Dodaj do ulubionych

Skuteczność chemioterapii <3%

29.08.11, 23:46
po co się na nią decydujecie ?
Obserwuj wątek
    • gontcha Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 00:07
      A skąd masz te dane? Jakieś linki możesz podać - ale takie konkretne, potwierdzone badaniami?
      Odnoszę wrażenie, że swój osobisty żal przelewasz na wszystko.... a tak nie jest. Na tym forum jest sporo osób, którym leczenie onkologiczne (chemioterapia, radioterapia, etc) pomogło. I nie jest to mniej poniżej 3% ... do tego dochodzą nowe terapie.
      • walkaklas Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 09:01
        > t. Na tym forum jest sporo osób, którym leczenie onkologiczne (chemioterapia, r
        > adioterapia, etc) pomogło.

        umarli nie piszą
        • vioom Re: Skuteczność chemioterapii <3% 09.09.11, 00:37
          W nowotworach germinalnych skuteczność agresywnej, wielolekowej chemioterapii opartej na związkach platyny sięga 90%, dlatego tak wielu chorych, nawet w zaawansowanej chorobie udaje nam się wyleczyć. Twoje 3% jest więc wyssane z palca, polecam lekturę największego w Polsce Forum poświęconego rakowi jądra - www.rjforum.pl
          Przeczytaj historię chłopaka, który był na granicy śmierci a teraz przechodzi tylko badania kontrolne całkowicie wolny od nowotworu. Przeczytaj, to prawda, to życie. Twoje 3% są równie bajkowe jak Wilk i Zając!
          • gontcha Re: Skuteczność chemioterapii <3% 09.09.11, 00:50
            przykładem może być też Lance Armstrong -> mało?, że wygrał z przerzutowym rj - wygrał tez potem TdF
      • walkaklas Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 09:11
        z mojego otoczenia na siedem znanych mi przypadków raka 3 osoby poddając się onkologicznym procedurom zmarły w przeciągu 1-2lat, 3 osoby które nie zastosowały chemio i radioterapii żyją, jedna już 20 lat z rakiem, jedna osoba po "lekach" kosztujących 15tys/mies czuje się coraz gorzej, Infinitor (najnowsze osiągnięcie onkologii chemicznej) o mało dwukrotnie nie doprowadził do śmiertelnego zatrucia infekcjami wskutek dramatycznego zmniejszenia immunologicznej odporności organizmu
        Ja przestałem wierzyć w "chemio, radioonkologię", żałuję że zaufałem
    • dr_pitcher Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 06:21
      Zalezy od choroby, zalezy od chemioterapii, zalezy od pacjenta. Np chemia w wypadku wielu leukemii to 60--80% sukcesu.
      • walkaklas Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 09:01
        statystyka obnażająca skuteczność chemoterapii -<3 (przeżyć 5 letnich w tym ujęci są ci którzy przeżyli dzięki własnym organizmom), o której piszę jest dostępna w necie, każdy może znaleźć
        bywają nowotwory leczone chemioterapią dość skutecznie, niestety na palcach jednej ręki można je zliczyć, tym bardziej wynik <3% w sumie daje opłakany obraz onkologii
        • ammazuko_powrot Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 09:07
          A co innego proponujesz? Ziółka?
          Moja przyjaciółka zrezygnowała z chemii na rzecz różnych "skutecznych" wynalazków.
          Od jej pogrzebu minęły prawie 3 tygodnie a ja nie mogę się pogodzić z jej utratą.

          Inna znajoma różnymi wynalazkami pobudziła pracę komórek nowotworowych i pluje sobie w brodę, że przez własną głupotę ma wznowę. Od miesiąca bierze chemię.

          Inna znajoma mówiła chemii absolutnie nie...
          Po kilku miesiącach "leczenia" innymi metodami wróciła do onkologa i przeszła leczenie chemią.
          Dzięki niej żyje...

          Ja też żyję dzięki chemii;)
          • mama.rozy Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 15:22
            ja też żyję dzięki chemii
            umarli nie piszą,za to zostają w statystykach
            i tak w ogóle-widac,że jesteś daleko od nowotworów-dla niektórych 3%szansy,to majątek.a mają mniej.i się decydują.
            tam,gdzie jest nadzieja na życie,człowiek szuka każdej,nawet marnej pociechy
            za to stojąc z boku łatwo się filozofuje
    • anka7961 Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 16:38
      Gdybym ja dzisiaj mogła cofnąć czas, to nie zdecydowałabym się na podanie chemii Tacie. Ledwo przeżył. To jest straszne co chemia robi z ludźmi, ale kiedy człowiek staje oko w oko z nowotworem decyduje się na wszystko, co tylko daje szansę na wygranie z chorobą.
      • mama.rozy Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 19:16
        anka,chemia przy wyniszczeniu organizmu jest bez sensu,fakt.dlatego wtedy traktowana jest jako uporczywa terapia...
        ale-no właśnie-jak pracowałam w hospicjum,spotkałam się z przypadkami,że pacjent ledwie żywy,jednak decydował się na chemię.nie można zabronic...
        kiedy stałam w ogonku po swój przydział tej trucizny często żartowaliśmy,że trzeba miec końskie zdrowie,żeby przez to przejśc.chemia to trucizna,w końcu ma zabic.i nie wszystkie organizmy znoszą ją na tyle dobrze,żeby sobie poradzic.
        ale-nie można powiedziec człowiekowi-Ty już nie masz o co walczyc,jesteś przegrany.nie.
        można informowac o skutkach.i pacjent ma prawo wyboru.
        Aniu,nie dręcz się tymi myślami,zrobiliście wszystko,co było można.a wszystkiego sie nie da przewidziec.
        • ammazuko_powrot Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 20:44
          Aniu, przy nowotworach trudno przewidzieć jaka decyzja będzie tą słuszną.
          Mąż mojej przyjaciółki ma ogromniaste poczucie winy, że pozwolił swojej żonie leczyć się "ziołami" a nie przekonywał jej jednak do chemii...

          Walka z taką chorobą to jak wygrana na loterii;(
    • walkaklas Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 21:06
      Ciekawe ile % w tych niespełna 3% szczęściarzy żyło by gdyby kuracji nie przyjęli?
      Ilu z ponad 97% pechowców żyło by dłużej, lepiej, gdyby nie zdecydowało się na kurację ze skutecznością bliską zeru ?
    • anna.wasil Re: Skuteczność chemioterapii <3% 30.08.11, 21:12
      Witam Kochani
      Od śmierci Tatunia zawsze zadawałam sobie pytanie co byłoby gdyby..poddał się chemii.
      Minęło 14 m-cy od Jego śmierci i teraz już wiem,że podjął dobrą decyzję odmawiając.
      Był z Nami 3 lata i 8 miesięcy.Opisałam Nasz przypadek ,ale każda odmiana tego cholerstwa jest inna,ludzie są w różnym wieku itd.
      Należy walczyć do końca..I każdy decyduje jaką walkę podejmie.
      Pozdrawiam Was i dziękuję za to forum
      • mama.rozy walkaklas 30.08.11, 21:43
        Ty nasz jakiś problem czy tak ogólnie piszesz?
        bo według Ciebie to kto,jeśli nie pacjent i jego rodzina ma podjąc decyzję o sposobie leczenia?tak łatwo szafujesz decyzjami o niepodjęciu chemii-idź na dzienny oddział w CO i powiedz tym ludziom,że tylko 3% z nich przeżyje.ciekawe,czy wyjdziesz stamtąd w całości.
        • walkaklas Re: walkaklas 30.08.11, 22:17
          takie są statystki, to nie moja wina,
          gdyby te ponad 97% umierających wiedziało, że daremne są ich trudy z radio i chemioterapią pewnie szybko by chwalców metod z 3% skutecznością pogoniło
          • mama.rozy Re: walkaklas 30.08.11, 22:31
            nie bierzesz pod uwagę błędu statystycznego;)
            i teraz sobie idź i wybieraj,kto wygra
            wskaż ręką,bo pewnie sami się nie zgłoszą
            to kto pierwszy odpada?starsi?ci z gorszymi wynikami?ja miałam fatalne-wygrałam.ktos obok może miał gorsze,ale coś tam nie zaskoczyło.i koniec.
            walkaklas-czego szukasz na tym forum?możemy sobie tak dywagowac,super sprawa,jak komuś nie działasz na nerwy.
            może wejdź z tym pytaniem na forum lekarzy i zapytaj,czy mówią chorym o ryzyku chemii?może tam poszukasz awantury?
            u nas nie dostaniesz odpowiedzi.bo my żyjemy.
            ale trafisz tez na kogoś,komu umarł ktoś bliski,kto mimo wszystko zdecydował się na terapię.i co?fajnie jest?że kogoś pognębisz,bo ma za mało wyrzutów sumienia?
            zastanów się,bo chyba nie wiesz,co robisz
            • mdmaria Re: walkaklas 31.08.11, 00:22
              Chyba ta dyskusja nie ma sensu, tylko osoba która walczyła z chorobą na przysłowiowe wyciągnięcie ręki może zabierać głos.
              Moja mama 45 lat temu poddana została bardzo agresywnemu napromienianiu, cierpiała okrutnie, dziś ma 81 lat i całkie dobrze jeszcze sobie radzi, a dawano jej 3 miesiące życia.
              Mój mąż 24 lat temu chemiotrapia i radioterapia , udało nam się wychować córkę i po 20 latach znów rak. Obecnie mijają 3 lata od zakończenia leczenia , wierzę żę może i tym razem nam się uda.
              Ty pisząc "dane statystyczne" dla osób na początku tej trudnej drogi skutecznie pozbawiasz ich woli walki a tyko nasze wsparcie i silna wola w połączeniu z leczeniu dają szanse.
            • walkaklas Re: walkaklas 31.08.11, 08:09
              Dla niespełna 3% !!!! szansy pozytywnych efektów chemio czy radioterapii namawia się ludzi na stosowania tych drastycznie niszczących organizm metod.
              Ile one szkód przynoszą, nikt tego oficjalnie nie powie, nie zarobi.
              Ilu z tych 97%, co nie pomagają metody te szkodzą, ludzie umierają wcześniej niż gdyby nie zdecydowali się na trucie, zastanów się nad tym, spójrz krytycznie a nie tylko przez pryzmat swego farta, bo Tobie się udało, więc warto.
              Ja jestem wściekły, że w przypadku osoby bliskiej daliśmy się namówić na "chemię", która nie dała nic a tylko wyniszczyła organizm.
              Zwracam na to uwagę innym. Nie zrozumiałaś i od razu chciałabyś najlepiej zamknąć mi buzię, bo niezgodna moja opinia z Twoją indywidualną sytuacją.
              ŚP prof. Religa, o ile dobrze pamiętam, jakiegoś specjalnego entuzjazmu dla radio-, chemio-terapii nie miał.
              • ammazuko_powrot Re: walkaklas 31.08.11, 11:48
                A czy są statystyki pokazujące skuteczność innych metod niż chemia?

                Bardzo narzucasz swoje zdanie innym i nie potrafisz uszanować odmiennego zdania, tych którym chemia uratowała życie.
                Może warto pomyśleć o rozmowie z psychologiem skoro nie potrafisz sobie poradzić z utratą bliskiej osoby? Nie piszę tego złośliwie tylko z twoich postów bije agresja do ludzi, którzy przyjęli chemię. To jest chory objaw...

                Naprawdę przykro mi, że straciłeś/łaś bliską sobie osobę ale już pisałam, ja straciłam przyjaciółkę, która na chemię się nie zdecydowała. Powinnam teraz na różnych forach pisać jak wiele zła mogą wyrządzić ziółka w walce z nowotworem?
                Uszanuj decyzje innych i nie przekonuj na siłę do swoich racji.
                • mama.rozy a ja napiszę tak 31.08.11, 15:20
                  piszesz o problemie,z którym jako pielęgniarka paliatywna bardzo często się spotykałam
                  ale-winisz o coś ludzi,którzy mają najmniej w tej sprawie do powiedzenia,bo Twoja złośc zakrywa prawdziwy problem
                  u nas diagnostyka nowotworów jest na tak marnym poziomie,pomimo wszystko,że często zdarzają się przypadki,kiedy na leczenie jest już za późno,albo,jak w Twoim przykładzie,obciążenie organizmu terapią nie przynosi oczekiwanych skutków.w takim przypadku lekarz powinien zaproponowac pacjentowi cały wachlarz możliwości-czyli terapię radio i chemię,ze skutkami,leczenie paliatywne ,lub opiekę paliatywną.ale u nas palatyw to wyrok dla chorego,mimo wszystkich akcji uświadamiających.po drugie-lekarze często odbierają to jako porażkę.dlatego chorych w stadium zaawansowanym czy terminalnym wypisuje się do domu.żeby nie psuc statystyk na onkologii.i to po prostu wiem.ładnie to się ubierze w słowa,że chory woli umierac w domu,co często jest totalnym zakłamaniem,bo rodzina chorego,która-po pierwsze-nic nie wie o ciężkim stanie jest w szoku i często dopiero od wezwanego pogotowia dowiaduje sie o stanie członka rodziny.po drugie-umieranie jest procesem wypartym przez naszą nowoczesną kulturę i tak naprawdę niewiele osób potrafi się "zachowac"w takiej sytuacji.i oczywiście nia ma nikogo,kto by takiej rodzinie pomógł-chyba że trafili na dobry, domowy paliatyw,który ich przez to przeprowadzi.z mojego doświadczenia-mało takich przypadków.
                  naprawdę-wejdź na jakieś forum lekarzy onkologów i zapytaj,dlaczego informacja o ciężkim stanie chorego i decyzji o zaprzestaniu leczenia przychodzi im z takim trudem.
                  jedną odpowiedź masz już ode mnie-presja rodziny.w hospicjum mieliśmy tłumy doradców,co podac mamusi,od czego lepiej jej będzie,aż do zawożenia na kolejne chemie umierającego człowieka.nie można zabronic,bo Cię oskarżą o morderstwo.nasz ordynator w hospicjum miał już kilka spraw,bo rodzina nie wierzyła,że ktoś po prostu umarł.
                  i tak jak doradza ammazuko-zrób coś ze sobą.taki stres wpędza do grobu.
                  • dr_pitcher Re: a ja napiszę tak 01.09.11, 15:30
                    Zgadzam sie w 100%.
                    Pracuje w osrodku onkologicznym gdzie przyjmuje sie okolo 200 pacjentow dziennie. W zaleznosci od typu raka i zaawansowania skutecznosci chemii to 20-80%. Ale:
                    1. Wiekszosc chorob wylapywana jest relatywnie wczesnie (niestety nie zawsze). ALe np. przypadki raka piersi to w 80% wczesne stadia.
                    2. Chemia to tylko jeden z komponentow terapii
                    Rzadko oferuje sie chemie osobom w stanach beznadziejnych. Jesli pacjent (uwaga: - nie rodzina!) nalega, przekonuje sie pacjenta, ze to specjalnie nie ma sensu. No ale tutaj, w przeciwienstwie do Polski, lekarzom sie wierzy.

                    W koncu, obecna chemia (poza nielicznymi wypadkami) znacznie sie poprawila jesli chodzi o jej efekty uboczne. Sa wypadki, i to to wcale nie takie sporadyczne, ze pacjenci przechodza chemie zupeknie znosnie.
                    • coisinha Re: a ja napiszę tak 28.09.11, 00:21
                      dr_pitcher napisał:

                      > W koncu, obecna chemia (poza nielicznymi wypadkami) znacznie sie poprawila jesl
                      > i chodzi o jej efekty uboczne. Sa wypadki, i to to wcale nie takie sporadyczne,
                      > ze pacjenci przechodza chemie zupeknie znosnie.

                      Przykładem tego jest właśnie moja mama, która nie miała żadnych skutków ubocznych chemii (fakt, chemia była relatywnie mało obciążająca), włosy nie wypadły, nie miała nudności, następnego dnia jechała do pracy. Do tego stopnia, że w pewnym momencie podejrzewała, że dostaje placebo :)
                • walkaklas Re: walkaklas 06.09.11, 23:30
                  czyta się Was jak krzewicieli jedynej prawdy
                  • dr_pitcher Re: walkaklas 07.09.11, 03:06
                    Prawda jest z definicji jedyna.
                  • ammazuko_powrot Re: walkaklas 07.09.11, 09:06
                    walkaklas napisał:
                    > czyta się Was jak krzewicieli jedynej prawdy

                    Ciebie też;)
                    Jak znajdą skuteczną metodą inną niż chemia to pewnie będzie powszechnie dostępna, polecana i stosowana...
                    Póki co jest inaczej.
                    • mama.rozy Re: walkaklas 07.09.11, 09:36
                      a Twoje wpisy jak biednego,małego chłopca,któremu traktor przejechał misia.czyli trzeba zliwkodowac traktory,bo statystyki mówią,że z pojazdów rolnych to one powodują najwięcej śmiertelnych przypadków.
                      idź na terapię.
    • czastuszka1 Re: Skuteczność chemioterapii <3% 27.09.11, 17:09
      Po pierwsze współczuję trudnej sytuacji, bo te onkologiczne decyzje naprawdę nie są łatwe. Po drugie jestem po chemioterapii. I powiem tak: Kiedy moja córka wiele lat temu szła do podstawówki, tylko 7 procent dzieci, które zaczynały szkołę, szło potem na studia. I co? Miałam jej do tej podstawówki w ogóle nie posłać? Życie to ryzyko, tak w ogóle. A onkolodzy po prostu z założenia nie tracą nadziei. Walczą tym, czym potrafią. I ja to u nich lubię.
      • coisinha Re: Skuteczność chemioterapii <3% 28.09.11, 00:15
        Ja napiszę tak: statystycznie to ja i mój pies mamy 3 nogi.. i co z tego? Mojej mamie chemia pomogła.. Prawie 5 lat od diagnozy. Prawdopodobnie gdyby nie ona, to by mamy już z nami nie było a tak jest, czuje się dobrze, pracuje, podróżuje i żyje tak jakby choroby nie było. I wiem, że to może powrócić i będziemy przeżywać stres znowu, ale gdyby nie chemia to mojej mamy nie byłoby na moim weselu. Nie ma co uogólniać, trudno by zawsze po diagnozie się poddawać i nie przyjmować leczenia. Bo mam to gdzieś czy pomaga to 97% czy 3 % (choć nie wierzę w te dane) o ile może pomóc. Bo nawet mając szansze na przeżycie 97% zawsze można znaleźć się w tych 3 % i mi wtedy by wisiało zupełnie te 97%. Najgorsze jest odbieranie nadziei
        • anka.83 Zawsze lepsze nawet 3% niż 0% bo... 28.09.11, 01:01
          nie podeszło się do chemii w ogóle.

          Poza tym nie wierzę w te 3% - popatrzcie chociażby na skuteczność chemioterapii w raku jądra - może wyleczyć nawet wtedy, gdy są przerzuty.

          Albo cisplatyna w BRCA1. Kiedyś mutacyjnych potrójnie ujemnych nie bylo w stanie zatrzymać nawet na chwilę nic, teraz wiele kobiet jest wylecznych lub ma ZNACZNIE wydłużony okres wolny od nawrotu.

          Albo chemia w białaczce. Czy w niektórych typach chłoniaka.

          Ja bym na prawdę 5 razy pomyślala, zanim wypisywałabym pierdoły takie, jak pierwszy post tego watku (żeby jeszcze autor(ka) podparł(a) swoją informację konkretnymi wynikami badań, artykułami, ale nie, bo po co).

          Bo wiecie, statystycznie co trzeci z nas żyje teoretycznie w Azji, co piąty zarabia poniżej dolara dziennie itp itd.
          • walkaklas Re: Zawsze lepsze nawet 3% niż 0% bo... 30.09.11, 23:27
            Trochę wysiłku, te dane, oficjalne zresztą, są dostępne w sieci, chętny znajdzie.
            Gdyby "chemia" nie szkodziła faktycznie warto byloby nawet dla 3% się jej poddawać, jednak "chemia" szkodzi i niestety brak jest danych czy bardziej leczy czy zabija.
            "3% skuteczności chemioterapii opromienia słońce, 97% porażek kryje ziemia" zastanówcie się, dla siebie, mnie jest obojętne
            • anka.83 Re: Zawsze lepsze nawet 3% niż 0% bo... 03.10.11, 18:08
              Ty stawiasz tezy, więc TY musisz podać dane źródłowe na ich poparcie. Bez nich to, co piszesz, jest o kant d... roztrzaskal, za przeproszeniem:) Ty nas usiłujesz przekonać do swojego przekonania - czemu ja mam za Ciebie je uzasadniać?
            • scept89 troche wysilku 04.10.11, 13:34
              walkaklas napisał:

              > Trochę wysiłku, te dane, oficjalne zresztą, są dostępne w sieci, chętny znajdzie.

              Nie ma tak dobrze. Na osobie postulujacej ze "istnieje X" spoczywa obowiazek dostarczenia dowodow. Jak znalazles to pokaz, zobaczymy czy czy ma to sens (z klepki: nie ma, nalezalo by spalic wszelkie ksiazki do onkologii mowiace o skutecznosci chemioterapii ).

              Jesli nie jestes sobie w stanie zadac trudu aby wkleic link to owego rzekomo oficjalnego zrodla to o czym tu gadac? O bezpodstawnym stwierdzeniu anonimowego losia z internetu? Rownie dobrze mozna dyskutowac z odpalem twierdzacym "Marsjanie wyladowali w Klewkach, ofiocjalne dokumenty istnieja, sprawdz sobie w sieci.".


              • walkaklas Re: troche wysilku 06.10.11, 22:16
                fiocco59.altervista.org/images/studi_effetti_chemio_5_anni.pdf
                miłej lektury
                • scept89 Re: troche wysilku 07.10.11, 02:17
                  > miłej lektury

                  Dzieki. Moze na poczatek powiedz tylko czego nie rozumiesz w tym zdaniu:

                  """Similarly, we did not evaluate the use of cytotoxic chemotherapy for the palliation or non-curative treatment of malignancy, as an impact on 5-year survival was unlikely. """


                  Po drugie o ile dobrze zrozumialem artykul (jest diablo pozno), to tu nie chodzi o to w jakim stopniu stosowanie chemioterapii poprawia przezywalnosc i czy warto ja stosowac z pozycji pacjenta/lekarza w danym konkretnym nowotworze rozwazajac jedynie zero-jedynkowy podzial (albo masz 5letnie przezycie -> OK, albo nie masz czyli "nie warto").

                  To jest pytanie pt tytulem "jaki procent ludzi _zdiagnozowanych_ z nowotworami przezyje piec lat wylacznie dzieki chemioterapii w danej populacji". W takim nowotworze endometrium chemoterapia nie jest nawet zalecana:
                  www.cancer.gov/cancertopics/pdq/treatment/endometrial/HealthProfessional/page4
                  ale dzielni autorzy i tak wrzucili 4611 pcjentek do calosci. O ile nie sa to rozwazania z dzialu polityki zdrowotnej ("czy warto wydawac X $$$ na chemioterapie aby Y chorych przezylo co najmniej 5 lat -> uprawnione), to jest to jakis nonsens kiedy o wyciaganie wnioskow dotyczacych terapii pacjentow w poszczegolnych nowotworach chodzi. Rownie dobrze moglbys oceniac skutecznosc chirurga wliczajac pacjentow ktorzy nie dotarli nawet w jego poblize.
                  • walkaklas Re: troche wysilku 15.10.11, 21:39
                    fakty nie zgodne z tezą ..... tym gorzej dla nich
                  • walkaklas Re: troche wysilku 15.10.11, 21:43
                    przeżywalność 5 lat to pewna miara, przyjęta do oceny skuteczności terapii, gdyby skrócic do roku to pewnie wskazniki chemioterapii osiągnely by wartość 50%, byłby sukces, tyle, że przy braku chemioterapii przeżywalność byłaby np 60%
                  • walkaklas Re: troche wysilku 15.10.11, 21:48
                    ciekawe ile w tych 2% 5 letnich przeżyć po chemii byłoby przypadków przeżycia bez jakiejkolwiek kuracji,
                    a może bez kuracji przeżywałoby nie 2% a 5% ?
                    takich danych niestety nie ma, być może ośmieszyły by przemysł onkologii
                • walkaklas Re: troche wysilku 15.10.11, 22:14
                  wyniki podane w tabelach 1,2 są druzgocące, niestety dla większości nowotworów medycyna nie dysponuje skutecznymi terapiami, niestety
    • walkaklas Re: walkaklas 30.09.11, 23:31
      tobie jako nie wielu chemia pomogła, innym, jak w moim przypadku nie, zastanów z czego się naśmiewasz, bo gów.. rozumiesz
      • mama.rozy dziecko drogie 01.10.11, 09:19
        byłeś u psychologa?psychoterapeuty?nic innego Ci nie doradzimy.
        a Twoja odwaga w decydowaniu o czyimś życiu juz się jakoś przełożyła na konkrety?byłeś na onkologii ze swoimi odkryciami?powiedziałeś tym ludziom,że ich głupota w chęci wyleczenia jest niewspółmierna do wyników?odwagi.myślę,że dla Ciebie byłaby to dobra lekcja życia.
        • walkaklas Re: dziecko drogie 06.10.11, 22:06
          rozumiem, że Ty stoisz pod szpitalem i wołasz ludzie bierzcie każda chemię czy pomoże czy zaszkodzi, no mnie przecież pomogła
          • coisinha jaki jest cel? 06.10.11, 23:31
            Jaki jest cel tego tematu? Starasz się przekonać, że chemioterapia nie ma żadnego sensu? Czy naprawdę chodzi Ci o to by przekonać osoby chore, że nie mają się po co leczyć bo i tak nie poskutkuje, bo statystyka gromi ich szanse?
            Rozumiem rozgoryczenie po stracie bliskiej osoby, ale czy możesz z czystym sumieniem powiedzieć chorym, że medycyna postawiła na nich krzyżyk więc nie mają po co próbować?
            Proszę, odpowiedz, chcę to zrozumieć, nie prowokować.
            • walkaklas Re: jaki jest cel? 07.10.11, 08:03
              Chorych należy zapoznawać z oboma stronami medalu, tego się nie czyni, automatycznie kierowani są ku kuracjom często nic nie przynoszącym a wręcz szkodzącym.
              Gdyby chemia nie szkodziła, nie ma dyskusji, nawet dla ogólnie nikłych 3% szans przedłużenia o 5 lat życia warto próbować, ale niestety tak nie jest, chemia szkodzi i o tym należy informować.
              Jestem przekonany, że chemia w przypadku bliskiej mi osoby zaszkodziła i skróciła jej życie, czyniąc je na dodatek mało komfortowym.
              Pisałem, że w moim otoczeniu wszyscy, którzy brali chemię już nie żyją, Znam za to dwa przypadki nie leczonego raka od 20lat i ~8lat, osoby te żyją i mają się całkiem nieźle.
              Aby było jasne nikogo do niczego nie namawiam, to tylko szanownym oponentom tak się wydaje.
              Informuje jedynie, że podejmując tak ważne decyzje należy dobrze przeanalizować potencjalne korzyści i straty.
              • coisinha Re: jaki jest cel? 07.10.11, 08:25
                nas lekarz uprzedzał o możliwych skutkach ubocznych i powikłaniach. Wydaje mi się, że każdy powinien. Co prawda chemioterapia, którą dostawała mama należała do tych lżejszych (włosy nie wypadły, czuła się normalnie) to lekarz mówił nam, że nie pozostaje obojętna dla organizmu. Pacjenci decydują się bo często nie ma innej metody leczenia a jeśli coś może pomóc, to lepiej spróbować niż się od razu poddać
                • mama.rozy Re: jaki jest cel? 07.10.11, 14:34
                  chyba w ogóle nie czytasz tego,co ci ludzie piszą
                  a opieranie swoich przekonań na wyłącznie swoich doświadczeniach jest z góry skazane na porażkę
                  zanim coś jeszcze napiszesz,spróbuj iśc gdzieś na oddział i pracowac jako wolontariusz,popatrz na ludzi leżących na chemioterapii,w hospicjach.Nabierz doświadczenia i potem sie wypowiadaj.Bo jako laik średnio masz pojęcie o leczeniu i diagnozowaniu.
                  a pisze to zarówno jako chora jak i jako osoba związana z medycyną zawodowo.a jesli masz w sobie tyle pretensji o swoich zmarłych,idx porozmawiaj z lekarzem,który ich prowadził.bo wchodząc na to forum robisz tylko niepotrzenbne zamieszanie.
                  • walkaklas Re: jaki jest cel? 15.10.11, 22:39
                    bolszewickie metody ?, niewygodnym usta zamknąć,
                    udało się Ci ciesz się, nie czyń jednak ze swego farta reguły, statystyka nie potwierdza
                    jesteś zawodowo związana z medycyną, masz interes, wszystko jasne dla mnie,
                    masz pretensje o wyniki skuteczności radioterapii ? kieruj je do autorów, ode mnie się ....
                  • walkaklas Re: jaki jest cel? 15.10.11, 22:41
                    > a pisze to zarówno jako chora jak i jako osoba związana z medycyną zawodowo.a j
                    mam do łaskawych nóżek paść i jak wyrocznię nieomylną traktować szanowną Panią?
                • walkaklas Re: jaki jest cel? 15.10.11, 22:33
                  > że nie pozostaje obojętna dla organizmu. Pacjenci decydują się bo często nie ma
                  > innej metody leczenia a jeśli coś może pomóc, to lepiej spróbować niż się od r
                  > azu poddać
                  w porządku, o ile jest to leczenie a nie szkodzenie,
                  jeżeli przy danym typie raka skuteczność chemioterapii mierzona 5 letni przeżyciem jest 2% a przy tym wiadomo o dużej szkodliwości tej chemii rozsądnym jest nic nie robienie

                  > nas lekarz uprzedzał o możliwych skutkach ubocznych i powikłaniach.
                  czy podał skuteczność metody ?
              • dr_pitcher Re: jaki jest cel? 07.10.11, 16:32
                walkaklas napisał:

                > Chorych należy zapoznawać z oboma stronami medalu, tego się nie czyni, automaty
                > cznie kierowani są ku kuracjom często nic nie przynoszącym a wręcz szkodzącym.
                > Gdyby chemia nie szkodziła, nie ma dyskusji, nawet dla ogólnie nikłych 3% szans
                > przedłużenia o 5 lat życia warto próbować, ale niestety tak nie jest, chemia s
                > zkodzi i o tym należy informować.
                > Jestem przekonany, że chemia w przypadku bliskiej mi osoby zaszkodziła i skróci
                > ła jej życie, czyniąc je na dodatek mało komfortowym.
                > Pisałem, że w moim otoczeniu wszyscy, którzy brali chemię już nie żyją, Znam za
                > to dwa przypadki nie leczonego raka od 20lat i ~8lat, osoby te żyją i mają się
                > całkiem nieźle.
                > Aby było jasne nikogo do niczego nie namawiam, to tylko szanownym oponentom tak
                > się wydaje.
                > Informuje jedynie, że podejmując tak ważne decyzje należy dobrze przeanalizować
                > potencjalne korzyści i straty.

                Tylko skad te trzy procent?
                • scept89 Re: skad 3% 07.10.11, 18:28
                  Zobacz podwatek "troche wysiku".
                  fiocco59.altervista.org/images/studi_effetti_chemio_5_anni.pdf


                  W skrocie: 3% jest liczone dla wszystkich nowotworow, niezaleznie czy stosuje sie w nich chemioterapie czy tez nie. Autorzy rozwazaja jedynie cytotoksyczna chemioterapie, czyli np przy raku prostaty terapia hormonalna sie nie kwalifikuje.
                  Nie wiadomo czy dzis terapia srodkami hamujacymi angiogeneze bylaby wliczana.

                  Jesli stosuje sie chirurgie + chemo i sama chirurgia ma wspanialy efekt 50% 5letniej przezywalnosci a chirurgia + chemo 55% to liczony przez autorow "poczatkowy zysk chemo" jest 5%. Mnozymy to jeszcze przez odsetek ludzi z danym stadium nowotworu (zawsze mniejszy od 1) poddawanych takiej i wychodza nam banialuki kiedy o rekomendowanie chemo chodzi.

                  Ja np. jestem w stanie udowodnic ze jakakolwiek interwencja lekarska w ostrym zawale u 70latkow nie ma sensu w swietle 20letniego przezycia. W raku prostaty sredni wiek pacjenta przy rozpoznaniu to 72 lata i spora ich czesc umiera a to na wylew a to na zawal zanim dojdzie do 77rz.

                  Podsumowujac: nie o rekomendacje leczenia w w/w artykule chodzi.

                  • mama.rozy z innej beczki 08.10.11, 19:51
                    jak pracowałam na intensywnej,to kiedy trzeba było wyrobic limity,robili przeszczepy 80-latkom.zaniżali normy przeżywalności jak nic,że się tak eufemistycznie wyrażę.
                    te 3% bąłka się głownie po forach z medycyną niekonwencjonalną,dla podparcia tezy o konieczności uzupełniania terapii o te ich specyfiki.
                    • walkaklas Re: z innej beczki 15.10.11, 22:53
                      > jak pracowałam na intensywnej,to kiedy trzeba było wyrobic limity,robili przesz
                      > czepy 80-latkom.zaniżali normy przeżywalności jak nic,że się tak eufemistycznie
                      > wyrażę.
                      jednym słowem zupełne bagno
                  • walkaklas Re: skad 3% 15.10.11, 22:49
                    > Jesli stosuje sie chirurgie + chemo i sama chirurgia ma wspanialy efekt 50% 5le
                    > tniej przezywalnosci a chirurgia + chemo 55% to liczony przez autorow "poczatko
                    > wy zysk chemo" jest 5%. Mnozymy to jeszcze przez odsetek ludzi z danym stadium
                    > nowotworu (zawsze mniejszy od 1) poddawanych takiej i wychodza nam banialuki ki
                    > edy o rekomendowanie chemo chodzi.

                    można poprosić o źródła tych optymistycznych danych 55% 5letniej przyżywalności?

                    > Ja np. jestem w stanie udowodnic ze jakakolwiek interwencja lekarska w ostrym z
                    > awale u 70latkow nie ma sensu w swietle 20letniego przezycia.

                    pewnie bez problemu można wykazać przeżywalność 50% raka trzustki po zabiegu chirurgicznym w świetle 1 miesiąca,
                    sądzę nawet, że da się wykazać kompletny nonsens wizyt lekarskich 80 latków w świetle 30 letniej przeżywalności
                • walkaklas Re: jaki jest cel? 15.10.11, 22:51
                  > Tylko skad te trzy procent?
                  optymistycznie zaokrąglone w górę wbrew zasadom,
                  powinno być 2%
                  • mama.rozy Re: jaki jest cel? 16.10.11, 11:15
                    i co?lepiej ci?
                    jeszcze w czymś możemy pomóc?
                    • walkaklas Re: jaki jest cel? 31.10.11, 23:10
                      może tak coś merytorycznie w temacie?
                      aha wiem, wobec argumentów, nic nie masz do powiedzenia
                      • mama.rozy Re: jaki jest cel? 01.11.11, 08:00
                        nie słuchasz,nie rozumiesz,nie wiesz
                        możemy nadal Cię słychac,bo rozumiemy,że masz wielki żal do całego świata.nie chcesz iść do psychologa,wyżywasz sie na nas.ok.tylko nie licz,że ktoś będzie z Tobą się kłócil.bo to bez sensu.
                        więc sobie pisz ile chcesz,może w końcu do ciebie dotrze,że problem jest w Tobie
                        • walkaklas Re: jaki jest cel? 04.11.11, 22:26
                          najpierw szanowna Pani nie dowierzała w podane informacje - mianowice ogólna skuteczność chemioterapii przeżyć 5 letnich to mniej niż 3%,
                          od kiedy podałem źródła szanowna Pani zupełnie pomija dyskusję merytoryczną i ucieka się do prymitywnych wycieczek osobistych, nie masz nic do powiedzenia konkretnego szanowna Pani, pleciesz szanowna Pani o własnych wierzeniach czy przekonaniach, bezmyślnie propagujesz metody nawet nie wnikając w ich skuteczność, jesteś zupełnie głucha na jak najbardziej oficjalne wyniki badań, bo są niezgodnie z Twoimi, Szanowna Pani wierzeniami, rozumiem że nie w smak Ci te informacje, obalają one całe Twoje dotychczasowe wyobrażenia o problemie.
    • b_a_l_b_i_n_k_a Re: Skuteczność chemioterapii <3% 05.11.11, 16:40
      Mili Panstwo, czy moglibysmy zakoczyc te dyskusje?
    • shirley74 Re: Skuteczność chemioterapii <3% 11.01.12, 10:26
      walkaklas napisał:

      > po co się na nią decydujecie ?

      Bo nadzieja umiera ostatnia...
      I trzeba wykorzystać każdą (nawet minimalną) szansę.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka