homik320
29.08.09, 11:01
Poznaliśmy się w kwietniu, całkowicie przez przypadek. Po krótkich
rozmowach wymieniliśmy się kontaktami i zaczęła się seria spotkań.
Ona nie miała zbyt wiele czasu dla mnie gdyż prowadziła bardzo
aktywne życie. Do póki nie poznałem jej przyjaciółkę w ostatnim
tygodniu, wszystkie jej zachowania miały dla mnie usprawiedliwienie.
Jej trudna przeszłość, przeżycia, narkotyki, różne osobowości itd...
Nawet gdy się dowiedziałem że ma BPD to przeczytałem o tym i
postarałem się ją zrozumieć jeszcze bardziej.
Spotkaliśmy się z nią i jej przyjaciółką. Ta przyjaciółka
powiedziała mi po spotkaniu że przy chwilowej mojej nieobecności, ta
którą tak polubiłem powiedziałą że jestem kolejnym zakochanym
dzieckiem. Nie chciałem w to uwierzyć i musiałem ją o to zapytać czy
to prawda. Gdy skonfrontowałem to powiedziała że nie dziecko lecz
idiota ... że to takie jej powiedzenie o wszystkich mężczyznach
którzy się w niej zakochują. Uwierzyłem. Wczoraj była impreza. Od
przyjaciółki dowiedziałem się że ona stwierdziłą że "chce bym się
jej tak obrzydził bym sam od niej odszedł". Gdy zapytałem czy to
prawda ocywiście negowała. Gdy mówiłem że wiem że to prawda, pytałem
dlaczego ... raz powiedziała że to dalej nie prawda, raz żeby mnie
czegoś nauczyć...
Gdy błagałem ją aby przestała to robić, dotykająć jej ręki mówiła
przestań... za każdym razem. Ona zawsze mi mówiła że potrzebuje
czasu na związek. Ale przecież zawsze potrafiła uspokoić swoje
potrzeby seksualne z kimś innym. Zawsze ktoś inny, który nawet
mówiła że praktycznie nie zna. Dlaczego nie robiła tego ze mną?
Dlaczego mnie trzymała na odległości? Dlaczego mówiła przyjaciółce
różne rzeczy które nie powinienem wiedzieć i później wszystko
negowała przy mnie? Dlaczego? Ktoś umie mi odpowiedzieć na te
pytania? Proszę o pomoc...