illegal.alien
02.07.13, 16:31
Czytam to forum i czytam i ciagle czytam, ze wystarczy do dziecka mowic wedlug zasady OPOL i bedzie super.
Nie wiem, czy dopadl mnie kryzys, czy co, ale wcale nie jest super.
Moja corka slyszy na codzien duzo polskiego (ode mnie i dziadkow, z ktorymi regularnie rozmawiamy przez telefon lub Skype'ujemy), troche szona no i oczywiscie bardzo duzo angielskiego, jako ze mieszkamy na Wyspach.
I co? No nic, miesza wszystkie jezyki (glownie polski i angielski) rowno. Zaiwania do mnie ponglishem, ze az mnie zeby bola.
Czytam jej ksiazeczki, rozmawiam z nia duzo, robie z nia duzo rzeczy, nie siedzimy calymi dniami przed telewizorem.
I jak czytam czy slucham, ze do dziecka wystarczy mowic, to sie zaczynam zastanawiac, co ze mna jest nie tak

Bo ja mowie, mowie, mowie i nic.
dodatkowo mam dosc ciaglych komentarzy 'a czemu ty jej nie uczysz polskiego?' i 'czy ona mowi po polsku?' oraz wyjscia z zalozenia, ze wystarczy do dziecka pare zdan dziennie powiedziec po polsku i ono nie tylko bedzie polski rozumiec, ale bedzie w nim plynnie wiersze pisac.
Nie wykluczam rowniez, ze mam zbyt wysokie wymagania w stosunku do corki - mloda ma 2,5 roku. Tylko kurcze, jak slucham jak ona po angielsku nawija, to wiem, ze umie i moze duzo mowic, zdania zlozone, historyjki, Bog jeden wie co jeszcze.
Aha, dodam, ze ja naprawde mowie do niej tylko i wylacznie po polsku, poprawnie, mysle co mowie. Mloda nie oglada telewizji praktycznie wcale, czytam jej naprawde duzo ksiazek. Chodzi do zlobka, a ja pracuje.