Dodaj do ulubionych

Wasze szczególne przypadki roztargnienia :)

IP: 195.136.126.* 03.10.03, 22:42
Moje są następujące
-Dwa razy wsiadłam do złego pociagu, przy czym raz tak zajechałam, że nie
było już przesiadki i na następny pociąg musiałam czekać do rana. Jako że
działo się to na wsi i nie było poczekalni to chcąc nie chcąc postanowiłam
poszukać noclegu. W końcu wylądowałam na nocleg u księdza.
-Kupiłam film do aparatu i pojechałam na wakacje. Robię zdjęcia. Jest już 36.
Robię dalej (czesto zdarza się zrobić 40 na jednej kliszy). Mam już ponad 40
i aparat dalej robi zdjęcia. W końcu otwieram go, żeby sprawdzić co się stało
z filmem. Diagnoza - nie ma filmu.

--
Kto śpi, ten nic nie widzi
Obserwuj wątek
    • kataryna.kataryna Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 03.10.03, 23:00
      Idę sobie kiedyś z Wyborczą na obiad. Na klatce zaglądam do skrzynki, są jakieś
      listy, wyjmuję i idę spokojnie do knajpy. Siadam, szukam Gazety, nie ma, wracam
      i robię awanturę, gdzie moja Wyborcza, niestety, nikt się nie przyznaje. Po
      drodze do knajpy kupuję w kiosku drugą. Wracam po obiedzie, zaglądam do
      skrzynki, coś jest, otwieram, a tam moja Wyborcza.
      • Gość: vik Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.chello.pl 03.10.03, 23:41
        Ja zgubiłem ostatnio ważny tekst odbity na ksero podczas bytności w Bibliotece
        Narodowej. Po prostu wszedłem z nim dośrodka, a kiedy wracałem po kilku
        godzinach okazało się, że go nie mam. A była to jedyna rzecz, oprócz
        długopisu, ktorą miałem przy sobie!

        Najlepsze jest jednak to, że udała mi się rzecz niemożliwa - zgubiłem się w
        warszawskim metrze... Dla tych, którzy nie wiedzą, mamy w stolicy tylko jedną
        linię...
        • ugo Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 04.10.03, 00:16
          Ja kiedyś wyszedłem na ulicę z koszykiem ze sklepu samoobsługowego. Dopiero
          dziwne spojrzenia ludzi uświadomiły mi że coś jest nie tak.
          • Gość: irekk Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: 149.156.12.* 23.11.03, 08:34
            a ja przyszedłem z koszykiem do domu.
            • yvona73pol Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 24.01.04, 02:47
              moja znajoma wyszla z Muzeum Narodowego w Krakowie w filcowych kapciach i
              zorientowala sie gdziec tak po przejsciu dwoch ulic....
              • Gość: miszcz Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.acn.pl 12.02.04, 19:40
                eee spoko ja kiedys w pizamie do szkoly poszedlem. sczeescie ze pod bluza i
                szczescie, ze jej(bluzy) nie zdjalem:p

                mimo ze podstawowke i liceum mam juz za soba to wciaz zdaza mi sie rozebrac i
                ubrac w to samo(np. rano jak wstaje z lozka)

                hihi
                • Gość: aledżez pół kilo.... IP: *.prox.pl / 213.25.15.* 27.12.04, 17:55
                  Za czasu PRL-u moja mamo stała w kolejce po mięso. Panie w kolejce za mamą
                  rozmawiały o Trepczy (malutka miejscowość - wioska blisko Bieszczadów). Gdy
                  doszło do mamy pani sprzedawczyni zapytała proszę a mama "proszę pół kilo
                  Trepczy".
                  Znowu moja siostra która nigdy nigdzie nie może zdązyć bo zawsze na wszystko ma
                  czas wybierała się na basen i gdy przyszli po nią znajomi tak się spieszyła że
                  poszła w bluzeczce i samych majtkach. Patrzyłam przez okno aby jej jakoś dać
                  znać a jej koledzy wogóle się nie zorientowali.
                  • Gość: jagodzianna Re: pół kilo.... IP: *.nette.pl 05.10.09, 19:08
                    Hehe, skoro już mówimy o basenie... Kiedyś poszłam na basen, przebrałam się w
                    strój kąpielowy i pobiegłam się pluskać:) Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że
                    zapomniałam zdjąć skarpetki:D
                • nikitka78 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 07.09.06, 14:17
                  Moja mama wychodząc ze szpitala zapomniała zdjąć niebieskie foliowe kapcie i
                  wsiadła na swojego czerwonego składaka, założyła płaszcz z kapturem-
                  deseń "moro" (padał deszcz) i zastanawiała się dlaczego ludzie się za nią
                  oglądają a żołnierze salują :-)
                  • Gość: kk Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.gprspla.plusgsm.pl 24.02.07, 16:49
                    jestem na kursie weekendowym odbywajacym sie w szkole, w ktorej wymagaja
                    noszenia takich szpitalnych kapcio-workow w koszmarnie niebieskim kolorze...
                    dzisiaj wyszlam w nich i nawet sie nie zorientowalam :)
                    • Gość: Sss... Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.zax.pl 24.02.10, 18:13
                      a ja w tych niebieskich, szputalnych worach chodzę po szkole, bo jak
                      ktoś nie przebiera butów, to takie nosi... ;)
                • Gość: palos Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.dynamic.gprs.plus.pl 13.12.09, 00:06
                  mój tata odebrał domofon słowami: "starostwo powiatowe,słucham" :) po drugiej
                  stronie stała 8-letnia koleżanka mojej siostry :)

                  ja często słucham w pracy radia przez słuchawki podłaczone do laptopa.
                  noorycznie wstaję i łapię sie na tą smycz :)
              • aberta Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 14.04.04, 14:18
                A ja poszłam do pracy bez biustonosza:-))))
                ...zapomniałam
                kiedyś wyszłam z domu z jednym okiem pomalowanym hihi
                • sonia40 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 04.02.05, 00:37
                  aberta napisała:

                  > A ja poszłam do pracy bez biustonosza:-))))
                  > ...zapomniałam
                  > kiedyś wyszłam z domu z jednym okiem pomalowanym hihi

                  A już myślałam ,że to z jednym okiem pomalowanym tylko mnie mogło się przytrafić
                  Co za ulga. Są bratnie dusze na świecie.
                  Joanna tylko zalogowana
                  • kasik8 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 17.01.06, 17:27
                    Ja poszłam na Komunię Św. swojej corki w kapciach..taka bylam zaganiana
                    organizacja przyjecia w domu. Na szczescie kościół mam blisko domu i zdarzylam
                    sie cofnac i zmienic obuwie na jakies bardziej wizytowe. K.
                    • licealistka9 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 13.09.06, 18:01
                      mi zdaża się ogolic tylko jedna łydke:D
                    • Gość: hanka Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.chello.pl 22.08.10, 19:01
                      Ja raz wyszłam do pracy w bibelotach. Dziwiłam się czemu w windzie tak nisko kłaniał mi się sąsiad :)))
                      • the_dzidka Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 23.08.10, 11:44
                        > Ja raz wyszłam do pracy w bibelotach. Dziwiłam się czemu w windzie
                        tak nisko kł
                        > aniał mi się sąsiad :)))

                        Też bym sie kłaniała komuś, kto się ubiera w bibeloty... to
                        strasznie chyba pracochłonne jest, sznurkiem je łączyć czy jak?...
                        • Gość: Water Proof Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.icpnet.pl 18.10.10, 21:59
                          Może to były takie szklane słoniki na szczęście i wiązała je za trąby...?
                  • aamg Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 10.08.06, 13:47
                    sonia40 napisała:

                    > aberta napisała:
                    >
                    > > A ja poszłam do pracy bez biustonosza:-))))
                    > > ...zapomniałam
                    > > kiedyś wyszłam z domu z jednym okiem pomalowanym hihi
                    >
                    > A już myślałam ,że to z jednym okiem pomalowanym tylko mnie mogło się
                    przytrafi
                    > ć
                    > Co za ulga. Są bratnie dusze na świecie.
                    > Joanna tylko zalogowana

                    No to jest nas minimum trzy :)))
                    • Gość: Gosiaczek Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.internetdsl.tpnet.pl 24.11.06, 19:23
                      bez biustoniosza to u mnie standard, chyba dlatego ze mam male piersi i nic nie
                      odczuwam zeby mi cos zwisąło czy przeszkadzało hihi :))
                      • joanna182-0 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 09.12.08, 14:01
                        ja zauważe mimo małego biustu
                    • sta-fraszka Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 01.05.08, 03:12
                      cztery :)
                  • Gość: gabi Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.128.11.218.static.crowley.pl 27.08.10, 16:35
                    ja kiedyś o 6 rano wsadziłam do paszczy szczoteczkę od tuszu do rzęs i "myłam"
                    nią zęby :D
                    efekt jak łatwo przewidzieć był inny niż zamierzony :D
                    • jej_torebka Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 12.09.11, 14:23
                      ja zaczęłam myć zęby pillingiem do twarzy.
                • Gość: Magda Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: 62.148.92.* 22.10.05, 16:16
                  Ja też, jeszcze w czasach liceum poszłam do szkoły bez biustonosza. Pech ciał,
                  że akurat tego dnia, po szkole miałam iść do lekarza. Wstydziłam się iść bez
                  stanika (miałam wtedy jakieś 16-17 lat) i musiałam wrócić po niego do domu :)
                • nives1 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 11.05.07, 12:55
                  Z tym biustonoszem tez mi się zdarzyło - a zauważyla to koleżanka z biura ;P
                  W sobotę kiedyś do pracy poszlam a po 3 h sie kapnęłam dopiero dlaczego nikogo
                  nie ma i nikt nie dzwoni
                  Zamknęłam kota w łazience i poszlam na zakupy - jak wróciłam to sasiadka stała
                  pod moimi drzwiami i stwierdziła ze kotek chyba jest chory bo strasznie
                  miauczy - chory mógł być - zjadł mi antyperspirant (przeżyła ale już
                  dezodorantów nie je)
              • e_katt Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 01.01.05, 13:57
                podobny przypadek zaobserwowalam
                nie mnie sie to przytrafilo, ale jakiejs nieznajomej babce
                a mianowicie: widzialam jakas kobietke na przystanku tramwajowym przy
                Centralnym (W-wa), która dzilnie (a niczego nieswiadoma!) zdazala do tramwaju,
                na nogach majac.. jednorazowe, foliowe, biale 'kapcie' szpitalne!!

                z daleka to wygladalo, jakby nosila wielgachne biale adidasy.. hehe
              • Gość: ola1444 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 02.10.05, 21:17
                ja kiedyś wyszłam do sklepu po drodze wzięłam śmieci... i przeszłam z nimi całe
                miasto :)
                • Gość: Monika Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.europe.hp.net 12.09.06, 12:15
                  Ja weszlam do osiedlowego sklepu z workiem pelnym smieci, ktory mialam wyrzucic
                  po drodze.
                  • pigeon23 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 21.09.06, 21:25
                    ja kiedys dojechalam ze smieciami do babci (5 przystankow autobusem),
                    zorientowalam sie jak wysiadlam. jak bylam w liceum "uciekl mi jeden dzien" i w
                    niedziele wstalam rano o 6 i chcialam jechac do szkoly. skapnelam sie dopiero na
                    przystanku-jakos tak malo ludzi i brak korkow...:)))
                    • Gość: AGA Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.07.07, 16:01
                      A MOJEJ MAMIE W AUTOBUSIE PĘKŁA REKLAMÓWKA ZE ŚMIECIAMI ...
                  • kaska82 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 09.05.08, 20:21
                    Ja omal nie wsiadłam do cudzego samochodu stojącego na parkingu
                    przed hipermarketem ; )
                    • Gość: milo Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 09.05.08, 21:06
                      mąż wyszedł z marketu obładowany siatami. Idzie w stronę parkingu,
                      patrzy, a tam jakiś 50-letni jegomość dobiera się do naszego
                      samochodu! Adrenalina i testosteron zadziały: mąż rzucił sprawunki,
                      dobiega do mężczyzny, ten w popłochu stara się wsiąść do auta - nie
                      udaje mu się jednak: zostaje powalony na ziemię, trwa szamotanina...
                      W pewnej chwili mój zapalczywy mąż zwraca uwagę, że leżą obok dwóch
                      samochodów tej samej marki i tego samego koloru :D

                    • oposka Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 07.05.09, 14:38
                      > Ja omal nie wsiadłam do cudzego samochodu stojącego na parkingu
                      > przed hipermarketem ; )

                      a ja kiedys wsiadłam :
                      Facet się zatrzymał z samego rana a że było deszczowo i ciemno
                      (jesienna pora) wiec wsiadłam spojrzałam na kolor ok ktoś z pracy
                      pewnie. Jedziemy rozmawiamy i facet w pewnym momencie pyta sie
                      gdzie się zatrzymać a ja zdziwiona no jak to gdzie ? do pracy
                      jedziemy w końcu załapałam i jeszcze głupio się pytam a kim pan
                      właściwie jest ?
                    • Gość: Maura Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 13.09.09, 21:22
                      Wieczorem czekałam na męża, który miał mnie odebrać z pracy. Wsiadłam do
                      nadjeżdżającego auta- tej samej marki i koloru, co nasz. połapałam się dopiero,
                      gdy facet zrobił dziwną minę...
                      • pdanusia Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 19.07.10, 20:24
                        Ja znam tylko kolor naszego auta. Mąż jest zły, gdy próbuję wsiąść do auta
                        gorszej marki niż nasz, a zdarza mi się to nagminnie. W końcu rozpoznaję go po
                        numerach rejestracyjnych.
                        • Gość: zenek Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.toya.net.pl 15.10.10, 19:51
                          pdanusia. jakie to są "gorsze marki" ? zgaduję, mata szmelcwagena ;) .............ech nuworysze..........."gorsze marki"- ubawiłaś mnie nieźle ;) i niejednego na tym forum pewnie też. Twoje prawnuczki jeśli się uda wytrzasnąć pewne rzeczy z butów same będą miały "jazdę" z prababki ;) ale dzieki, mało który post ubawił lepiej niż Twój.
                          Pozdrawiam
                  • Gość: Maura Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 13.09.09, 21:19
                    Ja wyrzuciłam po drodze reklamówkę do śmietnika, a na zakupy poszłam z workiem
                    pełnym śmieci. Połapałam się dopiero w piekarni.
                • Gość: Dawid Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.internetdsl.tpnet.pl 24.09.06, 16:14
                  Ja miałem podobnie. Babcia, która mieszkała po drugiej stonie miasta (Lębork),
                  poprosiła mnie o wyrzucenie śmieci. Wziąłem więc kosz z odpadkami i... dotarłem
                  z nim do mojego rodzinnego domu. Poszedłem najkrótszą drogą - czyli przez
                  centrum miasta :)
                • Gość: frycia Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 13.11.06, 11:45
                  dobreeeee
              • awwika Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 02.10.05, 23:15
                Zaczelam swoja nową pracę:) pierwsza praca, stacja benzynowa. bylam
                przejeta...na tyle...ze zapomnialam ze pracuje w niedziele. dzwoni w niedziele
                koleznaka, u mnie muzyka na full, i pyta "...hm...A czy ty nie powinnas byc
                teraz w pracy??" ja: "niee:)" Ona:"a sprawdzz."..wiec ide z telefonem do
                grafiku, patrze" O fuck! zaraz bede!"
                nastepnym razem..chyba sie troche jednak przejelam, bo innego dnia...wpadłam do
                sklepu, zadowolona przywitałam sie z kolezanką ktora wlasnie mialam zmienic, i p
                [oszlam do szatni sie przebrac. Wychodze zwarta i gotowa zeby stanąc za
                kasą..kolezanka i kierowniczka patzra sie na mie dziwnie...ja" no co??"
                One....A TY co? nudzisz sie w domu??.....
                yyyy...mialam na 18:00...........a nie na 16:00
                :)))) i jescze wieele innych wpadek;/
                • awwika Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 02.10.05, 23:34
                  W zeszlym tygodniu zeszłam z nocy w pracy, spałam do 10:00 co i tak bylo dla
                  mnie duuzo za mało wiewc polozylam sie jescze na troche, ale ciagle mialam w
                  glowie ze na 12 umowilam sie ze znjaomym, a tak mi sie spaac jescze chcialao:( p
                  [ostanowilam zadzwonic i przelozyc spotkanie. Dzwnie wiec o ok. 11:15 i od razu
                  tlumacze, ze wiem, ze juz ktorys raz przekladam, ze jest mi glupio, ze wiem
                  wiem, bylismy umowieni na 12:00 ale ja naparedwe dzisnnie moge bo na 16:00 cos
                  tam jescze mialam. i sie nie wyrobie i naprawde baardzo orzepraszam, ze znowu
                  cos odkladam...po czym znajomy przerwal mi..." Ale Aniu, jestesmy umowieni na
                  piatek, a dzis jest poniedzuialek:) ja: yyyyyyyyy...to z kim ja byłam
                  umowiona????"


                  Kiedys moja kumpoela przeszla przez caale miasto z wielkim walkiem na glowie,
                  zapomniala o nim. a ma ciemnio brazowe wlosy walek byl koloru jaskrawy
                  PINK :)))) mialysmy kupe smiechu:))))
                  • Gość: gaga Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.nasze.pl / *.nasze.pl 20.12.05, 11:59
                    kiedyś wyszłam na spacer z moim małym dzieckiem. Załozyłam czyste rajstopy
                    oraz spodnie, które miałam na sobie poprzedniego dnia... tylko zapomniałm o tym
                    że rajstopy, które miałam na sobie poprzedniego nia są w spodniach (nieraz tak
                    się rozbierałam, zwłaszcza kiedy strasznie byłam zmęczona i nie chciało mi się
                    ściągać wszystkiego osobno - więc robiłam to "hurtem"). Idę tak sobie z
                    wuzeczkiem, ludzie dziwnie się za mną oglądają.... Myślę kurcze co jest..? A
                    tu "wczorajsze rajstopy wystają mi z nogawki spodni i ciągną się na mert za
                    mną! O ludzie - taki wstyd! Nie wiedziałam w jaki sposób usunąć je z nogawki!!
                    • alaskahuska Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 17.01.06, 16:35
                      hi,hi,hi kiedyś to samo mnie się przytrafiło. Pozdrawiam!
                      • Gość: me Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: 212.2.101.* 30.04.07, 20:46
                        mnie też ;)
                        • jej_torebka Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 12.09.11, 14:27
                          i mnie :)
                    • Gość: MAJCIOCHY Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.nasze.pl 13.09.06, 23:07
                      KOBIETO... CIESZ SIE ZE RAJSTOPY MI TAK KIEDYS WYSTAWALY MAJTKI ZPOPRZEDNIEGO
                      DNIA JAK SZLAM DO SZKOLY:)TAKIE W ROZYCZKI OCHH
                      • Gość: aisa Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.ipool.dobrynet.pl 30.04.07, 22:23
                        A mi jak byłam w podstawówce, to mi te majty z nogawki wypadły na klatce
                        schodowej i potem sąsiadka pytała wszystkich czyje to brudne gacie, a ja się
                        wstydziłam przyznać :P
                        • Gość: nasturcja Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.ssp.dialog.net.pl 04.10.08, 16:49
                          Majtki to jeszcze nic! Mojej koleżance w trakcie szaleńczego biegu po schodach
                          na górę wypadła ze spodni....podpaska.
                          To było baaardzo dawno temu i w handlu były takie podpaski skonstruowane z
                          kawałka waty obleczonego w sznrkową siatkę. Oczywiście nie miały żadnego paska
                          kleju. A i tak kobitki się za nimi zabijały, bo to ciężkie PRLowskie czasy były
                          i alternatywą mogły być zwykłe kawałki waty albo szmatki wielorazowego
                          użytku....Bleh...cieszmy się, że żyjemy już w innej epoce.
                      • Gość: legalna-blondynka spadające podwiązki IP: *.asta-net.com.pl 03.05.07, 18:56
                        Bardzo lubię pończochy samonośne , noszę je od wiosny do mrozów....kiedyś
                        kupiłam takie z dodatkowymi podwiązkami, spełniającymi raczej funkcję ozdobną.
                        Siedzę sobie w kawiarence, czytam gazetę w oczekiwaniu na koleżankę. Przy
                        sąsiednim stoliku grupa młodych chłopaków-uśmiechają się i coś szepczą.... nie
                        mam pojęcia ,że to moja koronkowa podwiązka wzbudza takie zainteresowanie....:)
                        Zsunęła się aż do kostki..poczułam się naprawdę głupio.
                        • Gość: ahahahh Re: spadające podwiązki IP: 213.134.181.* 22.04.08, 17:07
                          no, ja kiedyś musiałam na trawniku na środku skrzyzowania o ruchu okrężnym (tam, gdzie przejścia dla pieszych) - sceneria ważna, bo to takie epicentrum, z którego wszystko dookoła widać (obrócz paru krzaczków obok hehe): zatrzymać się , ściągnąć jakoś raz jednego buta, raz drugiego i ściągnąć z nóg pończochy "samonośne", które mi się już tak zsuwały chamsko, że pare kroków dalej same by mi do kostek zjechały - było dość ciepło a ja w takich spodniach - rybaczkach do połowy łydki..w sumie przynajmniej nogi nie były włochate;-) tylko ciut blade, bo to wiosna była..
                          • Gość: ahahahah Re: spadające podwiązki IP: 213.134.181.* 22.04.08, 17:11
                            w sumie wyciągnęłam te pończochy przez nogawki od spodni dość szybko, ale ciekawa jestem co na to kierowcy heheheh...któryś mógłby się zapatrzyć za bardzo co ja robie i spowodować kolizję:DDD
                        • veroy Re: spadające podwiązki 23.11.08, 11:09
                          ja mialam podobnie, szlam na mature w samonosnych i jak doszlam do
                          przystanku koronke mialam na wysokosci kolan.na oczach wszystich
                          ludzi na przystanku podciagalam je do normalnego poziomu.
                    • Gość: hola! Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.net-81-220-63.lyon.rev.numericable.fr 19.11.06, 16:29
                      wózeczkiem...
                    • Gość: kasiek Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: 80.50.232.* 29.04.08, 20:29
                      Z rajstopami to jeszcze lepszy mig miałam... Jeszcze parę lat temu, w zimie, na
                      duże mrozy ubierałam rajstopy pod spodnie, coby mi zimno nie było ;) Na wfie
                      ściągnełam, po wfie ubrałam, idę pod klasę i czuję, że coś "sztywno" w
                      nogawce... Miałam w spodniach DRUGĄ parę!! Moje ubrałam, a czyjeś były zwinięte
                      w kłębek i wciśnięte w spodnie w okolicach kolana :D do dziś nie wiem, czyje to
                      były.....
                    • akle2 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 08.10.10, 22:10
                      To ja tak pończochę samonośkę założyłam na lewą stronę, paskiem silikonowym na zewnątrz i nie mogłam pojąć, dlaczego jedna wciąż mi się obsuwa
                      • Gość: ola Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.info 06.01.13, 16:21
                        dziewczyny, mnie sie zsunęła podczas pierwszego tańca na moim ślubie:)
                • Gość: kk Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.stg.pl 13.10.06, 21:33
                  wyrypałam się o kabel od mikrofonu (w domu). Gadałam przez skypa, ktoś mnie
                  zawołał i nie zauważyłam.
              • Gość: aaaaaaaaaaa Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.upc-c.chello.nl 26.01.09, 23:32
                Robiłam kiedyś jajecznicę z 2 jajek dla dwóch bardzo głodnych osób. Pierwsze
                jajko rozbiłam wg schematu: jajko na patelnię, skorupka do kosza. Drugie jajko:
                odwrotnie. Efekt: nie najedlim się...

                Mój brat pojechał kiedyś na ciuchowe zakupy w dwóch różnych butach - jednym
                sportowym i jednym od garnituru. Zorientował się dopiero jak w przymierzalni
                zmieniał spodnie. Dodam, że jego dziewczyna, z którą łaził po sklepach, też nic
                nie zauważyła :))
                • jjrak Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 02.02.09, 13:58
                  Moja siostra zrobiła kiedys podobny numer z pomidorami. Skórki zostawiła a
                  resztę do kubełka na smieci ;-)
                  • yabol428 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 02.02.09, 16:31
                    jjrak napisał:

                    > Moja siostra zrobiła kiedys podobny numer z pomidorami. Skórki zostawiła a
                    > resztę do kubełka na smieci ;-)

                    Moja mama opowiadała mi historię zasłyszaną od swojej koleżanki, która w
                    młodości, jako świeżo upieczona mężatka, przyrządzała obiad pod okiem nowej
                    teściowej i z wrażenia odcedziła rosół do zlewu, pozostawiając sam makaron :)
                    Ale to nie roztargnienie, bardziej stres :)
                    • paramecium Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 25.02.09, 15:27
                      W poniedziałek w Krakowie dosypało trochę śniegu, tak z 10cm.
                      Pojechałam bladym świtem na uczelnie i bardzo ostrożnie zaparkowałam, bojąc się zakopać w tej chmurce śniegu.
                      Wróciłam i również bardzo ostrożnie próbuje wyjechać, a tu klops. Zakopałam się.
                      Próbuję rozbujać samochód tak, żeby pokonał tą, malutką przecież, zaspę. Nic. Panika, prosić o pomoc jakiegoś faceta? Postanowiłam, że zadzwonię do męża po radę. Szukając w popłochu telefonu, tzw. kątem oka zobaczyłam zaciągnięty ręczny. Krótki rumieniec i do przodu bez problemu.
                      • lopresolja Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 20.02.10, 18:03
                        :)) ja tak na recznym przejechalam kilka dobrych metrow zanim sie zorientowalam
                        ze cos mi tu nie gra :D
                    • Gość: !K Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.hr.hr.cox.net 15.02.10, 13:54
                      a to mialo byc odwrotnie? :D
                      makaron sie raczej gotuje w wodzie nie w rosole.
              • Gość: wirr Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.lublin.mm.pl 01.01.14, 20:41
                Mój znajomy odwiedzał w Trójmieście mieszkania w ramach pewnych badań dla jakiejś Spółdzielni. Jako że grudzień był i śnieg (zeszły rok) , miał zapas takich foliowych "kapci", jak w szpitalach, żeby butów nie zdejmować i ludziom jednocześnie nie brudzić. Po ostatniej wizycie zapomniał zdjąć i ... pojechał na nocleg. Wpakował się w tych zielonych woreczkach na butach ... do hotelu Grand w Sopocie, tego eleganckiego przy molo. Mina portierów .. kamienna . Udawali , że nic nie widzą :)
            • Gość: huckleberry-wild Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.aster.pl / *.aster.pl 06.08.04, 00:35
              a wyszedłes kiedys z domu w kapciach?
            • Gość: ania-m Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.ds14.agh.edu.pl 24.04.05, 12:03
              Kuźwa, ja mam trzy takie koszyki w domu;)) kazdy z innego sklepu - wstyd było mi odnieść;)))
              • zla123 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 14.09.11, 04:27
                uwielbiam to forum, pasjami wrecz. prawie sikam ze smiechu, pozdrawiam wszystkich, Justyna.
            • froom Re: W ochraniaczach przez miasto 29.10.05, 22:55
              Kiedyś wracałam ze szpitala, gdzie odwiedzałam znajomą i - korzystając z tego,
              że jakże ładna pogoda - postanowiłam przejść się piechotą do centrum miasta na
              zakupy.

              Po długim czasie zorientowałam się, że mam na nogach ochraniacze, których nie
              zdjęłam po wyjsciu ze szpitala! A ja głupia myślałam, że ludzie się tak dziwnie
              na mnie patrzyli bo ładnie dziś wyglądam ...:P
            • kejt.de.grejt Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 10.03.09, 01:28
              mojej babci też się kilka razy zdarzyło przyjść do domu z koszykiem ze sklepu.
              A ja często rozmawiając przez telefon (komórka) szukam go, żeby np. sprawdzić
              która godzina
          • stiria Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 26.02.04, 21:53
            to mi nie raz sie zdarzylo :-)
            • Gość: Wilia Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.06.05, 10:10
              A ja ustawicznie wychodzę ze sklepu zaraz po zapłaceniu nie zabierając
              zakupionych rzeczy. W czsach szkolnych włożyłm różne buty i poszłam do
              kościoła. Najlepsze że do końca Mszy - nim się zorientowałam co jest grane -
              rzucane na mnie dość gęsto spojrzenia przypisałam urodzie mej sukni. Kiedy
              dorosłam wymalowawszy sobie dwa koła różu na policzkach poszłam do miasta nie
              roztarłszy ich z roztargnienia
          • Gość: Artur_P Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.suwalki.pl / *.suwalki.sdi.tpnet.pl 01.06.04, 12:36
            Mi udalo sie przejść niezauwazenie obok kas. Jakims cudem nie zostałem
            posądzony o kradzież. Zorientowałem sie dopiero na ulicy, że ide z koszykiem ze
            sklepu wraz z zakupami. Oczywiście wróciłem i zapłaciłem...
            • kopytna Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 01.06.04, 14:24
              Ostatnio jestem mocno przemeczona. Praca-dom praca-dom.....aż tu nagle wolny
              wieczór. Wsiadam w autko i pędzę do najlepszej przyjaciółki pogadać. Tylko
              jeden skręt na skrzyżowaniu dzieli mnie od pogaduchy. Wrzucam kierunkowskaz,
              zajmuję odpowiedni pas i cierpliwie czekam na zielone. Totalny brak ruchu,
              miasteczko jak wymarłe...Czekam i czekam..Cierpliwie.Minęło mnie jedno auto, i
              nic nie zatrybiłam, drugie auto pojawiło się po 3-4 min. Kierowca drugiego
              samochodu nie był już taki tolerancyjny i głośno zamanifestował niezadowolenie
              z sytuacji, że musiał skręcić ze środkowego pasa. Dopiero wtedy oprzytomniałam,
              że sygnalizacja jest wyłączona....Tak mnie to wyprowadziło z równowagi, że
              uruchomiła sie reakcja lawinowa....Stanelam pod klatka u przyjaciółki. Stare
              bloki a domofony robione w epoce gdy ochrona danych nie była w modzie...Tysiące
              razy stałam pod tą klatka. Koleżanka mieszka pod nr 14 i ma na nazwisko
              Adamska...Już chciałam nacisnąć domofon i ze zdziwieniem zauważyłam, że Lista
              zaczyna się na B. Pierwsze co pomyślałam - Jędza wyprowadziła się i nie dała
              znaku życia...A potem to już Adamskiej zadaniem bylo aby doprowadzić mnie do
              stanu funkcjonalnego...
              • the_dzidka Nie rozumiem? 01.06.04, 14:52
                > Tysiące
                > razy stałam pod tą klatka. Koleżanka mieszka pod nr 14 i ma na nazwisko
                > Adamska...Już chciałam nacisnąć domofon i ze zdziwieniem zauważyłam, że Lista
                > zaczyna się na B.

                Jak to na "B"?

                Dzidka Nierozumiejąca
                • kopytna Re: Nie rozumiem? 02.06.04, 08:48
                  Po prostu.....Szukałam alfabetycznie.... NA DOMOFONIE!!!! Pod Nr 1 mieszkała
                  osoba która nazywała się na B np Brodowska, a mojej Adamskiej ne było
                  Kompletnie zapomniałam, że są nr mieszkań....:)
              • Gość: goscktoryniemadosc Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl 05.06.04, 08:41
                Ależ się uchachałem...
                No to zapodam kilka swoich historii :)

                Pierwsza - znam to z opowiadań, bo jeszcze mnie na świecie wtedy nie było: mama
                kiedyś zmieniła ufarbowanie włosów, ojciec wracał zmęczony z pracy, zadzwonił
                do drzwi, mama mu otworzyła, a on zobaczył OBCĄ (!) kobietę, powiedział "Och
                przepraszam", obrócił się na pięcie i zaczął schodzić piętro niżej :). Podobno
                mama miała niezłą minę :)

                Kiedyś, już dwadzieścia klika lat później, siedziałem u znajomych i w pewnym
                momencie do mieszkania wkroczył ich sąsiad z góry (był nieźle wstawiony), my
                tego nie usłyszeliśmy, bo leciała głośno muzyka, dopiero wymieniliśmy z nim
                równie zdziwione spojrzenia, gdy wtargnął do pokoju :)

                Jak miałem kilka lat, to wyszedłem w zimie z dwu-/trzyletnią siostrą na spacer,
                po czym zacząłem lepić bałwana i na śmierć o niej zapomniałem. Jak bałwan był
                gotowy, to już niestety nie było siostry, całe szczęscie znaleźli ją jacyś
                dobrzy ludzie kilka ulic dalej, a my z przerażoną matką dotarliśmy jakoś do
                nich. Patrząc na mamę myślałem, że to ostatni dzień w moim życiu, ech co za
                nieludzki stress ;-)

                Kilka lat temu dopuściłem się zdrady dziewczyny z jej najlepszą koleżanką -
                wiem, że to okrutne, ale musicie mi uwierzyć, że to była zła, nawet bardzo zła
                kobieta i tak się po prostu musiało stać, w każdym razie przez niedługi moment,
                będąc już "wzruszonym" ;-), byłem w samych skarpetkach i ta koleżanka strasznie
                się śmiała, że to tak komicznie wygląda. Dzień później kochałem się z
                dziewczyną i też skarpetki ściągałem ostatnie, sytuacja się powtórzyła i moja
                dziewczyna zaczęła się śmiać, a ja na to:
                - Gośka też się z tego śmiała.
                Całe szczęście szybko się zorientowałem w sytuacji i dodałem:
                - No wiesz, z Andrzeja (imię jej chłopaka).
                Jakoś gładko przeszło, uff :)
                • Gość: mamaalibaby też o siorze IP: *.prox.pl / 213.25.15.* 27.12.04, 18:14
                  Moja siostra szła zimą z moją półtoraroczną córeczką na sankach. Rozmawiała z
                  koleżanką i w pewnym momencie zorientowała się że ciągnie same sanki. Kilka
                  skrzyżowań się wróciła i znalazła dziecko śpiące w śniegu. Córa zasnęła spadła
                  z sanek i nikt się nie zorientował.?????!!!!!!!!!!!!!

                  Mojej siostry chłopak nie ma prawajazdy a jeździ do niemiec po używane opony.
                  Bierze sobie kierowce rzecz jasna. Kiedyś jechali mieli załadowany samochód i
                  przyczepkę. Staneli na parkingu aby coś zjeść. Ruszyli i po jakiś 200 -stu
                  kilometrach zatrzymali się siusiu. Wtedy zauważyli że nie ma przyczepki!!!!?
                  Chłopaka ojciec był z nimi, kierowca jechał a oni z żalu się upili. Ojciec
                  oparł się o drzwi samochodu i wypadł z niego podczas jazdy. Gdyby nie jego syn
                  to kierowca znowu nie zorientowałby się. Po tej wyprawie zakończyli współprace
                  z tymże kierowcą a Oddział Celny i Agencja Celna w Sanoku do teraz sika ze
                  śmiechu jak widzi chłopaka mojej siostry. Niestety ja też tam pracuję.
                  • Gość: saralove Re: też o siorze IP: *.euronet.net.pl 26.02.05, 00:12
                    > Chłopaka ojciec był z nimi, kierowca jechał a oni z żalu się upili. Ojciec
                    > oparł się o drzwi samochodu i wypadł z niego podczas jazdy.

                    :-)))))))))))) dawno sie tak nie uśmiałam!
                  • ollgivanna Re: też o siorze 22.04.05, 18:11
                    Nie dziwi mnie sytuacja ze zgubieniem dziecka - w mojej rodzinie krąży opowieść,
                    jak to mnie półtoraroczną Babcia właśnie w śniegu z sanek zgubiła. Od tego czasu
                    druga Babcia za nic nie chciała dziecka wziąć ze sobą na sankach bez oparcia :-)

                    A tak o zapominaniu...
                    Kilka razy zdarzyło mi się nie wziąć psa na spacer z psem, tylko samą smycz z
                    obrożą. Ale to dość banalne, słyszałam to już od wielu osób :-) Zapominam też
                    śmieci na wyprawę Wynoszenia Śmieci :-)
                    • bodomlake Re: też o siorze 29.09.05, 16:26
                      a ja zapomniałam pare razy tornistra do szkoły.
                    • myia tez ze smieciami 29.09.05, 17:00
                      • Gość: katerina2 Re: tez ze smieciami IP: 62.13.168.* 13.08.07, 00:10
                        a ja tornistra ze szkoly
                    • myia przygoda ze smieciami 29.09.05, 17:03
                      taaak, to ja z workiem ze smieciami poszlam do sklepu na zakupy i dopiero jak
                      mialam pakowac towar przy kasie zorientowalam sie ze mialam isc ten worek
                      wyzucic..
                    • Gość: kelyana Re: też o siorze IP: *.net133.okay.pl 23.10.05, 00:28
                      ja zostawiłam mojego psa uwiazanego pod sklepem i poszłam po zrobieniu zakupów
                      zadowolona do domu:P dopiero ekspedientka po ok godzinie zadzwoniła do nas do
                      domu ( zaleta malych sklepow osiedlowych ) hmm wstyd mówić ale później jeszce ze
                      dwa razy mi sie to zdarzyło:) pies na szczęście mnie nie znienawidził i czeka
                      grzecznie pod sklepami
                      • marciazab Re: też o siorze 05.09.06, 11:21
                        Oj to samo ale bylam jeszcze z siostra. Poszlysmy do sklepu z psem ito calkiem
                        sporym bo wyzłem i wrucilysmy do domku bez psa. Psa przyprowadzila nam mala
                        sasiadka sasiadka bo go uwielbiala i rozpoznala a byla w sklepie. ;)
                        • summerlove Re: też o siorze 16.05.09, 21:23
                          Mój men wyszedł ze swoim psem, siedział na ławce. Ja przyszłam i gdzieś tam
                          chciałam iść. No i poszliśmy, ale kompletnie zapomnieliśmy o psie. Chłopak
                          wrócił do domu późnym wieczorem i przywitał go ochrzan od mamuśki że pies sam
                          wrócił do domu ;)) Przez pół dnia nie przypomniało nam się że przecież jeszcze
                          pies był.
                  • kasik8 Re: po pogrzebie 17.01.06, 17:41
                    Moj tata kilkanascie lat temu..byl na pogrzebie zony kolegi swojego ojca (czyli
                    mego dziadka)..jako osoba towarzysząca ojcu.
                    Po pogrzebie do wdowca ustawila sie dluga kolejka, by zlozyc kondolencje. Moj
                    ojciec z tytułu, ze nie byl z rodziny stanąl gdzies daleko w tyle. Kiedy w
                    koncu nadeszla jego kolej poprostu z przyzwyczajenia powiedzial:
                    -wszystkiego najlepszego.

                • kuger Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 05.07.05, 10:21
                  Gdy miałem z 5 lat wstałam z łóżka około 23, poszedłem do kuchni i na oczach mojej zdziwionej mamusi, która zajmowała się przerobem truskawek na dżem, otworzyłem drzwiczki na których wisiał kosz na śmieci wyjąłem siurka i oddałem mocz.
                  Mama była tak zdziwiona, że nic nie powiedziała, a ja grzecznie wróciłem na wyrko dalej zaspany.
                  • aamg Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 10.08.06, 13:52
                    kuger napisał:

                    > Gdy miałem z 5 lat wstałam z łóżka około 23, poszedłem do kuchni i na oczach
                    mo
                    > jej zdziwionej mamusi, która zajmowała się przerobem truskawek na dżem,
                    otworzy
                    > łem drzwiczki na których wisiał kosz na śmieci wyjąłem siurka i oddałem mocz.
                    > Mama była tak zdziwiona, że nic nie powiedziała, a ja grzecznie wróciłem na
                    wyr
                    > ko dalej zaspany.

                    Sąsiad DOROSŁY i trzeźwy zrobił tak przez sen, ale niestety do szafy...
                  • megaego Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 04.09.06, 15:38
                    to mało!! ja jak byłam mała zrobiłam podobny numer, ale przepchnęłam mamusię,
                    wyciągnęłam spod zlewu butelkę i do niej zaczęłam sikać!!!!!! Mama tak
                    zbaraniała, że nawet nie zdążyła zareagować!
                  • Gość: a Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.nasze.pl 13.09.06, 23:23
                    hehehe a to bylo dobre
                  • Gość: dobra uczennica Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.internetdsl.tpnet.pl 10.08.07, 18:52
                    Jako przewodnicząca klasy w podstawówce miałam zaszczyt nosić dziennik z lekcji
                    na lekcję i na początku zajęć wręczałam go nauczycielowi a nastepnie po lekcjach
                    odnosiłam do pokoju nauczycielskiego. Wierzcie mi że nie raz przez roztargnienie
                    przynosiłam ten dziennik do domu razem ze swoimi książkami w plecaku. Ale nigdy
                    mi nie przyszło do głowy że mogłam to wykorzystać i powpisywać sobie oceny
                    zawsze z przerażeniem biegłam z powrotem do szkoły
                    • uccello Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 10.08.07, 19:00
                      Zwykle wstaję późno, bo najlepiej pracuje mi się w nocy, no ale
                      czasem, nistety muszę wstać rano i jestem nie-przy-tom-na.
                      Po prostu zombie.
                      Ostatnio, w pośpiechu, po prysznicu( więc już trochę obudzona)
                      uszminkowałam sobie pachy.
                      • jej_torebka Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 12.09.11, 14:36
                        w moim rankingu wygrywasz :)
                • Gość: katerina2 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: 62.13.168.* 13.08.07, 00:02
                  mama kumpla kupila nowy parasol.On go chcial otworzyc,ale mu nie
                  pozwolila mowiac: wszystko co wezmiesz w rece to popsujesz.... Na
                  drugi dzien dzien byl pochmurny,kumplel na rowerze jezdzi do
                  szkolu,wzial wiec ten nowy parasol.Pech chcial, ze szpic wplatal sie
                  miedzy szprychyi sie zlamal,kumpel sie wywalil i niezle pocharatal.
                  Schowal szpic do kieszeni. Spotkal kolege i chcac mu pokazac jak
                  doszlo do tego, ze sie potlukł, zademonstrowal to samo lamiac
                  okragla raczke parasola i wywracajac sie znow z roweru. Wrocil do
                  domu z parasolem w 3 czesciach ku oburzeniu mamy, ze zrobil to
                  specjalnie !!
                  • Gość: zazula Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 09.10.08, 22:29
                    popłakałam się, chociaż tego roztargnieniem nie nazwę :)
                • Gość: nowedding Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.asw.waw.pl 09.05.08, 12:36
                  Bomba!
            • Gość: terramitica Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.aster.pl / *.aster.pl 30.06.05, 14:53
              ja tez mam takie sklepowe... to raczej pomylka slowna, ale komu nie opowiadam
              robi wrazenie; ostqatnio moj mezczyzna wyslal mnie do media marktu bo baterie,
              tylko, ze zazyczyl sobie duracell; oczywiscie w tym sklepie nigdy nic nie mozna
              znalezc, wiec podchodze do pracownika (mlody, wiek ok 25 lat) i pytam: czy
              macie tutaj durexy?

              chlopak nie stracil watku i powiedzial: u nas nie ma, ale tej aptece
              naprzeciwko na pewno maja, jak kupisz wpadnij to umowimy sie najpierw na kawe

              w tym momencie uswiadomilam sobie moja fatalna pomylke, mialam ochote po prostu
              zniknac... odwrocilam sie i pognalam w strone wyjscia, po drodze oczywisce
              znalazlam te cholerne duracelle.....
            • Gość: Legend^^ Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: 80.48.34.* 19.01.09, 17:41
              Ja kiedyś, w wieku może 9lat zostałam wysłana do sklepu pod domem, w którym często robiliśmy zakupy. Bardzo się spieszyłam, chyba tylko po to, żeby pochwalić się mamie, że kupiłam wszystko, o co prosiła. Dumna z siebie po wymienieniu potrzebnych mi rzeczy, grzecznie podziękowałam, pożegnałam się, odwróciłam na pięcie i już miałam wychodzić ze sklepu, aż nagle usłyszałam: 'a może byś tak zapłaciła?'. Zmieszałam się okrutnie, na szczęście sprzedawca wyglądał na rozbawionego, a w sklepie nie było innych klientów, bo chyba zapadłabym się pod ziemię ;)
          • Gość: onaaa Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.internetdsl.tpnet.pl 23.11.04, 21:31
            zrobiłam to samo !
            ale to było dawno...
            • gixera Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 23.11.04, 21:47
              Ja dzisiaj zapomnialam wysiasc z tramwaju....
              • Gość: ktoś Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.internetdsl.tpnet.pl 19.05.05, 15:34
                gixera napisała:

                > Ja dzisiaj zapomnialam wysiasc z tramwaju....

                I ciągle jedziesz tym tramwajem, do dziś?
              • Gość: kama Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: 82.139.26.* 09.09.05, 19:25
                A tak a'propos komunikacji. Często bywam w Krakowie i pociąg którym jeżdżę jest
                na mojej stacji rozłączany. Zawsze trzeba się upewnić czy wagon do którego
                wsiadam jedzie do Krakowa. I pewnego razu wsiadłam jak zawsze a moje pytanie do
                podróżnych brzmiało : "Czy ten TRAMWAJ jedzie do Krakowa?"
          • Gość: Ulania Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.internetdsl.tpnet.pl 17.12.04, 23:51
            Zrobiłam zakupy i zostawiłam je w koszyku sklepowym:)))
            • Gość: elo_melo Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.adsl.inetia.pl 20.04.09, 19:28
              - zbliżał się koniec liceum i matura, polonistka stwierdziła, że dokonam niemożliwego i żeby zaliczyć polski na 5 miałam tydzień na nauczenie się materiału z 3 lat, żeby zaliczyć. dzień przed zaliczeniem spędziłam 12 godzin na nauce, czytaniu opracowań, notatek i wszystkiego co miałąm pod ręką, a co było związane z jezykiem polskim. koło północy, postanowiłam zrobić małą przerwę i dla relaksu poczytać jakiś kryminał. położyłam się wygodnie na łóżku, wzięłam książkę do ręki, zgasiłam lampkę na biurku [ jedyne źródło światło w pokoju ]i dłuższą chwilę kminiłam co jest nie tak oO'

              - uczyłam się do jakiegoś sprawdzianu, więc wszytskie książki, zeszyty i luźne notatki miałam rozwalone na łóżku. łóżko mam zaraz obok biurka, na któym ustawiłam duży kubek z kawą. nie wiedzieć czemu w pewnym momencie drzwiczki od biurka się urwały, strąciły kubek z kawą na łóżko zalewając notatki. najspokojniej w świecie, poszłam zrobić nową kawę, bo byłam zbyt zaspana, żeby wpaść na pomysł ratowania resztek notatek;

          • Gość: beti Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: 193.24.24.* 01.04.05, 13:20
            Z worem pełnym śmieci wpakowałam sie do auta (jechaliśmy na zakupy)- dopiero po
            jakim czasie zorientowałam się, skąd ten smród:)))
            • Gość: ewa Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 30.06.05, 10:18
              buahaha! dobre z tymi smieciami! :)
            • Gość: Magda Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: 62.148.92.* 22.10.05, 16:33
              Ja jeździłam z wilkim worem śmieci w bagażniku przez kilka dni w lipcu- w mega
              upały! Smieci zostały do bagażnika włożone bez mojej wiedzi, wkładający
              zapomniał mi otym powiedzieć, a potem również zapomniał je wyjąć. Smród był
              okrótny, niezrażona zainwestowałam w nowy super intensywny zapach samochodowy,
              który rzecz jasna nie pomagał. Przez kilka dni zastanawiałam się co tak może
              śmierdzieć, czosnek jakby, może jakieś chipsy się rozsypały... ale nie wpadłam
              na to żeby otworzyć bagażnik (zamek jest zepsuty i raczej nie korzystam z
              bagażnika). Smród był coraz intensywniejszy, ale twardo jeździłam, z otwartymi
              na maksa oknami, rzecz jasna. Po kilku dniach wybraliśmy się z mężem na weekend
              na Mazury. Mąż pod blokiem otworzył bagażnik, zauważył wielki wór, zdziwił się
              nieco, ale nie zapytał mnie co to. Jak już dojechaliśmy na miejsce, przy
              wyciąganiu bagaży mąż przypomniał sobie o nim i zapytał co takiego wożę w
              wielkim czarnym worku w bagażniku. Otworzyliśmy wór, zabiła nas eksplozja
              aromatu... Wór ze śmieciami wylądował w końcu w kontenerze na Mazurach,po
              tygodniu wożenia w bagażniku...
              • Gość: dzik123 cukiniowe zapiekanki IP: *.wroclaw.vectranet.pl 01.01.14, 15:41
                oglądałam film jak chodować cukinie akurat robiłam zapiekanki już wszystko zrobiłam (zamiast bułki dałam cukinie)
          • agi-it Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 05.09.06, 09:59
            kilka lat temu moja mama dosłownie tak samo miała. Pani zesklepu wybiega
            krzycząc "proszę pani,proszę pani,a pani gdzie???",na to moja mama "do
            zegarmistrza". Hehe,dobre
          • Gość: Gosiaczek;)) Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.internetdsl.tpnet.pl 24.11.06, 19:20
            ja mialam najpierw wyrzucic worek ze smieciami a potem isc do kslepu ale
            zaszłam troszke za daleko w sklepie zorientowałam sie co trzymam jeszcze w
            rekach.... cos czego juz tam danwo nie powinno byc:))
        • Gość: pyza eh te pociagi IP: *.zgora.dialog.net.pl 22.09.05, 04:16
          Dworzec Warszawa Centralna.Mam 11 lat. Wracamy z rodzinnych wakacji. Troche mi
          sie dłuży to czekanie na pociag, wiec co chwile pytam rodzicow "czy to ten?".
          Wkoncu zdenerwowana mama stwierdza na odczepnego , ze nastepny bedzie juz na
          pewno "nasz". Kiedy wiec na peronie pojawiaja sie nowe wagony , bez
          zastanowienia, w radosnych podskokach wbiegam do ktoregos z nich...Dopiero za
          zamknietymi(automatycznie) drzwiami orientuję sie , ze cos jest nie tak, tzn że
          reszta rodzinki wciaz tkwi na peronie...przerażona mama cos krzyczy i zaczyna
          biec.. za nią tata (ciągnie za reke brata). Wkoncu inni ludzie zaczynaja
          wskazywac na mnie i tez krzyczec.Dołaczam sie oczywiscie do ogolnej paniki i
          zamieszania waląc z calych sil w zamkniete drzwi...Okazalo sie, że zbyt
          powaznie potraktowalam slowa mamy, a w dworcowym zamieszaniu nikt nie
          zauwazyl , ze nagle zniknelam...To troche tragifarsa,bo moglo skonczyc sie
          gorzej, ale na szczescie wsiadlam do wagonu na czole pociagu, wiec jakos udalo
          sie powiadomic maszyniste i zatrzymać pojazd. Dzięki temu moją pierwszą
          samodzielną podroz odbylam dopiero 5 lat pozniej:))
        • Gość: dzik123 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.wroclaw.vectranet.pl 01.01.14, 15:32
          dośrotka?
      • Gość: Zosia Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl 26.02.04, 19:01
        Wybierałam się na zakupy.Sprawdziłam w lodówce jakich produktów brak i co muszę
        dokupić.Zaczęłam się ubierać,lecz nigdzie nie mogłam znależć jednego
        buta.Podejrzewałam psa,że mi go gdzieś wyniósł.Poszłam w innych butach.Po
        powrocie do domu wkładam zakupy do lodówki i co widzę na górnej półce?Mój
        poszukiwany bucik.
        • froom Re: I do kosza 29.10.05, 23:11
          Kilka razy zdarzyło mi się, że po zjedzeniu np. jogurtu, łyżeczkę wywalam do
          kosza na śmieci a kubeczek wkładam do zlewu ... podobnie z talerzami ... siup!
          do zlewu, a potem się dziwię, że sztućców brak! ...;)
          • Gość: kora Re: I do kosza IP: *.chello.pl 29.10.05, 23:51
            ja kiedys zanioslam talerz do lazienki;)
            • Gość: braat1 Re: I do kosza IP: *.centertel.pl 31.03.06, 07:56
              Ja bardzo czesto po zrobieniu kanapek, chowam maslo do chlebaka, a chleb do
              lodowki :)
              • tatiana104 Re: I do kosza 05.05.07, 14:00
                Gorzej, ubranie zamiast do kosza na bielizne, wrzuciłam do klopa
                • Gość: ocset Re: I do kosza IP: *.eastwest.com.pl 13.08.07, 11:46
                  Ja tez!!!!!:D
                  • summerlove Re: I do kosza 16.05.09, 21:39
                    I ja też ;))
                    • Gość: gość Re: I do kosza IP: *.toya.net.pl 27.08.09, 14:36
                      Jako młode dziewczę poszłam po proszek do prania. W sprzedaży był wtedy
                      Ixi i Bis, mowię: poproszę proszek Is i Bixi. Zdarzyło mi sie też wyjść
                      z toalety szkolnej ze spódnicą z tyłu wsadzoną w majty i tak
                      przeparadować pół korytarza.
                • Gość: JA Re: I do kosza IP: 82.112.148.* 05.12.08, 21:27
                  Wczoraj zrobilam dokladnie to samo ! Jak dobrze ze nie sposcilam
                  wody...
                • Gość: aneczka31 Re: I do kosza IP: 212.182.29.* 03.02.09, 12:33
                  Mi się kiedyś zdzrzyło wrzuci pilota od telewizora do kosza na
                  bieliznę. Ile się go później naszujałam:)
              • zwierze_futerkowe Re: I do kosza 29.04.08, 18:32
                Ja kiedyś przed dłuższym urlopem postanowiłam zabrać z biura swój ulubiony
                kubek, bo po powrocie pewnie bym go już tam nie zastała. W drodze do domu
                wstąpiłam jeszcze do sklepu po lody - takie w kostce, zawijane w papierek. W
                domu lody do zamrażalnika, kubek do szafki... a przynajmniej tak mi się
                wydawało, dopóki po paru godzinach nie zauważyłam malowniczej śmietankowej
                kałuży pod szafką. Lody nadawały się do wyrzucenia (na lizanie półki nie miałam
                ochoty :) ). Ciekawe, jak kubkowi podobało się w zamrażalniku... :)
            • Gość: lazienkowa Re: I do kosza IP: *.subscribers.sferia.net 22.11.08, 14:30
              ja zawsze talerze wynosze do lazienki hehehe bo nie mam zlewu w
              kuchni ;)
          • Gość: Idunia Re: I do kosza IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 06.09.06, 11:44
            froom napisała:

            > Kilka razy zdarzyło mi się, że po zjedzeniu np. jogurtu, łyżeczkę wywalam do
            > kosza na śmieci a kubeczek wkładam do zlewu ... podobnie z talerzami ...
            siup!
            > do zlewu, a potem się dziwię, że sztućców brak! ...;)

            Właśnie wczoraj znalazłam ulubiony widelec w koszu :)

            A już notorycznie przy przebieraniu np. owoców, szypułki lecą do przebranych
            truskawek, jak się zamyślę... :)
            • joanna182-0 Re: I do kosza 09.12.08, 14:51

              > A już notorycznie przy przebieraniu np. owoców, szypułki lecą do
              przebranych
              > truskawek, jak się zamyślę... :)

              a u mnie obrane jabłko do kosza bardzo często
          • Gość: uchachana Re: I do kosza IP: *.subscribers.sferia.net 22.11.08, 14:29
            z tymi sztuccami w koszu to u mnie standard :)

            moj ukochany, jako jednostka dosc roztargniona, czesto zapomina
            gdzie cos lezalo lub gdzie co powinno sie znajdowac, dzieki czemu,
            wszystko trzyma na wierzchu - dopoki to widzi, to pamieta ze to ma.

            jakis czas temu skonczyla sie pasta do zebow, ukochany wylozyl nowa
            na umywalke. wchodze jakis czas pozniej do lazienki, patrze i nie
            widze pustego pudelka - bylam mile zaskoczona, ze wreszcie sie
            nauczyl wyrzucac puste opakowania do kosza. cieszylam sie do momentu
            otwarcia szafki - tam na srodku stalo puste pudelko z pustym
            opakowaniem po pascie - tak jakos sie zagapil ;)
        • Gość: whityy Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.internetdsl.tpnet.pl 07.04.07, 18:12
          wycieczka szkolna do Szczecina zbieranina 20 osob z roznych klas. Przesiadka w
          Katowicach. Wychowawcy mowia nam ze ten nadjezdzajacy pociag to nasz 2 wagon ok
          wiec my wsiadamy ale... nasi kochani wfisci sie zagadali!! nie wiem jak to
          zrobili ale zapomnieli wsiasc:P pociag zaczyna odjezdzac a my zamiast probowac
          zatrzymac pociag totalna glupawka:P i nagle zryw i leeeeeeca...:P:P jakims
          cudem wsiedli juz w locie dobrze ze uczyli wfu bo inaczej by raczej nie
          zdazyli:D
          tylko wsrod nauczycieli byl moj wujek i juz chyba do konca zycia bedzie mi
          wypominal ze tak ich chielismy zostawic...
          • Gość: gość Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.01.09, 00:21
            haha :D dobre!

            u mnie w podstawówce było podobnie. tylko zostawili ks.proboszcza w Częstochowie.
            były trzy autokary i każdy myślał że ks.proboszcz jedzie w innym,
            zorientowaliśmy się dopiero gdy zaczęła nas doganiać taksówka z wystającym i
            histerycznie krzyczącym przez okno ks.proboszczem :)
            już go widzę jak wsiada do taksówki i mówi nieśmiertelną kwestię!
            = za tym autobusem!!!!! :)
            • Gość: imbir Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.multimo.pl 09.12.09, 00:10

              Umarłam... :D
      • Gość: roberta Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 20:50
        mamę mojej koleżanki bolało gardło i nie bardzo mogła mówić, zapisala więc
        nazwę leku na kartce i poszła do apteki.Podała pani farmaceutce ową kartkę, a
        ta spojrzała na kartkę po czym odpisala : "nie ma" i oddała kartkę...
        Ta sama mama goniła kiedyś tramwaj, pan motorniczy był uprzejmy, poczekał.mama
        koleżanki wpada do tramwaju i zamiast powiedzieć człowiekowi :dziękuję- to
        powiedziała "dzień dobry"
        • pauli7 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 24.11.04, 22:53
          mamę mojej koleżanki bolało gardło i nie bardzo mogła mówić, zapisala więc
          > nazwę leku na kartce i poszła do apteki.Podała pani farmaceutce ową kartkę, a
          > ta spojrzała na kartkę po czym odpisala : "nie ma" i oddała kartkę...

          to moze byc niekoniecznie przez roztargnienie - moze farmaceutka myslala, ze ma
          przed soba osobe gluchoniema.... ale wyszlo smiesznie:)))

          Pauli
          • Gość: choco Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.net.pl 05.04.06, 09:26
            kilka dni temu około godziny 13 zaszłam do swojej koleżanki i nie wiem czemu
            cały czas chodziło mi po głowie "dobrywieczór". A jak. Gdy koleżanki mama
            otworzyła drzwi to ja pełna uprzejmości : "dobrywieczór, czy zastałam emilkę" ?
            • mama007 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 06.09.06, 08:52
              ja kiedys siedzialam pod blokiem, lat mialam nascie, powiedzialam dzien dobry
              sasiadowi, ktory przechodzil obok i pomyslalam, ze jak ktos mija druga osobe to
              sie powinno mowic dzien dobry i od razu do widzenia, bo ten ktos od razu znika.
              tak sie zamyslilam nad tym do widzenia, ze oczywiscie nastepnego sasiada
              przywitalam slowami "do widzenia" :)
          • Gość: EmiLka Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.elartnet.pl 20.05.08, 12:05
            Ja kiedyś napisałam na karteczce nazwę bardzo krępującego badania zaleconego
            przez lekarza (cała poczekalnia ludzi i w ogóle), a następnie podsunęłam
            karteczkę pani w rejestracji i zapytałam , kiedy można wykonać TO (tu wskazałam
            palcem na karteczkę) badanie. Pani pielęgniarka nie była taka wstydliwa, bo
            głośno i wyraźnie odczytała nazwę badania z karteczki i poinformowała mnie
            tudzież kilkudziesięciu postronnych ludzi o szczegółach. Od tej pory noga moja
            nie postała w ATTIS na Żurawiejw Warszawie.
          • joanna182-0 Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 09.12.08, 14:54
            ja zazwyczaj jak mnie boli gardło i ledwo co mówię zazwyczaj pisze
            kartki do różnych sklepów.
        • mala-izunia Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 06.01.05, 02:21
          Ja zrobilam podobnie pare lat temu. Raz zostalam na noc u mojej kolezanki.
          Ogladalysmy pozno w nocy jakis film i zglodnialysmy. Nieoceniona kolezanka
          zrobila przesmaczne kanapki, ktore jadlysmy, ogladajac jednoczesnie film.
          Kiedy skonczylysmy, chcialam jej podziekowac, nie przeszkadzajac innym obecnym
          w ogladaniu filmu. Pochylilam sie wiec w jej kierunku i teatralnym szeptem
          powiedzialam: "Dzien dobry". Nie dalo sie tego filmu ogladac.
          • agataku Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 25.03.05, 14:01
            oj oj...
            popłakałam się ze śmiechu!
          • dorianne.gray Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 09.01.06, 22:15
            Zaplułam monitor ;)
          • Gość: pogodna Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) IP: *.icpnet.pl 24.08.07, 23:20
            witaj

            popłakałam się ze śmiechu, nie dziwię się, sama bym już nie miała
            sił oglądać filmu, bo bym się tylko śmiała :)

            PS.
            ja w marcu w drodze do pracy mijałam małą piekarnię. Był to akurat
            mój pierwszy dzień pracy, już byłam na granicy by się nie spóźnić,
            ale wiedząc, że za chwilę zgłodnieję postanowiłam wstąpić po
            bułeczki. Wychodząc urwałam klamkę i z wielkimi oczami do
            sprzedawczyn: " Ona tak zawsze?" potem prawie wyszłam z tą klamką,
            ale w porę oprzytomniałam. A na wprost wyjścia ze sklepu natknęłam
            się na szefostwo :D

            pozdrawiam forumowiczów
          • summerlove Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 17.05.09, 00:12
            Lekcja biologii w liceum: Nauczycielka kichnęła, jeden koleś do niej "Na
            zdrowie" a ona: "Dzień dobry" ;))
            Wszyscy w śmiech, ale każdy ją lubił więc było ok ;))
          • paranoid_eyes Re: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :) 07.06.09, 05:19

            Po jakiejś imprezie nocowałałam u koleżanki. Rano wstałyśmy,
            zjadłyśmy śniadanie z jej rodzicami, potem jeszcze spokojnie
            wypiliśmy wspólnie herbatę, rozmawiając. O jakijś wpół do jedenastej
            zaczęłam się zbierać do domu. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy jak
            zakładałąm buty i kurtkę, po czym, już w drzwiach, oświadczyłam że
            "dziękuję bardzo i dobranoc".

            Koleżanka (ta z powyższej historii) wsiadła kiedyś do windy w
            okolicach siódmej rano i powiedziałą "dobrywieczór" do współpasażerów