Dodaj do ulubionych

po przemianie...

19.06.08, 14:42
Mam jeszcze jedną prośbę - dotyczy ona sytuacji z wątku wcześniejszego (nie
chcę go rozbudowywać w nieskończoność, więc zakładam nowy. Zgodnie w wyrocznią
51 mnie dosięgło i wyrwało z różnych iluzji. Nastąpiła seria wydarzeń,których
się nie spodziewałam - jak już dotarło do mnie, że interesujący mnie mężczyzna
nie jest wolny, to zaskoczyła mnie następna informacja - że rezygnuje z
prowadzenia zajęć - co przy naszym stopniu znajomości zgodnie z logiką oznacza
po prostu kompletny zanik tej znajomości, a tego jest mi żal, bo to ciekawy
człowiek. Poprosiłam jeszcze raz i-ching o wgląd w sprawy. Na pytanie o dalszy
rozwoj znajomosci wyszly 47.3.4.6 przechodzi w 57. Ja to odebrałam jako
przekaz dotyczący mojego stanu bardziej niż sytuacji ogólnie, jako próbę
charakteru - jako lekcję konieczności akceptowania rzeczy takimi jakie są i
większą elastyczność w podejściu do tematu (z czym mam spory problem i walczę
od lat), cierpliwa praca nad własnym charakterem (57). Natomiast nie wygląda
mi to na totalne zcięcie znajomości... Zapytałam więc wprost czy to jest juz
koniec tej relacji? Wyszedł hex. 30 - lgnięcie, bez linii zmiennych... On
raczej kojarzy mi się z jakimś rodzajem współdziałania, ale być może
kompletnie się mylę?
Pozdrawiam
K.
Obserwuj wątek
    • transwizje Re: po przemianie... 19.06.08, 16:54

      myślę, że dobrze kojarzysz. 47 lubi cierpieć pokutnie, ale w końcu w ostatniej linii zrywa więzy cierpiętnicze. poza tym 51 nie wydaje mi się skończone, gdyż zbyt przeżywasz utratę kontaktu w stylu och och, cha cha jeszcze nie nadeszło.
      pozdro
      ES
      • kozka1 Re: po przemianie... 19.06.08, 23:02
        ...ale czy to nie jest tak,że wszystkie nasze och ochy (no prawie wszystkie -
        nie mówię o sytuacjach extremalnych) po czasie blakną i stają się cha chami?
        Chyba, że ten hexagram mówi o równie zaskakujących , niespodziewanych seriach
        zdarzeń, informacji, odczuć radosnych co błyskawice?

        a co oznacza 30ty hexagram na tak postawione pytanie? Mówi, że aby był płomień
        to potrzebne i hubka i krzesiwo, więc co się pytasz skoro już wiadomo, że będą w
        oddaleniu? Przekornie mówi, że to koniec znajomości? ( tak czy siak wygląda na
        to, że nie będę cierpiała...)

        ps.
        Czy 57 przenikanie można czytać jako pracę nad sobą? Nad własną psychiką?
        "Przewietrzyć" stare nawyki, wzorce zachowań?
        Wg Wilhelma - 47 - jest to próba charakteru
        57 - charakter w działaniu...
        57 trudno mi zrozumieć.
        Pozdro i dzięki
        K.
        • transwizje Re: po przemianie... 20.06.08, 11:32
          nie rozumiesz, bo wciąż patrzysz z perspektywy teraźniejszości, a Księga widzi całość zjawiska w czasie i sprawy, których nie uwzględniasz tu i teraz i które nie mieszczą ci się w głowie.
          wszystkie odpowiedzi są pozytywne co do przetrwania tej znajomości, choć może cię to zaskoczyć.
          51 to przyjemne zaskoczenie, lub dobry koniec szokujących chwil.
          30 to akceptacja emocjonalna w układach międzyludzkich, pogodzenie się z jakąś sytuacją wywołującą łzy (dobrze jest nauczyć się czytać wszystkie linie zmienne, gdyz one opisują przebieg sytuacji w różnych fazach) i pogodny uśmiech, który na koniec przychodzi. Nie mówię przy tym, że z powodu tegoż akurat osobnika, ale może być, że kogoś innego, kto obudzi równe zainteresowanie.
          Pozdro
          ES
          • kozka1 Re: po przemianie... 22.06.08, 14:54
            Od paru lat zauważam pewną prawidłowość - na parę tygodni przed moimi urodzinami
            wydarzają się rzeczy, które zmuszają mnie do spojrzenia na pewne sprawy inaczej.
            Bywają zazwyczaj bolesne, można powiedzieć, że nawet brutalne, ale w gruncie
            rzeczy pełnią rolę z gorzkiego lekarstwa. Po urodzinach zaczyna się dla mnie
            nowy cykl. W gruncie rzeczy doszłam do wniosku, że życie jest mądrzejsze ode
            mnie samej - a to przynosi ulgę. Może się jeszcze kiedyś spotkamy - może nie.
            Najważniejszą informacją i tak jest to, że jest z kimś związany, więc przerwa w
            kontaktach może być dla mnie jedynie błogosławieństwem. Uświadomiłam sobie, że
            relacja typu nauczyciel-uczeń, nie pozwala mi na budowanie jakiejkolwiek relacji
            na poziomie partnerskim - a w gruncie rzeczy w tym przypadku, na takiej mi
            zależy. Gdzieś tam pod skórą czuję, że to jeszcze nie jest zamknięte, dopełnione
            - ale dla mnie będzie lepiej nie zajmować się tym teraz. Może brakować jednego
            zdania żeby to zamknąć, a może ciut więcej ...
            Wydarzyła się jeszcze zaskakująca dla mnie rzecz - przepraszam, że tak sie
            rozgadałam - jest to dla mnie krępujące - bo to szczyt ekshibicjonizmu - takie
            gadanie na forum o rzeczach intymnych - ale nie za bardzo mam z kim o tym
            pogadać, jeśli chodzi o moich znajomych - inaczej odbierają pewne sprawy...
            Wyjechałam z moją przyjaciółką na tygodniowy urlop zagranicę. 16 lat temu
            wyjechałyśmy także na wakacje do innego kraju - był to dla nas bardzo znaczący
            wyjazd - niejako scementował naszą przyjaźń, ale w pewien sposób także "zamroził".
            Takie zaklęte księżniczki... Wtedy (16 lat temu) spotkałyśmy kobietę, która
            bardzo pomogła nam przetrwać tamte wakacje (wybrałyśmy sie na nie prawie bez
            grosza) - można powiedzieć, że nam matkowała. Po 16 latach, teraz - przez
            przypadek, spotkałyśmy ją znowu - w innym kraju... Odczytałam to jako znak -
            klamrę - odczarowanie złego zaklęcia, uwolnienie, odwołanie banicji, "pocałunek
            księcia" :-). Na 2 godziny przed tym przypadkowym spotkaniem rozmawiałyśmy z
            przyjaciółką o tym, ze w gruncie rzeczy po 16 stu latach wałkujemy wciąż te same
            sprawy, a potem spotykamy tą kobietę... Czy to nie jest jazda?

            Dziękuję bardzo za pomoc. Pozdrawiam serdecznie.
            Ps.
            Jak czytam anegdotki i obserwacje z koziego życia Twojego stadka, to nie wiem
            czy śmiać się czy płakać, bo równie dobrze mogłyby opisywać mnie :-)
            Pozdrawiam
            Kózka

            • kozka1 Re: po przemianie... 22.06.08, 15:05
              ...a tak nawiasem - jak gadam to gadam - posłużyłam się metodą Sliwy - moje
              urodziny - 48.6 na 57 ( i kurde cieszy mnie to, bo czytam , że dam radę :-)), a
              na znajomość - 58.1 - 47 no i też zaskakująco trafna mi się wydaje :-). Tak czy
              siak czuje się jak pisklę co przebija skorupkę...
              Pozdro.
              K.
              • transwizje Re: po przemianie... 23.06.08, 17:59
                ciekawe, co piszesz. z urodzinami to jest reguła astrologiczna. można też zauważyć, że większość ludzi umiera także w okolicach 1-3 miesięcy przed kolejnymi urodzinami, rzadziej w okolicach półrocza od nich (to działanie opozycji).
                cykle zaklęć, wierzę, że istnieją i są jakoś podwiązane pod energie astrologiczne. pary i grupy ludzkie również tworzą swój wspólny "horoskop" i przyciągają takie, a nie inne zdarzenia. tu warto wiedzieć zwłaszcza młodym szukającym pary, że ważne sa okoliczności pierwszego spotkania. I spotkanie np. w knajpie, na dyskotece, wśród zabawy wróży rozstanie przez osobę trzecią w takiej samej lekkiej atmosferze. Najlepsze bywają dla trwałości swaty, bądź imprezy rodzinne. ;-)Jeśli spotkałaś swojego idola na jakichś warsztatach wróży to pracę/przerabianie komleksów/trudności itp. a niewiele przyjemności i odprężenia.
                co do kózek, to doszły mi w tym roku gęsi i lepsze zrozumienie symbolu gęsi w 57. Nie ma czasu napisać coś na ten temat, uch.
                Ale ktoś, kto nigdy ich nie hodował nie wie, że gęsi lubią chodzić utartymi ścieżkami, rzędem bądź gęsiego i są symbolem mieszczańskiego trybu życia.
                Pozdro
                ES
                • kozka1 Re: po przemianie... 23.06.08, 20:49
                  ...łosz kurde... to 57 wcale mnie nie cieszy.... Mieszczańskie życie (wychowałam się w domu z takimi tradycjami) - zawsze bałam się tego jak ognia i pamiętam moją "modlitwę" powtarzaną jak mantrę jako dziecko-podlotek - 7.00 - 15.00 - obym nigdy tak nie skończyła... Niejako sobie to wymodliłam - bo jak na razie to pod prąd, nie z prądem, ale być może w końcu mnie dopadnie.... Ale zawsze się czułam jak ni to ni sio - za grzeczna na niegrzeczną, zbyt niegrzeczna na grzeczną - a to skazuje na samotność.... A jeśli chodzi o "idola", to już samo takie określenie mnie wkurza - w pewnej sferze, przestrzeni, na pewno jestem "niżej", a w innych nie. Czasami mi się wydaje, że On bardziej boi się niż ja. Ja w pewnym sensie też dla niego jestem papierkiem lakmusowym. I cholera facet daje radę :] a nawet wygląda na to, że bez trudu...

                  57 to nie siła autosugestii? Gęsi ( tu przepraszam wszystkie gęsi ) mało "lotne" mi się wydają ;-). No i humor mi sie skiepścił...

                  Ps.
                  Bardzo ciekawie o tym wszystkim piszesz, szkoda że nie masz czasu na więcej.
                  Pozdrawiam i dziękuję.
                  K.
                  • kozka1 Re: po przemianie... 23.06.08, 21:11
                    ... a jeśli chodzi o warsztaty - to każdy jogiczny mimo początkowej ciężkiej,
                    bolesnej fazy pokonywania swoich ograniczeń fizycznych i mentalnych zawsze
                    kończy się pogodnym odprężeniem i uśmiechem na twarzy - chce się żyć :-).
                    Odczytam więc to jako dobre przesłanie :-).
                    Pozdrawiam.
                    Koza Uparta
    • jasnygrom gęsi i ludzie 25.06.08, 20:26
      :)
      1.
      Kózka pisze:
      Gęsi ( tu przepraszam wszystkie gęsi ) mało "lotne" mi się wydają ;-).
      --------
      pewno znasz głównie domowe, a w heksie chodzi o dzikie ;)

      2.
      ciekawe, co jest celem uczennicy jogina. Jeśli mistrz jawi się Jej jako Światły
      (pełen światła), to czemu miałaby chcieć go oderwać od dotychczasowej
      towarzyszki życia? Przypuszczalnie jego światło by przygasło, a to chyba nie o
      to chodzi? Czyż nie można się zadowolić nauką u człowieka, którego tak wysoko
      się ceni?

      niekumate pozdro :) RP
      • kozka1 Re: gęsi i ludzie 25.06.08, 21:21
        :-) Teoria a praktyka to 2 różne jazdy :-) nawet światły Jogin to wie, a cóż dopiero skromna jego uczennica :-). Gdybym była światła i poza przyziemnymi emocjami myślisz Jasny Gromie, ze potrzebowałabym nauczyciela i pracy nad sobą? Znasz takie przysłowie serce nie sługa? Do większości śmiertelników ma ona odniesienie - dla Buddy, Jezusa, i paru nielicznych nie - oni przekroczyli tą iluzję.
        Zawsze mnie bawią moralizatorskie zapędy wypowiadane z przykurczem uśmiechu na ustach ;-)
        Jesteś poza emocjami? Czy tylko poza moimi emocjami?
        Pozdro - z mojej strony kumate ;-)
        K.
        • kozka1 Re: gęsi i ludzie 25.06.08, 21:24
          ... a tak swoją drogą myślisz , ze Ewa hoduje dzikie ;-)?
          (gęsi, rzecz jasna)
          • kozka1 Re: gęsi i ludzie 25.06.08, 21:34
            ... i jeszcze jedno - Jogin "świeci" światłem własnym - nie "odbitym" - to
            jest podstawowe przesłanie jogi...
            wolność poza wszystkim i we wszystkim
            • transwizje Re: gęsi i ludzie 26.06.08, 14:50
              gęsi czy dzikie czy domowe to gęsi. tym się różnią co świnia od dzika. ;-)
              kiedy moje stado wyjdzie na drogę to idzie przed siebie prosto hen, nie
              oglądając się za siebie i to jest zew drogi, którą przebywa w przestrzeni dzika
              gęś, autostradą powietrzną, pomiedzy stałymi punktami A i B.
              ;-)
              jest jeszcze jedna cecha wspólna gęsiej natury. brudzenie koło siebie. biel piór
              gęsich to sublimacja tego syfu, który pozostawiają wokół siebie w materii.
              pozdro
              ES
              • kozka1 Re: gęsi i ludzie 26.06.08, 20:43
                ...szczerze mówiąc za nic nie potrafię dopatrzyć sie gęsi w 57...
                57 - podwójny wiatr - kojarzy mi się z pracą z podświadomością, grzebaniem w
                psyche, siłą autosugestii i tropieniem swojego cienia...
                Kozetka u psychoterapeuty i owszem, wizyta u Tarocisty, Astrologa a jakże, ...
                ale gęsi?
                Upewniam się mowa o 57 czy 53?

                Pozdrawiam
                K.
                • jasnygrom Re: gęsi i ludzie 26.06.08, 23:37
                  :)
                  1.
                  gęsi oczywiście w 53 ;)

                  2.
                  Kózka pisze:
                  Na pytanie o dalszy rozwoj znajomosci wyszly 47.3.4.6 przechodzi w 57.
                  --------
                  57 jest na końcu tego łańcucha przemian (47.3/28.4/48.6/57.0), który można
                  odczytać tak:

                  47.3 Uciskany przez kamień, oparty o ciernie i osty. Do swego domu wchodzi i
                  żony swej nie widzi. Niepomyślny los.
                  --------
                  uleganie naciskowi drobiazgów, opieranie się na chwastach (błędy) grozi rozpadem
                  rodziny.

                  28.4 Kalenicę podparto. Pomyślny los. Ukryte zamiary niosą upokorzenie.
                  --------
                  uratowana kalenica podtrzymuje dach domu. wyrzuty sumienia jeśli ukryte plany.

                  48.6 Można czerpać ze studni bez przeszkód. Można na niej polegać. Najwyższa
                  pomyślność.
                  --------
                  w końcu człowiek okazuje się wart tego, by czerpać z jego nauk.

                  57.0 Łagodność. Powodzenie przez małe. Sprzyja mieć dokąd pójść. Sprzyja widzieć
                  wielkiego człowieka.
                  --------
                  nie sięgając za daleko z powodzeniem można coś podjąć.
                  można sądzić, że ostatni odczyt (57.0) dotyczy Kózki, natomiast poprzednie - Onego.
                  co do 57 (Wiatr nad Wiatrem) to może oznaczać też:
                  siedzenie pod drzewem - joga jak nic :)
                  wiązanie namiętności (Wiatr to sznur, lina; także pośladki) - czyli znów joga ;)


                  3.
                  Kózka pisze:
                  Zapytałam więc wprost czy to jest juz koniec tej relacji? Wyszedł hex. 30 -
                  lgnięcie, bez linii zmiennych...
                  --------
                  30.0 Lgnięcie. Sprzyja wytrwałość. Przynosi powodzenie. Doglądanie krowy niesie
                  pomyślny los.
                  --------
                  gdy o krowie jest mowa, występuje trygram Ogień. Ogień to także oko. Ogień nad
                  Ogniem to tutaj oko nad krową - doglądanie krowy ;)
                  może to być też doglądanie ognia, światła.

                  nocne pozdro :) RP
                  • kozka1 Re: gęsi i ludzie 27.06.08, 17:27
                    Dziękuję za podpowiedź :). Muszę sobie to przemyśleć, a dzisiaj myślenie nie
                    wychodzi mi najlepiej... Nigdy do tej pory nie czytałam hexagramów w ten sposób.
                    Twoja Jasny Gromie interpretacja wydaje się pasować teoretycznie do
                    sytuacji...choć jakoś nie wydaje mi się żeby mogła wywoływać u "Onego" stany
                    napięciowe z 47 - zwłaszcza 3 linia, tak dramatyczna, nieadekwatnie do historii.

                    Pozdro - dzisiaj mało kumate ;-)
                    K.
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka