rita100 19.03.06, 21:48 Naprawdę , nie mogłam się pohamować, tak ma sia podoba to zdanie. Czy ktoś próbował wypowiedziec to zdanie na głos ? Am sia łuśnioła Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
rita100 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 20.03.06, 11:09 forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=708&w=31230804&a=31365259 Tak wygląda Olsztyn z lotu ptaka Odpowiedz Link
rita100 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 20.03.06, 11:15 forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=708&w=27699287 Olsztyn nocą Psiankne mniasto, psiankne Odpowiedz Link
rita100 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 25.03.06, 21:23 www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php To jest strona Suda, fantastyczne zdjecia z Olsztyna dzisiejszego i imprez odbywających sie w Olsztynie. Polecam , stronka godna uwagi. Ogromna ilośc zdjęć. W tym watku zajmę się zaułkami Olsztyna w/g książki Piechockiego i nie tylko, może w nim odkryjemy magię, magię Łolstyna. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 20:12 Rita zajęta tyloma wątkami i łuczy sia gwary to ji ciasu nie ma ksiajżki Stanisława Piechockiego noma łopowiedzieć. Sprytnie to wykorzystam i przeczytam rozdział z książki 'Prusy Wschodnie - za żelaznym kordonem', którą w roku 1933 napisał i wydał Jędrzej Giertych. Acha, skoro wnukowi dziadka nie godzi się wypominać, to i dziadkowi wnuka nie wytykajmy, tylko posłuchajmy. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 20:14 Jedziemy krajem falistym i lesistym, ozdobionym wyłaniającymi się co chwila płaszczyznami wielkich i pięknych, srebrnych jezior. Zmierzamy do stolicy wschodniopruskiej polszczyzny: do Olsztyna. - Allenstein! Wita nas miasteczko schludne i dobrze zagospodarowane o około 40.000 mieszkańców, - posiadające tramwaj elektryczny i niezły teatr niemiecki (coprawda utrzymywany przy dużych subwencjach rządowych, rozlokowany w gmachu zwanym 'Treudank', ufundowanym w nagrodę za wierność po zwycięskim dla Niemiec plebiscycie), będący wreszcie ważnym węzłem kolejowym oraz siedzibą władz osobnego okręgu rejencyjnego (Regierungsbezirk) – a więc jednostki administracyjnej do pewnego stopnia odpowiadającej naszemu województwu. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 20:14 Srodmieście Olsztyna nosi na sobie piętno tradycyj krzyżackich. Jego punkt centralny stanowi wyśmienicie zachowany, średniowieczny zamek, będący ongiś własnością biskupów Warmijskich – potężna, czworoboczna, ceglana budowla z wyniosłą wieżą i obszernym dziedzińcem, otoczona zarośniętą dzisiaj ogrodami fosą. Prócz zamku, zasługuje w średniowiecznym Olsztynie na uwagę stary, gotycki kościół św. Jakóba, oraz zachowana, piękna brama miejska. Dookoła Olsztyna starego – dookoła sieci wąskich uliczek, otaczających spory rynek, rozrósł się Olsztyn nowy, miasto nowoczesnych gmachów i kamienic, pięknych sklepów, dobrze utrzymanych ogrodów. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 20:16 W północnej części miasta na tak zwanem Jakóbowie, powstał piękny park, przypominający Bydgoskie przedmieście w Toruniu. Brak wspaniałej rzeki, jaką posiada Toruń, zastępuje w Olsztynie niewielka, dostępna dla tratw i kajaków Łyna, wijąca się w malowniczych skretach przez miasto i przez uroczy park miejski – oraz dwa, sięgające aż w sam obrąb miasta, prześliczne jeziora, z których większe, Okole (Okull-See), długie na 6 kilometrów, jest ulubioną plażą Olsztyna. W dni wietrzne, gdy fala jeziora mocniej się wzdyma, i gdy widnokrąg zapełnia się mrowiem białych żagli, daje złudzenie morza. Dalej opowie nam Jędrzej o olsztyniakach - ale to już nie dziś. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 20:20 Okull-See - rozpoznałaś Rito - to jezioro Krzywe (Ukiel). Z tego opisu to nie tak tramwaju, czy okazałych kamienic, jak tych dobrze utrzymanych ogrodów mi żal! Zwłaszcza wiosną. Odpowiedz Link
rita100 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 20:52 'Prusy Wschodnie - za żelaznym kordonem', którą w roku 1933 napisał i wydał Jędrzej Giertych. Inny styl pisania i podziwiania miasta. Najbardziej żal to tej zieleni, ogrodów i zadbanych chodniczków przy których były ogródki. Najpiękniejsze miasto zieleni, tak dawno Olsztyn okreslano. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 20:58 Aż musiałam przynieść tu z fotogalerii ten wątek - Olsztyn na starych pocztówkach. Gdzieś pod koniec - i to dwukrotnie - jest pocztówka z Zimmer Strasse (ul Żeromskiego na Zatorzu). Tam widać takie ogródki - może małomiasteczkowe, ale komu to przeszkadzało? forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=708&w=27625528&v=2&s=0 Odpowiedz Link
rita100 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 21:06 Właśnie , taki styl Olsztyna był taki nietypowy, to odrózniało go od innych miast. Powinni ten styl zostawić , ale może to dla architektów pejżaży zostawić, może kiedyś wrócą do tego stylu . Widac dokładnie na tych zdjeciach jak dużo zieleni , nawet zobacz Tralala, przy Wysokiej Bramie i przy tej zabudówce obok Bramy, wszędzie na chodniczkach piękne metalowe płoteczki. To by wyróznialo miasto od innych. Teraz na tych powojennych widokówkach Olsztyn jest jak nagi. hehe Olsztyn nagi Dobre określenie Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 21:17 Niestety, co z tego, że na olsztyńskim uniwersytecie mamy archtekturę krajobrazu, skoro władze miasta kolejną aleję chcą wycinać. Mój tato do tej pory wspomina, jak kiedyś go deszcz złapał a nie miał ani parasola, ani płaszcza. Przeszedł całą ulicę Wojska Polskiego pod drzewami i doszedł do domu prawie suchy. Teraz już by mu się taka sztuczka nie udała Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 21:30 No sóm eszcze w Łolstynie zielone mniejsca www.uwm.edu.pl/pl/plik/ryc/uwml050.jpg A tu łokno na kedajsze Kortowo www.uwm.edu.pl/pl/plik/ryc/uwml050.jpg Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 21:31 Poprawka - ziesna w Kortowie www.uwm.edu.pl/pl/plik/ryc/uwmw038.jpg Odpowiedz Link
rita100 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 29.03.06, 21:44 www.uwm.edu.pl/pl/plik/ryc/uwmw038.jpg To jest piękne i wiesz , zapomnieliśmy bardzo pochwalić Kortowo. Ja widząc Kortowo po raz pierwszy dwa lata temu byłam tak zauroczona tym miescem akademiskim , że śmialo powiem, że miejsce i Uniwersytet jest najpiękniejsze w Polsce. Mało kto wie o takiej zieleni, malo kto widział taka zieleń z jeziorem w centrum , z kortami tensowymi i powiem więcej . To miejsce i ten Uniwersytet jest na skalę światową, bo jak wiesz każdy Uniwersytet szczególnie w Ameryce szczyci się sportowcami i wielu naszych studiuje na takich sportowych Uniwersytetach w Ameryce. W Kortowie są najlepsze warunki ku temu. Nic nie mozna zarzucić miasteczku uniwersyteckiemu - można pogratulować tylko i być z niego dumnym. Nojpiankniejsze mniejsce w Łolstynie. Nie wiem czy widziałaś misteczko akademiskie w Krakowie - to sa blokowiska. Odpowiedz Link
rita100 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 30.03.06, 22:06 schlesien.nwgw.de/foto/displayimage.php?album=98&pos=19 I tu mamy stary rodzynek. Wysoką Brame i ul. Staromiejską na której widzać kocie łby i pełno sklepików, nawet zagar, lampe uliczna i portale wystawowe. Po tych portalach sklepowych można poznać jak ulica ta była ulicą głównie handlową. Odpowiedz Link
gajowy555 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 30.03.06, 22:27 ...I tu mamy stary rodzynek. Wysoką Brame i ul. Staromiejską schlesien.nwgw.de/foto/displayimage.php?album=98&pos=15 a w Krakowie, w tych blokowiskach kedajś przez miesiąc koczowałem ... Odpowiedz Link
rita100 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 31.03.06, 14:23 dlaczego koczowałeś w Krakowie ? Kraków nie jest do koczowania , jak i Olsztyn. Co łączy te miasta ? - jedno - zapach i smak Odpowiedz Link
gajowy555 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 31.03.06, 15:20 No chodzi mi o te akademiki. Jak inaczej można powiedzieć - mieszkałem ? Co nieco też zwiedziłem, a zapachu Krakowa nie pamiętam, może z wyjątkiem Kazimierza... Odpowiedz Link
rita100 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 31.03.06, 21:32 Tak Gajowy , Kazimierz pachnie duchami przeszłości . Tero to jest najciekawszy skrawek Krakowa i tak sobzie myśla co z tych kamnienic przy Bema moznaby cos takiego zorganizować. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 31.03.06, 21:03 Jek Jędrzej Giertych łopisał łolstyniaków: Po ulicach przelewają się tłumy. Sztywni urzędnicy licznych tutejszych urzędów, z bliznami na lewym policzku, otrzymanemi w studenckich pojedynkach. Fertyczne biuralistki i sklepowe. Gimnazjaliści w okrągłych czapeczkach. A przedewszystkim wojsko: oficerowie i żołnierze potężnego tutejszego garnizonu – całe ich gromady, całe tłumy – a wraz z nimi ich żony, ich dzieci, ich przyjaciółki. Eine gut pruessiche Stadt ... Tak, ale czy to nie pozory tylko? Czy pod powłoką niemczyzny nie ukrywa się tam życie inne? O tem – innem razem. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 31.03.06, 21:04 Jakie wrażenie robi Olsztyn pod względem narodowym? Wyznajmy rzecz przykrą odrazu: pierwsze wrażenie – to że miasto jest zupełnie niemieckie. Niemiecki styl miasta, zwłaszcza jego nowszych dzielnic, niemieckie napisy, rozbrzmiewający wszechwładnie niemiecki język, sprawiają, że polskiego podkładu ludowego w tem mieście i w tym kraju, trudno się na pierwszy rzut oka domyśleć. Ale gdy się rozejrzeć uważniej i krytyczniej – dostrzega się obraz odmienny. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 31.03.06, 21:05 Pierwszy, rzucający się w oczy fakt – to liczba polskich nazwisk na szyldach. Widzi się te nazwiska co krok – jedne za drugiemi – na niektórych ulicach w skupieniach, prawie pozbawione sąsiedztwa nazwisk niemieckich. Większość pisana jest prawidłowo – z zachowaniem wszystkich ‘rz’ i ‘sz’, niektóre jednak już zewnętrznie zniemczone: Pajong, Kaeasch, Gellonneck, Bratt, Schliewa, Salofsky, Jakuptiig, itp. To nazwiska zniemczonego olsztyńskiego kupiectwa, chłopskich synów, którzy przywędrowali do miasta i w niem dorobili się majątku. Ludzie ci z reguły mówią świetnie po polsku (oczywiście gwarą ludową) i zdradzają w głębi serca sporo ukrytych polskich sympatyj. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 31.03.06, 21:05 Czy liczne jest w Olsztynie kupiectwo polskie? Polski stan średni? Jest to pytanie, na które niepodobna jest udzielić odpowiedzi, bo miedzy typem zadeklarowanego Polaka a typem zadeklarowanego Niemca leży cała gama typów pośrednich, napół, na ćwierć, lub na trzy czwarte zgermanizowanych, które nie wiadomo gdzie zaliczyć. Jedno jest w Olsztynie faktem: niema tam nieomal sklepu, w którym bądź z właścicielem, bądź z kimś z posród jego rodziny, czy też handlowego personelu, nie można się było rozmówić po polsku. Już sam ten jeden fakt sprawia, że Polak nie czuje się w tem mieście obco. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 31.03.06, 21:05 Tembardziej jest w Olsztynie znać obecność polskiego ludu. W dzień targowy na rynku polski huczy zupełnie wszechwładnie: po polsku mówią między sobą przybyłe ze wsi gospodynie – i po polsku bardzo często porozumiewają się z niemi również i olsztyńskie mieszczki. Odpowiedz Link
rita100 Re: Napsiankniejsze mniasto Łolstyn 31.03.06, 21:35 Ciekawie napisał Girtych. Polsko-niemieckie miasto i tak przyjźnie opisuje i tak prawdziwie u niego tętni zycie łolstyńskie. Czekam na dalsze części. Odpowiedz Link
rita100 Re: Nazwa Łolstyna 01.04.06, 21:49 "Łania" to "Alle" czyli tak dawniej nazywali Prusowie swoją sliczną rzekę. "Alle" czyli łania (samica jelenia) - tak była zwana dawno, dawno przez plemie tam zamieszkujące rzekę. Nad tą rzeką wybudowano zamek czyli strażnicę , czyli polozono kamień , a zamek nazywano - stein. I tak powstała nazwa miasta Allenstein. Czyli zamek nad Łyna. Wszytkie miasta na Warmii w ten sposób zostały nazwane - od imienia zamków, a rzekom Prusowie zawsze dawali nazwę zwierzat. Tak własnie z dala od Olsztyna poznaję pomalutku jej historię, tradycję i kulturę. Więc patrzę na rzeke Łynę jak na sliczną łanię A tak ło Łynie bym zaśpsiewała Witaj rzeko, wodo czysta witaj rzeko, wodo bystra, tylko ty możesz zabrać moje serce, możesz zabrać moje serce i dać mi na to miejsce rzeczny kamień, pewnie wtedy będzie łatwiej, prościej żyć. Mira Kubasińska Odpowiedz Link
rita100 Re: Nazwa Łolstyna 01.04.06, 21:53 Pozwólcie , że zaśpsiewam eszcze jydnó psieśnió Miry Kubasińskiej , tak mi tero łóna siadzi na syrcu - no posłuchajta Rzeko dzieciństwa Las nad tobą szumiał ale ścieli go Las nad tobą szumiał, twoją wodą poił się Rzeko dzieciństwa Gdzie twa woda czysta, która koi ból Daj mi twoją wodą z oczu moich spłukać łzy Rzeko dzieciństwa Zostawiłem ciebie rzeko dawnych dni Opuściłem ciebie, miasto zwiodło gwarem mnie Rzeko dzieciństwa Gdzie mnie toczy niby kamień miasta nurt Daj mi twojej wody nabrać w dłonie chociaż raz Rzeko dzieciństwa Ach , jek mniantko na syrcu i jek skuczno Odpowiedz Link
rita100 Re: Nazwa Łolstyna 02.04.06, 21:20 Faktycznie Bartazek może być starszy ale nie ma zamku - popatrz: Miasto Olsztyn założyła kapituła warmińska mieszcząca się we Fromborku, która 31 października 1353 roku nadała akt lokacyjny miasta Allenstein (dzisiaj Olsztyn) Janowi z Łajsk i on to był pierwszym sołtysem grodu. Zwyczajem bardzo, bardzo dawno temu na Warmii było to , że na tych terenach budowano warownie , strażnice. Budowały je zakony krzyżackie dla obrony swoich terenów. Dlatego też wszystkie nazwy miejsowości pochodzą od Pruskich nazw zamków. I nigdy nie zdarzyło sie inaczej a terenie Warmii. Dla przypomnienia: Bisztenek = Bischofstein = zamek Biskupa Biskupiec = Bischofsburg = zamek Biskupa Barczewo = Wartenburg = zamek strażniczy Jeziorany = Seeburg = zamek Jeziorany Bartoszyce = Bartenstein = zamek Borcja Szczytno = Ortelsburg = zamek Ortolfa Węgorzewo = Angerburg = zamek na Błoniu Malbork = Marienburg = zamek Maryi Dzierzgoń = Christburg = zamek Chrystusoway Prabuty = Riesenburg = zamek Riesa Olsztyn = Allenstein = zamek nad Łyną. Odpowiedz Link
rita100 Re: Nazwa Łolstyna - Brzeziny 25.04.06, 22:16 www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=26&ido=307&idz=8203 www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=26&ido=307&idz=8197 www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=26&ido=307&idz=8176 www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=26&ido=307&pg=0 Wystarczy tylko popatrzeć Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 10.05.06, 21:52 Tak pomyślałam , ze czas abyście się zapoznali z moimi wspomnieniami z Olsztyna. Mieszkam w Krakowie, urodziłam się w Olsztynie, ale Olsztyn jest jedynym miastem do którego przez całe życie tęskniłam mimo, że tylko mieszkałam pierwsze 10 lat, później tylko jeździłam w odwiedziny. Przyjazd do Olsztyna po 30 latach niewidzenia się z tym miastem był szokiem pewnego rodzaju..... ale o tem potem. Olsztyn widziany moimi oczami. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 11.05.06, 22:24 Muszę was poinformować , że w moim sercu już dawno zapaliła się iskierka z tęsknotą do Olsztyna, bo jak wyczytałam w jakiejś książce, tam twoja ziemia gdzie pochowani są bliscy. Tak więc za namową forumowiczów i organizacji I Zjazdu zdecydowałam się przyjechać na dwa dni - na sobotę i niedzielę. Nie było ławo opóścić dom na te dwa dni i jechać taki kawał drogi. Udało się jednak i każdy dzień , który przybliżał mnie do Olszyna był dla mnie wielkim przeżyciem, stresem i myśleniem - jak będzie, co zobaczę, czy poznam ? Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 11.05.06, 22:29 A oto te wspomnienia i medytacje przedwyjazdowe. Olsztyn się bardzo zmienił i napewno go nie poznam, nie byłam w nim prawie trzydzieści lat. Pewnie będzie to dla mnie szok, ale już się nie mogę doczekać tego szoku. Często coś ostatnio puszczają na krakowskiej stacji w radio - Wróćmy nad jeziora - Cz.G. i nie dam rady tej piosenki słuchać spokojnie. Jestem myślami w Olsztynie nad jeziorem i czuję , że ta piosenka jest skierowana do mnie. Tak ją też odbieram, dlatego zgłaśniam ją na cały regulator. Ciało w Krakowie dusza już w Olsztynie Oto ta piosenka Kiedy wrócą ptaki Do mazurskich gniazd, Ruszaj tam, gdzie już żeglarze Płyną szlakiem gwiazd. Wróćmy na jeziora, Na wędrowny rejs; Znajdziesz tam cel swojej drogi Wśród szumiących drzew. Białe żagle, Szmaragdowa toń, A przy tobie Przyjaciela dłoń. Wrócisz tam z gitarą, Gdzie ogniska blask. Zostań tu, noc śpi w szuwarach, Pieśni słucha las. Wróćmy na jeziora, Na samotny brzeg. Zostań tu, gdzie las i woda, Masztów cichy śpiew. Białe żagle, Które kryje mgła. I nic nie mów, Bo przygoda trwa. Wróćmy na jeziora, Gdy zapadnie mrok. Znajdziesz tu swoją przygodę, Wrócisz tu za rok. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - moje mniasto 11.05.06, 22:34 Uwaga, uwaga - pociąg pospieszny z Krakowa wjeżdża na tor trzeci przy peronie drugim. Proszę zachować ostrożność przy wjeździe pociągu i odsunąć się od torów. www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=5&ido=57&idz=5076 Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 12.05.06, 21:46 Tak to ten sam pociąg To jedziemy z pioseneczką schlesien.nwgw.de/m/l/Wrocmy_na_jeziora.mp3 Hanys, dał link do tej piosenki i już na żywo możecie posłuchać - Wróćmy nad jeziora. Piękna piosenka Czerwonych Gitar i można powiedzieć wieczna. Dziękując Hanysowi , jeśli tylko macie ochotę włączcie głosniki i to jest to ! Tak , droga do Olsztyna będzie pasjonująca, tymbardziej, że trzymam bilety w rękach. Samo ich kupno to duma serce rozpierała. Jak głośno się wymawia zdanie w okienku kasowym - poproszę bilet do Olsztyna ! Takie słowa to samo serce mówi, a ręce z wrażenia się trzęsą. 30 lat, po trzydziestu latach wymawiam słowo Olsztyn tak realnie i tak prawdziwie z nadzieją i wiarą. Już słyszę stukot pociągu i widzę okno przy którym siądę i będę tyle godzin patrzeć i patrzeć i połykać widoki, żadne czytanie - wspominanie jutro już środa !!!!!! A tu nagle ukazał się wiersz ...... każdemu życzę tak wspaniałych ludzi jakich poznałam i których się nigdy nie zapomni. "Zobaczysz , będzie jak pragniesz, słoneczko, wietrzyk i czyste przedziały Konduktor miły, papier w WC, kawunia, muzyczka - tłok mały a jak tłok - to rusza ta "ciuchcia" powoli, już koła po torach turlają, gdziesz szumi już w uszach, świst pędu powietrza, a iskry gdzieś w górze śmigają. Pantograf to szumi, po żółtych przewodach Gdzie prąd elektryczek tak płynie To on nam pozwala tak szybko wędrować Z Krakowa do grodu przy Łynie. I śmiga za oknem widoczek przemiły te lasy, te miasta, to pole Obrazy jak w kinie szybciutko migają - ale ja tutaj pier..., to znaczy gadam głupoty Mówiąc króciutko - do soboty!!!!! Przyznacie , że robi wrażenie. Krakowskie noce przed wyjazdem były nocami olsztyńskimi. Czy to sen czy jawa ? Na to pytanie odpowiem po zakończonej wyprawie i wcale nie wirtualnej cdnj Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 13.05.06, 20:49 To wszystko przed Olsztynem Teraz po Olsztynie Pierwsze wrażenia , relacja na gorąco Pogoda w Olsztynie wspaniała, byłam na plaży i pływałam, jeżdziłam na rowerku wodnym, na sam środek jeziora - cudownie , cudownie i jeszcze raz cudownie. Na plaży byłam sama i rybacy - dużo by pisać.... , nogi mnie bolą od pedałowania rowerkiem i pływania ale to najprzyjemniejsze uczucie. Brama Wysoka na swoim miejscu, tramwaj też i jeszcze dodam, że byłam na Al. Przyjaciółł i szkołe oglądnełam - zrobione zdjęcia. Teraz po przespaniu się poszłam na Dąbrowszczaków i do słynnej naszej forumowej eNki, gdzie ma sie odbyć spotkanie. Wcale nie przespałam się, bo już mnie nosiło na miasto. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 13.05.06, 20:50 Drugie wrażenie tuż po powrocie do Krakowa. Już jestem po pracy i po trzech niewyspanych nocach. Dużo by opowiadać, od czego mam zacząć? To , że poszalałam na jeziorze, to już wspomniałam. Teraz odczuwam zakwaszenie mieśni od pedałowania na rowerku wodnym, ale warto było ! O swoim domu rodzinnym w Olsztynie przy ul. Partyzantów 81 i rogiem ul.Samulowskiego 10 mogę powiedzieć tyle, że szukając swoich sąsiadów dowiedziałam się, że to ja jestem nastarszą mieszkanką , ponieważ aktualnie mieszkaniec tam najstarszy mieszka około 20 lat. Rotacja lokatorów tego domu była częsta. Kiedy wysiadłyśmy z pociągu na Dworcu jeszcze było dużo ludzi, ale kiedy wyszłyśmy na miasto i przeszliśmy z córką placem Bema, a póżniej Partyzantów córka powiedziała, że jest to miasto widmo. Mało ludzi, wręcz bezludzie. Z tej samotności , bo tak się poczułam wziełyśmy taxi i kazaliśmy się zawieść do jakiegoś hotelu, a póżniej na plażę miejską, a tam również byłyśmy same, jedynie rybak siedział sobie na molo. A była to godzina 10.00 i spodziewałam się na plaży tłumów jak to dawniej bywało, ale i jezioro Krzywe okazało się widmem. Pusto wszędzie , głucho wszędzie. A plaża się zmieniła, chociaż się nie zmieniła. Stanowisko kasowe było tylko że nowoczesne z kasą fiskalną. Miałam i czułam wielką przyjemność w kupowaniu niby biletu, chociaż otrzymałam paragon identyczny jaki daję swoim klientom, czyli paragon fiskalny. Rozejrzałam się po plaży i widzę czystość oraz zadbany teren. Zobaczyłam również na starym miejscu wypożyczalnię sprzętu wodnego. I tu byłam zaskoczona - rowery wodne , jeszcze takie jakie pamiętam , stare ciężkie klonkiery. Jak tylko je zobaczyłam kamień spadł mi z serca i odczułam ulgę, że jestem na właściwym miejscu. Pobiegłam do pana, który miał pieczę nad sprzętem i jak zobaczył moją ochotę i chęci na rowerek, bez przeszkód mi wypożyczył, był to tak grzeczny człowiek, że bez zbędnych formalności oddał rower w moje władanie. Ubrał ,mnie w najładniejszy kapok , poinstrułował i jazda, a może i nawet był odlot w krainę marzeń. Żebyście chociaż poczuli to co ja przeżywałam - wy myślicie, że jestem zakręcona , życzę każdemu być tak zakręconym. Kręciłam tym rowerkiem i kręciłam, żeby jak najszybciej być na środku jeziora. Jeżeli jest ktoś, kto pływał na takich rowerkach to musi wiedzieć, że to nie lada wyczyn samemu zmagać się z tą maszyną i wodą. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 13.05.06, 20:51 Słuchajcie upatrzyłam sobie swoją trasę - będzie to olsztyńska trasa pątnika, muszę was tam kiedyś zabrać w głąb jeziora na tych wspaniałych maszynach. Żeby komuś nie przyszło do głowy wyrzucać te muzealne obiekty pływające, żaden nowoczasna maszyna nie zastąpi traktora pływającego pamiętającego jeżdzące tramwaje olsztyńskie. Ten środek jeziora mnie oczarował, to jest właśnie moje magiczne miejsce, tam naprawdę człowiek czuje się wolny otoczony taflą jeziora i wspaniałymi jeziorami i ta cisza i chlup wody jak łyk dobrego piwa w eNce. Muszę przyznać , że dziwię się Olsztyniakom, że jeżdzą w inne rejony jezior - mogłabym im powiedzieć cudze chwalicie swego nie znacie. Prosze sie nie obrażać, bo nie było moją intencją obrażanie tylko docenienie uroku i magii tego jeziora. Teraz wiem , że muszę wrócić do swojej trasy (i wróciłam w następnym roku) - jest to męcząca trasa fizycznie ale przyjemna, można objechać cały brzeg jeziora, taką trasę sobie upatrzyłam i bardzo będę teraz o niej marzyć przy każdym słonecznym dniu. Trasa pątnika to połączenie wolności, duszy , magii, uroku i historii zarówno ludzi jak i miasta. Całkowita harmonia miasta Olsztyna z naturą. Nie wiem co dalej będzie się działo ze mną ale z każdą godziną zaczynam tęsknieć odnowa. Dociera do mnie pomalutku, że ja tam byłam i to wszystko widziałam i przeżywałam. Już nie żyję tylko starymi wspomnieniami ale mam już nowe wspomnienia i marzenia. cdnj ( od tej jazdy rowerkiem wodnym dostałam zakwaszenie mięśni , ktore leczyłam w Krakowie, ale nikt nie chciał wierzyć , że zakwaszenie powstało z wyczynów fizycznych w Olsztynie. Gdzie Rzym , a gdzie Krym mówili. Ból mięśni sprawiał na skutek wspomnień wielką radość. To był strasznie miły ból, zachwycający.) Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - moje mniasto 13.05.06, 21:39 Teraz olsztyniacy rzeczywiście szukają dalszych jezior - wsiadają w samochody i całymi sznurami jadą a to nad jezioro Pluszne, a to nad Gim, albo chociaż nad Wulpińskie. Każdy szuka swojej ulubionej plaży. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 13.05.06, 21:53 Tak się porozłazili , że cięzko im będzie wrócić na swoje stare śmieci. A wystarczyłoby tylko włozyć duszę i dawną jej historię , a nie unowocześniać w butki z soczkami i grillem. Musi być tawerna, musza być kwiaty i rośliny ozdobne i mnóstwo róznych zjeźdzalni a nie tylko jedna. No i sławny brodzik z zamkami i hustawkami wodnymi i nawet może być fontana z Jadźwingiem. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 14.05.06, 20:27 Kobieta pod Arkadami na Starówce sprzedawała w słoiku grzyby i jak je ujrzałam to pomyślałam, że to z olsztyńskich lasów i bez opamiętania kupiłam. Kurki razem z igliwem smakowały jak za dawnych lat, ich smak wcale się nie zmienił. Niech takich sprzedawców pod Arkadami będzie jak najwięcej, oni wnoszą do Olsztyna zapach, smak i urok Warmii. A teraz coś z pociągu !!!!, może widok ? Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 14.05.06, 20:30 Teraz jak wyglądał wschód słońca widziany z okien pociągu, który mimo zapowiadjącej deszczowej pogody dany był mi oglądać. Była to jazda nocna pociągiem relacja Kraków-Olsztyn. Nocne widoki nie były ciekawe, ciemność i światełka , tyle z niego pamiętam, a ranek okazał sie łaskawy dla Warmii, wyszło słońce i oglądałam wschód. Słońce wychodziło z pod równin pól i cieszyło mój wzrok. Więc tak ,jak już wyszło w całości to chowało sie za lasy i bawiło sie ze mną w chowanego. Okazało sie ,że niektóre lasy były rzadkie i moje słoneczko przebłyskiwało przez nie. Ciekawy widok, kiedy zza konarów i pni drzew przebłyskiwało. Raz się chowało, a raz świeciło z poza konar drzew. Co za widok, tylko może być oglądany na żywo. Jakby sie cieszyło , że jestem już na ziemi warmińskiej. Łzy w oczach i moich i słoneczka. Siedziałam i zasłaniałam ręką twarz, by nikt nie widział tych wzruszeń. Kiedy słońce było już wyżej, zjawisko się zmieniło powstała lekka mgiełka wyglądająca jak obłoki chmur, tyle tylko , że znajdowały się na ziemi. A teraz najpiękniejsze zjawisko jakie widziałam, to leśne tęcze, które w tej obłocznej mgiełce powstawały. Mgła leśna oświetlana przez słońce - to właśnie było najciekawsze i najpiękniejsze, powstawały delikatne kolory tęczy, które zdawały się mówić - jesteś po drugiej stronie tęczy jak śpiewała znakomita Mira Kubasińska. A tu inny kawałek Breakautu . schlesien.nwgw.de/m/15%20Breakout_Rzeka_Dziecinstwa.mp3 Trzeba przyznać, że urok jazdy pociągiem i widoku z okien jest wspaniały. Martwiłam się, że będzie deszczowa i pochmurna pogoda i że ona właśnie popsuje mi widoki, ale pogoda okazała się dla mnie łaskawa w ten cudowny ,pierwszy najważniejszy dzień w życiu, dzień wjazdu na swoją ziemię. I co mi tam , ze rodzice byli napływowi, tu zaczeło się moje życie. Tu wydałam pierwszy swój w życiu krzyk. Ziemia warmińska zrobiła mi śliczną niespodziankę, dotrzymała słoneczko do końca, dopiero drogę powrotną miałam już pochmurną i deszczową. cdnj Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - moje mniasto 14.05.06, 20:42 Pierwszy był Olsztyn Zachodni. Oj, Rito, mam nadzieję, że tu nie wysiadłaś. www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=9&ido=70&idz=978 Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - moje mniasto 14.05.06, 20:44 Ale po drodze pociąg przejechał jeszcze po tych pięknych wiaduktach www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=1&ido=14&idz=345 Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 14.05.06, 20:53 Z pociagu tak sie ich nie widzi, zresztą przy wjeździe do Olsztyna nie poznawałam go. Dworce na Wamii są urocze, wspaniałe, jeszcZe takie z cegły czerwone , umiejscowione w lesie tak jak : Jabłonki. Krótko powiem , bo pewnie będzie jeszcze o uroczych stacjach kolejowych Warmmi - nie widziałam pieknieszych stacyjek jak własnie na Warmii. To sa następne uroki tej ziemi i nastepne rodzynki Warmii, które robią się teraz bardziej zaniedbane. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 15.05.06, 21:45 Mimo wielu kłopotów zamieszcze swoje wspomnienia, bo tu jest najwłasciwsze miejsce. Pierwsze kroki jakie zrobiłam to prosto poszłam do swojego domu ul. Samulowskiego 10. Szłam na wyczucie, za sercem wypełnionym wspomnieniami i znalazłam , jest , stoi, taki seledynowy domek z drewnianymi starymi i zaniedbanymi oknami. Spojrzenie w okna i .... okazało się, że mój rodzinny dom w Olsztynie już nie jest tak sentymentalny jak go widziałam we wspomnieniach. Jest zwykłym domem, po remoncie, ze zwykłymi ludzmi, który po zobaczeniu go na żywo nie odegrał większego znaczenia, czar prysnął w jednym momencie - był już obcym domem. Zawsze myślałam, że jak tam pojadę i go ujrzę to się rozpłaczę, przypłyną stare wspomnienia. A tu nic, ujrzałam , zobaczyłam i zrozumiałam , że dom stał się murami, ktoremu obojętnie kto mieszka , kto mieszkał - że to skała bez czucia, bez emocji, z ktorej wypłyneło dawne życie, tak jak i podwórko, które teraz cicho sobie żyje - nie jak dawniej , pełne komórek lokatorów , ktorzy trzymali sobie narzędzia, rowery, drewna i inne tajemnice wyrobów 'złotych rączek', brak też ławeczki na której wysiadywali sąsiedzi tocząc opowieści o życiu. A wokoło nie ma karetek pogotowia, nie ma też okien danego magazynu do którego strzelało sie z procy, no i nie ma Dworca Autobusowego, za to piękne, bardzo piękne bloki i bardzo zadbane, przy których moj domek to skansenik i napewno nie cieszy wzroku lokatorów tych ślicznych domów nowo wybudowanych. Oby tylko nie wpadli na pomysł wyburzenia go. To jest ten domek : Oto ten seledynowy domek: www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=5&ido=94&idz=5706 www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=5&ido=94&idz=5707 www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=5&ido=94&idz=5708 Stanełam pod swoim domem, obeszłam całe podwórko i nie znalazłam nic swojego, wszystko było takie obce. Spotkałam lokatora i pytam się go - panie, kto w tym domu jest najstarszy, kto tu najdłużej mieszka ? Mieszkałam tu przez 20 lat, znajdę sąsiadkę lub sąsiada z tych czasów ? A uprzejmy pan odpowiada - pani jest najstarsza, a nastrszy lokator, który mieszka, to mieszka najwyżej od 20 lat. I tak nić i więź z rodzinnym domem została przerwana. Muszę przyznać, że dzięki tej wizycie moja tęsknota sie uspokoiła, nie jest już taka wariacka. Nie ma mojej bandy podwórkowej, nie ma ludzi, a jak nie ma ludzi to mój rodzinny dom umarł, zostały gołe mury, które już tak na mnie nie działają jak przez tyle lat w mojej wyobrażni. Ale bardzo sie cieszę , że byłam, że zobaczyłam - teraz wiem, że nie ma co wracać do wspomnień i nimi żyć - dzień dzisiejszy się liczy i jutrzejszy, a wspomnienia wrzucić głeboko do serca i je pieścić aż do końca swoich dni. Większe wrażenie wywarła na mnie eNka przy ul.Dąbrowszczaków niż domek rodzinny . Nie wiem dlaczego tak sie stało ? Może dlatego , że eNka żyła ludźmi, że dzieki eNce przyjechałam, dużo by przy tym temacie można napisać, ale to już są wspomnienia również głęboko umieszczone w sercu. Może dlatego, że już wysiadając na Dworcu Głównym w Olsztynie, czułam sie jakbym była w Olsztynie pierwszy raz. Połączenie dworców i Ma Donalda sprawił, że dawny Olsztyn jest już inny i ten dawny czar Dworca Główniego również prysł, a ta nowa budowla Dworca to pudełeczko zapałek w większym rozmiarze - wolę już oglądać małe stacyjki kolejowe. cdnj Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 17.05.06, 22:16 Teraz wizyta w eNce na Dąbrowszczaków, pubie, ktorym żylismy wspólnie na Forum i to jest temat rzeka, piękna rzeka jak Łyna w Olsztynie. Pierwsze wrażenie eNki nie było dobre. Kiedy zaszłyśmy z córką piechotką pod samą eNkę, to córka mówi: - Mamo wziełaś dres na imprezę ? - A dlaczego miałam wziąść dres- mówię. A ona , przecież widzisz co to jest. Faktycznie byłam zaszokowana, na murach odpowiednie rysunki. Myślę sobie - Boże, w jakie towarzystwo wpadłam na tym internecie, jaki obciach, a ja tu strój wieczorowy wiozę ENka była zamknięta i pusto wszedzie, więc wziełyśmy taxi i pojechałyśmy szukać noclegu. Niedaleko się zakotwiczyliśmy, bo w Hotelu Warmińskim (super) więc kiedy córka spała zmeczona po podróży ja się wybrałam na zbadanie tego tajemniczego pubu. Mury i rysunki to nie wszystko, myślę sobie. Już był otwarty, weszłam do środka i tu oczarowanie. Wnętrze jest cudowne, ciepłe, mający swój urok. Klatka schodowa drewniana i podasze niczego sobie. Wszystko takie orginalne, stropy, które są dekoracją wnętrza, kominek dający klimat , tradycyjne stoły drewniane i ławy. W rogu sali mały zgrabny barek. Jest też sala bilardowa. Wszystko to daje swoisty urok i może przez to człowiek nie może być tam sztywny. Przebywając tam dłużej otacza człowieka atmosfera luzu i choćby się było prezydentem czy królem ,nie jest się w stanie utrzymać sztuczności i dyplomatyczności. Wróćmy jednak do tematu, więc eNka z zewnątrz jest inna. Patrząc z zewnątrz to zastanawiałam sie czy wogóle wejść do niej , to tak jak ludzie , którzy widzą fanów metalu zastanawiają się - co to za ludzie i unikają z nimi kontaktów. Traktują ich jako coś gorszego , a nie patrzą do wnętrza człowieka. Stąd też porównanie eNki do muzyki metalowej. Ponoć zmieniła już swój chrakter www.enka.pl/?page=gdzie strona Enki Polecam też eNkę wszystkim tym co obracają się w górnych sferach, niech kiedyś wejdą i poczują tego blusa, którego nie znajdą w oliwkach i krewetkach i innych napojach z gwiazdkami niby w lepszych lokalach. Pewien blus jest w każdym z nas. Jutro zaprowadzę Was na Al. Przyjaciół. Odpowiedz Link
gajowy555 Re: Łolstyn - moje mniasto 18.05.06, 10:10 Jek am musioł swoje ołto na warstacie łostozić, tom zaczął piechty chodzić po Łolstynie. I spraziedliwie Wom poziem, co zza szyb ołta tygo nie łobacysz, jek psiankny je Łolstyn ło poranku. Po Starym Mnieście am chodziół, zamek, Łyna, wszystka kościoły łobaczył w porannym słóńcu, Dom Gazety, Stary Ratusz i nowy, kamienice na Targu Rybnym, Dąbrowszczaków, Partyzantów, Kopernika, wiadukt przy dworcu i moje łukochane Zatorze. Tlo w łeb sia palnąc, com aparatu ze sobó nie wzion i fotek nie zrobziół. I tak sobzie godom, co na drugi roz bez tygo nie łoddo, coby Woma tych łobrozków nie pokozać ... Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - moje mniasto 18.05.06, 21:25 No nie godajcie Gajowy co dla Woju Zatorze je łukochane! Zatorze je moje łukochane - am mnieszkała na Zatorzu całe dzieciństwo, i do szkoły tam chodziłam, do 13. Na długiej przerwie biegaliśmy do piekarni na Żeromskiego po ćwiartkę gorącego chleba za złotówkę. Piekarz to niejeden raz sia jadoził, bo musiał te chleby kroić i nasze złotówki zbierać, a reszta klientów łuciekała ze sklepu Albo biegliśmy do warzywniaka obok szkoły po ogórki z beczki i oranżadę z kapslem na druciku. Fejn tam noma buło, dzieciukom na Zatorzu. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 18.05.06, 21:31 Ło, to heca, wsie mieszkojó na Zatorzu . A jo , dzisiaoj o Alejach Przyjażni benda prazić. Gdzie Rzym gdzie Krym. To teraz bande cytoć ło Zatorzu. Ale bandzie klawo Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - moje mniasto 18.05.06, 21:38 Mnieszkali no nie zaboczyli bo Zatorze to sie jak klajstrem do serca przylepi. Zaraz po wojnie do zrujnowanego Olsztyna przyjechali też przesiedleńcy z jeszcze bardziej zrujnowanej Warszawy. I szukali jakiegoś podobieństwa do swojego miasta. Jak szli na Zatorze mostem nad torami to mówili, że idą na Pragę )) Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 18.05.06, 21:53 Chyba się nie dziwisz Tralala, czasy to były cięzkie, kazdy szukał swojego miejsca. Ciekawe jek sia tam znalazł Gajowy ? Temat Al. Przyjaciół w Olsztynie i szkoły jest dla mnie tematem znanym i nieznanymn. Temat forumowy do dziś wątek istnieje i na szczęscie ma sie dobrze. Miałam w planie ten rejon Olsztyna zwiedzić w drugi dzień pobytu, ale nie wytrzymałam, zajechałam taxi w drodze na plażę miejską. Ciężko mi opisywać ta trasę ale opiszę , chyba tylko tak dla humoru, jechałam przez most, wjechałam w śkośną ulicę i już była Al.Przyjaciół, a wzdłuż tej Aleji jednorodzinne domki. Byłam tam pierwszy raz, nigdy w tamte rejony się nie zapuszczałam, ale wywarło na mnie wrażenie. Po pierwsze czułam się dumna, że znajduję się w miejscu świętym dla szkoły. Po drugie pomyślałam, że oto jestem w tym miejscu. I nie wiecie jakie to uczucie, czuć , że się jest zaproszonym w to miejsce. Więc wysiadłam z taxi , pochodziłam, pooglądałam i szukałam czegoś, na czym możnabyłoby sie skupić by póżniej poopowiadać. Ale Aleja Przyjaciół okazała się aleją faktycznie przyjacielską, wszystkie domy tak po jednej i drugiej stronie okazały się podobne, nie wyróżniają sie tak od siebie, wszystkie żyją w harmonii. Weszłam na podwórko domku 34, była głucha cisza, nikogo na zewnątrz i widzę widok tego kwiecistego podwórka. schlesien.nwgw.de/foto/thumbnails.php?album=137 Tuż u podnóża ogródka jezioro, jezioro Długie, tak blisko, na wyciągnięcie ręki. Zrobiłam zdjęcie. To naprawdę zaskakujące by tak blisko jeziora mieszkać. To aż niemożliwe by mieszkać u stóp jeziora, móc się kąpać o każdej porze dnia. Nie zauważyłam , czy po stronie nieparzystej też jest jezioro ? Dojechałyśmy do szkoły, trudno jej nie poznać, okaz w okolicy. Niestety była zamknięta, więc jej pstryk zrobiłam, poszłam od tyłu i zobaczyłam na wzniesieniu boisko, odświeżone i odmalowane. Nie było z kim rozmawiać, jedyna osoba jaka się znajdowała była w stanie leżącym i coś do siebie mówiącym. Trochę sie tej osoby bałam, więc długo nie zabawiłam z tyłu szkoły. Chyba obok jest biblioteka. Dalej jak gdyby pod arkadami jest apteka gdzie zrobiłam zakupy, a jeszcze dalej w takim domku sklep spożywczy do którego właśnie pan wnosił towar i był bardzo zajęty, by ze mną porozmawiać, a ja z kolej bardzo sie śpieszyłam bo taksówkarz który nas wiózł był postępowaniem moim zdziwiony wielce. No o taksówkarzu to może opowiem, bo jak sie okazało to ja go musiałam kierować na plaże miejską , bo on nie wiedział gdzie jest ? Naprawdę, to też był szok. Mówię mu - tam gdzie patelnia , a on nie rozumie - ślypsia łotworzył i zyrka na ma w szpiglu ofta. To naprawdę było szybkie tempo zwidzania, nie tak to sobie wyobrażałam, chciałam spacerować, chciałabym aby ktoś mi opowiadał dzieje Aleji Przyjaciół, Rybaków, pięknej Al. Róż. Chciałabym wejść do szkoły cichaczem. Chciałabym.. Ale jestem szczęśliwa z tego co zobaczyłam, bo wiecie , ja do Olsztyna tak prędko nie przyjadę (udalo mi się przyjechać w następnym roku), to był ósmy cud świata , że mi sie udało. Niecałe dwa dni spędzić w bardzo ekspresowym tempie. No a jutro ło szubienicach - jedynego mojego azymutu olsztyńskiego. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 19.05.06, 19:54 Z tymi szubienicami to miałam pełne zaskoczenie, ja o nich całkowicie zapomniałam, nawet nie kojarzyłam ich sobie i kiedy znalazłam się w tym miejscu, to tak myślę skąd znam ten plac, skąd ja go znam i eureka kiedy sobie skojarzyłam to miejsce to dla mnie było miejscem świętym w tym momencie. Coś z Anny K. " poddając się nastrojowi czułam w całym swoim jestestwie rosnący napór szczęścia " - chodzi o to właśnie miejce , które miałam przed oczami, coś kojarzyłam i tylko nie mogłam sobie przypomnieć. Wiecie, w którym miejscu Olsztyna poczułam , że oto jestem, że to jest miejsce pamiętne i dotarło dopiero do mnie , że to jest Olsztyn i w nim się znajduję. To jest Olsztyn ! Kiedy ujrzałam pomniki szubienic i ten plac, gdzie się nic nie zmieniło, to powróciły wspomnienia, defilad, pochodów i spacerów. To zadziałało bardzo na mnie. Oczywiście, ze wyszłam jak najwyżej i upamiętniłam się. Ten plac został całkowicie taki jaki był, bez żadnych zmian, dzięki temu byłam bardzo ucieszona i rozradowana, że znalazłam coś co nie zostało zmienione - mały skansen wspomnień. Jestem bardzo, bardzo zadowolona z tej wizyty, jestem myślami jeszcze w Olsztynie i wcale nie zaspokoiło mej tęsknoty, chyba bardziej pobudziło. Nie mogę sie skupić na wielu innych problemach mając w myślach to tak cenne dla mnie spotkanie z Olsztynem. Pewnie uważacie, że dziwne to, że nie znalazłam wspomnień w domu rodzinnym, w Wysokiej Bramie czy Starówce, a tylko w tym placu z szubienicami - dziękuję Olsztynowi, że zostawił ten skansenik dla mnie, że zostawił skrawek nietkniętego Olsztyna . Widzicie,jest za co dziekować, bo te szunienice to prawie na każdych pocztówkach z Olsztyna były. Po tym rozpoznawałam Olsztyn. Nawet nie wiedziałam wcześniej , ze one nazywają sie szubienice i w ogole się tym nie interesowałam, bo dla mnie to były one azymutem w mieście, nawet więcej symbolem miasta i sie nie myliłam, bo jest symbolem wielkiej tragicznej historii. Dodam , ze będąc powtórnie w Olsztynie złożyłam kwiaty na postumencie. Czy zrobiłabym to dziś , kiedy mam tak rozległa wiedzę o tym pomiku - powiem Wam , ze tak, jako hołd Xaweremu Dunikowskiemu za tą wymowną rzeźbę. Odpowiedz Link
gajowy555 Re: Łolstyn - moje mniasto 19.05.06, 20:47 No jó, a toc na Zatorzu am dwadzieścia psianc lot mniyszkoł. A kandy mym nie mnieszkali. Na Jagiellońskiej, Żeromskiego, Puszkina, Kossaka, Tczewskiej... A cołki cias na Zatorzu. Dopsiero potam pora lot na Jarotach, a teroz kole Łolstyna, niedaleko. Pamniantom "koński rynek", "Słodową", stadion Warmii, mecze rugby na OKS-ie i wiela inkszych wspomnień sia przypomino. No jó, ale to łuż curyk sie nie wróci... Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - moje mniasto 19.05.06, 21:02 A kandy mym nie mnieszkali. Na Jagiellońskiej, Żeromskiego, Puszkina, Kossaka, Tczewskiej... Na jednej z tych ulic to i ja mieszkałam. 'Słodową' pamietem ale do niej nie chodziłam z oczywistych względów. Za to jak dziecko pracujących rodziców, z kluczem na szyi, żywiłam się czasem w barze mlecznym Rodzynek (ciagle jest, choć wystrój już nie taki jak z 'Misia'). A na Żeromskiego nadal jest księgarnia, zupełnie nie zmieniona (i nawet pani, która w niej sprzedaje jest ciągle taka sama, z wysokim kokiem na głowie), w której jako przedszkolak kupowałam pierwsze bajki. Tylko sklep z zabawkami 'Jaś i Małgosia' zniknął z ul. Wojska Polskiego. I park przy tej ulicy bardziej zaniedbany - kiedyś na stawie była fontanna, jak jest teraz? O Stadionie Leśnym aż żal mówić A w podstawówce zdarzało sie, że chodziliśmy tam na lekcje WF-u. Jeszcze była bieżnia. Odpowiedz Link
gajowy555 Re: Łolstyn - moje mniasto 19.05.06, 21:10 No to masz fejn wspomnienia z dzieciństwa. Ja dziecinstwo spędziłem gdzie indziej, a na Zatorze "wkroczyłem" juz jako berbeć pełnoletni. Ale to może i dobrze, bo smakowałem te klimaty jakby bardziej z rozmysłem, bardziej dojrzale. Wszystkie tematy, o których piszesz, ja codziennie oglądam, może nawet przejeżdżając tylko objazdem, ale w sobotę na pewno na własnych nogach odwiedze te czarowne miejsca... Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - moje mniasto 19.05.06, 21:30 Łobrazki bandó? Znalazłam stronę mojej podstawówki i aż mnie zatkało. www.sp13.olsztyn.pl/ Patrzjata - ja ten bal pamnientam jekby wczora buł. I ta Królowa Zima siuła znajoma mi sia zidzi )) Eszcze musza jiej spytać co sia nie myla. www.sp13.olsztyn.pl/aktualn/45lat/wspomnij/12.jpg Odpowiedz Link
gajowy555 Re: Łolstyn - moje mniasto 19.05.06, 21:42 No jó, toc 13-ka na Puszkina, kole mojygo domu je (jak am mnieszkoł na Puszkina). Strónka fejn, gwołt łobrozków i inkszych ziadomości, moc cytanio. A jo ty Królowy ni znom, bo jo nie do ty szkoły chodziuł. Jek łutro bandzie fejn pogoda, to może i łobrozki bandó... Odpowiedz Link
gajowy555 Re: Łolstyn - moje mniasto 19.05.06, 21:46 No jó, ale tero to sia łodzitom z Woma. Rita po muzeach sobzie łazi i zwiydzo, a noma wóntku nowygo nie założuła i nie ma jek do łoża lygnónc. Trza bandzie na ślumbanku sia rozłożyć abo do wanny skoknónc. To tedy aż drugi roz... Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - moje mniasto 19.05.06, 21:52 W historii szkoły napsisali: '12.10.1978 roku, z okazji 20 lecia istnienia szkoły, odbyły się uroczystości rocznicowe. W tym dniu gościem szkoły była nauczycielka, działaczka społeczno-oświatowa, wielka poetka Pani Maria Zientara Malewska.' - a ja to spotkanie cołkem zaboczyła Rita dzisiaj nie śpsi to i 'dobranocki' noma nie założyła. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 21.05.06, 22:27 Ciekawie prazicie, a jo tu dalej ze wspomninkami z 2003 roku W drugi dzień pobytu w Olsztynie. Umówiliśmy się o 11.00 pod Wysoką Bramą. Zwiedziliśmy zamek, wyszliśmy na Basztę skąd podziwialiśmy widoki, robiliśmy zdjęcia. Na dziedzińcu zamkowym odbywały się próby do koncertu Poezji Śpiewanej, kręciło się dużo ludzi, a w jednej komnacie zamku było spotkanie osobistości. Being mówił, że jest tam sam prezydent miasta p.Małkowski. Korzystając z okazji zrobiłam zdjęcie, ale okazało się , że spotkanie było zamknięte i zdjęć nie można robić. Mimo wszysko aparat uszedł cało. Byliśmy niegrzeczną wycieczką. Co chwile panie z ochrony zwracały nam uwagę. Za bardzo swobodnie chyba żeśmy się czuli. Zrobiliśmy zdjęcie na tle obrazu i tu też się nam oberwało za pstryk. Już nas póżniej mieli na uwadze. Ale obrazy były tam piękne. Na piętrze była wystawa współczesnej malarki i tam dłużej zostaliśmy, gdyż każdy obraz zmuszał do myślenia i zgadywałyśmy, co autorka chciała przekazać. Tak więc zamek został przez nas zdobyty, póżniej udaliśmy się do knajpy na jedzenie, a następnie spacer po zakamarkach Olsztyna. Chodziliśmy po parku, gdzie w fontanie już leżały nasze groszówki, widocznie już działały skoro już drugi raz w jednym dniu wróciłam do niej, szliśmy wzdłuż słynnej naszej Łyny. Wszędzie cicho i spokojnie. Punkt zborny był w eNce i o 16.00 Bpkw zabrał nas na prywatną wizytę tuż przed moim odjazdem z Olsztyna. Jeżdziliśmy po całym Olsztynie i mówiłam co poznaję, co nie. Z ogromną ciekawością oglądałam Olsztyn po tylu latach. Są miejsca, które kojarzyłam, ale i są miejsca , które wogóle nie kojarzyłam. Dużo się mówiło na forum o Kortowie i wiecie w jakim byłam błędzie z tą nazwą, ale jak mnie zawieziona na miejsce, to takiego błędu swojego nie widziałam. Pełno kortów, pięknych kortów i to nad jeziorem i w centrum mieateczka studenckiego. Byłam na tych kortach, właśnie był tam obóz pod patronatem PZT , ale co to za obóz - rekreacyjny i takie się tam odbywają. Nie są tam prowadzone typowo szkoleniowe obozy. Bardziej szkoleniowe obozy prowadzą Budowlani. Miasteczko studenckie jest super, jak się tam wjeżdza czuć klimat studencki, jest to obiekt wysokiej klasy. schlesien.nwgw.de/foto/thumbnails.php?album=137cdn Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 21.05.06, 22:31 Ogólnie to poznaję to miasto, pewnie , że dużo się zmieniło i nigdy nie będzie takie jak z przed 30 lat, tak jak i ja się zmieniłam. Ostatnie godziny mojej wizyty w Olsztynie upłynąły z rodziną Bpkw na kawie oglądając telewizję. Drogę powrotną miałam bardzo nerwową, a to przez to, że w faktach oglądanych w tvn powiedzieli, że szukają zbrodniarza na Dworcu w Toruniu i pokazali zdjęcie zbrodniarza i jego opis, a mnie się wydawało, a może i nie , że ten zbrodzniarz właśnie siedzi w pociągu obok mnie i mimo zmęczenia, padania z sił, całą drogę powrotną czuwałam, nie całą, wysiadł on w Inowrocławiu. Trzeba przyznać, ze droga powrotna to droga horroru, bo tak mi się wydawało, że siedzę koło ptencjalnego zbója. Przygotowywałam się psychicznie i fizycznie na odpór ataku wrazie czego. Facet i to młody coś miał z głową, najpierw narzekał, że miejsce które mu przypadło nie było odpowiednie, a póżniej zaczął rozmawiać o zbrodni dokonanej w Toruniu z młodym obcym chłopakiem z innej wyczieczki. Słuchałam tej opowieści jego i już żyłam w strachu, a , że zawsze ze sobą noszę nóż wietnamski i doskonale nim rzucam, najważniejsze , że celnie to byłam przygotowana na wszystko. Oczywiście, że ten nóż wiozłam do Olsztyna i z powrotem. I właśnie w powrotnej drodze był moją ostoją. Musiałam go delikatnie , bez jakichkolwiek podejrzeń wyciągnąć z plecaka i przełożyć do podręcznej torebki. Po kamuflarskiej operacji spokojnie , trzymając rękę na nożu mogłam śledzić jego dalsze kroki. A atak swój zaczął potencjalny zbir od pytania: - Czy mogę zaświecić światło , bo będę się uczył i zaświecił, wyciągnął dziwny kajecik i czytał, prawie nic tam nie było napisane ale dość długo czytał. Wszyscy chcieli spać, ale wszyscy mu ustępowali. Kiedy się znudził czytaniem zgasił światło i wszczął z młodocianym obok rozmowę i znów na temat zbrodni. Oj, jak ja wtenczas czuwałam, myśląc , tyle ludzi jedzie , a mnie przypadł taki pasażer. Przyszedł czas na konduktora, sprawdzał bilety i znów myślę , może go pozna i zawiadomi policję, ale niestety i tu wszystko było w porządku. Dowiedziałam sie tylko, że ma przesiadkę w Inowrocławiu i jedzie do wojska. Teraz zostało mi pilnować, by tylko tej stacji nie przegapił. On okazał sie być lepszy ode mnie, jak tylko pociąg stanął, on odrazu skok do okna i głośno debatuje jaka to stacja. Opowieści nie koniec, na domiar tego w jakiejś miejscowości wsiadła wycieczka i tu muszę przyznać, rozwydrzonej młodzieży, która pomyliła sobie wagony i zaczeła nagle otwierać i szrpać nerwowo drzwi i wyrzucać nas śpiących z przedziału. Twierdzili. że oni mają miejscówki i musimy im ustąpić i tu nastąpił nagły zwrot w działaniu potencjalnego zbira. Cały przedział się skonsolidował i scalił, byliśmy już jedną rodziną nie dającą się wykurzyć. Oczywiście prym prowadził nasz potencjalny zbój. Walczył zaciekle i słownie o nas nawet dość kulturalnie. Podobała mi się ta walka. Zaimponował nam, odrazu czułam się bezpieczniej. Teraz byliśmy jedną paczką i razem czuwaliśmy by nie przeoczył swojego Inowrocławia. Kiedy już wysiadł , opadły emocje i byłam całkowicie spokojna myśląc , że wszędzie dobrze ale najlepiej w domu. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - moje mniasto 23.05.06, 21:29 Mimo tak krótkiej wizyty, wrażeń miałam dużo. Przykład Hotelu Warmińskiego w którym krótko też przebywałam, ale ten holel był pełen Niemców - turystów. Byli to starsi ludzie, którzy przyjechali zwiedzać swoje dawne strony, coś podobnie do mnie. Bardzo kulturalni ale głosni. Ich głos roznosił się po całym holu, bardzo rozmowni. Jak byłam na śniadaniu to ciężko było coś przełnąć, co chwilę wchodzący czy wychądzący witali nas i rozmawiali, niestety w niezrozumiałym dla mnie języku. Może myśleli, że jesteśmy z tej samej wycieczki. I wogóle w korytarzu, w windzie ciągle słyszałam guten tag. W górach tak turyści sie pozdrawiają , a że w Olsztynie też - tego nie wiedziałam. Z Niemcami nie koniec, spotykałam sie z tymi znajomymi turystami też na Starówce. Miałam przyjść pod Wysoką Bramę o 11.00 ale byłam grubo wcześniej by jeszcze raz oglądnąć z samego rana miasto widmo, bo ludzi jak na lekarstwo i co się okazało, byłyśmy z córką na Starówce samiutkie, same kamieniczki i my, siadłyśmy sobie pod parasolką przy zamkniętej knajpie przed Biblioteką i tak siedzimy rozmawiamy, a tu idzie kto ? - moja znana hotelowa turystyczna wycieczka, starszych Niemców. Mieliśmy już kogo obserwować, wtenczas już nas nie znali, nie usłyszałam słynnego guten tag, tylko oni byli bardzo zajęci obserwacją, oglądali nawet drogę ułożoną z kamieni, dotykali je, wogóle byli bardzo zainteresowani wszystkim. Rozumię ich, szli ścieżkami pokoleń. Póżniej doszedł do nas już polski turysta i mówi; - Czy może mi pani zrobić zdjęcie na tle tej Biblioteki, pierwszy raz jestem w Olsztynie od 50 lat tak to dumnie mówił, że ośmieliłam mu sie powiedzieć: - To musimy sobie podać rękę, bo ja jestem pierwszy raz od 30 lat uśmialiśmy się, ale jakiś dziwny facet, bo jak odszedł to zauważyłam, że na niego czeka jakaś kobieta - czy ona zdjęć nie umie robić, że musiał podejść do nas ? Dziwne to było. To chyba już koniec moich wspomnień i wrażeń z pierwszego po wielu latach pobytu w Olsztynie. Z jednej strony był to cud i ten cud dano mi oglądać w następnym roku. Na kolejne eskapady w Olsztynie już jest coraz trudniej, sprawy domowe się komplikują. Zresztą jak Wam opiszę w jaki sposób potajemnie dostałam się do Olsztyna w następnym roku to można boki zwijać )) Acha Zauważyłam, że w Olsztynie nie ma żebraków, oraz grajków jak w Krakowie . A grajki bardzo dodają klimatu miastu. Może już się to zmieniło. schlesien.nwgw.de/foto/thumbnails.php?album=137 Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - moje mniasto 23.05.06, 21:38 Są, są grajkowie - może nie tylu co w Krakowie bo Starówka malutka, ale umilają czas w lecie, i turystom i mieszkańcom. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - wierszowisko 23.05.06, 21:44 forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=64&w=7259841&v=2&s=0 A oto wspólny wiersz pisany na Forum Olsztyn Naprawdę piękny Wśród wielu różnych pięknych miast to jedno wzbudza szybsze serca bicie tu może płynie wolniej czas i wolniej się rozbudza życi Kurantów z wieży słychać głos i Łyna cicho płynie Komarów dźwięki oraz os Gra olsztyniątko na pianinie Zaułków tajemniczych stos Rankiem porannych pełen ros Mgła w zakamarkach ginie I kroplą niknie w Łynie A kajakarz sobie płynie Marząc że płynie w winie Za zdrowie Łyny pije Niech żyje i się wije I niech nigdy nie zgnije Liść co na ziemię lekko opadł Wsród kwiatów tworzy kolor miasta Olsztyna kolorem są jego ludzie I entuzjastów mała garstka Co dbają o to by Olsztyn żył (O! W końcu wers i o Olsztynie) A nocą kiedy gwiezdny pył Rozprasza mroki Ratuszowej Księżyc często do niej wył Gdy schylał nad nią swoją głowę Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - wierszowisko 23.05.06, 21:45 II Przyjacielu miasta, przybądź tu spiesznie Czekają na Ciebie otwarte ramiona Może i trafi się tu Tobie mąż Może i trafić się piękna żona A jeśli nie żona i nie mąż To Wielka Brama czeka wciąż A jak już znajdziesz drugą duszę I na kobiercu staniesz z nią To jak tradycja nowa (chyba?) każe Przez wszystkie mosty przejedź wnet A ukaże się wysoka wieża ratusza która,zdaje się,swą iglicą chmury porusza. Mimo , że słońce chciało się schować Lecz się nie schowało Z nami zostać chciało Tak jest tu pięknie Dusza w nas mięknie Tak trwać Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - wierszowisko 23.05.06, 21:48 III W zamkowych murach legenda drzemie A popłynęłaby z nurtem Łyny Opowiedz proszę, jak olsztyńską ziemię zasiliły te piękne dziewczyny Jak wyrosły tak pięknie, chowane z mozołem a krasne ich lica - tak znane na świecie Nie jeden z tęsknoty już padał za stołem wciąż myśląc o swojej kobiecie Z Kościuszki, Zatorza, Dworcowej, Szrajbera Warszawskiej, Bałtyckiej czy Linki Na spacer w Jakubowie już panna się zbiera By zbierać tam w lesie malinki Czasem rumieniec na twarzy wykwita Gdy słyszy chłopców docinki To natura - tak to piękno nas wita i cieszą się bardzo dziewczynki. I wraca do domku dziewczynka z malinką A mamuś tak dziwnie spogląda A dziewcze skruszone z niewinną minką wie, że coś tak dziś dziwnie wygląda Alergia to mamuś od drzewek pylących co kwitną na Wojska Polskiego Oj curuś , oj curuś - Twych chuci palących nie studzi już woda z Krzywego Nie studzi już woda, nie studzą już Krzyki Ty wciąż na Starym Mieście szlifujesz chodniki Ty wciąż od Mostu Jana, pod Wysoką Bramą A ona powiada: oj Mamo, oj Mamo Gdy byłaś młoda, to samo czyniłaś To na tańce "Pod Żagle", do kina "Grunwald" sobie chodziłaś Lecz cóż "Grunwald" poległ, Żagle? już nikt w nie nie dmucha Do starych zabytków zawitała kostucha Lecz zachodzę w głowę - czy przyjdzie kiedyś nowe Co odgrzebie w pamięci, podniesie ruiny I my do starych, nie tylko nazw, też kiedyś wrócimy Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - wierszowisko 23.05.06, 21:50 IV Janie z Łajs, coś kamień przy rzece postawił Gdzie też wykwitł Kościół Św.Jakuba Apostoła Gdzie swój kunszt i myśli uczone Kopernik objawił Wskrzeszmy dzieje Olsztyna, historia nas woła Każdy kto w Olsztynie się zjawił To piękno widział dookoła Właśnie tutaj swe serce zostawił A tej historii Polska jest korzeniem – Gdziekolwiek jesteś, jakkolwiek nazywasz, To zawsze Olsztyn bedzie twym imieniem, Bo on pamięcią ojców ziemię skrywa. Tu żyli wielcy i zwyczajni ludzie, A każdy treść zostawił tu życia, W Olsztynie Pięknym - spełnienia ułudzie, Gdzie wciąż jest tyle miejsc do odkrycia. Najlepiej spacerek przy letniej pogodzie Gdy Olsztyn wtulony w zieleni Zacznijmy od Zamku – on jedyny w grodzie, Kopernika gwiazdą się mieni. Komnata jak w wawelskim salonie Swoją ciekawą historię ci powie. Turyści patrzą i podziwiają Basztę zamkową piekną i wysoką mają. Rzuć grosik do studni, co na dziedzińcu zamkowym Odpowiada echem spotkań z poezyją Szczęście Ci przyniesie i zawsze tu wrócisz Tu, gdzie ludzie za Twe zdrowie, szklaneczkę wypiją Zagrają, zaśpiewają i Ty z nimi zanucisz A potem oklaski, oklaski Ci oso wielkie biją. Jam tylko oso, choć są też oso-bistości Jam wierszokleta - oni jegomości Lecz cóż bym zdziałał bez Waszej pomocy sam bym wyglądał - jak wół do karocy Bo bez Was - me myśli błądzą po ziemskim padole nie są takie jasne, jak karty na stole Lecz nie popełni dziewka żadnego mezaliansa Gdy z dziką rozkoszą postawi mi pasjansa Kto nie ma szczęścia w kartach, ten ma szczęście w miłości Cóż, gdy kogoś pcha do kart i ma takie żądze Kto ma szczęście w kartach, ten ma miłość za pieniądze. Miłość za pieniądze ?- to nie Olsztyn Piekny ! Jego niewykły urok i magia to czar przepiękny. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - wierszowisko z oso1 23.05.06, 21:54 V Przysiądz na dziedzińcu twierdzy Olsztyna Wsłuchaj się w szepty,które niesie Łyna A dostrzeżesz dyskretny urok grodu tego Z wieku na wiek,z dnia na dzień piękniejszego Popatrz na wszystko swoimi oczami Potem je zamknij by błądzić myślami O tym co było i o tym co będzie I o tym jak pięknie w Olsztynie jest wszędzie I czy nie mam racji Gdy mówię zamknij oczy Pogrąż się w kontemplacji Nasz Olsztyn, prawda, że uroczy? Drzewa, jeziora, grzyby i zioła Które się na Warmii krzewicie Zdrowe, zielone, wysokie dookoła Słuchajcie mieszkańców wołań ! Olsztynie, gdy dostaniesz się w głupie ręce Jak rządzą, zobaczysz najprędzej Nikt tak jak oso Cię nie zrozumie Choć każdy w krąg próbuje i usiłuje. Kiedyś Odys powróci w ojczyste strony I ujrzy olsztyńskie swe stare domy Nie zburzą je historia ni plany zacne Bo Odysa żywot nigdy nie zgaśnie. Gdzieś się zagubił , ale już jest, nie może być wątku bez tak opisanej piękności Olsztyna. Jeszcze szukam wpisu o Zatorzu - wspomnienia z Zatorza Mobidycka Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - wspomnienie Mobi Dick 23.05.06, 22:07 rita 23.07.03, 22:55 zarchiwizowany "Tramwaj (1) na plażę. Kto pamięta jego "mijanki", a w latach 50-tych "letnie" przyczepy - można było wejść i wyjść z DOWOLNEJ strony, bo nie miały ścian ! Kto pamięta ciężkie problemy z podjazdem pod Grunwaldzką od mostu Jana. Kto pamięta (BARDZO mało Kto !) czerwony, CIĘŻAROWY trolejbus (po prostu wielka ciężarówka z elektrycznym silnikiem i odpowiednimi "pałąkami"). Woził węgiel z Lubelskiej do Gazowni. Jeszcze w latach 60-tych widziałem przy składowisku węgla na Lubelskiej, w krytej hali do wyładunku węgla z wagonów na samochody - "zagadkowe" przewody trolejbusowe na suficie. Jako chłopak, gdy forsy zbrakło, rozładowywałem tam kilka razy wagon 24-tonowy za 104 zł. A może hala i te przewody nadal tam są ? Czy "nowi" Olsztyniacy wiedzą, że Ich "nowość" wychodzi jak szydło z worka, gdy powiedzą "Osiedle Mazurskie" zamiast "Kolonia Mazurska" ? Kto siadywał na skwerku na samym środku obecnego placu Bema ? Kto chodził po DREWNIANYM BRUKU obok Dyrekcji DOKP (Panowie z Rejencji pewnie nie lubili łoskotu stalowych obręczy kół po kamiennym bruku) ? Kto zwalał kijem kasztany w alejce na Limanowskiego, tuż koło olbrzymiej kuźni, zanim kuźnię zastąpił pierwszy sklep samoobsługowy ? Kto kupował (z Mamą) osełkę masła na "koniu" ? Kto widywał okropną niezgodę wokół baru Zgoda ? Kto rozglądał się na Zatorzu, aby nie dostać wpiernicz od bandy Artka ? Widywałem kilkanaście lat temu spokojnego Człowieka w kościele. Kto oglądał filmy na ścianie, stojąc naprzeciw ratusza "na przyszłych fundamentach" okrąglaka - albo w innych naszych letnich kinach ? Komu przeszkadzał w oglądaniu filmu słup stojący W ŚRODKU sali "Dworcowego" (tego w bryle starego dworca !) ? Kto podkradał PGR-owskie słoneczniki tam, gdzie stoi OZOS (chrzanię skradzioną Poznaniowi nazwę STOMIL, co to za przebieg - tylko 100 mil ?) Kto rozwalił sobie sanki na "Wilczej Górce", blisko przeciwnego do Zatorza brzegu Łyny? To była dawna, ewidentna, mała skocznia narciarska. Z progu były już tylko "rozmyte" resztki, ale wystarczyły do likwidacji sanek. Kto pamięta pierwsze kąpiele w najpierw nagrzewającym się Kopytku (vel Podkówka) ? Kto, jak ja, do tej chwili wybaczyć nie potrafi likwidacji Karolka, swego dzieciństwa ? Chyba wiecie, że nie chodzi mi o tow. Waltera !" Przepraszam autora tekstu za cytowanie bez zezwolenia - ale to jest takie piękne, że nie mogłam sie pochamować ,by nie pokazać to swoim przyjacielom i to w Olsztynie Pięknym. Dziękuję za tak piękny tekst. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - wspomnienie innych 23.05.06, 22:10 rita 24.07.03, 22:53 zarchiwizowany No jak tam żyjecie po tych wspomnieniach, młodzież niech czyta, za czterdzieści parę lat i ona będzie wspomninać. A i wasze wspomnienia będą już inne, przeczytajcie więc to czego nie znajdziecie w żadnej ksiązce jedynie w Olsztynie pięknym. Dziś inny kwiatuszek wspomnień. Miłej lektury "Do Olsztyna przyjechałem, bo chciałem. Zostałem nieco przypadkiem. Chciałem po skończonych studiach osiedlić się w małej miejscowości. Pamiętam jak OLsztyn po 1989 zaczłą byc coraz bardziej kolorowy i jak wypiękniała Starówka. KIedyś Łyna była brudna... teraz wygląda na czystszą. Pamiętam kilka barów mlecznych (śmierdzących) i dworzec kolejowy w lepszym stanie niż obecnie. Las Mieski jest tak samo piekny jak kiedyś. Tylko bardziej przyjazny spacerowiczowi. Ze względu na OLsztyńskie Lato Artystyczne wakacje staram się zaplanować... w OLsztynie. W pamięci pozostaja także koncerty organowe w katedrze i tajemnicza mistyka tego miejsca. Pamiętam odbudowywane fragmenty muru (dlaczego nie więcej)." autora tego tekstu również przpraszam, tak wakacyjnie wspominamy Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - wspomnienie 24.05.06, 22:35 W 2003 roku zobaczyłam znów w Olsztynie tramwaj. Musze przyznać, że wywarło na mnie duże wrażenie ten czerwony tramwaj w Olsztynie i jeszcze przy Wysokiej Bramie. Poleciałam cos sie więcej dowiedzieć o Olsztynie. Już wiem , że największy rozwój i taki błyskawiczny był w latach 1870-1920. Nie będę mówiła, za czyjej władzy był taki wielki rozwój by nie wywołać burzy. W 1907 r. Olsztyn otrzymał tramwaj. Zawsze zastanawiałam się dlaczego był czerwony, a nie jak w innych miastach zielony czy niebieski. Dużo pisałam na forum o tramwaju olsztyńskim i widze , że nie tylko ja za nim tęskniłam i nie tylko ja jestem tak zakrecona we wspomnieniach. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - wspomnienie 25.05.06, 12:46 Żadnej burzy nie będzie. Tak naprawdę Olsztyn zmienił się z malutkiego miasteczka w nowoczesne miasto i stolicę Warmii pod rządami dwóch burmistrzy, z których jeden był Polakiem a drugi, dla równowagi Niemcem. Obaj wspaniale zapisali się w dziejach Olsztyna. Żaden z nich, niestety, nie ma nawet swojej ulicy w Olsztynie Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - wspomnienie 25.05.06, 12:47 Z Gazety Olsztyńskiej możemy dowiedzieć się, że: Robert Zakrzewski Był ostatnim Polakiem sprawującym urząd burmistrza Olsztyna przed II wojną światową. Zanim objął tę funkcję, pracował jako nauczyciel języka polskiego. Nie trwało to długo, bo przedmiot ten wkrótce usunięto ze szkół na Warmii. Funkcję burmistrza pełnił od 1865 roku. Zakrzewski przyczynił się do rozwoju miasta, m.in. doprowadził do założenia węzła kolejowego, który połączył Olsztyn z Czerwonką i Ostródą. 26 listopada 1872 roku, przy salwie honorowej na Dworcu Głównym, przywitano pierwszy pociąg. Zakrzewski osobiście przecinał wstęgę. Za jego rządów zbudowano też szpital olsztyński, którego oficjalne otwarcie nastąpiło 15 października 1867 roku. Robert Zakrzewski współpracował z działaczami polskiego ruchu politycznego w Prusach Wschodnich. Miał poglądy liberalne. W 1873 roku otworzył pierwszą szkołę dla dzieci wszystkich wyznań. Podczas kadencji burmistrza napotkał też poważne problemy. W 1866 roku w Olsztynie nastąpiło apogeum epidemii cholery. Zmarł wówczas co 20. mieszkaniec Olsztyna. Burmistrz Zakrzewski osobiście kierował komisją sanitarną. W 1875 roku Zakrzewski złożył urząd. Został do tego zmuszony, gdy większość w Radzie Miasta zdobyło stronnictwo katolickie przeciwne jego polityce. Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - wspomnienie 25.05.06, 12:48 Zastąpił go na urzędzie "Oskar BelianBył burmistrzem w latach 1877-1908. Objął to stanowisko po rezygnacji Roberta Zakrzewskiego. Przeszedł do historii jako "ojciec nowoczesnego Olsztyna". W pierwszym roku kadencji Beliana w mieście otworzono gimnazjum i sąd ziemski, dwa lata później sąd okręgowy i garnizon. W 1885 roku otwarto Szpital Garnizonowy, a rok później Zakład Dla Obłąkanych w Kortowie. Od 1887 roku mieszkańcy mogli korzystać z usług Poczty Głównej, a pięć lat później w mieście zainstalowano pierwsze telefony. W 1899 roku budynki mieszkalne zostały podłączone do sieci gazowniczej oraz wodociągowej i kanalizacyjnej. Osiem lat później doprowadzono do nich też energię elektryczną. Rozwijał się też przemysł drzewny, który korzystał z praktycznie nieograniczonych zasobów naturalnych i taniej siły roboczej. Z rządami Oskara Beliana wiążę się też powstanie Gazety Olsztyńskiej. Pierwszy numer dziennika ukazał się 16 kwietnia 1886 roku". O tych i innych burmistrzach Olsztyna mozna poczytać w bardzo ciekawym artykule Gazety Olsztyńskiej www.wm.pl/Index.php?ct=olsztyn&sct=olsztyn&id=460074 Odpowiedz Link
gajowy555 Re: Łolstyn - wspomnienie 25.05.06, 13:09 Tak sobie myślę, że korzystając m.in. z tej stronki, www.wm.pl/Index.php?ct=olsztyn&sct=olsztyn&id=460074 - warto może założyć wątek o burmistrzach Olsztyna. Co Wy na to ? Odpowiedz Link
tralala33 Re: Łolstyn - wspomnienie 25.05.06, 13:27 Ciekawy ten artykuł, tylko nie wiem, czy uda nam się jeszcze wiecej odszukać informacji o burmistrzach. Mozna sprobować - a ja nie mogę przeboleć, że w Olsztynie nie znalazły się ulice dla tych dwóch burmistrzów. Może obecny boi się porównań W dodatku obelisk Beliana zdemontowano a nagrobek znikł pod garażami. Wstyd. Odpowiedz Link
rita100 Re: Łolstyn - wspomnienie 25.05.06, 13:33 Warto załozyć wątek o burmistrzach , zeby nasi dzisiejsi burmistrze widzieli jak poprzednicy pracowali. Napewno coś więcej poszperamy o nich. A tu jeszcze będzie wiel wspomnień - sami zobaczycie jak przeciętny człowiek może opowiadac o Olsztynie i wspominac go. To uciekam do pracy Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 29.05.06, 22:27 Udało mi się , udało się odwiedzić Olsztyn po raz drugi w następnym roku tj. 2004. I to całkiem normalnie, zamiast do Kołobrzegu pociąg zawiózł mnie i moją kuzynkę do Olsztyna. Nie mogło być inaczej. Cztery dni w Olsztynie a dwa dni w Kołobrzegu. Wspaniały urlop i wspaniała pełna przygód wyprawa do Olsztyna i znów zaczynamy od Krakowa i zakupu biletu. Jak zwykle nerwy, bunt żoładka, a noce były dniami, spsik nie chciał przychodzić. Wieczorkiem jedziemy z kuzynką po bilety, by mieć pewność , ze dojedziemy wygodnie siedząc z miejcówkami w rękach. A w skrócie uprzedzę opowiadanie, ze tym razem Olsztyn był inny, nie było już tramwaju pod Wysoką Brama, jakiś domek drewniany stał, widziałam naocznie jak młodzi chłopacy kradli w sklepie na Starówce, kradli przy mnie, a ja nic, nic nie mogłam zrobić, bałam się, odeszłam na bok, by przy okazji mnie nie okradli, a jak oni robili to sprytnie ho, ho. Bałam sie wejść do lasu nad j. Długim , bo napotkałam dziwnego rowerzystę , a taksówkarz bał się nas zwieźć do lasu, bo również sie bał o siebie i tak koło się zamyka, bałam się kwiaty złożyć przy szubienicach , by mnie ktoś nie przegonił, ale udało się ,pięknie wyglądały. To jedziemy, jedziemy ze wspomnieniami sprzed dwóch lat. "Z Krakowa do grodu przy Łynie. I śmiga za oknem widoczek przemiły te lasy, te miasta, to pole Obrazy jak w kinie szybciutko migają" Odpowiedz Link
tralala33 Re: II wyprawa do Łolstyna 30.05.06, 21:33 Straszne historie się szykują. To ja sobie już jutro poczytam. Nie będę jeszcze gasić światła, ale muszę wracać do pracy. Tak tedy aż drugi roz. Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 30.05.06, 21:37 Tak , Tralala, tak sobie pomalutku budujemy wątki, by nasza Warnija piękna i spokojna była , by mlekiem i miodem płynęła. Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 01.06.06, 21:44 Zacznę, zacznę od wyjazdu z Krakowa. Nasza kolej państwowa bardzo się pogorszyła. Kiedy kupowałam bilet poprosiłam o miejscówkę , pani w okienku powiedziała, że miejcówek ten pociąg nie posiada, czym wywołałam dyskusje, bo na taką odległość chciałabym siedzieć a nie stać w korytarzu, więc zaczeliśmy debatę komunistyczną przed kasą, że przeciez XXI wiek, że taka jazda w tłoku i w sezonie nas nie bawi itd. Wpadłam na pomysł, żeby kupić jedynkę, wtenczas będzie wiekszy konfort w staniu na korytarzu. Pani w okienku sprzedała bilety na wagon z jedynką i już byłysmy z kuzynką zadowolone i z nadzieją na lepsze jutro. Kiedy przeszedł dzień wieczornego odjazdu i idziemy na peron skąd z Zakopanego jechał pociąg nocny do Olsztyna, byłyśmy pełne obawy, kto wskakuje , kto zajmuje miejsca, jak oknem będziemy wpychać bagaże, zaczelismy się śmiać , że jest to pociąg naszej młodości, ścisk, tłok , lezenie na bagażach w korytrzu itp. Już w megafonach rozlega się głos o pociagu z Zakopanego do Olsztyna wjeżdzającego na peron, przy torze , juz wzrosła nasza nerwowość, pociąg wjeżdza, stoi, a my szukamy wagonu jedyneczki, doszlismu do końca pociagu, a kolejarz mówi , że na początku jest wagon jedyneczka, wleczemy się z bagażami na poczatek, a tam nie ma jedyneczki, wołamy kolejarzy, konduktora i zaczyna sie głosna debata w poszukiwaniu jedyneczki, jeszcze dołączyli się inni pasażerowie z wykupionymi biletami na jedynkę i wszyscy szukają wagonu. Ominę sytuację , że cały prawie pociąg był pusty, ale my uparcie nacieramy i poszukujemy jedynki. Wreszcie dowiadujemy się , że zapomnieli w Zakopanym przyczepić wagon jedynki, albo gdzieś po drodze zgubili w czasie szybkiej jazdy i że musimy jechać dwójką. Zajełyśmy cały wagon dwójki , był pusty , że aż strach nas obleciał - czy aby to pociąg do Olsztyna ? Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 02.06.06, 22:05 No i zaczeła się jazda. Ja z tego wszystkiego ze wzgledu na bezpieczeństwo ubrałam pas z nożem, czym wystraszyłam kuzyneczkę, która natychmiast zareagowała słowami - przecież nie jedziemy do Iraku !. Moja riposta brzmiała, że do Iraku nie, ale mamy dzieki temu zapewniony pusty przedział, bo nikt ze strachu na widok noża do nas nie wsiądzie. Trochę pożartowałysmy i sen nas zmorzył. Jechalismy przez Warszawę, a póżniej na widoku mieliśmy znany nam krajobraz Warmiński. Słońce pięknie wstawało, było czerwone razem z chmurkami, ktore tez stawały się całe czerwone, ho, ho mysle, dobry znak i poszłam dalej spać jako , że mieliśmy miejca leżace. Do Warszawy kontrolował nas jeden konduktor, który kończył trasę, po Warszawie drugi, który zaczynał trasę, a każdy robił protokół aby w kasie zwrócili nam pieniądze za jedynkę. W Olsztynie byłyśmy o 6.00 raniuteńko. Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 02.06.06, 22:09 Piękną rzeczą jest mieszkać w Wysokiej Bramie, wszystko masz pod samiutkim nosem. A sam hotel nie wywarł na mnie wrażenia, jest przeciętny, jest on w tej przybudówce Wysokiej Bramy, to ten obiekt, który szpeci Bramę i powinien być jak najszybciej może nie zburzony ale stylem dostosowany do Wysokiej Bramy, a sam hotel powinien być o najwyższym standarcie - ciekawe gdzie konserwator zabytków ? - tak zmarnować tą przybudówkę. Nie wiem, nie wiem, żeby nie mieć wyobrażni, projektu na tą ochydną budowlę. Przecież to w centrum Starówki, obok najpiekniejszej zabytkowej budowli jak Wysoka Brama, toż wszystko wokół hotelu bylo piekniejsze, a to takie szkaradzrwo tymbardziej, że można z tego hotelu wejść schodami na samą Wysoka Bramę i zerkać z okienek na Starówkę i Ratusz, co codziennie czyniłam. Schody tam są drewniane i nawet nie zdają sobie z tego sprawy , że niedopałek papierosa może spowodować pożar Bramy, a wejść może każdy bywalec hotelu. Wiecie co w tej Bramie porobili ? - pranię, suszarnię i nie wiem co jeszcze - czy to nie profanacja zabytku ? Konserwator zabytku uważa, że jak wygładzi cegłę od zewnątrz to wszystko, ale nie wsadził w środek duszy, a tak się ona prosi. Jestem zawiedzona, bo myślałam, że mieszkając w Wysokiej Bramie chwycę jej historię, poczuję jej dostojnośc i w ogóle , ze mam zaszczyt tam mieszkać, nie wiem jak to określić, że zabytkowość tego obiektu będzie w całej swej szerokości i długości i wnętrzności i, że mogę być dumna tam mieszkając. Pokoje takie sobie, a obsługa miała zasadę tuwimisizmu, dopiero w trzeci dzień był pan, którego mianowałabym na dyrektora hotelu ponieważ był uprzejmy, z uśmiechem i miał kawę, o którą prosiłam przez wszystkie te dni, ponieważ jestem kawoszem i bez porannej kawy ani rusz. Ciągle mówili , że będzie i oferowali herbatkę. Jemu jednemu zależało na gościach. Pewnie, że każdy, a szczególnie Olsztyniacy pomyslą, że jak mi się nie podoba, to moge nocować w Warmińskim, tylko sęk w tym, że Wysoka Brama jest kultem i nie tego się spodziwałam i oczekiwałam i właśnie co jak co ale Wysoka Brama powinna być oczkiem w głowie Olsztyników , a nie jest. Najważniejsze, że na zdjęciach ładnie wychodzi i to tak trzeba robić zdjęcia by uciąć ten hotelowy budynek - najlepiej to robić je od strony Ratusza tak by objąć piekne kamieniczki po prawej stronie, to one dodaja blasku Bramie i stoja dumnie przy niej nie szpecąc jej. Tak, to jest najpiękniejszy widok Olsztyna. Alem się rozpisała, a to dopiero ranek. Dziś wiem , ze w Wysokiej Bramie było więzienie kiedajś, a póżniej magazyn mundurów żołmierskich. Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 03.06.06, 21:20 Od 6.00 do 12.00 miałyśmy czas na spanie po trudach podrózy. Ale gdzie tam, mnie tam spanie żadne nie brało wiec w tym czasie kilkakrotnie wybiegałam z hotelu na Starówkę. Wychodziłam, wracałam , wychodziłam i znów wracałam. Żadnego miejsca nie mogłam sobie znaleź. To wychodziłam na Starówkę , to wracałam jak zaginiony pies. Po prostu nie umiałam miasto zwiedzać. Można porównać to do puszczonego psa na cudze podwórko. Nie znajdzie sobie miejsca. Tak wyglądały pierwsze godziny pobytu w hotelu 'Wysoka Brama'.( Tak , dzisiaj wiedziałabym gdzie wychodzić, a przynajmniej pogłaskałabym zamkową Babę Pruską, uśmiechnełabym się do Nepomuka, no i zobaczyłabym naocznie lampę z rogów jelenia, który w/g legendy jeleń wleciał do Olsztyna do kościoła św. Krzyża na placu , którym stoi dziś Ratusz, a legendarne rogi są już w kościele św. Jakuba. Nie wspomnę o pomnikach i o wielu innych wspaniałych zabytkach , które odkryłam tu na Forum.) O 12.00 umówiliśmy się na wycieczkę i bpkw miał czekać na takiej bocznej uliczce przy Ratuszu. Poszłyśmy tam, była to uliczka M.C.Sklodowskiej - dużo by i o niej pisać, sliczna uliczka, powinna mieć swoje święto, jak ulica Kanonicza w Krakowie, ponieważ jest ona ułożona z kocich łbów i czuć tą starość ,idziemy pod górkę i idziemy, idziemy, żadnego samochodu nie widzimy, ja wskakuję w bok do pomieszczenia gdzie internet i nie ma mnie, znikłam w czeluściach salki. Siadłam za komputerem i o całym swiecie zapomniałam. Na szczęście został przy mnie zdrowy rozsądek i szybko wyszłam, a na ulicy nikogo nie ma, rozglądam się i nic. Biorę za komórkę i dzwonię, okazuje się , ze kuzynka gubiąc mnie nagle na tej uliczce wróciła do hotelu. Dzięki nowoczesnemu łączu odnależliśmy sie i wszyscy wsiedliśmy do auta. Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 03.06.06, 21:21 Jeżdziliśmy wszędzie i plaża na Krzywym gdzie zrobiliśmy wędrówkę , bo są tam dwie plaże i bylismy na molo, gdzie się potkłam na bosaka i ubiłam sobie palec, który spuchł i kulałam. Było ciepło i słonecznie, wreszcze widziałam dużo ludzi kąpiących sie, póżniej bylismy na Przystani, tam byłam pierwszy raz, wywarła wrażenia, póżniej pojechaliśmy na Al. Przyjaciół i oblechaliśmy wszystkie uliczki, by wiedzieć o czym sobie tak szeptają w szkole Nr7. Dalej pojechaliśmy do Kortowa i tu - trochę sie ztrzymam bo smię twierdzić ,że jest to najpiękniejsze miasteczko studenckie w Polsce. Tu pracując czy studiując trzeba byś dumnym. Bardzo dbają o rekreację studentów, mnóstwo kortów, plaża przy j. Kortowskim, piekne molo, rowerki, kajaczki , dzika roślinność i kaczuszki, studiować tam to sama przyjemność, czy zdasz egzamin czy nie to masz gdzie się odstresować fizycznie, a nie jak w innych uczelniach marichuanka czeka przy wyjściu i planty z pijakami. Tu masz komfort natury. Obiekt przy plaży też niczego sobie - jednym słowem ślicznie jest studiować w Olsztynie, a w zimie stoi tam balon tenisowy. Te wszystkie budowle są również ciekawe i mają swoją klasę. Każda cegłówka czerwona z których zbudowane są gmachy uczelni świadczą o dostojności budowli i całego obiektu, którym byłam zauroczona. Że też tam nie ma Akadamii Wychowania Fizycznego - to sie dziwię, takie warunki dla treningów i studentów i amatorów i zawodowych sportowców. Tam by móg przygotowywać się 'Rambo' do zadań specjalnych oraz do walk bokserskich w innym filmie 'Rocki' I i II i III. Nie wspomniałam o Ogrodzie Botanicznym tym malutkim obiekcie , który zbytnio nie wywarł na mnie wrażenia. Odpowiedz Link
tralala33 Re: II wyprawa do Łolstyna 03.06.06, 21:29 Będąc kortowianką jeśli nie z dziada pradziada, to na pewno z ojca i matki, muszę się zgodzić z tą opinią - Kortowo jest wyjątkowe. Tylko ten Ogród Botaniczny? W Kortowie nie ma (jeszcze) ogrodu botanicznego - jest dopiero w planach. Rito - może widziałaś poletka doświadczalne i szklarnie niedaleko jeziora? Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 03.06.06, 21:50 Nie , nie widziałam, choć to jest tak duży teren, a tylko głównymi drogami jechaliśmy samochodem, te budynki, ta przyroda. Ja się dziwię , że studenci z całej Polski nie zjeżdzają sie na wczasy uczelniane. Myslę , że nawet większość ludzi nie wie. Jak sobie pomysle , że tam mogłabym mieć pracę w szerokim zakresie bo i jako trener i jako nauczyciel - to jednak coś mi przeszło kolo nosa. Gdybym choć jedną osobę znała z Olsztyna w tych czasach, a tak to ... przemineło z wiatrem Odpowiedz Link
tralala33 Re: II wyprawa do Łolstyna 03.06.06, 22:28 Kortowo ma parę szczególnych mieszkańców www.wm.pl/index.php?ct=olsztyn&id=864983 GO [01.06.2006] Przylatują do Kortowa od lat. Na pierwszy klekot czekają z niecierpliwością pracownicy i studenci uniwersytetu. A później obserwują wykluwanie się młodych, ich karmienie, naukę latania... Wczoraj był Dzień Bociana Białego. Są małe Za oknem widać platformę, na której znajduje się bocianie gniazdo. I to w dodatku pełne gniazdo. - Już są małe - z dumą opowiada Chanowska. - O, zaraz będzie widać, jak - no właśnie, nie wiem, czy matka, czy ojciec je karmi. Pięknie. Ile tu u nas się dzieje! Nauka latania I dopiero wtedy gniazdo staje się najważniejszym punktem, jeśli nie w całym Kortowie, to przynajmniej na ul. Oczapowskiego. Zwłaszcza, gdy w gnieździe panuje coraz większy ruch. - One bardzo szybko rosną - mówi prof. Marianna Flis. - Najpierw ledwo widać dzioby, a później próbują stawać. Najpierw bardzo nieporadnie, a później coraz pewniej. Gdy zbliża się św. Bartłomieja, czyli 24 sierpnia, robi się smutno. To właśnie wtedy bociany odlatują na zimę. - To się odbywa bez żadnych przygotowań - dodaje Barbara Chanowska. - Po prostu jednego dnia są, a drugiego już nie. Od siebie dodam, że to gniazdo najprawdopodobniej istniało już w przedwojennym Kortowie. Kilka razy je nieco przenoszono a raz nawet zlikwidowano! Ale bociany 'wyklekotały' je z powrotem. Tak długo stały na dachu Nowej Zootechniki i głośno się skarżyły, aż w końcu ludzie się ulitowali - ustawili nowy słup i odbudowali im gniazdo. Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 03.06.06, 22:57 To faktycznie atrakcja okolicy. Bocian w miasteczku studenckim. To studenci pewnie sobie z tego robią hihi. Żywy eksponat zoologiczny. Macie tan naprawdę świetny ubaw i obserwatorium. Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 04.06.06, 21:37 Zmęczone poszłyśmy odpocząc, by znów stanąć do boju z Olsztynem. Pogoda była śliczna ale chmurzysta ,nie wiedziałam czy iść na plażę , ale że byłyśmy trochę otumanione to postanowiłysmy najpierw załatwić bilety do Kolobrzegu, żeby mieć spokój i nie myśleć już o tym oraz w poszukiwaniu odpowiednich klapek na mój spuchnięty palec. I wyobrażcie sobie co drugi sklep w Olsztynie to sklep z obuwiem, tego jest ogromna ilość , gdzie nie spojrzysz obuwie, a już zaskoczona byłam kiedy na straganach zobaczyłam obuwie góralskie i kupiłam tam klapeczki góralskie takie ze skórki - gdzie tam, one to pogorszyły sprawę palców u nogi, więc nie daliśmy za wygraną, chodziliśmy po sklepach i mierzyłam wszystkie klapeczki, dopiero przy Dworcu Głównym w takiej bramie natrafiłam pantofelkiem na nogę i już zapanowała wygoda chodzenia. A byłam nawet w sławetnym Manhatanie - tam specjalnie liczyłam ilość stoisk z obuwiem - bylo ich 15, pietnaście stoisk - uśmiałam się , że miasto Olsztyn zostanie w mej pamięci jako stolica obuwia. Chyba na tym skończę dziś, siadając do pisania martwiłam się że nie bedę miała o czym pisać, przecież nic takiego się nie działo, a ciężko mi to zakończyć, urwę tu nagle i energicznie, jutro tez jest dzień. Zapomniałam powiedzieć, że cały czas chodziłam w koszulce 'Olsztyn jest piękny' naszej klubowej z czym spotykałam się z wyrazami uznania, słyszałam jak za mną szeptali Olsztyn jest piekny, uśmiechałam się do tych ludzi, byli to turyści. To do jutra. Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 06.06.06, 23:00 Dalej wędrujemy po Olsztynie, skończyliśmy na tym, że w koszulce Olsztyn jest piękny paradowałam przez cały czas. Pogoda nam dopisywała, więc zrobiłysmy sobie po objedzie spacer po Starówce, póżniej po parku zamkowym, a następnie spacer wzdłuż Łyny. Do Łyny wrzuciliśmy groszówki, wziełam ich ogromną ilość, składałam je w kasie z myślą zabrania je do Olsztyna. Tak pierwsze groszóweczki znalazły się w wodach Łyny. Doszlismy do ogromnych dwóch mostów, które wywarły na nas wrażenie, za tymi mostami już zgubiliśmy się i nie wiedzieliśmy gdzie idziemy, szlyśmy w ciemno, ale było bardzo, bardzo przyjemnie, tereny nieznajome, ciekawe, inne . Czulo się tajemniczość tej okolicy, weszliśmy znów w park i wyszliśmy pod Zamkiem gdzie udaliśmy się do Amfiteatru, a tam czynili już przygotowania na noce blusowe, póżniej znowu na Starówkę gdzie była przygotowywana i nagłasniana scena pod występy. Własciwie, ruch na Starówce był duży. Dużo szumu lecz czekać do 21.00 na wytępy było trudno. Tu zrobiono błąd, bo takie występy powinny być od popołudnia, nie mówiąc , ze i z rana też powinni występować, a tak to wielki rajwach, a na scenie nic nie było i nic się ciekawego nie działo. Zmęczone tym rajwachem wróciłyśmy do hotelu. Kuzynka padła, a ja jeszcze w koszulce Olsztyn jest piekny powędrowałam na Starówkę z myślą , że kogoś wreszcie spotkam, przecież ta Starówka nie jest taka duża . Połaziłam, posłuchałam wstępnych koncertów, przymiarek do blusu i sama się również znudziłam, jednak brakowało mi rozmów, stać samej i się przyglądać nie było wesołe, a samej pić piwo też nie nalezy do przyjemności . Więc i ja wróciłam do hotelu. Tu powiem prawdę, moja kuzynka, nie lubi ze mną wyjeżdzać, twierdzi , ze jestem niespokojnym duchem, ze wprowadzam w atmosferę adrenalinę i takim niespokojnym duchem byłam w Olsztynie. Ona sobie odpoczywała , a ja góra dół, góra dół po tych schodach w hotelu i z siup jestem już pod Bramą Wysoką i już jestem na Starówce i powrót i nie usiedzę na miejscu i znów wszystkie drzwi w hotelu się otwierają i zamykają i znów Starówka i tak w koło macieju jak w piosence 'Umarł Maciek umarł' Umarł Maciek, umarł, już leży na desce ... Gdyby mu zagrali, podskoczyłby jeszcze, Bo w Mazurze taka dusza, Gdy zagrają to się rusza. Oj da dana ... Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 07.06.06, 22:13 Nastąpiła pierwsza noc w wymarzonym hotelu "Wysoka Brama", z myślą , że się wyśpię i całkiem spokojnie zasnełam przed 21.00. Jednak obudził mnie przed 22.00 szum i energiczne życie na Starówce, ciagłe przemieszczanie się ludzi, życie tętniło gwarą przy kawiarnianych stolikach, głośne rozmowy, śmiechy, w oddali muzyka i oklaski. Chciałam sie zerwać i iśc, ale do kogo ?. Dosiąśc sie do obcego towarzystwa czy tylko patrzeć w samotności - nie. Jakoś udało się zasnąć, za chwilę następna pobutka innego rodzaju, głucha cisza i unoszący się w powietrzu piękny śpiew piosenek blusowych, tak pieknych , że postanowiłam wysłuchać, miałam zamiar wstać i iść. Coś niesamowitego, co za piosenki co za głos. Słuchałam w łóżku z przyjemnością. Nie wiem kto śpiewał ostatnie kawałki, ale wrażenie zrobił ogromne, zapanowała głucha cisza i tylko ten śpiew, żadnych rozmów, żadnych śmiechów i w tej ciszy przy taktach ślicznej spokojne muzyki usnełam ponownie, ale nie na długo, dobrze mówią ludzie, po ciszy przychodzi burza, to co się działo po tej pieknej ciszy to przeszlo moje wyobrażenia o śnie. Otóż na Starówkę wyległy maszyny sprzatające lub remontowe brygady nocne. Jak nie zaczeły szuru-buru, jak nie zaczeły hałasować, warkotać aż wstałam na równe nogi myśląc , że odbywa się Rajd Kormoran po Starówce. Ale to nie możliwe, zaczełam podejrzewać , że zaczeła się wycinka topól, ale Starówka nie ma drzew, co to może być ? Patrzę przez okno, nic nie widzę, jedynie panie biegające po ulicy z wiaderkami i miotłami, sprzatające. Gdzie nigdzie stali na rogach bywalcy Starówki, plątają się poszukują czegoś mokrego, też głośno debatowali. Najgorsze w tym wszystkim była tonacja hałasu, raz cicha i nagle mocna i głośna. Mogło to doprowadzić do wściekłości czlowieka.(Były to maszyny sprzątające, które nierównomiernie hałasowały). Ale wszystko się kiedyś kończy i Olsztynem znów zawładneła cisza , a ja spokojnie zasypiam zmęczona tym hukiem, nie na długo jednak, teraz przyszedł czas na stojące pod oknem hotelu Wysokiej Bramy auto firmy securite, panowie z tego auta zaczeli głośną rozmowę przez radiostację chyba z szefem. I nic by sie takiego nie działo gdyby ich głos nie roznosił się wśród głuchej ciszy dość głośno i gdyby jeszcze rozmawiali nudno, ale rozmowa była tak energiczna taka emocjonalna, jakby wypili z samego rana kawkę szatana, że nie sposób było parsknąć śmiechem leżąc w łóżku. Nie przytocze tej rozmowy, ale powiem krótko, że panowie podpuszczali swojego szefa, a ten w nerwach odpowiadał odpowiednio jak na szefa przystało, potokiem słów jakby wstał lewą nogą. Chyba był to już ranek, a ja sobie nuciłam: Wszystkie rybki śpią we wodzie Tralala la la la la Tylko jedna spać nie może Tralala la la la la Wszystkie rybki spią w jeziorze Tiula, la, tiula, la, la Tylko grzeczna spać nie może Tiula, la, tiula, la, la. Co za noc ! Tak sie mieszka w hotelu Wysoka Brama. A dzień zapowiada się dobrze i słońce i rowerek i... spotkanie w eNce. Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 08.06.06, 22:23 Burzliwą noc trzeba było sobie wynagrodzić dobrym śniadankiem. Już wcześniej rozglądałam się za jakimś typowym barem bez ekstrawagandzkich posiłków. Taki bar znalazłam pod Arkadami na Starówce "Dziupla". Lokal bardzo przyjemny, skromny, czysty i obsługa pań fantastyczna. Zestaw śniadaniowy układa się w/g życzeń, a więc serek, szyneczka, masełko , pomidorek, ogóreczek i świżuteńka cólta. Do tego kawusia lub herbatka podana z uśmiechem i muzyczka. Polecam "Dziuplę " dla turystów, można tam nawet zrobić sobie kanapki na drogę. Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 10.06.06, 22:27 Pogoda jak mówiłam dość dobra, chociaż czuło się ochlodzenie i zbliżajżący front chmur, chmureczek, ale nie ma jak męska decyzja i zdecydować się na plażę. Więc ubrane cieplutko wyruszylyśmy na plażę. Miałam ogromne szczęście, bo kuzyna która nie lubi jeżdzić taxi, a nie wiedziała gdzie plaża sie znajduje, więc zgodziła się dojechać taxi i to koniec, od tej pory musiałam cały Olsztyn schodziłam piechotą, na własnych nogach. Okazało się , że kuzynka szybciej pojeła plan miasta niż ja i doprowadzała mnie do celu na nogach. Oto by nie brać taksi tylko piechotką chodzić były największe awantury między nami, a zaczynały się tak : idziemy, idziemy, idziemy i nagle wołam - o taxi, siadamy, a ona - to sobie siadaj, ja idę na nogach - odpowiadała i co było robić, taka wędrówka ludów . Ale na plażę dojechaliśmy taksówką. Wejście na plażę wreszcie bezpłatne, bez tych fiskalnych bilecików i skierowałam się prosto do rowerków. Kuzynka mówi - ja tu poczekam, ja nie umię pływać, jedź sama, ale kiedy zobaczyła te masywne maszyny i kapoki kolorowe bez oporów siadła ze mną. cdn Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 10.06.06, 22:28 Zaczyna się rajd po Krzywym, woda pod nogami, słońce, chmury, nad nami i wiatr z przodu i z tyłu. Płyniemy, pedałujemy na środek jeziora, a ze mną płyną groszóweczki, doskonała jazda, fale nas moczę, wiatr duży, a tu fruuuu - deskorolkarz z żaglem na jeziorze, złapał wiatr i przejechał nam pod nosem. Chyba sie uczył, bo nie umiał hamować i wpadał do wody i co chwileczkę miał przymusową kąpiel. Kuzynka mówi, zjedżmy mu z toru, bo niebezpieczeństwo stwarzamy i pomalutku płyniemy dalej, szybko się nie da. W oddali widzimy jak jezioro Krzywe ma taki przesmyk i obrałyśmy sobie jako cel naszej przejaźdzki turystycznej po jeziorze. To pływanie tak nam się spodobało, że kuzynka zadzwoniła do domu ze środka jeziora z pytaniem - zgadnijcie gdzie się znajduję ? - na środku jeziora ! hihihi Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 11.06.06, 21:12 Płyniemy, płyniemy do tego przesmyku ale nic do przodu, wydawało nam się , ze stoimy w miejscu, chyba płynełyśmy pod wiatr, a fale nas wstrzymywały i tak poddałyśmy się i zawróciliśmy z obranej trasy. Na hotyzoncie pokazali się nowi serfingowcy i tylko glowy nam się odwracały , to w tył , to w bok, a oni fruuuuu pięknie. Za chwilę ukazał sie kajakarz i szybciuteńko, zgrabnie przepłynął kolo nas, my się odwracamu, a on już prawie przy naszym przesmyku i zniknął, tak szybko tam dopłynął, więc biorąc wzór z dzielnego kajakarza postanowiłyśmy się spiąć, nawróciłyśmy i jeszcze raz wznowić próbę dopłynięcia do tego przesmyku. Energia była, ochota była, cel był, tylko fale przeciwne spychały nas w odwrotnym kierunku. Nie udało się tam dopłynąć. Ogłosiłyśmy pas i znów spokojnie , wyluzowane wracamy, może innym razem pokonamy fale. Płyniemy sobie, kuzynka się opala do slońca, a ja wyciągam groszówki i pojedynczo, dostojnie wyrzucam do wody mówiąc za kogo i tak wymieniam, wszystkie niki jakie pamiętałam, wszystkich po kolei, a kuzynka już zniecierpliwona tym moim dłygim mysleniem nad każdym pyta się - nie masz tu kalendarza, czytałabym wszystkie imiona, bys kogoś nie omineła I tak miluteńko biegł czas na tej wodzie, relaksująco, którą karmiłam złotymi monetami. Nagle kolo nas niezauwazalnie przepłyną już z powrotem podziwiany przez nas kajakarz, a my dalej w tym samym miejscu, na środku jeziora, a on już zdążył obrócić przesmyk na drugą stronę. Serfingowcy dalej ryzykowali stłuczkę z nami, błyskawicznie się przemieszczając tuż obok. Kiedy nasze siły się wyczerpały i kiedy poczułyśmy głód wrócilysmy na plaże oddałyśmy wspaniały rowerek i myslami już byłam w wygodnej taxi do hotelu. A jednak nie , jeszcze przed nami długa piesza droga Odpowiedz Link
tralala33 Re: II wyprawa do Łolstyna 11.06.06, 21:21 Ho, ho, to był wyczerpujący dzień. A dla mnie seteczka Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 11.06.06, 21:28 Czyli rozpoczynamy następna seteczkę Przed nami eszcze trochę łazenia psiechtó po Łolstynie Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 13.06.06, 21:53 Nie przypuszczałam, że będzie mnie czekać powrót z plaży na nogach. Idziemy pamiętną drogą asfaltową, przy pamietnych drzewach jak 30 lat temu i więcej. Przypuszczam, że asfalt był nie zmieniany, przechodzimy przez tory, a po lewej stronie widzimy slicznie zadbany park z jeziorkiem. Właśnie odbywały się tam sianokosy i unosił się zapach. Cieszyłam się , bo na skrzyzowaniu już widziałam postój taksówek, ale skąd żdnej taxi tam nie było, po drugiej stronie widok na Bałtycką i znajomy teren, skręciliśmy w prawo i dalej prosto, prosto, prosto, idziemy i idziemy, a ja padam ze zmęczenia, jest mi już tak obojętnie, że nie zauważyłam jak doszliśmy do Starówki, jeszcze wdepnełyśmy na objad i zaczelyśmy sjestę. O 17.00 umówione byłyśmy w eNce. Tyle na dziś, choć nie wszystko bo... Odpowiedz Link
giga5 Re: II wyprawa do Łolstyna 16.06.06, 22:18 Puk, puk Można prosić o cd. Miło się czyta i wspomina) Pozdrawiam Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 16.06.06, 23:28 już jestem, bo dużo czasu poświęcam na wklejanie zdjęć pozdrawiam Cię Giga bo zapomniałabym najważniejszego, przeciez byłam po drodze jeszcze nad jeziorem Długim. Więc jak wracałyśmy z plaży to na skrzyżowaniu poszłysmy na Bałtycką, ponieważ sobie przypomniałam , że resztę groszówek miałam wrzucić do tego jeziora, a że nie byłam pewna jak dalej potoczą się moje wycieczkowe losy zaciągłam kuzynkę do jeziora Długiego. Zleciałyśmy z takiej skarpy między domkami na początku al.Przyjaciół i byłysmy nad samiuteńkim jeziorem Długim. Po raz pierwszy zobaczyłam go w całej swej okazałości i... nie powiem , bardzo ciekawe miejsce, ma swój urok, szczególnie spacerowy. Zaczełam szukać najlepszego zakola by z rozmachem rzucić resztę groszowek. Jak zaczełam szukać tego właściwego punktu tak wędrowalyśmy wędrowalyśmy, aż znów zdrowy rozsądek mi podpowiedział, że jutro obejdziemy jezioro wokoło, tak nam się tam podobało. Widziałam i dotykałam ścięte konary topoli, część z nich były zdrowe, ale część topoli były chore. Wreszcie znalazłam miejsce między dwoma rzezbami i z rozmachem, energicznie , w górę i z radością wyrzuciłam te zlote monety - poleciały w górę , zabłysneły w słońcu i wleciały z uroczo do wody. Jakie to było piękne, wyglądało to jakgdyby nad jeziorem Długim przez moment zawisła złota fontanna lub złoty deszcz. O jeziorze Długim jeszcze popisze, bo spędziłam tam pół dnia w dniu zjadu. Jeszcze powiem, że kiedy wracałam z wojażów to się martwiłam, że tak naprawdę nie będę miała co napisać. Nic się nie działo, a tu jeszcze czeka opowieść o złodzieju. Odpowiedz Link
giga5 Re: II wyprawa do Łolstyna 20.06.06, 20:10 Pozdrawiam cieplutko z Olsztyna) Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy) Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 20.06.06, 21:17 Łuż jest - lopis wody w jyziorze Krzywym łoj Giga, wytrzymujesz ten łupał ? Warto jeszcze powiedzieć, że w roku 2004 fale jezior były inne niż rok wcześniej, miały dziwny blask w wodzie, czubeczki tych fal były bieluteńkie jak kryształki i lśniły w słońcu wychodzącym zza chmur. Śliczne świecące kryształki pływające po jeziorze. Niesamowite wrażenie wzrokowe, samo patrzenie na taką wodę było ucztą wzrokową w najwyższym stopniu. Tego się nie da opisać, kto tam nie był, ten tego nie czuje. Gdyby ktoś długo siedział w zamknięciu, odosobnieniu i nagle posadzono by go na środku jeziora na tym rowerku i o tym czasie , myślę, że byłby oślepł od jaskrawości pieknych iskrzących fal. To były tańczące kryształowe iskierki, to był balet na wodzie, to była serenada w wykonaniu fal jezior, to była parada wody i kryształków, to były błyski w oczach i w wodzie. To było coś co tylko mozna zobaczyć, ale w żaden sposób opisać - można to nazwać jako żywiołowe igraszki słońca ,chmur, wiatru i wody. To było wyjątkowe i niezapomniane. Jutro dalyj bandzie Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 22.06.06, 22:33 Giga , nie oglądasz meczu, straszny mecz dziś, wielkie emocje. Hehe, prywatnych spotkań nie opisuje, bo nie wiem co inni na to ? )) Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 22.06.06, 22:39 Skończyliśmy na tym, że po rowerkach na jeziorze Krzywym zrobiłam piechotką rekonesans Olsztyna . Po południu wybierałyśmy sie do eNki na przedzjazdowe spotkanie. Po odpoczynku, zebrałysmy się na wymarsz, ja dalej w tej koszulce Olsztyn jest piekny pardaowałam, wybiegałam w rózne miejsca, a to tu, a to tu , właściwie bezcelowo , nawet wpadałam szybciuteńko do kafejki internetowej na M.C.Skłodowskiej, gdzie już mnie poznawali. Dalej podziwiałam te kocie łby tej uliczki, te piekne uliczki przyratuszowe i ten antykwariat , który jako jedyny chyba prztrwał tyle lat. Pamiętam jak do niego oddawałam wszystkie ksiązki domowe, opuszczając Olsztyn. Ciągle podziwima ten antykwariat, bo tak się złożyło, że nie liczyłam na pieniądze ze sparzedaży tych ksiażek i czasopis, a nawet o nich całkowicie zapomniałam , a tu jednak po długim czasie przysłali mi pieniądze przesyłką w najodpowiedniejszym momencie, kiedy to miałam dołeczek finansowy i wydałam je na żywnośc. Tak własnie często sie zdarza, że coś jest nieoczekiwanego z nieoczekiwanej strony. Więc ten mój antykawriat istnieje, byłam w nim w środku. Ha, zapomniałabym powiedzieć, że byłam tez w swoim domu, drzwi były otwarte do klatki, te same schody, te same drzwi - weszłam cichutko po nich na górę, zeszłam, usiadłam na schodach i zawracałam sobie głowę wspomnieniami. Po cóż zawracać głowę sobie wspomnieniami, wpadać w melancholię i psuć humor innym. Tu zaszła zmiana...... Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 22.06.06, 23:07 Giga, Ty sie nie wstydz, wchodz do watków, ktore Ci pasują. Spójrz na wątek Olsztyn na żywo. Obserwowałam przez kamerę waszą szalejącą aurę. Giga , ja mam prośbe , jakbyście tak szli na zamek gdzie ta lipa padła i zrobili zdjęcia - to ja zamieszczę w albumie swoim. Mam tam dział - Moje miasto. Możesz mi kilka zdjęć przysłać ? Takie ładne , takie coby poszły w świat i wszyscy to miasto podziwiali. hehe Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 23.06.06, 22:18 I tak pomalutku, idąc obok szubienic, więzienia i Dąbrowszczków doszlyśmy do eNki, gdzie byłyśmy pierwsze. Zaraz przyszli inni. Zaczeły sie rozmowy , smiechy i debaty. Potem się zebraliśmy i poszliśmy ku miastu. Połaziliśmy tocząc dalsze rozmowy i rozeszliśmy się. Ja jednak jestem dusza niespokojna, kuzynka poszła spać , a ja jeszcze skok na miasto, własciwie bezcelowo, ale mieszkając prawie w środku Starówki robiłam co chwileczkę skok i wyskok, co byłam w pokoju to już zatęskniłam za ulicą. I tak wieczorem weszłam do Delikatesów na Starówce po jogurcik, znajdujący się tuż za Wysoką Bramą po lewej stronie idąc do Starówki. Było parę ludzi, ja stanełam ostatnia w kolejce, za mną stanął chlopak, który stał już w sklepie obok, przede mną tez jakiś chlopak, ale jakoś dziwnie się ten zza mną kręcił, podejrzanie , więc wyszłam z kolejeczki na bok i obserwuję, a on całkiem spokojnie sięgał za lade chlodniczą i wyciągał sery zółte, bo taki towar leżął na końcu lady i chował je do kurtki. Wszystko na moich oczach, ja zdębiałam, żadnego obciachu ani respektu przede mną. Kolejeczka sie skończyła , pani zaczeła obsługiwać chlopaka tego przede mną i juz widzaiałam, że to jest jedna banda, ponieważ kolega był zainteresowany konserwami i pyatał się co chwilę o cenę każdej, nie będąc nimi zainteresowany, a szybko myśląc o cenie następnej konserwy. Pani odwrócona tyłem do klientów mówiła ceny, oglądała konserwy , a ten drugi kradł na żywca, a to były cięzkie przecież sery zółte, w kostkach i tak kiedy gablota robiła się juz prawie pusta, pani się nagle odwróciła i złapała złodziejszka. I tak to wszystko widziałam na własne oczy i nie grzmiałam, bo ja znam na pamięć takie numery, teraz czułam to od strony zwykłego klienta. No i pani mówi do złodziejaszka - prosze mi to oddać, a złodziejaszek - co ?, no to co pan ma za sobą i całkiem spokojnie złodziejaszek oddał jeden kawałeczek sera i wyszedł. Wyszli wszyscy, bo nie jestem pewna czy było ich tylko dwóch czy jeszcze na stanowisku alkoholowym nie było obstawy. A wszystko się to działo kiedy była jedna pani, dwóch złodziejaszków i ja samiutka w sklepie, dla relaksu kupiłam dwa jogurciki , nie jeden i też wyszłam. Poszłam prędko do hotelu, bo bałam sie co jeszcze mnie moze spotkaćw w Olsztynie nocnym i już nie wyszłam z niego ze strachu, dopiero rano Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 24.06.06, 20:36 A więc, wstałyśmy rano w sobotę, pogoda taka sobie, na plażę już nie miałyśmy ochoty iśc więc zaproponowałam las. Lasy olsztyńskie są również piękne, tak sobie myślę, dobrze będzie połazić między drzewami. Ale gdzie tu się wybrać w lasy ? Jedynie pamiętam, że dawno, dawno temu jechało się tramwajem do końca, do pętli i zaczynał się las, chyba w odwrotną stronę niż na plażę się jechało. Tramwajów już nie ma, nawet szyny zostały zlikwidowane, bo można by szynami iśc, została taksówka i przekonałam kuzynkę , że kto jak kto ale gdzie znajduje się las to toksówkaż powienien wiedzieć. Buch ,siadamy do taxi i mówię - do lasu proszę !. Chyba kierowca wpadł w strach z powodu mojego zdecydowanego głosu, pomyslał sobie , że kurs niebezpieczny, że w lesie mogą do obrabować i zabić i pyta się o szczegóły. Wyjaśniam mu, że chodzi nam o taki las gdzie są drzewa i jeziorko i żeby bylo pięknie. Kierowca wystartował bez myślenia i zawiózł nas - nad jezioro Długie i znów znależliśmy się w tym samym miejscu co dzień poprzedni jakby w Olszynie innych lasów już nie było. Trasa naszej wędrówki pieszej zaczynała się od starej brzozy. Postanowiłyśmy obejść całe jezioro. Fajna trasa wycieczkowa, bardzo fajna, pogoda w sam raz na takie marsze. Spacerujemy, po prawej stronie tafla jeziora, po lewaej ogródki z działeczkami, na alejce pojedyncze ławeczki. cdn Odpowiedz Link
tralala33 Re: II wyprawa do Łolstyna 24.06.06, 20:39 Lepsi buło poziedzieć 'Do WDK-u proszę' i łobaczyć Las Mniejski. Tlo tam nie ma jeziora www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=11&ido=24&pg=19 Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 26.06.06, 22:17 www.moje-fotografie.olsztyn.pl/index.php?idd=11&ido=24&pg=19 To jest piekne, ale jak dużo zależy od wiedzy taksówkarza, a takiego spotkałam , w drodze już do dworca - tak slicznie opowiadał o Olsztynie i wszystko pamiętał - szkoda, że takiego się spotyka w drodze do Dworca. Naprawdę żaluję, bo wiem , że wszystkie tajemnice mi pokazał, pamiętał tramwaje i wiele innych rzeczy. No to sobie spacerujemy, zaczynamy podziwiać scięte topole, zostały po nich ogromne pnie, ładnie , równo je ścieli i wspaniały pomysł był z tymi rzeŹbami, szkoda , ze tak mało ich jest, byłaby to aleja rzeŹb. Pierwszą rzeźbą jaką spotkałyśmy była rzeźba Świątka. Stoi okazale na pmiu topoli, pełno na niej podpisów. Kawałek dalej leży upadły piekny anioł, brzydko to wygląda, ale choćbym chciała go podnieść i ustawić na swoim miejscu to i tak bym nie dała rady. Aniołek też miał podpisy to i ja się na nim podpisałam. Tego aniołka wypadało by podnieść ale to zaciężkie. Ogromna, wielka i piekna rzeźba, ma śliczne skrzydła - co to za twórca był ? Do tej pory nie znam. Wędrujemy dalej, wśród drzew obok wody i się zastanawiamy jak wysoko woda podchodzi gdy są ulewy i powodzie ? Ale to tylko nasze takie dysputy, bardziej podziwiamy widoki. Po lewej stronie znaleźliśmy kamienne schodki, chyba prowadzą do szkoły, bo nad jeziorem widać nowo postawioną tablicę z napisem -" Szkoła Podstawiwa Nr 7 w Olsztynie opiekuje się terenem wokół j. Długiego i pobliskim lasem". Ponieważ była to świeża tablica jeszcze bez podpisów to i ja nie zostawiłam żadnego śladu na niej. Ale nie powiem, że właśnie pomyślałam sobie - oto jestem w świętym miejscu szkoły cdn Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 27.06.06, 20:27 Dochodzimy do mostku, drewnianego z drewnianym parkanem. Trzeba bardzo uwaznie iść , bo są dziury i można nogą zamoczyć sie w jeziorze. Na poręczy pełno odpisów. Widok z mostku jest też wspaniały , po obu stronach to samo jezioro, a patrząc w lewo widzimy w oddali przesmyk , który korci by tam dojść. Mostek prowadzi do sosnowego lasu i tam się udalyśmy. Lasy sosnowe i brzozowe są najpiękniejsze. Kiedy wychodziłyśmy z mostku w stronę lasu na horyzoncie pojawił się kolarz i zjechał z górki na rowerze na mostek i wszystko byłoby w porządku gdyby pojechał sobie dalej, ale on zrobił numer, zobaczył nas i wrócił się, a ja wpadłam w paniczny strach i mówię do kuzynki wracajmy się , ja nie wiem kto to jest i jakie ma zamiary. Ale kuzynka, chodź , chodź i skręciliśmy w lewo zagłębiając się w las, a ja dalej niespokojna byłam, patrzyłam w wodę przybrzeżną jeziora i się bałam. Już nie byłam zainteresowana dalszą wycieczką, ciagle sie odwracałam i szukałam wzrokiem tego rowerzystę podejrzanego. Wreszcie udalo mi się przekonać do zawrócenia z drogi, bardzo byłam niezadowolona z takiego obrotu sprawy, ale iść w strachu nie nalezy do przyjemności. Więc większość czasu spędzilismy na mostku przyglądając sie falom jeziora. I tak patrzę i patrzę, a tu powraca mój rowerzysta, zjeżdza z górki w podskokach, chyba uprawia kolarstwo górskie, bo miał całe uposażenie roweru i siebie kolarstwa górskiego i przejechał spokojnie przez mostek do domu. Przechodził też pan z dużym czarnym psem, pan z dzieckiem w wózeczku, a my już udaliśmy się w drogę powrotną. cdn Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 29.06.06, 22:06 Z jeziora Długiego udałyśmy się na objadek do słynnej Przystani. Szłyśmy między domkami , schodkami kamiennymi na górę , wzdłuż Al.Przyjaciół na Bałtycką, przez skrzyzowanie prosto i droga na plażę, póżniej w prawo i dochodzimy do Restauracji Przystań. Po drodze się upewniałam czy kuzynka zezwoli na taxi w powrotną drogę, bo już maszerowania miałam dość. Tak ją więc prosze - Asiu, ale jak już pojemy bardzo i będziemy mieć pełne żołądki to sobie wygodnie je dowieziemy do hotelu ? - Tak , brzmiała odpowiedź, przecież z obciążonymi żołądkami nie będziemy chodzić, z takim cięzarem w zołądku, weźmiemy taxi, może nas uwiezie. Bardzo optymistycznie brzmiały te słowa kuzynki więc i apetytu nabrałam. Wchodzimy, my turystki bez limuzyn, bo tam stały fejne ofta, rozglądamy się, jest super. Zajełyśmy sobie stolik na werandzie ale w sali, ponieważ okropny był wiatr i jeszcze do tego zimny, stolik przy klatce z papużkami i szperamy w karcie. Tak własciwie to nic szczególnego nie znalazłyśmy i zaczełyśmy od herbaty i to ona była bohaterem i specjalnością Przystani. Okazuje się , ze podanie herbaty na Przystani ma swój rytuał i swoją oprawę. Poprosiliśmy o dwie herbatki, a po przyniesieniu jej, stolik się tak zpełnił jakbysmy ucztę herbacianą robiły. Byłam zaskoczona tym, więc: białe spodeczki, białe szerokie filiżanki, talerzyczki z herbatką, spodeczki z cytrynką, czajniczki z gorąca wodą, cukierniczki, łyżeczki - wszystko to podwójnie - czułyśmy się w porcelanowym raju herbacianym. Miejsca na stole już brakowało od tej zastawy herbacianej. Zrobiłam sobie przerwę w tak dostojnym piciu i poszlam zwiedzać dalsze apartamenty Przystani, byłam na molo, oraz fajnym tanecznym placyku, który mieści sie w drewnianej klatce, by tancerze nie wpadali do wody. Bardzo jest tam ładnie, a fale jeziora rozbijały się o molo. Jeszcze bardzo ładnie dzwoniły dzwoneczki przy żaglówkach tam stojących, przypominały mi dzwiekiem stada górskich baranków . Już jestem zmęczona tym pisaniem, ale jeszcze zamówimy objad, przecież dla niego tu przyszłyśmy. Jak myślicie, co można nad jeziorem zamówić ? - oczywiście , że pstrąga. cdn Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 30.06.06, 21:34 Mam nadzieje, że już po kolacji jesteście - bo tak ten obfity objad wyglądał - różowy filet z pstrąga, 3 malutki ziemniaczki nowe z koperkiem, maleńkie kawałeczki papryczki kolorowej, a obok kawałeczek cytrynki, a wszystko to na ogromnym białym talerzu, ledwo dostrzegałam to jedzenie. Pomyślałam , ze do tego jedzenia powinni lupe podawać, powiem szczerze zawiedzona byłam, obok w innym naczyniu była suróweczka z białej kapusty, ale tak grubo pokrojona jak dla konia. Nie byłam zachwycona jedzeniem tymbardziej,że sam pstrąg był bez smaku. Dobrze, że wcześniej podali jako przystawkę chleb z pastą i to było najlepsze, chleb chyba prawdziwie wiejski, rewelacja - naprawdę, dla niego właśnie warto było tam iść, ale nie warto wydawać takiej kasy. No wiec , pojedli , popili , czas wracać do domu i domyślacie się jakim sposobem, sposobem szukania taxi, pod pretekstem szukania taxi i jej ciężkiego złapania doszliśmy do Wysokiej Bramy piechotką z samiutkiej Przystani przy obciążonych zołądkach, bo już mi było wszystko jedno czy jadę czy ide. Była to ostatnia wędrówka ludu po Olsztynie. Potem szykowałyśmy sie na zjazd. Ponieważ cały czas wychodziłam sie w dwóch koszulkach Olsztyn jest piękny na zjazd włożyłam skromną kreację z myślą o zabawie i nie pomyliłam się, nie miałam też żadnych oporów, zeby się nie zabawić i nikt też nie miał. Rano, sniadanko w Dziupli i odjazd. Było, mineło, zostały wspomnienia. I jo tam buła buła , to takie ładne buło. Sukienke mniołam z papsieru, żonek z masła, buty z glomzdy (sera). Jekem tancowała, obleka sie poderła, masło zleciało, buty, jakem skokła, to sie rozlecieli, dwa durki w nosie i skońcyło sie. Kedy bande eszcze roz w Łolstynie łopsisze bezuch po naszamu. Odpowiedz Link
giga5 Re: II wyprawa do Łolstyna 04.07.06, 22:42 Witam Cię Rita z Olsztyna) Byłam dzis na Twojej ukochanej plaży. Woda cieplutka, a chętnych do kąpieli nie mało) Na wodzie żaglówki rowerki i kajaczki.Jutro też się wybiorę. I Tylko Ciebie tu brakuje) Pozdrawiam cieplutko Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 04.07.06, 23:39 Pozdrawiam , słyszałam , ze u Was upały. Duzo ludzi bylo na plaży ? Dalej sa bilety wstępu ? Odpowiedz Link
giga5 Re: II wyprawa do Łolstyna 05.07.06, 19:55 Rita,na plaży ciasno, ale Ty się zmieścisz, przyjeżdżaj) Odpowiedz Link
rita100 Re: II wyprawa do Łolstyna 05.07.06, 20:18 Tak , ten wątek będzie czekał na nastepne opisy fiki miki Riti )))) Giga, jeszcze nie mam nic ustalonego , pod koniec sierpnia postaram się zboczyć z drogi. Giga , a czy czasmi nie chcesz się wybrać na Zjazd w Gietrzwaldzie Warmijaków - zobaczysz, napiszesz nam ilu ich tam bylo. Bedą imprezy. Po drodze grzyby nazbierasz )) Odpowiedz Link
rita100 Re: Łobrazki z Łolstyna 02.08.06, 23:00 www.krenzek.de/Olsztyn_2006/index.html Wypsisz , wymaluj, pasujó jek ulał do kóntka. Odpowiedz Link