ajkaa2
18.08.07, 12:31
Mój tato chociaz stara się jeść , cały czas słabnie. Spada na
wadze ,przykro mi patrzeć na tatusia ,który chce ćwiczyć mięśnie
bo przecież nie może być słaby , na siłę wstaje słaniając się na
nogach , wykonuje ćwiczenia i mówi o sanatorium , je i wymiotuje,
kładzie się na podłodze i nie może z niej wstać.
Boże , nigdy go nie okłamywałam zawsze byłam wobec niego szczera ,
on mi tak ufa ...
Rozmawiałam z lekarzem wczoraj , powiedziała mi , że całe
odżywianie idzie już w nowotwór i to on się rozrasta ,a jeść trzeba.
wątrobę tato ma już powiększoną są przerzuty, zmiany w
kręgosłupie ,miednicy ,łopatkach, żebrach, skóra cienka ,
odwodnienie.Lekarz kazał pić, tato nie może bo zaraz potem
wymiotuje , chciałam żeby podali mu kroplówke , powiedziała lekarka
że nie można bo grozi wtedy tacie obrzęk płuc . Widzę że nadzieja
leży w okłamywaniu chorego ale tutaj kłamstwo ma bardzo krótkie nogi.
W poniedziałek dzwonię do lekarza do CO,tato pilnuje terminu i ma
nadzieję. Boję sie, że tą nadzieję zabierze mu lekarz . Czy nie może
być tak żeby było leczenie takie placebo ? Niech to będzie chociaż
na niby, to takie ważne w przypadku chorego ,który chce walczyć.
Pozdrowiam.