foto-manka 08.02.08, 19:35 Jak sobie radzicie w "opuszczonym gnieździe"?Mnie jest bardzo trudno, bardzo pusto, bardzo źle!!! Teraz - niestety- wiem,jak wygląda samotność.Może ktoś się do mnie odezwie??????????????? Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
grenka1 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 08.02.08, 20:01 foto-manka napisała: > Mnie jest bardzo > trudno, bardzo pusto, bardzo źle!!! Teraz - niestety- wiem,jak > wygląda samotność. Mnie też, ale co mam zrobić?????? Odpowiedz Link
zajbel Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 08.02.08, 20:09 Ja mam inny problem , to ja mając 19 lat wywiałam 400 km od domu.Początkowo mi to nie przeszkadzało, praca, małżeństwo, dzieci. Starałam się utrzymywać więz z rodziną. Mam sześcioro rodzeństwa i wszyscy mieszkają niedaleczko rodziców. Przyjeżdżałam raz, dwa razy w roku na parędni i było dobrze. Ale w momencie gdy potrzebowałam rady albo bodaj pożyczyć parę złotych musiałam liczyć na obcych ludzi. Im jestem starsza tym bardziej czuję się poza codziennym życiem mojej licznej rodziny. Całe szczęście że są teraz telefony, internet i własny samochód. Ale nie zastąpi to bliskich kontaktów. Twoje dzieci też będą tak mieć jak jak ja. A Tobie radzę znalezć sobie zajęcie. jakiś cel , coś co pozwoli ci zapełnić czas i da ci satysfakcję. Ja np teraz biegam i załatwiam sprawy związane z wystawą, bo wyobraz sobie już trzeci raz organizuję w świetlicy gminnej wystawę prac własnoręcznie wykonanych przez panie z mojej gminy,są to i robótki na drutach, szydełku, stroiki, hafty malarstwo a nawet rzezby. Tak sobie zaplanowałam i tak robię. A moje dzieci? Są niedaleko ale i tak widuję je niezbyt często bo wszyscy pracują. Ale mamy kontakt więc wiem co u nich się dzieje.Proponuję ci abyś często zaglądała na forum to być może znajdziesz odpowiedzi na trapiące cię pytanie. Pozdrawiam Odpowiedz Link
foto-manka Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 08.02.08, 20:26 Ja też kiedyś wyjechałam z domu rodzinnego, były listy, telefony, potem - kiedy Mama została sama - przeprowadziłam się do miasta, w którym Ona mieszkała; umierała mając mnie przy sobie. Nie wymagam i nigdy tego nie zrobię - by moje dzieci uczyniły tak samo.Wiem, że dzieciom najpierw należy zbudować gniazdo, a potem dać skrzydła, aby mogły z niego wyfrunąć. No cóż...taka kolej rzeczy chyba. A ze swoim smutkiem trzeba sobie radzić samemu. Dziękuję za dobre słowa. Pozdrawiam i życzę sukcesów w tym, co robisz. Odpowiedz Link
jaga_22 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 08.02.08, 20:13 Foto-manko,kiedyś już do nas zawitałaś, na początku roku.Jak Ci smutno,to czemu do nas się nie przyłaczysz,będzie Ci napewno rażniej i nam z Tobą też. Musisz się nauczyć od nowa żyć i radzić sobie sama. A może nie jesteś tak całkowicie sama,tylko dzieci brak? Pozdrawiam Odpowiedz Link
ditai-lutek Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 08.02.08, 20:18 Mam troje dzieci i wszystkie są ponad 400 km. od domu i się z tym pogodziłam, bo mam jeszcze męża, ale czasem przydałby się ktoś młodszy. My jesteśmy już bardzo wiekowi i nie wyobrażam sobie co będzie gdy któreś z nas zostanie samo. Odpowiedz Link
foto-manka Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 08.02.08, 20:37 Mieszkam na osiedlu, gdzie niby wszyscy mniej lub bardziej się znają, ale tak naprawdę więzi nie ma żadnych. Obserwuję te kobiety, które zostały same...spędzają czas na ławce przed blokiem - latem, zimą z pewnością przed telewizorem; czasem idą do kościoła, a potem odprowadzają się wzajemnie opowiadając, co kupiły w sklepie i jaki jutro będzie obiad. Nie, to nie dla mnie, więc mam chyba gorzej od nich. Całe szczęście, że jeszcze pracuję że są tacy pracodawcy, którzy w emerycie widzą człowieka; no i dobrze, że wiosna coraz bliżej! Odpowiedz Link
dede43 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 08.02.08, 20:50 Ja to mam szczęście. Córcia z rodziną mieszka w tym samym mieście. Mam praktycznie dostęp do niej i do wnuków na każde życzenie. Siostry z rodzinami mieszkają tylko godzine jazdy samochodem, więc nawet bywamy u sibie na popołudniowych "kawkach", bo cóż to za odległość. Odpowiedz Link
ira.mak Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 08.02.08, 21:48 Foto-manko ,tylko sie nie zasklepiaj w samotnosci .Mieszkasz w miescie teraz nie są te czasy ze kobiecie samej nie wypada pojsc do kina czy na koncert.Są uniwersytety III wieku,kluby seniora itp.Troche sie postaraj.Dzieci ci za ocean nie wyfruneły wiec jakis kontakt bedzie a ty zacznij zyć dla siebie-bo warto.I przede wszystkim zostań z nami.Tez jakis sposob-a tu sobie zawsze pogadamy,troche sie juz znamy.Ja na tym forum piszę już prawie 2 lata.Pisalas że fotografujesz-moze pokazesz nam swoje prace? Odpowiedz Link
genova51 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 09.02.08, 07:45 Moja starsza córka mieszka o rzut kamieniem, a widujemy się rzadko /nie z mojej winy/. Druga jest w UK. Wróci za rok. Czasami czuję się bardzo samotna i nikomu niepotrzebna. Została mi sunia, telewizor, biblioteka i forum. Acha, za dwa tygodnie rozpoczynam drugi semestr na Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Odpowiedz Link
ira.mak Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 09.02.08, 11:33 Powiedz sobie że zostało ci az tyle a nie ze mało.Będziesz chodzic na wyklady,bedziesz wsród ludzi,masz nas.Pomysl wreszcie o sobie i sprobuj zyc dla siebie a nie dla dzieci.One teraz maja swoje życie ,nie musisz juz ich prowadzic za rączke ani niańczyc wnuki.To od ciebie zalezy co robisz i wreszcie mozesz się zajac sobą.Nie uważasz że to ci sie należy?KOBIETO!!! Odpowiedz Link
grenka1 Irenko 09.02.08, 12:50 to może przy okazji doradzisz mi jak ja mam żyć? Drzewa muszę sobie narąbać, węgiel potłuc i przynieść, wodę też muszę sobie przynieść (mieszkam przy takiej ulicy, do centrum 15 min piechotką), gdzie nie ma wody, ani kanalizacji. Zdrowie to: nadciśnienie, cukrzyca, słup z kręgami do wymiany, nerwica, kłopoty z sercem (było migotanie przedsionków z blokiem p-k II - 2 x w szpitalu), dwukrotny wylew krwi na siatkówce lewego oka (tym okiem widzę tylko zarysy - zakaz wysiłku fizycznego). Ta moja emeryturka tak się skurczyła, że zastanawiam się czy mi wystarczy na leki. Tylko mi nie pisz, że mam zrezygnować z internetu. Na jakąkolwiek pomoc z opieki nie mam co liczyć, ponieważ mam aż 524 zł emerytury. Dorobić? Nie mam szans na żadną pracę ze względu na zdrowie. Dzieci daleko. Jedno w Warszawie, drugie w Szczecinie. Nająć kogoś do pracy fizycznej, nie mam za ile. Natomiast "wziąć byle strupa, niech lepiej ugorem leży d..a". Odpowiedz Link
dorka556 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 09.02.08, 16:05 Drzewo rąbię, węgiel tłukę,zimą odśnieżam, latem koszę. Do domu mam km pod górkę, poważnymi chorobami obdzieliłabym kilka osób. Mieszkam sama, dzieci widzę najwyżej 2 razy w roku...i jestem bardzo szczęśliwa, wcale nie czuję się osamotniona. Kiedyś Kapuściński w Lapidariach napisał, żeby odróżnić samotność od osamotnienia. Samotność jest wyborem, może być pożądana, może sprzyjać człowiekowi, natomiast osamotnienie frustruje i niszczy. Osamotnionym można być, mając nawet rodzinę przy boku. Napisał, że nigdy nie jestem samotny, kiedy jestem sam. Prawdziwą samotność odczuwam dopiero będąc wśród ludzi. Samotność to niemożność dotarcia do innych, zespolenia się z nimi. Zgadzam się z nim całkowicie. 10 lat temu poważnie zachorowałam,jedną nogą byłam po tamtej stronie, teraz umiem się cieszyć każdym podarowanym dniem. Odpowiedz Link
52ania Re: Dorka,Grenka.... 09.02.08, 17:33 W takim razie ja powinnam siedziec cicho i Bogu dziękowac trzy razy dziennie.Trafnie zacytowałaś dorka,że samotnosc to niemoznosc dotarcia do innych,zespolenia sie z nimi.Wszędzie trzeba widziec pozytywy.Mnie na razie brakuje czasu i np nie mogę korzystac ze wszystkich ofert UTW.Czasami śmieję się,że za wcześnie się zapisałam. Odpowiedz Link
grenka1 Re: Dorka,Grenka.... 09.02.08, 18:23 Dobrze, że stać Cię na ten UTW. Przecież za każde zajęcie musisz zapłacić (za semestr). Bo w tej chwili, już mnie nie byłoby stać. A po drugie, to ja nie mam siły. Przejdę kilkaset metrów i staję, muszę złapać powietrza, bo mnie formalnie dusi. Odpowiedz Link
foto-manka Re: Dorka,Grenka.... 09.02.08, 18:47 Nie napiszę: mi miło, że inni też tak mają " bo to nieprwada.Prawdą jest to, że samotność - to taka wielka trwoga - jak pięknie śpiewał kiedyś Rysio Ridel; dodam jeszcze, że to przykre, iż tak wielu ludzi dotyka.Każdy przeżywa ją na swój sposób.Chyba każdy ma swoją samotność, i wiecie co mi jeszcze przyszło do głowy? Życie nie powinno być tak "urządzone", że ludzie bliscy zostają rozdzieleni czasem.Ktoś żył kiedyś - członkowie naszej rodziny - ktoś teraz, a jeszcze inni dopiero sie narodzą; szkoda, że nigdy się nie spotkają, nie pozwoli im na to czas.Gdybym mogła urządzić to inaczej? Może gdzieś jest inny świat? gdzie wszyscy są razem i dla wszystkich jest miejsce. UTW - może to i dobre, jesli sie lubi tłum. Mam koleżankę, która z tego korzysta, jest tam kilku panów ( określenie mocno na wyrost, ale niech będzie) i większość "studentek" właśnie na nich poluje;to żenujące.Nie twierdzę, że tak jest wszędzie... Pozdrawiam wszystkich z samotnej soboty!!! Odpowiedz Link
grenka1 Foto-manko 09.02.08, 19:27 foto-manka napisała: > UTW - może to i dobre, jesli sie lubi tłum. Mam koleżankę, która z > tego korzysta, jest tam kilku panów ( określenie mocno na wyrost, > ale niech będzie) i większość "studentek" właśnie na nich oluje;to > żenujące.Nie twierdzę, że tak jest wszędzie... Masz rację, tak jest wszędzie. Idź na tzw. wieczorek dla emerytów i rencistów, to zobaczysz co się dzieje. Panów jak na lekarstwo, w dodatku takich szukających kobiet zdecydowanych na szybki sex, ewentualnie z samodzielnym mieszkaniem, gdzie mógłby mieć przygotowany obiadek z 3 dań + jeszcze coś. Panie natomiast wystrojone conajmniej jak na bal sylwestrowy dosłownie polują na tych pożal się Boże "amantów". Odpowiedz Link
ditai-lutek Re: Dorka,Grenka.... 09.02.08, 20:16 Greniu serdecznie Ci współczuję. Na prawdę musi Tobie być ciężko, jeszcze masz tyle pozytywnej energii w sobie i chyba to Cię trzyma. Staraj się chronić to zdrowie które Ci jeszcze zostało i nie dopuść do zapalenia oskrzeli o co z tą niemocą płuc bardzo łatwo. Jeszcze 6 lat temu miałam działkę z kawałkiem lasu, domkiem i kury. Dojeżdżałam rowerem ponad kilometr, bardziej się męczyłam idąc, ale ze względu na uszkodzoną przegrodę nosową nie mogę oddychać nosem, więc często miałam zapalenie oskrzeli, ostatnie w 2002 roku. Dziś jestem szczęśliwa, gdy jest bezwietrzna pogoda, bo wtedy korzystam i mogę bez odpoczynku umyć sobie głowę, a nawet pojechać do centrum handl. i wsparta na wózku pochodzić powolutku między regałami. Mam przewlekłą obturacyjną chorobę płuc i podejrzewam, że masz to samo, a przy tych czynnościach, które wykonujesz łatwo złapać zapalenie a każde pogarsza stan chorych już dróg oddechowych. Odpowiedz Link
grenka1 Edytko 09.02.08, 21:05 ditai-lutek napisała: > Greniu serdecznie Ci współczuję. Na prawdę musi Tobie być ciężko, >jeszcze masz tyle pozytywnej energii w sobie i chyba to Cię trzyma. >Staraj się chronić to zdrowie które Ci jeszcze zostało i nie dopuść >do zapalenia oskrzeli o co z tą niemocą płuc bardzo łatwo. To nie płuca. To serce. Dwa lata temu tak już miałam. Lekarz już mnie nie wypuścił z gabinetu, tylko odwiózł do szpitala (lekarz z przychodni). W szpitalu leżałam na OIOM-ie dobę, bo stwierdzono: częstoskurcz przedsionkowy z blokiem p-k II st. z tendencją do prawogramu. Na drugi dzień zastosowano defibrylację, praca serca wróciła do normy i po 4 dniach pobytu w szpitalu wróciłam do domu. Niestety po 20 dniach sytuacja się powtórzyła i znó wylądowałam w szpitalu. Podejrzewam, że teraz też tak może być. Odpowiedz Link
ira.mak Re: az sie boję napisac 09.02.08, 21:43 Grenka-zwrociłas sie do mnie cyt.:to moze mi napiszesz jak mam zyć....?Co ja ci moge napisać?Podejrzewam ze wszystkie mamy mnóstwo dolegliwosci,tez mam POCHP,okrutnie zwichrowany kregosłup,biore tabletki na nadcisnienie i całą kupę innych a to że ja nie muszę nosic wody i węgla to nic nie poradzę .Ja poprostu na twoim miejscu sprzedałabym budę ,bo z tego co zrozumialam to masz domek- kupiła małe mieszkanie gdzies blizej dzieci.Miałabys przynajmniej wygody.Zresztą inaczej sie radzi komus kto narzeka że jesst samotny,nie pisze o swojej sytuacji w innym kontekście. Odpowiedz Link
grenka1 Re: az sie boję napisac 09.02.08, 22:13 ira.mak napisała: Ja poprostu na twoim miejscu sprzedałabym budę ,bo z tego co >zrozumialam to masz domek-kupiła małe mieszkanie gdzies blizej >dzieci.Miałabys przynajmniej wygody.Zresztą inaczej sie radzi komus >kto narzeka że jesst samotny,nie pisze o swojej sytuacji w innym >kontekście. Wiesz łatwo powiedzieć-sprzedaj. To jest piętrowy dom o pow.około 90 m2. - 2 pokoje z kuchnią na dole i pokojem z kuchnią na górze + strych, z którego można zrobić dodatkowe mieszkanie. Po 1/3 zapisałam każdemu z synów i 1/3 zostawiłam sobie (aby w razie czego nie musieli później płacić wysokiego podatku). A gdzie mam kupić to mieszkanie w Warszawie, czy w Szczecinie? Jeden syn jest w Warszawie (pracuje w UdSKiOR), a drugi pracował też w Warszawie, ale po roku pracy jego firma komputerowa(niemiecka) ze względu na wysokie koszty wynajmu lokalu przeniosła się do Szczecina. A z czego zapłacę później komorne? Odpowiedz Link
foto-manka Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 09.02.08, 18:59 src="fotoforum.gazeta.pl/photo/7/vb/cg/dqb7/qbIvdDGj9CjrQckgKB .jpg" alt="Po szerokim stawie..." title="Po szerokim stawie..." /></a> Odpowiedz Link
foto-manka Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 09.02.08, 22:24 to ja chyba nie powinnam tak sie rozczulac nad sobą, przynajmniej zdrowie mi nie szwankuje;wiem,że to do czasu, ale narazie jest ok.Cieszę sie, że Was "poznałam".Internet jest fajny, ale nie wiem skąd jesteście, czy nie mozna tak chciaż w przybliżeniu podac skąd? Ja-lubelskie. Trzymajcie się kochane !Dziś życze już Wam dobranoc! Odpowiedz Link
ditai-lutek Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 09.02.08, 23:44 Ja mieszkam na tak zwanym żartobliwie "krowim ogonie" w samym Helu. Tu dzieci chodziły do podstawówki (7 klasy). Licea pokończyły w Gdyni, a Studia w Szczecinie i Gdańsku. W Helu nie miały możliwości podjęcia pracy, więc wszystkie założyły rodziny tam gdzie miały pacę I tak zostaliśmy sami. Odpowiedz Link
dorka556 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 10.02.08, 10:17 Ja-Podhale, mały domek przy lesie. Odpowiedz Link
zajbel Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 10.02.08, 11:34 Ja obecnie czyli od 37 lat okolice Konina czyli wielkopolskie ale urodziłam się i zanim ukończyłam szkołę średnią mieszkałam niedaleczko Lublina a konkretnie Bełżyc. Tam też żyje i imieszka cała moja rodzina. Na zdrowie nie narzekam bo jestem zdrowa jak rzepa, na małą emeryturę też nie bo mam jak na te czasy wysoką, dzieci udane , domek ciasny ale własny, mam hobby i zajęcie. Tak więc emerytura nie jest dla mnie końcem świata ale możliwością robienia tego co lubię. Nie wiem czy nie nazbyt się chwalę ale niech tam. Tak jest i aby było jak najdłużej. Odpowiedz Link
52ania Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 10.02.08, 12:50 Grenka,moje studia kosztowały 30zł na cały rok.Dla mnie najważniejsze jest to,że mogę raz w tygodniu wysłuchac ciekawego wykładu,spotkac się z kolezankami,porozmawiac,zobaczyc jaka panuje aktualnie moda...))))).Za darmo mogę też chodzic raz w tygodniu na basen i horeoterapie(jedno w poniedziałek,drugie w czwartek,a wyklady w srodę).Była też wycieczka na Jasną Górę i do planetarium.Z okazji dnia Babci i Dziadka były występy artystyczne.Po wystepach przy kawce i ciasteczku śpiewalismy i bawilismy się razem z zespołem.Był też opłatek,ale za to trzeba było zaplacic 15 zł.(nie skorzystałam,bo nigdy takich imprez nie lubiłam).Trzeba placic za lektoraty językowe-7zł/1h(nie chodzę,bo nie mam czasu).Na innych UTW są darmowe zajecia plastyczne,joga itp.Jak widzisz nie trzeba miec wielkiej kasy.W moim miescie mamy 3 UTW i gdyby ktos się uparł, to moze korzystac z trzech.Byc może są osoby,którym zalezy na poderwaniu osobnika płci przeciwnej i dla mnie nie jest to nic zdrożnego.Jezeli ona jest samotna i on samotny, to przecież we dwoje zawsze raźniej.Na zajęcia przychodzi też dużo małzenstw.Moja kolezanka np przychodzi z męzem,bo obydwoje są na emeryturze.Po zajeciach razem wracamy do domu pieszo(ok.5km),bo mieszkamy w tej samej dzielnicy.Razem z nami chodzi kolezanka(71lat)o której pisałam,że w ubiegłym roku nauczyła się pływac. Foto-manko,czasami dobrze jest nawet porozmawiac o tym,co ugotowac jutro na obiad.Wywnioskowałam,ze bardzo tęsknisz za rodziną.Taką pustkę cięzko czymś innym zastapic.Życzę Ci dobrych przyjaźni. Odpowiedz Link
genova51 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 10.02.08, 14:01 Moje zajęcia w UTW odbywają się dwa razy w tygodniu. W pierwszym semestrze były wykłady z psychologii, socjologii, ekonomii, prawa i profilaktyki zdrowia. W drugim semestrze będą zajęcia z komputerów i języki obce- do wyboru/ograniczona liczba stanowisk komputerowych/. Zapisałam się na komputer, bo ja w nim ledwo raczkuję. Poza tym będą zaproszeni ciekawi ludzie z cyklami wykładów. Za każdy semestr płacę 20,- Jest nas prawie 600 osób, podzielonych na 6 grup. W każdej grupie, panów można policzyć na palcach jednej ręki. Są też małżeństwa.Koleżanka namówiła mnie na te wykłady i nie żałuję. Odpowiedz Link
grenka1 Aniu 10.02.08, 15:32 U mnie jest tylko jeden UTW i za każde zajęcie trzeba płacić osobno co miesiąc pewną kwotę. A to co by mnie najbardziej interesowało to jest najdroższe (język angielski, bo w szkole uczyłam się tylko rosyjskiego i łaciny). Lektorat tego języka u nas wycenili na 50 zł/m-cznie. Dla mnie drogo. Odpowiedz Link
julinka601 Samotnośc mozna oswoić... 10.02.08, 18:41 Na emeryturze jestem od kilku miesięcy.Bałam sie tego czasu bezczynności zawodowej,bo praca porządkuje zycie,zmusza do aktywności a ponadto lubilam swoja pracę... Los zweryfikował moje obawy.Na starcie złamałam nogę więc w pozycji horyzontalnej przewartoosciowalam swój świat.Z pokora przyjełam to zdarzenie ,uznając je za znak i wskazówke co jest w życiu ważne ... Nie narzekam na syndrom opuszczonego gniazda. /mimo,że mąż tez mnie opuścił ,choć mieszka pod tym samym dachem nadal ale to tym większy dyskomfort/Dzieci mają sie dobrze i to mnie cieszy.Szczerze mówiąc ,choć bylam mamą "kwoką", nie wyobrażam sobie zeby nadal tkwiły przy mnie. To prawda mieszkaja w tym samym miescie i mamy częsty kontakt ale np. weekendy staram sie spedzać osobno niechże oni nacieszą się soba,swoimi dziećmi i pobędą rodziną bowiem w tygodniu dlugo pracują i nie maja tego czasu dla siebie za wiele. Powiem szczerze potrzebuję pobyć sama ze sobą.Mam tyle ksiązek do przeczytania,gazety,filmy /w tym kino/czasami wypad do jakiejs przytulnej kafejki z koleżanką ,nie zostaje zbyt wiele czasu na komputer... Dolegliwości zdrowotnych też mi nie brakuje choć staram sie nad nimi panować.Emeryturę mam dobrą /choć to jest pojęcie względne /. Ale ja tak lubie być szczęśliwa.... Mam taka swoja teorię ,że szczęsliwym trzeba chcieć być i to jest niezależne lub prawie niezalezne od czynników zewnetrznych. Bo przecież można być szczęsliwym w lepiance i nieszczęsliwym w pałacu....Jak mnie nie stać na narty w Alpach to z radoscia powędruję sobie z kijkami trekingowymi nad Odrą.Jakie to zdrowe i przyjemne! tak sie cieszę,ze wiosna tuz,tuż i noga mniej boli. NIe czuję sie samotna bo lubie ludzi.Ale lubię pobyć sama. Grenka a moze chcialabys kiedyś zrobić sobie wakacje to zapraszam do siebie.Zakwaterowanie i wyżywienie zapewniam a i drobne atrakcje też. Pozdrawiam wszystkie foremki i zyczę oswojenia samotności. Odpowiedz Link
ditai-lutek Re: Samotnośc mozna oswoić... 10.02.08, 19:19 Oj dziewczyny, chyba nam się przyda taka świeża krew w naszym forum prawda? Witaj Julinko i zostań z nami. Odpowiedz Link
grenka1 Edytko 10.02.08, 22:21 masz rację, bo podobno w kupie raźniej i weselej. Zostań julinko, prosimy. Odpowiedz Link
ira.mak Re: Dziewczyny-to juz lepiej 10.02.08, 22:38 Już inny ton pobrzmiewa w tym co napisałyscie.Grenka -a ty przeciez dobrze wiesz że nigdy nie jest tak żle żeby nie mogło być gorzej.A człowiek tyle wytrzyma...Dla przypomnienia bo te dziewczyny z ktorymi jestem tu juz prawie 2 lata wiedzą że mieszkam w woj.dolnoslaskim-okolice Głogowa.Mieszkałam cały czas w Polkowicach ale mojemu mężowi zachciało się przestrzeni i na stare lata wybudowaliśmy domek.W koło lasy,jak wieje to taki szum jakbym byla na wzburzonym morzu.I tak sobie tu żyjemy,z psami i kotami. I gwoli przypomnienia-Julinka juz była z nami,nie pamiętasz Grenka? Odpowiedz Link
grenka1 Re: Dziewczyny-to juz lepiej 10.02.08, 22:54 ira.mak napisała: > Grenka -a ty przeciez dobrze wiesz że nigdy nie jest tak żle żeby >nie mogło być gorzej.A człowiek tyle wytrzyma...> I gwoli >przypomnienia-Julinka juz była z nami,nie pamiętasz Grenka? Tak, Irenko wiem o tym, ale ja jeszcze dodatkowo cierpię na depresję, i ta maupa od czasu do czasu mnie dopada. Tak jest w tej chwili. To jest takie cholerstwo, że zniechęca człowieka do jakiegokolwiek działania. Nic się nie chce, bo po co, bo na co, bo nie warto, bo dla kogo. Wierzcie mi, że ja od wtorku nigdzie nie wychodziłam z domu. A przecież przedtem, to co dzień wychodziłam jak to ja nazywam "na lumpy" czyli na 3-4 godzinny spacer. Do biblioteki, na rynek, do znajomej, połazić po sklepach, po lumpexach po to, aby stwierdzić, że nic konkretnego dla normalnych kobiet nie ma, tylko wszystko jest dla kobiet "glizdowatych". Tak, teraz sobie przypominam, że julinka już była u nas, ale gdzieś tak jakoś, się rozpłynęła. - Odpowiedz Link
miszka52 Re: Samotnośc mozna oswoić... 10.02.08, 23:04 Witam wszystkich. Zajrzalam i pewnie na troche zakotwicze. Troche wiadomosci o mnie w moim profilu. A tu chcialam wtracic swoje trzy grosze Apeluje do samotnych - nie poddawajcie sie, nie spoczywajcie na laurach. Przeciez teraz jestesmy panami siebie. Juz nie zwiazani (w wiekszosci) praca, odpadly obowiazki zwiazane z wychowywaniem dzieci, czyli mozna wszystko!!! Troche poruszanych w tym watku problemow stalo sie tez moim udzialem. Mala emeryturka, problemy z kregoslupem, oddalenie od mojej rodziny... Na szczescie jest maz, z ktorym dzielimy wszystkie radosci dnia codziennego - mnozone przez dwa i rozne problemy - dzielone przez dwa... takie podejscie na pewno pomaga w zyciu. Poza tym,jesli ma sie rozne zainteresowania,to nie ma czasu,zeby sie nad soba uzalac i popadac w depresje. Ja akurat jestem raczej samotnikiem, nie lubie tlumow, miasta, halasu... Dlatego najlepiej czuje sie w naszej samotni nad jeziorkiem,gdzie - szczegolnie poza sezonem urlopowym - jest cudownie. Z moimi dziecmi widuje sie tylko latem,gdy zjezdzaja nad jeziorko.Ale od czego jest internet, telefony? Ja mam swiadomosc, ze w razie potrzeby mam sie do kogo zwrocic i oni wiedza,ze moga na mnie liczyc. Nie trzeba byc ze soba caly czas, zeby miec poczucie, ze sie jest ze soba blisko. Szczegolnie z dziecmi. A jesli nie ma przy boku nikogo, a tego wlasnnie nam potrzeba do szczescia, to trzeba sie rozejrzec wkolo. Moze rownie samotna dusza sie gdzies placze w poblizu i okaze sie ta poloweczka, z ktora juz bedzie milej kroczyc przez zycie. A jak nie ma w poblizu, to od czego jest internet?? Jest bardzo pomocnym narzedziem, czego jestem najlepszym przykladem. A wiec nie poddawajcie sie, witajcie dzien usmiechem, a zegnajcie nadzieja, ze jutro bedzie jeszcze lepiej Pozdrawiam Odpowiedz Link
grenka1 Miszka 52 10.02.08, 23:12 Bardzo nam będzie miło jeżeli zapuścisz tutaj swoje korzonki. Jest bardzo miło, tylko jest taka jedna, co jak jej się coś nie podoba, to co ma na myśli to i na języku i wali równo. A tą osobą właśnie jestem ja. Ale nie bój się to u mnie nie jest tak na codzień, tylko od czasu do czasu muszę się wyżyć. Reszta towarzystwa, to taka, że można z nimi konie kraść. Zresztą jak poznasz je bliżej, to się sama przekonasz. Odpowiedz Link
ditai-lutek Re: Miszka 52 11.02.08, 01:32 Greniu piszesz, że od czasu do czasu musisz się wyżyć. Jak Cię ta chwila najdzie, a ma Ci ulżyć, to jestem do Twojej dyspozycji, wyżyj na mnie jeśli ma sprawić Ci ulgę tylko daj mi znać, bo muszę się przygotować do riposty. Pozdrawiam Cię Edyta Odpowiedz Link
grenka1 Edytko 11.02.08, 10:59 ditai-lutek napisała: Jestem do Twojej dyspozycji, wyżyj na mnie jeśli ma > sprawić Ci ulgę tylko daj mi znać, bo muszę się przygotować do >riposty. > Pozdrawiam Cię Edyta Oki. Jeśli mnie taka chwila najdzie, to Cię przygotuję do niej, ale na razie niczym mi nie podpadłaś. Możesz spać spokojnie. Pozdrówka i wesołego poniedziałku. Odpowiedz Link
jaga_22 Witajcie 11.02.08, 11:17 Foto-manko i miszka52 na naszym forum. Julinkę też pamiętam bardzo dobrze i miło, że czasem wpadniesz do nas w odwiedziny. Miszko52 ,a gdzie to Twoje jezioro? Ja jstem z warszawskiego Mokotowa. Odpowiedz Link
grenka1 Julinko 10.02.08, 22:19 Dziękuję Ci serdecznie jak nie wiem co za zaproszenie. Może być może skorzystam, ale niestety na innych warunkach niż Ty mi proponujesz. Mnie wystarcz, abym miała się gdzie przespać, a co do wyżywienia to sprawa jest do omówienia. Na razie się trochę podłamałam, bo niestety to serce mi coraz bardziej dokucza, ale w poniedziałek "zadzieram kiecę i do lekarza lecę", może mi coś poradzi. Musiałam się wyżalić. Odpowiedz Link
dede43 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 11.02.08, 18:08 Ale sie temat rozrósł, jak rzadko który poza "dzień dobry". Witam nowe koleżanki. Odpowiedz Link
julinka601 Dzieki Dziewczyny! 11.02.08, 19:16 Bardzo sie ciesze ,ze mnie jeszcze pamietacie.Kiedyś bardzo mi pomoglyście.NIe zapomnę tego... Potem odmładzalam się na innym ,milym forum .A teraz doszłam do wniosku,ze czas zebym pozostała na własciwszym dla mnie forum. Tak więc jestem.Choć przyznać muszę,ze tyle rzeczy w realu mnie zajmuje,ze nie wiele czasu zostaje na komputer ale jak coś mnie zainteresuje albo zechcę się czymś z Wami podzielić to odezwę sie. Grenko,przypomnij mi skad jesteś /to a propos mojego zaproszenia/ bo ja z Wroclawia.Buziaczki Odpowiedz Link
grenka1 Julinko 11.02.08, 19:26 ja to siedzę prawie w samym centrum Polski. A dokładniej to Ci mogę napisać na pocztę. Odpowiedz Link
ira.mak Re: Strasznie miło że nas więcej 11.02.08, 23:09 Witajcie i mam nadzieje że zagoscicie na dłuzej.Grenka-ze starego skladu to chyba ty ,Jaga i ja?Reszta sie jakos powykruszała.Nawet pia.ed znikła?I nie chwal sie depresją bo mało kto jej nie ma hi,hi...Niedługo wiosna,przejdzie ci. Odpowiedz Link
jaga_22 Re: Strasznie miło że nas więcej 12.02.08, 08:54 Zapomniałaś Irenko o Ani.Ja też się cieszę,że nas więcej. Oby zakotwiczyły się na dobre. Trzymajcie się dziewczyny,luty krótki,a za pasem upragniona WIOSNA. www.mediarodzina.com.pl/nowa/fragmenty/z_gorki3_wiosna.jpg Odpowiedz Link
grenka1 Re: Strasznie miło że nas więcej 12.02.08, 08:56 Irenko nie myl chandry z depresją. Wejdż na Google i poczytaj sobie trochę na ten temat. Odpowiedz Link
ira.mak Re: Strasznie miło że nas więcej 12.02.08, 17:01 Bez wchodzenia na google wiem co jest co ,nie muszę czytać.Nie chce tego wspominac ,leczyłam sie rok -o dluzszej kuracji nie moglo byc mowy bo stanełam przed dylemater albo sie pozbieram albo dzieci rodzina czy państwo wychowa.Co nieco zostało do tej pory- wiec nie mow mi co jest co. Odpowiedz Link
foto-manka Re: Strasznie miło że nas więcej 13.02.08, 19:47 Witajcie! jakże się cieszę, że temat tak się przyjemnie rozwinął.Wczoraj tu nie zaglądałam, bo czasami narzucam sobie dzień bez komputera. Ja też serdecznie zapraszam do Lublina - oczywiście bez zobowiązań ze strony osoby, którą będę miała przyjamnośc gościć. Może to jest jakiś sposób na oderwanie się od codziennych myśli? Wprawdzie trochę obco się tu czuję na tym forum, Wy się - jak widzę świetnie znacie, mam nadzieję, że i ja do czegos sie tu przydam. Pozdrawiam bardzo gorąco - skądkolwiek jesteście! Odpowiedz Link
ira.mak Re: Strasznie miło że nas więcej 13.02.08, 22:12 A czemu masz się obco czuć?Nawet ci nie wypada! Kazda z nas zaczynała tak samo.I gdyby było zle czy sztywno to nie miałybysmy tu takiego stazu-więc sie nie przejmuj.Zgodnie z nickiem podrzuć czasem jakies fotki!Bo my tu czasem wklejamy linki do swoich albumów. Odpowiedz Link
jaga_22 Re: Strasznie miło że nas więcej 14.02.08, 09:41 Foto-manko,postaraj się nas czytać.Prawie każda Ci odpisała gdzie mieszka. Wystarczy,że wytrzymasz z nami przez krótki czas i poczujesz się jedną z nas.My naprawdę nie mamy takiego problemu i bardzo się cieszymy z Twojej obecności. Jest miejsce dla wszystkich w tym serduszku. img440.imageshack.us/img440/4798/walentynki1vg2.gif Odpowiedz Link
elazosia Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 15.02.08, 14:42 Witaj fotomanko droga.Ja też jestem z Lublina,moje dzieci też wywiało-daleko.Jestem właśnie u nich,bo moja ukochana wnusia ma ferie.Pojechałam w odwiedziny i trochę sie zasiedziałam.Wracam pod koniec lutego.Odezwę sie napewno.Nie jesteś sama z takimi problemami.Głowa do góry-damy radę samotności i tęsknocie.Serdecznie pozdrawiam -na razie z bardzo daleka,Ela Odpowiedz Link
grenka1 Witaj eluzosiu 15.02.08, 14:46 Dawno Cię u nas nie było. Co słychać w eleganckim świecie? Odpowiedz Link
elazosia Re: Witaj eluzosiu 15.02.08, 15:01 Właśnie dorwałam sie do komputera syna/wcześniej zawirusowało go ale już jest ok/Wariuję z radości z wnuczką cieszę się każdą chwila z nią spędzoną,bo przecież niedługo wyjeżdżam. Czytałam was kochane często.A potem trafił sie wirus-jeszcze nie widziałam czegoś podobnego, jadło wszystko w oczach.Obiecuję jak tylko wrócę do siebie zaraz sie odezwę,a może jeszcze stąd?-jak będzie wolny komputer.Pozdrawiam bardzo serdecznie ściskam i ślę buziaki.Teraz jestem szczęśliwa.Zaraz idziemy na spacerek.U nas + 12 fajnie i ciepło.Słoneczko świeci-w ogóle jest OK. Odpowiedz Link
jaga_22 Re: Witaj eluzosiu 15.02.08, 15:44 Zguba się znalazła.Bardzo się cieszę,że nie było Ciebie tylko chwilowo. Odpowiedz Link
iryska2604 Re: Witaj eluzosiu 15.02.08, 19:55 No i chyba dotrzymasz slowa i będziesz z nami. Odpowiedz Link
joann-a1911 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 15.02.08, 23:05 nie wiem kiedy wyjechały twoje dzieci i jak daleko ale bardzo cie rozumiem.mój syn od 4 lat jest w Irlandii,wł.aśnie od niego wróciłam tesknie ogromnie nie potrafie sobie z ta tesknota poradzić i z tą złością na nasz rząd .nic nie robia żeby zatrzymać młodzież w kraju.serce krwawi jak sie widzi po 300 osób lecących z małymi dziećmi na obczyznę do pracy .chętnie porozmawiam na ten tematpozdrawiam Odpowiedz Link
elazosia Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 16.02.08, 01:29 Kochane moje.Korzystam z okazji,że komputer wolny-syn z synową zajeci sobą/kochane dzieciaki/i troszke popiszę.Syn pierwszy wyjechał w styczniu zaraz po nowym 2004 roku,rozejrzeć sie.Została synowa z wnuczką. I tak jak przypuszczałam,nie mógł żyć bez rodziny,a znalazł pracę już po 3 dniach. Więc my tzn.synowa wnuczka i ja poleciałyśmy do niego już po miesiacu.Znalazł wszystko pracę,mieszkanie,no i tym sposobem wszyscy czworo znalezliśmy sie w Anglii. Nie było łatwo.Wnuczka 18 miesieczna,synowa jeszcze bez pracy,ale wszyscy szczęśliwi,że razem. I tak pomalutku-synowa znalazła pracę/dobry angielski/syn awansował,no i mnie sie oberwało,ponieważ synowa mnie również znalazła pracę po południu,na 3 godziny. I tak przeleciało ponad 2,5 roku. Ponieważ rok,w którym urodziła sie moja wnusia w UK rozpoczynał naukę w szkole,zapisali ją rodzice do szkoły-no i mogłam wrócic i odpocząć,a byłam zmęczona sakramencko. Rano z dzieckiem wieczorem w pracy,a nie jestem małolatą-czasami miałam dosyć wszystkiego,oczywiście cały dom na mojej głowie,bo dzieci pracowały. Wróciłam i się zaczęło.Rozpacz,tęsknota,rozgoryczenie na cały świat,-dlaczego tak jest? Ale moje kochane takie jest życie.Nie mogę żyć z nimi,bo to jest chore. Ale mogę i lubie latać.I latam.I znów wracam zmęczona sakramencko,do domu /ale juz nie pracowałam/odpocząć tęsknić,płakać za moim skarbem,które nota bene tak mnie zmasakrowało,nie ruszając sie ode mnie ani na krok.Z babusia do szkoły,z babusią na spacer,z babusia spać,jeść bawić sie/a moje biodro ledwo zipie/. No ale cóż,miłość dodaje skrzydeł,zapomina sie o bólu,i gania sie. Ale długo nie będę tęskniła,ponieważ na Wielkanoc przyjeżdżają na cały miesiąc. A potem aby do czerwca i lecęęęęęę niańczyć moją miłość,moją 4- letnia uczennicę,która jest bardzo tą rolą przejęta jest bardzo grzeczna,zaczyna pięknie mówić po angielsku i czasami poprawia rodziców,że nie tak sie mówi-hi hi hi. Ale sie rozpisałam - za wszystkie czasy. Kochane Dziewczyny,bądżcie zdrowe,radosne,szczęśliwe-tak jak ja teraz-pomimo zmeczenia.Jutro gdzieś napewno pojedziemy,bo syn ma wolna sobotę-to może cos jeszcze napiszę. Pa śpijcie dobrze-kolorowych snów.Ela Odpowiedz Link
iryska2604 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 16.02.08, 16:42 Dzis takie odległosci własciwie nic nie znaczą-wsiadasz w samolot i lecisz.Przynajmniej macie okazje pozwiedzać.Siedzac na miejscu nie wiadomo czy bylaby taka okazja.A co tu obwiniac rząd?Kazdy podejmujac taka decyzję jest dorosły,tutaj-jak sie chce tez mozna znalezc pracę. Odpowiedz Link
foto-manka Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 16.02.08, 17:32 Teraz mam świeto, bo mój syn - student - w domu, jeszcze kilka dni...a drugi - za granicą, wnuki,synowa ( kochane ) też.Dobrze-że im dobrze, a nam? to już inna sprawa.Zrowia Wam życzę drogie dziewczyny! i milego weekendu, choc zima wróciła i ziąb okrutny. Odpowiedz Link
52ania Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 16.02.08, 22:43 O rany,ale tu wesoło.Odnalazły sie zguby i mamy trochę nowalijek.Witam Wszystkie i mam nadzieję,że zagoscicie na dłuzej.Upieklam dzisiaj ciasto.Biszkopt przekładany masą budyniową,posypany rodzynkami moczonymi w wódce z polewa czekoladowa.Posyłam kazdej kawałek i życzę smacznego. Odpowiedz Link
dede43 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 17.02.08, 09:37 Dziękuję za ciasto. Biszkopt z masą,kremem lub bitą śmietana należy do moich ulubionych. Odpowiedz Link
grenka1 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 17.02.08, 12:50 52ania napisała: > O rany,ale tu wesoło.Odnalazły sie zguby i mamy trochę > nowalijek.Witam Wszystkie i mam nadzieję,że zagoscicie na > dłuzej.Upieklam dzisiaj ciasto.Biszkopt przekładany masą > budyniową,posypany rodzynkami moczonymi w wódce z polewa > czekoladowa.Posyłam kazdej kawałek i życzę smacznego. Takie słodkości i pychotki o tej godzinie !!! Ja bardzo dziękuję. Papierosów i słodyczy nie biorę do ust. Chyba, że ....... Odpowiedz Link
foto-manka Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 18.02.08, 19:42 A ja uwielbiam szarlotkę.Czy znacie jakieś ciekawe przepisy? Odpowiedz Link
dede43 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 19.02.08, 09:15 Foto-manko, "nie zajadaj" smuteczków, bo za nim sie spostrzeżesz, będziesz kilka kilo do przodu. A propos szarlotek, ja robie prawie jak "skubańca", czyli kruche ciasto, potem jabłka, potem piana, potem kruszonka z kruchego ciasta. Odpowiedz Link
aga-kosa Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 17.02.08, 20:53 Hej dziewczyny .Jestem nowa.Moim hasłem jest zdanie ''nawet babcia jest dziewczyną dziadka''Podstawowy błąd zbyt póżne odcięcie pępowiny.Zobaczmy jak jest wśród zwierząt; lwica przez 2 lata zajmuje się swoimi dziećmi.Uczy je wszystkiego co lwiątku potrzebne w życiu.Poświęca mu cały swój czas .Po ukończeniu 2 lat dziecię lwicy musi rozpocząć swoje dorosłe życie na własny rachunek.LWICA ZROBIŁA SWOJE.W moim życiu chciałam i dałam dzieciom przygotowanie do życia.Gdybym się teraz chciała wtrącać do ich życia,żyć ich sprawami to by znaczyło,że popełniłam błędy wychowawcze.Nie chciałam żeby w moje życie ingerowali moi rodzice nie mogę wchodzić w sprawy moich dzieci.A wolny czas- jaki wolny czas- albo za szybko leci ,albo ja jestem niezorganizowana Odpowiedz Link
julinka601 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 19.02.08, 10:12 Aga-kosa,wyjęłaś mi to z ust.Mam takie samo zdanie. Teraz pora cieszyc się z ich sukcesów,obserwować jak "fuwają",dzielnie im sekundować,wierzyć w nich ale nie ingerować i nie spieszyć nieproszona z poradami.Żyć wlasnym życiem i ufać,ze ich wybory będą trafniejsze bo to ich czasy ,bardziej niz nasze. Ja coraz częściej potrzebuje wyciszenia,czasu dla siebie a spotkania i rózne wyjścia z przyjaciółmi są smakowitymi rodzynkami okraszajacymi moją powtórna wolnośc i samotność /bez negatywnego zabarwienia tego słowa/. Odpowiedz Link
jaga_22 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 19.02.08, 10:34 Różnie się układa w życiu.Nie należy ingerować w czyjeś życie,ale też nie można być głuchym na prawdziwą potrzebę pomocy. Na szczęscie to nie my potrzebujemy pomocy dzieci,ale kiedyś role mogą się odwrócić. Odpowiedz Link
iryska2604 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 19.02.08, 14:44 Julinko-cieszy mnie to bardzo że doceniłas swoją niezaleznośc i chyba wcale ci nie jest żle?Nie ma co żałować rozlanego mleka tym bardziej że nieco skisło.... A moja szarlotka jest taka:pierwszą warstwe podpiekam na złoto(kruche,oczywiscie troche trzymane w lodowce)potem jabłka przesmazone z cynamonem.Na to piana z białek z cukrem i drugą warstwę ścieram na grubych oczkach tarki.Po upieczeniu posypuję cukrem-pudrem. Odpowiedz Link
dede43 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 19.02.08, 14:48 iryska2604 napisała: > > A moja szarlotka jest taka:pierwszą warstwe podpiekam na złoto (kruche,oczywisci > e > troche trzymane w lodowce)potem jabłka przesmazone z cynamonem.Na to piana z > białek z cukrem i drugą warstwę ścieram na grubych oczkach tarki.Po upieczeniu > posypuję cukrem-pudrem. Ja tak samo robię - pycha, prawda irysko? Odpowiedz Link
jaga_22 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 19.02.08, 15:55 To chyba jest taki uniwersalny,ale bardzo dobry przepis,trudno go sknocić. Ja jeszcze jak ubijam białka to pod koniec dodaję parę łyżek cukru i łyżkę mąki ziemniaczanej,lub budyń. Można też dodać do białek pod koniec ubijania cukier i wiórki kokosowe. Odpowiedz Link
dede43 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 19.02.08, 16:58 cukier do bialek dodaję, wiórki nie, już prędzej migdały do jabłek. Odpowiedz Link
grenka1 A powiedzcie mi moje kochane 19.02.08, 17:03 Co ma wspólnego jabłecznik z dziećmi. Tak z poważnego tematu zdryfowałyście na gary. A w necie jest tyle przepisów !!! Odpowiedz Link
aga-kosa Re: A powiedzcie mi moje kochane 19.02.08, 18:19 grenka1 napisała: > Co ma wspólnego jabłecznik z dziećmi. > Tak z poważnego tematu zdryfowałyście na gary. > A w necie jest tyle przepisów !!! > zwyczajnie po babsku -dzieci bardzo lubią jabłecznik.Poważnie mówiąc nasze dzieci nie są naszymi dziećmi to gość, dar od Boga, który przyszedł do nas na chwilę.Dajemy mu wszystko-w myśl powiedzenia ;gość w dom.Gość ma prawo w każdej chwili wyjść a my mu się w życie nie wtrącamy Odpowiedz Link
dede43 Re: A powiedzcie mi moje kochane 19.02.08, 22:43 Kochani - młodym wszystko kojarzy się z seksem (kłania sie Freud), a tym troche starszym z jedzonkiem!!!! Ot cała tajemnica Odpowiedz Link
jaga_22 Re: A powiedzcie mi moje kochane 20.02.08, 11:12 Moje wnuki wcale nie przychodzą na chwile,tylko na 5 godz dziennie. prócz sobót i niedziel.Często pada pytanie ,babciu,masz coś słodkiego ? więc staram się coś upiec żeby było szybko i niezbyt pracochłonne. Koniec tematu,więcej nie będę. Odpowiedz Link
grenka1 Internetowe przepisy na ciasta 20.02.08, 12:01 Od koloru do wyboru. www.gotowanie.wkl.pl/grp_przep.php?grp_prz=1 Odpowiedz Link
jaga_22 Re: Internetowe przepisy na ciasta 20.02.08, 13:05 Grenka,własnie z tych przepisów korzystam,bo sprawdzone. Odpowiedz Link
aga-kosa Re: Internetowe przepisy na ciasta 20.02.08, 18:22 Szybkie słodkie i mogące długo być w zapasie.60dkg herbatników rozwałkować na stolnicy na proszek. W rondelku zagotować 3/4 szkl wody, 3/4 szkl cukru1/2 kostki masła ,4 łyżki kakao, Wsypać do tego herbatniki i wymieszać,Rozpłaszczyć na 2kawałkach foli o wym 20x35 cm ,Następnie utrzeć trzeba jedno całe jajo,z 1/2 kostki masła,3/4 szkl cukru pudru, Na końcu wsypać200gwiórek kokosowych,wymieszać i rozłożyć na ciemnej masie i zawinąć jak makowca .Włożyć do lodówki.Wychodzą dwie roladki po 60 dkg Wnuki to bardzo lubią więc mam zawsze w zapasie Odpowiedz Link
foto-manka Re: Internetowe przepisy na ciasta 22.02.08, 17:18 No proszę, jaki fajny przepis, wcale go nie znałam, dzięki, a ta szarlotka - to też trochę dla mnie, bo jakoś trzeba sobie życie osłodzić.Wszystkiego mogę sobie odmówić, ale dobrego ciasta do herbatki - nigdy! Odpowiedz Link
grenka1 Dziewczyny 22.02.08, 17:45 a po co kruszyć herbatniki i jeszcze się paprać z pozostałymi składnikami. Ja idę do sklepu i za 4 zł mam około 50 dkg ciasta takiego na jakie mam ochotę. Ostatecznie nie po to się żyje, aby jeść, tylko po to je, aby żyć. Odpowiedz Link
aga-kosa Re: Dziewczyny 22.02.08, 17:54 grenka1 napisała: > a po co kruszyć herbatniki i jeszcze się paprać z pozostałymi > składnikami. Ja idę do sklepu i za 4 zł mam około 50 dkg ciasta > takiego na jakie mam ochotę. > Ostatecznie nie po to się żyje, aby jeść, tylko po to je, aby żyć. > z tej prostej przyczyny,że my babcie wkładamy do takich ciast jeszcze serce, a to się da wyczuć nawet w zwykłym makaronie Odpowiedz Link
grenka1 Re: Dziewczyny 22.02.08, 18:03 No ja swojego serca nigdzie nie będę wkładać, bo mi już chwilami za szybko bije. Wnuczki mam 100 km od mego miejsca zamieszkania, a zdrowie i finanse zdrowie nie pozwalają na częste podróże. A jeszcze synowa, by powiedziała, że byle gó...o wnuczkom przywiozłam. Tak jak usłyszałam, gdy zawiozłam im własnoręcznie zrobione sweterki z naturalnej wełny. Odpowiedz Link
aga-kosa Re: Dziewczyny 22.02.08, 17:58 sama słodkiego nie jadam ,jestem na żywieniu optymalnym ,ale czasami to końce palców swędzą żeby upiec coś słodkiego i gdy wnuki nie przyjadą to szukam "zjadliwej "sąsiadki, która nie boi się węglowodanów aga Odpowiedz Link
foto-manka Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 22.02.08, 20:20 fotoforum.gazeta.pl/3,0,1064582,3,49,1616.html Odpowiedz Link
nona10 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 23.02.08, 09:18 Odpowiadam na zadane pytanie. Żyć po prostu - dla siebie. Tak jak żyłyśmy, kiedy same byłyśmy dziećmi. Starość w którą wkraczamy, jest drugim dzieciństwem Odpowiedz Link
jaga_22 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 23.02.08, 10:02 Pozwolę sobie zauważyc nono10,że dzieciństwo prawdziwe nie ma nic wspólnego z dziecinnością osób starszych.Dziecko czuje się bezpiecznie pod patronatem rodziców,my nie zawsze tak możemy się czuć z bardzo różnych względów. Nie możemy być dziecinni,bo to może nas drogo kosztować. Odpowiedz Link
aga-kosa Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 23.02.08, 11:48 Nona 10 -w dzieciństwie można było uciec do mamy,która była lekiem na całe zło .Teraz w "dorosłości" z przerażeniem myślę., że kiedy będę zupełnie niesprawna to co, mam się kazać zawieźć do moich dzieci,które mają swoje dzieci,pracę,raty i w to wszystko mamę z tym " Niemcem co wszystko chowa "Jedyne wyjście jest takie,żeby się nie dać starości.Ruch , zainteresowania, nowe znajomości ,poszukanie kogoś kto będzie obok i będzie tylko oddychał.Nie chcę się narzucać dzieciom boję się,że ich zaliżę jak "Elza kurczaka"na śmierć z wielkiej zaborczej miłości aga Odpowiedz Link
nona10 Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 23.02.08, 13:07 Tak ogólnie, to macie rację dziewczyny, bo dzieciństwo w dzieciństwie i dzieciństwo na starość, do różnego (niestety)zmierzają celu. Ale przed jego (celu)osiągnięciem, są często podobne: Brak kasy, radość z podstawowych przyjemności, apetyt na słodycze, zależność od innych, niezrozumienie współczesnej techniki, brak zainteresowania seksem, chęć zabawy, zainteresowanie naturą, przyjemność z chodzenia na spacery, pociąg do robótek ręcznych, zwiększona chęć do obserwacji, gadatliwość, stałe zadawanie pytań - głównie "dlaczego"... Wyliczać jeszcze? W dzieciństwie, dawało to nam radość. Może znajdziemy ją i dzisiaj? No, pod warunkiem, że nie będziemy myśleć o dalszych etapach podróży przez życie, a będziemy się cieszyć tym, co jest dzisiaj. Odpowiedz Link
foto-manka Re: Dzieci dorosły,powyjeżdżały; jak żyć? 23.02.08, 20:16 a ja staram się poznawać ( w sensie użytecznym, bo technologicznym to już się chyba nie uda ) współczesna technikę: fotografia cyfrowa, komputer ( przecież Wy też-bo tu jesteście), a ostatnio "zachorowałam" na GPSa - tylko się nie śmiejcie Odpowiedz Link