rita100
17.07.06, 21:34
Gajowemu to poświęcam i moim mniłym co zechcą cytać mazurskie i warmińskie
gawędy myśliwskie. Ksiójżke jako niespodzianke łotrzymałam dzisioj bez poczta
łod cery.
Sznupie na Allegro to zawdy co nojdzie.
Eszcze ji nie cytołam , no ale słowo wstepne tak ma łuradowało, co sia nie
mogłam powstrzymać i łuż na klawiaturce grom jek na psianinie abo...
pamnientacie brómejza ?
Brómejza - to take łorganeczki abo harmonijka ustna. Dawno , dwano tamu moj
brat grał na nich w Łolstynie, a jó śpsiewała i łodgadywała co łón gra. Take
to buło żucie kedajś.
Nie ukrywam , że z każdego napisanego zdania będziecie się śmiać do rozpuku
tak co bełki woma bolić bandó. No jó nie myślała co takie godki dostane do
ranki. To jó rzetelna prowda. To je prowda coby ciasem chto nie pomyśloł, co
łgarstwo. To je fakt. A wszystko bez Mazurskiego Zagłobe.
"Szedł jydyn mysliwy (lagier) na polowanie. No a za nim szedł gajowy i niósł
strzelbę i dwa woreczki prochów. Przechodzą przez wysoki mostek nad wodą.
Łoraz tan mysliwy słyszy .....chlups ! Łoglónda sia, gajowego nima. Znikł.
Co jest ? I zidzi co gajowy pod wodą przesypuje proch z jednego woreczka do
drugiego

)))))))))) to tylko maluski uryweczek.