asia723
28.02.07, 00:08
Szukam pomocy dla mojej mamusi. Ma 59 lat. Ma raka nerki z przerzutami.
Wszystko zaczęło się we wrześniu 2006 od bólu w okolicach kręgosłupa. Była u
kilku lekarzy, jeden mówił że to coś z kręgosłupem, inny że to biodro. Od
pażdziernika zaczęła mieć kłopoty z chodzeniem. W styczniu musiała już
chodzić o lasce. 28 stycznia poszła do szpitala i od tego czasu już nie
chodzi. Po badaniach okazało się, że ma raka nerki z przerzutami do kości
(przerzut objął cały prawy talerz biodrowy) i wątroby. Pojechałyśmy z siostrą
do Poznania do Kliniki i Katedry Urologii i Onkologii Urologicznej do prof.
Kwiasa. Po obejrzeniu wyniku za szpitala powiedział, że musimy liczyć na cud
i pozostało nam się tylko modlić.
23 lutego miała zabieg na nerce, zrobiono obliterację (nie wiem czy dobrze
napisałam). Przed zabiegiem zrobiono jej tomografię komputerową. Jest coraz
gorzej. Ma już przerzut w żebrze po stronie lewej i płucach.
Mama dopiero wczoraj przy wypisie ze szpitala dowiedziała się, że dalej ma
leczyć się w poradni onkologicznej. Nie umiałyśmy wcześniej z siostrą
powiedzieć jej, że to nowotwór. Mama jest załamana, bardzo cierpi, każdy ruch
sprawia jej ogromny ból, nie może nawet przewrócić się na bok, cały czas leży
na plecach.
Jutro idę jeszcze na wizytę do onkologa.
Poradźcie co robić dalej. Nie wiem jak ją podnieść psychicznie na duchu.