ingapol
11.06.07, 12:47
od zawsze chodziłam do jednej przychodni ginekologicznej w moim mieście, jak
byłam młodsza chodziłam tam tylko po tabletki anty więc było mi bez różnicy
kto tam przyjmował. Gdy okazało się że jestem w ciąży przyjmowała tam bardzo
dobra pani ginekolog, i tak chodziłam sobie do niej do końca kwietnia. W maju
w tej przychodni przyjmowała inna lekarka- byłam u niej tylko raz- ale okazała
się ok, choć widać było od poczatku że ta pierwsza gin była o wiele lepsza. A
dziś ...
Od czerwca przyjmuje w tej przychodni już inna. Nie dość że przyszła szanownie
do przychodni o 10.45 ( a powinna przyjmować od 10), w ciągu godziny przyjęła
12 pacjentek w tym jedną cieżarną. Extra tempo :) Mam nadzieje że te kobiety
przede mną były tylko po recepty skoro tak szybko je załatwiła.
Mnie widziała pierwszy raz i wydaje mi się że skoro jestem ciężarną w 35 tc to
powinno chociaż przejrzeć moją karte ciąży- sprawdzić jakie miałam do tej pory
wyniki morfologii, moczu, USG itd. Ale nie !!! Ona podpisała skierowanie na
badania krwi które wypisała mi położna i odniosłam wrażenie że już chciała
zakończyć wizytę bo zamykała moją kartę.
No to jej położyłam przed nos 2 wypisy ze szpitala z maja. Raz leżałam z
powodu bólów brzucha, drugi raz miałam robioną kolposkopię. Popatrzyła i mówi:
- Po co robiła Pani kolposkopię ???
- Miałam IV gr cytologii !!! ( wielkimi literami mam wpisane w karcie- ale
przecież nawet na nią nie spojrzała !!!!)
-Acha. I oddała kartki. I dalej cisza. Nic żebym na foltel poszła itd.
No ta ja do niej że chcę dziś zrobić posiew a ona na to: - PO CO ????
No myślałam, że to ja jestem pacjentką a ona ginekologiem !!!!!!!!
No to jej mówię: Miałam IV gr cytologii, mam upławy i po prostu uważąm, że to
jest ważne badanie dla mnie i dziecka. A ona na to:- No niech pani idzie na
fotel, zobaczymy co pani tak marudzi. No to wlazłam na ten fotel. Włożyła mi
wziernik ( czy jak to się tam nazywa) że myślałam że ją kopnę i krzyczy do
położnej która jest w drugim pomieszczeniu że nie ma posiewówek. I okazało się
że dziś już się skończły ! Już uwierzyłam że którejś pacjentce dziś robiła
posiew !!! Zapisała mi jakąś maść i na nastepnej wizycie kazała się zgłosić
żeby zrobić ten posiew.
Jestem zła jak osa !!! Nawet nie mam ochoty już tam iść !! Ale przyznam, że
nie bardzo mam kasę żeby iść prywatnie do swojej poprzedniej ginki.
Noi wyszło, że posiewu nadal nie mam, że dopiero za dwa tygodnie MOŻE łaskawie
mi zrobi (jak będzie miała te posiewówki)