schnix
03.12.13, 20:57
Witam. Jakiś czas temu pisałam o operacji mięśniaków macicy. Dziś chciałam podzielić się tym jak powoli wracam do pełni zdrowia. Przypomnę w tym miejscu, że jestem po laparotomii. Usunięto mi dużego mięśniaka (zmierzono go na średnicę 8,5 cm – wcześniejsze wymiary miałam ze zdjęć USG). Chorobowego dostałam na start 30 dni.
W dzień wyjścia ze szpitala byłam dosyć obolała. Ciężko mi było wsiąść do samochodu. Nie wsiadałam tak jak zawsze tylko otwarłam drzwi na ile się dało i usiadłam najpierw na krawędź siedzenia prostopadle do auta. Dopiero później normalnie się usadziłam – tak było łatwiej i wygodniej. Podczas jazdy czułam dosyć nierówności naszych polskich dróg. Nie było to jakieś straszne, ale czasem zabolało, tak samo przy większych zakrętach.
Pierwszy tydzień:
* jedzenie * - starałam się jeść rzeczy mało słone (prawie wcale), gotowane i lekkostrawne. Unikałam słodyczy (jedynie herbatniki). Najwięcej jadłam zup warzywnych oraz gotowanego kurczaka (udko, skrzydełko, pierś). Do tego należały sucharki a w kolejnych dniach chlebek.
*przebieg dnia* - starałam się dużo chodzić lub wykonywać jakieś drobne czynności na stojąco. Sama sobie gotowałam, oczywiście nie można się za bardzo schylać bo boli i jest ciężko przez napuchnięty brzuch. Nie można też dźwigać – chyba, że mamy zamiar się w najbliższym czasie znowu pod nóż położyć. Wychodziłam na 1-2 godzinne spacerki na świeże powietrze. Zaczynałam od ok 40min. Potem czas zmieniał się w zależności od samopoczucia. Jak dało radę dłużej to chodziłam dłużej. Chodzi się powoli, trochę jak stara babcia. W dodatku nie da się tak do końca wyprostować i towarzyszy uczucie takiego jakby ciągnięcia w dół przy szwie. Czasem lekko boli jak się chodzi, ale nie można się też z sobą do przesady cackać i trzeba chodzić żeby się to wszystko dobrze goiło. W domu radzę sobie też szukać drobnych obowiązków przy których trzeba chodzić (ruszać się troszkę stojąc). Pościerać kurze, podlewać kwiatki (z lekką konewką), może to dobry moment aby małe kwiatki poprzesadzać, poukładać coś, przejrzeć ubrania, prasować itp. Siedzenie nie jest za przyjemne. Na pewno jest ciężko siedzieć normalnie przez brzuch. Najlepiej było się tak trochę rozwalić albo siedzieć na pół leżąco.
*spanie* - mi sen przychodził dosyć łatwo. Czasem przespałam się w środku dnia troszkę. Było to zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż siedzenie. Ze spuchniętym brzuchem było niewygodnie. Jak już siedzieć to najlepiej się było lekko rozłożyć, wypchać brzuszysko do góry. Spać dało zaś rady albo na plecach albo lekko na boczku.
*leki* - ponieważ mi nic nie przepisano to też za wiele nie brałam. Jedynie espumisan po 2 kuleczki 3 razy dziennie oraz pyralginę. Pyralgina bardzo dobrze działa, szybko i skutecznie. Te tabletki polecono mi w szpitalu (normalnie zawsze na ból głowy itp. brałam coś innego). Nie należy jednak z przeciwbólowymi przesadzać. Nie dążmy do stanu, że całkowicie nas nic nie boli bo wtedy łatwiej o zrobienie czegoś czego nie powinniśmy. Tak organizm nas ostrzega bólem. Ja brałam ok 4 dni po 2 pyralginy rano i na wieczór. W ciągu dnia chyba 2-3 razy tylko w tym pierwszym tygodniu potrzebowałam dodatkowej tabletki. Dłużej niż tydzień pyralginy nie brałam. Później już ból nie był duży i dało się z nim żyć, więc po co się faszerować niepotrzebnie. Dodatkowo używałam czopków glicerynowych aby się wypróżnić.