wuk4
23.09.04, 16:55
Witajcie - przypomniał mi się problem, który już od lat mi nie daje spokoju.
Mianowicie: pewnie wiele razy widzieliście na witrynach czy napisach
reklamowych napisy w stylu "pracownia kapeluszy", "pracownia
czapek", "pracownia futer", "pracownia parasoli". No nie... zawsze mnie to
irytowało - bo jakże to? Czy w "pracowni futer" siedzą futra i pracują? Czy
kapelusze pracują w "pracowni kapeluszy"?
Odczuwam te formy jako - delikatnie mówiąc - niezbyt poprawne. Bo w końcu
nigdy w języku mówionym nie używa się podobnych dziwolągów. Czy ktoś
powie "Idę do pracowni futer" NIE! Mówi się: "Idę do sklepu (zakładu)
futrzarskiego" albo ewentualnie "do pracowni futrzarskiej". Podobnie chodzi
się do sklepu z kapeluszami/ do kapelusznika/ do zakładu kapeluszniczego, a
nie do "pracowni kapeluszy". Do czapnika, do parasolnika itd. A już na
pewnonie do "pracowni butów", tylko do szewca.
Gdyby te formy były rozpowszechnione w żywym języku, byłbym w stanie je
zaakceptować. Ale tak nie jest. Czy są w ogóle poprawne?
****************************
To tyle o staromowie. A teraz o nowomowie. Czy to nie przesada, żeby każdy
sklep nazywać "salonem"? Salon mebli, salon łazienek, salon rowerów...
Niedługo chyba będzie salon cementu czy salon gnoju... Ludzie, mówmy normalną
polszczyzną!
:+)