plain-vanilla
22.11.20, 18:35
Napiszcie, jeśli się znacie.
Syn został zdiagnozowany w Polsce, przepisany hormon na niedoczynność tarczycy. Leku nie podawałam, bo chciałam mieć potwierdzenie diagnozy tutaj. Od 17 sierpnia do 9 listopada czekałam na wizytę u endo dziecięcego. Wizyta się odbyła, syn jest zdrowy. Pokazałam lekarzowi wynik z Polski. Lekarz stwierdza, że na podstawie tego wyniku został prawidłowo zdiagnozowany ale wyniki tutaj tego nie potwierdzają. Chodzi o FT4. Laboratorium w Polsce zrobiło błąd.
Wczoraj dostaję pocztą wyniki badań krwi (o które prosiłam), które były robione 3 razy! Przeliczam wyniki FT4 na jednostki z Polski i wychodzi, że trzy wyniki FT4 są prawie identyczne z wynikiem z Polski. Laboratorium w Polsce nie zrobiło błędu. Kontaktu do lekarza ze szpitala nie mam. Normy na wydruku wyników moim zdaniem nawet nie są pediatryczne. Lekarz, który nas przyjął to nie consultant tylko clinical fellow.
Prywatnie nie ma endokrynologa dziecięcego w obrębie kilkudziesięciu mil. W Edynburgu nie szukałam. Nigdy nie korzystałam, wiec nie wiem, jak szukać. Po drugie nie mam zamiaru prywatnie leczyć długoterminowo. A jedna wizyta co nam da? Do samego pediatry prywatnie moim zdaniem nie ma sensu iść.
Czy ja mam prawo do drugiej opinii? Bo czytałam gdzieś, że prawa nie mam, wszystko zależy, co GP uważa.
Dzwonić do secretary w szpitalu i szukać kontaktu z tym lekarzem, który nas przyjął? Teraz to ja mu nie ufam.
Dodam, że oprócz badań krwi były/są inne objawy u syna.
Co robić dalej? Umówić się na wizytę do GP? Oczywiście wizyta telefoniczna. Wiadomo, że do Polski nie polecę.
Przeszło mi przez myśl podawanie levothyroxyny. Receptę zrealizowałam w Polsce. Lek przywiozłam. Ale nie chciałam zaczynać leczenia bez wsparcia tutaj. Do Polski nie będę latać na konsultacje i badania.