bas1213 01.08.06, 17:07 Jakie sa szanse wyleczenia raka niedrobnokomórkowego IV stopnia? Moja mama ma 60 lat.Czy ten rak jest operacyjny? Obecnie jest na chemii. Proszę o odpowiedź.-będę wdzięczna. Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
jofu1 Re: Rak niedrobnokomórkowy 01.08.06, 19:55 Może robią chemię bo chcą zmniejszyć skurczybyka.A co powiedział lekarz?Skąd jesteście i gdzie się leczycie?Pozdrawiam życzę powodzenia i zdrowia Jola Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 01.08.06, 22:35 Jesteśmy w Warszawie i moja mama leczy się w szpitalu onkologii na ursynowie.Miała już dwie chemie.Zaczeły wypadać włosy-szok! Wydaje mi się że przez chemię chcą zmniejszyć tego guza a potem zaproponują może operację -ale to tylko moje przypuszvczenia-nie wiem może się mylę Odpowiedz Link
marta11 Re: Rak niedrobnokomórkowy 01.08.06, 21:41 Witaj bas, niedrobnokomorkowy rak ma z tego co wiem wieksze szanse. Co do operacyjnosci, musza zadecydowac lekarze. Byc moze w danym przypadku lepsze bedzie zastosowanie chemii. Musicie byc dobrej mysli i odwaznie postawic sie temu paskudztwu. Pozdrawiam i duuuuzo zdrowka dla Twojej Mamy. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 01.08.06, 22:31 Do marty11. Dzieki za odpowiedź. Wszyscy jesteśmy dobrej myśli że przez chemioterapię te raczysko się zmniejszy. 17 sierpnia będzie robiona tomografia zobaczymy czy się zmniejszyło. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.08.06, 08:12 Moja mama dostała już trzecią chemię. Wyniki morfologi były super- czy to dobrze? Po chemi dostała zgagi i coś ją paliło w przełyku. Włosy mocno przerzedziły się (miała bardzo gęste)-ale nie jest jeszcze łysa. Stwierdziła że proces wypadania włosów trochę się zatrzymał. Najgorzej się denerwuje że nie ma na nic sił- czy tak powinno być? Dużo poleguje,podsypia sobie -ale nic ją nie boli. Powiedzcie czy z chwilą przerwania chemi wrócą jej siły? Odpowiedz Link
olgajan Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.08.06, 09:11 Moja mama miała raka niedrobnokomórkowego płuc z rozpoznaniem stopnia zaawansowania III B - chemie miała 5 cykli - co 21 dni. Przez ten czas mama była bardzo słaba, źle sie czuła, wymiotowała, włosy jej wypadły - wszystkie skutki uboczne chemii. Przez ten cały czas było bardzo ciężko, mama schudła do 46 kilo, ale przez cały czas miała dobro morfologię. Po zakończeniu chemii, mamy organizm się zregenerował i mama całkiem normalnie funkcjonowała, duzo spacerowała, gotowała, czasami sie opiekowała moim małym synkiem, stosowała dietę śródziemnomorską.Będzie dobrze. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.08.06, 14:42 Czesc Wam. Moj tatus przebywal w szpitalu chorob pluc na plockiej z rozpoznaniem rak niedrobnokomorkowy pluc z przezutami na kregoslup i koscistadium IV. Wypisano go po diagnostyce ,nie bylo zadnego leczenia. Dostalismy skierowanie do Kliniki leczenia bolu zeby ustalic leki przeciwbolowe. Zainteresownie chorym bylo prawie zadne .Tatus ma apetyt , je ladnie ,wazy 72 kg. Jakie sa szanse znalezienie sie na Reantgena w klinice? nikt nie dal nam skierowania. Jutro (wtorek) 08/08/06 tatus ma jednorazowe nastwetlanie promieniami na Wawelskiej. Prosze pomozcie co mozemy jeszcze zrobic? czy nowotworow niedrobnokomorkowych sie nie lezcy? kondycja ogolna tatusia jest dobra. Sam sie porusza. Dziekuje Odpowiedz Link
jedruch Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.08.06, 17:48 Leczy się, ale niestety, kiedy są przerzuty do kości, chemia ma bardzo ograniczone zastosowanie i nikłą skuteczność. Niestety więcej prawdopodobnie nie da się zrobić, przede wszystkim dlatego, żeby choremu jeszcze bardziej nie zaszkodzić. Pozdrawiam. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.08.06, 19:01 Co to znaczy że miała?Mam rozumieć że została wyleczona czy proces nowotworowy się zatrzymał? Piszesz że będzie dobrze -to znaczy że są dobre rokowania? Odpowiedz Link
olgajan Re: Rak niedrobnokomórkowy 08.08.06, 09:12 Jesli to pytanie jest do mnie, tzn. moja mama odeszła 1 lutego 2006 po ponad dwu i półletniej walce z chorobą, ale przez ten cały czas żyła całkiem normalnie. Bedzie dobrze, piszę, tzn. nie ze zostanie wyleczona ale ,ze zta corobą można walczyć i żyć w miarę normalnie, poza tym ludzie wymykają sie często statystykom w tej chorobie. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 08.08.06, 10:03 Współczuję tobie z powodu mamay.Napisz mi czy twoja mama miała operację, bo wiem że rak niedrobnokomórkowy jest w zasadzie operowany. Obecnie bierze chemię a po chemii mamy nadzieje że zaproponują operację. Boże!!! aż mi się nie chce wierzyć że to nas dotknęło.Tak bardzo się martwię o mamę nie śpię po nocach.Dowiedzieliśmy się o tym pod koniec maja- szok Odpowiedz Link
rima Re: Rak niedrobnokomórkowy 08.08.06, 10:15 Bas, stadium IV wg WHO jest stadium poważnym jesli mamę do takiego stadium zakwalifikowali to znaczy że proces nowotworowy jest już raczje rozsiany a na pewno są zajęte węzły chonne śródpiersia i być może jakieś przerzuty do innych narządów. Czasami operują w tym stadium, ale raczje nie nastawiałabym sie. Jest to poważne stadium, ale to nie znaczy że teraz macie się poddać i nic nie robić. Moja mama też była zakwalifikowana do IV stadium i w tym stadium ku zdzwieniu lekarzy zyła 2 lata i 7 miesięcy, były okresy że czyła się wyśmienicie i prawie zapominaliśmy wówczas o chorobie. zxy lekarze wanm nie nie powiedzieli. ?? Napisz coś więcej. Iza Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 08.08.06, 10:37 rima,ja coś tutaj nie rozumiem. Czytałam w papierach mamy że ma raka niedrobnokomórkowego płaskonabłonkowego z przerzutem do nadnercza.Węzły chłonne nie są zajęte ( lekarze się dziwią) Nie ma kaszlu, krwioplucia itp.Nic ją nie boli.Napisali jej IV stopień nie wiem dlaczego, tym bardziej że miała proponowaną operację ale się nie zgodziła gdyż nastawiła się na chemię, która teraz daje jej złe samopoczucie - skutki chemii. A przy grupie IV się przecież nie operuje - chyba że guz się zmniejszy przez chemię. Odpowiedz Link
rima Re: Rak niedrobnokomórkowy 08.08.06, 12:23 bas, generalnie przy przeutach sie nie operuje, tak mówia lekarze. mi kiedys lekarze mowili ze owszem gdy guz ma duze rozmiary a kwalifikuje sie do operacji to podaja chenmie zeby zmniejszyc guza do operacji.Moja mama tez miala płaskonabłonkowego i przez caly okres choroby nei miala krwioplucia ani kaszlu. U kazdego inaczje rpzebjiega choroba. Chemie z reguly rpzechodzi sie zle bo to swinstwo - moja mama po 23 cyklu top wogole przez dwa tygdnie z lozka nie maila sily wstawac.. wiec to naturalne ze sie zle czuje. A co lekarze teraz mowia, chca operowac po chemii?? Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 08.08.06, 13:01 Narazie miała trzecią chemię do tego dali jej jakieś trzy zastrzyki ( zakwalifikowała się do grupy -leczenie pozaprogramowe. 17 sierpnia ma tomografię płuc- zobaczymy dopiero skutek leczenia. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 09.08.06, 10:51 bas1213 Moj Tatus tez ma IV stopien nowotworu niedrobnokomorkowego pluc. Niestety szpital kliniczny na Plockiej w Warszawie postanowil inaczej , kazal zabrac tatusia do domu i zakwalifikowal go na jedno naswietlanie(radioterapia )na Wawelska. Bedzie to radioterapia paliatywna majaca na celu usmiezyc bol i byc moze na troche zahamowac postep przezutowy.Kto kwalifikuje do tego leczenia nadprogramowego i gdzie mama Twoja sie leczy. Bede wdzieczna za kazda odpowiedz Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 09.08.06, 13:14 do małgoska 182 Moja mama leczy się w szpitalu Onkologii na Ursynowie.Te leczenie nadprogramowe załapała się chyba raczej po znajomości ( mój brat ma jakieś wejścia). O chorobie dowiedzieliśmy się w maju.Dostaje chemię.Mamę nic nie boli. A gdzie twój tata ma przerzuty? Bo moja mama ma na nadnerczu(prawym to samo i na prawym płucu)Lewe płuco bez zmian. Szpital na Płockiej jest paskudny mam nie miłe wspomnienia, Spróbój może przyjmą twojego tatę na Ursynów do Szpitala Onkologii ul. Findera. Życzę zdrowia dla twojego taty Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 09.08.06, 13:19 Przepraszam za nieuwagę ale już przeczytałam twój post który był wczesniejszy. Kiedy dowiedzieliście się o tej chorobie? i jak szybko ona postępuje? Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 10.08.06, 01:34 Bas dziekuje za odpowiedzO tym ,ze tatus ma nowotwor dowiedzielsmy sie 21 lipca. Wtedy przyjeto tate na Plocka i z miejsca lekarz powiedzial tatusiowi "cierpi pan na chorobe nowotworowa. Tatus martwi sie o nas o mame , wiec powiedzial do mnie"nie mow nic mamie , to napewno cos innego. Z ta teoria ,ze to cos innego zyje. Zakazalam lekarzom informowania tatusia o rozmiarach choroby. Uszanowali moja wole i dlaej robiono badania(rezonans magnetyczny i tomografie ,ktora wykazala pzrezuty do kregoslupa i watroby. Tydzien temu w piatek wypisano tatusia do domu(nic wg.nich nie moga zrobic. Zostal zakwalifikowany na jedno napronieniowanie na Wawelska. Bedzie mial w poniedzialej 14 sierpnia tzw. radioterpie paliatywna. Udalismy sie na Plocka do instytutu Prosen i tam trafilismy na pzresympatyczna i bardzo pomocna Pania dr. Ustalila leczenie przeciwbolowe po ktorej naprawde tatus nie odczuwa bolu , zrobila cos czego nie zrobili lekarze na plockiej w Instytucie. Dala recepte na bifosfoniany(chyba tak to sie nazywa)lek o nazwiesindronat, bierze tez zofran, helicid i plastry durogesic. Ma taki apetyt ,ze moglby od stolu nie odchodzic . Oczywiscie stosujemy specjalne zywienie ( duzo owocow , warzyw , soki wyciskane w domu, ryby za ktorymi taus przepada. W chwili przyjecia do szpitala tatus wazyl 69 kg. Do czasu wykrycia choroby i ustalenie diagnozy a rozpoczecia bolu stracil 7 kg, ale teraz od 21 lipca przytyl i wazy prawie 73 kg. oN NAPRAWDE P[ODJAL WALKE , TYLKO NIKT Z LEKARZY NIE WIERZY ,ZE MOZNA COS ZROBIC I NIE chce dac mu szansy. Znajomosci nie mamy , ja nie mieszkam w Warszawie , nie znamy nikogo i tak krazymy od przychodni do przychodni "konsultujac".Wybralam sie do centrum Damiana ,Na wejsciu zaplacilam 100zl. I dostalam sie do onkologa , rozneglizowanej Pani "doktorki" , ktora wysluchala mnie i powiedziala co wiedziala i na koniec dodala , "no ja wprawdzie jestem specjalistka od leczenie raka sutka" i tak oto pojechalam do domu majac 100zl.mniej w kieszeni i nic poza tym. My naprawde wierzymy i prosimy Boga zeby nas wysluchal i ze tatusia chec zycia zahamuje na troche chorobe, tatus jest bardzo aktywny, nawet cos naprawia ze srubokretem . Na lekarstwo (sroek na apetyt)kupiony pzreze mnie za 286 zl (zalecony w instytucie chorob pluc na Plockiej mowi "ja nie potrzebuje tego lekarstwa, jestem glodny i dajcie cos zjesc"Czy tam mozna dostac sie bez skierowania do tego szpitala na Ursynowie? na Plockeij nikt nam nie chcial dac skierowania, uznali ,ze szkoda tracic czas . Bas dziekuje za zainteresowanie Malgoska Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 10.08.06, 07:25 Witaj, Z tego co wiem to tam jest bardzo trudno się dostać do szpitala. To wszystko było załatwiane przez znajomości. Nic Tobie nie mogę pomóc, ale prubójcie.Są tam pacjenci którzy dojeźdzają z różnych okolic Polski więc oni jakoś się dostali. (nawet jedna pacjentka dojeźdża co tydzień z Bielska Białej)piszę że co tydzień bo dostaje w każdy piątek chemię i na przepustkę do domu jedzie. Moja mama też bierze zofran -lek przeciwwymiotny. Podam Tobie dokładny adres szpitala: Centrum Onkologii Instytut im.Marii Skłodowskiej - Curie ul. Roentgena 5 tel:022 546-20-00 strona internetowa www.coi.waw.pl Odpowiedz Link
kol32 Re: do malgoski 10.08.06, 22:07 Nie wiem czy w Centrum Onkologi na Ursynowie będą mogli coś więcej zrobić dla Twojego Taty. Jest jednak prosty sposób by się tam dostać. Wystarczy odwiedzić wielokrotnie polecaną na tym forum przychodnię PFESO na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Nie pamiętam telefonu ale jak wstukasz w google PFESO znajdziesz na pewno. Wizyta kosztuje tam też około 100 PLN ale nie będą to pieniądze zmarnowane. Jeśli lekarz uzna, ze coś da się zrobić na pewno zaprosi Tatę na Ursynów na dalsze leczenie. Mój Tata tez ma tak zaawansowany nowotwor pluca lewgo. Bylam w PFESO na konsultacji u dr Głogowskiego (mam nadzieję ze dobrze pamietam nazwisko) - torakochirurga. Człowiek miły, rzeczowy i konkretny. Spróbujcie. Pozdrawiam serdecznie. Kasia Odpowiedz Link
jedruch Re: Rak niedrobnokomórkowy 10.08.06, 22:55 W zasadzie przy przerzutach do kręgosłupa i wątroby rzeczywiście nic się w konwencjonalnej medycynie nie da zrobić. W zasadzie pozostaje dobre leczenie wspomagające (Megace/Megalia, Sindronat, ewentualnie sterydy w razie potrzeby), przeciwbólowe, ale chemioterapia raczej nie wchodzi w grę. Możecie wydawać pieniądze na konsultacje - to Wasz wybór, nie dziwcie się, że płacicie też za konsultacje dyskwalifikujące od leczenia - ale naprawdę nie oczekujcie, że ktoś Wam zaproponuje jakiś trial. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 11.08.06, 12:28 Dziekuje wszystkim za zainteresowanie, szczegolnie Tobie bas.Bylam przy tatusiu prawie 3 tygodnie , bylam w chwili podania wyroku. Widze ,ze tatus ma wielka wole walki(zatrzymania gada), bo zdajemy sobie sprawy z tego ,ze jak lekarz mowi ,ze nic sie nie da zrobic to nic nie zrobi.Dla nas zawsze jest nadzieja , wierzymy ,ze jesli Pan Bog pozwoli nam sie jeszcze tatusiem cieszyc to bedziemy. I nie tak jak powiedzial jeden z lekarzy na Plockiej"prosze sie przygotowac" , my nigdy sie nie przygotujemy. Jak mozna sie na cos takiego przygotowac? Moze dr.Jedruch wie?Mozna zaczac sie oswajac z mysla , ale przygotowac napewno nie. Czy powinnysmy(mamusia i siostry )powiedziec do tatusia zaczekaj troche , nie odchodz my potrzebujemy jeszcze troche czasu ,ale jak sie przygotujemy na Twoje odejscie to powiemy). Mojemu tatusiowi Megace nie jest potrzebna, a owszem mamy cale 2 butelki, lekarz na Plockiej zalecil jak jeszcze tatus byl w szpitalu,ale tatus powiedzial po kilku (3 dniach brania), ze jesli nie jest to lekarstwo tylko syrop na apetyt to on tego nie potrzebuje, bo jesc to i tak ma ochote. Tatus nadal jest aktywny, chodzi ,reperuje rzeczy, nawet wychodzi z domu do pobliskiej izby przyjec(w szpitalu na Plockiej nikt nie zainteresowal sie tatusia morfologia) oczywiscie wiem ,ze maja duzo wiecej zajec niz zajmowanie sie pacjentem , ktorego juz sie nie leczy, ale czy nie jest przeoczeniem ,ze krew bardzo krzepnie? jak powiedzial lekarz w innej klinice do nas "no tak przy tych problemach jeszcze nam zatoru brakuje "i przepisal zastrzyki wokol pempka. Bas dziekuje za pomoc .Z racji ,ze ja nie mieszkam w Polsce (bylam przez 3 tyg. ) Teraz mlodsza siostra jest z tatusiem i ona jest umowiona na 17 z prof. na Nowogrodzkiej. Cudowna pani dr.ktora dala nam wlasnie skierowanie na Plocka , ktora wspiera nas i nie zabiera nam nadziei (z przychodni na Galczynskeigo) pokierowala moja siostre wlasnie na Nowogrodzka i jeszcze zrobia scyntografie kosci . Wiec dr.Jedruch z calym szacunkiem dla Pana osoby lekarze maja tysiace klientow (bo nie traktuja ich nawet jak pacientow w duzych szpitalach) , nie ma na to czasu i nawet sam wynik podaje sie obcesowo "panie s. cierpi pan na chorobe nowotworowa:KROPKA nic ,ze bedziemy probowac , bedziemy walczyc. Na szczescie sa jeszcze wspaniali ludzie ,ktorzy nawet jesli wiedza ,ze niewiele mozna zrobic nie zabieraja nadziei i naprawde po rozmowie z takim lekarzem czlowiek azcyna sie inaczej czuc ,w ie ze jeszcze ma chwile zeby sie tatusiem cieszyc . Uzmyslowila nam pani dr.ze naszym i jej zadaniem jest zeby tatus nie cierpial, ustalic tak leczenie zeby mial komfort i tak jest. Pozdrawiam wszystkich i zycze Wam i sobie duzo sily Odpowiedz Link
jedruch Re: Rak niedrobnokomórkowy 11.08.06, 17:41 Pani doktor może i dała nadzieję, dała skierowanie, ale jeśli na Płockiej pracują onkolodzy, którzy się znają na leczeniu (w to akurat nie wątpię), to podejmą właściwą decyzję, nawet jeśli to będzie dyskwalifikacja. Może są obecnie jakieś programy chemii w raku płuca, które są dostępne, i do których tata się będzie kwalifikował? Nie mam pojęcia, to póki co nie moja działka (wydaje mi się, że nie). ALE: Nie raz w swojej pracy spotkałem się z sytuacją, kiedy źle zakwalifikowany chory umiera z powodu powikłań leczenia onkologicznego. Dwa tygodnie temu rodzina naciskała na onkologa i ta podała kolejny cykl. 5 dni potem było po wszystkim. To nie jest bułka z masłem - to jest leczenie toksyczne. Tata jest póki co w dobrym - z tego co opisujesz - stanie, więc sztuką jest tak pokierować leczeniem, żeby wypełnić naczelną zasadę lekarską - primum non nocere. Co do pierwszej części postu - sarkazm nie na miejscu. A na czym innym polega przygotowanie się, jeśli nie na oswajaniu się, godzeniu się z pewną ludzką kondycją, która zakłada, że ten kto się urodził, ten także umrze. Świadomość nieuleczalnej choroby daje bodziec do poszukiwań najlepszego rozwiązania - na początku to oczywiście szukanie WYLECZENIA! Dlatego ciężko pogodzić się z tym, że jednak jest na to bardzo nikła szansa... Potem chodzi o to, żeby POPRAWIĆ jakość życia, zniwelować ból, jeśli to możliwe to i wzmocnić. Niektórych chorób nie da się wyleczyć, ale w każdej da się pomóc. Chodzi o to, żeby leczeniem nie pogorszyć stanu Taty, nie zabić jego aktywności. Jedno jest pewne - opieranie się na statystykach jest w odniesieniu do pojedynczego chorego błędem. Większośc onkologów o tym wie - dlatego bez obejrzenia, zbadania chorego nikt nie podejmie decyzji o leczeniu, albo o odstąpieniu od leczenia. Ja napisałem jak to widzę, na podstawie tego co opisałaś. I bardzo proszę, jeśli szukasz tutaj rady, nie ignorować tego głosu. Z góry dziękuję i pozdrawiam. Powodzenia. 'Nigdy nic nie jest stracone póki chory oddycha' - tym zdaniem mojego ulubionego chemioterapeuty od nas z Instytutu zakonczę. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 12.08.06, 01:09 Doktorze dziekuje za odpowiedz. W mojej wypowiedzi prosze nie doszukiwac sie sarkazmu. Tatus dowiedzial sie w pierwszym dniu na co choruje i postanowil walczyc , zaczal posilac sie tak jak napisalam stara sie byc aktywny , na ile to w jego stanie jest mozliwe. My ze swojej strony postaralismy sie zeby nie cierpial. Dzieki wspanialej jak napisalam pani doktor z centrum leczenia bolu tak zostaly dobrane lekarstwa,ze tatus nie wspomina o bolu. Wiem ,ze na Plockiej sa znakomici lekarze (dlatego spotkalam tam ludzi z calej Polski). Od 16 lat przebywam poza Polska i wiele rzeczy jest dla mnie nie do przyjecia co dzieje sie w polskiej sluzbie zdrowia ,chociazby to ,ze tatus przez 3 tygodnie przebywal w jednym ze szpitali na rehabilitacji z powodu silnych boli kregoslupa . Poddawany byl przez dlugich 21 dni naswietlaniom i masazom ( plakal lezac na lozku ,ze nie ma sily na te terapie(ale powtarzano mu "w karcie mamy takie zalecienia i robimy. Gdy po 3 tyg. siostra zabrala tatusia byl lzejszy o 8 kg., bez apetytu i z tak silnymi bolami ,ze chcial aby ktos mu pomogl. Nikt nie zadal sobie trudu i zbadal dlaczego nastepuja zlamania w kregoslupie i dlaczego ten bol sie utrzymuje. Nastepnie siostra zabrala tatusia prywatnie do lekarza ,ktory wypisal skierowanie na 30 lipca na Saszerow(byl to odlegly termin, no ale coz to sa takie przepisy. Po przylocie do Polski dzwonilam tam i blagalam zeby jednak sprawdzili ze moze znajdzie sie dla tatusia miejsce. Tatus mial juz zrobione przeswietlenie , na ktorym widoczna byla zmiana w plucach i gdzie dostal siekrowanbie? na reumatologie. Lakarz z Saszerow tak ze mna rozmawial"no i po co ten pospiech? przeciez krew sie nie leje, co sie juz dokonalo to w tym przypadku tydzien czy 10 dni nie robi roznicy. Nie bede z siebie robil blazna i dostosowywal sie do Pani terminow". Naprawde zyjemy nprmalnie , siostra wrocila do pracy , ja wrocilam do domu , z tatusiem pozegnalam sie jak zwykle .mowieac do zobaczenia tatusu (chociaz bylo mi bardzo trudno). Mamusia jest w domu z tatusiem , robi mu jedzenie , tatus ma wilczy apetyt, przywoluje do porzadku wnuczke . Chcemy tylko byc pewne ,ze cos nam nie umknelo , ze moze jeszcze mozna cos zrobic. Jak Bog da i tatus bedzie z nami na Boze Narodzenie to przylecimy wszyscy do Polski, pospiewamy koledy. Nie znaczy to wcale ,ze juz sie przygotowalam i ,ze kiedykolwiek to sie stanie. Placze czesto ,ale przy tatusiu bylam silna , mobilizowalam do dzialania. Pan Panie doktorze patrzy na to z innej perspektywy , dla mnie jest to najblizsza mi osoba , ciepla , madra , dzieki ktorej jestem tym kim jestem , dzieki ktorej ludzie mnie szanuja tak jak on przez cale zycie szanowal i sznuje ludzi i tego nas nauczyl.Jestem osoba wierzaca i wiem ,ze to czy tatus bedzie jeszcze z nami nie zalezy ani od nas ani od lekarzy , ktorzy wiedza tylko tyle ,ile nauczyli sie z madrych ksiazek. Bog wie lepiej i to On zdecyduje czy potrzebuje juz teraz mego tatusia. Z powazaniem Malgorzata Odpowiedz Link
in_situ Re: Rak niedrobnokomórkowy 11.08.06, 20:03 Najłatwiej jest stawiać żądania. Najłatwiej jest robić z siebie cierpiętnika i rościć sobie same prawa z tego tytułu. Tymczasem punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Od nas tylko zależy czy czy zastanowimy się nad tym, że siedząc i gapiąc się tylko w jeden punkt (najwygodniejszy dla nas samych) jesteśmy zbyt krótkowzroczni. Lekarz, ostatni stopień choroby nowotworowej i mając co do tego pewność (dowodem są wyniki badań) oświadcza pacjentowi na co ten choruje. I teraz mamy kilka rodzajów pacjentów: 1) taki, który nie chce znać prawdy i narzeka potem, że został poinformowany - wolałby tego nie usłyszeć i żyć fałszywą nadzieją; 2) taki, który chce znać prawdę i nie zaprzątać czasu który mu pozostał na błache i nic nie znaczące sprawy, ale wykorzystać ten czas w pełni świadomie, zrobić być może jeszcze kilka najważniejszych rzeczy w swoim życiu, które wcześniej nie zostały dokończone - ten pacjent chce usłyszeć wyraźnie fachową opinię lekarską i gardzi mamieniem go i pustymi słowami "będzie dobrze" (gdy wiadomo, że nie będzie) 3) inni - z oczekiwaniami bardzo różnymi. Lekarz, który przyjmuje pacjentów j.w. nie wie, z kim ma do czynienia. Nie wie, za co zostanie zganiony, z jaką reakcją się spotka, o co pacjent będzie rościł pretensje. Być może też jest po 24 godzinnym dyżurze, być może zarabia 1600zł i nie stać go by wraz z żoną i dziećmi przenieść się do własnego mieszkania (na kredyt, na który go nie stać) i pomieszkuje kątem u zgryźliwej teściowej. I też ma swoje małe życiowe piekło. Ach... i często słyszy od pacjentów, których leczy: "Na co idą moje składki??!!" Ale by wziąć to wszystko pod uwagę potrzeba spojrzeć trochę dalej... niż na siebie.. Co do przygotowania się do odejścia najbliższej osoby - ja osobiście bardzo żałuję, że tego nie zrobiłam, gdy chorował ktoś mi bardzo bliski. I straciłam wiele czasu na organizowanie urojonego leczenia, bieganie, załatwianie... Choć medycyna i wiele jej zagadnień merytorycznie nie jest mi obca, wręcz bardzo bliska. I wierzę w nią bardzo. Powinnam była być wtedy z nim, trzymać go za rękę, uśmiechać się i rozmawiać. A nie biegać za lekami, które w niczym nie mogły już pomóc. Nigdy nie przestanę tego żałować. Szczerość lekarza, który mówi by się przygotować, to bardzo cenna wskazówka. Być może nie dla tych, którzy nie chcą znać prawdy. Ale ja bym chciała. Odpowiedz Link
agies2000 Re: Rak niedrobnokomórkowy 12.08.06, 13:45 Moja mama miala niedrobnokomorkowego raka pluc.Wykryty zostal w listopadzie 2004r,i juz wtedy lekarz kazal sie przygotowac na najgorsze.Po pol roku chemioterapii i konsulatcji z lekarzem znowu slowa:Prosze sie pzrygotowac na najgorsze.I znowu chemioterapia.Jesienia 2005 roku slowa lekarza:Pacjentka b y c m o z e przezyje Boze narodzenie ale Wielkanocy raczej nie doczeka!!!!!!!!!!!Mama pzrezyla oba swieta,a gdy w lipcu 2006r znalazla sie w szoitalu z bolami klatki piersiowej lekarz byl w wielkim szoku ze zyje .Zaproponowal jescze jedna chemie lecz mama juz nie chciala.Kilka dni potem zmarla. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 18.08.06, 11:32 Witam Was. Jak pisałam już wcześniej moja mama ma niedrobnokomórkowego raka płuc. Wczoraj miała mieć tomografie , ale się urządzenie popsuło-przełożone jest na poniedziałek.Z tego powodu mama nie dostała już chemi - w badaniu dopiero wykaże co dalej. Mama wreszcie doszła do siebie(po chemii a miała 3 chemie)Z dnia na dzień jest żywsza nie myśli o chorobie.Włosy się przerzedziły całe szczescie że całkowicie nie wypadły.( proces wypadania włosów się zatrzymał)Była u fryzjera podcieła sobie krócej i położyła farbę. Czuje się trochę lepiej.Dalej nie chce mi się wieżyć że jest chora. Nic ją nie boli i nigdy nie bolało,nie kaszle.Stresy ją opusciły i zaczęła jeść więcej ma apetyt Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 18.08.06, 12:21 Bas to sa bardzo dobre wiadomosci.Pisalas na poczatku , ze mama ma niedrobnokomorkowego raka pluc. Oczywiscie nie bylo jeszcze przezutow ,wiec mame zakwalifikowano na chemie? Moj tatus mial jedna radioterapie i tez czuje sie niezle. Bas napisz gdzie mama byla na poczatku czy w szpitalu na Plockiej i stamtad dostala skeirowanie? Napisz na prive jezeli mozesz . Bede wdzieczna. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 18.08.06, 12:57 malgoska182,może mnie źle zrozumiałaś ale nic jeszcze nie wiadomo (pisałam wcześniej już że ma na nadnerczu guzka-lekarz powiedział że to może być na razie i nie będzie tego operował.Zajął się jej płucami.Tomograf właśnie wykaże czy guz się zmniejszył po chemi czy nie.Badanie te dopiero w przyszłym tygodniu. Więcej szczegółow napiszę ci na prive. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 22.08.06, 11:13 Dziś wyniki tomografi....mojej mamy. Jutro odpisze czy dobre czy złe.(Wszyscsy się boimy) Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 22.08.06, 12:42 Bas Zycze Wam aby wynik byl dobry , zebyscie nie musieli sie denerwowac . My tez sie balismy (chociaz to uczucie nie jest mi obce i w chwili obecnej). Wiesz jak ciezko chory jest moj tatus. Teraz kiedy wie juz wszystko odnosnie swojej choroby( wie sam my ukrywalysmy ta najgorsza wedlug lekarzy czesc) powiedzial ,ze sie nie boi tej choroby i my nie powiinnysmy tez sie bac. 20 lipca padla diagnoza i tak jak ktos powiedzial siedzimy na bombie . Tatus czuje sie dobrze , przez miesiac przytyl 6 kg. Wczoraj odbyl wycieczke do naszego barata(3 godziny samochodem w jedna strone), wzial ubrania ktore beda mu potrzebne na jesien i powiedzial ,ze po zimowe przyjedzie. Bas wierzcie ,ze bedzie dobrze . Nastawienie tatusia do choroby nam tez pomaga. Teraz siostra poleciala spedzic czas z tatusiem i powiedziala "On ma w sobie tyle sily i checi do walki" Kazdy jego dzien aktywnosci to dla nas duzo. On postanowil ,ze bedzie codziennie troche cwiczyl i tak sobie po 10-15 minut jezdzi na rowerku stacjonarnym. Bas zycze tylko pomyslnych wiadomosci. Malgoska Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 22.08.06, 18:39 Znam wyniki już dziś. Guz po chemii się zmniejszył.Klisza została porównana do porzedniej. Nerwy trochę puściły.Chemia w dalszym ciągu. Pokonamy te paskudztwo!!!!!!! Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 23.08.06, 02:00 Bas . To wspaniala wiadomosc. Widzisz wiara czyni cuda. Jakiego rodzaju chemie miala Twoja mama? Moj tatus mial narazie jedno naswietlanie . Walczymy zeby pozwolono mu sprobowac jeszcze na leczenie. Narazie odsylaja nas z kwitkiem. Ja mieszkam daleko , w Warszawie nie mamy tzw. znajomosci. Sisotra wydeptuje sciezki, tatus tak jak pisalam wczesniej nie poddaje sie. Moze komus z lekarzy w koncu zmieknie serce i pozwola na cos. Bas czy twoja mama bierze jakies witaminy? cos wspomagajacego? Jakiego rodzaju diete stosuje? zycze dalszych pomyslnych wiadomosci Malgoska Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 23.08.06, 07:26 witam! Odpowiem Tobie szczerze że nie wiem jakiego rodzaju ma moja mama chemię. Wiem tylko że jakieś nie za mocne (owinięte są w sreberku aby światło się nie dostało)Do tego jakieś wlewki wzmacniające.Jak coś więcej będe wiedziała to tobie odpiszę(muszę zajrzeć w kartę choroby mamy). Diety zbytnio nie stosuje,poprostu je z umiarem raczej gotowane ,pieczone potrawy.Ma straszną chęć na buraki, pomidory.Pieczywo jada tzw z następnego dnia.Prztyła kilo więcej(ważyła 72 a jest 73)-to też jest dobra wiadomość że nie spada z wagi. Pije również olej lniany nieoczyszczony jest on nie dostępny w sklepach.(jest na zamówienie) Podam Tobie namiary w następnym razem gdyż muszę poszukać w internecie ( podam stronę)poczytaj sobie tam znajdziesz dużo ważnych rzeczy. Witamin żadnych nie bierze nic wspomagającego oprócz tego paskudnego oleju (smak obrzydliwy)no ale jak pomaga to trzeba pić. Pozdrowienia dla twojego chorego Taty i życzę Wam wytrwałości Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 23.08.06, 17:47 Cześć małgoska182. Podaję tobie stronę internetową dotyczącą oleju lnianego.Ciekawe informacje są tam. Może twojemu tacie coś pomoże. www.oleofarm.com Jak będziesz miała kłopoty to wejdź w google i napisz olej lniany nieoczyszczony Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 24.08.06, 00:36 Bas dziekuje serdecznie . Napewno skorzystamy. Zycze raz jeszcze wszystkiego dobrego.Malgoska Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 26.08.06, 18:02 Bas jak samopoczucie Twojej mamy? Zycze szybkiego powrotu do zdrowia. Malgoska Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 28.08.06, 12:37 witaj. Samopoczucie mojej mamy jest takie sobie.Chemia robi spustoszenie w organiźmie. Wczoraj były wymioty. Nie poddajemy się! Zdrowia dla twojego taty. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 28.08.06, 14:26 Bas mam nadzieje ,ze mama sie wzmoci, ze to tylko takie chwilowe po chemii. Czy mama w dalszym ciagu jest w centrum Onkologii czy w domu? Moj tatus po tej radioterapii czuje sie lepiej. Ufamy ,ze lekarze dadza mu szanse na drugie naswietlanie o ile oczywiscie Bog pozwoli. 5 wrzesnia ma usg jamy brzusznej (watroba to jest to o co bardzo sie boimy). Bas raz jeszcze zycze wiary i sily . Twojej mamie zdrowia. Malgorzata Odpowiedz Link
ewa216 Re: Rak niedrobnokomórkowy 29.08.06, 17:40 Małogosiu czytam Twoje posty i naprawdę Ci współczuję. Nie rozumiem dlaczego lekarze nie leczą Twojego Taty. Mój Tata w kwietniu tego roku dowiedział się ze ma raka płuc (konkretnie adenocarcinoma) za chwilę były już przerzuty do węzłów chłonnych i kręgosłupa. Tata miał już kilka chemii z dodatkiem leku o nazwie Zameta który konkretnie podany był na raka kości. Obecnie mój Tata jest po operacji kręgosłupa ponieważ miał pęknięty krąg i miał to wszystko usztywniane lub wymieniane dokładnie nie wiem bo nie rozmawiałam jeszcze z lekarzem a podobnie jak Ty nie mieszkam w Polsce. W każdym razie chciałam Ci tylko napisać , ze mimo tak zaawansowanej choroby (IV stopien)i tylu przerzutów mój Tata jest normalnie leczony. Mieszka w Olsztynie i tam równiez się leczy. Teraz jestem na etapie szukania dobrego chirurga onkologa ponieważ lekarz przeprowadzający operacje zasugerował ze powinniśmy podjąc agresywną walke z tym paskudztwem i postarać się o lekarza który zdecyduje się usunąć nowotwór płuc operacyjnie , podobnie jak guzy w innych częściach ciała i wtedy to co zostanie potraktować chemią. Nie wiem czy jest to możliwe ale czepiam się słów jak tonący brzytwy i właśnie rozpczynam poszukiwania. Pozdrawiam Cię serdecznie a Twojemu Tatusiowi życze by udało mu się pokonać choróbsko Ewa Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.08.06, 02:14 Ewo bardzo dziekuje za zainteresowanie. Moj Tatus nie jest leczony , bo nikogo nieznamy, nikomu nic nie dalismy(pierwsza proba nie wyszla i naprawde nie wiedzialam jak to zrobic). Moze ten ktory chcial wziac nic nie dostal oprocz konaku na pozegnanie . Nie mieszkamw Polsce od 16 lat i od razu moja ciocia powiedziala ,ze wszyscy biora wiec na izbie przyjec szczesliwa ,ze ktos tatusia przyjal do szpitala wyskoczylam do lekarki z koperta i zaczelo sie . Powiedziala, ze nie chce ze mna rozmawiac. Naprzepraszalam sie ile weszlo zeby tatusia tylko zostawili w szpitalu. Owszem pielegniarkom i salowym nosilam kawe i slodycze , ale z koperta to nie mialam odwagi i tak to lekarz prowadzacy kazal zabrac nam tatusia do domu. On naprawde ma silna wole walki, my szukamy czego mozemy , juz bylysmy u taylu lekarzy na konsultacjach i oprocz 100 zl . za wizyte niczego nie zyskujemy. Ewo prosze Cie podaj nazwe szpitala w ktorym leczony jest Twoj taatus , my mamy rodzine w Olsztynie , moze Oni cos pomoga , nazwiskoo lekarza . Moj tatus ma 73 lat ,ale jest silny ,wazy prawie 74 kg.On zawsze byl szczuplutki. Wszyscy mowia ,ze chemia moze mu zaszkodzic. Napisz co sadzisz na ten temat. Wdzieczna Malgosia i Ewa (jej siostra) Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.08.06, 07:36 Do wszystkich! Moja mama miała chemię we wtorek.(ma raka płuc już wczesniej to pisałam) Proszę was o radę-czy jak kroplówka(chemia) pomału leci to człowiek lepiej znosi tą chemię? Moja mama zawsze sobie przyspiesza(odkręca pokretło)Efekty są takie że tego samego dnia są wymioty i ma jakąś delirkę jakby się trzęsła. czy to przez to? czy poprostu organizm tak raguje? czy to przez nachalne jedzenie bo ma apetyt? Pomóżcie mi bo nie wiem co mam robić. Ja nieźle się przestraszyłam tego widoku i nie wiedziałam jak mamie mam pomóc. Temperatury nie miała a trzęsła się jak galareta. Odpowiedz Link
ewa216 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.08.06, 12:05 Małgosiu mój Tata na początku był diagnozowany przez pulmunologa dr Prażmo- Fijałkowską w Specjalistycznym Szpitalu Chorób Płucnych w Olsztynie, to wspaniała lekarka, naprawdę bardzo ciepła osoba. Potem został skierowany na chemioterapię do MSWiA tzn do olsztynskiej polikliniki. Chemioterapię prowadziła dr Dąbrowska,która jest dobrym fachowcem ale niestety jest osobą niezbyt przyjemną i jeśli chciałabyś się z nią kontaktowac to musisz się przygotować na to że przyjemna nie będzie na pewno, z czystym sercem natomiast polecam eksperta chemioterapii Dr Grunszweld, która rówinież przyjmuje w tym samym szpitalu co dr Dąbrowska. Lekarz ktory przeprowadził operację wzmocnienia kręgów mojego Taty nazywa się Niedźwiecki i przyjmuje w szpitalu wojewódzkim w Olsztynie. Lekarz ten aspiuruje do bycia sławą w temacie takich operacji więc chyba nie zaszkodzi powiedzieć ze dużo słyszeliście na jego temat:) W temacie leków moge powiedzieć ze mój Tata ma podawaną Zametę jest to lek konkretnie na nowotwór w kościach i własnie stwierdzono u mojego Taty ze po tym leku nowotwór (nie wiem czy tak to można określić) obumiera. Dostawał 4 mg raz w miesiącu. A nie dodałam najważniejszego , mój Tata ma gruczolakoraka czyli adenocarcinoma, nie doczytałam nigdzie jaki konkretnie nowotwór niedrobnokomórkowy ma Twój Tatuś, i na ten nowotwór mój Tata dostaje Novaldine (mam nadzieję ze to tak się pisze)oraz Platynę. Postaram się zdobyć telefon komorkowy dr Grunszweld i jak tylko mi się uda to napiszę. Jeśli miałabyś jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem. Życzę dużo zdrówka i siły w walce z tym cholerstwem. Odpowiedz Link
ewa216 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.08.06, 12:19 Nie napisałam co sądzę o chemii. Mój Tata ma co prawda 53 lata ale z Twoich wypowiedzi wywynioskowałam ze Tata jest osobą, która jest silna, ma wolę walki, żyje normalnie i nie załamuje się chorobą wiec osobiście ja bym zaryzykowała. Mój Tata po chemii nie ma prawie żadnych skutków ubocznych, przez dwa dni jest troszke osłabiony, wymiotów w zasadzie nie ma, a na głowie ma wszystkie włosy, szybko po chemii się podnosi i funkcjonuje tak jakby choroby nie było. Małgosiu mam w tej chwili dwa przypadki w rodzinie chorych na raka płuc z przerzutami. I widząc te dwie osoby mogę powiedzieć jedno, że najważniejsze jest nastawienie i wola walki, mój Tata bardzo chce życ i wierzy ze uda mu się to pokonać, choruje już od kwietnia a do tej pory ani razu nie załamywał się nawet odrobinkę, wyniki ma dobre, w ogóle nie siedzi w domu, ciągle coś załatwia, chodzi do znajomych na imprezki:)natomiast druga osoba załamała się kompletnie, większość czasu spędzała w łóżku, poddała się po prostu, w tej chwili ma już przerzut do mózgu i niestety już nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie. Dlatego też głęboko wierzę ze nastawienie do choroby ma ogromne znaczenie. Pozdrawiam serdecznie Ewa Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.08.06, 13:09 Ewo jestesmy bardzo wdzieczne za wszystko. Wiesz jak berdzo nam pomoglas. Samym stwierdzeniem ,ze trzeba walczyc i wszystko moze sie stac. To Forum ma nazwe"Nowotwory -damy rade". Jednego nie potrafie zrozumiec,bardzo rzadko zdarzylo sie ,ze ktos odezwal sie i zgodnie z nazwa Forum powiedzial " dacie rade",albo udzielil jakiejs rady. Dziekuje Bas , ktora podala mi namiary na olej nieoczyszczony oraz barzdo serdecznie Robertowi za odpowiedzi odnosnie Taxolu . Jedna osoba zazucila mi sarkazm, inna stwerdzila ,ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia . Uwazam , ze takie osoby nie powinny sie wogole odzywac. Wg .mnie to Forum powstalo ,zebysmy sie wzajemnie wspierali i w miare mozliwosci udzielali sobie cennych rad. Ewo raz jeszcze dziekuje i zycze powodzenia w leczeniu Twojemu Tacie. Moj dzieki Bogu drugi miesiac po diagnozie i trzyma sie bardzo dobrze. Nawet zmniejszono dawke lekow przeciwbolowych. Pozdrawiam Wszystkich walczacych z choroba oraz ich rodziny . Odpowiedz Link
ewa216 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.08.06, 13:56 Małgosiu ja sama po przeczytaniu tego i kilku innych wątków miałam chwilowe załamanie ponieważ większość osób jakby potwierdziła to ze leczenie w takim stadium jest bez sensu a mi naprawdę nie tego trzeba. Ja chcę walczyć i wierzę, ze mojemu Tacie sie uda i ze nie będzie to przedłużenie zycia o np dwa lata, nie nie nie. Dwa lata to dla mnie stanowczo za mało choć wiem ze niewiele zależy ode mnie:( Ja naprawdę jestem dobrej mysli i ze tak powiem mam w d..pie statystyki:))) Będzie dobrze zobaczysz!:) Odpowiedz Link
rima Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.08.06, 13:59 telefon do Dr Gruszweld, chociaz nie wiem czy nie ejsto to telfon dla pacjentów i ososbaicie podaje ten nume,r ale co tam: 602120411. Nam nie pomogła, byc może już było za późnio, a p\ona nie miała pomysłów, tak to odebitram... Dwa razy nas okłamała i potraktowała obcesowo. I niestety tak ejst że puintk widzenia zalezy od puntku siedzenia. Dla jednego lekarz jest wspaniałaym i miłym i bysmy klęczeli z wdzięczności u stóp jego, a dla drugiego ten sam lekarz może nie być aż tak wspaniały. Małgosiukl tylko bez obrazy, ale dwa miesiące to krótko żeby cokolwiek sądzić. Wuiesz są na forum ludzie którzy po kilka lat zmagają się z choroba,. my sami zmagalismy sie ponad dwa lata, własnie z rakiem płuc i w tzw. międzyczasie natrafiasz na taki wachlarz lekarzy, dobrze gdy jest to jeden i ten sam który szuka razem z Toba różnych rozwiązń ale takich mało. Jednemu się skończą pomysły, idzie do drugiwemu itd. Jedno jest pewne, nie wolno się poddawać. Dopóki tata się dobrze czuje i ma chęć do walki niech walczy z całych sił. Niech nie patzry na statystyki niech dba o siebie i wy o niego dbajcie. Naprawdę jest to trudna walka, czasami długa, ale nigdy nie można się poddać, rozłożyć ręce i siedzieć. Duzo sił jest potrzebnych, wiary, miłości. Wszystkie te chwile należą do was... Iza Odpowiedz Link
ewa216 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.08.06, 15:54 Ja ze swojej strony wiem, ze dr Gruszweld jest na pewno dobrym ekspertem w tej dziedzinie, na pewno w naszym regionie, a zostaliśmy do niej odesłani kiedy szukaliśmy ratunku w Warszawie. Lekarka również do przesympatycznych nie należy ale to chyba nie o to chodzi.Wiem jedno, ze nikogo nie odsyła, jeśli czekasz pod drzwiami jej gabinetu to możesz być pewna ze choćby ludzi było mnóstwo ona przyjmuje do ostatniego pacjenta nawet jeśli miałaby tam siedzieć do północy. Przede wszystkim to chyba w sprawie Małgosi najważniejsze jest to zeby w końcu trafili do lekarza, który będzie chciał rozmawiać o leczeniu. Rimo myślę, ze to ze w ciągu dwóch miesięcy u Taty Małgosi nic się nie dzieje to mimo wszystko jest to dobry znak. Druga osoba chora w mojej rodzinie dowiedziała się o chorobie w maju i marniała w oczach z tygodnia na tydzien w tej chwili już od dłuzeszego czasu leży, w zasadzie nie komunikuje się z otoczeniem. Myślę wiec ze jednak jest z czego się cieszyć bo ta choroba potrafi powalic bardzo szybko. Małgosiu nie jestem pewna czy dobrze doczytałam gdzieś w którymś z wątków ale jeśli tak to Twój Tata ma mieć tomografię dopiero za trzy miesiące tak? Radzę Wam mimo wszystko zapłacić i pójsc prywatnie wtedy będziecie mieli wizytę za np ok tydzien a to przy tej chorobie naprawdę ważne zeby diagnozować wszystko jak najszybciej. Pozdrawiam Ewa Odpowiedz Link
maria88 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.08.06, 16:43 Miałam bliską osobę, ktora niestety niedawno zmarła z powodu tej choroby. Leczona była przez trzy lata u dobrych warszawskich specjalistów. Fawszerowano Ją "chemią" i roznymi tabletkami nowej generacji leków lecz zamiast coraz lepiej było coraz gorzej. Tuz przed Jej Smiercią jedna z lekarek powiedziała "Pani nie powinna była nic przyjmować napewno byłoby lepiej" .Poprostu na wszelkie trucizny organizm reagował negatywnie. Stąd moja rada jeśli przyjmowane leki nie pogarszają zdrowia to brać ale nigdy na siłę bo tak lekarz każe lub innemu pomogło. Kazdy organizm jest inny i tu nie ma reguły. Pozdrawiam Tych co muszą opiekować się bliskimi w takich chorobach chociaz sami tracą zdrowie i siły. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.08.06, 18:20 Dziekuje wszystkim za odzew. Tak bylo od poczatki, ze my postanowilysmy(ja , 2 siostry i mamusia ),ze nawet gdyby wszyscy mowili ,ze to nie ma sensu to dla nas ma. Zwlaszcza ,ze tatus ma silna wole do walki. Zawsze dajemy mu jakies terminy na ktore ma czekac , brac lekarstwa , jesc zdrowo. Po moim wyjezdzie by to czas oczekiwania na moja siostre Ewe. I w czasie kiedy Ona byla w Polsce kwitl normalnie. Teraz takim punktem jest wspolna Wigilia(moja zreszta pierwsza w Polsce od 15 lat). Rodzice do nas przyjezdzali ,wiec z rodzicami byly czesciej te Wigilie. Wspolnie z mezem postanowilismy ,ze jezeli Tatus bedzie z nami na Swieta to jedziemy do Polski. Tatus moj jest cudownym czlowiekiem, ktory swoja postawa zjednuje ludzi. Moj maz uwielbia rozmawaic z moim tatusiem . Dziekuje Wam za wsparcie. Ewo moj tatus mial juz resonand, ktory potwierdzil zmiany w kregoslupie. 12 sierpnia tatus mial radioterapie paliatywna , po niej czuje sie dobrze , nie bylo jak narazie zadnych ubocznych skutkow , wiec mamy nadzieje ,ze ta radioterapia troszeczke mu pomogla. Dawke , ktora dostal lekarka z centrum leczenia bolu Prosen (Plocka i Wawelska) okreslila jako wystarczajaca na 3 miesiace. Po 3 miesiacach chcemy zrobic rezonans(oczywiscie prywatnie 100% odplatnosci), bo Lecznica Prosen jest prywatnym gabinetem i tylko recepty sa refundowane. Spotkalismy sie tam z ogromna zyczliwoscia i to w Lecznicy ustalono Tatusiowi leczenie przeciwbolowe . W sobote siostra zrobi tatusiowi raz jeszcze morfologie i dedimery (kurcze nie wiem czy dobrze napisalam). Nastepnie Pani doktor zechce zrobic usg jamy brzusznej i zobaczyc w jakim stanie jest watroba( zmiany nowotworowe sa rowniez w watrobie)Troszeczke dla mnie to dziwne ,ze czlowiek ktory pracowal przez ponad 50 lat swojego zycia i oplacal skladki nie moze korzystac z normalnego leczenia , ale tak chyba musi byc, sluzba zdrowia nie ma pieniedzy i napewno sa ludzie , ktorych naprawde nie stac na leczenie prywatne , wiec niech bardziej oni korzystaja . My sobie jakos radzimy. Tutaj w Stanach nawet ktos kto ma miliony , ale byl ubezpieczony to ma Medicare , moze nie jest to super ubezpieczenie , ale podstawowe leczenie pokrywa. Pozdrawiam i zycze tylko pomyslnych prognoz , wspanialych lekarzy i duzo zrozumienia Malgorzata Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 06.09.06, 12:46 Witam wszystkie osoby piszace w tym poscie. Bas co u Twojej mamy? czy juz po chemii? wczoraj moj tatus mial usg jamy brzusznej. Innych zmian przezutowych nie ma (prawie 2 miesiace od ostatnich badan i diagnozy). Guz w watrobie nie powiekszyl sie (czy to dobry znak , ze chorobsko nie galopuje?) Napiszcie prosze co u Was nowego. Zycze duzo dobrych wiadomosci. Malgorzata Odpowiedz Link
pdragun Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.09.06, 11:23 do małgosi 182 Jestem na forum nowa. Ja niestety straciłam mamę po roku walki z niedrobnokomórkowym rakiem płuc.Cieszę się że twój tata zupełnie niezle sobie radzi. Moja mamusia tez miała przerzuty tylko ze w głowie i już było za pozno.Pamiętajcie by zrobić tomograf głowy to wazne bo to też jest miejsce przerzutów i postepuje wtedy to bardzo szybko.Przesyłam pozdrowienia jesli jeszcze jakieś informacje są potrzebne to piszccie mam w tym doświadczenie i mogę pomócpapapapap Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 06.09.06, 20:45 Witajcie! Do małgośka 182 U mojej mamy bez zmian, nie miała chemi we wtorek gdyż wyniki badań wykazały małą odporność.Organizm mamy jest wyjałowiony.Dostała zastrzyki wzmacniające chyba żelazo.Napiszę wiecej jak coś będzie nowego.pa Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.09.06, 01:34 Bas dziekuje za odpowiedz i zycze twojej mamie duzo sily i powodzeniaw dalszym leczeniu. Dzisiaj moja siostra miala omowienie wynikow wczorajszego usg jamy brzusznej mojego tatusia. Tatus wczoraj nastawil sie na rozmowe z lekarka ,a le Ona musiala wyjechac (najpewniej wizyta domowa). Wrozil zawiedziony , poniewaz bardzo lubi rozmowy z ta lekarka. Ona dodaje mu sil , chwali za postepy . Wyniki sa jakby to powiedziec w takim przypadku dobre( watroba pracuje), dalszych przezutow nie ma, wielkosc tego guza na watrobie neiznacznie zmalala. Didiomery(nie wiem czy poprawnie napisalam bardzo sie poprawily)Moj tatus chodzi w domu , cwiczy na rowerku , ale oprocz wyjscia z domu kiedy musi (lekarz , przychodnia) nie chce wychodzic . Mowi ,ze nie bedzie robil widowiska ,ze wolno chodzi i wszyscy beda na niego patrzyli. Oczywiscie lekarka nakazala mu wiecej przebywac na powietrzu i cwiczyc, wiec mamy nadzieje ,ze jej poslucha , nas zbywa mowiac , no przeciez chodze ,a z racji ,ze my mieszkamy daleko moze nas troche nabierac . Wiem ,ze chodzi , stara sie ,ale wg nas za malo pzrebywa na powietrzu. Myslalm ,ze te plastry , ktore tatus zmienia co 72 godziny to morfina , ale siosta uswiadomila mnie ,ze narazie tatus nie potrzebuje morfiny , bo to oczywiscie zalezy od dnia , lae tylko czasmi ma te bole silniejsze. Bas trzymaj sie . Badzmy dobrej mysli. Ja ciesze sie kazdym dniem tatusia bez bolu i w dobrym samopoczuciu . Prosze Boga o laske , zeby tatus nie cierpil i mogl byc z nami jak najdluzej. Juz nie moge sie doczekac Bozego Narodzenia . On na moje niesmiale "tatusiu a moze ja bym teraz przyleciala odpowiada "narazie dajemy sobie rade , jestesmy umowieni na Wigilie. Odpowiedz Link
pdragun Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.09.06, 11:12 Bardzo mi przykro z powodu choroby twojej mamy. Ja niestety przeszłam to i mojej mamusi sie nie udało. Napisz mi proszę jakiego dokładnie ma tego raka bo moja mama miała płaskonabłonkowego. Dużo czytałam na ten temat i mam dużą wiedzę. Jesli to jest IV stopień to jedyne na co mozna liczyć to na to że chemia zmniejszy nowotwor i dopiero mozn opierować. Niestety moja mamusia tez miła IV stopień i zmarła 6 miesięcy po diagnozie. Do końca jednak trzeba mieć nadzieje. A robili mamie usg brzuch czy tomografie głowy? To wazne dlatego że ten rak jest oporny na chemię to raz a dwa daje przezruty najcześciej do głowy , brzucha i kości. Zapytaj lekarza czy nie trzeba zrobić dokładnych badań dotyczących lokalizacji ewentualnych przezrutów.Moja mama zmarła jak poszedł jej przerzut do głowy.Wiem co teraz czujesz. Moja mamusia zmarła 3 miesiące temu i ja nadal bardzo cierpię. odpisz jesli bedziesz chciała coś wiecej wiedzieć. Trzymaj się i każ mamie walczyć. Chemia wyniszcza. A jakizestaw chemii bierze? Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.09.06, 12:36 do pdragun: Moja mama ma IV stopień rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy ale coś mi tu nie pasuje....(moim zdaniem przerzut uznali -guzek na nadnerczu. Dla mnie to on nic nie ma wspólnego z płucem gdyż ten guzek jest to w formie jakiejś łezki nie przylegający do żadnego narządu i jest zabarwiony co lekarz stwierdził że bardzo dobrze. Mama miała robioną tomografię płuc i są efekty guz się zmniejszył czyli ten rak nie jest oporny na chemię ,jeszcze trzy sesje chemii ma przed sobą.Zmartwiona jestem tym co przeczytałam w twoim poście. Dlaczego sądzisz że trzeba zrobić tomografię głowy i brzucha? Przecież ją nic nie boli- wogule ją nic nie boli i nie ma żadnych objawów. Nestety nie wiem jaki zestaw chemi bierze, wiem że jakaś w sreberku (owinieęta przed światłem) Przykro mi spowodu twojej mamy. Napisz mi czy to dawno było? bo moja mama dowiedziała się pod koniec maja 2006r Odpowiedz Link
pdragun Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.09.06, 12:59 Bas1213 Moja mama od diagnozy do dnia smierci mineło 6 miesiecy. Brała radioterapię bo guz był umieszczony w płucu na splocie barkowym więc miała ogromne ogromne bóle musiła brac morfinę .Po radioterapii zaczęła brac chemię i też tak samo jak u twojej mamy guz zmniejszył sie a prerzut jak sie okazało czyhał w głowie. moją mamę nic tez nie bolało nawet dobrzez znosiała tą chemię straszną. Ja bardzo przepraszam jesli cię bardzo zmartwiłam nie było to moim celem.chciałam ciebie tylko uczulić aby na wszelki wypadek zrobić tą tomografie brzucha lub usg i tomografie głowy na wszelki wypadek aby być pewnym że w tym stadium choroby nic nie ma nigdzie. Ja tego nie wiedizałam że trzeba na to uczulić lekarzy i u mojej mamusi było za pozno. Moja mama zmarła 27.04.2006. Mam nadzieje ze twoja mamusię wyleczą i bedzie dobrze napewno tylko na wszeli wypadek zapytaj lekarza czy nie ma konieczności zrobienia tomografii głowy i brzucha. trzymaj się dzielnie. Mam nadzieje ze nie jestes zła na to co napisałam ale po moich doswiadczeniach wiem że trzeba być upierdliwym bo może gdyby mojej mamie na poczatku zrobili tomograf głowy to teraz by zyła. papapapappapapppa bardzo mi jej brakuje i bardzo za nią tesknie była wszystkim co miałam. nie moge sobie darowac tego że nie dałam rady jej pomoć .pozdrowwienia dla mamy motywuj ją by walczyła i sie nie poddawawła Odpowiedz Link
pdragun Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.09.06, 13:07 chciałam jeszcze zapytać u jakiego lekarza leczycie się w centrum onkologii? Wiesz byc może też przygotowują mamę do operacji zmniejszając guz jak bardzo się da. Trzymaj sie i do końca trzeba wierzyć bo warto. Piszę tylko to co sama przeszłam a mam sporo wiadomości bo duzo rozmawiałam z lekarzami i duzo serfowałam w internecie ale swojej mamusi nie zdołałam pomóc to może chociaż uda mi sie uczulic na pewne rzeczy innych. Pozdrowienia raz jeszcze Patrycja Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 07.09.06, 13:47 Patrycjo dziękuję bardzo za szybką odpowiedź! moja mama leczy się w Centrum Onkologi w Warszawie na ursynowie. Leczy się u dobrych lekarzy jest pod dobrą opieką.Myślę że lekarze tam wiedzą co robią- wypytam lekarzy o tomografię mózgu i brzucha.Dziękuję tobie bardzo za radę. Moja mama ma raka na prawym płacie płuca.Oprócz tego załapała się do leczenia pozaprogramowego czyli dostaje zastrzyki amerykańskie.Ile to kosztuje to nie wiem mój brat to załatwia.Napisz mi jakie są objawy guza mózgu i narządów brzusznych.Cholera ale tym postem to mnie zmartwiłaś-.Nasze rodzinne życie przewróciłóo się do góry nogami.Chodzę cała w nerwach i jestem rozdrazniona ta cał sytuacją czy ty też taka byłaś? Kasia, Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 15.09.06, 12:05 Moja mama znowu nie miała chemi.Lekarz powiedział że na upartego dał by chemię ale jest jeszcze za mało krwinek czerwonych które strasznie spadły po ostatniej chemi.Mama będzie rozpoczynała IV sesje chemi. Nastapi to 20 .09.06r Ogólnie czuje sie dobrze siły powróciły._ale jak dostanie chemię znowu będzie źle się czuła. Odpowiedz Link
b_a_l_b_i_n_k_a Re: Rak niedrobnokomórkowy 15.09.06, 13:14 Moze Mamie Twojej mozna byłoby poprawić morfologię? Rozmawialiśmy już o tym tutaj kiedyś: forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=37372&w=39144487&a=39144487 Trzymaj się dzielnie :-) Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 15.09.06, 13:56 Bas .Napewno wyniki sie poprawia i mama dalej bedzie leczona. Moj tatus tez trzyma sie dzielnie, jednak wczorajsza noc byla zla. Dostal pierwszego takiego bolu od dwoch miesiecy. Mamusia i siostra byly przyzwyczajone do tatusia chorego"zdrowego". Rozumiesz o co chodzi ? wiemy ,ze jest chory i wiemy co powiedzieli nam lekarze a tu tatus chodzi , cwiczy , zajada i jeszcze zartuje. W nocy okolo 2 siostra uslyszala pojekiwania tatusia , mamusia wystraszyla sie i zaslabla(ma chore serce). Na dodatek lekarka bedzie dopiero w poniedzialek (oczywiscie prywatna), bo jak wiesz moj tatus nie zasluzyl sobie na bezplatna opieke medyczna. Mamy nadzieje (dzisiaj bylo lepiej), ze w poniedzialek jak wroci lekarka to tatus bedzie mial zaplanowana wizyte u onkologa -dr.Lasota moze ktos slyszal?i moze dostanie jeszcze z jedna naswietlanie tym razem na te bolace zebra. Na kregoslup poszlo jedno naswietlanie paliatywne i tatus nie odczuwa tam bolu. Zmiana w watrobie nie powoekszyla sie , innych zmian nie ma. Wszystkim walczacym z ta choroba zycze duzo sily i wytrwalosci . Bas trzymajcie sie . pozdrawiaj swoja mame (Ty masz ja przynajmniej na miejscu). Ja nie spie nocami i juz o 3 w nocy naszego czasu w Polsce 9 ) dzwonie zeby sie dowiedziec czy dzisiaj nie bolalo , jak tatus sie czuje , czy jadl i co. Musze takze myslec o mamusi (to o nia tatus najbardziej sie boi. Powodzenia w leczeniu. Goska Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 16.09.06, 16:56 Pozdrawiam twojego tatę niech trzyma się dzielnie.Walczmy do końca naszych sił!!! Jak teraz mama czuje się lepiej zupełnie zapomniała o swojej chorobie . Mieliśmy teraz remont mieszkania i wiesz nawet trochę posprzątała tzn pomyła trochę figurek. pozdrawiam Ciebie Gosiu. Kasia. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 17.09.06, 20:34 Kasiu. Ciesze sie razem z Toba. Tak jak pisalam tatus w poprzednim tygodniu mial 2 dni naprawde gorsze , pierwsze od 2 miesiecy , stracil troche apetyt.Znam to z relacji siostry i mamusi , sam tatus przyznal ,ze jadl mniej ,ale dobrze ,ze sam ma na niektore rzeczy apetyt i zada aby przygotowac :)) Ostatnio w sobote zjadl 4 duze kluski ze sliwkami(knedle raczej0 , zjadl zupke jarzynowa , zagryzl surowka i popil barszczykiem. Dzisiaj na obiad ziemniaczki , rybka w warzywach i tez barszczyk. Niestety na nasze proby wyeliminowania wszystkich czerwonych mies zareagowal na poczatku z oburzeniem , teraz godzi sie na paroweczki z indyka , kielbaski drobiowe ale z kaszanki za nic nie chce zrezygnowac i nawet w tych zlych dwoch dniach poslal mamusie na ryneczek po kaszanke. Zlosci sie na te zielone herbatki ,ale pije. Soki zaakceptowal ,ale utworzyl swoja teorie na ten temat i twierdzi ,ze jak w niego wpompuja (znaczy mamusia i siostra ) dwie szklany dziennie tych wyciskanych owocow to On nawet nie potrzebowal by jesc , bo to samo w sobie ma juz tyle witamin. Czekamy jutra poniedzialku , to juz lekarka wroci i moze cos sie posunie do przodu i zechca dac tatusiowi z jedno naswietlanie na te zebra. Kasiu trzymaj sie , pozdrwiam mame Pozdrawiam wszystkich walczacych z choroba i ich rodziny. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 28.09.06, 14:31 Witajcie! Moja mama ma cały czas chemię .Ostatnio miała pół dawki chemii. Po tej chemi czuje się całkiem dobrze w przeciwieństwie do poprzedniej chemi gdzie zaaplikowano jej sporą część dawki.Włosy sa mocno przerzedzone i wie że jej całkiem wypadną (będzie musiała kupić perukę) Czy ktoś wie gdzie w miarę możliwą peruczkę można kupić? Na kasę chorych oczywiście. Czy taką zakupiuoną perukę można przystrzyc wg swojego gustu? czy te włosy dadzą się ułożyć?(mama nosi fryzurę krótko obciętą koloru czarnego) Czy do tej peruki można się przyzwyczaić i czy nie drapie skóry głowy? Proszę o odpowiedź gdyż chciałabym powiedziedź to mojej mamie. Odpowiedz Link
pdragun Re: Rak niedrobnokomórkowy 29.09.06, 09:45 Hej Wiesz co taka perukę na kasę chorych dość duzy wybór i miła obsługa, znajdziesz w centrum onkologii nie pamietam dokładnie ale chyba 4 piętro. Tak na samej górze sa zresztą drogowskazy jest specjalny zakład fryzjerski gdzie kobieta ma duzy wybór i zna się na rzeczy. Pamiętaj poprosic lekarza o zapotrzebowanie na taka peruke wtedy nie bedziesz za nią płacić oczywiście w zalezności jaka mama sobie wybierze. Pamiętam że moja mamusia wybrała jakąs lepszą i dpołaciłysmy chyba jakieś 30 zł. Wiesz co moja mamusia nie mogłą sie przyzwyczaić do peruki nie drapała jej w głowe ale było jej w niej bardzo goraco. Mysle że to kwestia dobrania fryzurki i wszystko bedzie dobrze. moim zdaniem moja mamusia w peruce wyglądała bardzo ładnie naturalnie ale ona nie mogła sie przyzwyczaić. Mysle że mozna takie włosy podcinac choć mysle tez że jak dobierzecie króciótką ładna perukę to nie trzeba będzie o tym mysleć a poza te włoski bardzo dobrze sie układają. A jak mamusia twoja znosi chemię i jak jej stan emocjonalny? Pozdrawiam goraco i bardzo się ciesze że mama twoja tak dobrze to wszystko znosi. Kibicuje wam. Pozdrowienia gorace dla mamy i dla ciebie Patrycja Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 29.09.06, 19:25 Dziękuję za odpowiedź pdragun.Moja mama chyba będzie mogła przyzwyczaić sie do peruki kwestia tylko dobrania takiej samej jakie ma włosy"jeszcze"Muszę tobie powiedziedź że mama w młodzieńczych latach nosiła perukę ,tak dla przyjemności -taka była kiedyś moda ,więc jest obeznana z tym.Idzie teraz zima i np wie już że będzie perukę używać jako czapkę w domu założy jakąś chustkę lub nic. Po ostatniej chemi mama dziś poczuła się gorzej ale widocznie tak powinno być. Leczy się pozaprogramowo i oprrócztego dostaje zastrzyki amerykańskie. Właśnie teraz po tym zastrzyku dostała gorączki ale szybko ją zbiła apapem. Mam nadzieję że jutro będzie lepiej.Zaczęła IV chemię -ile jeszcze będzie miała chemi tego nie wiem.Powiedz mi czy jest jakaś dłuższa przerwa aby sobie odpocząć i nabrać sił w organiźmie.Słyszałam że jest pół roczna taka przerwa ale nie wiem czy to będzie dotyczyło mojej mamie, z lekarzem też jeszcze nie rozmawiałam. Taki odpoczynek by się przydał.gdyż to się już ciągnie od maja Pozdrawiam Kasia. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 13.10.06, 12:14 Witajcie!Dzisiaj moja mama ma wyniki tomografi.(tomografia płuc) Jeżeli nowotwór się zmniejszy mama bedzie szczęśliwa,jeżeli nie- załamie się ale będzie dalej walczyć.Chemia w dalszym ciągu. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 13.10.06, 16:55 Wyniki dobre!!!!!!uf.....kamień z serca spadł! Mama zadowolona zupełnie inny humor.Lekarz dał odpocząć od chemii przez tydzień. Najwazniejsze że guz się zmniejsza i na nadnerczu także.Bogu dziękować że jest jakaś reakcja. Tak się cieszę że nie macie pojęcia - aby tak dalej. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 14.10.06, 12:16 Kasiu nie masz pojecia jak sie ciesze. U nas tez niezle, od dzisiaj (14 pazdziernika) tatus rozpoczyna nowe leczenie. 20 beda 3 miesiace od diagnozy, a tatus trzyma wage , nie ma nowych przezutow, chodzi , cwiczy i do tego zajada ,ze czasmi sie dziwie jak slysze ile tego bylo:)))) Zawsze rano dzwonie do rodzicow przed praca i tatus opowiada co bylo na snadanie , po sniadaniu i co na obiad sie szykuje. w poniedzialek znowu wybiera sie z mamusia na wyprawe 3 godziny za Warszawe do brata i swoich wnukow (kocyk z kotkami juz kupiony:)))). Kasiu trzymam kciuki za dalsze leczenie . Przekaz pozdrowienia dla mamusi i powiedz ,ze dopinguje Jej w tej walce. Modle sie za wszystkich chorych. Pozdrawiam Goska Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 14.10.06, 22:30 Cześć Małgosiu!! Dziękuję bardzo za wiadomość.Też cieszę się za twoją wiadomość u twojego tatusia.Jednak Bóg czuwa nad nami.Także trzymam kciuki za leczenie swojej mamy i Twojego tatusia. Z rakiem można wygrać tylko nie można się poddawać. Nie masz pojęcia jak moja mama się cieszy ,zupełnie jest inną osobą. Pozdrawiam Was wszystkich!!!!!!!!!!! Kasia. Odpowiedz Link
pdragun Re: Rak niedrobnokomórkowy 16.10.06, 08:33 Huraaa Kasiu bardzo mocno gratuluje wam tak dobrych wyników. Oby tak dalej a napewno pokonacie to wstretne choróbsko. W mamusie twoja napewno wkroczyły nowe siły i bardzo dobrze z takim nastawieniem da sobie radę ze wszystkim. U ciebie po stylu pisania też radosc rozpiera serducho i bardzo dobrze i ty dziekui tym wynikom zyskałas siły do dalszego wspierania mamusi.Prosze przkaż mamusi ode mnie gorace pozdrowienia i gratulacje za tak dzielna walkę. I dla ciebie Kasiu gorace pozdrowienia. Całuski trzymajcie sie z mamusią cieplutko. Patrycja Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 19.10.06, 14:26 Jutro mama ma chemię dalszy ciąg leczenia. Po dwóch tygodniach odpoczynku dalsza walka. Znowu mama będzie źle się czuła a już nabrała tyle sił........... Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 20.10.06, 12:34 Kasiu Zycze Twojej mamie duzo sily . Napewno da rade. Moj tatus jutro bedzie tydzien jak zaczal brac to nowe lekarstwo i narazie to stracil swoj wielki apetyt i ma rano zawroty glowy. Tlumaczymy ,ze to sa skutki uboczne dzialania lekarstwa i ze to minie. Pozdrawiam Goska Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.10.06, 13:17 Witam Was wszystkich! Moja mama ma w dalszym ciągu chemię.Narazie fizycznie czuje się źle tzn nie ma sił, szybko się męczy zbiera się jej na wymioty.Psychicznie trochę się podbudowała gdyż guz się zmniejsza jest jakiś efekt.Teraz niedawno zakupiła sobie peruczkę -fryzurka idealna niczym się nie różni od poprzedniej jej fryzury. Musiała już ją zakupić gdyż włosy są tak strasznie przerzedzone że widać było skórę głowy a że idzie teraz zima i chłodne dni będzie używać ją jako czapkę( zawsze to cieplej w głowę) Nie wiem ile ta choroba jeszcze potrwa bo ja jako córka sama mam już tego dosyć ( mieszkam z rodzicami w jednym mieszkaniu)mam męża ,dziecko ,mamie pomagam jak mogę ale sama widzę po sobie że się zmieniłam jestem inna niż dawniej.Boję się że mnie ta choroba też może dopaść ( geny)Często boli mnie głowa więc wyobrażenia i myśli mnie najgorsze nachodzą. Życie chorej osoby strasznie się zmienia jest czepliwa do nas ( do mnie i męża) Wszystko jej nie pasuje.Osobiście ja na to nieraguje ,wiem że to spowodowane jest chorobą ale ja też chce normalnie żyć i mieć spokój. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.10.06, 14:13 Kasiu. Bedzie dobrze . Pamietaj nie wolno Tobie o tym zapomniec ,ze jestes mamie potrzebna. Moja najmlodsza siostra opiekuje sie rodzicami. My wyjechalysmy, co nie oznacza , ze nam jest latwiej. Moja siostra codziennie chodzi do pracy , wiec to mamusia jest z tatusiem 24 godziny na dobe. Bylam przez 3 tygodnie w Polsce ,bo tak jak chyba Estelka w ktoryms poscie napisala ,ze to chyba nasza milosc do bliskich sprawia ,ze czujemy ,ze jestesmy im w danym momencie potrzebni i odczuwamy to i mamy jakies moze nawet sny. 2 lata temu moj tatus byl w bardzo zlym stanie zdrowia(10 cm krwiak w glowie). Powiedzialam do mamusi "ja przylece). Bardzo sie opierala przed tym ,ze "tatus pomysli ,ze z nim jest juz tak zle ,ze my przyjechalysmy" i nie pojechalam ani ja ani moja siostra. Byla to sroda , tatus mial trepanacje czaszki - pozno wieczorem . Modlilam sie goraco ,ze by sie udalo , kleczalam przed krzyzem i prosilam Boga o laske i wiedzialam ,ze tatus bedzie zdrowy(jedna strona ciala byla juz sparzlizowana). I 2 tygodnie po zabiegu tatus wrocil do domu , paraliz sie cofnal , o chorobie przez krotki czas przypominala tylko wygolona glowa . Teraz w lipcu jak siostra zadzwonila we wtorek , ze lekarze podejrzewaja nowotwor, ale narazie tatus cierpi z bolu i nigdzie nie chca go przyjac do szpitala , bo brak miejsc nastepnego dna bylam w Posce , czulam ,ze On mnie bardzo potrzebuje. Teraz tez czuje ,ze On jeszcze nie odejdzie . Na Wigilie lecimy do Polski, zdajemy sobie sprawe z tego ,ze zbyt malo czasu spedzamy z rodzina i tak naprawde to nie ma nic wazniejszego niz czas spedzony z bliskimi. Rozumiem Cie Kasiu , ze jestes zmeczona , masz swoje zycie. Widze to po mojej siotrze , ktora widzi tatusia na codzien i jak sa gorsze dni(na szczescie nie za wiele) to mowi , ze nie chce sie zagladac do pokoju i potrzec na to jego cierpienie. Nie ,wcale nie dlatego ,ze jest zmeczona ,ale dlatego ze sie boi, ze nie wie co mu powiedziec , czy moze obiecywac ,ze jutro bedzie lepiej. Kasiu musimy byc silne i nie brac do siebie personalnie , ze nasi najblizsi nie maja moze nastroju , ze sa czasmi niegrzeczni( tatus np.doprowadzil swoj organizm do odwodnienie , bo denerwowal sie ,ze tyle musi pic , wiec odstawial picie i tylko lekarstwa popijal).teraz mocznik podskoczyl wyniki sie popsuly i u nas oczywiscie strach czy to nie sprawa nerek. Lekarka na szczescie wie ,ze tatus czasmi sie na sistre i mamusie denerwuje ,wiec wziela sprawe w swoje rece i to Ona troche na niego nagadala i zaczal pic i to 3 litry wody dziennie( otwarcie lekarka powiedziala mu czym odwodnienie grozi). Kasiu zycze Tobie , Twojej i swojej rodzinie wytrwalosci a takze wszystkim dotknietym ta choroba i ich opiekunom. Goska Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 30.11.06, 12:02 Witajcie! Długo nie zaglądałam na te forum i widze że dużo rzeczy się zmieniło. U mojej mamy bez zmian.W dalszym ciagu chemia -jest to VI sesja chemii. Tomografia przed świętami-zobaczymy czy guz się zmniejszył.Co dalej nie wiemy- czy przerwa w chemii i przygotowanie do operacji ,czy dalszy ciąg. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: Rak niedrobnokomórkowy 02.12.06, 13:50 Kasiu mam nadzieje ,ze chociaz Twoja mama wygra. Zycze Wam tego z calego serca, ktore teraz cierpi. Tatus odszedl cicho bez buntu , bez slowa skargi, bezbronny. Zmarl w poniedzialek 20 listopada o 6:50 rano. lae juz w sobote wieczorem zaczal sie zegnac .najdziwniejsze jest to ,ze nie zaczal od nas. Bylysmy przy nim 3 zalamane dziewczyny(mamusia , ja i mlodsza siostra z 3letnia corka). W sobote odwiedzil tatusia jego bratanek(bardzo bliska mu osoba) i wtedy kiedy my widzialysmy ,ze tatus slabnie ,ale jeszcze przywiezlismy koncentrator tlenu( tatus byl w szpitalu od 9 listopada do 16 listoada z powodu niewydolnosci nerek), bo od soboty zaczely sie problemy z oddychaniem. W niedziele siostra poszla do kosciola z zamiarem poproszenia ksiedza o przyjscie z Najswietszym sakramentem i olejami(tatus powiedzial,ze chce przyjac Pana Jezusa), ja z mamusia zostalam przy nim. Wydawalao nam sie ,ze Tatus spi, za chwile budzil sie i pytal "kto tu jest , kto tu rozmawia?) mamusia uspokajala go ,ze to tylko "ja z Malgosia ".Po chwili tatus mowil" ale ta Patrycja(wniczka) to na nic nie zwraca uwagi i tak halasuje". O 11 w niedziel przyjechala lekarka tatusia , osluchala i powiedziala,ze prawe pluco zostalo wylaczone z pracy, ieczorem nastepna lekarka z hospicjum na Tykocinskiej i mowila ,zeby probowac nacierac te plecy i leciutko oklepywac , moze lewe pluco przejmie prace . W sobote jeszcze zadzwonila sistra moja (ktora zostala w Nowym Jorku i tatus z nai rozmawial , meczyl sie juz przy rozmowie ,ale chcial jej bardzo powiedziec , ze On nie wie czy zasluzyl na tak wspaniala opieke jak ma , na taka milosc i powiedzial zeby siostra przekazala dzieciaczkom ,ze dziadzius bardzo ich kocha. Wszyscy bylismy przy tej rzomowie ,wiec moze w taki sposob chcial sie z nami pozegnac , podziekowac nam za nasza milosc. ? Moze nie umial inaczej , bo przeciez wiedzial ,ze jest dla nas wszystkim, ze robimy dla niego wszystko co mozemy , bo bardzo Go kochamy. Kasiu zycze Wam duzo sily i tego zebys nie musiala tego przechodzic co my. Wygrajcie i pokazcie ,ze wszystko jest mozliwe . Nam sie nie udalo. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 04.12.06, 12:46 Do małgosi> Tak mi przykro.(+)(+)(+)(+)Przyjmij odemnie wyrazy współczucia........ Odpowiedz Link
liina Re: Rak niedrobnokomórkowy 04.12.06, 13:27 Tez bardzo mi przykro. U wszytkich kończy sie tak samo, nerki, koncentrator tlenu i najgorsze potem.Jak mojej mamie ten koncentrator przywiezli, to przyszla mi mysl do glowy, ilu ludzi juz pod tym aparatem umarlo. Przeparszam jesli kogos doluje tym co pisze.Bardzo mi przykro. Odpowiedz Link
fudalei1949 Re: Rak niedrobnokomórkowy 17.12.06, 20:07 Dwa lata temu dowiedziałem się,że jestem chory na raka płuc.W 2005r.16.lutego rozpocząłem chemioterapię carboplatyna z novelbiną miałem 8 cykli.Miało być 6 ale ze względu na odległy termin naświetlania dołożono mi 2-wie dodatkowe chemie.Następnie otrzymałem dawkę 6000 cGy w 30 frakcjach na śródpiersie[napromieniowanie]zakończyłem 13.12,2005r.Minął więc rok od zakończenia leczenia czuję się dość dobrze wyniki badań są jak na razie dobre nie wiem jak będzie dalej.Jestem realistą wiem jakie jest zagrożenie. Odpowiedz Link
bas1213 Re: Rak niedrobnokomórkowy 18.12.06, 09:00 Witaj!Napewno będzie dobrze!!Moja mama (jak już wcześniej pisałam na tym forum) jest chora na raka płuc niedrobnokomórkowego.Przez pół roku brała chemię+ zastrzyki amerykańskie -miała 6 cykli chemii.Teraz 15 grudnia miała wynik tomografii który wyszedł dosyć dobrze -guz się zmniejszył nie ma żadnych przeżutów lekarz określił jej stan jako stabilny.( jest zadowolony)Z chemią na razie koniec.Bedzie brała tylko zastrzyki raz w tygodniu.Mama narazie jest zadowolona -ale jednak strach w dalszym ciągu jest -co dalej ,być może że znowu będzie chemia może za pół roku?nie wiem,lekarz sam nie wie.Ogólnie mama czuje się dobrze -nigdy nie kasłała i nie kaszle nic ją nie boli- węzły chłonne nie naruszone -myślę że guz się zasuszył i nie da już żadnych przeżutów. Odpowiedz Link
marika78 Re: Rak niedrobnokomórkowy 19.12.06, 15:06 witajcie, nawet nie wiecie jak mocno wali mi serce, wczoraj otrzymalismy diagnoze choroby mojego taty, rak pluc, nie znamy jeszcze zaawansowania ani rodzaju ale przesrane jest jego polozenie, gdyz bliskosc do aorty uniemozliwia operacje. Tato ma 71 lat ale nikt by tego po nim nie powiedzial, nigdy nie palil, nie pracowal w ciezkich war. zanieczyszczenia chemicznego itp. Mial tylko utzrymujacy sie lub nawracajacy suchy kaszel od kilku mies, chodzil do lekarza ale ten nie wpadl na to by go skierowac na RTG pluc. W czwartek bedzie wstepna diagnoza histopatologiczna, lekarz powiedzial, ze zastosuja chemie i ze dobre jest tom ze kondycja fizyczna taty jest nie dobra a swietna, jest silnym, pogodnym czlowiekiem i wszytskie inne wyniki ma wzorcowe wrecz, lepsze niz moje mimo iz ja mam 28 lat. Nie wiem co myslec, raz mam nadzieje raz jestem zalamana, w czwartek wychodzi ze szpitala po wszytskich badaniach i nawet nie wiemy co i jak mu powiemy. bardzo chce wierzyc, ze z tego wyjdzie ale i bardzo sie boje, w naszej rodzinie nigdy nie bylo raka i wszytsko wydaje mi sie jakby to byl jakis zly sen... pozdrawiam was wszyskich, zycze zdrowia, modlcie sie za nas a ja bede modlic sie o was wszystkich Odpowiedz Link
marika78 Re: Rak niedrobnokomórkowy 19.12.06, 15:10 aha fudalej, nie znam sie na tych wszytskich liczbach i lekach ale to pocieszajace, ze czujesz sie dobrze i wyniki masz w porzadku, wielkie dzieki za tego posta, trzymam kciuki za ciebie, pisz jak czesto mozesz Odpowiedz Link
fudalej1949 Re: Rak niedrobnokomórkowy 19.12.06, 21:08 To dobrze,że ogólny stan zdrowia Twojego taty do tej pory jest dobry bo to ma bardzo duże znaczenie w trakcie chemioterapi.Głowa do góry musi być dobrze. Odpowiedz Link
marika78 Re: Rak niedrobnokomórkowy 20.12.06, 10:55 jestem dobrej mysli, bylam wczoraj u taty on tryska humorem, czuje sie swietnie wciaz powtarza, ze inni z nim na sali sa chorzy bardziej bo pluja i dostaja kroplowki a on nie... teraz tylko pytanie jak i co mu powiedziec oraz kto to powienien zrobic, czy rodzina czy lekarz... abstrachujac od tego wszytskiego powiem wam tylko tyle, ze nie znam czlowieka na tym swiecie, ktory by prowadzil zdrowszy tryb zycia jak moj tato- nie palil, nie pil, nie stresowal sie, jest wrecz flegmatykiem, wiecznie pogodny, zadowolony z zycia, ma szczesliwa rodzine 4 dzieci z mama zyja od prawie 40 lat w zgodzie, jadal regularnie, dbal o siebie, sypial czesto w ciagu dnia, nie przemeczal sie... powiedzcie mi skad ten skurczybyk sie bierze w tak zdrowym, silnym organizmie... to wrecz nie do uwierzenia! Odpowiedz Link
katka1971 Re: Rak niedrobnokomórkowy 21.12.06, 07:24 Też się zastanawiam nad tym pytaniem skąd się bierze rak. Może to od tego co jadamy ,teraz tyle tej chemi jest w jedzeniu nie wiem może z powietrza? Albo jakieś geny z prapradziadków itp.U nas w rodzinie jest chora mama ale to już inny szczegół bo ona paliła!! Tak samo zaczynam się bać !chociaż ja nie palę i nie paliłam boję się co może mnie spotkać w przyszłosci.Jabłko od jabłoni daleko nie spada. Odpowiedz Link
marika78 Re: Rak niedrobnokomórkowy 21.12.06, 10:05 katka nie mysl tak, nie pal na pewno bo to swinstwo ale odsuwaj od siebie takie mysli... ja mam przyjaciolke, w ktorej rodzinie od pokolen juz kazdy umieral na raka, niedawno pozegnala tate i teraz jak sie dowiedziala, ze moj jest chory powiedziala popatrz na jego zycie, fajnie je jak dotad sobie urzadzil, ma kochajaca sie rodzine, fajne dzieci i to sie liczy, ze cos z tym swoim zyciem dobrego zrobil... wiec zamiast sie bac zyj tak bys kazdy dzien zycia wykorzystala, bo on sie juz nigdy nie powtorzy, pozdrawiam Cie serdecznie i twoja mame Iwona Odpowiedz Link
marika78 do bas i fudaleja 25.01.07, 15:22 Hej Bas, jak czuje sie twoja mama? Fudalej, jak Ty sie masz? my juz wiemy, tato ma raka w obu plucach, w lewym stadium IIIB w prawym IIIA, zadnych przezutow, we wtorek bedzie pierwsza chemia... mam powiedziala mu we wtorek, jest smutny od tego czasu ale my staramy sie dodawac mu sil, jest silny wiec musi dac rade pozdrawiam was i piszcie, bo mi tego brak Odpowiedz Link
bas1213 Re: do bas i fudaleja 29.01.07, 14:35 witajcie !!! Mama czuje sie ogólnie dobrze.Narazie ma przerwe w chemi i dostaje jakies zastrzyki. Ostanie badania wykazały jej w miare dobrze oprócz badan na próbe watroby. Oprocz raka w płucu ma zlogi w woreczku zółciowym. Miała robiona tomografie -węzły okej zadnych przezutów wszystko dobrze -stan stabilny proces rakowy sie zastopował Jedynie co musi teraz przy najbliższej przyszłości to pozbyć sie tych kamieni. Lekarze czekają na lepsza morfologie która sie popsuła przez chemię i zaproponuja jeje pewnie operację. Odpowiedz Link
justa74 Re: do bas i fudaleja 30.01.07, 10:32 Bas1213 - napisałam do Ciebie na priv - możesz zerknąć? Pozdrawiam, Justyna Odpowiedz Link
marika78 Re: do bas i fudaleja 31.01.07, 10:46 hej bas, to takie dobre wiesci, wielki dzieki, ze dodajesz otuchy, ze walka sie oplaca... ciesze sie bardzo, ze twoja mama ma sie dobrze, moj ttao dzis bedzie mial podana pierwsza chemie i nie wiem jak to bedzie znosil, troche sie obawiamy tego wszyscy ale trzeba myslec, ze bedzie dobrze pozdrawiam was serdecznie - Ciebie i twoja mame, trzymajcie sie dzielnie! Odpowiedz Link
bas1213 Re: do bas i fudaleja 01.02.07, 13:17 do mariki78 Tak jak widziisz walka z rakiem sie opłaca.Każdy organizm inaczej to przechodzi i chociaż tez juz wiele rzeczy się nasłuchałam o raku można go przezwyciężyć. Medycyna z kazdym dniem idzie w górę i myśle że moja mama jak i twój tata doczekają sie odpowiedniego leku. Pozdrawiam cie serdecznie i twojego tatę.Napewno bedzie dobrze,. Jedna zasada jest taka aby sie nie załamywac i nie poddawac. Odpowiedz Link
marika78 Re: do bas 01.02.07, 15:27 dzieki wielkie za dodanie mi otuchym teraz to na pewno bedzie dobrze!:) tatus mial wczoraj pierwsza chemie, jestem w pracy wiec nie wiem jak sie czuje, dowiem sie w domu wieczorkiem, mam nadzieje, ze jest OK... zaskoczylo mnie tylko troche, ze chemie bedzie dostastawal raz na trzy tygodnie,pozsotaje wierzyc lekarzom, ze robia to co najlepsze a jak czesto twoja mama miala chemie i jak ja znosila? czy jest cos co mozna zrobic by zlagodzic te zle skutki? jeszcze raz dzieki za wszytsko, pozdrawaim was i sle duzo pozytywnej energii:))) Odpowiedz Link
bas1213 Re: do bas 20.02.07, 12:11 Witam Was Wszystkich! Moja Mama jest już po VI cyklach chemii + zastrzykach. Stan zdrowia jak to określił lekarz STABILNY czyli bardzo dobry tzn.guz się jeszce bardziej zmniejszył (zasuszył)(ważne że sie nie powiększył) Narazie mamie nic nie zalecił-ale nadal jest pod kontrolą. W maju minie rok jak sie dowiedziała o nowotworze. Zwracam się do wszystkich na przykładzie mojej mamy że raka można w jakimś stopniu przezwyciężyć liczy się samopoczucie i zero załamywania się. Trzymajcie się wszyscy i Pozdrawiam Was .Cały czas będę w kontakcie z Wami. Odpowiedz Link
malgoska182 Re: do bas 20.02.07, 12:25 Czesc Kasiu. Ciesze sie ,ze wszystko idzie tak dobrze. Zycze ostatecznego rozprawienia sie z choroba. Kasiu zgodzisz sie chyba ze mna ,ze owszem raka mozna przezwyciezyc poprzez zero zalamywania sie ,ale samopoczucie to zalezy od nastawienia do choroby i od tego czy ktos leczy to zarastwo. To w naszej kochanej ojczyznie uzaleznione jest jeszcze od znajomosci i co wychodzi na jaw ostatnio od zasobow portfela chorujacego czy jego rodziny. Moze skonczy sie to lapownictwo i w koncu jezeli lekarz jeden z drugim bedzie wiedzial ,ze od nikogo nic nie bedzie mogl wziac to kazdego bedzie traktowal rowno. Wiesz ,ze nie chodzi to o wszystkich lekarzy, sa tez lekarze z sercem przed ktorymi chyle czola. Kasiu pozdrawiam i zycze zdrowia Twojej Mamie. Malgoska Odpowiedz Link