monika073
05.01.07, 10:08
Jestem już tu na forum jakieś dwa tygodnie ...
Moja mama od dwóch lat jest na emeryturze jak zdecydowała o tym ze rezygnuje
z pracy mówiła do mnie ze niewie czy to dobre bo jeden jej kolega z pracy
przeszedł na emeryturę i zaraz jakaś choroba się przyplątała..wszyscy jednak
jej mówiliśmy żeby przeszła odpocznie wkońcu była nauczycielką 35 lat wiec
sami rozumiecie. Zajęła się ogródkiem miała czas dla siebie i dla nas
oczywiscie.
W kwietniu tego roku pojechała na wycieczkę i własnie wtedy jak jej nie było
tata powiedział mi ze mama ma jakąś kulkę na udzie..gdy wróciła zmusiliśmy ją
żeby poszła do lekarza ona jakby przeczuwała ze to coś poważnego bo nie
chciała o tym słyszeć ale w końcu trafiła do naszego małego szpitala zrobiono
biopsję miała znamię na palcu coś takiego dziwnego zawsze to była tylko
czerowna plamka ale to urosło i po tygodniu wyniki...lekarz do którego mama
chodziła prywatnie nie powiedział nam niczego ale dał do zrozumienia ze to
poważna sprawa i dał nam skierowanie do Krakowa na Garncarską.
Gdy mama uszłyszała ze to 13 lipiec zmartwiła się ale poszłyśmy najpierw usg
a potem rozmowa z lekarzem jejku jak ja żałuje że z nią nie weszłam do
tego "lekarza" popatrzył na nią i z lekkim uśmieszkiem do młodej
pielęgniareczki powiedział czerniak złośliwy z przerzutami do wątroby mama
wyszła powiedziała ze tak to jest wszystko co złe w jej życiu było 13 i
dzisiaj jest 13 lipiec i własnie usłyszała wyrok wybiegłam z tego szpitala
mama została z ciocią a ja wyłam nie mogłam się uspokoić zadzwoniłam do brata
i wróciłam do niej miałyśmy czekać na wizytę u lekarki która ma powiedzieć co
dalej po 30 minutach wyszła pielęgnierka i dała nam receptę obok była taka
staruszka i tez dostała receptę moja ciocia zdenerwowała się bardzo weszła do
tego gabinetu i zrobiła małą scenę ...przecież nikt niewie co to jest ile to
ma brać i kiedy się zgłosić wtedy lekarka łaskawie powiedziała ze to chemia
wtedy myślałam ze tak powinno być ale teraz wiem co znaczy chemia przy
czerniaku.
Nie wykupiłam tej chemii przecież musimy to zkimś skonsultować pojechaliśmy
do Gliwic ta babcia która była z nami tez była na drugi dzień w
Gliwicach...tam kolejny szok lekarz powiedział do mnie ze on nie widzi sensu
leczenia pytałam czy moze chemia a on ze nie po co, on jest juz w naczyniach
krwionośnych ....ale nie poddaliśmy się. Tomografie mieliśmy w Katowicach tam
zaraz po badaniu wyszła lekakarka i zapytała czy w naszej rodzinie ma ktoś
naczyniaki na wątrobie bo jeszcze to sprawdza ale nie wygląda jej to na
przerzut a u nas wszystkie siostry mojej mamy mają naczyniaki na wątorbie.
Okazało się że to nie był przerzut że wątroba jest w porządku:) Byłam tak
rozżalona dlaczego w Krakowie bez tomografii odrazu mamę zdiagnozowali:(
W gliwicach mamę zakwalifikowano do operacji..
Został niestety węzeł chłonny w miednicy małej..
potem radioterapia i teraz na styczeń chemioterapia...
Rok był najgorszy w moim życiu ale zaczął się nowy i walczymy
Dzięki Ani mam namiary do bardzo dobrego profesora i za chwilke do niego
dzwonie...
Monika (23l)