j_milewski
31.07.07, 23:31
Dzisiaj po godz.17-ej odszedł mój kochany Tato.Cały czas wyję nie mogąć
pogodzic się ze stratą ukochanej osoby.Chorował na niedrobnokomórkowego raka
płuc z przerzutem na węzeł nadobojczykowy a później poszedł przerzut na
nadnercza i śródpiersie.Diagnoza postawiona w lutym br. a więc 5 miesięcy
temu.
Cieszę się że się nie męczył i odszedł w spokoju bezboleśnie.Wiem jedno z
perspektywy czasu,że chemia w tym przypadku przyspieszyła śmierć Taty.Wiem
też jedno,że gdyby Tato wytrzymał jeszcze przynajmniej miesiąc to bardzo
możliwe (jestem o tym przekonany)że wygrałby walkę z nowotworem.
Nie chce pisać dlaczego wygrałby tą walkę ponieważ zostałbym posądzony o
reklamę, niedowierzanie a może coś innego.Powiem tylko tyle iż po podawaniu
tego specyfiku (substancji) przez 8 dni spowodował że guz na szyji zmniejszył
sie o przeszło 20% a lekarze dębieli i nie wiedzieli o co chodzi.Nie jest to
żadna herbatka ziołowa a substancję tą stosowaliśmy tylko i wyłącznie na
własne ryzyko ponieważ dopiero rozpoczęły się testy kliniczne tego
specyfiku.Myslę ze to nie rak płuc był bezposrednia przyczyną śmierci a
powikłania i stan Taty po chemioterapii.
Pozdrawiam wszystkich i walczcie z tą okropną chorobą