aerjotl
13.05.15, 03:04
Moja żona jest Brazylijką i wraz z naszymi córkami (2 i 3 lata) mieszkamy aktualnie w Brazylii. Od początku podjałem wyzwanie nauczenia córek języka polskiego, przeczytałem książkę pani Baumgartner oraz różne mądre artykuły w sieci i staram się stosować podstawowe zasady w praktyce. Mówię do dzieci tylko po polsku, puszczam im polskie bajki, staram się stymulować kontakt z dziadkami poprzez skype i czytać książeczki na dobranoc.
Mimo tych starań ponoszę porażkę. Starsza córka rozumie podstawowe zdania, które do niej mówię, ale zawsze odpowiada po portugalsku. Gdy mówię o rzeczach nieco bardziej skomplikowanych, nieco wybiegających poza podstawowe słownictwo, ona zupełnie mnie nie rozumie. Pyta "O que tata?". W tych momentach próbuję inaczej dobrać słowa, mówić powoli, ale ona po prostu nie rozumie.
Starsza portugalskim posługuje się już bardzo sprawnie, młodsza też już dużo mówi. Zarówno z mamą, jak i z dziećmi w przedszkolu dogadują się bez problemu. Mama tłumaczy im różne rzeczy, dużo z nią rozmawia. Ja poprzez barierę językową staję się dla nich bardziej obcy... Pracuję na cały etat i mam dla nich czas tylko wieczorami i w weekendy. Obawiam się, że to za mało.
Psycholog, z którym rozmawiam mówi, że moja chęć nauczenia dzieci języka polskiego nie może szkodzić podstawowej komunikacji. Sugeruje, abym mówił do nich po portugalsku. Nie władam jednak tym językiem na tyle biegle, aby komunikacja była naturalna i sprawna. W głębi duszy też głupio bym się czuł mówiąc do własnych dzieci w obcym języku...
Nie wiem co robić. Czuję, że tracę kontakt z moimi córkami.
Czy ktoś ma tu podobne doświadczenia i mógłby mi coś doradzić?