersja schizofreników, to najinteligentniejsi "wśród tych z Efką", a borderzy dodatkowo poprzez swoją hiperemocjonalność wiodą czasem prym również w sztuce, muzyce, itd. Niestety, tylko ta "inteligencja emocjonal na" chyba jest też ceną... <

                    > ... wiem, że to dla Ciebie Leda niepojęte (bo Ty co najwyżej możesz być na kogoś z domowników zła, obrażona, zdenerwowana - ale nawet wtedy kochasz ich dalej, a BPD nie umie tak, bo w BPD jest tylko 0 -1 przełącznik: albo kocham albo nienawidzę)j, ale BPD czasem tak ma. :( Jedyny sposób tu to: trzymać się w ryzach, a przy kryzysie - po prostu zmuszać się. ...<

                    przełomy Dunajca, (łatwo będzie odszukać cały tekst z hasłem)
                  • leda16 Re: Do Ovonella 06.09.18, 11:08
                    Też na razie krótko bo muszę się na pracy skoncentrować. Wykład o rodzajach psychoterapii niepotrzebny. Oczywiście nie zgadzam się z Tobą, z zero-jedynkowym postrzeganiem emocji u borderów. Kryzys u bordera to jest dekompensacja psychotyczna i wówczas żadne zmuszanie się, tylko karetka i szpital. Również każda terapia wymykająca się zasadom logiki będzie nieskuteczna.
                    • ovonell Re: Do Ovonella 06.09.18, 13:08
                      Leda:
                      "Też na razie krótko bo muszę się na pracy skoncentrować. Wykład o rodzajach psychoterapii niepotrzebny. Oczywiście nie zgadzam się z Tobą, z zero-jedynkowym postrzeganiem emocji u borderów. Kryzys u bordera to jest dekompensacja psychotyczna i wówczas żadne zmuszanie się, tylko karetka i szpital. Również każda terapia wymykająca się zasadom logiki będzie nieskuteczna.".

                      To nie był wykład o rodzajach terapii. Po prostu wspomniałaś o tym, czy terapia "doraźna - tu i teraz - bez dotykania przeszłości, dzieciństwa, domu i rodziców" nie byłaby lepsza/skuteczniejsza dla osób BPD.
                      Taką terapią jest poznawczo-behawioralna, ale ona wcale nie jest lepsza przy borderline, bo lęk (fobia, obsesja, natręctwo, kompulsywność) to coś innego niż niestabilność i szalejąca zmienność emocjonalna w BPD. Poza tym lęk - fobia - nerwica (węże, pająki, natręctwa) ma najczęściej - głównie - podłoże biologiczne (rozregulowany mechanizm reakcji na dane bodźce), a nie społeczne, czy rozwojowe. A BPD ma podłoże właśnie głównie społeczne i rozwojowe (biologiczne owszem trochę też, ale w mniejszym stopniu). Obsesyjny lęk a kryzys emocjonalny u BPD to są jednak całkowicie inne emocje. Dlatego "węże" się dobrze terapeutyzuje poznawczo-behawioralną, ale borderline już niestety nie. Przy BPD musisz na terapii dotknąć i przerobić dzieciństwo, dom, rodziców, itp. - inaczej nie ruszysz z miejsca.
                      Kryzys u bordera może być dekompensacją psychotyczną, ale wcale nie musi (często jest to "tylko" szalejący "wkurw" ponad górną miarę i chęć autoagresji lub chęć wyżycia się na bliskich będących pod ręką).
                      I uwierz, border nie widzi żadnych szarości, w tym świecie albo coś jest czarne albo białe (albo ktoś - teraz - jest dobry, cudowny, idealny /przyjaciel/... albo - za chwilę - zły, niewdzięczny, nic nie wart /wróg/).
                      Masz rację, każda terapia musi się bronić logicznie, ale też musi dotykać i trafiać do "logiki" osób z BPD (a ta jest trochę inną "logiką" niż Twoja, czy moja) - inaczej terapia nie będzie zrozumiała i nie trafi do pacjentów z BPD.
                      Dziś często stosuje się dla BPD terapię dialektyczną, która jest wg mnie właśnie "najmniej logiczna", a najbardziej celująca w same destruktywne emocje (ja osobiście nie lubię tego podejścia, bo nie wierzę w metodę M. Linehan /pisaliśmy o niej kiedyś we wcześniejszych wątkach/ - więc nie jestem tu obiektywny. Wg mnie za dużo w tej metodzie cieregielenia się pacjentem, aby dopiero później przejść do sedna rzeczy /a border wtedy najczęściej już daje nogę z gabinetu...). Wolę podejście humanistyczne w terapii (odrobinę więcej w nim logiki, no i dużo więcej odniesień do samej moralności).
                      • leda16 Re: Do Ovonella 07.09.18, 09:06
                        Pozwól, że dalej będę pytać z pozycji spotkania ilości borderów policzalnych zaledwie na palcach jednej ręki :) Sugeruję się oczywiście dla mnie ciekawym wystąpieniem the-crawl. Pani zdaje się nie mieć bladego pojęcia o pracy z myślami, integralną częścią terapii dialektycznej, stąd wnioskuję, że tam nadal stosowany jest "zlepek tego i owego" , co powoduje "strzelanie focha" przy byle okazji, interpretacje ksobne i brak dystansu do własnych przeżyć. Z drugiej strony, mam wątpliwości, czy takie (tfu, mistyczne) podejście do pacjenta realizowane w treningu umiejętności jest dla borderów czytelne? Czy nie powoduje jeszcze większego rozbełtania pojęciowego w aspekcie tego, na co kładziesz największy nacisk - umiejętności odróżniania dobra od zła? Czy postawa - wszyscy mają rację, nie owocuje wnioskiem, że nikt racji nie ma? Złośliwie zauważę, iż w aspekcie specyfiki zaburzeń borderline takie podejście jak najbardziej im pasuje, ale opiewanej przez teoretyków największej skuteczności dla borderów jakoś nie mogę się dopatrzyć.
                        • ovonell Re: Do Ovonella 07.09.18, 12:01
                          "Z drugiej strony, mam wątpliwości, czy takie (tfu, mistyczne) podejście do pacjenta realizowane w treningu umiejętności jest dla borderów czytelne? Czy nie powoduje jeszcze większego rozbełtania pojęciowego w aspekcie tego, na co kładziesz największy nacisk - umiejętności odróżniania dobra od zła? Czy postawa - wszyscy mają rację, nie owocuje wnioskiem, że nikt racji nie ma?".

                          Ależ oczywiście, że "wszyscy mają rację" to jest tylko furtka do przemycenia wszystkiego, co się chce. Ale to filozoficzna choroba współczesnych czasów (nie tylko w psychologii), gdzie wciska się wszem i wobec nieprawdziwe założenie, że "każda interpretacja świata i życia" jest dozwolona. Świat i ludzie przetrwali miliony lat, właśnie dlatego, że ewolucja eliminowała wszelkie "złe interpretacje" (czyli nie może być tak, że każda jest dozwolona i dobra dla kogoś tam).

                          "Złośliwie zauważę, iż w aspekcie specyfiki zaburzeń borderline takie podejście jak najbardziej im pasuje, ale opiewanej przez teoretyków największej skuteczności dla borderów jakoś nie mogę się dopatrzyć.".

                          Zgadzam się w 100%. Dlatego nie lubię podejścia dialektycznego.
                  • vre-sna Re: Do Ovonella 06.09.18, 18:01
                    Och
                    Kazdy umie ogarnac net dzieki wyszukiwarce, Ovonellu
            • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 17:59
              To nie Twoja sprawa.
              Mowisz lekcewazaco o ludziach, w zaowalowany spopob jednoczesnie wlazisz w d.pe.
              Nie nadajesz sie na partnera Ovonell.
              Ohydny, odrzucajacy typ osobowosci.
          • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 05.09.18, 23:32
            the-crawl napisała:

            > Tyle tylko, że nikt tu się wówczas po plecach nie klepał ale namawiał do terapi
            > i i zmiany zaburzonych schematów myślenia i działania.


            I nadal nikt Cię po plecach nie klepie, bo jako byt wirtualny, po prostu nie masz pleców :)
            Więc jak to w końcu jest? Uważasz się za osobę dorosłą, intelektualnie sprawną i ja Cię mam do terapii namawiać, jak dziecko do nauki? A jakiż ja mam w tym interes? Przecież na terapię chodzisz dla siebie, nie dla mnie. To Twoje życie nie moje i Twój wybór. "Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz" Pewnie znasz to przysłowie. Więc z jakiej racji oczekujesz, że ktoś Ci to wyrko pościeli, bo samej się nie chce? Nie chce się wyjść z domu, iść na terapię, z pokorą wykonywać zalecenia fachowca, wyciągać wnioski ze swoich błędów. Lepiej zasiąść przed kompem, pierdzieć w stołek i czekać aż jakaś "Kaśka" czy "Maryśka" z internetu będzie Cię namawiać...


            Wsparcie nie polegało tu na ślepym brnięciu w przekonaniu, że można robić co si
            > ę chce pociągając za sobą ofiary, ale o tym, że można zacząć terapię i funkcjon
            > ować przyzwoicie.


            Ale wcześniej Ty sama nie wiedziałaś jak się drzwi do gabinetu psychologa i prokuratora otwiera, prawda?


            > I uwaga...sami odradzaliśmy pytającym relacje z osobami z BPD, jako trudne wyni
            > szczające,

            Szkoda, że własnych rad nie zastosowaliście przede wszystkim do siebie. Ale tak to zwykle bywa, jak ślepy prowadzi kulawego.


            jeżeli nie ma terapii i właściwie dobranej farmakoterapii.


            Jeśli do tej pory nie wiesz, że zaburzeń osobowości nie leczy się pastylkami i zastrzykami, a zaburzeni osobowościowo nie nadają się na konkubentów, współmałżonków ani rodziców, to jestem skłonna zgodzić się z Ovonellem - to forum wyrządziło Ci wielką krzywdę. Celowo unikam modnego słowa "partner", bo partnerów mam wyłącznie do interesów.
            • the-crawl Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 09:13
              Z całym szacunkiem, ale próby upokarzania osób, które szukają czynnie pomocy i potzrebują wsparcia i szukają go są poza moimi możliwościami zrozumienia. Nie wiesz o mnie nic. Znasz diagnozę. Tyle. NIe dam się wciągać w jakieś chore podsumowania mojej osoby i rozkładania każdego słowa na czynniki pierwsze. Zaczynam się zastanawiać, o co chodzi, bo przecież to niby moja domena. Dodam tylko, że w wielu punktach się myisz, a najbardziej wstrząsnęło mną co piszesz o mnie w kontekście dziecka. Dziewczyno, ja nie jestem jak już mówiłam rozkapryszoną nastolatką bujająca się przez życie jak tsunami, tylko kobietą, która od kilkunastu lat pracuje nad zmianą i wybacz, ale brakuje mi obecnie czasu na ślęczenie przed kompem z innych przyczyn niż czysto zawodowe. Twoje zachowania utwierdzają mnie w przekonaniu, iż ujawnianie swojego BPD nadal spotyka się ostracyzmem, nad czym ubolewam, bo blokuje to możliwość sięgnięcia po pomoc przez wiele osób, które naprawdę tego potrzebują.
              Co do terapii to znalezienie dobrego specjalisty, który podejmie się pracy z BPD jest trudne. MI nie jeden psycholog delikatnie mówiąc podziękował już na wstępie i nie podjał się terapii ze mną. Przez lata przerzucana byłam od do i tak wiele terapii to był zmarnowany czas, który pociągnął falę bólu i cierpienia przez nieumiejętne rozdrapanie rany z wczesnego dzieciństwa, co skończyło się hospitalizacją na która zgłosiłam się sama bo wiedziałam, że zagrażam nie innym, a samej sobie. Nie każdy BPD kieruje swoje zachowania agresywne na zewnątrz, kierując agresję wyłącznie wobec samego siebie.
              JEstem tu aktywna na forum pierwszy raz od lat dlatego, że naprawdę uważam, że takich miejsc brakuje i czasami chciałabym porozmawiać z kimś kto zrozumie jak trauma przeżyta dawno temu nadal może sprawiać ból i to nie tylko psychiczny, wsparcia osób, które przez to przebrnęły i zaczęły po prostu żyć. Leda16 nie rozumiem zupełnie tego co pisze, a raczej Twojej motywacji i chyba nawet tego nie chce rozumieć. Różnica między nami polega na tym, że ja nie zamierzam marnować swojej energii i czasu na analizę przypadku, a zamiast tego wolę zając się swoją codziennością, która wypełniona jest zwykłymi obowiązkami.
              Mam tylko do Ciebie zwykłą ludzką prośbę - zastanów się czasem chwilę zanim coś napiszesz, bo osoby z BPD to bardzo często osoby molestowane jako dzieci, którym naprawdę trudno jest zaufać komukolwiek i poprosić o pomoc nawet w życiu dorosłym. Nie odbieraj im tej szansy atakując zostaw trochę przestrzeni dla tych którzy mogą powiedzieć jak ja - terapia pomoże, leki pomogą, jest droga dzięki której można zacząć żyć i przestać się bać.
              Przykro mi bo pomimo, że bardzo chciałabym zawalczyć o to forum właśnie z powodu takich ataków na osoby leczące się to jest mój ostatni wpis tutaj. Żałuję, bo te dwudziestoletnie dzieciaki z kilkoma próbami samobójczymi na koncie, które po prostu nie rozumieją co się z nimi dzieje na prawde znajdowały tu pierwszą pomoc.
              • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 10:55
                Nie chciałaś rozmawiać o skuteczności swojej terapii, więc moimi uwagami podzieliłam się z kimś, kto nie ma problemów z uzewnętrznianiem swoich myśli na ten temat. To jeszcze wciąż forum dyskusyjne. Częściowo potwierdzasz moje przypuszczenia - przeszłaś zlepek oddziaływań, które dodatkowo Cię emocjonalnie rozchwiały i zaciążyły na tej, którą odbywasz obecnie. Szacunek dla psychoterapeutów, którzy potraktowali Cię uczciwie mówiąc, że nie są w stanie Ci pomóc. Natomiast jeżeli uważasz, że nawet obecny psychoterapeuta Cię nie rozumie, nie wspiera, nie pomaga i lepiej się "czujesz" wylewając swoje żale przed podobnymi do siebie zamiast w gabinecie profesjonalisty, to też jestem sceptyczna co do efektów takiej psychoterapii. Dodam jeszcze, że żaden fachowiec nie skieruje osoby po próbie samobójczej na forum dyskusyjne, tylko prosto do szpitala. I to nie tutaj, tylko wyłącznie tam ma szanse taką pomoc uzyskać. Jeśli moje wpisy postrzegasz jako "atak", to jeszcze bardzo długa droga przed Tobą.
              • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 12:49
                the-crawl - dobrze widzisz, atak na to forum jest ewidentny;
                wypisywanie bzdur o kolejnych osobach jest szkaradztwem;
                spójrz czy gdziekolwiek osoby, które tu kręcą chore lody, gdziekolwiek stworzyły coś - nigdzie; a jak są postrzegane podobne akcje jak tu - z olbrzymią niechęcią, usuwaniem z zamkniętych for, albo drwinami i traktowaniem jak chwilowe zło konieczne, by utrzymać fora otwarte;

                grubo się mylą ludzie, którzy założyli, że osoby z BPD i partnerzy takich osób nie są w stanie sobie pomagać wzajemnie, a co gorsza, że można im poskakać po głowie i traktować jak stadko głupków; na pewno nie;

                każdy tu mógł wejść i zorientować się, że na ogół bardzo daleko jest od związku, w którym ktoś ma BPD; każdy mógł skorzystać z rad - bo to co działa przy bardzo trudnych związkach, bywa wskazówką dla innych;
                byle pamiętać, że rzucanie diagnozami jest niepoważne i jeśli jest trudno trzeba szukać terapii, leczenia, wsparcia w rodzinie i u przyjaciół; każdy musi walczyć ze swoimi słabościami, ale nie da się przecenić tego, że nie jest się wykluczonym; ważne by jak najszybciej wyjść z fazy żalenia się, oskarżania do etapu walki o siebie, im zaburzenia poważniejsze tym bardziej trzeba oszczędzać siły;
                pajacowanie na tym forum rzuca się w oczy i to nie zmierza w dobrym kierunku, ale każdy na ile może na tyle wybiera swoją drogę do uczynienia życia znośnym; fatalnie gdy innych ma za wariatów albo głupich - takie eksponaty są aktorami spalonego teatru na tym forum i nie ma znaczenia czy ktoś obsadza się w wielu rolach czy w jednej;
                kto szukał czy szuka tu wsparcia - chyba zawsze znajduje, utrzymuje znajomość z wybranymi osobami i łączy z terapią;

                trzeba mieć swój poważny problem, by kwestionować polską psychiatrię, psychologię, terapię i znajomości ludzi - hurtem; ubliżanie, obrażanie i manipulacje, brak szacunku i taktu, przypisywanie ludziom słów, cech i atakowanie bezustanne na cokolwiek i na kogokolwiek byle zaistnieć na forum, które się napada pod pozorem misji naukowej wręcz;
                wszystko to by zdobyć jakąś uwagę ... jak widać z kiepskim efektem na razie;
                tu większość ludzi zahartowanych w wieloletnich terapiach rozpoznaje intencje i możliwości - pewnie czeka nas jeszcze jakiś piruet na głowie, coraz więcej wskazuje na to, że wpadły tu osoby, które tylko wpaść potrafią :( - ale może w ramach zabawy w dobrego i złego policjanta, coś się wykluje przy okazji; podobno jestem naiwna licząc na autorefleksję przy takim zestawie parametrów :( :( :(







              • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 13:43
                Crawl:
                "Co do terapii to znalezienie dobrego specjalisty, który podejmie się pracy z BPD jest trudne. MI nie jeden psycholog delikatnie mówiąc podziękował już na wstępie i nie podjał się terapii ze mną. Przez lata przerzucana byłam od do i tak wiele terapii to był zmarnowany czas, który pociągnął falę bólu i cierpienia przez nieumiejętne rozdrapanie rany z wczesnego dzieciństwa, co skończyło się hospitalizacją na która zgłosiłam się sama bo wiedziałam, że zagrażam nie innym, a samej sobie.".

                Psychologowie nie lubią terapii dla osób z borderline, bo jest ona często nieskuteczna, a borderzy są niekonsekwennti i trudni w relacjach (tu również występuje zjawisko idealizacji-dewaluacji terapeuty, a po dewaluacji wszystko traci sens).
                Nikt tu na forum nie chce dusić osób z BPD, które - jak Ty - widzą swój problem, obiektywnie oceniają swoje zachowania, nie uciekają od odpowiedzialności, leczą się, terapeutyzują i walczą o nieco normalności w swoim niestabilnym świecie.
                Tu się wali pięścią w stół i op1€rdala osoby z BPD (i ich klakierów), które prezentują całkiem odwrotną postawę do Twojej, czyli: dla nich własne BPD to jakiś dar, wyjątkowość, nadzwyczajność, a ich (pokopani przez nie same) partnerzy są zaburzonymi, niedostosowanymi i samemu sobie winnymi nieudacznikami życiowymi, ich nie można nawet oceniać albo broń Boże krytykować , bo one są tak wyjątkowo wrażliwe, że je to "tak bardzo boli" (w czym też wspiera je np. Brzask).
                Tu się po prostu walczy z obłudą i fałszem zadufanych w sobie i odpornych na prawdę idiotek, które uważają się za nadwrażliwy i nadczłowieczy pępek świata.
                Ile tu jest takich osób jak Ty. Policz sobie. Dwie? Ile tu osób z BPD pisze wprost, że się leczy, że walczy o swoją normalność na terapii, że chce być odpowiedzialna za siebie i swoje czyny, że chce być konsekwentna i obiektywnie spojrzała wstecz i widzi dziś, że czyniła zło, że faktycznie border niszczy i depcze partnera i/lub najbliższych, że jest gotowa spojrzeć prawdzie w oczy a nie oszukiwać się dalej, że "wcale tak nie jest".

                Jak już pisałem - takie forum, z osobami takimi jak Ty, byłoby godne uznania! Ale ono takie nie jest. Ono jest zarzucone zadufanymi w sobie idiotkami, które są zwyczajnie głupie a do tego jeszcze uparte w swojej głupocie, a wtórują im - podobni im - klakierzy. Taka jest tu dziś prawda.

                "Nie każdy BPD kieruje swoje zachowania agresywne na zewnątrz, kierując agresję wyłącznie wobec samego siebie.".

                Bo Ty masz pewnie BPD w wersji z agresją do wewnątrz. Ale ci z wersją z agresją na zewnątrz - robią prawdzie piekło z życia najbliższych. I żadne jakieś "tłumaczenie" ich na tym forum, tej prawdy nie zmieni.
                • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 17:52
                  A czemu op.erdala? To agresywne podejscie
                  Sluchaj, Ty jestes tchorzem, a Leda jest osoba o niezbyt lotnym rozumie
                  Nie wiem czemu chcecie budowac swoj autorytet w tak zenujacy sposob
                  Ale na trolliszcze jest jeden sposob
                  Ignorowanie
                  Wygaszenie
                  Trollujecie to forum, macie tego swiadomosc?
                  A, kolejna diagnoza za darmo
                  I docencie, ze mowie bezposrednio, a nie per ona, on
                  • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 09:47
                    vre-sna napisała:
                    > Ale na trolliszcze jest jeden sposob
                    > Ignorowanie


                    Dlatego w tym wątku wszyscy Cię ignorują, mnie nie wyłączając. Bez odbioru.
                    • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 22:02
                      Ale tak szczerze to w przeciwienstwie do Ciebie nie szukam poklasku.
                      Wypowiadam opinie na temat zjawiska, tyle.
                      Bawicie sie cudzym kosztem, tak w skrocie. I slowo "bawicie" w kontekscie jest obiektywnie niedopuszczalne.
                      Moralnosc - Ty nie ogarniasz tresci, ktore to pojecie w sobie zawiera.
                      A pisz sobie bez odbioru. To akurat jest komunikat pozbawiony sensu - poza manifestacja Twojej postawy nie czuje sie w obowiazku brac go pod uwage.
        • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 18:04
          A kto to border.
          Jakie to k.rwa lekcewazace
          Ty Ovonell
          Glaskamı jednej osoby z tym zaburzeniem
          Nie zamydlisz oczu
          Jestes przepelniony nienawiscia
          CHORE!
          • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 10:09
            "vre-sna 06.09.18, 18:04
            A kto to border.
            Jakie to k.rwa lekcewazace
            Ty Ovonell
            Glaskamı jednej osoby z tym zaburzeniem
            Nie zamydlisz oczu
            Jestes przepelniony nienawiscia
            CHORE! "

            bardzo trafnie - sedno w paru linijkach;
            - - - -


            ta technika się powtarza, ona wprowadza w błąd ŚWIADOMIE, CELOWO

            teraz będzie kilka 'niewyzwywających' postów, kreujących wizerunek;
            żarty (z dostępnej półki), dystans do przynieś, podaj, pozamiataj (z półki podręcznej)
            kilka nowych historyjek, spod tego samego palca po leżakowaniu;
            dawno nie było linku do bloga, na którym można kontrolować IP ludzi korzystających z jawnej opcji internetu - tu nie można - a tam tak;

            wszystko już było, więc pora na siurpryzę pewnie :( ; (ostrożni muszą być ludzie chwytający się brzytwy;)
            niektórzy mówią, że ich diabelska natura usprawiedliwia wszystko i od anioła dzieli ich tylko świt - który rozgrzesza;
            literatura opisuje życie, dla niektórych ludzie to tylko postacie z ich bajek; a tu nikt nikogo nie zmusza do niczego, publiczne, otwarte forum! - tak się rozgrzesza hejter przyszpilony, zawsze to tchórz i ludzie chętnie pastwią sie nad takim, spirala poniżeń, pogardy - cóż piekło, to tworzy i tego boi się hejter :( :( :(

            nie warto wieszać prania na balkonie, bo może to kusić i wkręcać, desperacko bywało;
            forum jest dla ludzi z problemami i nigdy dość przypominania: nigdy nie wiadomo kto chory, chorszy i kto po co tu zerka i kto uczy nienawiści, bez granic;
            najlepiej pisać tak, by mogły to przeczytać wasze dzieci, rodzice, partnerzy starzy i przyszli, wasi lekarze, terapeuci i znajomi i prawnicy - przecież to otwarte forum i powtarzające się przerażenia rajcują tylko psychopatów; polują oblizując się ozorem i wywijają ogonem;

            czyli każdy wie co robi i zdaje sobie sprawę że to forum dla osób z zaburzeniem BPD i ich partnerów;

            każdy odpowiada za siebie, więc oczka szeroko otwarte i rozum ponad emocje;

            kartka - nie karmić niedźwiedzi - jest fajna w Tatrach, czy Bieszczadach, w mieście tłumaczy się ludziom, by nie dokarmiali gryzoni całkiem nieświadomie;

            po czasach neurotycznych, narcystycznych wpadamy w czasy nienawidzących - zaczynają się pojawiać poważne pozycje o nieuleczalnej osobowości hejtera :( - nienawidzący w sieci - nie ma nic swojego, nawet siebie, nawet klawiaturę, mysz, monitor opluwa - gdy krew nie sika, gdy się intrygi, popisy nie sprawdzają;

            a można wydawać książki i żyć z tych, którzy lubią ... ale wtedy człowiek się sprawdza, a hejter potrafi tylko zapowiadać swoje sukcesy, boi się sam siebie, więc pozostaje mu pasożytowanie na cudzym nieszczęszczeniu najlepiej, bywa na głupocie;

            każdy jest kowalem swego losu, niektórzy mają niewyobrażalnie trudniej i pasożytowanie na nich jest obrzydliwe, najgorzej gdy traci się orientację kto bardziej zaburzony, bo ten konkurs niestety jest często, coraz częściej na serio;

            czasem ktoś wymaga od innych by uwierzyli, w to w co sam nie może uwierzyć - to nie załatwia sprawy - ostro to widać przy uzależnieniach od używek, gdy po pierwsze lata się i mówi mnie już przeszło i tak klepie współuzależniona rodzina - nikt nie widzi, że zaklinanie rzeczywistości dział tak jak najpopularniejsze słowa - "tylko teraz bądź grzeczna, wchodzimy do mamusi/tatusia pracy ..." i dziecko ma komunikat jesteś generalnie niegrzecznym dzieckiem - kto chce niech sprawdzi, co robi rodzic po próbie terapii jego a nie dziecka; po pierwsze opowiada światu jaki durny terapeuta NAGLE się zrobił; - to słychać, widać i nie pomoże zaklinanie ani przeklinanie; hejt jest zawsze lataniem pół nago, zbyt nago z niepokojem czemu klaszcze tylko głupek, pożyteczny ale jednak;
    • trust21 Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 16:08
      Na samym początku chcę poinformować, że nie życzę sobie żadnych interakcji z użytkowniczką brzask na tym forum. Wprawdzie nie ma na tym portalu opcji ''ignoruj'' ale radzę brzaskowi ustawienie sobie tej opcji w głowie. Nie życzę sobie by ta użytkowniczka do mnie pisała czy odnosiła się do tego co ja tu piszę. Niezastosowanie się do tego spowoduje, że będę wywlekać kolejne śmieci z moich kontaktów z nią. Dla mnie brzask również tutaj nie istnieje i lepiej niech tak pozostanie. Mam nadzieję, że wyraziłem się w sposób jasny i klarowny.

      A teraz przejdę do wątku.

      Po tym temacie, chyba zaczynam rozumieć, o co ovonell tak mocno walczy. Wcześniej miałem inne zdanie, jednak jak to się mówi: tylko krowa zdania nie zmienia. Problem ovonella jednak polega na tym, że to, o co walczy, niszczy sposobem w jaki walczy. To jego styl pisania właśnie sprawia, że ovonell sam łatwo wystawia się na krytykę - słuszną zresztą.

      Kiedyś leda wspominała tutaj, że osoba ze stwierdzonym zaburzeniem osobowość nadal normalnie odpowiada za swoje czyny przed sądem, że np. diagnoza bpd nie zmniejsza odpowiedzialności. To ważna informacja. W kontaktach z osobami z bpd istotne jest utrzymywanie sztywnych granic i konsekwencja. Kiedy pojawiają się zachowania nieakceptowalne (np. przemoc, zdrady etc) należy relacje zakończyć. Zakończenie jest wówczas pociągnięciem osoby zaburzonej do odpowiedzialności za swoje czyny.

      Zaburzenie osobowości nie jest chorobą psychiczną, nie dostanie się z tego względu renty etc. Ovonell ma trochę racji w tym, że to miejsce może szkodzić ze względu na takie bardziej litościwe podejście, zamiast takiego potrząśnięcia i zdopingowania do przeprowadzenia zmian. Ale to potrząśnięcie nie może polegać na hejcie, wyzywaniu osób z bpd etc. Nie tędy droga.

      Jednak wskazywanie tutaj, że osoby będące parterami osób z bpd mają swoje problemy, nie jest zdejmowaniem odpowiedzialność. Ja sam pamiętam, że po moim toksycznym związku szukałem tego ''dreszczyku emocji'' i tej szybkości budowania relacji, co miałem w poprzedniej relacji. Dlatego uważam, że istotne jest też przyjrzenie się tej drugiej stronie. A ważne są po prostu proporcje, by nie rozmywać odpowiedzialności, kto odpowiada za konkretne czyny.

      Podam przykład, aby łatwiej było to zrozumieć. Mamy taką oto sytuację: mąż alkoholik bije swoją żonę. Małżeństwo trwa 10 lat. Jest pasmem tragedii i bólu. Kobieta jest mocno uzależniona od męża tyrana, a sama ma dda i ciągnie ją do osób uzależnionych. Ma tzw. niezdrowy wzorzec relacji. To że ta kobieta jest w takim związku, nie sprawia, że to ona jest winna przemocy. Ona ponosi rzecz jasna odpowiedzialność w ten sposób, że tkwi w tym. Jednak odpowiedzialność za przemoc ponosi jej mąż. To ta zona w pierwszej kolejności wymaga pomocy i wsparcia. Jej mąż również potrzebuje pomocy - czyli terapii, ale na pewno nie pomoże mu się, powtarzając w kółko, jaki to biedny jest, że pije, bo ma wewnętrzne problemy ze sobą etc.

      Tak samo moim zdaniem jest z osobami z bpd. Je trzeba wspierać, ale to wsparcie powinno przede wszystkim polegać na pozytywnej motywacji do pracy nad sobą a nie ma utrzymaniu W Nich przekonania o jakiejś szczególnej wyjątkowości. BPD to coś, co jest przyczyną życiowych tragedii i warto chyba o tym pamiętać.

      I to taki mój mały kamyczek do Waszej dyskusji.

      pozdrawiam
      • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 09:40
        Cieszę się, że zająłeś stanowisko w tej dyskusji, bo okazuje się mówimy o różnych podejściach do tego samego problemu - poczuciu odpowiedzialności za swoje zachowania, wybory i decyzje, którego od każdego dorosłego człowieka (z wyjątkiem chorych psychicznie i upośledzonych umysłowo) mamy prawo i obowiązek wymagać. Zwłaszcza mają prawo wymagać tego poszkodowani tymi zachowaniami. Stąd uważam, że w ostatecznym efekcie postawę Ovonella krytykuje jednak ten, co nie potrafi lub nie chce ziarna z plew wyłuskać. Zresztą zauważ, że Ovonell od jakiegoś czasu zmienił formę przekazu (nadal mocną w treści ale bez wulgaryzmów i argumentów ad personam), podobnie jak Ty wczoraj. Jeżeli uważa, że ktoś pisze brednie, zawsze to logicznie uzasadnia. I popatrz, jak debilnie i żałośnie na tym tle wypadają riposty oponentów: "dobrze widzisz, atak na to forum jest ewidentny; wypisywanie bzdur o kolejnych osobach jest szkaradztwem;
        spójrz czy gdziekolwiek osoby, które tu kręcą chore lody, gdziekolwiek stworzyły coś - nigdzie; " , "Sluchaj, Ty jestes tchorzem, a Leda jest osoba o niezbyt lotnym rozumie...", "A kto to border. Jakie to k.rwa lekcewazace...Jestes przepelniony nienawiscia CHORE!"

        Należy mieć również świadomość, że w tym zaburzeniu nawet prawidłowo prowadzona terapia rzadko kończy się sukcesem, ale jego ojcem jest zarówno psycholog jak i pacjent. Bez aktywnego wkładu pacjenta sukcesu nie będzie nigdy. Jednak ogólnie rzecz biorąc, pacjent cały czas powinien mieć świadomość, dlaczego przez psychologa została wybrana właśnie ta droga i do jakiego celu zmierza.
        Piszesz - " BPD to coś, co jest przyczyną życiowych tragedii i warto chyba o tym pamiętać. " Zwłaszcza dla dzieci z takich związków! Jeśli masz dzieci, to dziękuj Bogu, że udało Ci się je od takiego losu uchronić. Jeśli jeszcze nie, bacz pilnie, jaką matkę im wybierasz, bo to zawsze od Ciebie zależy.
        • trust21 Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 12:18
          Leda jeśli chodzi o moją historię to sprawa jest trochę bardziej skomplikowana i nie jestem pewien czy moja była może brać odp. za swoje czyny. Przede wszystkim dlatego, że kilka lat temu zdiagnozowano u niej poważną chorobę psychiczną. U niej większość jej rodziny ma problemy psychiczne i są na antydepresantach (wiem to od niej) Moja była też brała antydep w przeszłości. Potem pojawiła się diagnoza rys (czy styl) osobowości bpd. Więc ona nie miała pelnego BPD. Ale kilka cech faktycznie było. Czyli próby samobójcze, silne zaburzenie afektu, niestabilny obraz siebie i strach przed odrzuceniem. Ale jek akcje mogły też wynikać z jej depresjj, która mogła wynikać z tej choroby. Więc tam jest ogolnie galimatias. Do tego bardzo dziwiło mnie, że ona tak dobrze rozumie swoje problemy a nic z tym nie robi. Nawet miała książki i tłumaczyła mi które części mózgu u niej funkcjonują nieprawidłowo i jakie ma chemiczne braki w mózgu.

          Natomiast pomijając już temat mojej byłej, to zauważyłem że sam po tym związku zacząłem jakby przejmować niektóre popieprzone zachowania mojej eks z czym sam wciąż walczę. Ale widząc swój obecny związek i porównując go z tym byłym co raz bardziej widzę w jaki kanał się pchalem.
          • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 15:16
            Akurat kwestie poczytalności to mój konik zawodowy. Generalnie zasady orzecznictwa są takie: czyn MUSI wynikać z przesłanek chorobowych czyli psychotycznych. Prosty przykład: Schizofrenik zabija przechodnia na ulicy, bo uważa go za szatana. Wówczas orzekamy całkowitą niepoczytalność - brak możliwości rozumienia znaczenia czynu i kierowania swoim postępowaniem. Ten sam schizofrenik, który zabija strażnika usiłującego mu przeszkodzić i okrada sklep jubilerski, prawdopodobnie okaże się poczytalny, gdyż zbrodnia wynika z racjonalnych przesłanek. W każdym zaś przypadku mamy na uwadze stan psychiczny w momencie dokonywania czynu a nie sam fakt istnienia choroby. Jeżeli Twoja ex miała chorobę afektywną jednobiegunową, to też w momencie dokonywania czynu mogła być niepoczytalna, ale zakładamy, wbrew forumowym bredniom nawiedzonych trolli, że jeżeli jest czyn przestępczy, to nie wynika on z depresji, nawet z psychotycznej depresji. Słowem: depresant leży i śmierdzi a nie narusza np. cudzej nietykalności cielesnej, nie znieważa nikogo i nie poniża w opinii publicznej w jakikolwiek sposób. Wystarczy mieć więc świadka bądź nagranie jak bierzesz od borderki "z liścia" albo jesteś wyzywany od sku...w, żeby skazać ex z Twojego prywatnego wniosku a w przypadku tego przysłowiowego sku...a, nawet z wniosku Twojej matki. Czasami litościwi psychiatrzy w przypadku ciężkich zaburzeń osobowości orzekają zmniejszoną poczytalność , co również może ale nie musi skutkować mniejszym wyrokiem (to już zależy od sądu, który w polskim orzecznictwie ma rangę najwyższego biegłego) Nadal stoję na stanowisku, że "jej akcje", z wyjątkiem prób samobójczych, nie mogły wynikać z depresji :) Można jeszcze nadmienić, że nie każda próba a raczej mniejszość prób samobójczych jest spowodowanych przez depresję. Częściej mamy do czynienia z szantażem emocjonalnym, demonstracją histeryczną lub tzw. wołaniem o pomoc w takiej właśnie formie.

            " Do tego bardzo dziwiło mnie, że ona tak dobrze rozumie swoje problemy a nic z tym nie robi. Nawet miała książki i tłumaczyła mi które części mózgu u niej funkcjonują nieprawidłowo i jakie ma chemiczne braki w mózgu."

            To typowe dla borderów a sposób tłumaczenia był obliczony na Twoją naiwność. Na 100% wykluczają jej niepoczytalność :) Nikt jeszcze nie odkrył jakie nieprawidłowości w mózgu i na jakich wielkościowo obszarach skutkują zaburzeniami borderline. Ogólnie odnośnie psychopatów i charakteropatów mówi się o uszkodzeniach płatów czołowych o różnej etiologii, jednak tych doniesień nie można traktować jako pewniki.
            • trust21 Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 16:20
              ''Nikt jeszcze nie odkrył jakie nieprawidłowości w mózgu i na jakich wielkościowo obszarach skutkują zaburzeniami borderline. '

              Nie, nie; źle się wyraziłem. Ona mi tłumaczyła, że jak ma ten agresywny atak (tak go nazwijmy, ona wtedy inaczej to nazywała) to że uruchamia jej się ciało migdałowate odp. za agresję i obronę i że wtedy może mówić i robić rzeczy, których nie chce i żeby ją wtedy w spokoju zostawić aż dojdzie do siebie. Więc nie chodziło o to a nie zaburzenia w strukturze budowy mózgu. Wtedy też nic nie mówiła jeszcze o bpd.

              ''Nadal stoję na stanowisku, że "jej akcje", z wyjątkiem prób samobójczych, nie mogły wynikać z depresji :)''

              Próby samobójcze były w przeszłości. Przy mnie ich nie było.

              ------------
              Ale tak na prawdę to teraz nie jest to już istotne. Było, minęło. Kiedyś usilnie chciałem zrozumieć dlaczego zachowywała się tak a nie inaczej, teraz już mam to gdzieś. Ale uderzała mnie ej duża samoświadomość przy jednoczesnym braku długoterminowych działań, aby to zmienić. Po prostu miałem ją przyjąć ''z dobrodziejstwem inwentarza''. Ona nawet sama mi mówiła, że mnie podświadomie testowała ile wytrzymam, by upewnić się, że nie odejdę. Ale mimo tego, i tak dalej to robiła. ja z nią w sumie nie miałem mocnych przebojów, jakie mają partnerzy osób z bpd, ale czasami było grubo. Ehh szkoda gadać.

              • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 17:34
                Leda:
                "Nadal stoję na stanowisku, że "jej akcje", z wyjątkiem prób samobójczych, nie mogły wynikać z depresji :) Można jeszcze nadmienić, że nie każda próba a raczej mniejszość prób samobójczych jest spowodowanych przez depresję. Częściej mamy do czynienia z szantażem emocjonalnym, demonstracją histeryczną lub tzw. wołaniem o pomoc w takiej właśnie formie.".

                Depresja... Za "moich czasów" ;) panowała nawet taka "moda". Jak kiedyś panowała moda na suchoty - jak ktoś w XIX w. umarł na suchoty, to był dla niego "wielki honor" (np. dla pisarza, to było coś ala seppuku dla Samurara). Jeszcze kilkanaście lat temu panowała "moda" na depresję (szczególnie wśród kobiet z klas średniej i wyższej, bo te kobitki z klasy niższej przecież nie predysponowały w ogóle do takiego prawa - niańka, sprzątaczka, czy kucharka nie mogły mieć depresji, bo przecież ktoś na "te z depresją" musiał z@pi€rd@lać...). I wtedy, kilkanaście lat temu, pamiętam, że wśród psychologów - żeby opanować tę idiotyczną modę - wytworzyła się reguła: depresja jest wtedy (może występować w tych przypadkach), gdy występują próby samobójcze, reszta to właśnie "moda", lenistwo, wygodnictwo oraz manipulacja w celu uzyskania czegoś (niepracowania, wzbudzenia postawy skakania wokół "depresantki", renty, zwrócenia na siebie uwagi, szantażowania, itp.). Nie wiem jak jest dziś. Może Leda opowie, w końcu jest bardziej "na bieżąco" ode mnie.

                Trust:
                "(...) jak ma ten agresywny atak (tak go nazwijmy, ona wtedy inaczej to nazywała) to że uruchamia jej się ciało migdałowate odp. za agresję i obronę i że wtedy może mówić i robić rzeczy, których nie chce i żeby ją wtedy w spokoju zostawić aż dojdzie do siebie.".

                Co do "mózgu" u BDP. Tak, zauważono inną budowę - głownie właśnie w obrębie płatów przedczołowych oraz mniejsze ciało migdałowate, tylko co z tego? To znaczy, że "czasem, bezkarnie wszystko mi wolno?". Luuudzieee...

                -
    • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 16:23
      Hm
      Widze jalowosc dyskusji
      Ilez mozna w kolko o tym samym
      To tchnie jakas psychoza juz jak dla mnie
    • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 18:13
      I Ty Ovonell
      Nie wpadasz tu od czasu do czasu
      Siedzisz i czytasz
      Wciaz
      Bo to Twoje jedyne zycie, to forum
      A poza tym
      Odkad ja tu wpadam od czasu do czasu
      To nigdy nie doczytalam
      Abys komus pomogl, tylko wciaz bezsensowne przepychanki
      Zenujace
      A ta Twoja kolezanka niech sie zdecyduje
      To zaburzenie istnieje czy tez nie?
    • tymczasowy_login01 Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 18:30
      Poczytałem sobie mniej lub bardziej pobieżnie co się w tym wątku znajduje i wnioski są następujące

      1. Niezależnie od tego czy ovonell jest czy nie jest psychologiem to ma racje: to forum w obecnej formie nie służy nikomu - głównie dzięki brzaskowi.
      2. Brzask - nie jest to twoje prywatne forum, nie jesteś adminem, nie ustalasz "zasad przyjętych tu" ani nie masz żadnej legitymacji do ich egzekwowania nawet gdyby jakieś poza netykietą obowiązywały
      3. Również Brzask - zaspamowywanie całych wątków twoimi pustymi treściowo i merytorycznie, koszmarnymi pod względem graficznym (tego się czytać nie da) postami nic nie pomoże. Prędzej czy później ktoś znowu założy kolejny wątek, w którym jasno i z przykładami będzie wyłożone, że standardowy bord to chodząca sadystyczna patologia, która daje dupy na lewo i prawo i zamienia najbliższym życie w koszmar. Na tym polega istota BPD z punktu widzenia kogoś kto z bordem żyje. Przypadki leczących i starających się zmienić bordów to jest marginalny odsetek. Zresztą po co, skoro to cały świat jest winny z partnerem borda na czele.
      4. Dalej Brzask: reanimowanie wątków sprzed lat w celu przykrycia świeższych i rozmycia meritum vide pt. 3
      5. Zasadniczo - jeśli chcesz komuś tu Brzask pomóc jak twierdzisz to najlepsze co możesz zrobić to stąd zniknąć i przestać się bawić w samozwańczego szeryfa.
      5. Bordom to forum w obecnej formie nie pomoże. Chyba, że za pomoc uznamy budowanie fałszywego wizerunku borda w oczach partnerów i osób postronnych.
      6. Partnerom bordów opowiadanie, że sami sobie są winni i, że są zaburzeni nie pomoże. To pierwsze to nie jest prawdą bo nikt się świadomie nie pcha w związek z socjopatyczną szmatą. Te relacje wcale tak na początku nie wyglądają. Jeśli nawet przyjmiemy hipotetycznie, że ktoś kto tkwi w związku z bordem sam jest zaburzony to tym bardziej nie można go za to obwiniać. Skoro, nie można winić bordów za to jacy są bo są zaburzeni, to niby czemu ta zasada nie odnosi się również do ich rzekomo zaburzonych partnerów ?
      7. Pozwolę sobie się nie zgodzić z opiniami, który tu widuje, że poklepywanie bordów po plecach i mówienie "nic się nie stało" jest jakimś przejawem poprawności politycznej i dalej objawem "lewackości". Mam moooocno lewicowe poglądy pod dowolnie wybranym kontem a mimo to uważam, że nieleczących się bordów, którzy mają fan z krzywdzenia innych powinno się przymusowo i trwale izolować od społeczeństwa. W szpitalach, więzieniach jeśli udowodni im się przestępstwa albo przy osuszaniu Żuław Wiślanych. Wszystko jedno - byle nie mieli okazji rujnować życia innym. Tym, którzy nad sobą pracują - powodzenia.
      8. Brzask możesz sobie darować odpowiedź - podobnie jak trust21 nie zamierzam wchodzić z tobą w dyskusje. Również dlatego, że zaglądam tu właściwie tylko po to, żeby zobaczyć czy coś się zmieniło ale widzę że nie.
      • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 06.09.18, 21:02
        No i co z tego?
        Co za troska, szkoda, ze taka falszywa
      • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 01:40
        Re: To jak to w końcu jest?
        tymczasowy_login01 06.09.18, 18:30

        Re: To jak to w końcu jest?
        trust21 06.09.18, 16:08

        Miałem jeszcze napisać i dodać coś w tym wątku, ale przeczytałem właśnie posty Tymczasowego oraz Trusta i (nie ukrywam, że z radością!) uznałem, że chyba już nie muszę. Pozdrowienia.
        • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 02:40
          Co za manifestacja
          Ovonell to jest w sumie smutne
          Jak nie mam nic do powiedzenia, to nie musze zaznaczac, ze tak jest
          Teraz juz wiadomym jest, ze dyplom zdobyles u wujka google
    • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 11:17
      kiedy ktoś ma coś do powiedzenia to mówi;
      kiedy ktoś ma coś do załatwienia to planuje i działa;
      kiedy ktoś się chce czegoś dowiedzieć to szuka, pyta i wybiera;
      kiedy ktoś zdaje sobie sprawę, że nie może osiągnąć tego co by chciał, czasem popada w stany przekraczające jego kontrolę i uwiązany, spętany miota się po okolicy - raz w rozpaczy, a raz zakręcony w nienawiść, zemstę - tak rodzi się w najmniejszej głowie terrorysta;
      nikt nie będzie miał tego czego ja nie dosięgam
      nikt się ode mnie nie uwolni choć bym miał się ośmieszyć, zginąć to do końca życia nie odpuszczę;
      powodzenia

      każdy zna odpowiedź na pytanie po co tu przychodzi, czasem warto sobie zweryfikować złudzenia, bo bywa to okłamywanie samego siebie; może tydzień z Lachem i trochę buddyjskiego "po co?"

      czasem pomaga refleksja, że przyczyny dręczących myśli już nie istnieją poza głowami terroryzującymi, nienawiść mieszka w nienawidzącym, z własną porażką się nie godzimy, śladu, cienia już nie ma w życiu innych po historiach, za które gotowi jesteśmy ginąć, zajmując się wyłącznie porachunkami z wyimaginowanym światem;
      hejter walczy ze sobą i wyłącznie jemu służy to wyszukiwanie haków - wisi na nich i dynda - nie jest w stanie zobaczyć, że jego terapia jest daleko przed nim; a na razie świat pozornych wrogów i niestety krzywdzenie ludzi - tabliczka czekolady jednak działa tylko na chwilowe opamiętanie;

      żaden terapeuta nie daje rozgrzeszenia - krzywdy trzeba naprawić samemu, tego żaden narcyz nie próbuje robić - żadne krzywdy nie uprawniają do krzywdzenia innych - uwodzenie, kłamstwa, groźby, podszywanie się, "bycie raz zdrowym jak ryba, raz w poważnej terapii" nie uniewinnia;

      to forum wydaje się łatwym do bycia lepszym od ... próby odczłowieczenia innych pozwalają na bezrefleksyjne ataki; ten błąd sprowadza na manowce naiwnych - bo w zyciu trzeba naprawiać siebie nie innych - TRZEBA BYĆ LEPSZYM NIŻ SIĘ BYŁO, trzeba rozliczać się sam na sam ze sobą i naprawiać siebie i swoje błędy,
      a co najważniejsze przestać popełniać kolejne i usprawiedliwiać się spotkaniem na drodze wINNowajcy;

      bycie osobą z BPD urosło tu dla NIEKTÓRYCH do symbolu jak "żóltek dla Amerykanów" - tyle, że oni dawno zrozumieli jak taka manipulacja robi wodę z mózgu - nie Wietnamczykom ale ich oprawcom;

      trzeba znaleźć sposób na siebie, na swoje życie i nie wisieć na wINNYCH bo to iluzja i uzależnienie od swoich myśli, win i czasem zaburzeń, z latami korzenie są tak wrośnięte, że świetybożeniepomoże - ani terapeuci, ani przyjaciele, ani rodzina ani forum dla osób z BPD

      osoba, która nie podejrzewa się o BPD, na ogół zagląda tu jak do muzeum po rozwodzie ze swoim trudnym okresem życia, mądrzejsza o doświadczenia, gotowa pomóc wychodzić do życia - pogadać; osoby, które nic nie rozumiały i nie rozumieją z siebie samych, przychodzą tu w zupełnie innym celu i zawsze kogoś niszczą, metody są przeróżne - ale zawsze to jest polowanie na wINNYCH - samodestrukcja :( :( :(

      dojrzałość emocjonalna to danie prawa innym do ich życia, ich odczuć i ich wyborów i osobności , nasza wolność to odpowiedzialność za swoje wybory; kto wikła się w nienawiść, zaczyna planować zemsty, kary i nie jest w stanie pozwolić myśleć innym co chcą, zajmuje się prostowaniem głów innym, bo sam nie radzi sobie z tym co o sobie myśli; nieustannie szuka u innych akceptacji dla swoich usprawiedliwień swojego życia, którego nie znosi;

      to nie inni nie dają nam być szczęśliwymi - nieszczęście nosimy w sobie, najgorzej gdy zamiast świadomości tego uciekamy w zwracanie się do każdego "ty bordzie" ;

      Osoby z BPD z reguły są w terapii i nawet gdy sobie nie radzą z tym co nazbierały w prezencie to mają dużą świadomość tego jakie problemy mają otaczający ich ludzie; Warto doceniać, a nie skupiać się na kopaniu. Mądrych nie zwiedzie się powtarzaniem jestem lepszy od wszystkich "borderów świata" zwłaszcza tu o nonsensie. To trochę jak popisywać się ... czymkolwiek, gdziekolwiek w sumie

      są ludzie, którzy muszą być atakowani, non stop, wszędzie - i żeby nie wiem jak ich unikać to zawsze myślami, planami i życiem są tam gdzie nikt o nich nie pamięta - uwikłani w oprawców, których sobie generują :( walczą przeciw ... SOBIE;
      • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 18:31
        Brzask, trzeba nie mieć odrobiny honoru, żeby po tylu postach wyraźnie mówiących Ci - spier… nadal narzucać Dyskutantom swoje puste merytorycznie i treściowo wypociny.
        • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 20:11
          leda16 napisała:

          > Brzask, trzeba nie mieć odrobiny honoru, żeby po tylu postach wyraźnie mówiącyc
          > h Ci - spier… nadal narzucać Dyskutantom swoje puste merytorycznie i treściowo
          > wypociny.
          >
    • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 22:31
      Generalnie mówiąc, "depresja" się spauperyzowała, dotarła pod strzechy i na dyskoteki. Żadna małolata nie powie, że ma obniżenie nastroju. Ona ma depresję, często od wielu lat. Również jest to najczęściej wybierana jednostka u tzw. "rentioz" czyli symulantów rentowych. ZUS przestał się już na to łapać z przyczyn głównie finansowych, bo taki depresant rzekomo nie nadający się w Polsce do żadnej pracy zapierdzielał na saksach od rana do nocy a konto rentowe systematycznie rosło w banku. Co do rent socjalnych, nadal jest to metoda skuteczna. Natomiast w latach 90 bardzo było modne molestowanie seksualne w dzieciństwie. Moda przyszła jak zwykle z Ameryki rozpropagowana przez E Drzyzgę. Nastolatki załapały się na nią pierwsze. Szpitale psychiatryczne były pełne zaburzeń osobowości z imaginacjami molestowania. Sądy też trochę zarobiły, bo zaradne mamuśki, żeby zyskać lepszą pozycję w przetargach rozwodowych oskarżały ojców dzieci o molestowanie seksualne. W tych potyczkach padł nawet redaktor PR, bo... cała rodzina kapała się nago w wannie. Mamuśki hulały, bo nic im za fałszywe oskarżenia nie groziło. Modne również było DDA i toksyczne matki. Banię z DDA i seksualną histerią rozbił dopiero Witkowski.

      Jestem sceptyczna, czy te różnice są specyficzne dla borderów. Jaka populacja była badana, z jakich rozpoznań składała się grupa kontrolna, udowodniono związki przyczynowo-skutkowe?

      Ovonell, w prawie karnym odpowiedzialność jest równoznaczna z poczytalnością, czyli występują równocześnie.Ktoś całkowicie poczytalny, jest zarazem całkowicie odpowiedzialny i za czyn przestępczy ponosi stosowną karę. Niepoczytalności nie orzeka się, jeżeli sprawca sam wprawił się w stan odurzenia wódą lub narkotykami, ponieważ był zdolny przewidzieć skutki chlania bądź ćpania. Odnośnie upojenia alkoholowego istnieje jeden wyjątek - upojenie patologiczne. Następuje ono wówczas, gdy np. po jednym kieliszku wina bądź ok.100 g wódki człowiek wpada w szał - gwałci, kradnie, rabuje po czym zasypia a po obudzeniu się nie pamięta co się z nim działo. Miałam przypadek, gdy delikwent włamał się do sklepu futrzarskiego, wygarnął z wieszaków stos drogich futer i na tych futrach zasnął zamiast je spakować i uciec :) Dostał całkowitą niepoczytalność. Zmniejszoną poczytalność orzeka się w upojeniu na podłożu patologicznym czyli np. przy istnieniu guza mózgu, niesymetrycznym zaniku itp. Za każdym razem w opiniowaniu bierze udział 2 psychiatrów i 1 psycholog z listy biegłych sądowych lub ad hoc.
      • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 07.09.18, 23:50
        Pauperyzacja.
        Nadal hejtujesz; po co tego Ovonella przywolujesz? On nie lubi Ciebie slyszec, jestes jego narzedziem.
        Czyli w sumie nikim.
        No, niestety.
        Wyrob sobie wlasne zdanie, niezalezne od niczyjej opinii. Moze zacznie wtedy Ciebie zauwazac, ba, moze wzbudzisz w nim szacunek. Chociaz w to ostatnie nie wierze.
        • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 00:01
          Bo ten czlowiek siebie nie szanuje. Wy obydwoje macie z tym problem, ale u Ciebie jest widoczny rys jakiejs sluzalczosci, a u Twojego kolegi pogarda.
          Myslisz, ze pogarda Ciebie nie dotyczy?
          Mylisz sie. Jak najbardziej przez swojego kolege jestes traktowana pogardliwie, to widac.
      • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 00:40
        Leda:
        "Generalnie mówiąc, "depresja" się spauperyzowała, dotarła pod strzechy i na dyskoteki. Żadna małolata nie powie, że ma obniżenie nastroju. Ona ma depresję, często od wielu lat.".

        Czyli depresja wychodzi z mody. Jest passe. :)))))))
        Teraz nastał czas borderline. To jest obecnie "w modzie". ;) Na czarno ubrane małolaty, z fioletowymi włosami, potatuowane, z kolczykami w nosie, brwiach, języku, cyckach i ... Tnące się i "cierpiące jak Werter".
        Nawet w języku młodzieżowym już to występuje: "ooo, jaki czad!!!" (ciekawe czy wiedzą, że to odniesienie do zaburzenia ChAD), subkultura "Emo" albo "Ghost", celebrycki lans wnuczki byłego polskiego premiera z SLD, która chyba jest już na granicy emo-czado-borderowej degrengolady. Jakiś "Popek", galerianki, piercing, moda na "dopalacze"...
        (Przepraszam Wszystkich, ale muszę tak napisać) q-v-a, jakie to żenujące... :(
        • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 04:20
          Powiedzial Ovonell, tym samym wyznaczajac trendy anno domini 2018.
          Chlopie, niby zaznaczyles, ze to ciut przesmiewcze, ale przeciez to Twoj sposob myslenia, ten wlasnie skostnialy, z lat ubieglego wieku.
          I Ty chcesz na powaznie o czymkolwiek rozmawiac skoro stoisz w miejscu od lat?
      • trust21 Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 08:38
        ''Modne również było DDA i toksyczne matki. Banię z DDA i seksualną histerią rozbił dopiero Witkowski.''

        To znaczy Witkowski wcale nie obalił DDA. Jego twierdzenie, że DDA nie istnieje jest sprzeczne z obserwacjami ludzi, którzy zajmują się tym zagadnieniem. Ale Witkowski wskazał też na dwa istotne problemy:
        - ''efekt horoskopowy'' - czyli dopasowywanie od siebie symptomów DDA i dostosowywanie się do nich. Tym sposobem, osoba, która pochodzi z domu, gdzie był alkoholi i która dotychczas nie przejawiała żadnych objawów DDA, nagle zaczyna je przejawiać.
        - Witkowski wskazuje, że są osoby z domów, w których był alkohol, a które nie mają żadnych objawów DDA i prowadzą normalne życie. Są jednak także osoby, które nie pochodzą z domów, gdzie był problem alkoholowy, a idealnie wpisują się w syndrom DDA.

        Ten drugi argument jest najsilniejszy. Jednak to można wytłumaczyć. Dom rodzinny ma tylko częściowy wpływ a nie ta jak kiedyś uważano - zasadniczy na nasze późniejsze zachowanie w dorosłości. Miałem kontakt z osobą, gdzie jeden rodzic pił, i opis DDA idealnie do niej pasuje.

        A tak ogólnie, to ja nie bardzo rozumiem, dlaczego tak wielu ludzi podnieca się Witkowskim. To fakt, że jego krytyka wobec części terapeutów i niektórych sposobów terapii jest zasadna. Zresztą przytaczane przez niego przykłady bywają drastyczne. Jednak jego krucjata może być szkodliwa, bowiem daje on wymówkę ludziom, którzy potrzebują pomocy terapeutycznej (np. osoby z bpd) do tego, by terapię olać. W końcu terapia może być szkodliwa a terapeutą może być każdy...

        Teraz jeśli chodzi o agresję i depresję, bo widzę, że ten temat wraca. Depresji nie można tylko utożsamiać wyłącznie z ciężkimi przypadkami, w których to ktoś tylko ''leży i śmierdzi'' bo nie ma na nic siły lub - co gorsze - ma próby samobójcze. Takie myślenie nie tylko, że jest już bardzo przestarzałe, ale i również bardzo ograniczone. Depresja może mieć tez przebieg lżejszy. A agresja w depresji prawdopodobnie (tak sądzę) wynika z frustracji osoby cierpiącej na nią. To nie oznacza, że depresją można wytłumaczyć agresję fizyczną wobec innych. Ale już np. agresję słowną lub bardzo niesprawiedliwe bolesne sądy wobec np. bliskich, to już jak najbardziej.
        • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 11:06
          Witkowski niczego nie obalił. Po prostu przedstawił wnioski z zamieszczonej na końcu swojej książki bibliografii. Polegały one na stwierdzeniu, że tzw. syndrom DDA nie jest nie jest specyficzny osób z rodzin alkoholowych a osoby z tzw. "DDA" mają po prostu cechy osobowości nieprawidłowych, osobowość nieprawidłową lub inne występujące powszechnie zaburzenia osobowości. Pisaliśmy już tutaj parę tygodni temu, że "syndrom DDA" powstał z przyczyn merkantylnych. Prowadząc diagnostykę psychometryczną nie da się różnicować etiologicznie między np. osobowością histeryczną wychowaną w rodzinie z problemem alkoholowym od osobowości , która miała przeciętne warunki rozwojowe. To jest dwoje ludzi z identyczną jednostką nozologiczną charakteryzujące się identycznymi cechami zaburzeń histerycznych. Ilościowo one mogą być różne, ale bynajmniej nie są to różnice symptomatyczne dla patologii alkoholowej. Sam termin DDA niesie z sobą konotacje infantylizacji i przerzucania winy na środowisku całkowicie ignorując wolną wolę, która jest niestety, wbrew marzeniom psychoterapeutów podstawą naszych wyborów. Ostatecznie to my decydujemy o własnym zachowaniu a nie syndromy.

          To że etiologia "pasuje" do DDA w żaden sposób nie dowodzi, że jest między nimi ZWIĄZEK PRZYCZYNOWO - SKUTKOWY, a tylko taki jest naukowo wartościowy. Sam słusznie zauważyłeś, że są ludzie z rodzin alkoholowych, którzy nie mają tzw. syndromu DDA. Jest masa takich ludzi.

          Masz rację, dla bpd może to być wymówka, żeby terapię olać. Wymówka tak samo dobra jak inne :) Przemocą nikogo na terapię nie zawleczesz. To zawsze będzie samodzielny wybór bordera, jego decyzja - iść na terapię lub nie. Może przywołam tutaj przykład z zakresu onkologii: czerniak, najbardziej złośliwy nowotwór na świecie. Przeciętny czas przeżycia leczonego nowotworu wynosi...5 lat. Czy to nie brzmi zniechęcająco? A jednak ludzie się leczą, wykazują ogromną wolę leczenia, nieliczni żyją nawet 10 lat przy straszliwie wyniszczającym cały organizm leczeniu obejmującym zaledwie 3 możliwości: chirurgię, radioterapię i chemioterapię. Natomiast borderline nie jest syndromem śmiertelnym a możliwości leczenia mamy daleko więcej - farmakoterapia (wiele leków) i kilkanaście modyfikacji podejść psychoterapeutycznych. I tak jak w medycynie, nikt pacjentowi nie zagwarantuje wyleczenia.

          Odnośnie depresji też zgoda. Powyższe słowa pisałam mając na względzie stany ostre, nadające się wyłącznie do hospitalizacji. W takim stanie nawet ryzyko próby samobójczej jest minimalne. Ale w praktyce klinicznej istnieje również pojęcie osobowości chorobowo zmienionej, gdzie nad depresją zaczyna dominować chwiejność nastrojowa, drażliwość, niecierpliwość, reakcje histeryczne itp. Czyli nozologicznie (wg.ICD) jest to wciąż depresja, ale pacjent nad swoimi agresywnymi popędami może zapanować. Obraz ten komplikuje fakt, że depresja psychotyczna może rozwijać się na podłożu różnych cech osobowości. I tutaj powiem coś obrazoburczego - każdą agresję należy tępić: agresję schizofrenika, psychopaty i bordera. Agresja w przeciwieństwie do depresji psychotycznej nie jest chorobą, jest złem! Agresja fizyczna jest zawsze przestępstwem i tylko sąd może orzec czy jest ona wynikiem choroby. W żadnym wypadku laik. "niesprawiedliwe, bolesne sądy wobec bliskich" też często nie wchodzą w skład obrazu klinicznego. Spotykamy je również u ludzi niewdzięcznych, egoistycznych, osobowościowo zaburzonych i są one po prostu efektem takiego a nie innego postrzegania otoczenia.
          • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 11:16
            Miało być - tzw. syndrom DDA nie jest specyficzny dla osób z rodzin alkoholowych.
            • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 12:53
              I niestety, jest tego więcej: ADHD, DDD, dysleksja, dyskalkulia, itp. - "zaburzenia", które niby są, ale jak się przyłoży do nich dokładną lupę, to się okazuje, że jakoś w istocie, to ich nie ma.
              Co do agresji w depresji. Myślę, że Trust się odnosi do nieco innej depresji, niż ta pełno-diagnostyczna. Np. w ChAD stan depresyjny występuje i często i ciężko, ale później w kolejnym etapie zaburzenia, gdy mania szale, może pojawić się kłótliwość, agresja. Jak ktoś ma ostrą depresję, to nie ma szans, że będzie agresywny, a jak ktoś ma ChAD, BPD, to może miewać naprzemienne stany/okresy - etap z depresją / etap z agresją. Duża część osób z BPD na przykład, po pierwszej wizycie u psychiatry wychodzi z F32, dopiero potem się okazuje, że to BPD (w skład którego wchodzi przecież również stan depresyjny). Depresja depresji nierówna (epizod depresyjny a ostra depresja z urojeniami to nie to samo), a objaw/stan to też nie diagnoza. I chyba stąd się rodzą nieporozumienia.
              • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 13:53
                Tyle, że CHAD to psychoza, gdzie agresja uwarunkowana chorobowo występuje wyłącznie w manii. A przyczyną agresji u borderów jest właśnie zaburzenie osobowości czyli jednak nie choroba psychiczna tylko chwiejność emocjonalna. Nawet tam nigdy te formy zachowań nie występują równocześnie choć - być może - w bardzo krótkich odstępach czasu.
                A wracając do dyskusji o borderach - Czy w psychologii istnieją jakieś wystandaryzowane, znormalizowane, rzetelne i trafne narzędzia psychometryczne do ich diagnozowania, czy ciągle jeszcze bazuje się na własnym doświadczeniu klinicznym? Pytam wyłącznie o narzędzia psychometryczne stosowane w Polsce.
                • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 15:18
                  "A wracając do dyskusji o borderach - Czy w psychologii istnieją jakieś wystandaryzowane, znormalizowane, rzetelne i trafne narzędzia psychometryczne do ich diagnozowania, czy ciągle jeszcze bazuje się na własnym doświadczeniu klinicznym? Pytam wyłącznie o narzędzia psychometryczne stosowane w Polsce.".

                  Nie ma w PL takowych. Od lat powtarza się, że "testów na borderline nie ma i nie powinno być". Choć istnieją takie i stosuje się je w krajach anglosaskich. Tłumaczy (-ło, bo nie wiem jak jest dziś) to się tym, że BPD to taki misz masz odmian, że ew. test nie trafi (acting in, acting out, z mega seksualizacją zachowania, z mega aseksualizacją, border inny w wieku 21 lat i border inny w wieku 45 lat, itp.).

                  A wg doświadczenia klinicznego, większość psychologów jest zgodna (powtórzę się, ale to jest tzw. "żelazna prawda"):
                  - kobieta dwudziestoparoletnia lub tuż po trzydziestce, dość inteligentna, na pokaz towarzyska,
                  - częste: zaburzenie odżywiania,
                  - niestabilne i burzliwe związki (zawsze!!!),
                  - wzorcowa "pokrzywdzona i biedna ofiara",
                  - szantażowanie samobójstwem (bliskich, małżonków, partnerów, dzieci (sic!)),
                  - mechanizm wyparcia na poziomie kosmicznym (ona przecież nie jest winna...),
                  - toksyczna matka i tzw. "suchy/zimny chów",
                  - "foch i wkurw" jako stała składowa charakteru, również "słomiany zapał" (idealizacja/dewaluacja),
                  - lęk przed porzuceniem,
                  - fałszywa potrzeba bliskości, bo strach przed nią jest podobny do tego przed porzuceniem (chodzi tu pewnie tylko o potrzebę jakiegoś chwilowego "ukojenia", a wcale nie bliskości, bo prawdziwa bliskość to dla nich "jakieś pochłoniecie").

                  Większość z tych ww. punktów (za punkt "konieczny" uznaje się niestabilne i burzliwe związki), to jakieś 85% szans na BPD, pozostałe 15% zostawia się na ew. dwubiegunówkę.
                  Nie potrzebujesz wtedy ICD, DSM, ani żadnych testów. Po czasie jako psycholog poznajesz borderline dużo łatwiej, coś jak psychiatra schizofrenię.
                  Dużo BPD wychodzi od psychiatry (np. idą tam po leki, kiedy już mają sami siebie dość), z diagnozami: depresja, bulimia, kryzys psychiczny (po rozwodzie, rozstaniu, śmierci kogoś bliskiego, itp.), bordeline wychodzi później. ALe jest też rzesza małolat, które same chcą takiej diagnozy, żeby później w swoim środowisku "mieć się czym tłumaczyć" (ale BPD można zdiagnozować dopiero w dorosłym wieku).
                  • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 16:55
                    I jak ta internetowa wiedza ma sie do hejtu, ktory stosujecie wobec osob z tym zaburzeniem?
          • trust21 Re: To jak to w końcu jest? 08.09.18, 22:30
            ''Sam termin DDA niesie z sobą konotacje infantylizacji i przerzucania winy na środowisku całkowicie ignorując wolną wolę, która jest niestety, wbrew marzeniom psychoterapeutów podstawą naszych wyborów. Ostatecznie to my decydujemy o własnym zachowaniu a nie syndromy.''

            No nie do końca się z tym zgodzę. Wpływ domu rodzinnego na rozwój psychiczny człowieczka jest niezaprzeczalny. I nie ma to nic wspólnego z przerzucaniem odpowiedzialności za swoje czyny. W domach, w których jest alkohol, dochodzi do różnych patologii, często nie są zaspokajane podstawowe potrzeby dziecka, funkcjonuje ono w ciągłym napięciu i niepewność, często także spełnia ono role, których dziecko nie powinno spełniać. Do tego jeszcze dochodzą różne traumy. I to jest właśnie przyczynek do wielu problemów. Po drugie DDA z tego co pamiętam, to określenie, które zostało stworzone przez osoby, które właśnie wywodziły się z takich rodzin. Ale obserwacje i badania pokazują, że osoby z domów alkoholowych mają problemy. Chociaż jak wspominałem wcześniej - nie wszystkie. Dlatego uważam, że negowanie DDA lub co gorsze DDD, to kosmiczna głupota i ignorancja.

            Natomiast każdy człowiek w wieku dorosłym musi odpowiadać za siebie. I nie jest żadnym wytłumaczeniem dla toksycznych zachowań dda, bpd czy cokolwiek innego. Wyjątkiem są tylko choroby psychiczne. Poza tym DDA mają swoje grupy wsparcia i terapię.
            • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 09.09.18, 10:43
              trust21 napisał(a):
              Natomiast każdy człowiek w wieku dorosłym musi odpowiadać za siebie. I nie jest
              > żadnym wytłumaczeniem dla toksycznych zachowań dda, bpd czy cokolwiek innego.
              > Wyjątkiem są tylko choroby psychiczne. Poza tym DDA mają swoje grupy wsparcia i
              > terapię.


              Nikt temu wpływowi środowiska rodzinnego na powstawanie zaburzeń osobowości nie zaprzecza, ale też przesadą będzie jego wyolbrzymianie albo stwierdzenie, że jest jedynym odpowiedzialnym czynnikiem. Teraz właśnie czytam książkę, że (również w aspekcie borderów) jest to oddziaływanie relacji rodzinnych, szeroko pojętego środowiska i czynników biologicznych czyli nieprawidłowej budowy mózgu, jego fizjologii oraz uszkodzonych genów, z naciskiem na ten ostatni czynnik. W te obszary zaczyna więc wkraczać neuroetyka z pytaniami, jaka jest odpowiedzialność człowieka za czynione zło, skoro przecież on na swoją budowę mózgu i genów żadnego wpływu nie miał. Adwokat zbrodniarza przytakuje - no tak, biegli orzekli, że ma osobowość psychopatyczną, ale jak tu karać za osobowość, będącą wynikiem czynników na które wpływu nie miał, generującą skłonność do zbrodni? Oskarżony osobowości sobie nie wybierał. Na tym tle odwoływanie się do wolnej woli wygląda nader żałośnie, wręcz religijnie. I kiedy, może już za 50 lat, tomografia pozytronowa lub coś jeszcze bardziej precyzyjnego, bez cienia wątpliwości orzeknie - to są mózgi moralnych dewiantów a to ludzi zdolnych do internalizacji norm moralnych, co stanie się z naszym wymiarem sprawiedliwości i odpowiedzialnością?
              Owszem DDA czyli osobowościowo zaburzeni "chodzą" na terapię, czasem bardzo gorliwie - jedną, drugą, trzecią, "wybaczają" chlejącemu rodzicowi, co jednak ich zaburzeń nie likwiduje. Co się więc stanie z nimi, z psychoterapią, jeśli neurologia i genetyka udowodnią , że nie ma już komu wybaczać z wyjątkiem zamkniętej w ich czaszkach galaretce?
              Ok. 100 lat temu K. Horney napisała książkę "Neurotyczna osobowość naszych czasów". Teraz czas na publikację o psychopatycznej osobowości naszych czasów.
              • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 09.09.18, 18:00
                a w 79r Lach napisał coś po Horney - okładka przykuwa uwagę, na forum było o tym sporo - ale dawno fakt, polecam gorąco linki - takie czytanie to bardzo dobry kierunek;

                byle naprawiać szkody, które się wyrządziło innym - to dotyczy każdego, kto krzywdzi ... ale specjalistą od odpowiedzialności za swoje czyny i od poczytalności jest tu kilku dyplomowanych userów; nie muszę nic dodawać;
                nieznajomość pism nie usprawiedliwia :(
                • brz_a_sk Re: To jak to w końcu jest? 09.09.18, 18:02
                  Lasch - Christopher Lasch
              • trust21 Re: To jak to w końcu jest? 09.09.18, 18:15
                ''Nikt temu wpływowi środowiska rodzinnego na powstawanie zaburzeń osobowości nie zaprzecza, ale też przesadą będzie jego wyolbrzymianie albo stwierdzenie, że jest jedynym odpowiedzialnym czynnikiem.''

                A kto Leda na tym forum stwierdza, że jest jedynym czynnikiem? No na pewno nie ja. Środowisko rodzinne jest jednym z istotniejszych, no ale nie jedynym. Czytałem kiedyś, że na powstanie bpd mogą mieć silne traumy z dzieciństwa (np. molestowanie) nieobecny ojciec i wycofana matka plus właśnie te czynniki genetyczne. Nie wiem ile w tym prawdy, ale tylko tak wspominam o tym.

                ''Owszem DDA czyli osobowościowo zaburzeni "chodzą" na terapię, czasem bardzo gorliwie - jedną, drugą, trzecią, "wybaczają" chlejącemu rodzicowi, co jednak ich zaburzeń nie likwiduje. Co się więc stanie z nimi, z psychoterapią, jeśli neurologia i genetyka udowodnią , że nie ma już komu wybaczać z wyjątkiem zamkniętej w ich czaszkach galaretce? ''

                Takimi dociekaniami, sprytnie próbujesz zdjąć odpowiedzialność z toksycznego domu i rodziców. Nie sadzę, aby neurologia czy genetyka coś takiego kiedy kol wiek udowodniły.
                • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 09.09.18, 23:46
                  Trust:
                  "A kto Leda na tym forum stwierdza, że jest jedynym czynnikiem? No na pewno nie ja. Środowisko rodzinne jest jednym z istotniejszych, no ale nie jedynym. Czytałem kiedyś, że na powstanie bpd mogą mieć silne traumy z dzieciństwa (np. molestowanie) nieobecny ojciec i wycofana matka plus właśnie te czynniki genetyczne. Nie wiem ile w tym prawdy, ale tylko tak wspominam o tym.".

                  Bardzo dużo w tym prawdy, tyle, że to niczego nie zmienia. Czy miałeś pokopane dzieciństwo, jakiegoś ojca albo i nie, pokopaną matkę albo matkę/macochę toksynę, to i tak nie zwalnia cię to z odpowiedzialności za własne czyny (a nawet odwrotnie, bo gdy masz pokopany tyłek, to tym bardziej nie powinieneś kopać innych, bo sam najlepiej wiesz, jak to boli).

                  "Takimi dociekaniami, sprytnie próbujesz zdjąć odpowiedzialność z toksycznego domu i rodziców. Nie sadzę, aby neurologia czy genetyka coś takiego kiedy kol wiek udowodniły.".

                  Ależ jest zupełnie odwrotnie. "Domowymi" dociekaniami próbuje się zdjąć odpowiedzialność własnie z osób BPD (ten opiewany "dom i rodzice" nie może być tzw. najłatwiejszą i automatyczną stałą wymówką).

                  Co do DDA, DDD, ADHD itd.: Piszesz Trust o tym, że "nawet są grupy wsparcia i terapie dla DDA". Owszem, są. Tylko pytanie, jak do tego podejść? Można zakładać (jak Ty), że DDA musi istnieć, skorą są nawet grupy wsparcia i terapie dla nich, A można zakładać, że DDA właśnie "powstało trochę sztucznie", właśnie po to, żeby... mogły być/powstać takie grupy wsparcia... To tak, jak syndrom/zespół chronicznego zmęczenia w medycynie, dysleksja w psychologii, NLP w neurobiologii, płaska Zienia albo ocieplenie klimatu... To wszystko lipa (służąca komuś wyłącznie do zaistnienia i jak najłatwiejszego zarabiania pieniędzy)!

                  Wszystko ma swój kontekst. 45 lat temu była modna kulturystykę (Schwarzenegger), 35 lat temu - boks (Tyson), 25 lat temu - karate i kung-fu (B. Lee), dziś jest jakieś MMA.
                  W sferze psychicznej: 100 lat temu: histeria (Freud), 75 lat temu: neurotyzm (Horney), 50 lat temu olano psychikę (warunkowanie Pawłowa i powstały na tej podstawie behawioryzm były "nową drogą"), 25 lat temu - depresja, a dziś - jest borderline i "zły dom i rodzice".
                  Nie dajmy się zwariować wszelkim "modom". Ocena dobra i zła powstała wiele tysięcy lat temu i do dziś jest aktualna (wytrzymała próbę czasu).
                  • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 10.09.18, 19:40
                    Hm, uwazasz sie za psychologa
                    A tak naprawde jestes manipulantem
                    Daj juz spokoj z tym tlumaczeniem sie ze znajomosci, pobieznej, historii
                    Idz w kierunku
                    Swiatla, ciepla, milosci
                    Empatii, ach, zrozumienia
                    A nie na.ierdalasz wciaz i wciaz
                    Ludzi
                    Rozumiesz?
                    • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 10.09.18, 19:42
                      Jak w horrorach
                      Psychopata jest dobry
                      Do pierwszego razu
                  • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 10.09.18, 20:01
                    A pobawie sie w Twoja gre
                    Tik, tak, tik, tak
                    Kiedy stracisz panowanie?
                    Och, czas plynie
                    Tik, tak, tik, tak
                    Hmmm
                    Az boli, co?
                    Tik, tak, tik, tak
                    Oj, juz jest ciezko
                    Trudno
                    Czas sobie uswiadomic, Ovonellu
                    Zes skrewil
                    Wiesz, ktos kto ma tak slaba psyche
                    Nic nie zyska gladkimi slowami
                    Przykrywajacymi zwykle chamstwo i przemoc
                    Tik, tak, tik, tak :)
                    Na zdrowie nurzania sie we wlasnym prymitywizmie i niewidzy
                    Tik, tak, tik, tak, tik, tak....
                    Masz sklonnosc do kompulsywnego myslenia
                    Naprawde nie jest mi przykro
                  • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 10.09.18, 20:52
                    Nie, nie
                    Ok, niech forum lyknie
                    Ze Ovonell jest bylym (czemu bylym?) psychologiem
                    Od dlugiego czasu sobie nie radzi z porzuceniem
                    Co robi wtedy swiadomy swojego cierpienia wyksztalcony psycholog?
                    No idzie do kolegi po fachu, zeby mu kogos polecil
                    Nie wiem, moze byc supervizor
                    Toc Ovonell wciaz innym zaleca terapie
                    A w jego glowie poza tykaniem pustka
                    • erma74 Re: To jak to w końcu jest? 10.09.18, 23:02
                      Powiedz mi vre-sna co Ty tutaj wnosisz na forum tymi bezsensownymi dyrdymałami? Ani sensu wypowiedzi, ani logiki, ani reakcji na to innych. Hmmm?
                      • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 10.09.18, 23:36
                        Hmmm :)
                        Jestem przeciwna hejtowi
                        Ktory jest uskuteczniany
                        Przez Ovonella i Lede
                        Wiesz, nie widze powodu, zeby przerzucac sie wiedza sciagnieta z netu
                        A czemu tu trafilam
                        Powiem szczerze, po rozwodzie mialam gonitwe mysli, i tez w necie, bo nie tylko, szukalam rozwiazan
                        I widze, gdy tak sie wczytalam ciut
                        Goscia, ktory nie radzi sobie z jakims tam potraktowaniem
                        I jest przy tym tak agresywny
                        No w.urwilo mnie to
                        Bo wiem, jak sie czuje czlowiek zawiedziony
                        Ale caly czas powtarzam, ze nie nalezy wszystkich porzucajacych, a na tym forum osob z zaburzeniem, wkladac do jednego wora i ich permamentnie obrazac
                        Mnie moje po 25 latach bardzo to rozstanie zabolalo
                        A tez mialam jakas tam niespodziewana jazde
                        Boli, mniej o wiele, i teraz
                        Ale nie zapieklam sie
                        I jak czytam te ovonellowe w.urwy, po kilkumiesiecznym zwiazku
                        To az przykro
                        Tez z powodu tego, ze przez takie typy
                        Dominujaco psychopatyczne
                        Nikt z problemem sie nie wypowie
                        Bo zwyczajnie sie boi
                      • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 10.09.18, 23:52
                        A poniewaz Ty nie rozumiesz
                        To powiem wprost
                        Dla mnie Ovonell jest pewnym wynaturzeniem
                        I szczerze wierze
                        Ze ludzie podczytujacy to forum
                        To widza
                        Kilkumiesieczny zwiazek do pewnie piecdziesioletniego zycia
                        To jest norma? Aby az tak ten ch.jowy zwiazek tak przezywac, zeby wszystkich gnoic? Dookola? Na forum?! W internecie?!
                        To jest przeciez zalosne
                        W sumie
                        • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 11.09.18, 00:27
                          Styl wypowiedzi podobny do Brzask. Jakieś to dziwne. Poza tym, przestań się upijać wieczorami - to Ci nie służy ani nie nie pomaga, jak też niczego nie rozwiązuje.
                          • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 11.09.18, 00:46
                            Ok. :D
                          • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 11.09.18, 00:54
                            Ovonell
                            Wiesz, ze Ty malo wiesz
                            Deprecjacja taka sobie
                            Ale rozumiem, brak argumentow
                            Zbyt malo umiesz zmienic w swoim zyciu i to chyba, gdy w koncu sobie to uswiadamiasz, moze i Ciebie samego w.urwia
                            Ale po co wyzywasz sie na innych
                            Tego nie idzie zrozumiec, no niestety
                          • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 11.09.18, 09:40
                            Ona i Brzask to niestety dwa głęboko osobowościowo zaburzone trolle. Przecież już po paru próbach dyskusji z tymi nickami widać projekcję, prowokacje i napastliwość. O niczym nie potrafią dyskutować - o książkach, o moralności, nawet o swoich doświadczeniach życiowych. Należy opisywać patologię ich funkcjonowania na forum, próby zakrzyczenia wartości, którymi kierują się normalni Polacy a wypowiedzi ad personam ignorować. Najbardziej ich drażni konstruktywna wymiana poglądów, taka, jak na innych forach dyskusyjnych, a na jaką Ich z przyczyn mentalnych po prostu nie stać, dlatego wszelkimi środkami językowymi starają się ją zdyskwalifikować, zatupać, zawrzeszczeć obelgami i insynuacjami pod naszym adresem. Nie mają żadnych formalnych kompetencji do "wysłuchiwania cudzych zwierzeń" i udzielania porad w realu, więc próbują sobie tutaj to kompensować. Jak by tak zaczęły tam wciskać wrażą propagandę, każda placówka charytatywna - kościół, fundacja, gmina żydowska, w mig pozbyłyby się tak myślących osób ze swego grona, więc tylko tu mogą się wyżywać w swoich zapędach. Czekają, aż "ktoś z problemem" tu napisze, żeby nim manipulować. Próżne nadzieje - tacy ludzie przyjdą do nas.
                            • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 11.09.18, 10:19
                              Przepraszam Ciebie, ale o czym Ty mowisz?
                              Jakie ksiazki?
                              Jestem pewna, ze glownym tematem byl hejt i terror jaki narzuciliscie na forum
                              A nie gadanie o Polakach i artykulach
                              • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 12.09.18, 12:43
                                Teraz ja przepraszam, ale dla Was wszystko, co nie głaszcze Was po borderlinie`owych główkach jest od razu hejtem. Osobiście mam to w doopie! Wy się zmieńcie/naprawcie a nie świat dookoła Was (świat ma rację!)! Leję na Wasze "oburzenie"!
                                • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 12.09.18, 13:29
                                  Niektórych obraża nawet to, że trawa jest zielona, zaś tutaj istnieje szczególnie wysokie namnożenie Dyskutantów, których obraża już samo istnienie ICD-10 i DSM V :)
                                  • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 12.09.18, 17:45
                                    "Niektórych obraża nawet to, że trawa jest zielona, zaś tutaj istnieje szczególnie wysokie namnożenie Dyskutantów, których obraża już samo istnienie ICD-10 i DSM V :)".

                                    Bo nie ma jeszcze w ICD ani DSM pozycji: "szczególna wyjątkowość" :)))
                                    • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 12.09.18, 20:54
                                      Ale jakich borderline'owych glowkach?
                                      To Ty z Leda jestescie pop.erdoleni, bo zywicie sie nienawiscia i walka o co?
                                      Tak wlasciwie??
                                      Dla mnie to jest zenujacy poziom uswiadamiania czegokolwiek
                                      Chamski, nic nie wnoszacy poza bezsensowna jatka i z jekiejs udziwnionej potrzeby wlazenia sobie przez Was wzajemnie (no Leda w tym przoduje) w d.pe
                                      Dorosli, niezaburzeni ludzie
                                      A zachowania na poziomie obrazonego na swiat nastolatka
                                      Ach czemuz te bordery sa takie oporne?
                                      Na te Wasze swiatle przerzucanie sie myslami?
                                      Moze warto spytac na ten przyklad?
                                      Chociaz zdrowemu czlowiekowi wydaje sie to oczywiste
                                      No, ale moze Wam potrzeba takiej samej odpowiedzi jaka Wy serwujecie?
                                      Takiego wzmocnienia, bo odpowiedzi w normie traktujecie jak smierdzace g.wno
                                      • leda16 Re: To jak to w końcu jest? 13.09.18, 08:50
                                        Jeszcze raz przypomnę Twoje słowa: "vre-sna napisała: > Ale na trolliszcze jest jeden sposob
                                        > Ignorowanie-"
                                        Stosuj więc własne zasady do siebie, tak jak my je do Ciebie stosujemy. Ignoruj nasze "chamskie" wypowiedzi, "żenujący poziom" i powstrzymaj się od bicia piany. Nie potrafisz? Widać jeszcze nie otrzeźwiałaś po tej 25-cio letniej traumie, którą się parę postów wyżej egocentrycznie przechwalasz. To ciągle tylkoTwój problem, nie nasz.
                                        • ovonell Re: To jak to w końcu jest? 13.09.18, 20:07
                                          "Jeszcze raz przypomnę Twoje słowa: "vre-sna napisała: > Ale na trolliszcze jest jeden sposob
                                          > Ignorowanie-" Stosuj więc własne zasady do siebie, tak jak my je do Ciebie stosujemy. Ignoruj nasze "chamskie" wypowiedzi, "żenujący poziom" i powstrzymaj się od bicia piany. Nie potrafisz? Widać jeszcze nie otrzeźwiałaś po tej 25-cio letniej traumie, którą się parę postów wyżej egocentrycznie przechwalasz. To ciągle tylko Twój problem, nie nasz.

                                          Pycha i egocentryzm. oto klucz do odpowiedzi na Twoje Leda pytania zadane do Vre...
                                          • vre-sna Re: To jak to w końcu jest? 13.09.18, 21:42
                                            Wole to niz byc zwyczajnie glupim.
                                            Taka je realita, drodzy panstwo.
                                            Czas sobie to uswiadomic.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka